To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Historia Żaby by Gregorbu

Anonymous - 14-12-2005, 23:59
Temat postu: Historia Żaby by Gregorbu
Długo się w sobie zbierałem, by opisać poniższą historię. Historia Żabki, czy li jednego z najbardziej rzucających się w oczy Coltów w Polsce.
Zapewne część z Was wie, że swojego czasu miałem z Miśkiem wiele przygód i problemów. Poniżej skrótowo :wink: opisałem, jak to wszytko się zaczęło i jak przebiegało. W tej części skupiłem się na pracach, któe zostały przy Miśku wykonane, by jeździł on tak jak jeździć powinien i dawał poczucie bezpieczeństwa. O rzeczach oczywistych jak wymiana klocków czy tarcz nie wspominałem. Starałem się z grubsza opisać, jakie "prezenty" mi moja Żaba fundowała. W sumie szacunkowo wydałem 8-9 tys. PLN, by doprowadzić Miśka do należytego stanu. Może to i głuppota z mojej strony, ale powiem Wam: było warto! Wiem, czym jeżdżę, wiem, co już przy nim zrobiłem, a co mógłbym bądź powinienem jeszcze zrobić. Uwielbiam ten samochód!

Wszystko zaczęło się pod koniec roku 2003. Miałem dość już dojazdów do pracy z Danusią (koleżanką z pracy) jej Cinquecento, która wciąż marudziła, biadoliła, a ponad wszystko baaardzo wolno i baaardzo kiepsko prowadziła auto. Komunikacja miejska nie wchodziła w rachubę, gdyż dojazd do pracy mało, że zajmowałby minimum 1,5 godziny, to wymagałby co najmniej 3 przesiadek i planowego kursowania środków komunikacji miejskiej. Na początku grudnia zapadła decyzja: kupuje samochód. Miał to być Civic. Te auta zawsze mi się podobały. Wypatrzyłem jeden jedyny egzemplarz pochodzący z w miarę pewnego źródła i dostępny finansowo dla mnie. To był wtorek, 16. grudnia 2004 r. W międzyczasie przeglądałem również inne ogłoszenia w internecie. Niestety właścicielka owego Civica zwodziła mnie i nie mogłem się z nią umówić na obejrzenie auta. W końcu w piątek, 19. grudnia, udało mi się z nią umówić. Umówiliśmy się na 18.00. Mam głupi zwyczaj potwierdzania spotkań i przed wyjazdem z domu, zadzwoniłem, by potwierdzić spotkanie i dowiedziałem się, że auto sprzedane! Wszystkie oferowane w Warszawie i okolicach Hondy miały za wysokie jak dla mnie ceny, więc przystąpiłem do planu B. Planem B miał być Colt CA0. Colty również mi się podobały, choć mniej niż Civiki. Samochód wybierałem jak kobieta: kierowałem się wyglądem. Nie miałem odpowiedniej wiedzy technicznej na temat samochodów. Dotąd jeździłem tylko autami służbowymi, to i przy najmniejszych niedomaganiach odstawiałem je do serwisów. Samochód dla mnie miał być nieduży, ładny, miał niewiele palić i miał być japoński! Dlaczego japoński? Bo nie miał prawa być niemiecki! Nie znoszę Niemców i wszystkiego, co się z nimi wiąże, a opinie o autach niejapońskich i nieniemieckich są różne.
W sobotę zapakowałem się do taksówki i pojechałem z kasą w kopercie pod Józefów do komisu oglądać Colta 1,6 1995 r. Bity przodem i lekko wyeksploatowany w środku, ale piękny nowy lakier poprawiał humor. Niestety był srebrny, a srebrnego nie lubię, ale przyzwyczaiłbym się. Cóż z tego, skoro Colt nie chciał w ogóle współpracować i w ogóle nie odpalił. Diagnoza sprzedawców była natychmiastowa: akumulator. Niestety odpalanie na kable też nie przyniosło rezultatów, podobnie jak holowanie. Następna diagnoza: kable wn, których rzecz jasna nie mieli i nie mieli gdzie kupić, bo to przecież sobota (choć dopiero 11.00 była). Umówiliśmy się na oględziny w poniedziałek, ale i tak wiedziałem, że się więcej tam nie pojawię. Kolejna taksówka i wycieczka pod Legionowo – stał tam kolejny Colt. Zielony, silnik 1.3, rocznik ’95. Nawet taksówkarz się ze mną pofatygował i odradził zakup. Auto było walone przodem, co nawet taki laik jak ja zauważył. Licznik był cofany – i to również zauważyłem. Wizyta w stacji diagnostycznej wyciągnęła na jaw wycieki z dołu silnika. Ale auto mi się spodobało. Sporo zbiłem cenę i kupiłem. W ten oto sposób stałem się właścicielem Colta „jajka” CA0 1,3 GLXi 1995.
Kolor: zielony (nie lubię zielonych samochodów, ale ten po prostu uwielbiam – może dlatego, że taki oryginalny).
Przebieg : 90.000 km (cofnięty licznik w komisie, oryginalny przebieg to 152.000 km – wiem to od poprzedniego właściciela)
Wyposażenie: obniżony i utwardzone zawieszenie, skrócony lewarek zmiany biegów, 2 poduszki, klimatyzacja, podstawka na napoje ;) , obrotomierz, regulacja podświetlenia zegarów, regulacja wysokości świateł przednich, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, regulacja trybów pracy wycieraczek przednich i tylnej, centralny zamek, immobilizer, autoalarm z odcięciem z antynapadem, radiomagnetofon Pioneer z 2 elipsami Magnata, strumienica (na szczęście oryginalny katalizator był w bagażniku), oryginalne wytłumienie pokrywy silnika.
Byłem zachwycony! Super autko! Wracałem spod Legionowa na Natolin własnym samochodem! Była to pamiętna sobota, 20. grudnia 2003 r.

Poniedziałek, 22.12.03. Wymiana oleju i filtra. Zalali mi silnik olejem mineralnym.

Środa, 24. 12.2003. Pierwsza wizyta w warsztacie we Włodawie. Wymiana rozrządu. Pasek Mitsuboshi, napinacz GMB. Właściciel warsztatu, mój chrzestny chwali mnie za dobry zakup. Jego pracownik klnie, bo ma duże łapska, a mało miejsca i niewygodnie zmieniać pasek w 4G13.

Poniedziałek, 29. grudnia 2003 r. Pierwsze problemy. Samochód krztusi się i gaśnie, dojeżdżając do skrzyżowania. Trzeba sprawnie manipulować gazem i podbijać obroty.
Po konsultacji z kumplem z pracy, byłym mechanikiem samochodowym, kupuje nowy filtr paliwa i przewody (JC). Brak jakiejkolwiek poprawy. Jest jeszcze gorzej – silnik traci moc, pracuje na 3 cylindry.

05.01.04. Wizyta w warsztacie w Raszynie. Po 3 dniach znaleźli przyczynę: podparte zawory. Rachunek: 250,00 PLN. Rachunek obejmował diagnozę, regulację zaworów oraz wywalenie strumienicy i oryginalnego montaż katalizatora. I co dziwne – silnik wciąż charczy, mimo demontażu strumienicy. Dwa dni spokoju.

12.01.04. Znów wizyta w Raszynie. Obroty wciąż spadają, silnik gaśnie, jeśli nie dać mu przygazówki. Brak mocy, praca na 3 cylindry. Diagnoza: padnięta lambda. Rachunek: 450,00 PLN Po wymianie obroty przestały wariować. Na pytanie o charczenie odpowiedzieli, że katalizator i tłumik do wymiany. Mocy wciąż brakowało i samochód – kiedy miał zły humor – zaczynał pracować na 3 cylindry. A tak w ogóle to wizyta w Raszynie skutkowała koniecznością odwiedzenia Feu Vert w drodze do domu: w Raszynie źle podpięli przewody. Zła kolejność. O k(****)! – taki był mój komentarz.

Luty 2004. Autoalarm zwariował. Nie dawało się wyłączyć odcięcie zapłonu. Funkcja antynapadu zamykała auto, nie pozwalając się z niego w żaden sposób wydostać. Drzwi zamknięte na stałe – nie reagują ani na pilota, ani na ręczne otwieranie. Wyje autoalarm, migają awaryjne. Demontaż autoalarmu – był niewłaściwie zamontowany przez poprzedniego właściciela.

Luty 2004. Wychodzę rano do pracy, odpalam silnik, zaczynam skrobać szyby. Silnik popracował jakieś półtorej minuty i zgasł. Już nie odpalił. Obstawiałem akumulator – błąd. Obstawiałem odcięcie zapłonu – błąd. Przymarzło paliwo (Neste)! Samochód stał 5 dni pod blokiem, potem zaholowałem go do pracy, wstawiłem do magazynu, gdzie rozmarzał przez kolejne 2 – potem odpalił bez problemów.

Luty 2004. Kumpel z pracy polecił mi warsztat w Międzyborowie. Jego kumple zajmują się od dziecka samochodami i motocyklami, mają warsztat w garażu i nawet nie mając żadnej tablicy informacyjnej, mają kolejki. Pierwsza wizyta i diagnoza: zasyfiona przepustnica, świeci Check Engine. Okazało się, że albo poprzedni właściciel albo w komisie wymontowano żarówkę CE! Czyszczenie przepustnicy, kasowanie błędów i wyciszenie charczenia silnika. Trzeba było wymienić papierową uszczelkę, katalizator i tłumik całkowicie sprawne! Zalutowano też wycięty brzeszczotem otwór w obudowie filtra powietrza. Wymieniono mi też olej i filtr na półsyntetyk. Problemy z obrotami zakończone. Autko odzyskało moc – ale wciąż słabo, moim zdaniem, przyspieszało.

Zakup kolejnych przewodów wn. Na fajkach dwumiesięcznych kabli JC sparciała guma! Tym razem wybór padł na Janmor seria niebieska. Jeździłem na nich długo i nie narzekałem. Wymieniłem w zeszłym tygodniu na NGK.

I tak oto zaczęła się moja przygoda z warsztatem w Międzyborowie. W ciągu pół roku Misiek na dobrą sprawę więcej stał w warsztacie niż jeździł. Lista czynności jest długa, a wszystko to miało na celu przywrócenie auta do stanu niemalże idealnego, no i przywrócenie mu mocy – rzecz jasna. Chłopaki w Międzyborowie wymienili mi komplet sprzęgła, okładziny bębnów, linki hamulca ręcznego, piastę tylnego koła, filtr paliwa, świece, doprowadzili oświetlenie wnętrza do ładu, wyregulowali silnik, wymienili prowadnicę szyby... Długo by wymieniać.

Od lutego 2004 zacząłem się udzielać na MKP, poznałem wspaniałych ludzi i wiele się nauczyłem. Za radami Bartka i Krzyżaka przestałem tankować na Neste i Jet-cie. Szczególnie do serca wziąłem sobie słowa Bartka, który uświadomił mi kiedyś, że „paliwo z Neste spala się na granicy spalania stukowego”. Coś w tym musi być, bo mój Misiek jest szczególnie wybredny na paliwo, i kiedy zaaplikuję mu paliwo gorszej jakości, silnik od razu zaczyna buczeć i traci moc.

Kwiecień 2004. Zlot w Białymstoku. Misiek ma źle wyregulowany zapłon (stukają zawory), ale pokazuje pazur, uzyskując prędkość 180 km/h. Jest dobrze.

Kwiecień 2004. Wpadłem w dziurę w ulicy. Mając do wyboru czołówkę ze Starem albo dziurę, wybrałem to drugie. Koło wpadło w dziurę, ale kółko holownicze uderzyło w asfalt już za dziurą. Efekt: pogięta lewa podłużnica. Dzięki Tommiemu z MKP, udało mi się to tanim kosztem naprawić. Oprócz podłużnicy, nic nie ucierpiało.

Kwiecień 2004. Montaż autoalarmu u producenta. Niestety do wcześniej wymontowanego autoalarmu nie miałem schematów i nikt inny nie podejmował się montażu, a ja też nie miałem zamiaru wydawać pieniędzy na nowy autoalarm wiedząc, że w bagażniku wożę sprawny. Kolejne 400,00 PLN!

Maj 2004. Misiek wciąż słabo przyspiesza. Czas na dogłębne sprawdzenie elektryki. Poprzedni właściciel montował dodatkowe podświetlenie wnętrza. Nieumiejętnie wpiął się w instalację elektryczną (podobnie jak w przypadku autoalarmu). Efekt: przewody stopiły się, tworząc plastikową kulkę. Dobrze, że skopciły się tylko izolacje. Wymiana elektryki: 900,00 PLN. Przy okazji elektryk spalił mi radio samochodowe. Ech...

Maj 2004. Z Miśkiem wszystko w porządku, tylko palić mógłby mniej. Szczególnie w trasie – nie schodził poniżej 8 litrów. Kumpel z pracy polecił mi preparat o nazwie Motor Life jako uszlachetniacz do metalu. Dodałem go do oleju – rewelacja! Spalanie w trasie spadło do 6 litrów. Potem już było coraz lepiej! Przy spokojnej jeździe w trasie można się zmieścić w „5”!

Sierpień 2004. Mały spot na Ursynowie. Piotras i ja. Wsiadamy do Miśków, mój nie odpala. Kręci rozrusznikiem, nie odpala. Paliwo jest, wszystko zdaje się być w porządku. Na szczęście w pobliżu był Mari. Wsiadł – i odpalił za pierwszym razem. Pojawił się jeszcze Michał. Trochę pogadaliśmy, pojeździliśmy. Mój Misiek znów nie odpala! Michał zaczął mi demontować deskę i dobierać się do immobilizera. W pewnym momencie Misiek znów zatrybił. Następnego dnia pojechałem do Bartka. Obstawił rozlane kondensatory w ECU. Odstawiłem auto do Międzyborowa. ECU w porządku, akumulator powiedział papa. Konał w dziwny sposób, bo nawet stabilizator napięcia wariował. Po wymianie aku wszystko wróciło do normy.

Październik 2004. Jechałem na Święto zmarłych. W pewnym momencie usłyszałem metaliczny chrupot. Zawróciłem. Wrzuciłem posta na forum z zapytaniem. Znów odpowiedział Bartek i zaprosił na rekonesans. Najprawdopodobniej przeniesienie napędu. Nie mylił się. Na szczęście i tak miałem umówioną wizytę u Tomka Michalaka. Dwa łożyska skrzyni biegów zaliczyły zgon. Ich puszki były rozłamane na 3 części. Na szczęście skończyło sie na łożyskach, choć najpierw podejrzenie padło na tryby – do Mogielnicy ledwo dojechałem, a hałas ze skrzyni był przeokropny. Wymiana wszystkich łożysk i parę drobnostek: kolejne 1000,00 PLN.

Kwiecień 2005. W sobotę miałem zmieniać zimówki na koła letnie. Nie doczekałem. Ukradziono mi 4 letnie koła 15” z nowymi oponami.

Sierpień 2005. Wreszcie urlop. Najpierw wyjazd do Suwałk, a stamtąd do Łeby. W drodze z Suwałk do Łeby pogiąłem nowe felgi (ach, te mazurskie drogi), a potem wychodzący z krzaków jeleń uderzył w bok auta. Skończyło się na szczęście tylko na przysysowaniu i drobnym wgnieceniu.
Październik 2005. Dwudniowe ulewy spowodowały najprawdopodobniej zwarcie w centralce autoalarmu. Autoalarm wył, gdy przejeżdżałem przez duże kałuże lub gdy mocno padało. Spaliła się syrenka. Dodatkowo silnik zaczął przerywać i pracować na 3 cylindry. Pewnie trzeba wymienić kable wn. Dobrze, że jest ktoś taki jak Japaneze. Za NGK zapłaciłem mniej niż za Janmory czy JC.

Październik 2005. Poranna droga do pracy. Pewna pani „musiała na chwilę przymknąć oczy” i za późno zorientowała się, że hamuję, by ustąpić pierwszeństwa i nie zdążyła... Pogięty tylny pas, klapa bagażnika, zderzak, stłuczona lampa przeciwmgielna. Miesiąc oczekiwania na wypłatę odszkodowania, kolejne dwa tygodnie oczekiwana na wolny termin u wybranego blacharza. Misiek ładnie zrobiony.

Grudzień 2005. Autoalarm szwankuje. Centralny zamek automatycznie zamyka auto po przekręceniu kluczyka lub ruszeniu krańcówki przy drzwiach. Na pilota nie reaguje. Lewy kierunkowskaz miga szybciej niż powinien i zdecydowanie szybciej niż prawy. Nie mam czasu, by się tym sam zająć, ani oddać autka do specjalisty...

Rafal_Szczecin - 15-12-2005, 00:21

przeczytalem !!!

gratuluje wytrwalosci z misiem i zycze by juz nie sprawial klopotow .
widac ze Twoje CAO jest wybredne, ale widac tez ze ma wlasciciela ktory o nie dbal , z tego co piszesz kupowales japonca, z przekonaniem o japonskiej solidnosci i bezawaryjnosci a widac jajeczko robi sobie czasami jaja :) i jest nie grzeczne hehe

pozdrowka

Anonymous - 15-12-2005, 08:10

Rafal_Szczecin napisał/a:
widac ze Twoje CAO jest wybredne, ale widac tez ze ma wlasciciela ktory o nie dbal , z tego co piszesz kupowales japonca, z przekonaniem o japonskiej solidnosci i bezawaryjnosci a widac jajeczko robi sobie czasami jaja :) i jest nie grzeczne

Kupowalem japonczyka z przekonaniem, ze bedzie bezawaryjny i wciaz sie tego trzymam. Samochod nie psul sie ot tak sam z siebie. Wszystkie problemy byly spowodowane niedbalstwem i niekompetencja poprzednich wlascicieli. Wycinanie otworow w filtrze powietrza celem uzyskania buczenia 'al a stozek czy wpinanie sie w fabryczna instalacje elektryczna bez odpowiedniej wiedzy technicznej nie swiadczy dobrze o nich...
Fakt jest faktem, ze teraz misiek jezdzi jak nalezy i mimo swojego wieku znajduje sie w lepszym stanei technicznym niz wiele mlodszych aut.

Krzyzak - 15-12-2005, 09:27

Ja też przeczytałem. Grzesiu - jeśli Cię to pocieszy, to ja na swojego wydałem więcej. I nie żałuję ani złotówki - warto było.
Zainspirowałeś mnie - chyba też zrobię taki rachunek sumienia na forum.

Hubeeert - 15-12-2005, 10:54

Przeniosłem do Naszych Misków :D Fajna historia Grzegorz :D
Anonymous - 15-12-2005, 21:53

Krzyzak napisał/a:
Grzesiu - jeśli Cię to pocieszy, to ja na swojego wydałem więcej. I nie żałuję ani złotówki - warto było.

Nie pocieszy mnie to, bo nie ma takiej potrzeby. :lol: Nie żałuję wydanych pieniędzy. Wiem, czym jeżdżę, czuję się w Miśku dobrze i bezpiecznie. I to chyba najważniejsze. Nawet po ostatniej stłuczce zastanawiałem się, czy nie sprzedać Miśka i nie kupić identycznego, ale z silnikiem 1,6. Nie zdecydowałem się na to, bo za bardzo jestem przywiązany do Żabki, no i jak napisałem wyżej - wiem, czym jeżdżę. Kolejny nowy-używany samochód to kolejne potencjalne wydatki.
Krzyzak napisał/a:
Zainspirowałeś mnie - chyba też zrobię taki rachunek sumienia na forum.
Chętnie poczytam. Choć co nieco już wiem. Twoja przemiła żona (którą w tym miejscu serdecznie pozdrawiam) opowiadała mi co nieco o Waszym Galu na ognisku w Grudziądzu.
Hubeeert napisał/a:
Fajna historia Grzegorz.
Dziękuję! Nie ukrywam, że Twoja była moją inspiracją :)
Anonymous - 15-12-2005, 22:44

misiek prawie tak wybredny jak moje E15... gratuluje determinacji i tego że dalej nim jeździsz. ja E15 rozebrałem, części rozprzedałem, budę spaliłem, potem wywiozłem na zlom i w tym momencie poza paroma częściami, jedyne co mi o nim przypomina to rata kredytu który mi się kończy w czerwcu...
Anonymous - 16-12-2005, 10:13

shovel napisał/a:
gratuluje determinacji i tego że dalej nim jeździsz.

Oj, determinacji trzeba bylo miec duuuzo. Ale za to jaka satysfakcja, ze jednak sie udalo :)

Anonymous - 16-12-2005, 10:51

Hej.Znam tego miska i powiem tyle-watr jest kazdych pieniedzy :wink:
Grzes pamietaj-nie da ci ojciec nie da ci matka tego co da ci mala zabka :lol:
PS.zielony kolor jest fajowy :lol:
PS2. :twisted: czekam na kreske :twisted:

Anonymous - 16-12-2005, 11:39

cimon102 napisał/a:
Hej.Znam tego miska i powiem tyle-watr jest kazdych pieniedzy :wink:

Dzieki, Sajmon. Podobnie, jak Twoj, nie? :)
cimon102 napisał/a:
Grzes pamietaj-nie da ci ojciec nie da ci matka tego co da ci mala zabka :lol:

Jak w tym kawale, w ktorym zona kupila mezowi zabe, ktora robi loda. "Jak sie zaba jeszcze nauczy gotowac, to wypier***"
cimon102 napisał/a:
PS.zielony kolor jest fajowy :lol:

Pod warunkiem, ze na Misku :wink:
cimon102 napisał/a:
PS2. :twisted: czekam na kreske :twisted:

Na Mazurach :mrgreen: . Pewnie dostaniesz po d***, a pogodzi nas Suzi :mrgreen:

Maciek - 16-12-2005, 23:06

gregorbu, Fajna sprawa coby tylko więcej "pań" nie przysypiało bo każde kuku boli :) Pozdro
Anonymous - 19-12-2005, 22:42

gregorbu : Za......sta historia!!! :wink: Jestem na prawde pełna podziwu,a korzystajac z okazji zblizajacego sie Nowego roku mimo wszystko życzę Ci,zeby rok 2006 byl uzdrowieniem dla Twojego Miska i z dnia na dzien bylo juz tylko lepiej i lepiej!!!
Anonymous - 20-12-2005, 11:25

Ivona napisał/a:
gregorbu : Za......sta historia!!! :wink: Jestem na prawde pełna podziwu,a korzystajac z okazji zblizajacego sie Nowego roku mimo wszystko życzę Ci,zeby rok 2006 byl uzdrowieniem dla Twojego Miska i z dnia na dzien bylo juz tylko lepiej i lepiej!!!

Dziekuje za kazde :) slowo!

[ Dodano: Wto Gru 20, 2005 12:42 pm ]
gregorbu napisał/a:
Grudzień 2005. Autoalarm szwankuje. Centralny zamek automatycznie zamyka auto po przekręceniu kluczyka lub ruszeniu krańcówki przy drzwiach. Na pilota nie reaguje. Lewy kierunkowskaz miga szybciej niż powinien i zdecydowanie szybciej niż prawy. Nie mam czasu, by się tym sam zająć, ani oddać autka do specjalisty...

Wciaz brak czasu. A Misiek wciaz mnie zaskakuje. Wczoraj nagle bez zadnych ingerencji zaczal dzialac autoalarm. Centralny zamek bez problemu otwiera i zamyka drzwi. Juz nie zamyka zamkow po przekreceniu kluczyka lub ruszeniu krancowki. Czary?? Wczoraj przyszla mi do glowy mysl, ze moze wystarczy przeprogramowac autoalarm i zacznie dzialac jak nalezy. Sam sie przeprogramowal czy jak??

[ Dodano: Sro Gru 28, 2005 9:42 pm ]
Autoalarm i centralny zamek były sprawne przez dwa dni, po czym znów nie działają. Zamknięcie drzwi powoduje automatyczne zablokowanie zamków. Na pilota nie reaguje. By wydostać się z zatrzaśniętego auta, należy albo przekręcić zapłon, albo ręcznie odryglować zamki.
23.12.05.
Jechałem do rodziców na święta. W Mińsku Maz. zatrzymałem się na światłach, a facet jadący za mną wysiadł ze swojego samochodu i poinformował mnie, że moje tylne światła działąją jak oświetlenie choinkowe. Zjazd na stację benzynową i sprawdzanie. Gdy światła mijania są wyłączone, wszystko jest ok., po włączeniu ich zaczynają się fajerwerki. Po włączeniu biegu wstecznego blado zapalają się lewe kierunkowskazy. Po włączeniu prawego kierunkowskazu wszystko w porządku. Po włączeniu lewego kierunkowskazu, zaczyna mrugać tylna lewa lampa mijania oraz prawy kierunkowskaz, kontrolka na zegarach szybciej mruga. Szybciej mruga też lewy prawy kierunkowskaz. To samo dzieje się po włączeniu świateł awaryjnych. Dojechałem tak do rodziców (na szczęście prosta i pusta droga była), następnego dnia zacząłem sprawdzać. Diagnoza: nie styka masa w tylnym lewym kierunkowskazie. 10 minut sprawdzania, 5 minut poprawiania i wszystko działa jak nówka.
24.12.05.
Od jakiegoś czasu czułem, że fotel kierowcy lekkko przechylił się, a jego oparcie nie jest sztywne. Zdjęcie tapicerki odsłoniło dwie brutalne prawdy: 1) Fotel był już przez kogoś rozbierany i został niedbale poskładany. 2) Pękł na spawie stelaż fotela. Szybka decyzja: poszukiwanie spawacza (wigilia). Trafiłem na ostatnie 10 minut pracy w warsztacie blacharsko-lakierniczym. Kolejne 10 minut zabawy z migomatem i sprawa zamknięta. Jeszcze porządne złożenie tapicerki i fotel sprawny.

Teraz poszukuję sprawnego fachowca od autoalarmów.

[ Dodano: Pon Sty 02, 2006 10:38 pm ]
Dziś przypadkowo znalazłem fajnych ludzi od autoalarmów i nie tylko. Puławska 294. Zaprowadziełm tam swojego Miśka, żeby zrobili porządek z autoalarmem i centralnym zamkiem. Daję gościowi do łapki schemat elektryczny alarmu, a on mi na to, że nie potrzebuje, bo elektrykę samochodową to on bez schematów potrafi robić. Zdziwiło mnie to niezmiernie, bo wcześniej nikt nie chciał zaglądać do autoalarmu bez dokumentacji. Dwie godziny grzebaniny przy Miśku i oto efekty: autoalarm działa, centralny zamek działa. Dodatkowo zamontowano mi nową syrenkę, nową krańcówkę w masce, zamontowano i wysterowano ultradźwiękowe czujniki ruchu (wszystko to wcześniej niedomagało i doskonale o tym wiedziałem). Okazało się, że firmowy serwis producenta autoalarmu (Stemro System) nie podłączył tych czujników, mimo, że za to zapłaciłem. Co więcej - montaż syrenki polegał na zakręceniu przewodów, owinięciu izolacją i powieszeniu za pomocą opasek na innych przewodach pod maską. Teraz wszystkie połączenia są lutowane i zaizolowane, a syrenka przykręcona. Za usługę zapłaciłem 170 PLN i jestem zadowolony. Umówiłem się z nimi na przegląd instalacji elektrycznej klimatyzacji (nie załącza się wentylator).

Anonymous - 28-01-2006, 13:27

gregorbu napisał/a:
Teraz poszukuję sprawnego fachowca od autoalarmów.


To ja, tutaj :mrgreen:

Odnosnie alarmu to ta funkcja jest programowalna i pewnie sam niechcacy ja uaktywniles.

Anonymous - 28-01-2006, 16:14

bartek_nkm napisał/a:
Odnosnie alarmu to ta funkcja jest programowalna i pewnie sam niechcacy ja uaktywniles.

W tym przypadku chodziło akurat o to, że centralna była zalana wodą i zaśniedziały styki. Niby drobnostka, a ile kłopotów...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group