To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Pożegnanie z Galem...

Moominek - 08-07-2009, 19:32
Temat postu: Pożegnanie z Galem...
Przychodzi kiedyś taki dzień kiedy z autem trzeba się pożegnać. Nie miła to chwila, a szczególnie, gdy auto polegnie na drodze.. choć nie do końca, ale o tym później.
Rekinek miał swoje 5min na początku pobytu z nami: Rekinek z niemiec i niech ma je na koniec.




Początek nie był łatwy, ciernista droga rejestracji i jest cały nasz. Wygląd, ślady na karoserii (wgniotki na masce, bokach, dachu, itp.) i wewnątrz (kierownica brudząca ręce pastą do butów, celulitis na skórce, wytarty przycisk przełączania wskazań temp., itp.) wskazywały, że sporo w "życiu" przeszedł z poprzednimi 4-oma właścicielami. Przebieg z jakim rzekomo go kupiłem to 136tys. km, ślady wizyt w ASO urwały się przy przebiegu ok. 30tys. km. Kontakt z Centralą Mitsubishi w Niemczech potwierdził jedynie legalność auta. W dokumentacji znalazła się jednak mała karteczka, rachunek z wynikami badań AU, na której widniała data i aktualny przebieg, "Datum 28.09.2000" i przebieg "Kilometerstand: 98198". Rok produkcji rekina to 1997. Z prostej kalkulacji wyszedł prawdziwy przebieg, ok. 300tys. km, co potwierdził mechanik przy okazji wymiany rozrządu. Mimo tego, serducho miał jak dzwon, automacik przy zmianie biegów często szarpał do czego przywykliśmy. Wył podczas jazdy, przyczyną tego okazało się łożysko przedniego lewego koła. Po wymianie usłyszeliśmy jego charakterrrrny dźwięk silnika nadal wyjący z winy zużytego łożyska naciągacza paska klimy. Dźwięk przypominający nieco silnik elektryczny dość miły dla ucha ;) Mimo wszystkich przypadłości wizualno-odsłuchowych służył nam wiernie.
Stał się autem wypadowym na wakacje, wycieczki rodzinne, nawet w gorące lata mimo, iż klima nie długo po zakupie przestała działać. Prawdopodobnie zapchany filtr środka chłodzącego, a później elektromagnes załączający sprężarkę odmówił posłuszeństwa. W zamian tego był panoramiczny szyberdach. Urwisy zapytane, którym autem jedziemy, niemal zawsze zgodnie wykrzykiwały: Rekinem! :)




Córę zawiózł na uroczystości I komunii.



Niemiłosiernie pakowny i ustawny. Z IKEI wracaliśmy niczym garbus z reklamy tej sieci ;) Z racji posiadania haka holowniczego, to on przeprowadził nas do nowego domu, również on przeprowadził brata i teściów. A wszystko przy pomocy niewielkiej przyczepki.



W międzyczasie, wesoła młodzież wracająca z dyskoteki podwożąca panny z naszego bloku uszkodziła nieco rekina. Zgłoszenie na Policję, świadek w osobie sąsiada oraz odłamki auta sprawcy to jednak za mało by złapać winowajcę.



Ni razu nie zawiódł. No może raz, kiedy to nie odpalił, gdy całą rodzinką wpakowaliśmy się do niego, w dniu którym pojawiły się konkretne myśli o zmianie rekinka. ...hmmmm. Sam się o to prosi? Ale nieeeee, ale nieeeee.... Jego wiek i wyeksploatowanie. Gumowa rurka od filtra węglowego do kolektora wlotowego, spękana pękła i odpadła. Podmieniona na wężyk akwarystyczny umożliwiła jego rozruch :) Rekin dalej pełen energii łykał kolejne kilometry. W międzyczasie wymiana dolnych wahaczy i końcówek drążków kół przednich. Po jakimś czasie zaczęło się szarpanie silnika. Miał ochotę śmigać ale się dławił. Przyczyną okazała się cewka w aparacie zapłonowym. Dzięki Mitsumaniakowi Bartkowi po jej wymianie, rekin znów stanął na koła. I tak, aż do ostatniej soboty, kiedy to jadąc z synem, tuż przed Nieporętem miał miejsce nieciekawy przebieg wydarzeń. Jeden z poprzedzających nas pojazdów wykonał skręt w lewo przy okazji uderzając w tył jadącego z przeciwka innego auta. Kierowcy tegoż auta nie udało się wyprowadzić pojazdu z "tańca" na jezdni i wpadł czołowo na nas... Szczęśliwie prawie wyszliśmy z tego cało, prawie, bo syn doznał urazu kręgosłupa szyjnego. Niestety tyle szczęścia nie miał kierowca auta, które w nas wpadło ale żyje i dochodzi do siebie.
Rekin po zderzeniu wydał ostatnie tchnienie, silnik wpadł na wysokie obroty i tylko wyłączeniem stacyjki można go było uspokoić... I tak oto odjechał po raz pierwszy i ostatni nie o własnych siłach:


Wszystkie systemy zadziałały. Poduszki, pirotechniczne napinacze pasów z przodu, wszystko to pozwoliło nam wyjść z auta o własnych siłach, niestety przez szyberdach, bo drzwi były zablokowane. Ot i cała historia 55tys. km z Rekinem...

Nev-X - 08-07-2009, 20:11

Kurcze szkoda rekina :( bardzo ladny byl
helmansph - 08-07-2009, 20:48

Szkoda autka ale najważniejsze że nic wam się nie stało no poza urazem syna.Ciekaw jestem czy zostaniecie przy Mitsubishi czy jakaś inna marka.
maroon - 08-07-2009, 21:01

Racja, najważniejsze ze nic wam się nie stało. Na pewno znajdzie sie inny gal który godnie zastapi wasze poprzednie autko.
akbi - 08-07-2009, 21:28

wspolczuje ... przykra sprawa :(

Nie chcesz moze sprzedac tylnej prawej lampy?

Juiceman - 08-07-2009, 22:01

Współczucie, sam mam taką wersje, grunt że Wam się nic groźniejszego nie stało.

akbi napisał/a:
wspolczuje ... przykra sprawa :(

Nie chcesz moze sprzedac tylnej prawej lampy?


I nadkoli ?

j13mk - 08-07-2009, 22:07

Szkoda autka... współczuję :( Dobrze, że większych obrażeń doznał tylko Gal...
Szybkiego powrotu do pełni sił po stracie! Może znajdziesz godnego następcę? I oby 3 diamenty...

Moominek - 08-07-2009, 22:35

Nev-X napisał/a:
Kurcze szkoda rekina :( bardzo ladny byl


Fakt, Rekin "był fotogeniczny", w rzeczywistości widać było ślady jego użytkowania...

Co do części. W tej chwili rekin stoi na parkingu powypadkowym i czeka na inspekcję. Niestety zapowiada się na długi postój. Kobieta, która w nas uderzyła jest jakoby głównym poszkodowanym i przebywa w szpitalu. Niestety doznała większych obrażeń, jej auto musiało być rozcinane, aby ją wyciągnąć. Najważniejsze, aby i ona wróciła do pełni zdrowia.
"Laweciarze" w tej sytuacji zapowiadali sprawę rozciągłą w czasie na 2-3 m-ce. Zobaczymy, jak sprawy się rozwiną dalej. Na pewno jeśli będzie taka możliwość to dam znać na forum o chętnym dawcy ;)

Czy zostaniemy przy trzech diamentach? Hmmm... innej opcji nie widzę, żona też :) Pewnie kwestia czasu, teraz muszę nieco odpocząć od kółka, bo mam wrażenie, że wszyscy z przeciwka jadą na mnie ;)

Pozdrowionka

Bartek - 08-07-2009, 23:13

No teraz to i na fotkach widać ślady zużycia...

Mam nadzieję, że syn szybko dojdzie do siebie, a Ty przestaniesz widzieć mordercę w każdym jadącym z przeciwka ;)

Poszukamy jakiegoś ładnego MSW - komplet częsci do niezbędnej przeróbki masz :)

Anonymous - 08-07-2009, 23:15

heh..., wyrazy współczucia - to chyba pierwszy taki temat, który zawiera początek i koniec w pierwszym poście(jak inaczej poprawić) - normalnie niespodziewanie sie zakończył. Najważniejsze, że żyją - niech syn i kobieta wraca do zdrowia. Auta to takie zabawki dla dużych ''ludziów", znajdziesz pewno lepszą :wink:
Hubeeert - 09-07-2009, 01:34

Moominek ciesze się, że cało i w miarę zdrowo. Misiek był, Misiek bedzie.

Za kółko wróc mozliwie szybko ;-) to pomaga.

Pozdrawiam

macia - 09-07-2009, 07:41

Szczerze współczuję i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Jedna rzecz mnie uderzyła w tych zdjęciach po sprowadzeniu - widać, jak bardzo chcieliście mieć ten samochód i jak się cieszyliście kiedy już go mieliście. Tym bardziej szkoda.
Ale rację ma autoR - przyjdzie czas na jeszcze ciekawsze zabaweczki.
Trzymajta się!

Cezar - 09-07-2009, 07:46

Niech syn szybko wraca do zdrowia, bo to najwazniejsze, auto zawsze mozna kupic :)
viader - 09-07-2009, 09:31

A zastanawiałem się dlaczego policja zamknęła drogę do Nieporętu, nie wiedziałem, że mitsumaniak uczestniczył w wypadku. Wyrazy współczucia i życzę synowi szybkiego powrotu do zdrowia. Dobrze, że misiek spisał się ten ostatni raz.
roch_27 - 09-07-2009, 11:39

Moominek, współczucia, przykra sprawa ale najważniejsze że jesteście cali i zdrowi :) Niech syn wraca szybko do pełni zdrowia

pozdro



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group