To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Opowieści Złomka E32A

_Slawek_ - 04-06-2011, 01:09
Temat postu: Opowieści Złomka E32A
W końcu przyszła pora na opisanie najbardziej przez nas eksploatowanego (a właściwie to przeze mnie) i najbardziej zasłużonego staruszka :)

Mitsubishi Galant, Model: E32A, Wersja: GLi
Rok produkcji: 1992, Kupiony: 07.2004
Przebieg licznikowy: około 212k km
Skrzynia biegów: manualna
Wyposażenie: wspomaganie kierownicy i ...tyle :P

Niestety, z misiem w oryginalnym stanie mamy tylko jedno zdjęcie:


2004:
Jest to nasze pierwsze auto i tak naprawdę nie dużo brakowało, a byłby to passat :oops: Na szczęście trafiliśmy na ogłoszenie z galem (takim samym jak podziwiany przeze mnie zawsze bolid naszego listonosza :D ) Jazda próbna i... musiał być nasz :)
Już pierwsza wizyta u mechanika w sprawie wymiany rozrządu pokazała, jak wyjątkowe auto zakupiliśmy... :? :) Najwyraźniej mechanicy w Garwolinie pierwszy raz z bliska widzieli tak orientalne auto i wymianę rozrządu przeprowadzali z książką serwisową przed nosem... Książka nie pomogła, bo w drodze do Lublina w pewnym przedziale obrotów misiek wpadał w turbulencje :roll: Pomógł za to Internet :) Jak miło było odkryć stronę Krzyżaka - o! taki sam misio jak nasz :) Gdy po lekturze forum było wiadomo, gdzie jest potencjalny problem, udałem się już do lokalnego zakładu (który na szczęście przestał już istnieć), w którym to stwierdzili, że pasek rozrządu jest luźny, że nie wymieniono rolek itd. bla bla bla - tyle wtedy z tego słowotoku rozumiałem, teraz jest już lepiej, ale nie za wiele :P Przy okazji tych prac przy rozrządzie ci artyści urwali jeszcze jakąś śrubę... No cóż, drgania ustały - klient zadowolony, chociaż całe zajście liczę jako praktycznie 2-gą wymianę rozrządu :? Ci sami specjaliści wymienili nam wkrótce sprężyny i amortyzatory z tyłu, których zapomnieli dokręcić... więcej już z nimi styczności nie miałem.

W międzyczasie, pod maskę zawitała instalacja gazowa, która zresztą zwróciła się już po około 1-1,5 roku od założenia.

Jednego się nauczyłem przez te pierwsze pół roku z miśkiem - że wyjątkowy samochód wymaga wyjątkowej opieki :)

2005:
Dlatego też na przegląd i kolejną wymianę oleju itp. wolałem tym razem już jechać 160km do Kaplina do Tomasza Michalaka niż oddać miśka w ręce kolejnego rzeźnika. Wybór okazał się w 100% poprawny, przy okazji galant przeszedł 3-cią wymianę rozrządu w ciągu roku :shock: Co dokładnie było nie tak? Nie pamiętam, posłużę się za to cytatem, bo do dzisiaj pamiętam co wtedy powiedział Tomasz Michalak: "Kto panu zmieniał rozrząd? Nigdy nie widziałem czegoś takiego, dziwne, że to w ogóle działało" :roll: Daleko, bo daleko, ale od tamtej pory żaden inny mechanik nie tykał już gala :)

Sielanka trwała do 03.09.2005, gdy w drodze do pracy na rondzie 1km od domu wymusił na mnie pierwszeństwo policjant jadący w cywilu.. Na szczęście człowiek był uczciwy i od razu się przyznał do winy, co niestety i tak nie pozwoliło uniknąć specjalnych procedur związanych z przyjazdem na miejsce zdarzenia drogówki, następnie bodajże jakiegoś jego przełożonego albo policji z wydziału wewnętrznego itd. itp. Po około 2-3 godzinach jako, że misiek nie przeciekał, a lampy ocalały mogłem ruszyć w dalszą drogę. Dzięki temu przykremu zdarzeniu przez przypadek przy poszukiwaniu części zamiennych po stłuczce poznałem "pana Sławka ze Staffa" :) I do dzisiaj nie dane mi było poznać większego maniaka marki Mitsubishi :D
Wracając do tematu gala, 11.09.2005 (8 dni później) wracając z drugiego końca Lublina z częściami od pana Sławka, na skrzyżowaniu oddalonym 500m od w/w nieszczęsnego ronda zostałem brutalnie zaatakowany przez furiata w espero :( Tym razem obrażenia okazały się o wiele poważniejsze i misiek nie był już w stanie wrócić do domu o własnych siłach :cry:
Zapobiegawczo, od razu po zdarzeniu przygotowałem pana Sławka, że zapotrzebowanie na części będzie jednak znacznie większe ;) Po dokładniejszych oględzinach okazało się, że auto albo idzie na złom... albo trzeba będzie przeszczepić mu spory kawałek przodu :? :(
Jako że misiek był już porządnie doinwestowany, została podjęta decyzja o reanimacji :) Jak się okazało, nasz nowy zaufany mechanik dysponował akurat wszystkim co było potrzebne do uratowania miśka :) W rezultacie nasz pojazd przybrał nowe, kolorowe oblicze:





C.D.N.

Bucza - 04-06-2011, 02:21

Już nie mogę się doczekać co dalej... :rolleyes: :D
KaWu - 04-06-2011, 08:00

Ja takze czekam na kolejne lata ... :P
Nawet mu do twarzy z nowym ryjkiem.

Rafal_Szczecin - 04-06-2011, 11:55

dalej , dalej , dalej !!!! :)
Cezar - 04-06-2011, 15:40

Dawaj nastepne lata :P
raz, raz

Mario - 04-06-2011, 16:43

Dobrze się czyta :D ...również czekam na następną porcję :biggrin:
Andrew - 04-06-2011, 21:40

No i Trylogia napisana :mrgreen: Dawaj dalej 8)
vendetta - 04-06-2011, 22:05

Fajne, więcej :)
Marcin-Krak - 04-06-2011, 22:20

_Slawek_, być tyle lat na Forum i dopiero teraz wszystko opisywać :?:
Gdyby nie to, że historie interesujące - to bym jak nic RB dał za tak długi czas oczekiwania na nie :wink:

_Slawek_ - 05-06-2011, 01:04

Zatem wracamy do 2005r. :)
Około 1-2 tyg. po odebraniu poskładanego ulicznego wojownika, miał on służyć jako jeden z mikrobusów w służbowym :partyman: wyjeździe w Bieszczady... Podróż rozpoczęła się bez niespodzianek, jednak gdy tylko przekroczyłem granicę Lublina miśkowi zaczęło brakować prądu :shock: Szybka nawrotka i tracąc po kolei wycieraczki, światła itd. udało się jeszcze doturlać o własnych siłach z powrotem do obozu pracy. Środków lokomocji nie brakowało, więc sam wyjazd doszedł do skutku (akurat to wyszło na plus, bo pozbyłem się statusu kierowcy :D ), ale niesmak pozostał - misiek pierwszy raz tak poważnie zawiódł. Później okazało się, że to nie do końca jego wina, bo jednak pomimo braku widocznych obrażeń, podczas stłuczki "rykoszetem" oberwał też alternator. Po "naprawie" - nie wiem co dokładnie się kryło za tym słowem - działał ;) ...do czasu...

2006:
Niby nie ma na co narzekać... no może poza drobnym incydentem ;) Podczas wycieczki żony wraz z jej teściową do ikei w Wawie ulotnił się całkowicie płyn do wspomagania... (dobrze, że nie płyn hamulcowy i nie moja teściowa, bo wiadomo co byście sobie o mnie pomyśleli :P ) Przyczyną był m.in. przerdzewiały na całej długości jakiś przewód (przykro mi, standardowo nie znam szczegółów), ale ostatecznie problem okazał się bardziej złożony i naprawa tej usterki okazała się dosyć czasochłonna i kosztowna, na co w tamtym momencie nie mogliśmy sobie pozwolić. Ale co tam, pomyślałem sobie samochód i tak stary - będzie bardziej oldschoolowo :D W końcu jeździłem i fiatem 125p i polonezem bez wspomagania, więc da się przeżyć... Dopiero kilka lat później gdzieś doczytałem, że jest znaczna różnica w komforcie prowadzenia pojazdu, który był już zaprojektowany bez wspomy a takim, w którym owo udogodnienie zdechło... Szczerze mówiąc, poza chwilami związanymi z parkowaniem w ciasnych miejscach, to o tym wyposażeniu dodatkowym zapomniałem ;)
No i jeszcze jedna wpadka... W sumie też nie wina miśka, tylko tych co poprzednio naprawiali alternator, bo w drodze nad najbliżej położone morze, odmówił współpracy ponownie. Na szczęście wydarzyło się to stosunkowo niedaleko mojego szwagra :prayer: :thumbleft: , który zapewnił nam niezwłocznie na czas urlopu pojazd zastępczy: passata, czyli coś czego o mało nie kupiliśmy zamiast gala.
W tym miejscu muszę się podzielić wrażeniami z jazdy i porównaniem do miśka :) Passat 1.8 benzyna/lpg 75KM sedan '89. Przestrzeni w środku nieporównywalnie więcej niż w mitsu, bagażnik ogromny pomimo 60-70l butli na lpg. Chociaż tylko 75KM, to świetnie się zbierał od samego dołu bez względu na wrzucony bieg. Ale poza aparycją zgubiło go to, że musiałem się przyzwyczajać do hamowania przed zakrętami, które misiek bez problemu pokonywał bez zdejmowania nogi z gazu :) Na szczęście wracając z urlopu powróciliśmy też do naszego mitsubishi.
Perypetii związanych z zakłóceniami w dostawach prądu nie wytrzymał w końcu stary akumulator, który został w grudniu na szybko wymieniony na nowy model - centra futura, zakupiony na szybko w realu :P Służy bez problemu do dzisiaj :thumbright:

2007
- Zaczęliśmy na tylnej kanapie wozić 2 foteliki :D
- Padły wtryskiwacze, wprawdzie misiek zawsze odpalany na benzynie, ale widać to było za mało. Oczywiście problem jak zwykle błyskawicznie rozwiązany przez pana Sławka :thumbright:
- Dziwny metaliczny dźwięk dochodzący z przodu od lewego koła, pojawiał się przy różnych okazjach: pokonywaniu znacznych nierówności, jak i podczas jazdy przy maksymalnie skręconych kołach itp. Ostatecznie problem namierzony osobiście - wkładając rękę pod błotnik odkryłem 2 oddzielne sprężyny zamiast jednej ;) Najlepsze było to, że jak wcześniej na szybko podjechałem do serwisu CITO z prośbą o ustalenie źródła tych niepokojących dźwięków, to jednak podnośnik, szarpaki, lampki i niepodważalnie wieloletnie doświadczenie ;) nie pozwoliło im ustalić przyczyny :? Niestety sprawa z wymianą sprężyn stała się pilna i akurat musiałem skorzystać ponownie z "usług" CITO, w końcu co można zrobić źle przy wymianie sprężyn...

Można założyć sprężyny od Mitsubishi... ale dlaczego akurat od Cantera? :P


Przy starcie ze świateł przy 4 osobach na pokładzie, z relacji naocznego świadka misiek wyglądał jakby podrywał się do lotu :roll: :D I nie było możliwości, aby zjechać przodem z krawężnika bez zawadzenia o niego hakiem, ale za to nie znalazłem w Lublinie krawężnika, na który nie dało się wjechać przodem :D

A tutaj porównanie ze "zdrowym" kuzynem ;)



2008
Nic, cisza, spokój, BUM! - zakończył żywot komp od lpg - koszt wymiany zwrócił się po kwartale, więc tak bardzo nie zabolało. Poza tym nareszcie spokojniejszy rok i nic godnego zapamiętania/odnotowania :)

2009
I znowu to samo, cisza przed burzą i sru... znowu padł komp, tylko że tym razem ten ważniejszy :? I od tej pory misiek jeździ z mózgiem od galanta 2.0 :thumbleft:
Bym zapomniał, złomek przestał być jedynakiem :D

Pierwsza zima z młodszym bratem :biggrin:


C.D.N. :P

Seichan - 05-06-2011, 22:03

Marcin-Krak napisał/a:
_Slawek_, być tyle lat na Forum i dopiero teraz wszystko opisywać :?:
Gdyby nie to, że historie interesujące - to bym jak nic RB dał za tak długi czas oczekiwania na nie :wink:


Bo staruszek jak wino, musiał dojrzeć do swojej historii :mrgreen:

krzypolo - 05-06-2011, 22:39

Powiem tak .... bo złomki mają swój urok ..... mój 1G to 1991 rok ...... a mianem tym ochrzciła go moja żona .... :) życzę ci jeszcze wielu kilometrów ........
_Slawek_ - 08-06-2011, 00:06

2010
I tak sobie jeździłem tym kolorowym misiem, z nienaturalnie uniesionym przodem i opuszczonym zadem, z prującym się poważnie w 2 miejscach fotelem kierowcy (przy każdym wsiadaniu i wysiadaniu wysypywała się już gąbka) i z rozrządem nie wymienianym już od prawie 80tys. km... o braku wspomagania już wspominałem? ;)
I pojawiło się pytanie czy w ogóle w niego jeszcze inwestować :?:

Spojrzeliśmy na jego zmęczoną, przeszczepioną mordkę, no i cóż... wygląda jak moto-odpowiednik obecnego wyglądu Mickey Rourke'a ;) więc... nie inwestujemy :roll:


Nawet tablica rejestracyjna jest cała zmasakrowana

Rozpoczęły się zatem poszukiwania następcy/zastępcy, czegoś niewielkiego, taniego, ekonomicznego do jazdy praktycznie tylko po mieście itd. Szukaliśmy więc powoli jakiegoś colta. Jednakże zanim dobrze się rozpędziliśmy z tymi poszukiwaniami dokonaliśmy innego wyboru, nie mającego nic wspólnego z wcześniejszymi założeniami... i przygarnęliśmy FTO :)

Staruszek poczuł się zagrożony i miał do tego prawo, jak usłyszał, że ma tylko dojeździć do kolejnego przeglądu w 2011 i idzie na żyletki :shock: Jednakże w grudniu 2010 okazało się, że złomek miał inne plany. W pewien bardzo mroźny poranek przypomniał mi, że układzie chłodzenia miał więcej wody niż płynu... i po pompie wody :? Miał przecież paść pół roku później :roll: Trafił do pana Sławka i tak jakoś przy okazji dostał również nowy rozrząd, co po takiej inwestycji oznaczało, że musi nam teraz służyć co najmniej kolejne 60 tys. km :mrgreen:

2011
W styczniu dostał w prezencie przegląd co zakończyło się dla niego wymianą drążków, sworzni, tarcz i klocków. Okazało się wtedy, że misio może nadal całkiem przyjemnie się prowadzić. Gorzej z wyglądem... :?

W kwietniu rozpoczęła się operacja: śnieżka - multispray :D Zacząłem od najbardziej kolorowego i pasqdnego dolnego przodu oraz oberwało się zderzakom i całej listwie dookoła samochodu - koniec ze srebrnym/chromowanym paskiem! :)


Na ostatnim zdjęciu nie wspinałem się misiem specjalnie na krawężnik aby uzyskać taką pozę ;) Po prostu środkowy tłumik spadł z wieszaków, a że nie dysponuję kanałem/podjazdem, to musiałem coś na szybko zaimprowizować, aby dać radę się tam wcisnąć ;)

C.D.N. :)

Krzyzak - 08-06-2011, 07:03

jeszcze byście zatęsknili za bezawaryjnością tego auta...
w swoim od 2006 r tylko: OC/AC, płyn do spryskiwaczy, paliwo, przegląd
i raz osłona przegubu :)
żadnych dodatkowych, nieprzewidzianych itd. naprawa czy wymian

Marcin-Krak - 08-06-2011, 08:53

Krzyzak, olej byś chociaż wymienił :P

_Slawek_ napisał/a:
C.D.N. :)

Czekam-y ;)
To po takich inwestycjach podejrzewam, że mu (chyba wypada napisać Mu) - należy się już tylko dożywocie u was :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group