Nasze Miśki - Moje pierwsze auto w Polsce
silas13 - 09-07-2011, 12:40 Temat postu: Moje pierwsze auto w Polsce Witam wszystkich SZCZĘŚLIWYCH posiadaczy Miśków!
Swoją historię z forum zacząłem w lutym. Wtedy to miałem już odłożoną pewną ilość gotówki i zacząłem rozglądać się za autem. Myślałem o jakimś audi A6, hondzie accord i o czymś ze stajni subaru i mitsubishi. To właśnie czytając Wasze wypowiedzi, analizując plusy i minusy wybór padł na GALANTA ( nie muszę chyba wspominać, że wielkim plusem jest agresywny i ciągle młody wygląd ). Ze względu na to, że posiadam sporego psa potrzebowałem kombi. Co do silnika oczywiste było, że padnie na 2.5 V6. Spalanie prawie jak w 2.0 i mniej skomplikowany aniżeli 2.4. Co do diesla to turbospręzarka, dwumasa, wtryski… Widmo popsucia się czegoś blokuje mnie jakoś.
Obejrzałem kilka galów, jedne bliżej, drugie dalej aż w końcu zdecydował się wziąć od pana z Gliwic. Był to 2.5 Sport Edycja, kombi z 1998 roku. Kolor to T08. Teraz ma 203 tyś. przebiegu i brak jakichkolwiek śladów, aby miał jakiś poważny wypadek za sobą. Wiadomo jak każde używane ma coś do zrobienia. Obrzeża nadkoli, trochę podwozie, lekko zadrapany tylni zderzak.
Odkąd go kupiłem to zmieniłem mu olej ( jeździł na pół syntetyku, wlałem mu motula 8100 x-cess 5W40, przed wymianą wlałem płukankę do silnika. Po ponad 6000 tysiącach nic nie cieknie, sławetne popychadła cichutkie. Olej do skrzyni wlałem texaco 75W80. Rozrząd zrobił mi ojciec. Filtr powietrza i paliwa również zmienione. Aha i pomalowałem ramiona od przednich wycieraczek. Robiłem to pędzlem, ale oskrobię to jeszcze raz i kupię puchę w sprayu. W sierpniu przymierzę się do tych nadkoli i podwozia. Na dniach planuję oczyścić i pomalować zaciski hamulców. A z czasem wymiana kabli zapłonowych i świec, ale to jak kasy trochę przybędzie.
Jak do tej pory z auta jestem mega zadowolony. Świetnie się prowadzi (pewniej aniżeli moja poprzednia honda accord VI generacji, którą miałem jak byłem w UK), ze spalaniem potrafię spokojnie zejść poniżej 10 literków, trochę trasa 14 km w jedną stronę, trochę po mieście ( 15 tyś. mieszkańców). Dużo dohamowywuje silnikiem + płynna jazda i efekty są. Radość mi sprawia jak w tyle zostawiam łepków w BMW 5 serii , jeździ 2 takich i świruje. Twarde fotele, akurat takie jakie z żoną lubimy i wszystkie przyciski pod ręką uzupełniają obraz całości A do tego w mojej najbliższej okolicy są tylko 3 galanty: 1 to 2.0, 2 to 2.4 jeździ jako taksówka no i trzeci jest mój.
Na chwilę obecną to tyle. Pozdrawiam!
Hugo - 09-07-2011, 14:01
silas13 napisał/a: | To właśnie czytając Wasze wypowiedzi, analizując plusy i minusy wybór padł na GALANTA | silas13 napisał/a: | Myślałem o jakimś audi A6, hondzie accord i o czymś ze stajni subaru i mitsubishi | silas13 napisał/a: | wielkim plusem jest agresywny i ciągle młody wygląd | Ale to jedna z niewielu zalet tego modelu. Naprawdę dokładnie poczytałeś forum?
silas13 - 09-07-2011, 15:50
Wiem, że są inne mniej awaryjne modele. Nie mówię, że jest to auto ideał. Jest wiele rzeczy, które mogą paść. Ale wchodząc na fora innych marek to jest to samo co u nas ( POMOCY, zapalił się CE, problem z zawiecha, itd...) Jednak czytając to forum napotkałem wiele pozytywnych opinii zadowolonych użytkowników. Poza tym Gal ma to coś Jak to mówią POŻYJEMY ZOBACZYMY
sveno - 09-07-2011, 20:53
silas13 napisał/a: | Poza tym Gal ma to coś | dokładnie powitać nowego forumowicza!!! Życzę zadowolenia z nabytku
Hugo - 10-07-2011, 13:11
silas13 napisał/a: | Poza tym Gal ma to coś | No z tym nie idzie się nie zgodzić.
Psikus - 10-07-2011, 20:57
gratuluje nabytku, chętnie obejrzę więcej zdjęć
silas13 - 12-07-2011, 11:15
Na specjalne życzenie Psikusa wstawiam kilka zdjęć. Sorka za jakość, robione komórką
Miłego dnia życzę Wszystkim
silas13 - 05-08-2011, 12:30
Witam wszystkich.
Właśnie wróciłem z wakacji spod Kielc. Byliśmy tam z żoną na weselu a przy okazji posiedzieliśmy trochę u ciotki na wsi pod Chęcinami. Trasa prawie 600km po polskich drogach minęła przyjemnie i bez problemu. Wystarczy powiedzieć, że wprost z samochodu poleciałem do stołu i grillowaliśmy następne 6h, aż wszyscy popadali Tuż przed wyjazdem zabrałem się za tylni zderzak. Miałem tam spore zarysowania i odpryski. W planach miałem lakiernika. No bo cóż innego. Sam oprócz ławek na działce nie malowałem nic Jednak chęć zaoszczędzenia skłoniła mnie do kupienia małej puszki spraya z dorabianym lakierem + puszka bezbarwnego, 2 arkusze papieru wodnego ( w sumie 37 zł ) i do dzieła. Wielka obawa i niepewność była we mnie. Ale pomyślałem sobie, że jak spierdzielę robotę to pójdzie do lakiernika...
A oto efekty:
Przy okazji oskrobałem zaciski hamulcowe. Potem podkład i czerwień. Od razu aluski lepiej się prezentują
Na zakończenie dodam tylko, że Misiu zaparkowany był na podwórku pod domem. Chłopaki ze wsi ( 14-16 lat ) przychodzili i zachwycali się nim bo Galanta jeszcze nie widzieli...
|
|
|