To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Off Topic - TROCHĘ HUMORU NIE ZASZKODZI CZESC II

Anonymous - 28-11-2009, 23:26

http://www.youtube.com/wa...player_embedded
Wiciu - 29-11-2009, 17:34

Opis SMART'a na allegro :D

Wydanie drugie, poprawione.

Szanowny Allegrowiczu.
Jeśli masz już dosyć nudnego, beztroskiego życia, zapomniałeś jak nazywa się Twój psychoanalityk, szukasz racjonalnego powodu do popełnienia samobójstwa czy też bezsennymi nocami zastanawiasz się, na co by tu wydać jeszcze trochę kasy - trafiłeś we właściwe miejsce.
Oferuję Ci przedmiot, który nada Twojemu życiu nowego wymiaru. A może nawet i odrobinę sensu. W skrajnym przypadku zapewni Ci długotrwałą i niestety nieskuteczną terapię w zamkniętym ośrodku dla nerwowo chorych.

Zacznę jednak od początku, byś miał okazję upewnić się, iż dokonujesz właściwego wyboru…

Ta historia jest prawdziwa:

6 stycznia 07. Poranny wyjazd na Pomorze. Po smarta. Wesoło jest w starej, wysłużonej astrze, nie powiem. Kurczak w warzywach (na zimno) smakuje nieziemsko. Troszkę deszczu nie psuje nam humorów ... 20 km przed celem pasek rozrządu odrobinkę się zerwał. Nic to. Do celu niecałe 20 km, dobrzy ludzie mają linkę i niezłą fantazję (nocna jazda na holu z prędkością 100 km/h - do tej pory mam stany lękowe...).

6 stycznia 07 wieczór: a niech tam, fajna knajpka, browarek i dobre papu, hotelik i ... hmm (bez przesady - nic co by wykraczało poza ogólnie przyjęte normy, choć z drugiej strony…szkoda).

7 stycznia 07. Oto on. Smart. Mała, żółta poczwarka spogląda na nas smutnymi oczkami. Troszkę zaniedbana, tu i ówdzie obita, ale ogólne wrażenie dobre. Maskotka przy kluczyku przedstawia smarcika z radosnym uśmiechem na twarzy...Ta maskotka ujęła mnie najbardziej...

7 stycznia 07, odrobinę później. Smarcik już jest mój. Do domku wracamy na raty (moja kobieta zostaje z kumplem w hotelu, jego wraca ze mną smartem). Powody natury obiektywnej.

Jedziemy (pamiętaj, podwiń sobie lewą nogę, to automat....). Pamiętam. Ale zapominam o ręcznym: 300 km autko ciągnie za sobą troszkę przyblokowane kółeczka. Okazało się, że lampka sygnalizująca zaciągnięty hamulec nie do końca świeci. Tzn. świeci, ale na czarno. Cóż. Drobny wypadek przy pracy.

Dalej już bez niespodzianek ??? Kilka km przed domem zamigotał wskaźnik paliwa. Rezerwa. Teoretycznie 2 litry - dojedziemy. Padł 300 m od stacji benzynowej. Było z górki, więc nie mogę tego nawet nazwać pechem.

W domku. Smart przejechał 610 km. Sam. Bez pomocy. Jutro będę się cieszył.

8 stycznia 07. Cóż, trzeba pojechać do pracy. Smartem, a niech tam. 31 minuta jazdy: coś stuknęło i zapaliła się lampka ładowania. Damy radę, akumulator wytrzyma przeca te 20 km....Akumulator tak, ale nie chłodzenie silnika.
Dobra, stoję. Telefon do kumpla; zaraz się zjawią z holem.
Deja vu. Będę znowu holowany ? Nie będę na szczęście, w otworku do wkręcenia haka nie ma gwintu. Spychamy autko do przygodnie poznanego rolnika. Stoi tam do dnia następnego. A ja w tym czasie inauguruję sezon zakupów części do smarta.

9 stycznia 07, około południa, jadę wymienić pasek klinowy. Rolnik ochoczo zaproponował, że za 5 dych sam to zrobi, cobym się nie ubłocił.
Jak powiedział, tak zrobił. Pod smartem spora kałuża oleju.

10 stycznia 07. Już mnie uważają za czubka (w pracy). Do smarta ustawiła się kolejka oglądaczy na firmowym parkingu. Zastanawiam się, czy pobierać opłaty za przejażdżki.

11 stycznia 07 lampka od zaciągniętego hamulca ożyła i świeci. Niezależnie czy jest zaciągnięty, czy nie. W dodatku po wjechaniu na dowolną nierówność zapalają się również lampki od abs i asr i....już nie gasną. Ponieważ nic innego nie przychodzi mi do głowy, resetuję autko, zupełnie tak jak mojego laptopa. Odłączam baterię… Lampki owszem, gasną, ale nie zapala silnik. Nic to: jestem twardy – próbuję do skutku.
Zapalił, za 20 tym razem. I tak mu już zostało.

12 stycznia. Muszę pojechać na Śląsk. Smart ? Hmm, mój kumpel (handlowiec), też ma wątpliwości. Rzucamy monetę - smart.

12 stycznia 2,5 godziny później.
Katowice na widoku, jeszcze kilka km i jesteśmy u celu. Jazda średnia, wieje, nie da się jechać szybciej niż 100 km/h. Stajemy na pierwszych światłach w Katowicach i...już z nich nie odjedziemy...
Padło sprzęgło.
Nie... Telefon po lawetę i do Smart Center. Niedaleko. W Smart Center ciepło, miło, kawusia za free. Będą działać.

15 stycznia 07. Telefon ze Smart Center zastał mnie w ulubionym pubie: facet, który zadzwonił powinien pracować na policji jako posłaniec śmierci (informować rodziny ofiar o śmiertelnych zejściach). Beznamiętnym głosem oświadczył, że smart to kupa złomu, silnik pęknięty, sprzęgło zalane olejem, itd, itp. Co on może zrobić ? A co ja mogę ? Dopiłem piwo. Gdybym wiedział, że to jedno z ostatnich w moim życiu… Poprosiłem, żeby to w kupę poskładali (z nowym sprzęgłem), coś wymyślę.

15 do 19 stycznia: smarta nie ma w domu. Nie powiem, żebym tęsknił za nim (choć mam z tego powodu odrobinę wyrzutów sumienia). W międzyczasie przyszła paczka z zimowymi kołami do smarta. I nowe radio. I parę innych dupereli...W sobotę jadę po Smarta. Pociągiem (pierwszy raz od 7 lat....). Po drobnych 2 godzinach oczekiwania odbieram poczwarkę. Jeździ, choć miły Pan serwisant uprzedził mnie: „nie gwarantuję, że dojedzie Pan do domu”. Poinformował mnie również, że nie mam klaksonu (nie wiem w jakim celu, nie mógł się przecież spodziewać, że takim drobiazgiem mnie dobije).
Wracam: z Katowic do Wrocławia autostradą 4 godziny. Nie, nie z powodu smarta. Po prostu spadł śnieg…Smarkacz trzymał się dzielnie (choć z uporem maniaka starał się wpaść w poślizg). Okazało się, że jest zapowietrzony układ hamulcowy. Drobiazg, dzięki temu kupiłem sobie latarkę, żabkę do odkręcania zamarzniętych korków i 5 paczek kinder bueno).

Dojechałem do domu.

31 stycznia 2007. Smark nadal stoi w garażu. Nie zaglądam często do niego. Założyłem tylko zimowe kółeczka. Od tamtych wydarzeń minęło sporo czasu.

W Smarcie w ciągu tego czasu zepsuło się wszystko. Niektóre rzeczy nawet po kilka razy. Jeśli istniało jakiekolwiek, najmniejsze prawdopodobieństwo, że jakaś rzecz padnie: padała. Jeśli nie istniało takie prawdopodobieństwo: padała również.

Cóż, ma to swoje dobre strony: poznałem chyba wszystkie SmartCenter w Polsce. Zaprzyjaźniłem się z serwisantami. Nie popadłem w alkoholizm, ponieważ nie miałem kasy na gorzałkę. Nauczyłem się cierpliwości. A moje zdolności techniczne osiągnęły taki poziom, że swobodnie mogę poskładać do kupy latający talerz, który niegdyś rozbił się w Roswell.

Jako, że w smarcie wszystko padło, wszystko też wymieniłem (bądź naprawiłem). Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że autko jest sprawne.
Otóż nie jest.
Zapala albo nie zapala. Jedzie albo nie jedzie. Zmienia biegi, albo ich nie zmienia. Wycieka z niego olej, chociaż go nie ubywa. Klimatyzacja jest sprawna ale nie chłodzi.

Czasami przez tydzień działa idealnie. Potem zapala co 3 raz. Potem co 20. Potem nie chce sam zmieniać biegów. Kiedy jadę z tym do serwisu: złośliwie chodzi jak złoto. Doszło już do tego, że jak przejadę 20 km bez awarii zaczynam wietrzyć jakiś podstęp. I przeczucie nigdy mnie nie myli…

Pewnego dnia urwał mi się silnik. Tak po prostu, jak w nędznej, czeskiej komedii.
Innym razem dało się włączyć tylko wsteczny bieg. Nie zraziłem się tym i przejechałem 30 km na wstecznym. Niepotrzebnie: rekord Ginessa to 150 km... Nie lubię jak pada deszcz….żeby zmienić kierunek nawiewu (wentylatora) na szybę, trzeba wyjąć akumulator. Robię to w 2 minuty...
Jest tych smaczków jeszcze sporo. Tych najgorszych nie wymienię, ponieważ ogłoszenie mogą czytać dzieci....
Smart przejechał już niemal 120 tys km. Koszt napraw przekroczył kilkukrotnie jego wartość (początkową, nie obecną....). Płaciłem jednak z zaciśniętymi zębami. Jestem przeca Polakiem, zawziętym, upartym typem.
W większości banków wisi już moje zdjęcie z adnotacją „regulamin pracy naszej placówki nie przewiduje dodatków pieniężnych za negatywne skutki kontaktu z tym osobnikiem”.

Po przeanalizowaniu wszelkich możliwych przyczyn tego stanu rzeczy, doszedłem do wniosku, że mają one podłoże metafizyczne. Ktoś rzucił na niego klątwę, bądź też wyposażył w złośliwą osobowość. Być może mamy tu do czynienia z każdym z w/w zdarzeń. Na egzorcyzmy jednak się nie zdecydowałem. Egzorcyści nie wystawiają faktury VAT.

Dlaczego miałbyś kupić to autko ? Jest ku temu ważny powód.
Otóż ma ono wartość ogromną. Wyobraź sobie, że dajesz go w prezencie znienawidzonej osobie....W białych rękawiczkach, z uśmiechem na twarzy....Po co wydawać kasę na mało finezyjne i oklepane w kryminalnych serialach metody.... Albo zostawiasz go dla siebie. Ale o tym już pisałem.
Zawsze możesz go spalić. Słyszałeś, żeby ktoś spalił swojego smarta ? Masz okazję być tym pierwszym. Poczytne tabloidy na 100% zrobiły by z Ciebie bohatera. I ofiarę...

Nie wiem, czy piszę z sensem, ale mam nerwowe tiki i trochę mi to przeszkadza w obiektywnej ocenie sytuacji....W dodatku głosy, które zazwyczaj słyszę ostatnio recytują chińską instrukcję obsługi maszynki do wybielania zębów (skąd wiem, że chodzi o instrukcję skoro nie znam chińskiego?)....

Do autka dorzucam komplet kół zimowych. Tak, pro forma. Smart i tak nie zechce jeździć w zimie.

Optycznie autko nie wygląda źle. Trochę poobijane plastiki. Wnętrze...jest ładne, co oczywiście jest bez znaczenia. Nie publikuję fotki, ponieważ komornik nakleił swoją nalepkę na obiektywie.
Autko można obejrzeć we Wrocławiu. Albo w dowolnym innym miejscu, w którym właśnie się zepsuło.

Szanowny Allegrowiczu. Zostałeś ostrzeżony.

Jassmina - 30-11-2009, 09:02

Dwie staruszki oglądają telewizję. Nagle jedna z nich mówi
- O, Benedykt XVI
Na co druga
- A Kubica, który?

*****

Teściowa do zięcia:
- Dziś w radiu puścili przebój mojej młodości!
- "Bogurodzicę"?!


*****

Nauczycielka na zastępstwie w 2 klasie pyta się klasy:
- Kogo macie najstarszego w rodzinie?
Zgłasza się Ela:
- Ja mam babcię!
Zgłasza się Kacper:
- A ja mam babcię i dziadka!
Zgłasza się Jasiu:
- Ja mam pra pra pra prababcie!
- O Jasiu ty chyba kłamiesz - odpowiedziała nauczycielka
- Ale dla dla dla dlaczego?

*****

Anonymous - 30-11-2009, 21:14

http://www.youtube.com/watch?v=0Bmhjf0rKe8
jawlo - 02-12-2009, 16:03

Sprawa rozwodowa. Sędzia pyta (wciąż) żony:
- Nie rozumiem: o co ma pani pretensje do męża?
Przecież mają Państwo wszystko: dom, dzieci, samochody...
- Wysoki Sądzie, on mnie nie zadowala!
Kobiecy głos z sali:
- Wszystkie zadowala, a jej nie!
Męski głos z sali:
- Jej to nikt nie zadowoli...

*******************

Kolega do kolegi:
- Wiesz czuję się strasznie. Normalnie mam kaca moralniaka...
- Co się stało?
- Byłem wczoraj na imprezce. Były trzy panienki a ja dwie z nich
"puknąłem"
- Boisz się co powiesz żonie?
- Nieee... Nie to. Ta trzecia patrzyła na mnie z takim żalem w oczach...

********************

Matka pyta córki
- gdzieś ty była całą noc
- ty lepiej zapytaj z kim a nie gdzie
- więc, z kim ?
- z bohaterem narodowym mamo!
- co to za jeden ?
- nieznany żołnierz...

*******************

Dylemat żonatego mężczyzny: wyjść i patrzeć na to czego nie może mieć,
czy zostać i mieć to, na co się nie może patrzeć?

*******************

Intuicja została dana kobietom po to, aby odgadywały zamierzenia
Mężczyzn, o których oni nie maja bladego pojęcia.

*******************

Palący, pijący sportowiec wzbudza zdziwienie,
a palacz i alkoholik uprawiający sport - podziw.

londolut - 03-12-2009, 07:10



:laughing3: :laughing3: :laughing3: :laughing3: :laughing3: :laughing3: :laughing3:

Jassmina - 03-12-2009, 09:32

Zepsuł się autobus wycieczkowy, kierowca wychodzi i widzi w gospodarstwie koło drogi jakiegoś faceta. Podchodzi do płotu i krzyczy:
- Panie, pomóż! Autobus mi się zepsuł, a ja Żydów do Oświęcimia wiozę!
- Ja nic nie poradzę - tylko małego grilla mam!

***

Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
- Siano.
- Czemu tak cicho mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał...

***

Pani kazała dzieciom przynieść do szkoły swoje domowe zwierzątka. Małgosia przyniosła kotka, Jadzia pieska, a Jasio przyniósł żabę.
- No i co ta twoja żaba potrafi, Jasiu? - pyta pani. Jasio szturchnął żabę, a żaba na to:
- Kła!
Jasio jeszcze raz szturchnął żabę, ale ona znowu:
- Kła!
Wreszcie Jasiu się zdenerwował i uderzył pięścią o stół, a żaba na to:
- Kłanta namera, tarira kłantanamera, kłanta namera tarira kłantanamera!

***

Jadą zakonnice na rowerach po wybojach. W pewnym momencie przełożona mówi:
- Dość luksusów! Zakładać siodełka!

***

Idzie ksiądz przez las, patrzy, a tam na gałęzi siedzi łaska. Łaska mówi:
- Co ksiądz?
A ksiądz:
- Co łaska.

***

Spotyka się dwóch sąsiadów. Jeden mówi do drugiego:
- Słuchaj stary, nie wiem co mam zrobić, mój kot załatwia mi się na dywan.
- Jak to?
- No, załatwia się na dywan, potem jeździ tyłkiem po podłodze i rozsmarowuje to wszędzie, nie wiem już co mam robić. Może ty byś coś poradził?
- Wiesz co, zwiń dywan i oklej podłogę papierem ściernym.
Spotykają się ponownie po dwóch tygodniach.
- No i jak? - pyta pomysłodawca.
- O człowieku, rewelacja! Jak kocisko rozpędziło się w przedpokoju, to do lodówki już tylko oczy dojechały!

***

Morfi - 03-12-2009, 20:27

Jedzie sobie Papież swoim papa mobile po placu św. Piotra... w pewnym momencie
dostrzega, ze jakiś gościu biegnie za samochodem...
Wystraszony puka do kierowcy i krzyczy, żeby jechał szybciej...
No to gościu biegnie jeszcze szybciej...
Papież znów puka od kierowcy i krzyczy, żeby jechał szybciej...
Biegnący za nimi także przyspieszył
Papież zrezygnowany, puka od kierowcy, żeby się zatrzymał, zobaczymy czego
chce..
Gościu podbiega, Papież otwiera małe okienko i słyszy:
- Dwa waniliowe poproszę!
************************
Komisja Europejska postanowiła wybudować bramę w trzecie tysiąclecie
jako symbol coraz ściślejszych więzi łączących państwa członkowskie.
Wyłoniono podkomisję do przeprowadzenia przetargu, która ów przetarg
ogłosiła. Do wykonania bramy zgłosiło się trzech oferentów: Turek,
Niemiec i Polak. Pierwszy ofertę przedstawił Turek: brama solidna,
projekt kompletny - wszystko w porządku - koszt: 6000 euro. Drugi
był Niemiec: projekt w zasadzie nie odbiegał od projektu Turka,
podobne wykonanie, cena: 10.000 Euro. Komisja pyta: czemu aż 10.000!
Niemiec na to: solidny niemiecki projekt, solidne niemieckie
materiały solidne niemieckie wykonanie, a to kosztuje.
- OK.
Ostatni był Polak, który przedstawił projekt bardzo podobny, wręcz
identyczny do projektów Turka i Niemca, ale cena wynosiła 56.000
Euro. Tu komisja o mało nie spadła z krzeseł, ale pytają, czemu tak
astronomicznie wysoka kwota, na co Polak:
- 25.000 Euro dla mnie, 25.000 dla Szanownej Komisji za trud włożony
w przeprowadzenie przetargu i skuteczne jego rozstrzygnięcie, a
6.000 dla Turka, bo ktoś te bramę musi postawić...
********************************
Do spowiedzi przyszły zakonnice.
Pierwsza wyznała, że widziała męski członek. Ksiądz kazał jej w celu rozgrzeszenia przemyć oczy w kropielnicy wodą święconą.
Druga wyspowiadała się, że dotykała męski członek. Ksiądz nakazał jej umycie rąk wodą święconą.
Na to czwarta zwraca się do trzeciej: jak ty tam kuper wsadzisz, to ja tego pić nie będę!
*******************************
Dwóch przyjaciół wraca późnym wieczorem z pokera. Jeden skarży się drugiemu.
- Wiesz, nigdy nie mogę oszukać żony. Gaszę silnik samochodu i wtaczam go do garażu, zdejmuję buty, skradam się na piętro, przebieram się w łazience. Ale ona zawsze się budzi i wydziera na mnie, że tak późno wracam.
- Masz złą technikę. Ja wjeżdżam na pełnym gazie do garażu, trzaskam drzwiami, tupię nogami, wpadam do pokoju, klepię ją w tyłek i mówię: "Co powiesz na numerek?". Zawsze udaje że śpi...
*********************************
-Stary, ja nigdy nie zrozumiem kobiet...
-?
-Przekłuwają sobie uszy, nosy, pępki, brodawki, rodzą dzieci, wstrzykują silikon w różne części ciała, depilują gorącym woskiem włosy na nogach, pod nosem, na wzgórkach łonowych; robią sobie lifting, odsysają tłuszcz, zmniejszają pośladki; usuwają żebra, operują biusty, usuwają skórki na palcach i robią mnóstwo innych bolesnych rzeczy...
a kiedy chcę je bzyknąć to odmawiają, bo je, kurna, głowa boli!
**************************
Co maja wspólnego: kobiece gusta, toaleta i łechtaczka?
- Mężczyźni zawsze trafiają obok.Co znaczy dla mężczyzny małżeństwo?
- Kosztowy sposób na darmowe pranie.Dlaczego mężatkom trudniej utrzymać dietę?
- Kobieta niezamężna wraca do domu, patrzy co jest w lodówce i idzie do łóżka.
- Mężatka wraca do domu, patrzy, co jest w łóżku i idzie - do lodówki.Dlaczego mężczyznom jest tak trudno utrzymać z kobietą kontakt wzrokowy?
- Cycki nie mają oczu.Kiedy mężczyzna uważa, że kobieta myśli nielogicznie?
- Gdy myśli inaczej niż on.Które ze zdań skuteczniej odstraszy mężczyznę?
- Wynoś się albo zawołam policję!
- Kocham cię, chcę za ciebie wyjść i mieć z tobą dzieci. Czym się różni mucha od męża?
- Mucha jest upierdliwa tylko latem.Dlaczego mężczyzna w łóżku jest jak mikrofalówka?
- 30 sekund i po wszystkim.
Dlaczego mężczyźni są podobni do karaluchów?
- Kręci się po kuchni i cholernie trudno się ich pozbyć z domu.Dlaczego mężczyźni są jak ślimaki?
- Mają rogi, ślinią się i myślą, że dom należy do nich.Dlaczego do zapłodnienia jednego jaja potrzeba miliona plemników?
- A widziałaś kiedyś faceta, który pyta o drogę?Jakie są trzy największe nieszczęścia dla mężczyzny?
- śmierć żony,
- utrata pracy,
- RYSA NA LAKIERZE!Co wspólnego mają mężczyźni i chmury?
- Gdy znikają za horyzontem nastaje piękny dzień.Jaka jest różnica między mężczyzną a jogurtem?
- Jogurt ma kulturę!Dlaczego facet jest jak zapalenie wyrostka robaczkowego?
- Powoduje dużo cierpień, a jak się go pozbędziesz, to okazuje się, że do niczego nie był potrzebny.
***************
- Po co jest wąż od gaz maski?
- Żeby w razie wybuchu łeb za daleko nie odleciał.

Jeśli budzisz się w Rosji w poniedziałek bez kaca, to znaczy, że jest środa.

Przychodzi baba do adwokata w sprawie rozwodu.
- Potrzebny jest jakiś powód - mówi adwokat - mąż pije?
- Ha, mam głowę trzy razy mocniejszą od niego!
- Może pieniędzy nie daje?
- Tylko by spróbował grosz sobie zatrzymać!
- Bije panią?
- Niechby mnie tknął, to by oknem wyfrunął!
- A jak tam z wiernością małżeńską?
- O, tu go mamy, panie mecenasie! Drugie dziecko nie jest jego!

Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
- Hej, kolego!
Nieco dalej ktoś odwraca głowę.
- Kto, ja?
- Tak, ty...
- Nie jesteśmy na "ty"!
- O, sorry, kolego.
- Nie jestem twoim kolegą!
- Słuchaj, przyjacielu.
- Ani przyjacielem!
- Posłuchaj mnie, gościu...
- Nie jestem żadnym "gościem"!
- No to jak mam...
- "Proszę pana"...
- OK, więc proszę...
- ... "szanownego".
- Dobra, k..., a więc proszę szanownego pana...
- Dobrze, dobrze...
- Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
- Tego, który wsiada na motor?
- Tak, właśnie tego.
- Widzę.
- No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy "kolego" on akurat opierdalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co!

Przy barze siedzi przystojny młodzieniec. Ewidentnie coś go trapi. Barman zagaduje:
- Coś się stało?
- Tak, boję się. Dostałem list od jakiegoś wkurzonego faceta. Napisał, że jak nie przestanę "bzykać" jego żony, to mnie zabije.
- W czym problem, po prostu przestań...
- Debil się nie podpisał...

koszmarek - 05-12-2009, 23:47


Hubeeert - 06-12-2009, 23:35


gulgulq - 07-12-2009, 14:25

Rok 2010. Polska spełnia już wszystkie normy Unii Europejskiej! W sklepie mięsnym klient zwraca się do sprzedawcy:


– Kilo kaszanki proszę.


Ekspedientka z pełną powagą:


– A z jaką grupą krwi?

stary alfer - 07-12-2009, 15:49

Małego Abramka wywalili ze szkoły - żydowskiej oczywiście - za brak postępów w nauce i nieposłuszeństwo. Przenieśli do go innej szkoły - też żydowskiej. Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów. Do kolejnej - to samo. Po jakimś czasie w mieście nie zostało ani jednej żydowskiej szkoły, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej.
Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek - grzecznym, bystrym i w ogóle najlepszym uczniem w szkole.
Tata po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka:
- Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. CO ONI Z TOBĄ ZROBILI?
- Rozumiesz tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział:
- "Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem".
I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.

Anonymous - 08-12-2009, 19:12

http://www.youtube.com/wa...player_embedded
fj_mike - 08-12-2009, 21:19

Nie wiem czy już było :P

Harry79 - 08-12-2009, 22:07

Nawet dwa miśki są na zdjęciu


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group