To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...

krzychu - 19-06-2009, 22:11

Hubeeert - e tam o PKP to bym mógł parę elaboratów napisać. A jak podchodzimy do okienka PKP z moją drugą połówką to wypadało by od razu zatkać uszy... Jezu ile ona podżyła biedulka przez niekopentecję ludzi w PKP. Ile ja to się musiałem nasłuchać o tym nawet nieraz musiałem jeździć przez PKP niepotrzebnie samochodem albo przez PKP jechać po Nią.... Ile to razy były sprzeczności między tym co jest na stacji, tym jak jadą pociągi a jak jest na rozkładzie w internecie....

Ps. Okazuje się że w Lublinie nie da się kupić biletu na IC bez miejscówki (chodź pytane było w 2 okienkach i za każdym razem dosadnie powiedziane że się DA! jednak panie tam wiedza lepiej). A w Katowicach, Bielsku czy Żywcu się da.

piomic - 19-06-2009, 23:33

Paweł_BB napisał/a:
jeśli masz podobne zdanie
Nie mam. A na serio to Twoje "obycie" z placem mogło im pomóc. Pewnie coś tam opowiadałeś w domu jak to wygląda, jakie błędy ludzie robią – jak wiesz coś więcej to plac przestaje być taki obcy i łatwiej się skupić na zadaniu.

A teraz może o kulturze z innej beczki.
Wczoraj na 7-ce z Jędrzejowa do Kielc leciała R-ka na sygnale. Było dość ciasno, ale ten odcinek ma szerokie pobocza (i liczne wysepki), wszyscy ładnie zjeżdżali na boki (niestety niektórzy jak zwykle zwalniali/zatrzymywali się na wysokości owych wysepek). A za karetką, na samym zderzaku jechał sobie Chrysler. Zaradny gość, nie?
Jechał aż do Miąsowej, tam często stoją Miśki przy wiadukcie, teraz też stali. Z komitetem powitalnym dla Najsprytniejszego. Zatrzymali ruch z przeciwka, jeden stał z lizakiem na środku a drugi siedział za kółkiem – pewnie na wypadek, gdyby cwaniaczek zawrócił chcieli mieć pustą drogę do pościgu. Nie zawrócił. Ciekawe, ile kosztuje taka "przyjemność"?

j-rules - 20-06-2009, 00:35

Cytat:
ja dziś żeby kupić bilet na łączone połączenie PKP musiałem stracić dwie godziny
No co za przebrzydly offtop ;PP

Wracajac do dyskusji.
Ktos kto zdaje wszystko za 1 razem i ogolnie nie spotyka egzaminatorów z pielka rodem to nie zrozumie nigdy naszej gadki (naszej w sensie tych co mieli stycznosc z diablem)
Lekko smieszny jest dla mnie fakt (nie ublizajac nikomu w zaden sposob) ze ktos twierdzi ze egzaminator ma zawsze racje. Bo zbyt czesto ma g** a nie racje a wtedy to najczesciej ma widzimisie.
A, ze wielu z nas chetnie zabralaby prawko czesci kierowcow wynika z tego ze egzaminy tocza sie roznie, najczesciej falami. Czyli oblewanie, oblewanie, zdawanie, oblewanie, oblewanie, zdawanie.. Za duza role odgrywa tu na moj gust statystyka, niezli kierowcy moga wtedy trafic na zly dzien na egzamin, a slabszym moze sie udac..
I to ten system jest chory.

Zeby nie bylo - sam zdalem za trzecim razem i kazdy z nich obiektywnie moge opisac :
1) egzaminator cwaniak chcial wymusic łapówke, po moich bledach (zaproponowal niemal wprost, kamer wtedy nie bylo wiec wszyscy swieci swiadkiem)
2) moje glupie bledy, przyznaje sie (chociaz decydujacy blad mogl byc potraktowany ulgowo z racji ze obok tych 2 glupiutkich bledow ( dwukrotne bledy "linii" na miescie) bylo wszystko elegancko)
3) banalna trasa egzaminu zero bledów. Zdalem (co ciekawe bylo to po dluzszym czasie, byly juz kamery a egzaminator ten sam co za pierwszym razem) ;)

akbi - 20-06-2009, 06:44

piomic, jechalem kiedys raz ... jeden jedyny raz ... identycznie za karetka. Bylo to wtedy, jak moja siostra miala wypadek samochodowy, a karetka jechala wlasnie do niej. Gdybym mial tylko miejsce na drodze /niestety z powodu wypadku na drodze powstal korek/, to napewno bym wyprzedzil ta karetke, ale bylo ciasno i jechalem tuz za nia.
Skad wiesz, ze akurat kierowca nie jechal za karetka w ktorej moze umierala jego zona czy dziecko?
Napisz prosze, jak Ty bys wowczas jechal?

Jak dojechalem na miejsce, to tez slyszalem rozne glosy i widzialem wymachujace w moja strone rece, ale gdy wysiadlem z auta i podbieglem do lezacej pod plotem siostry to umilkly.

Paweł_BB - 20-06-2009, 08:08

akbi, oczywiście pewności nigdy nie ma, ale jak duże może być prawdopodobieństwo że akurat członek rodziny będzie jechał tą samą drogą i w tym samym czasie do wypadku? Moim zdaniem znikome.

j-rules, to że cieniarze jeżdżą po drogach jest niczyją winą moim zdaniem, już wcześniej w tym temacie pisałem że NIKT nie zabroni masie ludzi zdobyć prawka, bo teraz są takie czasy że prawko każde CHCE i MUSI mieć do przemieszczania się, żaden polityk nie będzie ryzykował utarczku z dużą grupą elektoratu, dlatego moim zdaniem nigdy nie wprowadzi się porządnych badań dla kierowców choćby takich jakie mają kierowcy zawodowi, instruktorzy, egzaminatorzy itp. bo wtedy pewnie ze 20 % jak nie więcej ludzi robiących prawko nie mogłoby w ogóle iść na kurs a co dopiero jakby tak teraz wszystkich kierowców posłać na takie badania - ale by się pusto na drogach zrobiło :D :D :D No niestety takie czasy, ale pewnie za 20-30 lat auta same będą jeździć i wtedy prawko w ogóle nie będzie potrzebne...

Co do samych egzaminów to cóż, nie sprawdza się tam UMIEJĘTNOŚCI JAZDY tylko WYKONANIE ZADAŃ, każdy może sobie wykuć miasto, przećwiczyć na każdym parkingu różne parkowania i w końcu zda no bo kto mu zabroni :roll: tak więc teoretycznie choćby egzaminator widział że ktoś nie ma zielonego pojęcia o jeździe to nie może go oblać jak prawidłowo wykonał zadania, to tak jak klasówka w szkole - możesz wykuć i zdać mimo że nie masz bladego pojęcia o co chodzi, nauczyciel się wtedy wkurzy ale nic na to nie może poradzić... No i teraz dochodzimy do wychowania, tutaj leży moim zdaniem meritum sprawy, zdać egzamin to nie problem, dopiero potem dzieją się ważne rzeczy - czy my jesteśmy rozsądni i zdajemy sobie sprawę z naszych kijowych umiejętności, czy rodzice nas przypilnują za kierownicą czy może stwierdzą że skoro zdaliśmy prawko to jedźmy za tydzień w Alpy Włoskie itp. Mój ojciec przez rok mnie pilnował, przez pierwszy rok ani razu nie siedziałem sam za kierownicą, wszędzie jeździłem z rodzicami, jeździłem dużo po kraju i za granicą więc się nie buntowałem bo najważniejsze było dla mnie żeby jeździć :biggrin: przez ten rok dużo się nauczyłem od mojego ojca zawodowego kierowcy :wink:


EDIT:
krzychu, ja Cię nie chcę przekonywać tylko proszę o otwarcie umysłu, jakoś dziwnym trafem powtarza się same złe historie, a dobre? No cóż, dobra to jest normalność więc się o niej nie mówi i nie słyszy, moim zdaniem w każdym zawodzie przejawia się jakaś średnia społeczeństwa, jeśli powiedzmy 20% ludzi na drodze jest porąbanych to być może ze 20% instruktorów, egzaminatorów i policjantów też jest porąbanych, ale na pewno nie wszyscy :wink: To że egzaminatorem jest bardzo trudno zostać to nie znaczy że wszyscy będą czyści jak łza, zawsze może się trafić jakaś menda.... A ostatnio była fajna afera bodaj w Łódzkim WORDzie - egzaminator jest lekarzem i przepisał przy kamerze receptę kursantce na leki uspokajające do połknięcia przed następnym egzaminem, po których nie można jeździć autem :D :D :D

sruba - 20-06-2009, 08:26

<div><a href="http://www.policyjni.pl/Policyjni/10,91135,6736935,Mysl_i_dojedz_do_celu__Wideoprzestroga.html">Myśl i dojedź do celu. Wideoprzestroga</a><div><object width="480" height="393"><param name="movie" value="http://bi.gazeta.pl/im/loader.swf" /><param name="wmode" value="opaque" /><param name="FlashVars" value="m=http://serwisy.gazeta.pl/getDaneWideo?xx=6736935%26xxd=91135&f=http://bi.gazeta.pl/im/&e=1"></param><param name="allowFullScreen" value="true"/><embed src="http://bi.gazeta.pl/im/loader.swf" type="application/x-shockwave-flash" wmode="opaque" FlashVars="m=http://serwisy.gazeta.pl/getDaneWideo?xx=6736935%26xxd=91135&e=1&f=http://bi.gazeta.pl/im/" allowFullScreen="true" width="480" height="393"></embed></object></div></div>
j-rules - 20-06-2009, 10:34

Cytat:
choćby egzaminator widział że ktoś nie ma zielonego pojęcia o jeździe to nie może go oblać jak prawidłowo wykonał zadania

Ale po czym egzaminator ma wywnioskowac, ze ktos nie ma pojecia o prowadzeniu auta, skoro wykul na egzamin i jedzie bezblednie? Bo jesli jest w stanie to podczas egzaminu wychwycic, to powinien znalezc na to odpowiedni "paragraf" i oblac taka osobe. Jesli nic nie dostrzega no to znaczy ze przyszly kierowca nie popelnia bledu*. To moze wyjsc dopiero pozniej, po odebraniu kartonika, gdy przekroczy sie magiczne 50 w miescie czy 90 w trasie, lub spotka sie ciezkie warunki, noc ,deszcz/snieg. Wtedy niestety moze byc 2late.

*chyba, ze udaje, ze nie widzi, nie chce widziec etc..

Morfi - 20-06-2009, 11:23

pamar11 napisał/a:
ciekawy jestem kto był największym "bohaterem"

Ja :D 3 tyg po otrzymaniu prawa jazdy, jadąc CC 700 autem od ojca, wpakowałem sie w bagaznik Poloneza ATU, to mi przestawiło całkowicie myślenie. 3 miechy nie dotykałem auta, gdyz moja głupota Mnie przeraziła.

Gdy był jeszcze normalny plac, to ilu kursantów było uczonych, że jak widzisz ten pachołek to zrób kierownicą jeden obrót a jak tamten to do oporu.
Masakra i tacy "wyuczeni ludzie" jeżdzą wśród Nas.
Samochód powinno sie czuć i to My go prowadzimy a nie on Nas.
Na egzaminie oblalem na miescie start pod górke na pamietnej Mikrze a teraz startujac pod górke nie potrzebuje ręcznego, tak bardzo po tym oblanym egzaminie wziołem sobie do serca, start pod górke, że musiałem sie go perfekcyjnie wyuczyć :)

Anonymous - 20-06-2009, 11:25

j-rules napisał/a:
Ale po czym egzaminator ma wywnioskowac, ze ktos nie ma pojecia o prowadzeniu auta


na pewno nie po tym

j-rules napisał/a:
gdy przekroczy sie magiczne 50 w miescie czy 90 w trasie


:twisted: :twisted:

a w temacie egzaminatorów... też zdałem za pierwszym i znam powiedzmy ze może 10 osób, które za pierwszym razem nie zdały. Zawsze ze swojej winy. Mój gdyby był takim stereotypowym burakiem to pewnie mógłby się uprzeć i mnie oblać, a tylko zwrócił mi uwagę (wsiadając i odpalając auto, odruchowo wrzuciłem na 1 pomimo,że żeby wyjechać musiałbym na wstecznym, oczywiście nie ruszyłem, ale pewnie dla kogoś sam fakt mógłby być dyskwalifikujący)
Ale egzaminu samego się nie bałem, bo z kierownicą i Wrocławiem byłem objeżdżony, bałem się tylko trasy bo nigdy tam nie byłem dlatego tak jak ktoś wyżej pisał, ja też pierwszych kilka dalekich wypadów zaliczyłem pod czujnym okiem taty :)

sruba, niestety piszesz w niezrozumiałym dla mnie języku :twisted: :twisted:

akbi - 20-06-2009, 12:58

Paweł_BB napisał/a:
Moim zdaniem znikome

moim nie, ale ...oczywiście przyjmuję, że każdy z nas jednakowo może się mylić :)

mój przypadek wyglądał tak ...

Wracałem z pracy autem, telefon ... i słowa: Aneta /moja siostra/ miała wypadek pd domem, zderzyła się z innym autem i autobusem.
Gaz do dechy i jadę, 1,5 km przed zdarzeniem, wyjeżdża z pobliskiego szpitala karetka, jako, że kilkanaście metrów dalej rozpoczyna się korek, to wbijam się za karetkę i jadę za nią do miejsca zdarzenia.

To był mój przypadek, ale myślę, że wiele takich przypadków nie musi wyglądać przypadkowo, a z drogą rozpoczęcia "jazdy" od domu do szpitala za karetką. Niestety z rodziny do karetki z osobą poszkodowaną (chorą) może wsiąść co najwyżej jedna osoba z rodziny - i to niestety rzadko, często nie wpuszczają nikogo.

Może się mylę, ale jak widzę "wariata" jadącego na dupie karetki, to jestem bardziej skłonny uwierzyć w to, że jedzie za kimś - powiedzmy "z rodziny w karetce", aniżeli jedynie w celu ominięcia korków.

To samo tyczy się ...choć już w stopniu znikomym - aut jadących "bez karetki" ...też nigdy nie wiadomo, dlaczego "ten kierowca" jedzie z taką a nie inną prędkością.

krzychu - 20-06-2009, 13:25

akbi napisał/a:
Niestety z rodziny do karetki z osobą poszkodowaną (chorą) może wsiąść co najwyżej jedna osoba z rodziny - i to niestety rzadko, często nie wpuszczają nikogo.



Z tego co wiem przeważnie nikogo nie wpuszczają. Bo mają wykupione ubezpieczenie tylko na obsługę karetki + pacjenta. Mojego kolegę z dziewczyna którzy się zaczadzili przewoził 2 karetki z jednego szpitala do drugiego (ponad 100km) ze względu na limit związany z ubezpieczeniem.

piomic - 20-06-2009, 14:32

akbi napisał/a:
Skad wiesz, ze akurat kierowca nie jechal za karetka w ktorej moze umierala jego zona czy dziecko?
Ano stąd, że wiem, kogo wiozłem. I wiem, jak jedzie kierowca karetki, której ktoś siedzi na ogonie - musi uważać nie tylko na siebie bo jak coś się stanie debilowi na zderzaku to będzie się musiał zatrzymać a zegar pacjenta do którego jedzie będzie szedł dalej.
Paweł_BB - 21-06-2009, 07:31

j-rules napisał/a:
Ale po czym egzaminator ma wywnioskowac, ze ktos nie ma pojecia o prowadzeniu auta, skoro wykul na egzamin i jedzie bezblednie?

A nie zdarzyło Ci się jechać z kimś jako pasażer i po prostu się bać jego "stylu" jazdy? Oczywiście nie chodzi mi o jakiegoś pirata mającego 15 lat prawko i jeżdżącego jako Przedstawiciel Handlowy (czyli prawie zawsze szybko) tylko po prostu świeżego kierowcy? Taki kierowca pewnie zna przepisy duuuużo lepiej niż Ty i dzięki temu zdał egzamin + wykuł najczęściej pokonywane skrzyżowania na egzaminie, ale czuć to że kurde jakiś taki niepewny jest, nie trzyma prostego toru jazdy, nerwowo wykonuje ruchy kierownicą, jakoś tak w ostatniej chwili hamuje za sznurkiem aut mimo że widać że będzie trzeba hamować, mija zaparkowane auta na żyletki, odbija się od krawężników na prostej drodze, rusza z jakichś 5.000 obrotów, parkować kompletnie nie potrafi bo zamiast pachołków stoją auta itp. itd. Mnie się zdarzyło kilka razy i od razu mówiłem co o tym myślę oraz zalecałem np. rodzicom tego osobnika troszkę go przypilnować a nie puszczać w Polskę samego.

j-rules - 21-06-2009, 10:47

Cytat:
A nie zdarzyło Ci się jechać z kimś jako pasażer i po prostu się bać jego "stylu" jazdy? Oczywiście nie chodzi mi o jakiegoś pirata mającego 15 lat prawko i jeżdżącego jako Przedstawiciel Handlowy (czyli prawie zawsze szybko) tylko po prostu świeżego kierowcy? Taki kierowca pewnie zna przepisy duuuużo lepiej niż Ty i dzięki temu zdał egzamin + wykuł najczęściej pokonywane skrzyżowania na egzaminie, ale czuć to że kurde jakiś taki niepewny jest, nie trzyma prostego toru jazdy, nerwowo wykonuje ruchy kierownicą, jakoś tak w ostatniej chwili hamuje za sznurkiem aut mimo że widać że będzie trzeba hamować, mija zaparkowane auta na żyletki, odbija się od krawężników na prostej drodze, rusza z jakichś 5.000 obrotów, parkować kompletnie nie potrafi bo zamiast pachołków stoją auta itp. itd. Mnie się zdarzyło kilka razy i od razu mówiłem co o tym myślę oraz zalecałem np. rodzicom tego osobnika troszkę go przypilnować a nie puszczać w Polskę samego.
No, ale co z tego, ze mi sie moze tak zdarzylo jechac jako pasazer? Czy tez Tobie lub komukolwiek? Ano nic, bo wypisales tutaj rzeczy, ktore w wiekszosci na egzaminie powinny zostac odnotowane. A ja nie pytam jak ja mam odroznic kiepskiego keirowce, tylko egzaminator, ktory jedzie z potencjalnym kierowca wykutym na blache i takich bledow nie popelnia.
Opisujesz zachowanie kierowcy ktory juz prawko ma, a ja mialem na mysli o sama jazde podczas egzaminu.
To, ze ktos nie trzyma prostego toru jazdy na egzaminie, jakos moge przelknac, czesto warunki wyjatkowego stresu. I mysle ze na to niektorzy egzaminatorzy moga przymykac oko. Co do reszty opisanych przez Ciebie zachowan to poprostu bledy, ktore egzaminator ma wychwycic i ewentualnie klienta/tke oblac.
Wiec chyba mnie nie zrozumiales. A zadane przeze mnie pytanie :
po czym egzaminator ma wywnioskowac, ze ktos nie ma pojecia o prowadzeniu auta, skoro wykul na egzamin i jedzie bezblednie?
pozdrawiam

mkm - 21-06-2009, 11:42

j-rules napisał/a:

po czym egzaminator ma wywnioskowac, ze ktos nie ma pojecia o prowadzeniu auta, skoro wykul na egzamin i jedzie bezblednie?

Po tym wielkim stresie podczas jazdy…



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group