Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...
Morfi - 12-08-2009, 21:46
tekst z gazety.pl jest super
[ Dodano: 12-08-2009, 22:14 ]
http://www.policja.pl/dok...iki/1-46733.pdf poczytajcie
piomic - 12-08-2009, 23:01
szpala85 napisał/a: | wyrzucił na drogę | Też mam alergię na wyrzucaczy. W samochodzie mu będzie capiło to wali za okno. Ale gorsi są ci, co wywalają większe śmieci. Mieszkam przy 7-ce, po zimie jak śniegi stopnieją w rowach jest wszystko. Butelki, puszki, papiery, torby z Makdrajwa... Walą z okien nie patrząc, że ludzie widzą. Zero refleksji, że to coś nie tak.
Anonymous - 13-08-2009, 07:58
szpala85 napisał/a: | a teraz trochę humoru
jadę rano około 60 km/h wchodzę w zakręt i za zakrętem Emerytka z laską w ręce przez środek ulicy ( 10 metrów dalej miała pasy z wysepką ) .... i jak by tego było mało to po tym incydencie po przejechaniu może z 6 km znowu zakręt ,a za zakrętem tym razem Emeryt z..... o kulach !!! przez środek ulicy ( też 10 metrów dalej pasy z wysepką ) | Nie wiem, czy to akurat jest śmieszne - szczególnie dla kierowcy, który "wyskakuje" zza zakrętu. Emeryci i kalecy przechodzacy w niedozwolonych miejscach i na czerwonym świetle to zmora. W Wawie na Bielanach i Żoliborzu mieszka mnóstwo starszych osób. I - wierzcie - osoby najczęściej przechodzące na czerwonym, przechodzące w miejscu niedozwolonym lub przez przez tory tramwajowe to w zdecydowanej większości przypadków właśnie seniorzy. A najgorzej jest w okolicach cmentarzy. Dosłownie 10 metrów do przejścia z sygnalizacją, ale nie - lepiej wchodzić wprost pod nadjeżdżające samochody. I dokąd im się tak spieszy? Może do bliskich (i bynajmniej nie na groby), ale czy w takim przypadku kierowca musiałby być do końca życia zadawać sobie pytanie, dlaczego i czy można było tegu uniknąć? Bo raczej mało kto nie przejąłby się przejechaniem człowieka na drodze - choćby to nie on był winny, jechał przepisowo, a pieszy wszedłby dosłownie przed maskę...
jaca71 - 13-08-2009, 08:28
gregorbu napisał/a: | szpala85 napisał/a: | a teraz trochę humoru
jadę rano około 60 km/h wchodzę w zakręt i za zakrętem Emerytka z laską w ręce przez środek ulicy ( 10 metrów dalej miała pasy z wysepką ) .... i jak by tego było mało to po tym incydencie po przejechaniu może z 6 km znowu zakręt ,a za zakrętem tym razem Emeryt z..... o kulach !!! przez środek ulicy ( też 10 metrów dalej pasy z wysepką ) | Nie wiem, czy to akurat jest śmieszne - szczególnie dla kierowcy, który "wyskakuje" zza zakrętu. Emeryci i kalecy przechodzacy w niedozwolonych miejscach i na czerwonym świetle to zmora. W Wawie na Bielanach i Żoliborzu mieszka mnóstwo starszych osób. I - wierzcie - osoby najczęściej przechodzące na czerwonym, przechodzące w miejscu niedozwolonym lub przez przez tory tramwajowe to w zdecydowanej większości przypadków właśnie seniorzy. A najgorzej jest w okolicach cmentarzy. Dosłownie 10 metrów do przejścia z sygnalizacją, ale nie - lepiej wchodzić wprost pod nadjeżdżające samochody. I dokąd im się tak spieszy? Może do bliskich (i bynajmniej nie na groby), ale czy w takim przypadku kierowca musiałby być do końca życia zadawać sobie pytanie, dlaczego i czy można było tegu uniknąć? Bo raczej mało kto nie przejąłby się przejechaniem człowieka na drodze - choćby to nie on był winny, jechał przepisowo, a pieszy wszedłby dosłownie przed maskę... |
Tak długo jak osoby w samochodach nie zrozumieją że droga to nie jest miejsce, w którym się staje najważniejsz poprzez posiadanie samochodu tak długo będzie się czytać takie teksty. Czym prędzej my Polacy zrozumiemy że pieszy w mieście ma pierwszeństwo tym będzie nam lepiej. I druga rzecz powinno zniknąć z naszego polskiego myślenia pojęcie wtargnięcia pieszego na pasy. Nie mówiąc już o idiotycznym przepisie że pieszy na pasach ma pierwszeństwo ale w myśl tych przepisów na pasy mu wejść nie można. I na kiego grzyba mu to pierwszeństwo, skoro kierowcy włączają wycieraczki i gazu na pasach dodają...
Anonymous - 13-08-2009, 08:48
jaca71, ja nei widzę nic kretyńskiego w tym co napisał gregorbu,
Nawet jeżdżąc stricte przepisowo, możesz spotkać się z sytuacją, kiedy wyjeżdżając z zakrętu gdzie widoczność ograniczają budynki, drzewa czy nawet tramwaje ( jak ot w mieście) spotykasz na swojej drodze osobę, która w najgorszym możliwym miejscu (zazwyczaj niedozwolonym) przez tą drogę przechodzi i to w tempie odbiegającym od jakiegokolwiek pospiechu. O ile jestem w stanie przymknąc oko na kogoś młodego kto szybko przebiegnie tak, że co najwyżej musze zdjąć nogę z gazu, to ludzie powinni zdawać sobie sprawę ze swojej niedołężności i przechodzić tam gdzie można.
Ja dodatkowo najczęściej spotykam się z sytuacją, gdy jadę długa ulicą bez pasów dla pieszych i widzę na poboczu "podejrzaną" starszą osobę. Najczęściej taka osoba swoim, z racji wieku, powolnym krokiem wychodzi tak, żeby idealnie spotkać się z moim autem. Zupełny brak oceny odległości, chociaż wygląda to tak jakby właśnie chcieli trafić pod koła, bo długo mysleli czy iść czy nie i zdecydowali się właśnie wtedy kiedy nei powinni, bo wychodząc chwilę wcześniej, albo by zdążyli, albo miałbym parę metrów więcej na reakcję i nie musiałbym mocno hamować.
I proszę mi tylko nie imputować, że rozjeżdżam pieszych i nie puszczam na pasach. Nawet patrze czy na przejazdach dla rowerzystów jakiś bicykl nie nadjeżdża.
Hubeeert - 13-08-2009, 09:15
jaca71 nie zrozum mnie źle, ale w Polsce dochodzi do idiotycznie wysokiej liczby wypadków z udziałem pieszych głównie dlatego, że pieszym zrobiono wodę z mózgu "pierwszeństwem" po wejściu na asfalt. Niestety zrobiono to typowo "w polskim stylu" na pałę i bez akcji skierowanej przeciwko nadużywaniu tegoż oraz bez akcji edukującej kierowców.
Efektem jest mnóstwo wtargnięć na jezdnie, wejść na pasy gdy kierowca ma małe lub bardzo małe szanse zatrzymania się, wymuszanie pierwszeństwa przez pieszych itd. Przepis dodatkowo jest tak idiotycznie skonstruowany, że nie wiadomo tak naprawde jak to jest a Policja dla świętego spokoju od razu przyjmuje, że jak na pasach to winny kierowca...
Gdyby przyjęto w Polsce model szwedzki - gdzie masz obowiązek przepuścić pieszego to ruch w miastach zostałby sparaliżowany zaś model angielski - samochód ma pierwszeństwo - nikt nie przeszedłby przez pasy . W obydwu tych krajach rygorystycznie przestrzega sie jednak ograniczeń prędkości i w mieście nie ma mowy o "wyskoczeniu zza zakrętu". I to własnie jest ta trzecia strona medalu.
Nie uwazam, żeby obrzucanie sie epitetami i argumentami - jakby Oni byli w porządku to ja też prowadziło dokądkolwiek. Gdyby natomiast doszło do rozmowy - może by to coś zmieniło. Jednak (to znów typowo polskie) stwierdzenia jakie padają w takiej dyskusji błyskawicznie antogonizuja strony. Szkoda.
A piesi sa zmorą również poza terenem zabudowanym - idąc PO JEZDNI w nocy. Pieszemu NIE WOLNO IŚĆ PO JEZDNI, ma iść po poboczu. Jednak mają to w "nosie" i to tez jest przyczyna takiej ilości zabitych i potrąconych....
Żeby nie było, że teoretyzuje - mam swoją historię z pieszym, który wtargnął mi pod koła. Nie na przejściu, nie przekroczyłem prędkości, nie miałem jak go ominąć ani zahamować. Uniewinniono mnie, ale takie rzeczy zostają w człowieku.
Pozdrawiam
cns80 - 13-08-2009, 09:24
jaca71 napisał/a: | Czym prędzej my Polacy zrozumiemy że pieszy w mieście ma pierwszeństwo tym będzie nam lepiej. | No to byśmy sobie dużo pojeździli
Jedno z moich ulubionych zachowań pieszego: nieśpieszne przełażenie przez 3 pasmówkę, wspinanie się na barierkę i kolejne 3 pasy podczas gdy obok jest kładka lub przejście podziemne. Ale w razie potracenia to kierowca się będzie tłumaczył bo ten debil przecież nie musi. Im prędzej piesi uświadomią sobie że 800kg - 40 t masy nie zatrzymuje się w miejscu, tym dla wszystkich (nie tylko dla nich) będzie lepiej. Drugi debilny wymysł (a raczej jego wykonanie) to przejazdy rowerowe. W samochodzie dostawczym czy ciężarówce jest duże martwe pole i nawet dodatkowe lusterka nie są w stanie pokryć go w całości. Biorąc pod uwagę prędkość rowerzystów niektóre wypadki mnie nie dziwią. A najciekawszym rozwiązaniem jest poprowadzenie ścieżki rowerowej 2m poniżej drogi i wyprowadzenie jej na górę tuż przed skrzyżowaniem, a dodatkowo jeszcze zasłonięcie ekranami dźwiękochłonnymi Rowerzysta jadący 30-40 km/h nie ma najmniejszych szans nie spotkać się z samochodem gdy ten bedzie skręcał. Kiedyś zatrzymałem się na takim skręcie i mimo że za mną trąbili to zastanawiałem się co zrobić, bo 6m samochodu + 8 m przyczepy nie przejedzie przez przejazd rowerowy w sekundę, a mniej więcej tyle czasu potrzebuje rowerzysta, który wyjeżdża z dołu i od razu wpada na przejazd.
gigant87 - 13-08-2009, 09:46
cns80,
miejmy jednak na uwadze, że ten rowerzysta skoro nie widzi otoczenia to też powinien zwolnić. Przynajmniej ja jak jeżdżę rowerem po Wrocławiu, to zawsze mam na uwadze, że ktoś może mnie nie zauważyć, dlatego w takich miejscach zwalniam. Nie wyobrażam sobie, żeby jechać "w ciemno".
Podobnie samochodem, nie widzę dłuższego odcinka- zwalniam, by w razie, gdy zza łuku, górki etc wyłoni się przeszkoda (pieszy, rowerzysta, wstawcie co chcecie) mieć prędkość bezpieczną, czyli taką, z której zdołam się zatrzymać.
W mojej miejscowości ścieżka wybiegała na jezdnię zaraz za płotem... murowanym, wysokim płotem. Po kilku wypadkach, ustawiono na ścieżce znaki STOP, by już nikt nie wjechał z rozpędu na przejście dla rowerów (bo przecież i tak ma pierwszeństwo). Wypadki są nadal, ale ustalanie winnego jest już inne ;]
jaca71 - 13-08-2009, 10:27
Mój wpis edytowałem żeby dyskusja była a nie rzucanie błotem. Ale chodzi mi o parę rzeczy. 1. Pieszy na pasach w naszych głowach musi mieć pierwszeństwo. Gdy jedziemy przez pasy to musimy być gotowi się zatrzymać - nie może być pojęcia wtargnięcie na pasy. 2. W innych miejscach (pomijam drogi dwujezdniowe) musimy się liczyć że pieszy chce przejść i przejdzie. Szczególnie na drogach osiedlowych gdzie ma bezwzględne pierwszeństwo a kierowcy tego nie uznają. 3. Chce by moja córka, która właśnie idzie do szkoły była bezpieczna na pasach a nie jest (ja ze swej strony robię co mogę ucząc jej zasad na pasach). Do jej szkoły prowadzą dwa przejścia oba w formie progu a jedno dodatkowo w postaci szykany. Mimo to piesi dla kierowców tam nie istnieją, jedyne o bym myślą to rura by zdążyć przed tymi w przeciwka. Jeśli moje wpisy choć jedną osobę zmuszą do zastanowienia to już sukces, bo dla kierowcy pieszy to zło
gres - 13-08-2009, 10:56
Hubeeert napisał/a: | jaca71 nie zrozum mnie źle, ale w Polsce dochodzi do idiotycznie wysokiej liczby wypadków z udziałem pieszych głównie dlatego, że pieszym zrobiono wodę z mózgu "pierwszeństwem" po wejściu na asfalt. Niestety zrobiono to typowo "w polskim stylu" na pałę i bez akcji skierowanej przeciwko nadużywaniu tegoż oraz bez akcji edukującej kierowców.
Efektem jest mnóstwo wtargnięć na jezdnie, wejść na pasy gdy kierowca ma małe lub bardzo małe szanse zatrzymania się, wymuszanie pierwszeństwa przez pieszych itd. Przepis dodatkowo jest tak idiotycznie skonstruowany, że nie wiadomo tak naprawde jak to jest a Policja dla świętego spokoju od razu przyjmuje, że jak na pasach to winny kierowca...
Gdyby przyjęto w Polsce model szwedzki - gdzie masz obowiązek przepuścić pieszego to ruch w miastach zostałby sparaliżowany zaś model angielski - samochód ma pierwszeństwo - nikt nie przeszedłby przez pasy . W obydwu tych krajach rygorystycznie przestrzega sie jednak ograniczeń prędkości i w mieście nie ma mowy o "wyskoczeniu zza zakrętu". I to własnie jest ta trzecia strona medalu.
Nie uwazam, żeby obrzucanie sie epitetami i argumentami - jakby Oni byli w porządku to ja też prowadziło dokądkolwiek. Gdyby natomiast doszło do rozmowy - może by to coś zmieniło. Jednak (to znów typowo polskie) stwierdzenia jakie padają w takiej dyskusji błyskawicznie antogonizuja strony. Szkoda.
A piesi sa zmorą również poza terenem zabudowanym - idąc PO JEZDNI w nocy. Pieszemu NIE WOLNO IŚĆ PO JEZDNI, ma iść po poboczu. Jednak mają to w "nosie" i to tez jest przyczyna takiej ilości zabitych i potrąconych....
Żeby nie było, że teoretyzuje - mam swoją historię z pieszym, który wtargnął mi pod koła. Nie na przejściu, nie przekroczyłem prędkości, nie miałem jak go ominąć ani zahamować. Uniewinniono mnie, ale takie rzeczy zostają w człowieku.
Pozdrawiam |
chyba się nie zgodzę bo dla mnie przepis dojść jasno stawia sprawę. Kierujący zbliżając się do przejścia dla pieszych jest winien zachować szczególną ostrożność. Polega ona na "zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie".
Czyli zbliżając się do przejścia dla pieszych naturalne jest zdjęcie nogi z gazu, rozejrzenie się czy w pobliżu "pasów" nie ma pieszego który chce przejść na drugą stronę. Jeżeli jest to musmy być przygotowani na to że zechce on skorzystać ze swojego pierwszeństwa i wejdzie na przejście, a my będziemy musieli mu go udzielić.
Owczar - 13-08-2009, 11:08
A ja napiszę o troszeczkę innej sytuacji. A mianowicie o działaniu zielonej strzałki.
Na wołoskiej, skrzyżowanie z Madalińskiego, zielona strzałka gaśnie gdy zapala się pomarańczowe. Przeważnie gaśnie sporo wcześniej. Ostatnio skręcam na zielonej, przejeżdzam przejście dla pieszych, rozglądam się czy nic nie jedzie i wjeżdzam na drogę prostopadłą. Całość trwała może ze 3 sek, jak przejeżdzam przez przejście dla pieszych na drodze w którą skręciłem, nagle zapal się dla pieszych zielone światło i piesi wyłażą prosto pod koła, więc ja stanąłem na środku przejścia. A tu nagle z boku rowerzysta ledwo wyhamował, aż prawie się przewrócił. (był tam też przejazd dla rowerów).
Powiedzcie mi gdzie ja mam się zwrócić żeby ktoś poprawił to zieloną strzałkę, bo podobna sytuacja zdarzyła mi się drugi raz!!!
Hubeeert - 13-08-2009, 11:19
jaca71 i tak i nie. Tak bo pieszy powinien wiedzieć, że ma prawo przejść przez ulicę a kierowca jest zobowiązany się zatrzymać przed pasami. Nie bo piesi naprawde włażą na jezdnię tak, że trudno jest zahamować.
A dodatkowo - trudno jest zahamowac przed pieszym jadąć 100+km/h po mieście. A tak się na przykład w Warszawie jeździ, choć nie tylko.
Rozmawianie tylko o jednym wąskim zakresie prawa o ruchu drogowym jest bezcelowe bo w Polsce ruch wymaga zmian kompleksowych. Gdyby udało się zmusić kierowców do zmneijszenia prędkości w mieście to nie tylko pieszym byłoby łatwiej ale i innym kierowcom. Kwestie takie jak włączenie się do ruchu z podporządkowanej tak żeby ktoś nadjeżdżający główną nie zaparkował nam w bagażniku bo jedzie za szybko, zmiana pasa itd. To wszystko spowodowałoby też, że łatwiej byłoby się zatrzymac przed pieszym.
Obecny stan rzeczy na drogach wyzwala agresję która się napędza już sama. Zajechał mi drogę To ja mu też zajadę i jeszcze zahamuję przed nim, albo komuś innemu, nie wpuszczę, pojade prosto ze skrętu itd. Z tym powinniśmy walczyc - z chamstwem i brakiem posznowania przepisów na drogach. No i zacząć od siebie. Im więcej osób bedzie starało się jeździć przepiusowo tym bardziej widoczni będą Ci którzy przepisy łamią a w konsekwencji może wreszcie Policjanci wylezą z krzaków i rusza dupy żeby łapać i tępić tych łamiących przepisy - nie tylko te o prędkości max ale również o nieprawidłowo ustawionych światłach, niebezpiecznej jeździe, dymiących silnikach, itd itd. Policja w PL nastawiła się na łatwe działania a żmudna praca - eliminacja wszelkich nieprzepisowych zachować - jest nie dla nich bo jest własnie żmudna no i mandatów tyle się nie daje. A mandaty trzeba wystawiać bo są limity, premie itp...
gres z punktu widzenia prawa jest OK. Z punktu widzenia jego interpretacji już jakby mniej. Zachowanie szczególnej ostro0zności to bardzo wygodne sformułowanie ale dla Policjanta wystawiającego mandat, ewentualnie prokuratora. Wiem o czym mówię. Postawiono mi zarzut z art 145 par 2 i Policjanci robili wszystko żeby mi udowodnić, że jednak to była moja wina. Dlaczego? Bo miałem 19 lat i jechałem samochodem Ojca. Adwokat błyskawicznie (na drugim przesłuchaniu) zapytał dlaczego zapomniano mnie pouczyć o prawie do adwokata i o jeszcze kilka rzeczy. Gdyby nie "papuga" dostałbym wyrok bo tak. Tymczasem wg biegłego (powołanego na wniosek adwokata, ale wyznaczonego przez Prokuraturę) jechałem prawidłowo a pieszy wtargnął na jezdnię tuż przed samochód. Potwierdził to świadek. Na dodatek pieszy miał 3,2 promila.
Żałuję tego co się stało. Jednak to co mnie najbardziej denerwuje na drodze to bezmyślność w zachowaniu - kierowców i pieszych. Bo trzeba byc totalnie bez mózgu żeby robić to co nagminnie jest widoczne na drogach w Polsce. W tym takie przechodznie przez jezdnie jak to opisane w poście gregorbu. Podeszły wiek ma swoje prawa. Osobiście bym się zatrzymał nawet gdyby nie było pasów, jednak jest to prosznie się o kłopoty.
Przykład z zeszłego tygodnia - jadę przez miasto, mam zielone światła na wprost, na pasy (mimo czerownego) wchgodzi jedna osoba a za nią cała gromada tuz pod moje koła. Hamuję (gwałtownie) z 50km/h i słysze wiązankę "pozdrowień" pod moim i mojej Mamy adresem. Zielone dla mnie wciąz się świeci... Gdybym nie wyhamował kto byłby winny? A ile osób bym zabił VW Touranem który jest dużym samochodem?
Szkoda słów czasami...
Anonymous - 13-08-2009, 14:49
jaca71, czytaj dokładnie i odnoś się do tego, co jest konkretnie napisane w poście. Ja piszę o przechodzeniu na czerwonym świetle i w miejscach niedozwolonych, a Ty, że pieszy ma pierwszeństwo. Otóż właśnie pierwszeństwa nie ma - nie w miejscach (niedozwolone i nieoznakowane przejścia) i okolicznościach (czerwone światło dla pieszych), które opisałem.
Edit:
Przypomniały mi się dwie sytuacje dotyczące przechodzenia pieszych na czerwonym świetle.
1. Warszawa, skrzyżowanie Al. Jerozolimskich i Popularnej, obie ulice dwujezdniowe, szał przedświątecznych zakupów BN2007, godziny popołudniowego szczytu. Kobieta z zakupami z poliskiego LeClerc przechodzi na czerwonym przez nitkę Al. Jerozolimskich, samochody ostro hamują, trąbią, tworzy się niesamowity bałagan. Następnie kobieta przemierza wysepkę i znów na czerwonym przechodzi przez drugą nitkę Al. Jerozolimskich. I znów ostre hamowanie trąbienie i potworny rozgardiasz. Nie wiem, jakim cudem nikomu nic się nie stało. Gdy kobieta przeszła na drugą stronę ulicy - też nie wiem, jakim cudem - znalazł się patrol Policji. Zatrzymali, wylegitymowali i zaproponowali 400 PLN mandatu. I nie przyjmowali (moim zdaniem, słusznie) żadnego tłumaczenia, że święta, że Nowy Rok itd. I za to o mało nie zostali zlinczowani przez gapiów, którzy byli zbulwersownai faktem, że Policja ma czelność wręczyć mandat pieszemu.
2. Warszawa, skrzyżowanie Popiełuszki i Broniewskiego. Okolica zamieszkała głównei przez starsze osoby. Czerwone światło dla pieszych, spory ruch (czas popołudniowych powrotów z pracy). Na zielone światło czerka grupka pieszych, w tym moja teściowa. Nagla, przez grupkę pieszych zaczyna się przedzierać jakaś babcia z zakupowym wózkiem na kółkach i próbuje na czerwonym wejść na przejście. Moja teściowa szarpnęła babuszkę za rękę i nie pozwoliła jej wejć na ulicę, choć ta się usilnie wyrywała i jescze w kilku "ciepłych" słowach wyraziła swoją dezaprobatę. Jako, że moja teściowa do osób cichych i pokornych z natury nie należy, przy wszystkich wygarnęła babci: a dokąd się pani tak spieszy, na cmentarz? Nie widzi pani, że jest czerwone światło, wszyscy piesi czekają i nikt się nie pcha na ulicę, a duży ruch panuje? Co, samobójstwo chce pani popełnić? jeśli tak - proszę bardzo, ale nie tym razem i nei przy mnie. Ja nie mam ochoty na to patrzeć.
I o to mi właśnie chodziło, pisząc pierwszy post - czasem kierowca jest niewinny, ale ma nieprzyjemności i wyrzuty sumienia. Ponadto przepisy dotycza nie tylko kierowców, pieszych również. I seniorów. Ci ludzie powinni wiedzieć, że nie przejdą przez ulicę tak sprawnie jak kilkadziesiąt lat wcześniej i że przechodzenie przez ulicę w miejcach niedozwolonych i na czerwonym świetle jest dla nich o wiele bardziej niebezpieczne niż dla młokosów.
cns80 - 13-08-2009, 15:10
gigant87 napisał/a: | miejmy jednak na uwadze, że ten rowerzysta skoro nie widzi otoczenia to też powinien zwolnić. | OK. Jasne że rowerzysta powinien zwolnic dla własnego dobra. Podobnie kierowca samochodu na przejściu dla pieszych, albo kierowca motoru przejeżdżając w korku. Tylko że w sytuacji, którą ja opisuję mimo dochowania wszelkich starań z mojej strony przez jednego debila może dojść do kolizji, której sprawcą bezapelacyjnie będę ja !!! A to mi się nie podoba
Morfi - 13-08-2009, 17:03
Jakbym miał zielone (nie mówie o zielonej strzałce) a piesi czerwone i ktos by mi zaczoł wolno przechodzić. to bym sie zatrzymał i chyba zdzielił. Piesi maja pierwszeństwo wtedy gdu pali się zielone i na oznakowanych przejściach, na których z reguły staje.
Hubert współczuje Ci sytuacji. Piesi wpierw powinni przestać byc świetymi krowami.
Uwarzam, że nie miałbym do siebie żalu jeżeli bym któregos potrącił w miejscu niedozwolonym, jeszcze bym chciał odszkodowanie za np stłuczona lampe czy szybe.
Sorki za ostra wypowiedź ale takie jest moje zdanie.
|
|
|