Off Topic - Zimowe przygody
Anonymous - 22-02-2006, 13:11
Young, a czy ta "ryska" na drzwiach to nie przypomina jakiegoś napisu gwoździowego np. "czyścioch"?
arekp - 22-02-2006, 13:34
A mi wczoraj jakas pala zarysowala zderzak wozkiem marketowym ;( mam ryse przez pol zderzaka.
Hubeeert - 22-02-2006, 14:06
Jackie napisał/a: | No cóż, ja mało bym drzewa nie przestawił...
No..no bo.....no bo ja tego drzewa to w ogóle nie lubię!!!!
(rośnie chwast przy drodze przed wjazdem do mojego wigwamu ) |
Bo to zły samochód był - tfu! Subaru
Anonymous - 23-02-2006, 10:37
Chooper napisał/a: | a ja się przeprułem przodem po zaspie ... zaspa taka świeża (nie zleżana |
Przypomniała mi się anegdotka o śniegowym bałwanku, którym obudowano hydrant na parkingu; no i ta Alfa, którą ktoś dla zabawy chciał skasować bałwanka.... Nie wiem, czy miało to miejsce naprawdę, ale historia bardzo mi się spodobała.
A bardziej w temacie: mam koło siebie taki 90-stopniowy zakręt osiedlowej uliczki, który w taką pogodę jak teraz regularnie pokrywa się niewidocznym lodem. Jeśli jedzie się wiecej niż 15-20 km/h to obowiązkowo wylatuje się na zewnątrz. I tak jakoś co dwa dni spotykam tam zaparkowaną parę autek, które miały nieszczęście przejeżdżać ten zakręt jednocześnie. Sprawca ma zazwyczaj skasowany lewy przód, a poszkodowany lewy bok - mniej lub więcej. Ostatnio widziałem Yarisa, na którego zarzuciło przyczepę z dużym kompresorem(?). Rozwalony cały bok ze błotnikami, drzwiami, słupkami itd.
Ale czasem i zdwojona uwaga nie pomoże. Niedawno czekaliśmy z żoną na kogoś w samochodzie i obserwowaliśmy jak na podobnym zakręcie nawet bardzo ostrożnie jadące samochody wylatują na zewnętrzny krawężnik. Gdy już ruszyliśmy i jechaliśmy 5 km/h, żona oczywiście poprosiła o ostrożność, ja przestałem przyśpieszać, na co żona się obruszyła, po czym wylądowaliśmy na krawężniku
Grześku - 23-02-2006, 21:52
Przygód drogowych brak - i dobrze. Ale miałem za to fajną jazdę na pustym parkingu przed Kauflandem, są na nim wszystkie dwie budy na koszyki, kręcę sobie piękne bączki na śniegu, ale w pewnym momencie w jakiś czarodziejski sposób śnieg zamienił się w lód i zasuwam bokiem na budę z koszykami....
Ani hamowanie ani gaz, nic nie radzi, no to z przerażeniem w oczach patrzę jak dzieląca nas odległość maleje i maleje... Skończyło się to delikatnym stuknięciem w budę, strąceniem z niej śniegu i dzikim tańcem radości (oczywiście się pośliznąlem i wyrżnąłem na glebę ) Śladów na samochodzie nie ma.
Więcej bączków (nie pamiętam) tam już nie kręciełem
Anonymous - 24-02-2006, 11:56
powinieneś sobie Grzesku zamontowac taki mały łańcuszek przy przednim zderzaku i zrobić małe nacięcie na tylnej klapie - takie, żeby moneta dwuzłotowa wchodziła
i wtedy mógłbyś spokojnie bączkować, w razie spotkania z wiatą na wózki masz proste alibi - "no co, wózek chcę oddać, no co"
alibi na wiatę wymyśliłem już proste, nad "prostotą" auta przy spotkaniu z wiatą nadal pracuję
|
|
|