To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Jak ja nienawidze poniedzialkow

saphire - 05-08-2008, 08:34

Co tam auto, naprawi się i będzie OK grunt żebyście cali i zdrowi byli. Błędy na drodze każdemu się zdarzają i na to nie ma mocnych oby tylko cało się udało z nich wychodzić. :thumbright:
cns80 - 05-08-2008, 09:43

I znowu ktoś jest poszkodowany w wyniku swojego działania. Ale zaczęło się wszystko od złotówy. Ja bym ich :axe:
Dobrze się zbadajcie i nie odpuszczajcie nawet jak lekarze początkowo nić nie stwierdzą. Mój kumpel po takim wypadku 6 lat temu sobie odpuścił, a teraz od 2 lat jedzie na psychotropach, bo czasami wyje z bólu.

Hugo - 05-08-2008, 13:40

Poza zgiętym drążkiem kierowniczym mogła się "wysrać" przekładnia kierownicza, ale nie ma co prorokować. Co do zgiętego wahacza to raczej na 99% tak będzie.
Cezar - 05-08-2008, 19:34

Hugo napisał/a:
Co do zgiętego wahacza to raczej na 99% tak będzie.

no i tak jest :(
colciak dojechal na lawecie do znajomego mechanika i grzecznie czeka na jutrzejsze ogledziny :wink:


Co do nas - to Czarna miala rentgen, ale na szczescie nic zlego nie wykazalo :D
ja jutro ide do chirurga, a potem do mechanika na 'plan dzialan' 8)
Dostalem L4 do konca tygodnia wiec bede mial czas na wizyty w warsztacie :wink:

na dzien dzisiejszy poszukuje wahacza - ma ktos na zbyciu? :)

pawela - 05-08-2008, 21:47

współczuję :cry:
Wygląda na zgięty wahacz, drążek i końcówka pewnie też. Ciekawe jak kolumna amortyzatora...

czarna - 05-08-2008, 23:37

No dobra ja będę żyła mam tylko mechaniczne uszkodzenie kręgów szyjnych i zbite mięśnie i dlatego tak mnie boli.


Teraz mogę trochę „powspominać” to wbrew pozorom niewielkie wydarzenie.

Z mojej strony wyglądało to tak: wyjeżdżając spod bloku musieliśmy ominąć złotówę stojącą na samiutkim zakręcie i przechodzącego dziadka. Ponieważ Czark musiał wziąć większy łuk zahaczyliśmy o sąsiedni pas ruchu, na którym z ogromną prędkością jechał samochód (oczami wyobraźni widziałam już jak wjechał mi w bok), ale Czarek szybko odbił kierownicę w drugą stronę i wracając na nasz pas walnęliśmy najpierw w krawężnik i zaraz w te przeklęte barierki. W momencie, gdy uderzyliśmy w krawężnik pasy się zblokowały strasznie mocno a mnie szarpnęło gwałtownie do przodu. Czarek odrazu zaczął sprawdzać czy jestem cała. A w chwilkę potem wysiadł żeby zobaczyć, co się stało z samochodem i za moment kazał mi też wysiąść, ale niestety ja nie mogłam, bo drzwi z mojej strony się nie otwierały. Jakiś pan podbiegł i krzyknął żeby wycofać z powrotem w uliczkę, z której wyjechaliśmy i zaraz potem zniknął. Ten dźwięk odginanej blachy przerażał mnie jeszcze bardziej i fakt, że nie mogę wydostać się z samochodu z mojej strony. Pod blokiem Czarek kazał mi siąść za kierownicę, żebyśmy mogli usunąć samochód z drogi, ponieważ przednie koło nie reaguje na skręty Czarek prostował je a ja zupełnie bezwiednie wykonywałam jego polecenia- „podjedź troszkę do przodu”, „ teraz wrzuć wsteczny i troszkę do tyłu”, „zatrzymaj się”............ tak jak Czarek wspomniał pomógł nam Pan z jakiegoś samochodu, już nie pamiętam, z jakiego, ja siedziałam za kierownicą i grzecznie wykonywałam ich polecenia po to żeby zaparkować Kociaka w bezpiecznym miejscu.

Słuchajcie najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę nikt z tych wszystkich ludzi nie zainteresował się tym jak my się czujemy i czy nic się nie stało tylko ten jeden Pan, który nam pomagał. Pomijam już głupkowate teksty taksówkarzy, do których podeszłam żeby się spytać o numer telefonu do pomocy drogowej. Widziałam jak ludzie pokazują na nas palcami stojąc i patrząc. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w wypadku i nigdy też nie byłam świadkiem wypadku, ale mam nadzieję, że ja bym się tak nie zachowała. Chyba byłam w lekkim szoku, bo gdyby ktoś mnie spytał, co się działo wczoraj po tym wszystkim to niewiele miałabym do powiedzenia.

To tyle, jeśli chodzi o moje odczucia i wspomnienia wczorajszych wydarzeń.
Dziękuję Wam Kochani za dobre słowo i treskę :)

Rafal_Szczecin - 05-08-2008, 23:51

Misie, wspolczuje,ale bedzie dobrze, nie widze innej opcji, trzymajcie sie !
Anonymous - 06-08-2008, 00:03

W mojej piwnicy lezy prawy wahacz lecz niestety podobno jest sworzen do wymiany :P a tak pozatym to wspolczuje :)
Cezar - 06-08-2008, 00:10

doradzcie czy oto dokladnie chodzi :wink:

http://moto.allegro.pl/it...ahacz_pr_p.html
http://moto.allegro.pl/it...6_nowy_wyp.html

londolut - 06-08-2008, 00:14

Dokładnie te wahacze Cezar. Tyle, że ja bym zamówił u Japaneze albo w All Parts, pewne źródło.
Cezar - 06-08-2008, 00:19

No to fajnie, thx Tomek :wink:

Czesci zapewne zamowie u Marka, ale najpierw sprawdze ceny w InterCarsie.
Jutro/dzis dostane liste co z czym i dlaczego :)

Hugo - 06-08-2008, 00:48

Jak już będziesz chciał kupić te z Allegro to kup ten z drugiego linka. Ten pierwszy to kompletny szmelc.
karolgt - 06-08-2008, 01:06

Cezar napisał/a:

Dostalem L4 do konca tygodnia wiec bede mial czas na wizyty w warsztacie :wink:


to chyba nic nowego ostatnio w Twoim wykonaniu :P

Cezar napisał/a:

na dzien dzisiejszy poszukuje wahacza - ma ktos na zbyciu? :)


wachacza nie mam ale zwrotnic to ze 3 :D

powodzenia w naprawianiu siebie i colciaka :)

Anonymous - 06-08-2008, 07:42

Współczuję. Dobrze, że nic poważniejszego się nie stało.
Cezar, nie kupuj zamiennika. Kup używany oryginał - w razie potrzeby najwyżej wymienisz się w nim tuleję lub sworzeń. Kiedyś Wichura1 pisał, że wstawił zamiennik, a po kilku miesiącach kupował ponownie wahacz - tym razem używany oryginał, i tym samym jego problemy się zakończyły. Pisz pw do Trawor76 - na pewno znajdzie taki wahacz w swoim garażu.

pawela - 06-08-2008, 11:23

Cytat:
Słuchajcie najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę nikt z tych wszystkich ludzi nie zainteresował się tym jak my się czujemy i czy nic się nie stało tylko ten jeden Pan, który nam pomagał. Pomijam już głupkowate teksty taksówkarzy, do których podeszłam żeby się spytać o numer telefonu do pomocy drogowej. Widziałam jak ludzie pokazują na nas palcami stojąc i patrząc. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w wypadku i nigdy też nie byłam świadkiem wypadku, ale mam nadzieję, że ja bym się tak nie zachowała. Chyba byłam w lekkim szoku, bo gdyby ktoś mnie spytał, co się działo wczoraj po tym wszystkim to niewiele miałabym do powiedzenia.

czarna, półtora miesiąca temu miałem wypadek motocyklowy. Mniejsza już o okoliczności, ale miało to miejsce w centrum miasta na ruchliwej ulicy. NIKT się nie zainteresował mną leżącym na środku ulicy. Miałem o tyle szczęścia, że widział to z okna kolega który do mnie wybiegł, zadzwonił po policję i pogotowie. A tak bym pewnie tam leżał...
Znieczulica...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group