Off Topic - Co robiliśmy jak byliśmy młodsi? >Nie tylko dla starszakó
misiek-misiek - 05-02-2009, 12:47
Oj było tego sporo
Po pierwsze, najpierw umiałem jeździć na rowerze niż chodzić, taki wyjątek
A potem się zaczęły kaskaderskie wyczyny rowerowe ale jakoś cudem chyba uniknąłem złamań kończyn
Skóra była zdzierana na co dzień, krwi przelałem co nie miara. Rzadko zdarzał się dzień, że wracałem w takim stanie do domu w jakim wyszedłem Kiedyś nawet, w wieku około 5 lat, udało mi się przez głupotę oczywiście uderzyć w tył roweru kumpla, przelecieć nad nim i wylądować jakieś 2 metry przed nim..... bolało. Obdarte oby dwa łokcie, kolana no i cała twarz do krwi. Bywało ciężko ale taki los dziecka- wariata
painkiller - 05-02-2009, 18:41
Jako że 10-15 lat temu czas trzeba było sobie zorganizować inaczej niż przy komputerze jak to ma miejsce teraz, spędzałem całe dnie na powietrzu. A więc zaczęło się od rowerka. Oczywiście im szybciej tym lepiej a z czasem odkryłem że rower też potrafi latać Z początku na małe odległości, bo skocznie z desek i cegieł miały ograniczone możliwości, potem na większe odległości ale z gorszym skutkiem. Tak więc zjeżdżając pewnego razu z górki tak mnie wyrzuciło że połamałem obojczyk, poskładali mnie operacyjnie z drutem w ramieniu, wsadzili w gips od pasa w górę i definitywnie zraziłem się do dwóch kółek bez napędu spalinowego.
Był okres wzmożonej jazdy na rolkach, hulania na rampie i cudowania na skoczniach zakończony bez większych kontuzji.
Ciężko nie wspomnieć o żyłce poszukiwacza skarbów Razem z kumplami wchodziliśmy do każdego bunkra i schronu, byle miał otwarte wejście. Pozostały niezatarte wspomnienia gdy we trzech lub czterech wałęsaliśmy się po podziemiach wyposażeni w latarkę na dwa paluszki Ale skarbów nie znaleźliśmy
Morał jest taki że dzieci trzeba bardziej pilnować
|
|
|