Off Topic - Opowieści salonowe
misia27 - 09-08-2005, 12:08
oj, no wlasnie.
igi - 09-08-2005, 14:11 Temat postu: Re: Opowieści salonowe
Jackie napisał/a: | Zakładam ten temat bo zdarzyło się kilka śmiesznych sytuacji podczas kontaktu z klientami w salonie i chcę się podzielić:
J: (znając nieco swój zawód) Byłoby mi bardzo miło, może pojedziemy pokazać Pana żonie (obrączka na palcu) nowy nabytek?
K: Panie! Ja sam podejmuję decyzje! Mi żona do tego niepotrzebna! Niech sobie w kuchni rządzi a od samochodów to ja tu jestem!
ŻK - A tobie co odbiło?! Samochód chcesz kupić?! W tym roku?! Zapomnij! Nawet o tym nie myśl! A poza tym już mamy samochód i wcale nowego nie potrzebujemy! A ty chociaż zapytałeś mnie o zdanie?! Mowy nie ma!
ŻK - Ty nie myśl, bo się spocisz! Idę do samochodu i masz zaraz tam być! (cytat, słowo honoru)
|
Heh Jacenty dobre naprawde dobre i jakie życiowe . Skad mój drogi my to znamy co? A ty jeszcze mi podpisałeś pewnien papierek i tego Ci nie zapomne.
Firebee - 09-08-2005, 14:15
tak sie tylko zastanawiam, czy inicjały tego klienta Jacka to czasem nie I.N.
(tylko żona nie pasuje, bo ten I.N. ma szczuplutka zone.)
Pozdro
Firek
Jackie - 09-08-2005, 14:19
Firebee napisał/a: | tak sie tylko zastanawiam, czy inicjały tego klienta Jacka to czasem nie I.N.
(tylko żona nie pasuje, bo ten I.N. ma szczuplutka zone.)
Pozdro
Firek |
Chcę zdementować pogłoski jakoby chodziło o klienta o inicjałach I.N. - żona wspomnianego najprawdopodbniej dała by do wiwatu mężowi w przypadku BRAKU zakupu Miśka;)
Igi i podpisałbym raz jeszcze! A co? Jak szaleć to szaleć;)
Pozdrawiam
igi - 09-08-2005, 14:43
Firebee napisał/a: | czy inicjały tego klienta Jacka to czasem nie I.N. |
Może to rozwiniesz??
Jackie napisał/a: | - żona wspomnianego najprawdopodbniej dała by do wiwatu mężowi w przypadku BRAKU zakupu Miśka;) |
Znam akurat jednego gościa o takich inicjałach i mysle ze jacek tu ma 100% racji. A już napewno nie pozwolila na zakup PUNTO Wolałaby rower
Jackie napisał/a: | Igi i podpisałbym raz jeszcze! A co? |
A tego to nie skomentuje
Firebee - 09-08-2005, 14:51
igi napisał/a: | Firebee napisał/a: | czy inicjały tego klienta Jacka to czasem nie I.N. |
Może to rozwiniesz??
|
Ireneusz Napolski
Pozdro
Firek
igi - 09-08-2005, 14:54
Firebee napisał/a: | Ireneusz Napolski
Pozdro
Firek |
Efa! - 12-08-2005, 18:50
najweselej to będzie, jak ów "odsunięty w czasie" klient zajrzy z ciekawości na to forum i dowie się tutaj, jak jego dramatyczna wpadka rozweseliła dealera
Anonymous - 12-08-2005, 18:53
E tam, nie sadze, zeby to mialo jakis negatywny rezultat Tez sie pewnie z tego bedzie smial po czasie... oczywiscie jak zony nie bedzie w poblizu
Hubeeert - 12-08-2005, 22:34
Dlatego rozwód to najwyższa forma związku małżenskiego wiem cos o tym
Anonymous - 12-08-2005, 22:42
Hubi, co bedziesz w domu przed kompem siedzial. Wpadaj na wodke i wez Gregorbu ze soba
Hubeeert - 12-08-2005, 22:52
Jest mały problem. Jestem w Koszalinie...
Anonymous - 12-08-2005, 22:53
No to jest to maly problem... a do Gregorbu nie mam telefonu ani zadnego kontaktu - a cos mi sie zdaje, ze pasowaloby mu sie upic dzisiaj. A najlepiej w jakims towarzystwie. Sam bym dizsiaj wypil i mam wodeczke nawet eh ;/
Hubeeert - to co, wideokonferencja zamiast lustra? ;P
TNT - 15-08-2005, 10:33
Jackie napisz trylogie "Opowiesci salonowych" zbieramy budzat i krecimy filmy. A co tylko Lucas, Spilberg moga robic kase????
Jackie - 10-09-2005, 23:45
Część druga (no to pojechali):
Dla porządku, czytelnik przyjmuje poprzedni sposób narracji jako obowiązujący, znaczy skróty osobowe są aktualne - J - ja czyli Jacek; K- czyli Klient (ale już nie ten sam)
Piękny letni dzień, ani jednej chmurki na niebie, słońce jeszcze nie w zenicie ale już przygrzewa. Trawa wydaje się świecić zielonością a błękit nieba wręcz rani oczy...co ja q..wa piszę??!
No dobra, ładnie było i ciepło i w ogóle przyjemnie.
Do salonu wchodzi Klient (K) a ja (J) jak to mam w zwyczaju podchodzę i z najbardziej zaufania godnym uśmiechem na jaki było mnie stać mówię:
J - Dzień dobry! Czy moje obmierzłe przodomordzie może się do czegoś przydać? (dokładniej powiedziałem: w czym mogę pomóc, ale literatura nie powinna się kurczowo trzymać prozaicznej rzeczywistości)
K- Dobry! (z mocno wschodnim akcentem i gębą nad wyraz faflastą) - Ja tu, panie, samochód szukać przyszedł tylko co on dobry ma być no i drogi też nie za bardzo bo teraz, panie, to wiesz pan, mało kto przy dudkach* jest.
Sprzedawca, znaczy ja w mojej osobie, na taki zarzut, zgodnie ze sztuką, ma odpowiedzieć luźno i śmiesznie, także:
J- Wie Pan, Jessie James zwykł był mawiać: Pieniądze są w bankach.
K- Znaczy kto tak gadał?? Z reszto** i tak głupio, no bo kto to, panie, dziś będzie w banku kredyt brał?? Toż to złodzieje, sam pan zobaczysz jak kredyt weźmiesz, złodzieje jak nic!
Sprzedawcy ze stażem, z klientem się spierać nie wypada, czyli bardzo ochoczo potrząsnąłem głową na znak pełnej zgody z powyższą, jakże słuszną, opinią i zadałem pytanie:
J- A jaki samochód, szanownego pana, interesuje?
K- No, taki coby tani był. I palił mało. A no i by miał duży bagażnik bo u nas, panie, to wozi sie** dużo a czasem to nawet i przyczepke** ciąga.
Wymagania nieco trudne w przypadku Mitsubishi a tym bardziej w Subaru, ale broni nie składam i proponuję (entuzjastycznie):
J - No to świetnie się składa! Bo widzi pan, mamy tutaj takie auto jak Lancer kombi, duże nie drogie, ekonomiczne a co najważniejsze - JAPOŃSKIE!
K - Oooo, to one drogie so**, panie, szwagier w niemczech kupował japońskie, to mówił, że drogo wyjdzie japończyka kupować...
J- Ależ nic podobnego! Przy tej promocji to w ogóle tanio wyjdzie!
W tym momencie wzrok Klienta pada na Subaru Forestera, w słońcu pobłyskuje kilka pozostałych zębów a oko lśni nieznanym dotąd blaskiem.
K- O taki dobry będzie, wysoki i duży i pewnie hak mozna założyć, nie?
Nieco zbity z pantałyku sprzedawca w mojej osobie, przyznaje:
J- No tak.., oczywiście hak holowniczy mozna założyć i nawet nie drogo...
K- Widzisz pan?? O taki samochód mię** idzie! A cena??
Klient rozentuzjazmowany podchodzi do samochodu i czyta wnikliwie (wnioskuję ze skupienia na twarzy) :
K- Trzydzieście tysiące..** No drogo panie, drogo, ale pewnie dobry jest nie??
J- No cóż - ja na to - dobry to mało powiedziane - znakomity, a do tego bardzo szybki, wygodny, cichy i ma napęd na 4 koła!
K- Extra, panie! Bo unas na roztopy to przejechać nie idzie a tak to by poszedł nawet i po błocie, co?
.....(gadka stricte marketingowa).....
K- Ale potargujem sie**, co? Ile obniży?
J- Coś na pewno, ale słucham propozycji (dobry sprzedawca sam ze sobą targów nie czyni)
K- No tak ja by dał ze 25 tysiące, poszedłby?
J- Nie, no to jest nie możliwe, proponuję opust o jakieś 2 %, to i tak dużo.
K- A więcej nie da??
J -No więcej nie, ale cena i tak jest bardzo korzystna.
K- No niech będzie, euro z żonom** zmienim i kupim**.
W tym momencie sprzedawca z trudem hamuje ryk śmiechu i informuje klienta, że cena podana jest właśnie w Euro.
K- Toż to panie złodziestwo jest!!! A pan taki miły się zdawał! I gadał jak człowiek! Panie, ja tu jak do człowieka, a tu panie jak okradajo** w biały dzień!! Ja to wszystkim powiem i zobaczysz pan, nikt tu przychodzić nie będzie, sam pan zobaczysz!! Oszustwo, jedno wielkie oszustwo!! Tera wszystkie takie so** tylko okraść, jak nic tylko okraść!!
Klient wycchodzi w stanie gniewnego uniesienia a sprzedawca zostaje na posterunku z miną nieco nieadekwatną do emocji klienta.
Ciąg dalszy...jak się coś nawinie.
----------------------------------------------------------------------------
* dudki- potocznie prawne środki płatnicze w Polsce, niesłusznie nazywane papierami o wartości nabywczej
** pisownia zgodna z wychwyconą czujnym uchem fonetyką
|
|
|