Forum ogólne - Nowe czy używane
sla - 09-09-2005, 10:41
Fido__ napisał/a: | Człowiek szybko się leczy z syndromu pierwszej ryski. | Nie zgadzam się z Tobą ja już mam 6 nowy samochód i tak naprawdę jeszcze się z tego nie wyleczyłem,i nie znam nikogo,który nie byłby zły z tego powodu[mniej lub więcej]A potem to już z górki.
[ Dodano: Pią Wrz 09, 2005 9:45 am ]
Robert Bryl napisał/a: |
Przy którymś z rzędu nowym aucie to nie boli. Naprawdę. Oduczyła mnie tego wymiana prawych drzwi w 10 dni po zakupie auta | Nie wierzę,że gdzieś cię nie zabolało i nie byłeś choc odrobinę zły.
Anonymous - 09-09-2005, 10:46
sla napisał/a: | Fido__ napisał/a: | Człowiek szybko się leczy z syndromu pierwszej ryski. | Nie zgadzam się z Tobą ja już mam 6 nowy samochód i tak naprawdę jeszcze się z tego nie wyleczyłem,i nie znam nikogo,który nie byłby zły z tego powodu[mniej lub więcej]A potem to już z górki. |
OK. Źle się wyraziłem. Ja przy 6 samochodzie jestem już wyleczony. Kiedy miałem spejsa, to jeszcze trochę się przejmowałem. Natomiast w legasiu mam już dwie porządne obcierki na przednim zderzaku (ze zdarciem lakieru), wjazd żony w siatkę tyłem (i co za tym idzie kratkę na zderzaku) i wyłamane drzwi malucha o mój tylny zderzak (co zaskutkowało malutkim wgnieceniem na zderzaku).
I wiesz co? Żadne z tych uszkodzeń nie zrobiło na mnie najmniejszego wrażenia. Jedyne co mi przeszkadza we wszelkich kolizjach to fakt, że czasem trzeba oddać auto do blacharza i załatwiać coś u ubezpieczyciela. To mnie bardziej czyści.
Anonymous - 09-09-2005, 10:48
sla napisał/a: | Fido__ napisał/a: | Człowiek szybko się leczy z syndromu pierwszej ryski. | Nie zgadzam się z Tobą ja już mam 6 nowy samochód i tak naprawdę jeszcze się z tego nie wyleczyłem,i nie znam nikogo,który nie byłby zły z tego powodu[mniej lub więcej]A potem to już z górki. |
Zależy z czego zły... Z oddania auta do blacharza wciąż byłbym zły, bo nie miabym auta na kilka dni, a to wprowadza pewien zamęt organizacyjny w życie rodziny (właśnie to przerabiam, bo zostalismy z jednym autem)... Z innych dupereli unieruchamiających samochód takze, bo on ma jeździć... A mniejsze sprawy - no coż, wydaje się mi że poznałeś już dwóch, którzy się jako tako wyleczyli.
Co do używki - powstaje jeszcze problem jak się czujesz gdy odkrywasz przypadkiem pewne dziwne fakty z historii auta
Pzdrw.
[ Dodano: Pią Wrz 09, 2005 10:51 am ]
Robert Bryl napisał/a: |
Przy którymś z rzędu nowym aucie to nie boli. Naprawdę. Oduczyła mnie tego wymiana prawych drzwi w 10 dni po zakupie auta | Nie wierzę,że gdzieś cię nie zabolało i nie byłeś choc odrobinę zły.[/quote]
Wtedy mnie zabolało i to zdrowo. Potem już przestało. Moja żona zaś się nie wyleczyla do dziś i wciąż ją wkurzają nowe rysy na karoserii już 3 letniego Clio
Pzdrw.
sla - 09-09-2005, 11:17
Robert Bryl napisał/a: | poznałeś już dwóch, którzy się jako tako wyleczyli.
| Czyli nie zupełnie?Ja też jestem zły o wiele krócej niż przy pierwszych samochodach,ale jednak.Najgorsze i najbardziej denerwujące są jednak formalności[ubezpieczyciel,warsztat,brak samochodu] i strata czasu.To wszystko się na siebie nakłada i dlatego według mnie jest to "choroba" nieuleczalna"i tylko wraz z czasem i ilością posiadanych samochodów ma łagodniejszy przebieg.Nie mozna też zapominać,że w przeszłości[lata osiemdziesiąte]były dosyć poważne problemy z częściami potrzebnymi do naprawy i to jeszcze bardziej potęgowało stresy.
Moominek - 09-09-2005, 12:08
[quote="Fido__"] Robert Bryl napisał/a: | ...albo Ty nie zauważysz jakiegoś słupka. Człowiek szybko się leczy z syndromu pierwszej ryski... |
Ano! Ja bym się na takiego słupka wk.... mocno!! Podziwiam niektórych stoicyzm w tym względzie Ale po paru latach już mnie nie dziwi misiek poobijany drzwiami innych aut... poobijany, kurde!! co za grubas tak szeroko i z takim rozmachem musiał drzwi otwierać
Anonymous - 09-09-2005, 12:15
sla napisał/a: | Robert Bryl napisał/a: | poznałeś już dwóch, którzy się jako tako wyleczyli.
| Czyli nie zupełnie?Ja też jestem zły o wiele krócej niż przy pierwszych samochodach,ale jednak.Najgorsze i najbardziej denerwujące są jednak formalności[ubezpieczyciel,warsztat,brak samochodu] i strata czasu.To wszystko się na siebie nakłada i dlatego według mnie jest to "choroba" nieuleczalna"i tylko wraz z czasem i ilością posiadanych samochodów ma łagodniejszy przebieg. |
No ale chyba tu sie mieszają dwie rzeczy... Napraw blacharskich nie unikniesz także w używanym wozie, którego chcesz jako tako długo eksploatowac - chyba że zamierzasz go najzwyklej zajeźedzić, albo przewyższają one i tak wartośc auta... Jesli mamy na uwadze aż tak stare auta, to oczywiście "komfort" ich używania w aspekcie napraw blacharskich jest nieporównywalny
W aucie które zamierzasz sprzedać niestety musisz coś zainwestować...
Natomiast odzwyczaiłem się od zwracania uwagi na pierdoły.
Pzdrw.
Anonymous - 09-09-2005, 12:26
Ja też miałem 2 własne samochody i oba nowe i chciałbym aby tak dalej było. Z syndromu pierwszej ryski się nie wyleczę, ostatnio jakoś bardziej mnie to boli, choć auto już dawno nowe nie jest.
Właśnie jak pisał Fido zapach nowego, możliwość wyboru, dobrania koloru, specyfikacji i domniemanie, że nic nie powinno się psuć - to jest to. A w razie czego mam gwarancję.
wichura1 - 09-09-2005, 12:52
Ja tylko mogę pomarzyć o nowym samochodzie. Lancera z zeszłego roku z kredytem bez oprocentowania, żyjąc powietrzem i tankując wodę spłacałbym ponad 2 lata. Tylko siąść i ryczeć pozostaje
sla - 09-09-2005, 13:57
Robert Bryl napisał/a: |
Napraw blacharskich nie unikniesz | Czym innym jest pierwsza rysa ,a co innego naprawa blacharska.Ja jeżdżę max .5 lat więc z blacharką jeszcze mój następca nie będzie miał problemu[dbam o swoje samochody co potem się opłaca przy ich sprzedaży]
[ Dodano: Pią Wrz 09, 2005 1:00 pm ]
Robert Bryl napisał/a: |
W aucie które zamierzasz sprzedać niestety musisz coś zainwestować...
| Dlatego wcale w takim momencie nie muszę w nie inwestować.
Anonymous - 09-09-2005, 15:37
sla napisał/a: |
Czym innym jest pierwsza rysa ,a co innego naprawa blacharska.Ja jeżdżę max .5 lat więc z blacharką jeszcze mój następca nie będzie miał problemu[dbam o swoje samochody co potem się opłaca przy ich sprzedaży]
|
Nie rozumiem... Pisałeś że denerwują Cię komplikacjie przy robotach blacharskich i ubezpieczalniach - myślałem, że chodzi Ci o stłuczki...
Jeśłi chodzi literalnie o rysy, to zapomnij Dawno się z tego uleczyłem
Robert Bryl napisał/a: |
W aucie które zamierzasz sprzedać niestety musisz coś zainwestować...
| Dlatego wcale w takim momencie nie muszę w nie inwestować.[/quote]
No stłuczki ponaprawiać musisz I wtedy inwestujesz swój czas i nerwy
Pzdrw.
sla - 09-09-2005, 16:53
Robert Bryl napisał/a: | Pisałeś że denerwują Cię komplikacjie przy robotach blacharskich i ubezpieczalniach - myślałem, że chodzi Ci o stłuczki...
Jeśłi chodzi literalnie o rysy, to zapomnij | Denerwuje mnie pierwsza rysa na samochodzie,następne już coraz mniej.Co do stłuczek to naprawiam je na bieżąco[na szczęście rzadko i nie z mojej winy,więc nie tracę OC]i wtedy jest to inny rodzaj złości związany właśnie z komplikacjami i brakiem samochodu.Generalnie nie lubię gdy coś jest z samochodem nie tak.Taki już jestem i tego nie mogę zmienić.
Hubeeert - 10-09-2005, 00:01
sla napisał/a: | Generalnie nie lubię gdy coś jest z samochodem nie tak |
to bysmy się dogadali bo jest nas dwóch. A poważnie - nie kupiłbym nowego samochodu ćby dlatego że nie podobają mi się obecnie produkowane samochod. Poza tym za przyjemność pierdzenia w fotel jako pierwszy w ciagu włascicieli nie mam zamiaru oddac ani grosza z tych 30% które straciłbym wyjeżdżając z salonu. nie rozumiem czemu miałbym sie pozbywać samochodu o który dbam i jest sprawny tylko dlatego że nowszy model ma trochę inny kształt kosztuuje troche więcej ma parę bajerow dodatkowo i sąsiad będzie mi go zazdrościł tak bardzo że weźmie gwoździa porysuje drzwi lub zarysuje przy wyjeżdżaniu z parkingu "niechcąco".
I tyle ode mnie w tym temacie
Anonymous - 10-09-2005, 01:55
Robert Bryl: stare auta były bardziej bezawaryjne, przynajmniej te robione w niemczech.
kawał solidnej fury. przykłady?
mój ulubiony - merce 115, 123, 126 gdzie silniki i zawieszenia przeżywały 'budy" - silnik jeździł po mercu jeszcze w innej budzie, a potem jeszcze robił jako agregat albo trafiał do traktora-samoróbki... dla mnei te merce to auta nie do zdarcia.
kolejne przykłady? audi 200, audi 100 B3 bez elektryki - auta nie do zdarcia...
a teraz?
Anonymous - 10-09-2005, 13:00
Hubeeert napisał/a: | A poważnie - nie kupiłbym nowego samochodu ćby dlatego że nie podobają mi się obecnie produkowane samochod. Poza tym za przyjemność pierdzenia w fotel jako pierwszy w ciagu włascicieli nie mam zamiaru oddac ani grosza z tych 30% które straciłbym wyjeżdżając z salonu. nie rozumiem czemu miałbym sie pozbywać samochodu o który dbam i jest sprawny tylko dlatego że nowszy model ma trochę inny kształt kosztuuje troche więcej ma parę bajerow dodatkowo i sąsiad będzie mi go zazdrościł tak bardzo że weźmie gwoździa porysuje drzwi lub zarysuje przy wyjeżdżaniu z parkingu "niechcąco".
I tyle ode mnie w tym temacie |
Zapomniałeś o częstym powodzie zakupu nowych samochodów. Poza zazdrością sąsiada i kształtem niektórzy kupują nowe samochody z tego prostego powodu, że nie chcą mieć żadnych niespodziewanych problemów, które nie wiadomo kto rozwiąże. Poza tym nie wszyscy znają się tak na samochodach, żeby ocenić czy dany egzemplarz jest sprawny i wart uwagi, czy też jest to wrak.
Reasumując, powody zakupu nowego auta są najczęściej zgoła inne niż wymieniłeś. No, może argument o pierdzeniu jest często brany pod uwagę
Hubeeert - 10-09-2005, 13:40
Fido__ napisał/a: | Zapomniałeś o częstym powodzie zakupu nowych samochodów. Poza zazdrością sąsiada i kształtem niektórzy kupują nowe samochody z tego prostego powodu, że nie chcą mieć żadnych niespodziewanych problemów, które nie wiadomo kto rozwiąże. Poza tym nie wszyscy znają się tak na samochodach, żeby ocenić czy dany egzemplarz jest sprawny i wart uwagi, czy też jest to wrak.
Reasumując, powody zakupu nowego auta są najczęściej zgoła inne niż wymieniłeś. No, może argument o pierdzeniu jest często brany pod uwagę |
Ależ Fido ja podałem powody dla których ja nie kupiłbym nowego samochodu. Co mnie obchodzą inni
|
|
|