Nasze Miśki - Wojmi i jego czyli moje mitsu
wojmi1 - 04-04-2007, 15:46
Hugo, na zyczenie Marcin-Krak, i dla ogolnej radosci prze-flancowalem z malopolskiego foruma i by MrIvan, troche oswiaty liznol --- no taki kwiatek
jak by co to Wina Marcina.....
Anonymous - 06-04-2007, 10:32
Wojmi 1
Dzięki serdeczne za odpowiedź
Se posutudiuję Twoją listę i będę gmetrał w autku....albo oddam je komuś dobremu z odpowiednimi wytycznymi.
Mój lancerek jest na gaźniku, ma wpomaganie (albo ja mam silne łapska ) a kolorki ma dwa - srebrna góra i ciemny grafit dól
Do tego znajomy ojca dorobił do niego spore orurowanie, przez co czasami czuje się jak w czołgu
Właśnie zaczynam serwis lancera i będę informował, z jakimi skutkami
Znajomy nim ostatnio pojeździł tydzień i też dorzucił kilka swoich uwag, więc jest się czym zająć....
Trzymajta się i może uda mi się wtrynić na forum fotkę swojego lancera
wojmi1 - 06-04-2007, 14:34
MrIvan, zapraszam na spota do Krakowa obejrzymy- te rury tyz
zacznij sam w nim grzebac to sie czegos nauczysz....... bo przy starszych autkach trzeba samemu max duzo robic- poprostu kwesja kosztow
zdrowych i wesolych jajec
Anonymous - 06-04-2007, 15:32
Wojmi1
Do pogrzebania w lancerku bardzo mnie ciągnie, bo to dobra rzecz znać samochód, którym się jeździ
Kumpel powiedzial, że wyrwał gdzieś dobrego manuala do tego samochodu, więc będzie w co patrzeć, tak żeby nic nie spaprać
Niestety chwilowo z auta korzysta ojciec i on woli go dać do znajomego mechanika - wtedy to sobie powtórzę budowę rachunku i tyle będzie z uczenia się lancera
Spotkanie z innymi fanami mitsubishi to dobra myśl - taka miła forma edukacji
Mów termin, a zobaczymy, co da się zrobić
Zdrowych jajec i wesołych świąt
wojmi1 - 06-04-2007, 18:12
BARTEK A toto z wdziecznosci i ku pamieci
Wszystko zaczęło sie niewinnie -- czyli kurs Oświęcim- Warszawa - Oświęcim 2x300km
U mnie trochę mgły o 6.00 szron trasa Katowice - Warszawa już bez mgły średni ruch aby nie kluczyć lewym pasem w koleinach i dziurach szybkość ok 100 - 140 km /h
Lancer C12V kombi 1990 r 4g15v8 - Niebieski Przypływ- przebieg ok 132 tys km
Zaczęło sie w Częstochowie przy ostatnich światłach tak ok 100km/h coś odpadło ale ze po teście sterowności stwierdziłem
--Może to nie moje bo obok tez pędzili inni w końcu hamulce są silnik się kręci nic nie klekocze nadmiernie jeden wielki huk pod kołami bo trasa jaka jest każdy wie......
I tak pomykaliśmy sobie wyprzedzając inne podlejsze marki
Szczęście było wielkie bo tak towar w Warszawie przygotowany , kolo Bartek omówiony na spotkanko tyż w Warsiawce.......
Dopiero za Rawa Maz. ok 9.00 prawo Marfiego dało o sobie znać........
Poczułem lekkie szarpniecie na luku przed Mszczonowem huk i coś większego odleciało a ze po prawej to
cus poleciało spokojnie stanąłem na prawym poboczu - ale silnik już był cichutki
Wysiadłem rozwlekłem trójkąt założyłem kamizelek odblaskowa bluźniąc pod nosem policzyłem kola
cztery były na swoim miejscu otwarłem pokrywę komory i zamarłem brakowało szajby dolnej od paska rowkowego i kolko przenoszące napęd z wału na rozrząd --- odleciało w sina dal zabierając pasek wielorowkowy
Edit tomusn: poprawiłem trochę błędów, choć muszę przyznać że takie posty dodają kolorytu temu forum
[ Dodano: 19-03-2007, 15:10 ]
na szczęście wykryłem po drugiej stronie trasy Stacje Orlenu gdzie udałem sie w celu łyknięcia kawki
auto stało na poboczu bezpieczne i stygło a ja sie gotowałem.........
Okazało sie ze najbliższy warsztat to trzy kilosy w stronę Katowic albo 7 w stronę Warsiawki a zasięg dla Ery GSM na stacji praktycznie zero .......
Z narażeniem życia przeczłapałem przez dwupasmówkę klucząc po rowach odnalazłem zgubione kółko i pasek wielorowkowy....... kółko - (a raczej dwa skręcone ze sobą) na wskutek spotkania z asfaltem straciło znaczna część rowków 3 na cztery............ pasek spokojnie odpoczywał w rowie i był cały
śrubka została w Świętym Mieście Częstochowie - śruba której pewnie nie dokręciłem wystarczająco okrutnie.........
Prócz elementów z Lancera wykryłem jeszcze dwie panienki....... ale po oględzinach z bliska stwierdziłem ze wyglądają gorzej od wcześniej wymienionego kolka nie wspominając o paskach
Jako człowiek czynu przede wszystkim zabrałem sie za ocenę strat - czyli co jest czego niema
Zinwentaryzowałem narzędzia jakie mam a jakie zostały na południu pięknego i juz nie bogatego kraju
(użyłem takiej figury stylistycznej by nie wbić sie w same bluzgi/
Sprawdziłem zasięg Ery -- no i na szczęście przy lądowisku był jako taki
Uknułem hitry plan jazdy -- no przynajmniej na 2 na 1,5 no choćby na 1 garze
I zadzwoniłem do Bartka który z jedynie sobie znanych przyczyn zachował stoicki spokój i wyjaśnił mi żebym walczył i dzwonił -------- czyli wilki mnie nie rozszarpią -pomyślałem, ale co z tymi znudzonymi paniami
[ Dodano: 19-03-2007, 17:13 ]
Towary wzdłuż trasy okazały się mile - bo mi machały
Poznałem ich warunki pracy huk , kurz i jeszcze trąbiące na nie TIRy wiec ani ich urok ani wygląd z bliska mnie nie dziwi........... taka karma..
Miejscowe patrole zbieraczy puszek po piwie złożyły meldunek o braku jakiegokolwiek porzuconego w lesie autka z potrzebną srubką--- Wiec wystrugałem z drewna kolek (no cepelia) i przystąpiłem do montażu kolka, paska rozrzadu i kołkowania --- ale rzeczone kółko uległo nadmiernemu zużyciu od strony otworu .. pasek spadał silnik nie zaskoczył, W wyniku burzliwej wymiany zdań ja ---Bartek---- osobiste alter ego przystąpiłem do pomiaru luzów zaworowych
[ Dodano: po chwili ]
Luzy jak to luzy czysta dezercja -- ssące ok 1 mm, wylotowe zawory od 0,5 do 0,7mm --- teraz już wiedziałem czemuś mnie kompresjo opusciła
Kolejna konsultacja doprowadziła mnie do ustalenia zamówienia minimum: kółka uciekinierzy -- muszą być wymienieni ---- -- już nawet chciałem BuBula wysłać na skrzyżowanie w Świętym Mieście po śrubkę - ale dałem mu święty spokój
Bartek namierzył dawcę (Tomasz82 - pozdrawiam) w Jankach, bliżej Warszawy ale patrole puszkarzy zaczęły mnie omijać, a już czaiłem sie na ich rowerki ale okazało się że dawca może mieć te części dopiero jutro rano,
ale jest litościwy i podał mi namiar na potentata w sprawach części używanych jak go okreslił Bartek po wizycie w jakiejś tam Woli (Wólka Kossowska przyp. tłum. ) przy trasie na Radom. Głos to on miał typowego fachowca .... słychać było ze jak co obieca to i ze swego to klientowi wyda ......
Po przesłuchaniu Bartka ustaliliśmy marszrutę
1 Biedny Bartek zakończy pobyt w miejscu pracy i poleci swoim Galem (ładna sztuka ale to później)
po części
2 A ja rozpocznę demontaż głowicy - tak bym nie umarł ze zgryzoty tylko działał
[ Dodano: po chwili ]
Spuścilem płyn chłodzący do odnalezionego w rowie bukłaka odkręciłem kolektor wydechowy, oslone rozrządu- dolna, pokrywę zaworów klawiaturę kolektor dolotowy, i rozpocząłem z braku własnej 14 przemarsze na stacje Orlenu w celu nabycia kolejnych kompletów kluczy fajkowych --- i poznałem co to ryz (prasowany chiński produkt udający stal - przyp. tłum.) --- a była ta 14 potrzebna do odkręcenia śruby (jedna z dwóch) trzymającej tzw sanki z układem wtryskowym i kolektorem dolotowym od korpusu motorka. Po wyłamaniu ostatniego kompletu ze stacji zadzwoniłem do Bartka i usłyszałem że -------- ciągnięcia nie budziet bo Gal ma automat on w pracy itd. ... wiec mu rzekłem ze mam w aucie klucz dynamometryczny (--- i tym go chyba kupiłem) i ze potrzebny mi jest młotek , 14 nasadka bo wszelkie możliwe wyłamałem (rozpinacz do zaworów) i że odkręcę głowice bo mam imbus nasadkę 8mm
i jeszcze zaworów mi trzeba - pasek mam
[ Dodano: 19-03-2007, 18:07 ]
awaria klawiatury bezprzewodowej zachciało jej sie baterii
[ Dodano: 19-03-2007, 18:28 ]
pasek rozrządu- mam
rolka - mam
uszczelniacze silnika - też mam, uszczelniaczy zaworowych - nie mam...
ubranie robocze mam i to już na sobie, i kamizelkę taka pomarańczowa tez mam --- no suma sumarum jak obiecałem w shut box straszyć tak tez uczyniłem
Tymczasem zapadał zmrok nad trasa E ileś tam, a dziewczynki co by te rusałki przyłaziły sie pozwierzać: ze klientów mało i ze chłopom chyba nie staje.......... co mnie nie dziwiło jak już wcześniej pisałem
Bartek już w tym czasie mknął Galem po części na szrot i co by mnie zapoznać i nawet specjalist czekał na niego z utęsknieniem ....... odebrałem od miejscowych wędrownych poczwar propozycje nocnej dyslokacji czego by nie mówić te kobitki maja dobre serce --- bo reszta to bez komentaża ..:-X
Oczywiście widząc pełną ciemność pognałem na stacje sie wyszorować, by mnie Bartuś odnalazł schludnego ...
Szukając mnie na trasie oznajmił ze mnie zaciągnie do Warsiawy -- ma miękkie serce chłopisko
na krawacie ...a Gal jako holownik okazał się niezawodny
Podpiąłem sie do jego mocowania i pognaliśmy do Stolicy tzn. on, Gal, Niebieski Przypływ i ja z oczami wpatrzonymi w jego tylne światła i linkę
[ Dodano: 19-03-2007, 18:42 ]
Mało ujrzałem stwierdziłem ze ciasno ze dziury, Bartek zaciągnął mnie do firmy napoił prawdziwą kawą , poznałem jego ojca (bardzo fajny pan) i oświadczył ze dalej pod mostem Poniatowskiego ma mały zakątek - a tam tylko sie będę odganiał od lumpów- poza tym jest tam spokojnie, rano mnie odbierze z dowolnego punktu, bo spania mi nie zapewni, przytaska klucze i pojedziemy na zakupy ... a potem zaciągnie do kącika. Na koniec zawiózł na hotel w jednym było jedynie drogo ale miejsc nie było po kluczeniu trafiliśmy do Gościńca Mazowsze- Hotel Robotniczy okazał sie tani i w miarę czysty, na Bródnie ale co najważniejsze nic mnie w nocy nie zjadło, można sie było umyć itd a nawet cicho było. Zamówiłem TelePize - ale odradzam,
dwie w cenie jednej a kosztuje jak trzy, co do smaku dobrze ze byłem głodny.
[ Dodano: 19-03-2007, 18:55 ]
Rano mnie Bartek zgarnął z ulicy i pomknęliśmy przez miasto tzn. tak nie do końca, korki jakich dawno nie było, a u mnie na wsi to wogóle . Zaliczyliśmy Warte i w końcu trafiliśmy do swojsko brzmiącej firmy Hipol
gdzie kupiłem komplet zaworów, uszczelek i uszczelniacz zaworowe. Potem do Bartka Firmy i pod most.
Pierwszy raz wylądowałem pod mostem - ale stwierdziłem ze warunki do pracy idealne - otrzymałem niezbędne wsparcie w postaci kluczy, benzyny ekstrakcyjnej.
Po drodze ze stanowiska pracy do stanowiska konsultacyjnego - odkryłem Kuchnię Arabską gdzie sie żywiłem do końca Falafelami - takie wegetariańskie placki z warzywami surowymi, sosami, w picie (bulka z cienkiego ciasta). U Bartka pochłaniałem duże porcje mocnej kawy po polsku. Poznałem nawet kolegę Bartka który lubi Fordy- tyż dziwactwo. Oczywiście wyszpiegowałem kącik gdzie następuje reanimacja ECU i stwierdziłem ze koleś Bartek ma podobne podejście do porzadków i jest tak jak ja grzebak czyli lubi wszelkie wyzwania.
Wymontowałem w końcu głowicę: splanowałem he, he, papierem ściernym korpus i gore umyłem benzyna i nafta przepłukałem cylindry.
Z powodu cieżkich warunków terenowych przy demontażu zaworów metoda Romla zmodernizowałem ją o element cienkiej rękawiczki zakładanej na zawór i w wyniku działania młotka nie musiałem przeszukiwać całej okolicy mostu tylko zamki zawsze ladowały w rękawiczce - duma moja nie zna granic
Docieranie zaworów dało w kość bo robiłem to na krawężniku i w 4g15 zawory od strony komory nie maja
nacięć ale dla chcącego nic trudnego - używałem pasty w trzech gradacjach tzn 0, 1, 2, kombinerek i osobistych palcy - udało sie wypracować przylgi na szerokości 2/3 ...radość
Oczywiście założyłem nowe uszczelniacze zaworowe sprawdziłem luzy zaworów w prowadnicach - były ok
Pod koniec dniówki pomoc przyszła od Wisły - czyli Bartek i pomogł - dociągnął głowice, kolektory
i ..... katastrofa wcięło śruby na pokrywę zaworową na osłonę rozrządu było już szaro ......
Gal zaciągnął Lancerka pod firmę - minął czwartek ale nie do końca Bartek mnie jeszcze wywiózł do Castoramy po śrubki - sam pomknął dalej do klienta.
Ale bylem zajechany po całym dniu krążyłem po centrum handlowym jak..... taryfa mnie zawiozła do hotelu (zapewniając zwiedzanie Pragi ). A klient na mnie czekał z towarem.
W piątek rano Bartek mnie zgarnął z ulicy o 7.40, zaciągnęliśmy Niebieski Przypływ pod most wypiliśmy kawę i znalazłem moje śrubki - były w starej skarpecie.
Wyszarpałem uszczelnienie silnika i rozrządu zamontowałem nowe
Wymieniłem olej na gtx Castrola i nalałem nowe Petrygo. Pojawił się Bartek, wyregulowaliśmy naciąg paska rozrządu, dokręciliśmy dolną osłonę i wspólnymi siłami dokręciliśmy śrubę (przyczynę całej historii ) na wale trzymającą nowe kołka na wale silnika pasek alternator ustawiliśmy zapłon na oko, okazał sie dość opóźniony ale silnik chodził - wróciła kompresja
[ Dodano: po chwili ]
Pomknąłem pierw na kawę i falafela do Bartka
Był tylko jeden szkopuł pasek rozrządu zsunął się jakieś 4 mm z kółka rozrządu.
Bartek w swej dobroci umówił się ze mną na wieczór, do domu na regulacje zapłonu. Już moglem wiec mknąłem jak wiatr na Trochomin po towar - do klienta . Zeszło mi długo, załadowalem 800kg łożysk i niemogąc przekroczyć 80km/h dopadłem do Bartka. (Nie obyło się oczywiście bez niezaplanowanego wyjazdu na Wschodnią, na pociąg z gratami dla mnie /to piszę ja - Bartek ))
Po pełnej analizie zapłonu (wraz z opracowaniem techniki wkładania aparatu) i obserwacji paska zapadła decyzja o demontażu górnej osłony rozrządu (demolującej zsuwający się pasek) i metoda
warsztatową ustawiliśmy zapłon na 6 stopni.
Była już 00.30 podziękowałem Bartkowi, pomknąłem na Katowice a konkretnie do Czeladzi zrzucić towar.
Pierwsze 60km pokonałem b czujnie tzn tak do 100km/h Nic nie wyło silniczek jak żyleta, dziurawa prawa strona trasy zmusiła mnie do szybszej jazdy - gdyby nie krótkie włosy mógłbym pisać ze wiatr mi je rozwiewał dalej już mknąłem ok. 120 km/h tak do 4000rpm na 5 biegu.
Do Czeladzi zajechałem na 3.30 po 280 km spaliłem chyba paczkę fajek i 8l/100km przewiozłem ok 800kg łożysk.
Rzuciłem sie do wyra jeszcze wysłałem sms do Bartka ze OK, dwa łyki piwa i spałem u starych w domu
rano rozładunek i tak ok 14.00 skok na wieś do domu 60 km
Reasumując:
1 Dzięki determinacji przy pracy: żaden lump sie nie przywlókł, żaden patrol policji nie przeszkadzał, straż miejska tez ominęła mnie dużym lukiem.
2 Po awarii najbardziej brakuje pomocy z zewnątrz a dokładniej: środka transportu, rozpoznania terenu i garści narzędzi - to wszystko zapewnił mi Bartek
3 Nasz Assistance ma sens
Bartek wielkie dzięki, bez twojej pomocy pewnie bym jeszcze polował na rowerek zbieracza puszek
[ Dodano: po chwili ]
Na koniec odrobina ekonomi - tak dla porządku plusy minusy:
+ poznałem Bartka i to od tej najlepszej strony
+ poradziłem sobie / z pomocą Bartka
+ auto ma nowe zawory nowy rozrząd i uszczelnienie silnika
+ dużo sie nauczyłem
+ bardzo dużo satysfakcji
minusy:
- koszty:
pierwszy dzien
petrygo: 30,-
prasowany ryz czyli komplety kluczy z orlenu: 34,-
czesci: 200,-
drugi dzien:
uszczelki pod kolektor wylotowy, wlotowy, komplet zaworów (ssące i wydechowe), uszczelniacze zaworowe: 350,-
benzyna ekstrakcyjna, nafta: 15,-
hotel: 2x42= 84,-
śrubki nasadki Castorama: 75,-
żarcie
telepizza: 40,-
falafele: 30,-
carefour: 35,-
wodka: 20,- (tzw. zapłata przelewem)
żarcie na drogę nocna: 30,-
Paliwa nie licze
Razem:
943 zl w tym czesci 595 /+34 prasowany ryz/
Marcin-Krak - 06-04-2007, 19:44
wojmi1, mechaniczny wieszcz narodowy
Przeczytałem całość - jestem pod wrażeniem - kolejną ksywę mozna Ci dać - Mac-Gyver
wojmi1 - 06-04-2007, 20:45
Marcin-Krak, A to wszystko twoja wina Wina Marcina
Marcin-Krak - 06-04-2007, 21:11
wojmi1 napisał/a: | Marcin-Krak, A to wszystko twoja wina Wina Marcina |
I tu się bardzo mylisz - tego to nawet ja nie byłbym w stanie zrobić
wojmi1 - 20-04-2007, 03:00
Minoł caly rok eksploatacji Niebieskiego Przyplywu:
- 31 000 km
- czyli zerzar 2100 litrow benzyny liczac po 3,5 zl =7350 zl
trzy paski Gats tzn 3 jeszcze konsumuje
komplet zaworow jak wyzej Wina Marcina
jeden aparat zaplonowy kolko pasowe gl srubke co kolko trzymala stal ok 60 dni
wracajac do benzyny- to czterokrotnie wiecej zerzarl benzyny niz za niego zaplacilem he he he
Marcin-Krak - 20-04-2007, 09:54
wojmi1 napisał/a: | czyli zerzar 2100 litrow benzyny liczac po 3,5 zl =7350 zl |
wojmi1, a skąd Ty masz taką tanią benzynę
Czyżbyś sam ją sobie produkował
wojmi1 - 20-04-2007, 13:45
czesc ze slowacji jest tansza a dwa miechy mialem dobrego prywatnego dostawce kupilem 700l wiec cena to srednia taka orientacyjna
a cena na stacjach to Wina Marcina
Anonymous - 17-05-2007, 22:11
Jestem pełen podziwu
Anonymous - 12-09-2007, 16:09
witam Cie niezla historia gratulacje za wytrwalosc:)
ps mam identycznego niebieskiego miska combi jest boski:D moje pierwsze milosci:)
wojmi1 - 13-09-2007, 12:18
TwardY,
Zapraszam na spota w Krakowie to sie miski poznaja
A spot pod Plaza o 19.00 23.09.07r
Anonymous - 14-09-2007, 20:49
Od takiego modelu u nas w rodzinie zaczęła się przygoda z Mitsu
wojmi1, muszę w końcu namówić brata (Miko) żeby opisał swoja historię bo on miał takie 3.
Tata jednego z nich kupił od brata właśnie i jeździł w pracy pół terenowej i jakby nie miał wypadku gdzie Misiek uratował mu życie to do dzisiaj by nim jeździł. Misiek kasacja mając na liczniku ori 270kkm - silniczek pszczółka.
Będzie trzeba sie zabrać za te historie naszych.
|
|
|