Zachodniopomorskie - Emigracja zarobkowa - czyli inżynier w DE
Seichan - 08-01-2016, 10:15
Klark napisał/a: | wyjazd do Niemiec na gwałt ?? ]:-> . |
Dwuznacznie zabrzmiało
volve - 08-01-2016, 10:45
Klark napisał/a: | Volve czyżbyś planował pilny wyjazd do Niemiec na gwałt ?? ]:-> . |
Jaa?? Nieeeeee...po prostu się interesuję, co tam u kolegi słychać
RalfPi - 16-01-2016, 17:08
U kolegi ciężko - więcej napiszę następnym razem
Odludzie tutaj i dobrze, że mieszkamy blisko Czech, to chociaż można trochę "swojego" języka posłuchać... aa - no i paliwo i inne produkty w cenie jak w Ojczyźnie
Z uchodźcami nie ma żadnych problemów - tzn. bardziej się obawiam jak jestem w Czechach na zakupach i widzę jakiegoś Araba niż w Niemczech (boję się furkę zostawić w jakimś nieznanym miejscu - nawet tuż przy rynku głównym). Bawaria jest bardzo konserwatywna z tego co się orientuję i widzę - mam wrażenie, że uchodźcy są może i relokowani małymi partiami gdzieś tutaj "w okolicy" - ale w moim miasteczku jest może dwóch Turków na 1500 ludzi; tam gdzie pracuje - 10'000 ludzi - to już widać zdecydowanie więcej obywateli krajów arabskich.
Podsumowując - problemów z nimi nie ma - być może są problemy w większych miastach
Napiszę coś więcej w wolniejszej chwili.
Pozdrowienia dla Was z ziemi niemieckiej.
[ Dodano: 07-02-2016, 08:44 ]
Witajcie MM,
ciężko bo:
1) nie znamy tu zbytnio nikogo - jedynie "znam" ludzi z pracy i sąsiadów
2) Są to ciężkie czasy dla branży, a ja postawiłem w pewnym sensie na jedną kartę - zostawiliśmy wszystko z Żoną - ja swoją (Uczelnię), Ona swoja pracę(Biuro architektoniczne), mieszkanie, Rodzinę, Przyjaciół (wielu ich nie ma, ale jednak kilka osób zawsze robi różnicę); moje zarobki w Polsce nie były oszałamiające, nie były też na pewno złe; Żony, w moim odczuciu, małe.
3) Wszystko jest jeszcze nie stabilne - tzn. mam pół roku okresu próbnego - więc dopiero w marcu będę wiedział, czy zostaję.
4) Muszę kończyć możliwie szybko pracę dr. więc, wieczorami i w weekendy siedzę i pracuję :/
Zostało już naprawdę nie wiele (przy dobrych wiatrach 15.03.2016 oddam pracę ), ale tym nie mniej jest to trudny czas
5) Widuję czasami imigrantów (chyba..), którzy idą rano na zajęcia (Sprachkurs ?) i są lepiej ubrani ode mnie Problemem jest to, że trochę się ich człowiek obawia i czuje się niepewnie (po tym wszystkim co człowiek na YT zobaczy) - całe szczęście u mnie na wiosce nie widać żadnego imigranta.
A teraz z pozytywów, bo przez ostatnie 2 tygodnie jest lepiej.
1) Niemcy oceniają mnie i moją pracę.. pozytywnie (jest to coroczna ocena związana z comiesięcznym dodatkiem do pensji - przynajmniej w moim regionie i zawodzie)
2) Byliśmy z Niemcami z mojej pracy w knajpie - dostałem 1.5kg golonkę w cenie 35 zł , ale fajnie było z ludźmi pogadać, wypić piwko i wsiąść do samochodu po 2h, bez wyrzutów sumienia i ze spokojną głową (tak przy okazji, to limit jest 0.5 (przy wypadku 0.3), a jak jechałem do knajpy, to spadł obficie śnieg.. i zaliczyłem gruby poślizg z górki - ratowałem się ręcznym i jakimś wyczuciem - chyba kapcie w Lancerze są już do wymiany - może w tym roku, w końcu kupię sobie komplet felg ). W drodze powrotnej nie było kłopotu.
3) Byłem 2 razy na squashu i raz na meczu hokeja na lodzie - widowisko trwało 3h (bo była dogrywka i karne) - przemarzłem na dobre - tydzień z katarem chodziłem - ale było warto
4) Tak jak pisałem wcześniej, życie jest tu poukładane i jest naprawdę wszystko normalne - w pracy pracujesz, po pracy idziesz na spacer, w sobotę pijesz wieczorem piwko - masz czas w zasadzie na wszystko - no i urlop bierzesz kiedy chcesz..
5) W pracy rozumiem coraz lepiej język niemiecki /bawarski
6) Żona po 4 miesiącach.. zaczęła szukać pracy/praktyki - o efektach dam znać.
Myślę, że część z Was wchodzi tu po to, aby się czegoś dowiedzieć... (rozważając opcję wyjazdu).
Podsumowując, to jak ktoś chce wyjechać, to oczywiście, bez dwóch zdań, zarobki w regularnej pracy są lepsze niż w Polsce (nie są dużo lepsze, ale w dobrej pracy są lepsze - słyszłem też, że można zarabiać np. 900 Euro na rękę, albo 1200... więc trzeba się naprawdę dobrze zastanowić - przypomnę tylko, że średnie zarobki na rękę w Niemczech to około 2400 Euro miesięcznie - więc uwierzcie mi, że 1200 nie są szałowe.);
minusem jest jednak "samotność", co na dłuższą metę jest ciężkim tematem. Człowiek uświadamia sobie jak ważna jest Rodzina i budowanie wspólnej przyszłości przy wsparciu siebie nawzajem - tutaj nie ma za bardzo na kogo liczyć (możemy liczyć z Żoną tylko na siebie i na Teściów, co nas raz na 3 miesiące odwiedzą).
Dla mnie była to dobra decyzja (nabieram wiedzy i doświadczenia i trochę obycia, no i zarobki mam jednak wyższe - ale podkreślam - nie wszędzie są tak dobre warunki pracy jak u mnie w Firmie...).
gigant87 - 02-11-2016, 13:52
Super, że założyłeś ten wątek i że piszesz!!!
Będę musiał niedługo podjąć taką decyzję - od stycznia być może przeniosę się do Frankfurtu nad Menem.
Czy możesz mniej więcej powiedzieć ile Wam wychodzą koszty życia? (orientacyjne of koz)
Jeśli nie chcesz na forum, to daj znać na prv.
Zastanawiam się, bo rzeczywiście, zarobki nie są dużo większe niż w PL (1,5-2 razy więcej), ale też opłaty wydają się być wyższe (tam muszę wynająć mieszkanie, tutaj mam). Obawiam się po prostu, czy nie przeniosę się 750km dalej od domu tylko dla 1000zł netto miesięcznie...
Mam teraz też w porządku, dość spokojną pracę, jakieś perspektywy rozwoju, ale... od roku bardziej myślę o wyjeździe.
Czy miałeś podobne przemyślenia?
Pzdr,
Tomek
RalfPi - 03-11-2016, 02:13
Witaj Tomek.
Koszty życia zależą mocno od tego gdzie mieszkasz.
My płacimy +- tyle ile płacilibyśmy w Polsce w dużym mieście - jeśli chodzi o wynajem - ale mieszkamy na wiosce (mieszkanie +- 60 parę m2 + duża piwnica, gdzie stoją rowery, pierdółki, ławka i sztanga - pierwszy raz mam miejsce na mini siłownię i jeszcze jest sporo miejsca), a do najbliższego dużego miasta mamy około 150km, do średniego około 100km.
Za telefon paradoksalnie mniej, ale przez pierwszy rok płaciłem krocie (za abonament w Play).
Wiem też, że ceny w dużych miastach są zdecydowanie wyższe jak w małych - czytaj np. 1000 euro za mieszkanie 45m2.
Co do cen "życia" - jest drożej - paliwo droższe, mięso droższe, warzywa, owoce, kino, fryzjer. Wszystko droższe (jakieś 30% na wiosce) - może w dużych aglomeracjach jest jeszcze kapkę drożej - piwo i czekolada są natomiast tanie (choć i jednego i drugiego specjalnie nie polecam).
Co więcej - ważnych jest wiele aspektów - nie samym chlebem człowiek żyje.
Postaram się w najbliższym czasie napisać coś więcej.
A czy miałem podobne przemyślenia - tak miałem. W tym względzie, wolałem doświadczyć na własnej skórze.. Z perspektywy ponad roku - nie żałuję.
Czy mogę wrócić - pewnie mogę. Czy jest sens - może i jest. Czy jest do czego - może i tak.
Ale czy tu jest źle? Nie - tu nie jest źle. Jest ciężko, ale z pewnością nie jest źle.
[ Dodano: 25-07-2017, 20:45 ]
Serwus!
Dawno nic nie pisałem, ale było to powodowane brakiem czasu i chęci.
Paręnaście dni temu zamknąłem kolejny etap "edukacji", co zajęło mi w sumie 8 lat. Ale temat jest zamknięty. W końcu mogę poświęcić się innym.. celom i zadaniom.
Z samej pracy jestem raczej zadowolony. Ale nie chcę o tym za dużo pisać. Generalnie są plusy i minusy samej pracy - w międzyczasie miałem opcję przejścia do świetnej firmy działającej w olbrzymim przemyśle, ale po "negocjacjach" odpuściłem. Najbliższy rok planuję jeszcze przepracować tutaj - później zobaczę.
Klimat w mojej miejscowości jest dużo lepszy jak w Szczecinie - czyste powietrze, drzewka, pola, pagórki (sama miejscowość jest na delikatnej wyżynie - 600m npm.). Jak jest ciepło, to jest ciepło - było z 15 razy ponad 30 stopni. Jak pada, to pada. Jak jest zima, to jest spokojnie -20, a dochodzi do -30 z samego rana. Pogoda jest bardziej.. konkretna.
Jestem w rejonie, gdzie dużo ludzi pochodzi z okolic Opola, więc z wielu względów traktują mnie tutaj naprawdę dobrze. Ludzie w pracy i poza pracą są uprzejmi (np. dzisiaj 85-letnia sąsiadka odebrała za mnie przesyłkę - dwie duże paki z olejem samochodowym, filtrami itp.; jak wróciłem do domu o 17, to 5 min później zadzwoniła do drzwi i przeprosiła, że nie mogła mi przynieść paczek, ale bardzo ciężko jej się chodzi po schodach...).
Poza pracą ludzie też są raczej uprzejmi - nie spotkałem jeszcze jakiegoś chama w mieście.
W dużych centrach handlowych kręci się trochę młodych "obcokrajowców" - nie robią dobrego wrażenia, ale jest to pewien drobiazg, który mi akurat nie przeszkadza - zakupy robię w Lidlu czy innej Edece i tam jest naprawdę spokojnie i raczej porządnie. Nikt nie ponagla kasjera, wszyscy grzecznie czekają w kolejce.
Ludzie tutaj pracują żeby żyć.. Jestem tutaj prawie 2 lata i pewnie wielu rzeczy jeszcze nie wiem i nie doświadczyłem, natomiast póki co wszystko jest ok - ludzie mnie szanują i lubią. Druga sprawa, że wykształcenie ma tutaj znaczenie. Może nie spore, ale jednak ma znaczenie. Nie wiem jak będzie w przyszłości, ale czas wszystko pokaże.
Żona pracuje większy kawałek od miejsca zamieszkania, ale ma pracę w swoim zawodzie - szukała ponad pół roku (a w zasadzie uczyła się języka, a ja szukałem ).
Kolejne zadania, to nauczyć się w miarę porządnie języka, a po roku zobaczyć co dalej.
Pomysłów jest sporo, chęci po skończeniu ostatniego etapu edukacji duże.
Z minusów, to czasami jest naprawdę ciężko, ale chyba każdy, kto jest odrobinę sentymentalny i wyjechał za granicę, będzie odczuwał tęsknotę za Ojczyzną.
Dojazdu do Ojczyzny są męczące bo co jakiś czas trzeba przyjechać pozałatwiać bieżące/zaległe sprawy.
Znajomi i część Rodziny mówią, że łapię akcent
Biorąc pod uwagę, że więcej mówię po angielsku jak po niemiecku, to się nie spodziewałem, no ale chciał, nie chciał, człowiek się adaptuje.
To w zasadzie tyle. Jakby ktoś miał jakieś pytania, to służę pomocą.
PS Ogólnie nie żałuję wyjazdu, ale czasami mam przemyślenie, że pojechałem za granicą trochę za późno. Obecnie jednak wszystkie drzwi są otwarte. Podejrzewam, że sytuacja będzie rozwojowa.
|
|
|