Nasze Miśki - Bydlak
luckyluck - 17-03-2011, 11:49
Trochę się zeszło ale wszystkie główne graty już są. Maskę zaryzykowałem i wziąłem kurierem. Sprzedawca zareagował chyba no moje prośby i dość solidnie ją zapakował także przyszła w stanie idealnym.
Wczoraj auto zostało rozkręcone. Pas jest lekko podrdzewiały więc będzie darcie. Może na następną sobotę Bydle będzie do odbioru (przynajmniej taką mam nadzieję). Kurczę myślałem, że szybciej, to wszystko pójdzie...
Ale nic, ważne, że się robi.
Seichan - 17-03-2011, 12:39
Spokojnie, skoro prace już trwają, to pewnie niedługo też się zakończą Pewnie o wiele dłużej potrwa sprawa z ubezpieczalnią
Owczar - 17-03-2011, 21:10
luckyluck, gdzie w końcu robisz?
luckyluck - 17-03-2011, 21:55
Owczar, u Romana z Sopotu. Jeszcze kilka osób mi go poleciło więc może nie będzie tragedii.
fj_mike - 17-03-2011, 22:09
luckyluck napisał/a: | Owczar, u Romana z Sopotu |
Nie znam człowieka
Masz bydlaka w Sopocie?
Owczar - 17-03-2011, 22:25
W Sopocie koło Białobrzegów Myślę, że będzie dobrze
fj_mike - 17-03-2011, 22:26
Jedyny słuszny Sopot jest między Gdynią a Gdańskiem
luckyluck - 18-03-2011, 10:56
He, źle się wyraziłem. Stary Sopot.
sveno - 18-03-2011, 11:50
luckyluck napisał/a: | Stary Sopot. |
Owczar napisał/a: | koło Białobrzegów | a to juz rzut beretem ode mnie (bardzo dobrze latającym beretem )
powiedz mi czy skrzynie też robi?
Owczar - 18-03-2011, 12:04
Nie, to lakiernik. A co jest z Twoją skrzynią? Łożyska?
luckyluck - 18-03-2011, 12:06
Sveno, raczej nie. On tylko blacharz-lakiernik.
Owczar a kojarzysz może Marka Niczewskiego z Promny?
Owczar - 18-03-2011, 12:27
Nie, nie kojarzę go. A on też ma zakład blacharski?
luckyluck - 18-03-2011, 12:45
Nie, on ma zakład mechaniczny. Jeśli robię w Białych mechanikę to tylko u niego. Wprawdzie dojazd ma kijowy, bo trzeba ciąć z 500m wertepami dobrymi dla Padżero, ale robi dobrze. Złej opinii nie słyszałem o nim jeszcze.
Seichan - 27-03-2011, 21:31
Łukasz, pochwal się, jak zadziałał ubezpieczyciel Bo ja jeszcze nie wyszłam z szoku
luckyluck - 27-03-2011, 22:27
A ti ti... Miałem, to w poniedziałek napisać ale jak już jestem u tablicy, to napiszę dziś.
Otóż historia wygląda tak, że w piątek ubezpieczyciel sprawcy przelał mi pieniądze na konto. Nasze zdziwienie z Renatą jest o tyle wielkie, że: po pierwsze, nie było decyzji o wypłacie odszkodowania a kasa jest na koncie. Dwa, sprawca nie przyznał się do winy i trzy, Policja nie przesłuchała wszystkich świadków także sprawa jest dalej "otwarta".
Dziwne, to wszystko ale moja radość jest ogromna, bo byłem pewny, że bujać o kasę będę się do przyszłego roku a tu pyk, myk i jest.
Teraz na sprawę czekam spokojniej, bo naprawa Misia nie będzie okupiona cięciem własnych środków w kieszeni.
|
|
|