Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...
krzychu - 08-06-2010, 22:29
Hubeeert napisał/a: |
Proponuję moje podejście - wyjść wcześniej lub umówić się z zapasem czasu. Wtedy i slimaki mi nie straszne. |
Już pisałem ale napiszę jeszcze raz. Standardowy dojazd do pracy to 50 minut (stała pora w tygodniu, w weekendy mam luźniej). Więc daję sobie 60 minut... Niekiedy przyjadę w 45 minut (wyprzedzając może 2-3 samochody po drodze więc na luzie zabudowany 60 po za 100 w końcu 35km czyli średnia całe 46km/h jest mi potrzebna żeby taki czas wykręcić) a niekiedy 65 wyprzedzając sporo więcej samochodów.... I to nie dlatego jadę 65 minut bo są korki przed światłami tylko są korki na trasie bo ktoś jedzie 40-50 po za terenem zabudowanym. Jak mi jeszcze puszczą z przejazdu auta z przeciwka to przez 4-5km jadę 40 zamiast 100km/h. Możesz oczywiście powiedzieć można by jeszcze 10 minut wcześniej ale to nie jest tak bo być 25 minut w pracy wcześniej lekka przesada.
Anonymous - 08-06-2010, 22:33
a może to Ty nie rozumiesz ? pierwszy nieomylny mitsumaniaków?
Myślałem, że skoro już jest taki wątek to dzieki niemu takie światłe i światowe osoby jak Ty pomoga mi wszystko zrozumieć.
Chociaż musze przyznać, że do perfekcji (na przykładzie różnych wątków) opanowałeś nie odnoszenie się do meritum, tylko pisanie o tym, że:
- wiele widziałeś
- ktoś Ci do piet nie dorasta i nie będziesz z nim dyskutował
- posiadłes mądrośc zarezerwowaną dla nielicznych ale sie nia nie podzielisz
.. plus kilka innych które nie przychodza mi teraz do głowy.
Ale że mi OT wyszedł to też zacytuje "bez odbioru"
Hubeeert - 08-06-2010, 22:35
krzychu te pare minut naprawdę warte sa aż takich nerwów?
Alexander żałuję, ale dodałem kolejną osobę do ignorowanych.
Anonymous - 08-06-2010, 22:38
yeah ... szczerze.. chciałem Ci to zasugerować bo kiepsko znosisz odmienne zdanie..ale juz tego nie przeczytasz..
szkoda tylko ze dalej nie wiem jaki odstep zostawiasz przed innymi autami w gęstym ruchu. na duzego busa?
krzychu - 08-06-2010, 22:41
Hubeeert napisał/a: | krzychu te pare minut naprawdę warte sa aż takich nerwów? |
Nerwów nie nerwów. Ogólnie jestem bardzo spokojnym człowiek i nie patrzę na to w tych kategoriach ale ten temat jest a propo przemyśleń czy obserwacji na drodze (czy się mylę?) więc takie są moje przemyślenia. Jak się spóźnię 10 minut do pracy to mnie nie zwolnią ale nie lubię się spóźniać. Wymagam od innych punktualności a w myśl zasady wymagaj od siebie potem od innych to sam też nie mogę się spóźniać.
Ps. Alexander chyba ma trochę racji w jednym z postów wyżej ale moje zdanie już też znasz.
Hubeeert - 08-06-2010, 22:43
krzychu, wyjdź wcześniej i zrób sobie kawę w pracy To działa - wiem cos o tym bo wychodzę z domu zwykle przed czasem żeby rano miec chwile na maile i kawę. No i zapas czasu na tzw wszelki wypadek.
krzychu - 08-06-2010, 22:46
Kawę oczywiście piję na koszt pracodawcy
Ale spoko ostatnio mam pewną niechęć do jazdy samochodem (szczególnie jak obserwuję wykresy na moto stacie) i wsiadam w komunikację zbiorową po za 1h straty same plusy chodź to też zależy bo jeden kierowca busa w drodze powrotnej przeważnie mi zapewnia więcej "atrakcji" niż tydzień samochodem.
Hubeeert - 08-06-2010, 22:54
Moja filozofia za kółkiem jest bardzo prosta - nie rób drugiemu co Tobie niemiłe i w myśl tej filozofii staram się spokojnie przetrwać kolejne dni na drodze.
Nie spiesze się, bo w ruchu miejskim i tak nie pospieszę a tylko stracę pieniądze na paliwo (na pewno) i na mandat (możliwe) lub na tfu tfu! stłuczkę (bywało)
Do krajów w których byłem odnosze się dlatego, że nawet w Meksyku widziałem więcej współpracy na drodze niż w PL.
A co do zmian w tym jak się jeździ - zacząłem zmieniać świat od siebie.
krzychu - 08-06-2010, 23:00
A propo właśnie komunikacji zbiorowej Ci z Suskiego PKS-u to tez niekiedy trafią się rodzynki Nie mogę wymyślić gdzie się tyle spieszą jak z każdego przystanku wyjeżdżają przed czasem (nawet im czasy na przystankach pozmieniali tak żeby mogli szybciej jechać) i dalej wcześniej odjeżdżają ale nie o tym. Dzisiaj zaczęło się od tego że sprzedawał bilet już jadąc i niestety późno zauważył tira który się zatrzymał przed skrzyżowaniem... Awaryjne hamowanie młoda dziewczyna prawie na szybie, drobne się rozsypały... Reakcję miał co najmniej dziwną bo ja zdążył bym zobaczyć że tir się zbliża zerknąć na światła że się mu "STOP" świeci a ten dalej nie hamuje.... Potem hhhhhhhhiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii no nie ważne sytuacja z hamowaniem powtórzyła się 3 razy. Na żywieckiej oczywiście lewy i się ściga z tirami z browaru a potem dziwnie zjechał na prawy se myślę no coś nie tak a ten po prostu znajomą wypuszczał na skrzyżowaniu i rura z powrotem na lewy wymuszając pierwszeństwo na osobówce O czerwonym bo późnym pomarańczowym to nie można nazwać nie ma co wspominać.....
[ Dodano: 08-06-2010, 23:02 ]
Hubeeert napisał/a: | A co do zmian w tym jak się jeździ - zacząłem zmieniać świat od siebie. |
No pewnie że od siebie... Ale to nie jest takie proste... Zresztą jest cała rzesza co ma w innych i chociażby dlatego to nie jest takie proste.
Hubeeert - 08-06-2010, 23:10
Nikt nie twierdzi, że jest proste, ale moim zdaniem to, że zachowuję się inaczej niż Ci którzy mi nie pasuja na drodze robi różnicę.
Ktos kiedyś powiedział, że uśmiech idzie dalej - skoro mogę kogoś wpuścic i usmiechnąc się przy tym to liczę na to, że to samo zrobi ten wpuszczony. Pomoże komus na drodze wjechać, zmienić pas, cokolwiek.
I nie zganiam nikogo z lewego pasa. Wyprzedzę prawym i jade dalej a za sobą zostawiam kogos kto nie potrafi jeździć. Bo sobie nie radzi lub nie lubi innych ludzi Nie wnikam - nie ma sensu
krzychu - 08-06-2010, 23:20
To też jest za proste. Ja jeżdżę tak jak bym sobie życzył żeby wszyscy jechali (zresztą to moja podstawowa zasada). Jak widzę że za mną jest sznurek aut to wpuszczam jedno auto (nie więcej bo to może zdenerwować tych za mną). Jak jest pusto za mną to nie ma sensu żebym hamował. Jak ktoś jedzie lewym (i to przez ten temat - dzięki Paweł że mi uświadomiłeś że 2 jezdniowa to 2 jezdnie jedno kierunkowe) wyprzedam prawym. Gorzej jak się nie da bo jadą obok siebie ale daję szansę może skręca na następnym skrzyżowaniu, może zobaczy mnie w lusterku jak nie to niestety światłą potem klakson.... W każdym razie za młodu miałem ciągotki wjadę przed nos i zwolnię teraz w sobie tępię te zapędy i mi się nie zdarza... Zawsze używam kierunku, patrzę w lusterka itd itp. Tyle ile wymagam od innych tyle że to i tak o robić to część ma to głeboko w część jest nie reformowalna, część wie lepiej i wszystkim to chce udowodnić, część jest za młoda i myśli że połapała wszystkie rozumy itd itp. Powiem więcej jak mam okazję zaobserwować kolegę który jeździ tak jak sobie tego nie życzę to staram się mu to wyperswadować ale to też często o rozbić. Ale trzeba się starać to prawda.
Anonymous - 08-06-2010, 23:23
krzychu napisał/a: | miałem ciągotki wjadę przed nos i zwolnię |
nawet jeśli nie zadziała to mi przynajmniej poprawia humor ... ale stosuje tylko od święta (w praktyce raz, dwa w roku)na wyjątkowy beton, zeby nie zepsuć zbawiennego wpływu na moj humor
krzychu - 08-06-2010, 23:24
Alexander napisał/a: | krzychu napisał/a: | miałem ciągotki wjadę przed nos i zwolnię |
nawet jeśli nie zadziała to mi przynajmniej poprawia humor |
Nie warto.... Za 100 tys km zrozumiesz.
Anonymous - 08-06-2010, 23:28
Pewnie jak bedę miał rodzinę i 10 lat więcej to w znacznym stopniu zapomnę o tym co mnie teraz drażni. Ale póki co przynajmniej wywołam u siebie dobry humor, nawet jeśli dana osoba i tak nie zrozumie ot, taki mały prztyczek w nos od swięta
mkm - 08-06-2010, 23:31
Hubeeert napisał/a: | Moja filozofia za kółkiem jest bardzo prosta - nie rób drugiemu co Tobie
niemiłe i w myśl tej filozofii staram się spokojnie przetrwać kolejne dni na drodze. |
Wlasnie...
Sam napisales przetrwac...
Mnie juz sie ta walka o przetrwanie zmeczyla. Lata leca, wszystko sie zmienia, a na drogach coraz wiekszy horror.
To jest chore, zeby czlowiek zastanawial sie czy uda mu sie bezpiecznie objechac zaplanowana trase, bo musi zakladac, ze znow bedzie „walczyl” z „wariatami”, „slimakami”, „sprawnymi inaczej”, „Tirowcami”, dziurami, objazdami, „cudami inzynieryjnymi”, remontami...
Mam nadzieje, ze w koncu, ktos potraktuje sprawe naszego bezpieczenstwa powaznie i zwroci uwage, ze zagrozenie to nie tylko „predkosc, brawura i alkohol”.
Alexander napisał/a: | krzychu napisał/a: | miałem ciągotki wjadę przed nos i zwolnię |
nawet jeśli nie zadziała to mi przynajmniej poprawia humor ... ale stosuje tylko od święta (w praktyce raz, dwa w roku)na wyjątkowy beton, zeby nie zepsuć zbawiennego wpływu na moj humor |
Od swieta tez wyprzedzasz przed zakretem doprowadzajac do zderzenia...
Prosze Cie, zamilcz.
|
|
|