Off Topic - Służba w Państwowej Straży Pożarnej
Bzyk_R1 - 21-10-2017, 17:30
apg2312, jak myślę sobie o naszych "stałych punktach" gdzie jeździmy zawsze to myślę że ogromny z Ciebie optymista nie takie kampanie były i to nic nie dało a co tam parę fotek w jakimś nieznanym temacie na końcu internetów ale co do sposobu umieszczania zdjęć masz rację, pilnuję tego. Funkcjonariuszy można, zwykłych cywilów na miejscu zdarzenia nie wolno.
marcink - 23-10-2017, 00:36
Super, że w końcu pojawił się ten temat i AMA
Dorzucę co nieco do tego ognia pytań
1) Czy karta ratunkowa + naklejka ma sens? Czy kiedykolwiek podczas akcji zwracałeś na to w ogóle uwagę, czy doświadczony strażak z automatu wie gdzie ciąć?
2) Miałeś taką sytuację, że po prostu zwątpiłeś w ludzi? Jakiś ekstremalny przykład egoizmu, chamstwa, czy bezmyślności osób trzecich podczas akcji? (nie licząc tych teleobiektywów we wstecznym lusterku)
3) Jak sobie radzisz ze strachem?
Nie pytam, czy się boisz, bo tylko idiota albo szaleniec nie czuje strachu.
Jeśli to kwestia adrenaliny, to czy z czasem się na nią nie 'uodparniasz'?
Co robisz, żeby jej miejsce nie zastąpiła rutyna?
4) Twój najlepszy moment/dzień w tej pracy, do tej pory?
Bzyk_R1 - 24-10-2017, 23:16
Marcin cieszę się że Ci się podoba temat. Wybacz że tak późno odpisuje ale w tym natłoku pytań to sam rozumiesz
Ad1. Jak tylko kupiłem O1T od razu miałem wyposażyć go w kartę ratowniczą, myślę sobie modnie i odpowiedzialnie, przystoi strażakowi tym bardziej ratownikowi medycznemu, niestety we wszystkich miejscach w sieci znajdują się jedynie karty do O2 wzwyż. Nawet zacząłem robić taką kartę samodzielnie, miałem wrzucić do działu Outlandera I gen żeby każdy zainteresowany sobie pobrał. Potem zastanowiłem się po co?
Z mojego punktu widzenia karty ratownicze nie mają żadnego znaczenia. Jeżeli auto kwalifikuje się do cięcia to nikt nie szuka karty, najczęściej nie można otworzyć wcale auta, karta leży sobie bezpieczna w schowku, wszędzie rozsypane są przedmioty wożone wewnątrz, poszkodowany krzyczy lub wyje z bólu, wszędzie potrzaskane szkło i plastik, nie ma na to czasu, tniemy wszystko standardowo każdy samochód wedle potrzeb tak aby zrobić dostęp do ludzi. Tutaj doświadczenie strażaka jest mało ważne, tak jak piszesz robimy to z automatu. Mało tego mamy specjalne tablety za grubą kasę w których jest baza 99% aut jeżdżących po naszych drogach i jest tam dokładnie pokazane gdzie i jak ciąć na co uważać, jak myślisz ile razy zostały odpalone i użyte przy prawdziwym zdarzeniu? Zgadłeś Marcinie taka okrągła cyfra jedynym rodzajem samochodów na które zwracamy szczególną uwagę są hybrydy. Ma to związek z tym że w niektórych miejscach biegną przewody pod wysokim napięciem rzędu 400V, gdzie przecięcie mogłoby spowodować porażenie ratownika i uszkodzenie sprzętu. Podsumowując zbędny bajer.
Ad2. Miałem sporo takich sytuacji. Ostatnio kolizja w dzień targowy, poranne godziny, duży ruch. Ciasna ulica dwukierunkowa o nazwie grodziskowa w Pińczowie jeszcze bardziej zwężona przez dwa rozbite pojazdy. Na polecenie dowódcy zablokowałem wjazd na nią i czasowo zrobiliśmy z niej jednokierunkową. Niestety auta które mogły jechać zaczęły zwalniać i się gapić, skrzyżowanie nieopodal ze znakiem stop skutecznie wydłużało korek. W końcu przy rozbitych autach było ciasno i nie dało się poruszać. Polecenie dowódcy było krótkie, Krzychu grodziskowa jedzie skrzyżowanie stoi masz mi tu odblokować. Więc zablokowałem całe skrzyżowanie puszczając tylko te pojazdy z grodziskowej. Oczywiście Pan z Mitsubishi Pajero Pinina (niestety) oburzony otworzył szybę i zapytał "ja mam [edit] stać?" Bo był na głównej, na co ja odpowiadam że tak, a on "naucz sie [edit] kierować ruchem" i szły jakieś epitety którymi próbował mnie wyprowadzić z równowagi. Bardzo mi to przeszkadzało bo miałem tam robotę do zrobienia i mnie rozpraszał, gdyby ktoś kogoś puknął to miałbym ja ciepło. Po tym jak puściłem normalnie ruch Pan pożegnał mnie środkowym palcem. Takich przykładów jest wiele...nie warto pamiętać nawet.
Ad3 Jak sobie radzę? Trudne pytanie, czasem sobie nie radzę, ale nigdy nie pozwalam mu zapanować nade mną. Wiem że jest misja do wykonania, ktoś na mnie liczy, w moich rękach jest czyjś los lub majątek. Nauczyłem się że strach muszę opanować już w kabinie wozu. Tam myślę co będzie, co może się wydarzyć, myślę o rodzinie, o tym co będzie mi potrzebne na miejscu zdarzenia, układam algorytm postępowania w głowie, chwila wyciszenia w ryku syreny, wysiadamy i działamy. Rutyna jest zła, żeby w nią nie popaść trzeba się szkolić trenować ćwiczyć czytać i to staram się robić. Żyję tym chłonę to całym sobą, szlifuje się. Z każdym kolejnym rokiem nabieram doświadczenia a to sprawia że w wielu akcjach radzę sobie coraz lepiej. A adrenalina nadal działa więc jest okej
Ad4. Nie mam na koncie żadnych spektakularnych sukcesów ani akcji, co do kariery zawodowej to też nie ma się czym chwalić. Na pewno miło wspominam pierwszą belkę na pagonie, awans w korpusie, czy szkołę podoficerów w Bydgoszczy. W pracy dowiedziałem się też że Linka rodzi, na mojej służbie urodził się Maks
[ Komentarz dodany przez: Bizi78: 25-10-2017, 07:21 ]
pamar - 27-10-2017, 18:26
Aj zdaje się, że będę łącznikiem old shool vs nowe wyzwania
Tyle że ja mam tylko strażaka podstawowego
marcink - 28-10-2017, 16:33
Bzyk_R1, Dzięki za wyczerpującą odpowiedź!
Bzyk_R1 - 28-10-2017, 18:48
Dzisiaj coś lżejszego. 17.12.2016r. Niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. Kierowca Ukrainiec, auto z Niemiec, prawie promil w wydychanym powietrzu, dwoje dzieci trafiło do szpitala. Scena jak z drogówki:
Panie dam 200!
Panie dam 300...
pamar, teraz jest pełno oficerów, i co z nich za strażacy? Ty po podstawowym pewnie masz wiedzę i doświadczenie i wolałbym z Tobą wchodzić w ogień niż z tymi co o nim czytali w książce. Zresztą to nie tylko moje zdanie.
marcink, proszę bardzo jak coś to wiesz
Morfi - 28-10-2017, 21:06
Bzyk_R1, dwoje dzieci trafiło do szpitala bo ? kiepskie foteliki czy kiepsko zapięte ?
Jaro1974 - 28-10-2017, 21:30
Bzyk_R1 napisał/a: | teraz jest pełno oficerów, i co z nich za strażacy? Ty po podstawowym pewnie masz wiedzę i doświadczenie i wolałbym z Tobą wchodzić w ogień niż z tymi co o nim czytali w książce. |
I tu się muszę zgodzić
[ Dodano: 28-10-2017, 21:43 ]
pamar napisał/a: | Tyle że ja mam tylko strażaka podstawowego |
Ja mam kierowcę-mechanika i kurs ratownictwa technicznego więc nieco więcej
Bzyk_R1 - 29-10-2017, 13:41
Chłopaki z OSP którzy chcą i się rwią do roboty to 100% lepiej na miejscu akcji niż "gwiazdki" które tylko latają z radiostacją.
Morfi, dzieciaki były już w karetce jak dojechaliśmy, ale z tego co wiem to taki standard postępowania po dachowaniu. Muszą być na TK plus obserwacja.
[ Dodano: 02-11-2017, 20:50 ]
Minione lato. Bardzo daleko od jednostki. Kombajn, sciernisko zborze na pniu, las. Jak widziałem słup czarnego dymu z kilkunastu kilometrów wiedziałem że nie będzie lekko. 200.000pln poszło z dymem, był tak rozgrzany że piana gaśnicza od razu się rozpadała i nie można było pokryć go w całości. Oczywiście na miejscu był też operator z go-pro zamocowanym na szelkach
[ Dodano: 11-11-2017, 19:14 ]
Niewątpliwie zaletą służby w PSP jest kontakt z dzieciakami podczas różnych prelekcji, akcji ewakuacji, spotkań w szkołach czy wtedy gdy one przyjeżdżają do nas. Strasznie to miłe kiedy z zainteresowaniem patrzą jak pokazujemy im różne bajery bardzo często sprzęt który im pokazujemy, waży więcej od nich samych. Dzieciaki najbardziej lubią wsiąść do wozu i polać trochę wodą z prądownicy. Pamiętajmy że jednostka PSP jest obiektem dostępnym dla każdego i po wcześniejszym umówieniu można bez problemu wejść z własnymi dziećmi i pokazać im interesujące rzeczy. Gdyby ktoś z Was był w pobliżu Pińczowa, dajcie znać i zapraszam
Krzyzak - 11-11-2017, 20:59
Bzyk_R1 napisał/a: | 200.000pln poszło z dymem | moja siostra ma 2 Claas'y serii zarówno 600 jak i 700 i one kosztują od 600 do 800 tysięcy
patrząc na heder ten nie był jakimś starociem
Bzyk_R1 - 12-11-2017, 08:57
Nie znam się na cenach kombajnów. Cena którą podałem była w meldunku ze zdarzenia. Ktoś to szacował i tyle wpisano. Prawdą jest że stary ten class nie był.
pamar - 12-11-2017, 10:42
Bzyk_R1 napisał/a: | Niewątpliwie zaletą służby w PSP jest kontakt z dzieciakami podczas różnych prelekcji, akcji ewakuacji, spotkań w szkołach czy wtedy gdy one przyjeżdżają do nas. |
Zapomniałeś o Paniach nauczycielkach i przedszkolankach
Bzyk_R1 - 15-11-2017, 02:18
Z pamiętnika służbowego.
Jest środek nocy, właśnie wróciliśmy z pożaru kotłowni. Drugi zastęp wciąż jeszcze działa na miejscu zdarzenia. Ja od razu zabrałem się za nabijanie butli z powietrzem. Chłopaki dolewają środka pianotwórczego na GBA. Zejdzie mi pewnie do 5 rano. Potem nie opłaca się już kłaść. Nie mam do Was żalu właściciele owej kotłowni. Stało się nieszczęście i dobrze że Wam nic się nie stało ani Waszemu dzieciątku. Jedyne o co mam żal to to, że jesteście tacy sami jak większość Polaków. Jesteście flejtuchami i bałaganiarzami. To przez Wasze głupie zachowanie tak dlugo docierałem do ognia. To przez Was musiałem przenosić stare meble, kartony, stare agd, okna i drzwi z rozbiórki, palety, kosiarke i Bóg wie co jeszcze zanim dotarłem do drzwi kotłowni, to przez Was straciłem czas by ratować Wasze dobro, Wasz majątek, Wasz dom.
pamar - 15-11-2017, 21:06
Niestety sporo takich akcji przed tobą, nie daj się zaskoczyć! Myśl i przewiduj - wiem, że działania w czasie akcji, rządzą się swoimi sprawami ale z upływem czasu staje się jasne, że powinno się działać zupełnie inaczej niż nakazuje chwila!
Z mojego pamiętnika:
Zima 1989r Łódź Chojny JRG nr7
Pożar komórek przy kamienicy na starych Chojnach, środek nocy, wąskie brukowane ulice i trzy nie działające (wtedy to norma) hydranty, rozwaliłem z "Panasonikiem" (kumpel ze zmiany) wrota garażu, woda na przód a tam KOKS! Szczęście, że mieliśmy aparaty i byliśmy (wyjątkowo) trzeźwi, jak pieprzyło... wycofaliśmy wodę ale deteru oczywiście brak Całe szczęście były wtedy gaśnice helonowe! Szew zmiany z kumplem wskoczyli przez okno sąsiedniej komórki i zdławili płomienie w pięć sekund. Koks rozgrzany jak dobrze rozpalony grill a my mamy rozkaz zasypać to piachem z sąsiedniej budowy Było niewygodnie, bo na drodze do rozpalonego węgla stały beczki plastikowe 250l Nikt z nas nie pomyślał nawet co w tych beczkach jest! W dwójkę z Robertem, wyciągnęliśmy trzy takie beki na zewnątrz... po akcji, okazało się, że w beczkach była benzyna!!! Do dziś nie wiem, jak to się stało, że beczki wytrzymały ten żar.
Widziałem je wcześniej, zanim weszliśmy do środka w aparatach - teraz, od razu bym się wycofał
Bzyk_R1 - 17-11-2017, 14:22
Artur masz rację każda akcja jest inna a postępowanie zgodnie z procedurami...hmm kto kiedykolwiek był na grubej akcji ten wie że to mżonka. Nie ma uniwersalnego postępowania trzeba zawsze się dopasować. Prosty przykład jak ćwiczenia na autach ze złomowiska. Ćwiczymy na autach całych nie potrzaskanych, gdzie blacha pracuje i wygina się tam gdzie chcemy, w momencie wypadku siły już zadziałały i powstają naprężenia. Cała procedura cięcia pojazdów całkowicie się zmienia, wszystko inaczej się odkształca. W środku jest żywy człowiek a nie słomiany manekin.
Piątek dzień gospodarczy. Auta, garaż, warsztat i kanał na błysk. Uzupełnianie płynów i paliwa. Konserwacja sprzętu. Dzisiaj również mój dzień na gotowanie. Kuchnia serwowała dzisiaj zupę kalafiorową oraz smażoną mirunę. Przygotowałem wywar z mięsa i jarzyn, wsypałem gotowe warzywa mrożone, po ugotowaniu całości dodałem makaron świderki, na koniec podbiłem śmietaną.
Filety z miruny leżały w jajku zmieszanym z przyprawą do ryb. Zrobiłem surówkę z kwaszonej kapusty i marchewki, do tego ziemniaki z koperkiem i miruna trafiła w bułkę tartą i na olej. Na popitkę kompot z jabłek i z sokiem malinowym.
Miało być czasem na lajcie...
|
|
|