Forum Dla Pań - Wiem co jem, wiem co piję.
vendetta - 20-03-2012, 21:00
Chyba czas podzielić ten temat
Ja nie słodzę i piję tylko wodę niegazowaną, herbatę (głównie zieloną), kawę, wino
Dobry tekst o wodach jest tutaj
Na Tvn Style są czasem ciekawe odcinki programu "Wiem co jem" (dostępny też na tvnplayer.pl)
bastek - 20-03-2012, 21:53
no to mnie tu nie było
coca-cola, prócz tego co piszecie - rozpuszcza szkliwo na zębach.
było tego kilka procesów w USA - pita cola/pepsi przez słomkę - brak jedynek. (za moją siostrą, stomatologiem podaję)
z benzoesanem - tak jak ktoś pisze. sam nie jest szkodliwy (prawie), ale może się przekształcać w subst. rakotwórcze - fakt.
woda - to, że nestle na nałęczowiance pisze - to tak pisze. ale ujęcia wody są w nałęczowie, a cisowianki - 5 km przed nałęczowem, w sadurkach (akurat jestem spod nałęczowa-z lublina), kilka razy jechałęm tam na wycieczkę, zwiedzałem. są te ujęcia od kilkudziesięciu lat, a że ktoś to kupił (koncern) - insza sprawa.dla mnie cisowianka smakuje podobnie jak nałęczowianka. ale i kranówa lubelska też, po odstaniu i odchlorowaniu (nie filtrowana)
soku w kartonach - wyleczyłęm się z nich po 1 wizycie w zakładach w tymbarku. też i z dżemów kupowanych. na pytanie do cioci - a czemu robisz swój sok w domu, a nie ten z zakadu, gdzie pracujesz - odpowiedź: jutro pojedziemy, zobaczysz.
ja też staram się jak najwięcej kupować substratów, ew. półproduktów - jak najmniej gotowych. co roku mam małą przetwórnię owocową w domu(z siostrą), a rodzice warzywną - i tak na 3 rodziny obleci zapas na rok. mama też piecze chleb , siostra często jakieś ciasta, a my mięsiwa. czy to przesada-nie wiem. wolę wiedzieć co jem, i piję. poza tym, jak już kupię jakąś wędlinę w sklepie, to jakaś nijaka taka. a z marketu-niezjadliwa.
ciszę się, że dzieciaki tak nauczyłęm. wodę piją cały czas, chlebek też wolą od babci eli, a nie kupowany, kiełbaska od babci jasi jest najpyszniejsza.
ale też - 1 człowiek nie wyrobi na to wszsytko. praca, dzieci, jeszcze do tego włąsny sadek owocowy, ogródek warzywny, może swoje kurki, 1 krowa? u mnie jest fajnie, bo mama już emerytka, i lubi piec/gotować, więc nas zaopatruje. ale bez tego - żylibyśmy na kupnych...
luckyluck - 20-03-2012, 22:00
A nie lepiej kupić sobie zwykłą wodę, już nie patrząc czy Żywiec czy Nałęczowianka i wcisnąć do środka cytrynę? Jak nie słodka to wrzucić kostkę cukru i po kłopocie. Powiem Wam szczerze, że gdy odstawiłem cukier zacząłem poznawać nowe smaki i do cukru w ogóle mnie nie ciągnie. Trochę gorzej było z solą, bo np. ziemniaki czy makaron strasznie mdłe były z początku ale po pierwszym miesiącu już nie czułem różnicy. Soliłem kiedyś koszmarne ilości, teraz jak o tym pomyślę to aż mnie odrzuca. Ostatnio awaryjnie musiałem kupić jakiś chleb w Biedronce. Kupiłem ciemny, chyba codzienny miał na opakowaniu, prostokątny, krojony, kromki większe od dłoni. Boże jaki on był słony... Od razu pomyślałem, że w nim cała sól drogowa się znajduje. Blee.
Cytat: | odpowiedź: jutro pojedziemy, zobaczysz |
Napisz coś więcej.
jaca71 - 20-03-2012, 22:08
bastek1, Z nałęczowianka i Cisowianka jest taki problem że mi nie smakują są mdłe -bez smaku bez wyrazu, piszę o niegazowanych. Żywiec Zdrój coby o nim nie pisać ma smak.
bastek1 napisał/a: | ale też - 1 człowiek nie wyrobi na to wszsytko. praca, dzieci, jeszcze do tego włąsny sadek owocowy, ogródek warzywny, może swoje kurki, 1 krowa? |
To ja mam luzik od czasu kiedy się na wieś wyniosłem:
- ser i przetwory mleczne od krów ryczących za miedzą.
- jajka od szczęśliwych kur biegających po podwórku.
- owoce i warzywa w sezonie z pól ponad 500m od dróg wojewódzkich
- wędliny i mięsa - znalazłem rzeźnię i masarnię w sąsiedniej wiosce robiącej wyroby w miarę tradycyjne
- chleb żona piecze
Grilla jak pisałem mam nie rakotwórczego - natura panie, natura...
[ Dodano: 20-03-2012, 22:18 ]
luckyluck napisał/a: | Powiem Wam szczerze, że gdy odstawiłem cukier zacząłem poznawać nowe smaki i do cukru w ogóle mnie nie ciągnie. |
Już o tym pisałem szok po tym jak się przestaje słodzić jest ogromny - rozróżnia się smaki napojów. Jeszcze większy szok był po tym jak przestałem palić - jak wspaniale pachnie świat.
A co do soli... od dawna preferuje pieprz, czy paprykę niż sól. Te przyprawy wydobywają smak anie go maskują jak sól Sól była dobra i potrzebna jak nie znano lodówek
luckyluck - 20-03-2012, 22:49
jaca71 napisał/a: | Grilla jak pisałem mam nie rakotwórczego |
A co w grillu jest rakotwórczego prócz glutaminianu sodu w przyprawach? Coś się wytrąca podczas topienia tłuszczu?
vendetta - 20-03-2012, 22:49
"Dobry" film --> Spożywcza żądza pieniądza
Kiedyś jak słodziłam to nienawidziłam gorzkich napojów i wody mineralnej, teraz jest zupełnie odwrotnie. Nie słodzę od jakiś 10 lat, nie znoszę coli, ani pepsi (przepadałam za nią). Ostatnio też się odzwyczajam od soli. Zazdroszczę Wam wyrobów z pewnych źródeł. Ja ostatnio odkryłam jeden mały sklepik na drugim końcu miasta gdzie są wspaniałe wędliny i mięso, takie jak pamiętam z dzieciństwa. Następnego dnia nie robią się śliskie i śmierdzące. Dostawy tylko w czwartki, czyli już tuż tuż
Krzyzak - 21-03-2012, 06:59
vendetta napisał/a: | rozumiem, że był to nowotwór złośliwy i wyleczyłeś go terapią Gersona plus amigdaliną? | vendi - wycięty został...
[ Dodano: 21-03-2012, 07:05 ]
krzychu napisał/a: | syrop glukozowo-fuktozowy | przetwarza wszystko w tłuszcz (zmienia nastawienie organizmu) - nawet długo po spożyciu potrawy z tym ścierwem...
[ Dodano: 21-03-2012, 07:08 ]
jaca71 napisał/a: | Sól była dobra i potrzebna | trzeba kupować sól kamienną (z minerałami i mikroelementami) a nie chlorek sodu powstały po płukaniu
[ Dodano: 21-03-2012, 07:08 ]
jaca71 napisał/a: | To ja mam luzik od czasu kiedy się na wieś wyniosłem |
mam podobnie - tylko z wędlinami jest większy problem
ale za to twarożek czy mleko - mniam - jak w dzieciństwie
[ Dodano: 21-03-2012, 07:11 ]
bastek1 napisał/a: | soku w kartonach - wyleczyłęm się z nich po 1 wizycie w zakładach w tymbarku |
niestety takie są fakty - my dlatego też posadziliśmy drzewa owocowe i krzewy...
jeszcze gorzej jest z warzywami - mrożonymi - siostra kolegi tam pracowała, to na koniec są one pokrywane jakimś płynem (konserwant), jak to ona mówi - domestosem... kiedyś kropelka jej na fartuch spadła, to wyżarło dziurę...
[ Dodano: 21-03-2012, 07:15 ]
jaca71 napisał/a: | Kropla Beskidu |
bo beskidu tam jest tylko kropla - reszta to w sumie ścieki
ps. - piję dobrowiankę (kiedyś Dobrawa - ale danone ją przejęło...)
RalfPi - 21-03-2012, 09:56
To ja też się włączę do dyskusji:)
Z jednej strony stare Chińskie porzekadło mówi, że jesteśmy tym co zjemy (z czy trudno się nie zgodzić) ale z drugiej strony mam wrażenie, że również b. istotne jest to jaki wiedziemy tryb życia - np. mój Ojczulek w wieku 72 lat, wadze 100 kg i wzroście 172cm, robi.. uwaga 50 pompek!!! codziennie rano wstaje, robi z 10 minut gimnastyki, trochę pompek, codziennie spaceruje jakieś 20-30 min i daje radę:)
Jak się odżywia - je to co mu pod rękę wejdzie - fakt, faktem, że pije/je olej liany, który rzekomo ma b. dobry wpływ na organizm, pije/je dużo cytryny i nie szczędzi tłuszczu..
Z drugiej strony jeżeli weźmiemy dwie osoby - jedna je.. powiedzmy normalnie, ale co drugi dzień biega 45 minut i osobę, która zdrowo się odżywia, ale wogóle się nie sportuje.. to wydaje mi się, że ta co dba o swoje ciało (w sensie ruchu) będzie 2x lepiej się czuła i funkcjonowała, niż ta co starannie dobiera produkty, które zjada.
Uważam też, że organizm jest na tyle doskonały, że będzie przyswajał to co dobre, odrzucał to co złe..
Krótko mówiąc - normalna dieta (mało cukru, normalne ilości tłuszczu, dużo warzywek i owoców) + oczywiście ruch będą miały zbawienny wpływ na organizm człowieka - ostatnio oglądałem Makłowicza(jakieś tam podróże - to były chyba Indie) i pokazywał koleżkę, który miał.. nie chcę skłamać, ale grubo, grubo ponad 70 lat i zakładał nogę na głowę
Oczywiście miał normalną wagę - czyli był szczupły.
luckyluck - 21-03-2012, 12:06
RalfPi napisał/a: | organizm jest na tyle doskonały, że będzie przyswajał to co dobre, odrzucał to co złe.. |
Oczywiście ale w pewnym momencie nie przerobi i zacznie odkładać.
RalfPi napisał/a: | że pije/je olej liany |
Też o tym słyszałem i chyba włączę go do diety.
A tak poza tym, to gratuluję Twojemu tacie formy, widać prawdziwy chłop na schwał.
Krzyzak - 21-03-2012, 15:37
RalfPi napisał/a: | Z drugiej strony jeżeli weźmiemy dwie osoby - jedna je.. powiedzmy normalnie, ale co drugi dzień biega 45 minut i osobę, która zdrowo się odżywia, ale wogóle się nie sportuje.. to wydaje mi się, że ta co dba o swoje ciało (w sensie ruchu) będzie 2x lepiej się czuła i funkcjonowała, niż ta co starannie dobiera produkty, które zjada. |
http://demotywatory.pl/35...dobrego-wygladu
RalfPi - 21-03-2012, 16:07
Dobre.. To akurat też jest prawda.. Mam kolegę w pracy - facet 60 lat - po dwóch zawałach, a jego młodszy brat zmarł na zawał i ich Ojciec też zszedł na zawał
Czyli geny to jednak ważny czynnik.
[ Dodano: 21-03-2012, 16:10 ]
luckyluck napisał/a: | RalfPi napisał/a: | organizm jest na tyle doskonały, że będzie przyswajał to co dobre, odrzucał to co złe.. |
Oczywiście ale w pewnym momencie nie przerobi i zacznie odkładać.
RalfPi napisał/a: | że pije/je olej liany |
Też o tym słyszałem i chyba włączę go do diety.
A tak poza tym, to gratuluję Twojemu tacie formy, widać prawdziwy chłop na schwał. |
Dzięki - zajrzałem przed chwilą do lodówki... Olej lniany, budwigowy, nieoczyszczony:D
bastek - 22-03-2012, 15:15
luckyluck napisał/a: | RalfPi napisał/a:
organizm jest na tyle doskonały, że będzie przyswajał to co dobre, odrzucał to co złe..
Oczywiście ale w pewnym momencie nie przerobi i zacznie odkładać. |
niezupełnie
co zjesz, chemia w żoładku, jelitach, sok z trzustki strawi. i wszsytko sie wchałania. idzei do wątroby - tam jest jedna wielka przetwórnia. część rzeczy jest przetwarzana (np z alkoholu robi się aldehyd - to on powoduje kaca), część idzie znów do krwi nieprzerobiona (glukoza, aminokwasy), część się odkłada (nadmiar glukozy jest zmieniany w glikogen, a potem przerabiany na tłuszcz). człowiek wchłania wszystko co połknie (dlatego wchałania alkohol - toż to trucizna, dlatego mozna się otruć grzybami)
dlatego też łatwo sie tyje na diecie wysykocukrowej - dużo cukru przetworzonego łatwo zjeść, a ten sie potem odkłada jako tłuszcz (100 kcal. cukry to ok. 25g, a tłuszczu to ok.11 g- łatwiej zmagazynować 11 g niż 25 g) a na tłuszczowej można nawet schudnąć - nie da sie zjeść dużo tłuszczu - szybko jest uczucie sytości, a i smak nie ten)
dalej, jak sie te trucizny i pożyteczności wchłoną do krwi - to leci wszsytko do oczyszczalni - nerek. tam jest lepiej, bo w tzw. moczu pierwotnym jest wszystko, co było w osoczu krwi, a organizm "wyłapuje " tylko to co mu potrzebne - resztę wysiusiasz. dlatego, jak ktoś sie otruje (albo za dużo wypije) to trzeba krew przefiltrować - kilka szklanek (najlepiej litrów) wody, ew. coś lekkiego moczopednego - i organizm przepłukany. tak się też ratuje zatrute osoby. - kroplówka, furosemid, i badanie poziomu elektrolitów. tylko - żeby trucizna nie zabiła mózgu (bez tego nie da się żyć) i nerek (bez tego nie da się oczyszczać), i wątroby (bez niej nie da się metabolizować)
dlatego jeszcze raz - co zzjesz, jest wchłaniane - jelito nie potrafi zatrzymać tego co truje. tylko, że młoda wątroba jest w stanie to zmetabolizować (przerobić na obojetne, ew. mniej trujące rzeczy), a nerki - wydalić. do czasu, niestety....
hi hi. a mój dziadek dzielił ludzi na 2 grupy
na tych, co żyją aby jeść
i na tych, co jedzą aby żyć
a jak pojadał co w garczkach zostało, mówił - lepiej żołądek popsować, niźli dary boże zmarnować
jaca71 - 22-03-2012, 19:43
luckyluck napisał/a: | A co w grillu jest rakotwórczego prócz glutaminianu sodu w przyprawach? Coś się wytrąca podczas topienia tłuszczu? |
Tradycyjny "polski grill" to ruszt nad palącymi/tlącymi się węglami. Mięcho opalane jest "żywym" ogniem, dodatkowo tłuszcz kapie na rozgrzany węgiel i przemienia się w coś rakotwórczego (nie będę rzucał nazwami bo nie pamiętam - do znalezienia w sieci) i mięcho wędzone jest dymem z tym czymś.
Ja mam grilla z kapeluszem i dzięki temu kapeluszowi po jednej stronie można położyć mięcho a po drugiej mieć rozpalone węgle. I tak mięso nie jest palone żywym ogniem, to co z niego skapuje nie leci na ogień/węgle i się nie spala. Dodatkowo dzięki pokrywie mięso znajduje się w wysokiej temperaturze, piecze się bardziej jak w piekarniku ale omiatane jest cały czas dymem z węgla drzewnego - czyli smak mięcha grillowanego jest.
To tak na krótko o grillu. Przy pewnej dozie wprawy, a przede wszystkim cierpliwości można uwędzić całego kuraka lub nawet szynkę.
bastek - 22-03-2012, 20:59
a grila masz murowanego czy ruchomego? daj jakies fotki. sam bym sobie wymurował teraz jakiś
jaca71 - 22-03-2012, 21:06
Na murowany przyjdzie jeszcze czas, ale nie w tym roku. Na ten rok planuję zrobić miejsce na ognisko z prawdziwego zdarzenia - czyli kamyczki, ławki do siedzenia itp
A grilla mam jak to pięknie gzesiolek ujął zamerykanizowanego - http://weberstephen.pl/De...Special+Edition taki tylko bez Special Edition na końcu
|
|
|