MitsuManiaki Dzieciom - 34. MMDZIECIOM-ŚWIĘTA 2014 ZE ŚLĄSKIM HOSPICJUM!
janiu76 - 15-12-2014, 19:50
Jesli jest to nr przesylki 0000034463917W DPD to jest to polowa zyczenia nr 15 , ale zamawialem rozmiar 6 , magiczne paznokcie sa w drodze.
Firebee - 15-12-2014, 19:58
janiu76 napisał/a: | Jesli jest to nr przesylki 0000034463917W DPD to jest to polowa zyczenia nr 15 , ale zamawialem rozmiar 6 , magiczne paznokcie sa w drodze. |
nr przesyłki się zgadza, tylko rozmiar przyszedł 5, większy byłby bez problemu, mniejszy raczej nie przypasuje. Zadzwoń, że się pomylili i czy mogą przesłać ponownie, a ja odeślę pampersy na wskazany przez Ciebie adres.
pozdrawiam!
janiu76 - 16-12-2014, 06:28
Dzisiaj przyjedzie kurier z etykieta adresowa i paczke zabierze, od razu zostana wyslane pampersy w rozmiarze 6. pozdrawiam i przepraszam za problemy
BLACK60 - 16-12-2014, 11:25
Poszła kwota 1072 złote 96 groszy na konto mmdzieciom od forum suzuki DR!
Firebee - 16-12-2014, 19:25
rezerwacja 16 i 21 wpłaty SUZUKIDR.PL
Firebee - 19-12-2014, 14:11
dzisiaj otrzymałem pocztexem
z firmy wirex sp. z o.o.
jelenia góra
ręcznik brązowy frotte.
do którego nr to przypisać?
janiu76 - 19-12-2014, 14:22
nr. 10 Kamil H. Recznik kąpielowy.
Firebee - 19-12-2014, 16:04
janiu76 napisał/a: | nr. 10 Kamil H. Recznik kąpielowy. |
dzięki!
apg2312 - 21-12-2014, 01:19
Witam wszystkich. Tak na gorąco postanowiłem opisać dzisiejsze popołudnie.
Firebee po wielu przygodach i przejechaniu połowy Polski dotarł do Chorzowa ok. 15:3o. Pod moim blokiem trzy fajne auta - wielkie srebrne Mitsubishi, do tego chyba nawet większe BMW Dubaja i moja Carisma. Oj, sąsiedzi będą mieli o czym gadać
Pogoda nijaka, niby temperatura w plusie, ale przeszywający, paskudny wiatr. Brrr... Na całe szczęście Dubaj pojawił się ze swoją piękną żoną, więc nie wypadało zbytnio trząść się z zimna Rany, ile paczek zmieści się do auta...normalnie byłem w szoku Ale przeładowanie i podzielenie paczek poszło szybko i sprawnie. No to w drogę.
Zgodnie ze szczegółowo opracowanym planem podróży skierowałem się do Bytomia.
Jagoda (18) niestety była w szpitalu. Przekazałem tylko paczkę, krótka rozmowa z rodzicami, mają nadzieję, że mała na święta będzie w domu. Też im tego życzę
Kamil, Dawid, Patrycja, Ala (24).
Rany, 3 razy objechałem w kółko, nim w końcu znalazłem miejsce żeby postawić auto. To jeszcze nic - mieszkanie jest na 5 piętrze, bez windy !!! Zasapany, w czerwonej czapce chyba wyglądałem jak kupka nieszczęścia, bo cała młodzież dość podejrzliwie na mnie patrzyła. Żeby nikogo nie faworyzować paczkę przekazałem Mamie, podziękowałem za kawę, w końcu kilkanaście minut temu wystartowałem i lecę dalej. W dół te 5 pięter jakoś szybciej poszło
Natalia i Patryk (8)
Tym razem trafiłem bez większego problemu. Czapka w aucie, więc wyglądam jak człowiek...no, prawie W paczce dwie gry, oczywiście trzeba je zaraz rozpakować i uruchomić. Niestety, jedna nie działa, więc szybki telefon do Firebee, mam od razu zabrać do wymiany. Patryk trochę smutny, ale Mama mówi że zaraz mu przejdzie. Zresztą Natalka się z nim podzieli w razie czego. Oczywiście propozycja kawy czy czegoś do picia, no ale to jeszcze Bytom, a droga przede mną daleka...więc bardzo dziękuję i zmykam dalej.
Kubuś (25)
GPS zgłupiał (ale to się jeszcze raz przydarzy). Na szczęście jest jeszcze telefon, i po krótkim błądzeniu po Pyskowicach trafiłem. Kubuś leży w łóżku, przy nim rodzice. Ta lampka to jest dokładnie to, co miało być Rozmowa fajna, ale czas szybko leci, a droga jeszcze daleka przede mną. Mama proponuje kawę, ale udaje mi się wymigać Żegnam się i lecę dalej.
Kamil (10)
Gdyby nie to, że telefon jest mi potrzebny, to pewnie bym go rozpirzył w drobny mak. No tak, przecież Nokia już nie aktualizuje map Ale trafiam na jakiegoś tubylca, który kieruje mnie w odpowiednim kierunku. Potem już mama Kamila mnie naprowadza.
Wchodzę do pokoju, Kamil już śpi. Pełno sprzętu medycznego, rozpoznaję koncentrator tlenu, nebulizator i pneumatyczny materac przeciwodleżynowy. Plus jeszcze kilka innych urządzeń. Przekazuję paczkę, krótka rozmowa z mamą, Oczywiście propozycja czegoś do picia, ale jest już prawie 20-sta... Zmykam dalej, jeszcze może zdążę zajechać do Maji, ale najpierw zadzwonię.
Maja (17)
Tym razem chyba skorzystałem, że mapy w Nokii nie są aktualne. Gliwice w przebudowach i remontach, wszędzie objazdy, a GPS prowadzi dobrze. No, może lekkim kółeczkiem ? Nieważne. Gorzej, że zaczyna się robić mżawka, a tu kilkadziesiąt kilometrów do przejechania. Ale jakoś dojechałem. Wiem, późno już, Maja śpi, więc tylko przekazuję paczkę, zamieniam kilka słów z rodzicami, i zmykam do domu.
c.d.n.
JCH - 21-12-2014, 20:35
Świetna robota Adam
Firebee - 22-12-2014, 00:38
Ja i Michał wróciliśmy niedawno (na autostradzie spotkaliśmy się w mcdonaldzie:))
Wszystkie prezenty rozwiezione. Jutro, czy tam dzisiaj relacje:)
nephilim - 22-12-2014, 15:51
Brawo Adam . Opisz dalej, proszę .
apg2312 - 23-12-2014, 01:42
c.d.n.
Niedziela rano. Pobudka bladym świtem, czyli coś o 9 rano. Trochę potrwało, nim się zebrałem do kupy i wyruszyłem, ale w sumie ok. 11 byłem już w drodze. Cel Czerwionka-Leszczyny. Dobrze, że średnicówka już do Gliwic pociągnięta i łączy się tam z autostradą A1. Chociaż oczywiście GPS pokazuje, że zasuwam po szczerym polu, i na mapach Nokii, i Garmina
Amelka i Alanek (11)
Tym razem trafiłem bez większego problemu. Lekkie zaskoczenie, ale przekazuję paczkę i pomny sobotnich doświadczeń zaraz znikam, wymawiając się jak zwykle od kawy. Przecież dzisiaj to pierwsza paczka, ledwo co wyruszyłem z domu. A przede mną jeszcze kilkoro dzieci i czas goni.
Agatka i Bartuś (1)
Nikt nie odbiera telefonu...hmm...co robić ? Ale ryzyk-fizyk, jestem na miejscu, to podjadę. Jeśli nikogo nie będzie, to najwyżej zawiozę paczkę do hospicjum... Tutaj już lekko krążę, ale trafiam pod sam domek. Dzwonię, drzwi się otwierają, i tu zaskoczenie. Nikt nic nie wie. Szok po prostu. Ale po chwili rozmowy okazuje się, że to Tata, a sprawcą całego zamieszanie jest Mama, niestety nieobecna. Czyli wszystko się zgadza. Znowu zaproszenie, ale ja jak zwykle się wymiguję brakiem czasu i innymi dziećmi. Zmykam w jedynie słusznym kierunku, czyli do Gliwic.
Natalka (7)
Tym razem telefon odbiera Mama. Wszyscy są w domu, mogę śmiało przyjść. 11 piętro, ale winda działa Roczna Natalka leży w łóżeczku, delikatnie podaję jej mały palec, a ona ściska go rączką. Tego nie da się opisać...nawet nie próbuję. Tym razem daję skusić się na sok, i dłuższą chwilę spędzam na rozmowie z rodzicami. Smokoinhalator wzbudza autentyczny podziw MitsuManiacy potrafią widać dokonywać cudów
Radek, Przemek, Olivier (9)
Tutaj znowu nikt nie odbiera telefonu. No nic, jestem w Gliwicach, to podjadę. Po przeciwnej stronie ulicy maszt Radiostacji Gliwickiej, przynajmniej wiem, gdzie jestem. Znajduję dom, klatkę, drzwi, dzwonię, otwiera zdziwiony chłopak. Też nic nie wie, ale prosi do środka. Dopiero w środku okazuje się, że to (jak zwykle zresztą) Mama namieszała No i przy okazji obudziłem śpiącego po nocnej zmianie Tatę. Przekazuję paczkę, no i standard - kawa, herbata, czym chata bogata Luuuuuudzie...przecież gdybym u każdej rodziny wypił kawę, to bym do wiosny nie spał !!!! Jakoś udało mi się wymigać...uffff...przynajmniej zasnę w nocy. Ale i tak będę miał przechlapane u mojego osobistego pchlarza, bo skoro nie chciałem wypić kawy to zostałem dość dokładnie wylizany przez takie białe futrzaste coś
Julia (6)
Tutaj dobrze, że zadzwoniłem, bo adres okazuje się inny. Mieszkanie w szybkim, przedświątecznym remoncie, sama Julia jest u babci, więc tylko przekazuję paczkę, dałem się skusić na szklankę Coca-coli i zmykam w kierunku Rudy Śliskiej. No, dobra, Rudy Śląskiej
Adaś i Szymon (21)
Rudę Śląską znam nieźle, więc bez większego problemu trafiam. Tutaj już standardowo - przekazuję paczkę, chwilę rozmawiam z rodzicami, z sukcesem wymiguję się od kawy i lecę dalej.
Marek i Marcin (20)
Też bez problemu trafiam. Mama zaprasza mnie do środka, przekazuję paczkę, oczywiście Mama zaraz przymierza Markowi czapkę - wygląda zabójczo Rozmawiamy przez kilka minut, znowu propozycja kawy, ja znowu się wymiguję, czyli wszystko w normie Przede mną już tylko Chorzów.
Piotruś i Grześ (28)
Dzwonię, ale Mama informuje mnie, że w tej chwili nie ma ich w domu. Będą gdzieś za godzinkę. Nie ma problemu, to 300 m od mojej Pani. Osobisty pchlarz z zainteresowaniem mnie obwąchuje, widać czuje tego białego futrzaka z Gliwic Opowiadam mojej Pani o całym dniu, ale za chwilę dostaję sygnał że są już w domu. Biorę ostatnią już paczkę i idę - piechotą tym razem. Dwóch chłopców - jeden w foteliku, a drugi ze złamaną dzień wcześniej na lodowisku ręką. Ale podświetlany globus robi naprawdę furorę Chociaż na prośbę by pokazali gdzie jest Polska można by zacytować kabaret NeoNówka "Proponuję przenieść tych Polacy do Stanów Zjednoczonych. To bogaty kraj, będą zadowoleni."
Znowu propozycja kawy - ja znowu dziękuję, i zmykam już do domu.
W domu spojrzałem na zegarek...minęła 19-ta....
UWAGA !!!!!!!!!
Wszędzie zostałem obsypywany podziękowaniami. I wszędzie cały czas tłumaczyłem, że podziękowania nie należą się mnie, tylko Wam!!!! Mitsumaniakom, forumowiczom z Suzuki DR i wszystkim osobom, które kupiły prezenty czy przekazały datki pieniężne. Ja byłem tylko kurierem, który w Waszym imieniu dostarczył prezenty. Nie mogę niestety każdemu z Was przekazać tych podziękowań osobiście, więc robię to tutaj, w imieniu dzieci, ich rodzin i swoim własnym.
DZIĘKUJĘ !!!!!!
vendetta - 23-12-2014, 12:19
Wspaniała robota !! Dzięki!
apg2312 - 23-12-2014, 13:49
To Wam trzeba dziękować, jesteście wspaniali
Małe podsumowanie
Spędziłem w drodze i na odwiedzinach ponad 14 godzin, przejechałem wg licznika 345 km (niestety, mimo teoretycznie obliczonej trasy nie dało się objechać wszystkich w jeden dzień), poznałem dwóch wspaniałych Forumowiczów - Patryka (Firebee) i Sebastiana (Dubai) oraz kilkanaścioro dzieci i ich równie wspaniałych Rodziców.
Mój opis jest, jaki jest, nie mam zbytnio talentu do pisania. Niby wszystkie wizyty odbywały się wg takiego samego schematu, ale każda była jakoś inna. Ale tego nie da się opisać, gdy widzi się uśmiech na twarzy dziecka...to trzeba samemu zobaczyć i przeżyć. Ja w każdym razie nie potrafię tego opisać...przepraszam...
Zrobiłem w sumie tylko to jedno zdjęcie. Powinienem może bardziej udokumentować moje wizyty, ale jakoś nie miałem odwagi prosić o pozwolenie na zrobienie fotek. Było mi jakoś niezręcznie, głupio, sam nie wiem jak to nazwać. Ale możecie uwierzyć mi na słowo, że warto było
|
|
|