To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...

robertdg - 18-09-2010, 10:23

mystek napisał/a:
Jak z kolei spotykam kierowców na rejestracjach SK, SJ itp, ogólnie śląskich, to niewiedząc czemu zawsze spotykam grupkę jakiś małolatów-wariacików w wiejskim tuningu :| . Kumpel miał zatarczki z takimi ostatnio nawet. Jechał sobie z dziewczyną i na światłach stała obok jakaś stara Mazda, w środku 4-5 takich wariacików, rejestracja SK. Coś tam zaczęli krzyczeć do kumpla, on im pokazał środkowy palec. Tak się wkurzyli, że rzucili butelką z piwa w jego samochód, na szczęście przeleciała przed przednią szybą, ale zaczęli go gonić :| . Tyle dobrze, że kumpel ma w miarę szybką maszynę, więc im zwiał, ale mówi, że się wystrachał...
no wybacz, ale to jest nasza dzisiejsza młodzież, tymbardziej zatarczki z takimi będącymi w grupie tak się potrafia skończyć, najlepiej nie reagować na takich synków.
mystek napisał/a:
jak spotykam jakiegoś krakusa, to taki kierowca kojarzy mi się z takim... burżujem
zacne określenie, wybacz, że wyrywam z kontekstu, ale chodziło mi o podkreślenie, gdyż w mojej okolicy, często królują na drogach krakuskie busy, które nagminnie uważają się za wyjatkowa jednostkę na drodze.

P.S. Nie mam nic do sąsiadów z Małopolski, ale buractwa i chamstwa na drodze nie lubię

akbi - 18-09-2010, 13:37

mystek, ja myślę, że mniej powinieneś śledzić literki na tablicach rejestracyjnych innych aut, a bardziej skupić się ogólnie na "drodze"
mystek - 18-09-2010, 19:12

#Robert - nie mogę się nie zgodzić. Taka jest niestety młodzież. Sam jestem młody, natomiast - dziwnie to zabrzmi - w moich czasach, kiedy ja byłem nastolatkiem (18-19lat załóżmy) to grało się w piłkę, chodziło się na grandę, robilo sie jakies glupoty. Natomiast teraz, jak przygladam sie takim kolesiom, to albo siedzą i chleją wódę, albo jeżdżą po dyskotekach, albo robią "wjazdy" na inne osiedla. Ogólnie agresywnie... Nic tylko omijać szerokim łukiem :)

#Akbi - jakbyś miał zajawki socjologiczne, tj. obserwatorskie (nie mylić ze społeczniarstwem), to też miałbyś to samo co ja, czyli mega podzielność uwagi i nieumiejętność skupiania się tylko na jednej rzeczy :biggrin: . Ot taka cecha osobowości :)

akbi - 18-09-2010, 23:55

mystek, mam nadzieje, ze swoja pewnosc siebie masz czyms poparta.
mystek - 19-09-2010, 01:27

Otóż pewny siebie nie jestem w życiu codziennym, aczkolwiek z wiekiem ta pewność powoli przychodzi, co zauważam. Moja "pewność siebie" w Twoich oczach to nic innego jak branie życia z przymróżeniem oka i trochę z czarnym humorem, nic więcej. Lubię śmiać się ze wszystkiego i z wszystkiego potrafię się śmiać. Ponadto dla mnie nawet śmierć jest czymś dobrym. Jakbym miał przykładowo jakiś wypadek (bez ofiar) i rozwaliłbym samochód to bym się nie załamał tylko odebrałbym to na zasadzie - no trudno, stało się, teraz przynajmniej będę miał mniej wydatków! Hurra! :) - dokładnie tak bym pomyślał. Głupota, co? Niedojrzałość? Nie, po prostu pełen optymizm w każdych warunkach.

No i jeszcze druga kwestia, bo napisałeś o pewności siebie i o poparciu. Można zrozumieć Twoją wypowiedź odnośnie moich wynużeń socjologicznych. Tak więc - tak, jestem po studiach, tzn w tym miesiącu będę się bronić.

Kaucz - 19-09-2010, 02:59

mystek, nie pomyślałbyś tak raczej. Wpierw byłoby mnóstwo słów na k, a dopiero po jakimś czasie byś się z tego śmiał - tak jak ja się śmieję z mojego wypadku pół roku po zakupie pierwszego auta :P . Nawet lubię opowiadać o tym jak do tego doszło :P . Niemniej po jakimś czasie doszedłem do tego, że faktycznie - tak jak mówili mi znajomi - zmienił się mój styl jazdy. Zupełnie inne odstępy, prędkości bardziej obserwowałem co się dzieje.
akbi - 19-09-2010, 08:17

mystek, napisalem wczesniejszego posta w kontekscie Twojej jazdy autem, a nie zycia prywatnego.
mystek - 19-09-2010, 10:15

#Kaucz - no coś w tym stylu by było :) oczywiście słowa na "k" by padały, nie ma to tamto :D , dorzucałbym przed wyraz na "k" jeszcze emocjonalne "łooo k..." :P . Ale później, po osiadniętych emocjach byłoby tak jak mówisz, właśnie :) .

#Akbi - za kierownicą czuję się bardzo pewnie. Nie mając jeszcze własnego samochodu i jeżdżąc brata zaraz przed wyjazdem strasznie się stresowałem, w głowie wyobrażenie całej trasy, sytuacji drogowych, każdych świateł, w ogóle jak tu wyjechać z parkingu, cholera!!! - tak było :) . Jednak, jak już tylko wsiadłem do samochodu, odpaliłem go wszystko pryskało w mgnieniu oka. Nie było żadnej schizy :) . Teraz, to już zupełnie mając własny samochód i jeżdżąc na co dzień. Tak więc czuję się bardzo pewnie za kierownicą i uważam, że taka pewność siebie jest bardzo istotna za kółkiem. Wolę spotkać pewnego kierowcę niż ciumraka, który boi się podstawowych manewrów, a po ulicy jedzie 30km/h i nie wiadomo, czy aby przypadkiem za chwilę ostro nie zahamuje...

krzychu - 19-09-2010, 13:31

mystek napisał/a:
Tak więc czuję się bardzo pewnie za kierownicą i uważam, że taka pewność siebie jest bardzo istotna za kółkiem


A dla mnie najmniej istotna szczególnie jak widzę tych pewnych siebie bez kierunkowskazu nie patrzących w lusterka... To przez nich nie czuję się pewnie za kółkiem. Wolę tych mniej pewnych którzy może mają trochę stresu ale myślą co by tu zrobić żeby wszystko było ok. A wczoraj to była jakaś seria po prostu jadę sobie spokojnie a tu na łuku babę wynosi w audi na środek... 2 samochody dalej gości co go ledwo było widać w golfie za kierownicy zjeżdża nic z niczego na środek (to już musiałem na pobocze wjechać)... 2km dalej na wyjeździe ze skrzyżowania z wysepką na moim dojeździe audi q7 jak by przegapiło swój zjazd i wjechało pod prąd na mój a ja tam akurat hamowałem z 90km/h - bo tyle tam można (uciekł na swój tak no może nie na styk ale hamować musiałem mocniej).

Masakra.

mystek - 19-09-2010, 14:33

#Krzychu - pisząc o pewności siebie za kółkiem miałem na myśli oczywiście taką pozytywną pewność siebie i pewność samochodu, a nie takich kierowców, których spotkałeś. Tacy to są bezmyślni, a nie pewni, tak bym ich określił.
mkm - 19-09-2010, 17:57

Uczestniczyłem wczoraj w pokazie totalnego (nawet nie wiem jak to nazwać) chamstwa.
Mógłbym nawet napisać, że w usiłowaniu zabójstwa.
Prosta przez las, brak poboczy, dość wąsko.
Praktycznie bez ruchu.
„Na horyzoncie” widzę wyprzedzającego „TIR-a”, który rozpędzony zaczyna wyprzedzać ślamazarnie jadącą osobówkę.
Do połowy naczepy manewr idzie sprawnie.

Nagle widzę, że „TIR-owi” brakuje pary więc zwalniam.
Pierwsza myśl – idiota, ale w tym momencie „TIR” zaczyna mrugać mi długimi, a ja spostrzegam, ze to nie on jest winny tego, że nie może wyprzedzić, tylko trafił na „nauczyciela”, który go blokuje na lewym.
Mało tego hamuje razem z nim!
Ja awaryjne, gwałtowne hamowanie i uciekam jak tylko da się najgłebiej w „pobocze”, „TIR” też awaryjne i staje kilkanaście/kilkadziesiąt metrów przede mną.
„Nauczyciel” cały dumny z „lekcji” jakiej udzielił odgrażając się „TIR-owi” odjeżdża.
O tym, że naraził postronne osoby nie pomyślał nawet przez sekundę.
Gdyby nie mruganie światłami kierowcy „TIR-a” i moja decyzja o nagłym zatrzymaniu, po raz kolejny była by wzmianka „z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu”…

wyderka - 19-09-2010, 18:15

dobrze ze nikomu nic się nie stało....
Pexu - 19-09-2010, 18:18

mkm napisał/a:
Uczestniczyłem wczoraj w pokazie totalnego (nawet nie wiem jak to nazwać) chamstwa.
Mógłbym nawet napisać, że w usiłowaniu zabójstwa.
Prosta przez las, brak poboczy, dość wąsko.
Praktycznie bez ruchu.
„Na horyzoncie” widzę wyprzedzającego „TIR-a”, który rozpędzony zaczyna wyprzedzać ślamazarnie jadącą osobówkę.
Do połowy naczepy manewr idzie sprawnie.

Nagle widzę, że „TIR-owi” brakuje pary więc zwalniam.
Pierwsza myśl – idiota, ale w tym momencie „TIR” zaczyna mrugać mi długimi, a ja spostrzegam, ze to nie on jest winny tego, że nie może wyprzedzić, tylko trafił na „nauczyciela”, który go blokuje na lewym.
Mało tego hamuje razem z nim!
Ja awaryjne, gwałtowne hamowanie i uciekam jak tylko da się najgłebiej w „pobocze”, „TIR” też awaryjne i staje kilkanaście/kilkadziesiąt metrów przede mną.
„Nauczyciel” cały dumny z „lekcji” jakiej udzielił odgrażając się „TIR-owi” odjeżdża.
O tym, że naraził postronne osoby nie pomyślał nawet przez sekundę.
Gdyby nie mruganie światłami kierowcy „TIR-a” i moja decyzja o nagłym zatrzymaniu, po raz kolejny była by wzmianka „z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu”…

szczerze to na miejscu kierowcy TIRa zepchnąłbym "nauczyciela" do rowu. po prostu :evil:

Paweł_BB - 19-09-2010, 20:43

Pexu napisał/a:
szczerze to na miejscu kierowcy TIRa zepchnąłbym "nauczyciela" do rowu. po prostu :evil:

Dokładnie tak, dziwię się że nie robił jakichś mocnych ruchów kierownicą żeby postraszyć trochę tego "nauczyciela", a może robił ruchy w jego kierunku? fakt faktem za dużo ryzykował, wiadomo że nie chciał gościa spychać ale z opisu wnioskuję że sytuacja była groźna i mogło dojść do cieżkiego wypadku...

robertdg - 19-09-2010, 20:51

Pexu napisał/a:
szczerze to na miejscu kierowcy TIRa zepchnąłbym "nauczyciela" do rowu. po prostu :evil:
tak, tylko że w tej sytaucji, "nauczyciel" stałby sie poszkodowanym i na nic zdałoby się tłumaczenie kierowcy ciężarówki, który twierdziłby, że przy manewrze wyprzedzania, synek zaczał przyśpieszać, bo znalazłoby sie mnóstwo argumentów przeciw, w stylu, nie dostosował Pan się do warunków, źle ocenił sytuacji, nie upewnił sie Pan, jednymi słowy, stałby się mistrzem kierownicy, który próbuje doszkolić "nauczyciela"

Jedyna racja w przypadku, gdyby i kierowca ciężarówki i mkm poszli razem na Policje i zgłosili fakt powyższy, na tej podstawie można nałozyć mandat za 2 wykroczenia drogowe (będąc wyprzedzanym, nie powinien przyśpieszać oraz powodowanie zagrożenia na drodze)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group