Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...
akbi - 08-12-2010, 11:04
mismen1980 napisał/a: | oj niestety mało już takich na drogach |
mam nadzieję, że się mylisz ... moim zdaniem ilość takich kierowców rośnie ... bardzo powoli ale chyba jednak rośnie ...tzn, chyba generalnie kultura polskich kierowców jednak powoli jak po grudzie - ale jednak się podnosi ...przynajmniej ja mam takie odczucie.
mismen1980 - 08-12-2010, 11:13
akbi napisał/a: | mismen1980 napisał/a: | oj niestety mało już takich na drogach |
mam nadzieję, że się mylisz ... moim zdaniem ilość takich kierowców rośnie ... bardzo powoli ale chyba jednak rośnie ...tzn, chyba generalnie kultura polskich kierowców jednak powoli jak po grudzie - ale jednak się podnosi ...przynajmniej ja mam takie odczucie. | mno, może i tak, ale moim zdaniem to i tak wciąż za mało. Jako że jeżdżę często po innych krajach tutaj wciąż KULTURY raczej brak. Ale bądźmy optymistami ... jest coraz lepiej.
mmaleks - 08-12-2010, 12:32
Paweł_BB napisał/a: | Jak ja nie cierpię jak ludzie nie dają się wyprzedzić co im nagle do głowy wpada? nagle budzi się jakiś sportowy duch? może ktoś z Was zna odpowiedź? |
no bo kierowcy dzielą si ę na dwie grupy: tych którzy jadą wolniej od nas czyli -CIOTY, i tych którzy jadą szybciej od nas czyli -DEBILI
Ursus - 08-12-2010, 12:56
akbi napisał/a: | jasne ...tylko tutaj nie bardzo można podawać takie przykłady jak podałeś wcześniej ... |
Tutaj stanowczo zaprotestuję, bo niby dlaczego?? Mamy nie podawać takich przykładów bo ostrzegamy nieświadomych kierowców przez co mogą zwalniać a to jest niewygodne? Taka wiedza powinna stanowić podstawowy element szkolenia przyszłego kierowcy, czyli świadomość potencjalnego zagrożenia, które jak widać się zdarzają a nie ma nic lepszego jak rzeczywisty przykład.
akbi napisał/a: | w ten sposób dążymy tylko do jednego wniosku - bezpiecznie jest tylko wówczas - jak w ogóle nie jedziemy autem |
W ten sposób dbamy o bezpieczeństwo swoje i innych. Ja nie mam zamiaru dociekać o ile trzeba zwolnić, przy jakich zakrętach itp, bo mam wrażenie, że mamy na względzie zupełnie inne przykłady zakrętów. Chodziło mi o to, że ani słowem się nie wspomina o realnych zagrożeniach a jedynie o technice i umiejętnościach, bardziej przydatnych na torze wyścigowym niż na drodze, szczególnie jak się jeździ przepisowo.
Swoją drogą z Twojego motta akbi napisał/a: | "Po drodze jeździ tyle wariatów, chamstwa i "niedouków, że staram się jak najkrócej przebywać w tym towarzystwie" |
wniosek jest również oczywisty, gdybyś skrócił czas przebywania na drodze do zera, wyeliminowałbyś jedno z zagrożeń dla siebie.
akbi napisał/a: | Poza tym ...im dłużej jesteś na drodze - tym bardziej jesteś narażony na kolizje w wyniku błędu innego kierowcy. |
Szczególni jak z przyczyn niezależnych od Ciebie Twój pojazd zatrzyma się zaraz za zakrętem bądź wzniesieniem. Możesz nie zdążyć wyjąć trójkąta czy zepchnąć samochodu, bo jadący za Tobą w myśl czytanych tu porad nawet nie wyobraża sobie takiego zagrożenia. Przykład naciągany? Owszem, ale realny.
akbi napisał/a: | tutaj wyciągasz daleko idące i niestety błędne wnioski ... |
W Twojej ocenie, dla mnie wniosek jest prosty. Jeździsz stosując się do swoich zasad i promujesz je jednocześnie zawsze wykazując wynikające z nich pozytywy (np przykłady tu omawiane już wcześniej ruszania na wprost z pasa do jazdy w lewo po to by ominąć kawałek kolejki i wszelkie podobne). Skoro to jest takie ok i pozytywne chętnych na takie zachowanie będzie przybywać, bo ogólnie nie jest to krytykowane. Ale ilu takim na raz uda się taki manewr. Na razie są to liczne ale jednak wyjątki, jak ta proporcja się zmieni będzie chaos i do czego to ma prowadzić? Moje wątpliwości są uzasadnione.
akbi napisał/a: | dużo pisaliśmy na ten temat więc nie będę się powtarzał ... |
Faktycznie i nawet był moment, kiedy uznałem Twoje racje za słuszne, jednak obserwacje wykorzystania tych Twoich teorii w praktyce na drodze przekonały mnie do mojego obecnego i stanowczego stanowiska - w momencie pojawienia się znaków informacyjnych o zwężeniu powinno się rozpocząć manewr zmiany pasa który często zajmuje jakąś odległość, powiedzmy max 1/2 długości pozostałego odcinka. Często znaki są 600m przed więc pozostaje 300 m, a te 300m w skali długości tworzących się z reguły korków można uznać za nieistotne, szczególnie gdyby poświęcenie tego odcinka wspomogło płynność zwężenia. A co się dzieje w praktyce? 80% kierowców zmieni pas przy znakach ostrzegawczych a część jak widzi wolne przyciśnie i pojedzie do końca i nie po to by wykorzystać pas tylko by nadgonić trochę kolejki. Przy zwężce na poruszającym się pasie ruch idzie powoli ale płynnie, nie ma tu już miejsca na wpuszczanie, bo większość zrobiła to wcześniej więc jest chamskie wpychanie i konieczność zahamowania, by ktoś się zmieścił. Skoro większość się zastosowała naturalne jest, że jak się widzi kogoś kto zamiast zachować się jak inni nagle ciśnie do końca i to nie w tempie poruszającego się korka, bo to by świadczyło o tym, że chce wykorzystać w pełni pas i dać innym czas na płynne wpuszczenie, tylko gaz do dechy aby ominąć te jeszcze 5 aut a na końcu się wbić.
To moje ostateczne zdanie, którego nie miałem okazji wyrazić do tej pory więc korzystam z okazji i nie będę go komentował. Wnioski na podstawie realnych sytuacji, tylko dojeżdżając codziennie do pracy mam zwężenie jezdni które jest od ostatniej powodzi a do tego parę innych w okolicy, które pokonuję co parę dni.
Paweł_BB - 08-12-2010, 13:05
mmaleks napisał/a: | no bo kierowcy dzielą si ę na dwie grupy: tych którzy jadą wolniej od nas czyli -CIOTY, i tych którzy jadą szybciej od nas czyli -DEBILI |
Ja tak nie uważam, poza tym mowa była o wyprzedzaniu, czyli zarówno ja wyprzedzam jak i inni wyprzedzają - taka jest kolej rzeczy, po co więc sobie przeszkadzać? Ja nie chcę żeby mi przeszkadzano przy wyprzedzaniu i tak samo ja nie przeszkadzam innym...
mismen1980 napisał/a: | no niestety racja. Taki przykład jest własnie u nas. Nie wiadomo po co ale na odcinku 4 km przez Jeleśnię idzie praktycznie non-stop ciągła podwójna z czego 80% to proste odcinki z dużą widocznością. |
Faktycznie tak jest u Ciebie, i ogólnie w naszym terenie (Podbeskidzie i Żywiecczyzna) tak jest, w innych mniej zaludnionych górach jakoś nie zauważam tego problemu albo po prostu linii tam nie malują
akbi - 08-12-2010, 14:44
Ursus napisał/a: | Tutaj stanowczo zaprotestuję, bo niby dlaczego?? |
hm ...trochę opisałem ten problem z innej perspektywy stąd chyba nasze nieporozumienie...to co piszesz dalej jest teoretycznie słuszne ... ale nawiązując to Twojego punktu widzenia (przynajmniej tak mi się teraz wydaje) ja wychodzę z założenia, że należy jechać z taką maksymalną prędkością (pomijam tutaj wszelkie nakazy i całą masę różnych rzeczy a odnoszę się tylko do Twojego przypadku) na ile pozwalają na to warunki wizualne ... tzn NIE MOŻNA JECHAĆ Z PRĘDKOŚCIĄ gdzie hamowanie do zera wynosi np 50m ...a widoczności mamy np 40m ..... nie mówiąc tu o dodatkowych metrach na czas reakcji i jakiś dodatkowy margines ... ale to wszystko w przypadku, jednego auta ... bo gdy mamy ruch obustronny (czyli jak w większości przypadków) to "czysty obszar" powinien być 2 krotnie większy.
Osobiście uważam, że bezpieczną jazda zapewnia 2 krotnie długi "czysty-obserwowany" dystans w stosunku do prędkości. /czyli jadąc z prędkością 100km/h musimy widzieć 200m drogi)
Ursus napisał/a: | Ja nie mam zamiaru dociekać o ile trzeba zwolnić, przy jakich zakrętach itp, bo mam wrażenie |
jasne że nie ... jadąc generalnie 60km/h na drogach pozamiejskich generalnie można jechać sobie swobodnie ...a ostrzejsze zakręty są oznaczone ...
"dociekać o ile trzeba zwolnić, przy jakich zakrętach " TRZEBA gdy ktoś jedzie sobie szybciej
Ursus napisał/a: | Chodziło mi o to, że ani słowem się nie wspomina o realnych zagrożeniach |
wspomina ... ja to rozwiązuje tak jak napisałem powyżej ...w ten sposób nie mam sytuacji jakie opisałeś ...czasem i 70km/h (pomimo dozwolonej prędkości do 90km/h) to stanowczo za dużo.
Poza tym jest całą masa innych sytuacji, np w mieście - gdzie ...ledwo się wyrobiłeś bo jechałeś akurat wolniej - tzn 40km/h, ale w innej sytuacji gdzieś ktoś nie wyhamował pomimo 30km/h ... mi chodziło o to, że nie ma "pewnej prędkości" ...zawsze jest gdzieś granica ...zupełnie inna dla każdej sytuacji.
Ursus napisał/a: | wniosek jest również oczywisty, gdybyś skrócił czas przebywania na drodze do zera, wyeliminowałbyś jedno z zagrożeń dla siebie |
oczywiście ... jednak ja lubię ryzyko
Ursus napisał/a: | Szczególni jak z przyczyn niezależnych od Ciebie Twój pojazd zatrzyma się zaraz za zakrętem bądź wzniesieniem. Możesz nie zdążyć wyjąć trójkąta czy zepchnąć samochodu, bo jadący za Tobą w myśl czytanych tu porad nawet nie wyobraża sobie takiego zagrożenia. Przykład naciągany? Owszem, ale realny. |
1 - czytaj to co napisałem powyżej
2 - auto nie staje w miejscu nagle ...jak już się "staczam" to zjeżdżam na pobocze ... miałem chyba w życiu takie 3 sytuacje, że nagle zgasło mi auto/pękła opona/odpadło koło
Ursus napisał/a: | 80% kierowców zmieni pas przy znakach ostrzegawczych |
i t u jest problem ... aby to właśnie Ci kierowcy jechali do końca ... osobiście nie wpuszczam takich kierowców - kieruję ich do końca ich pasa i dopiero wówczas robię miejsca przed sobą
Ursus napisał/a: | i to nie w tempie poruszającego się korka |
i słusznie, bo gdyby jechał w takim tempie, to jednocześnie by blokował ten wolny pas ruchu
Ursus napisał/a: | To moje ostateczne zdanie |
spoko ... uważam, że w spokojny i kulturalny sposób możemy długo sobie tak polemizować
Ursus - 08-12-2010, 15:18
akbi napisał/a: | wspomina ... |
No właśnie wspomniało się, jak już na siłę wywołałem temat Każdy ma tu okazję wypowiedzieć się, jak wg niego powinno się jeździć, tak samo więc może się zdarzyć, że ktoś to potraktuje jak poradnik. Jak pojawia się problem do obgadania to powinno się spojrzeć na niego z każdej strony... ale tu widzę ostatecznie napisałeś coś, z czym się zgadzam, czyli kwestie zachowania dystansu na zakrętach.
akbi napisał/a: | 2 - auto nie staje w miejscu nagle ...jak już się "staczam" to zjeżdżam na pobocze ... miałem chyba w życiu takie 3 sytuacje, że nagle zgasło mi auto/pękła opona/odpadło koło |
Chyba, że potrącisz sarnę, choć to faktycznie rzadsze przypadki więc np, komuś zepsuł się samochód, ale zachował na tyle rozsądku że przetoczył się na luzie kawałek za zakręt. Ale nie ma pobocza bądź jest za wąskie, by auta z tyłu swobodnie wyprzedzały gdy ktoś jedzie z przodu - to nic nietypowego, tam gdzie kolizję miał mój brat pobocza nie było w ogóle. Tak więc tworzy się mała kolejka w której ktoś może stanąć w miejscu najbardziej niewidocznym i już mamy sytuację o której piszę....
akbi napisał/a: | spoko ... uważam, że w spokojny i kulturalny sposób możemy długo sobie tak polemizować |
Pewnie, że możemy, ale rozmawialiśmy już na ten temat na tyle dużo, by można było śmiało stwierdzić, że nasze zdania są niezmienne. Ty nie wpuszczasz tych co zjeżdżają przy oznaczeniach, ja nie wpuszczam tych co cisną do końca wyprzedzając innych...i tyle.
akbi - 08-12-2010, 16:15
Ursus napisał/a: | ale tu widzę ostatecznie napisałeś coś, z czym się zgadzam, czyli kwestie zachowania dystansu na zakrętach. |
bo to jest dla mnie tak oczywista podstawa ... że wcześniej to pomijałem .... to tak jakby chcieć jechać autem bez paliwa w zbiorniku ...to też podstawa
Ursus napisał/a: | Tak więc tworzy się mała kolejka w której ktoś może stanąć w miejscu najbardziej niewidocznym |
jasna sprawa ...wszystko może się zdarzyć ... ale tu wracamy do odpowiedniej prędkości przy odpowiedniej widoczności ... podsumowując przypadek Twojego brata ... wg mnie wychodzi na to, że po prostu jechał zbyt szybko.
Mr V - 08-12-2010, 22:13
mkm napisał/a: | Paweł_BB napisał/a: | jak pisałem wielokrotnie linie podwójne ciągłe strasznie olewam |
A tak nie powinieneś ani pisać, ani jeździć.
W ten sposób interpretując przepisy zaraz ktoś napisze, że też je przestrzega, jest kulturalny na drodze tylko olewa czerwone światła... |
Dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy widzą też swoje błędy. Najgorzej jest mieć złudne przekonanie, że "Ja jestem perfecto a inni nie umieją jeździć i w ogóle są do bani"
mystek - 09-12-2010, 12:43
Przed chwilą moje oczy zwariowały na widok parkującej kobiety w punto. Otórz wyglądam przez okno i patrzę się na parkujące punto. Babka wjechała strasznie daleko (zaznaczone czerwoną linią gdzie mniej więcej dojechała parkując:
... myślę sobie - nieeee, żenada!! Ale patrzę dalej. Babka nie wysiada przez minutę z samochodu, w końcu patrzę - zgasiła silnik, wysiadła, zamknęła drzwi i tak chodzi i ogląda samochód. Patrzę - wsiada z powrotem . Odpala i cofa. Wyjechała na ulicę, lekko dosłownie skręciła koła, tak, że w zasadzie zaparkowała tak samo jak za pierwszym razem . Zgasiła silnik, wysiadła, zamknęła drzwi, ale... nieeee, coś jej nie daje spokoju. Patrzę, znowu wsiadła i odpaliła silnik cofnęła lekko (tak, jak widać na zdjęciu, tak zostawiła już samochód), zgasiła i poszła do domu. Całość trwała mocne 5minut .
Swoją drogą to spójrzcie jeszcze raz na ten parking u mnie pod blokiem:
... samochody normalnie parkują tam gdzie pozaznaczałem czerwonymi prostokątami i środek jest pusty (po lewej stronie zdjęcia nie widać, ale tam jest sklep). I teraz, jeżeli ludzie po prawej stronie (jak to punto, mazda i astra) wjadą tak głęboko w środek i zostawią samochody, to automatycznie likwidują 2 wolne miejsca po środku tego placyku. A wjeżdża się na niego tak, jak zaznaczyłem niebieską strzałeczką i tam mieszczą się 4 samochody w tym kwadracie). No ale niestety, ludzie nie umieją parkować!!! I teraz jest taka zasada, że jak ludzie widzą, że ta Mazda (ona stoi już tam ponad miesiąc nie ruszana!!) stoi tak głęboko to zgodnie z zasadą owieczek każdy zaparkuje tak samo głęboko pozbawiając mieszkańców 2 miejsc do parkowania ://////. Mądre to to?!
Wkurzę się i przysadzę tym ludziom kiedyś takie coś za szybę:
http://rly.pl/dziwactwa/7...owe-parkowanie/
Anonymous - 09-12-2010, 13:07
mystek, w sumie nie wiem o co Tobie chodzi wg mnie wszyscy zaparkowali prawidlowo domyslajac sie ze ktos parkuje tam pierwszy raz i nie wie jak jest "rozwiazany" parking, sam bym tak zostawil auto bo np uznalbym ze za moim autem musze zostawic przejscie dla pieszych (np. chodnik ktorego nie widac pod sniegiem).
Ty tam mieszkasz i wiesz jak wyglada parking ale ktos kto przjedzie tego nie wie, wez to pod uwage.
sam to obserwuje na moim sluzbowym parkingu gdzie normalnie sa narysowane linie ale jak spadnie snieg auta parkuja pod kazdym mozliwym katem bez ladu i skladu.
mystek - 09-12-2010, 13:22
#Arturo - rzecz w tym, że wszystkie 3 samochody dobrze wiedzą jak tam jest rozwiązany parking, bo po prostu mieszkają w okolicach i tam często parkują. Linie oznaczające miejsce postojowe są namalowane do samej jezdni, więc tak na oko oni teraz stoją kołem na lini kończącej wyznaczone miejsce parkingowe. W tym sęk. To jest niezależne od pory roku, w lato, kiedy widać linie też tak parkują :/. W dodatku za tymi samochodami nie ma wyznaczonego miejsca dla pieszych.
mkm - 09-12-2010, 15:48
Jako przerywnik, nasza smutna autostrada A4.
Królestwo aut ciężarowych i dostawczych.
Zabawa zaczyna się już na starcie czyli blokujemy lewy pas.
To, że powrót na prawy pas powoduje zatrzymanie się przynajmniej kilku aut za nim to mało istotne... Kolega zabezpiecza tyły, czyli praca zespołowa... Gdyby oni ze sobą tak współpracowali jak zaczynają się wyprzedzać...
Jazda A4 mimo tylko jednego zwężenia wciąż wygląda:„korek”- pusto -„korek”- pusto
A tak to się zaczyna:
http://www.youtube.com/watch?v=SKnqTHNlYi4
http://www.youtube.com/watch?v=uvpHyJB-iCw
Tu mój „ulubiony” typ kierowców – wielokrotnie opisywany w tym wątku.
Czerwone auto 90km/h na lewym. Mnie nie puszcza, bo jadę wg niego za szybko (jadę z prędkością dozwoloną).
Kilkaset metrów dalej „roboty drogowe” i ograniczenie do 70-ciu...
Ja zwalniam... wg niego jadę za wolno...
http://www.youtube.com/watch?v=xONArTd5AAI
A tu dostawczak przyspawany do lewego pasa...
Zanim włączyłem nagrywanie już „chwilę” za nim jadę... Za mną pusto...
http://www.youtube.com/watch?v=M5z-UXUQE50
Anonymous - 09-12-2010, 16:49
ja tam wyprzedzam kolesia prawym i trabie... wiekszosc zjezdza na prawy po takiej akcji...
gigant87 - 09-12-2010, 17:12
Ja jak się nie śpieszę, to czekam aż sam skuma, ewentualnie lewy kierunek (jak się nauczyłem w Austrii i we Włoszech) lub kilka mrugnięć długimi (choć to rzadko i pochodzi z własnej inwencji). Jak się spieszę to też prawym, ale bez trąbienia.
|
|
|