Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...
Luk - 13-12-2010, 21:43
jaca71, ja też uważam, że nieodśnieżanie dachu w osobówce jest nie fair w stosunku do innych użytkowników drogi. Po pierwsze: bo potrafi baaardzo ograniczyć widoczność jadących za Tobą (śnieży), po drugie: bo potrafi się ta czapa zsunąć przy hamowaniu na przednią szybę - a wtedy ty Ty masz na maksa ograniczoną widoczność Moja znajoma w zeszłym roku miała właśnie taką akcję: na środu skrzyżowania zsunęło jej się z dachu na przednią szybę, i to tak, że wycieraczki nie dały rady... No i zablokowała skrzyżowanie na amen.
KarolS - 13-12-2010, 22:30
Za nieodśnieżony samochód powinno się przetrącać kolana . Gdyby tak śnieg padał tak intensywnie, jaką zadymę robi Wasza tzw. "kometa", wszyscy by jeździli 5 km/h. Nie wspominając jak ciekawie jest jak spadnie z dachu kawał lodu. Czy to taka filozofia, choć trochę odśnieżyć? Od machnięcia miotłą 3 razy więcej nikomu korona z głowy nie spadnie, a i trochę sportu z poranka...
Szczytem kretynizmu wykazał się pewien debil, któremu nie chciało się dziś z poranka odśnieżyć w samochodzie NIC, i jak dojeżdżał do głównej ulicy (skrzyżowanie w kształcie litery "T") przy ok. 40 km/h otworzył drzwi, bo nic nie wiedział przez boczną szybę.
Paweł_BB - 14-12-2010, 05:49
jaca71 napisał/a: | Jako że zazwyczaj jeżdżę drogami trzycyfrowymi to nie bardzo wiem o którym pasie mówisz? O tym do jazdy z naprzeciwka? Jestem tam tylko tak długo jak potrzeba (vide dyskusja o drodze wyprzedzania) |
Chodziło mi o drogi 2-jezdniowe
mystek - 14-12-2010, 06:55
#Jaca - 20m to moim zdaniem "nie normalny" odstęp, tylko bardzo duży. Ciężko mi ocenić również ile było do tej kobieciny, bo nie mam miarki w oczach i walnąłem 20m, na pewno coś z przedziału 20-30m. Jechałem środkowym pasem od Wiślickiej w dół w stronę M1, prędkość około 60-70km/h. Babeczka była wg mnie bardzo daleko, a i tak śnieg z dachu jej samochodu leciał na moją szybę, a patrząc na jej samochód ciężko było dostrzec lewy pas, bo tak sypało się jej z dachu (tam jest lekko po łuku w lewo właśnie).
Normalnie zachowuję odległość około 10m od pojazdu przede mną. Tj tak mniej więcej, że 2 pojazdy by spokojnie mogły zaparkować pomiędzy mną a samochodem jadącym przede mną. Oczywiście mówię tutaj o drodze do 70km/h bo na osiedlowych jadę bliżej jeszcze przy prędkościach rzędu 10-30km/h. Chyba nie nazwiesz tego siedzeniem na zderzaku?
Ursus - 14-12-2010, 09:33
Jak będziemy rozmawiać o odległościach, to znów temat może się rozwinąć do granic absurdu, bo każdy daną odległość będzie widział w innej ilości metrów. Ja tam stosuję się do zasady 3 sekund, jak są gorsze warunki to sobie to wydłużam do 4 sekund i czuję się z tym pewnie.
Parę dni wstecz w mojej okolicy były mega mgły. Trasę Skoczów - Żory (27km) pokonałem DK 81 w czasie 50minut jadąc 40-50km/h z nosem przy szybie. Były to wczesne godziny poranne kiedy jeździłem w takich warunkach, toteż ruch niewielki ale co jakiś czas ktoś się włączał z dróg podporządkowanych i siedział mi przez chwilę na zderzaku po czym zabierał się za wyprzedzanie. Po tym manewrze nagle okazywało się, że nie tak fajnie jest być prowadzącym w takich warunkach, bo jak ktoś mnie wyprzedził to jechał tak samo wolno jak ja albo wręcz jeszcze mnie spowalniał. Swoją drogą jak już miałem kogoś przed sobą kogo widziałem to też mi się wydawało, że przesadza z tą wolną jazdą, ale że sam prowadziłem przez dłuższy czas wiedziałem, że nie ma sensu wyprzedzać, bo szybciej i tak nie pojadę. Zdarzyło się jednak kilku kierowców, którzy jechali lewym pasem tak na oko spokojnie przynajmniej 70km/h. W moim odczuciu zwykli kamikadze w tych warunkach.
No i w końcu w nieco lżejszych warunkach (chyba, że coś się gwałtownie pogorszyło w między czasie, bo 20 minut przed zdarzeniem jechałem tą trasą) doszło do mega karambolu w Międzyświeciu na drodze S1 do Cieszyna. Biorąc pod uwagę wyobraźnię niektórych kierowców w takich warunkach, co widziałem na własne oczy również wtedy, 20 minut przed zdarzeniem, ciągle nie zgadzam się z oficjalną przyczyną tego zdarzenia, czyli mgła i ograniczona widoczność - dla mnie przyczyną była głupota, celowe i świadome stworzenie zagrożenia na drodze.
t0m3k - 14-12-2010, 10:36
w mgle ludzie robią teżten błąd ze pilnują linii na jezdni a nie patrzą przed siebie, no i potem widzimy efekty gdy w jednym miejscu zderza sie 60 samochodów...
Mr V - 14-12-2010, 13:51
Zrobię małą dygresję bo aż sie ciśnie na usta żeby coś napisać... Ludzie na ulicy to chyba nie mają swoich problemów bo:
1) Jade sobie skrzyżowaniem, 2 pasy do skrętu w lewo, ja jadęp rawym. Stoję na światłach jako pierwszy i migam w lewo. Koleś obok podjeżdża, otwiera szybę i się mnie pyta: Będzie pan skręcał czy zawracał ? to ja odpowiadam grzecznie, że będe skręcał. A koleś do mnie, - pukając się w czoło - to po kiego... (tu cenzura) migasz baranie ?! mnie sie głupio zrobiło, ale nie wdawałem się w dyskusje, bo sie zielone zrobiło to pojechałem... Koleś zajechał mi drogę i przyhamował przed maską i pokazał środkowy palec... Nic tylko pogratulować wysokiego poziomu inteligencji...
2) Jadę sobie od domu na stację benzynową, po drodze mam 3 sygnalizacje świetlne, pech chciał, że wszystkie 3 zaliczyłem czerwone. (dygresja: Jak już wcześniej wspominałem, wożę się automatem i na każdym skrzyżowaniu trzymam nogę na hamulcu bo inaczej samochód rusza.) Na każdych światłach koleś za mną trąbi. To ja sprawdzam, czy wszystko ok, może świateł nie włączyłem czy coś, ale patrze, wszystko sprawne to jadę dalej. Kolejne światła - to samo. W końcu gościa zostawiłem w tyle i dojechałem na stację. Tankuje sobie, podjeżdża pan, który tak ochoczo trąbił. Wysiada, podchodzi i mówi:
" Tee, gówniarz, musisz na każdym skrzyżowaniu hamulec trzymać? Nie uczyli Cie korzystać z ręcznego?" Patrze na gościa jak na ostatniego kretyna, zapytałem się czy nie ma innych problemów i wytłumaczyłem, że po pierwsze mam automatyczną skrzynię biegów a dwa, hamulec ręczny nie jest wymogiem w samochodzie, więc równie dobrze mogę go w ogóle nie mieć. Kolo strzelił buraka i pojechał a cała obsługa statoil miała z niego polew...
t0m3k - 14-12-2010, 14:15
ten drugi to łądny burak, ale ten pierwszy hmm.. jezeli chodzi o takie zajeżdżanie drogi to 30% kierowców tak robi..... nie patrząile pasó na lewoskręt i ochoczo zajmują po skręcie prawy pas jadąc wcześniej lewym. i jeszcze nei wiedzą o co chodzi ale co poradzic... kiedys bylo tak ze po skręcie nalezało zajmowac prawy pas... chyba tak było... no i niektórym tak zostało.
Ursus - 14-12-2010, 15:16
W pierwszym przypadku faktycznie można by się zastanowić nad sensem używania w takiej sytuacji migacza. Jeżeli są dwa pasy do skrętu w lewo a Ty stoisz na prawym, to jakbyś zasygnalizował konieczność zmiany pasa a lewy? Sam osobiście staram się unikać włączania w takiej sytuacji migacza, robię to tylko zmieniając pas. Jak jeżdżę po Katowicach mijam takie dwa skrzyżowania i na jednym z nich staram się ustawić na prawym pasie do skrętu w lewo, bo za chwilę skręcam w prawo. Jednak zaraz za skrzyżowaniem na chodniku po prawej parkuję samochody i często albo ktoś wjeżdża, wyjeżdża albo w ogóle stoi na jezdni bo nie ma miejsca, bądź szczególnie teraz jak jest sporo śniegu samochody mimo iż są zaparkowane na chodniku to wystają na jezdnię. Często więc muszę zmienić pas. Jak migam już przed skrzyżowanie to jakby każdy traktuje to jako informację, że skręcam w lewo. Kiedy chcę zmienić pas nie mam jak poinformować o tym innych, a często tu jest spory ścisk więc trzeba się wbijać. Nie włączam więc kierunkowskazu jak już zajmę pas który i tak jest do skrętu. Zresztą nie którzy instruktorzy nauki jazdy też uczą aby tego nie robić.
W drugim przypadku koleś za "gówniarza" dostałby w pysk i tyle w kwestii rozmowy z nim
romero - 14-12-2010, 15:23
t0m3k napisał/a: | ale co poradzic... kiedys bylo tak ze po skręcie nalezało zajmowac prawy pas... chyba tak było... |
Tak to raczej nigdy nie było.
Skręcasz w lewo z lewego kończysz na lewym.Tak właśnie było,choć nie wiem jak jest teraz.
Paweł_BB - 14-12-2010, 15:49
mystek napisał/a: | Normalnie zachowuję odległość około 10m od pojazdu przede mną. Tj tak mniej więcej, że 2 pojazdy by spokojnie mogły zaparkować pomiędzy mną a samochodem jadącym przede mną. Oczywiście mówię tutaj o drodze do 70km/h bo na osiedlowych jadę bliżej jeszcze przy prędkościach rzędu 10-30km/h. Chyba nie nazwiesz tego siedzeniem na zderzaku? |
Moim zdaniem ryzykujesz bo:
60-70 km/h to ok. 17-19 m/s czyli w czasie reakcji z reguły wynoszącym ok. 1 s przejeżdżasz 17-19 metrów, i jak Twoim zdaniem zdąrzysz wyhamować jeśli ten gościu z przodu zacznie ostro hamować lub co gorsza walnie w coś i stanie praktycznie w miejscu?
Ja staram się stosować zasadę: PRĘDKOŚĆ / 2 = odległość w metrach, czyli np. przy 100 km/h fajny odstęp to 50 m, oczywiście trudno w mieście w gęstym ruchu trzymać odstęp 25m przy 50 km/h ale wtedy też człowiek jest bardziej skupiony - cały czas się kontroluje sytuację, ale poza miastem lub na trasie warto trzymać większy odstęp.
romero napisał/a: | Skręcasz w lewo z lewego kończysz na lewym |
Dokładnie tak ma być.
Mr V, współczuję takich sytuacji, swoją drogą jak Wy natrafiacie na takie sytuacje bo się nadziwić nie mogę powiem szczerze że jakoś nie miałem "przyjemności" wymienić się z jakimś burakiem wyzwiskami na ulicy, nie zauważyłem też żeby ktoś mi fakera pokazywał...
Ursus napisał/a: | W pierwszym przypadku faktycznie można by się zastanowić nad sensem używania w takiej sytuacji migacza. |
Przepisy mówią o sygnalizowaniu zmiany pasa i zmiany kierunku więc sygnalizować trzeba.
Podobnie możnaby ocenić nakaz jazdy np. w lewo, ktoś może powiedzieć że nie ma sensu sygnalizować kierunkowskazem, moim zdaniem trzeba.
t0m3k - 14-12-2010, 15:58
moze mi sie cos popostu pomieszało z tym zajmowaniem prawego pasa bo manewrze skrętu sorki xD
Ursus - 14-12-2010, 16:01
Paweł_BB napisał/a: | Przepisy mówią o sygnalizowaniu zmiany pasa i zmiany kierunku więc sygnalizować trzeba. |
Pasa w tej sytuacji nie zmieniasz a nie wiem jak dokładnie interpretowana jest zmiana kierunku w przypadku przepisów. Skrzyżowanie które ja podaję jako przykładowe ma dwa pasy na wprost i osobne dwa do skrętu w lewo. Właściwie nie zmieniasz więc nakazanego kierunku jazdy.
Przepisy nie zawsze podają szczegółowe rozwiązanie każdej sytuacji i nie można ich traktować, jakby były mądrzejsze od człowieka. Co więc jest rozsądniejsze, nie trzymać włączonego kierunkowskazu, czy nie mieć później żadnej możliwości zasygnalizowania zmiany pasa na lewy?
Paweł_BB - 14-12-2010, 16:48
Ursus napisał/a: | Co więc jest rozsądniejsze, nie trzymać włączonego kierunkowskazu, czy nie mieć później żadnej możliwości zasygnalizowania zmiany pasa na lewy? |
Nie wiem co lepsze: dżuma czy cholera ja robię tak że skręcam z kierunkowskazem i jak skręcę (bądź nawet w trakcie skręcania) to go wyłączam, później jak chcę zmienić pas ruchu to znowu włączam kierunkowskaz.
Ursus - 14-12-2010, 17:51
Paweł_BB napisał/a: | ja robię tak że skręcam z kierunkowskazem i jak skręcę (bądź nawet w trakcie skręcania) to go wyłączam, później jak chcę zmienić pas ruchu to znowu włączam kierunkowskaz. |
No tak, to byłoby za proste więc doprecyzuję. Na skrzyżowaniu które opisuję i na którym nie włączam kierunkowskazu konieczność zmiany pasa może wystąpić jak jeszcze nie zdążysz wyprostować kół(dodaj do tego duży ruch i fakt, że wypadałoby najpierw zasygnalizować próbę skrętu dla bezpieczeństwa, a nie jak często się to robi najpierw manewr a w jego trakcie kierunek). Gdyby te miejsca parkingowe byłyby kawałek za skrzyżowaniem, tak że spokojnie wyprostowałbym tor jazdy i wyłączył kierunek i po tym musiałbym się martwić o zmianę pasa to jest inna sprawa.
Zresztą ja nie jestem zwolennikiem nagminnego migania. Nacodzień spotykam kilka takich miejsc, gdzie jest długi pas do skrętu w prawo na "głównym" skrzyżowaniu ale wcześniej jest jeszcze jakieś odbicie z tego pasa w prawo. Co prawda zazwyczaj jest to jakiś rzadko używany dojazd do jakichś obiektów, ale jednak zdarza się, że coś stamtąd wyjeżdża. No i np ktoś próbuje stamtąd wyjechać, a z lewej nadjeżdża taki co to włączył kierunek prawidłowo przed zmianą pasa, ale jedzie na nim ostro do samego "głównego" skrzyżowania mimo iż wcześniej jest jeszcze jedna możliwość skrętu w prawo. Widziałem to nie raz, wtedy następuje takie wahanie ze strony tego wyjeżdżającego, czy ten migający chce skręcić tam skąd on wyjeżdża czy może na głównym skrzyżowaniu? Wiadomo, obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, ale po co prowokować takie banalnie kolizje?
Ja włączam kierunek, jak zjeżdżam na pas do jazdy w prawo, po czym od razu go wyłączam i włączam ponownie jak przejadę już ten wcześniejszy możliwy skręt aby dla innych moje intencje były jak najbardziej czytelne.
|
|
|