Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...
Ursus - 15-12-2010, 20:43
JCH, ja niestety nie widzę tych zdjęć. Widzę tylko ostatni link, ale on z kolei nie działa. Nie wiem czemu...
Mr V - 16-12-2010, 12:30
t0m3k napisał/a: | no przy takim znaku jak podałes JCH w moim przypadku nie daję kierunkowskazu, ale to teżzalezy od tego jak wygląda skrzyżowanie bo znak to jedno a skrzyżowanie to drugie |
W takiej sytuacji włączamy migacz, mimo, że jest to droga główna. Zaraz znajdę link do ciekawego filmiku to wstawię.
hehe. to jest dobre:
http://www.tvp.pl/krakow/...ix-2010/2623241
a tutaj odnośnie tego znaku, co kolega pokazał:
http://www.tvp.pl/krakow/...iv-2008/1677741
t0m3k - 16-12-2010, 16:55
no cóż trzeba będzie zmienic trochu styl używania kierunków
cns80 - 17-12-2010, 08:06
Aga napisał/a: | a jaka to zmiana kierunku skoro wciąż jedziesz tą samą drogą?
mnie kilkanaście lat temu uczono wręcz odwrotnie: jeśli zjeżdżam z głównej drogi, która skręca - to choć nadal jadę prosto to muszę pokazać kierunkowskaz
| A ja jak pierwszeństwo skręca w lewo to sygnalizuję lewym, a jak podporządkowana odchodzi prosto to sygnalizuję prawym.
Dzięki temu jak w podporządkowanej stoi samochód to jadąc w podporządkowaną daję mu znak że nie przetnę jego kierunku i może skorzystać i wyjechać, a jak jadę w pierwszeństwo to sygnalizuję mu że będę przecinał jego kierunek i mam 99% pewności że nie wyjedzie (1% na wyjątkowych bezmózgów). Wynika to nie tyle z nauki i interpretacji przepisów tylko z dbałości o swoje bezpieczeństwo, mienie i psychikę oraz z ogromnego doświadczenia z tego typu skrzyżowaniem (mam takie u siebie od 20 lat).
Nic mnie nie kosztuje włączenie kierunkowskazu, za to oszczędza wielu nieporozumień.
viader - 17-12-2010, 08:54
cns80 napisał/a: | Aga napisał/a: | a jaka to zmiana kierunku skoro wciąż jedziesz tą samą drogą?
mnie kilkanaście lat temu uczono wręcz odwrotnie: jeśli zjeżdżam z głównej drogi, która skręca - to choć nadal jadę prosto to muszę pokazać kierunkowskaz
| A ja jak pierwszeństwo skręca w lewo to sygnalizuję lewym, a jak podporządkowana odchodzi prosto to sygnalizuję prawym.
Dzięki temu jak w podporządkowanej stoi samochód to jadąc w podporządkowaną daję mu znak że nie przetnę jego kierunku i może skorzystać i wyjechać, a jak jadę w pierwszeństwo to sygnalizuję mu że będę przecinał jego kierunek i mam 99% pewności że nie wyjedzie (1% na wyjątkowych bezmózgów). Wynika to nie tyle z nauki i interpretacji przepisów tylko z dbałości o swoje bezpieczeństwo, mienie i psychikę oraz z ogromnego doświadczenia z tego typu skrzyżowaniem (mam takie u siebie od 20 lat).
Nic mnie nie kosztuje włączenie kierunkowskazu, za to oszczędza wielu nieporozumień. |
Podpisuję się pod tymi słowami w 100%. Jak się nie wrzuci kierunku to ktoś może pomyśleć, że pojadę prosto i mi wjechać pod koła. Niestety sporo osób jadąc główną drogą nie wrzuca kierunku na zakręcie. Wtedy trudno się domyślić, czy pojedzie prosto czy skręci.
Aga - 17-12-2010, 09:26
cns80 napisał/a: | Aga napisał/a: | a jaka to zmiana kierunku skoro wciąż jedziesz tą samą drogą?
mnie kilkanaście lat temu uczono wręcz odwrotnie: jeśli zjeżdżam z głównej drogi, która skręca - to choć nadal jadę prosto to muszę pokazać kierunkowskaz
| A ja jak pierwszeństwo skręca w lewo to sygnalizuję lewym, a jak podporządkowana odchodzi prosto to sygnalizuję prawym.
Dzięki temu jak w podporządkowanej stoi samochód to jadąc w podporządkowaną daję mu znak że nie przetnę jego kierunku i może skorzystać i wyjechać, a jak jadę w pierwszeństwo to sygnalizuję mu że będę przecinał jego kierunek i mam 99% pewności że nie wyjedzie (1% na wyjątkowych bezmózgów). Wynika to nie tyle z nauki i interpretacji przepisów tylko z dbałości o swoje bezpieczeństwo, mienie i psychikę oraz z ogromnego doświadczenia z tego typu skrzyżowaniem (mam takie u siebie od 20 lat).
Nic mnie nie kosztuje włączenie kierunkowskazu, za to oszczędza wielu nieporozumień. |
mądre
i jest to kolejny dowód na to, że kierunkowskazy mają służyć temu aby ułatwić sobie i innym życie
aby myśleć o innych kierowcach i dawać im znać co zamierzamy zrobić
a ścisłe trzymanie się przepisów, czy inaczej - nauk instruktorów jazdy - czasem bywa zwyczajnie nieżyciowe
robertdg - 17-12-2010, 09:42
Aga napisał/a: | ścisłe trzymanie się przepisów, czy inaczej - nauk instruktorów jazdy - czasem bywa zwyczajnie nieżyciowe | Instruktorów dzieli sie na Instruktorów i instruktorów, ja trafiłem na tego pierwszego, potrafił przekazać wiedze oraz sposób interpretacji i zachowań na drodze, jestem zadowolony i wiem, że gośc naprawde lubi to co robi i robi to bardzo dobrze, pomimo tego, że czasami mu się wyrwie jakieś zgrabne słowo na k. Znam osoby, które w trakcie kursu narzekaly na niego, ale w perspektywie lat jazdy za kólkiem, docenili jego nauki, najsilniejsza w człowieku jest opornośc, zwłaszcza ta do zycia w zgodzie z resztą
Aga - 17-12-2010, 17:53
robertdg napisał/a: | Aga napisał/a: | ścisłe trzymanie się przepisów, czy inaczej - nauk instruktorów jazdy - czasem bywa zwyczajnie nieżyciowe | Instruktorów dzieli sie na Instruktorów i instruktorów, ja trafiłem na tego pierwszego, potrafił przekazać wiedze oraz sposób interpretacji i zachowań na drodze, jestem zadowolony i wiem, że gośc naprawde lubi to co robi i robi to bardzo dobrze, pomimo tego, że czasami mu się wyrwie jakieś zgrabne słowo na k. Znam osoby, które w trakcie kursu narzekaly na niego, ale w perspektywie lat jazdy za kólkiem, docenili jego nauki, najsilniejsza w człowieku jest opornośc, zwłaszcza ta do zycia w zgodzie z resztą |
po części masz rację, ale tylko po części
moja przyjaciółka jest instruktorem jazdy i twierdzi, że ludzi uczy się "pod" egzaminatorów
a że egzaminatorzy są nieżyciowi to , niestety, instruktorzy również muszą przekazywać te nieżyciowe zasady po to aby uczeń zdał egzamin
t0m3k - 17-12-2010, 18:35
Aga dobrze mówi Egzamin to jedno a jazda jak się ma już prawko to drugie robilem prawko rok temu i dobrze widzę tą róznicę.... jak zdałem prawko to musialem się uczyć jeździć na nowo. Na egzaminienie mozesz ułatwiać jazdy innym użytkownikiem. mignięcie kierunkiem w prawo jadc prost ow podporządkowaną ( jak to wczesniej opisywano) moze grozic oblaniem egzaminu, tak samo przepuszczenie ludzi na pasach ( u niektórych egzaminatorów w Bielsku ), wypuszczenie kogoś z podporządkowanej, czy tez zrobienie miejsca przed sobą dla kogoś z innego pasa....
Paweł_BB - 17-12-2010, 18:42
Aga napisał/a: | twierdzi, że ludzi uczy się "pod" egzaminatorów
a że egzaminatorzy są nieżyciowi to , niestety, instruktorzy również muszą przekazywać te nieżyciowe zasady po to aby uczeń zdał egzamin |
Taaaa, a egzaminatorzy pewnie są zdania że to instruktorzy uczą pierdół i są nieżyciowi
Jest tylko 1 zasadnicza różnica: instruktor robi co chce w tej swojej firemce i nikt mu nie podskoczy, może robić co chce, może nawet bez jazdy wydać Ci dokument zaliczenia kursu (myślisz że tak nie robią?) oraz egzaminu wewnętrznego podczas gdy egzaminator ma nad sobą kilku lamerskich urzędasów, którzy mają w nosie "nieżyciowe" przepisy a nagranie z auta jest dowodem czy egzamin został przeprowadzony zgodnie z przepisami i procedurami....
Aga - 17-12-2010, 19:09
różnice pomiędzy teorią instruktorsko-egzaminatorską a życiem i praktyką widać najbardziej wtedy, gdy ktoś jeździ wiele lat i nagle musi zdać ponownie egzamin
to, czego uczą instruktorzy (bo wymagają egzaminatorzy) ma niewiele wspólnego z życiem
litera prawa i jej osobista interpretacja - ot co!
a można by tak poświęcić na kursach trochę czasu na naukę kultury na drodze, myślenia, elastyczności i sprytu - a nie tylko zimnych zasad
Paweł_BB - 17-12-2010, 19:36
Aga napisał/a: | a można by tak poświęcić na kursach trochę czasu na naukę kultury na drodze, myślenia, elastyczności i sprytu - a nie tylko zimnych zasad |
Jak najbardziej się z Tobą zgadzam! Niestety podobnie jest w naszym szeroko pojętym szkolnictwie - kładzie się nacisk na wiedzę a nie uczy się myślenia...
Wracając do kultury a właściwie jej braku oraz kompletnej bezmyślności:
Dojeżdżam wczoraj do skrzyżowania ze światłami, drogowcy sprytnie szeroko wymalowali linie żeby obok zmieściły się 2 auta - jedno do prawoskrętu na strzałce warunkowej a drugie do jazdy na wprost lub w lewo. No i oczywiście ja elegancko dojeżdżam do czerwonego światłą, staję skrajnie przy lewej stronie pasa (nawet lewymi kołami na linii podwójnej już stoję żeby więcej miejsca zrobić) a za mną kretyn centralnie na środku pasa i zablokował wszystko z tyłu oczywiście natychmiast pojawił się rządek aut chcących skręcić w prawo na strzałce (mrugają i trąbią) a ten za mną bez reakcji, no to podjechałem jeszcze ze 2 metry praktycznie już na przejście dla pieszych żeby burak mógł więcej miejsca zrobić ale ten oczywiście znowu podjechał za mną centralnie na środku co za jełop...
mkm - 17-12-2010, 20:04
Pierwszym krokiem do poprawy umiejętności przyszłych kierowców jest ponowne przeszkolenie instruktorów.
Część z nich sama nie potrafi jeździć (lub jeździ fatalnie)...
Co taka osoba może przekazać? Nic.
Może natomiast przygotować kursanta "pod egzamin", i tu jest pies pogrzebany...
misjonarz. - 17-12-2010, 22:11
mi (nam - kursantom) na kursie instruktor zawsze powtarzał że za kółkiem trzeba myśleć i przewidywać.
Uczył jeździć, przy tym uczulał jednak na zachowania i wymogi egzaminatorów. na koniec kursu pokazywał miejsca na trasie ewentualnej jazdy egzaminacyjnej w których mogła być jakaś niespodzianka.
Na koniec załatwił dla nas (całej grupy która z nim jeździła) egzamin w jednym terminie i był tam z nami. był to rok 92.
i takiego podejścia do sprawy życzył bym wszystkim kursantom
BTW...
moja żona robiła prawo jazdy 12 lat później. wziąłem ją naszym autem na jazdę po wsi, mówię zawróć na skrzyżowaniu, kochanie pyta sie o co mi chodzi i jak to się robi
robertdg - 17-12-2010, 22:24
Aga napisał/a: | po części masz rację, ale tylko po części
moja przyjaciółka jest instruktorem jazdy i twierdzi, że ludzi uczy się "pod" egzaminatorów
a że egzaminatorzy są nieżyciowi to , niestety, instruktorzy również muszą przekazywać te nieżyciowe zasady po to aby uczeń zdał egzamin | fajne podejście, ale to bzdura, bo dobry instruktor nauczy odpowiedniego zachowania na drodze, co będzie przekładać się na pozytywny wynik egzaminu praktycznego, bynajmniej określam to po tym w jaki sposób ja byłem szkolony, fakt faktem, że przy tak niewielkim czasie jaki instruktor poświęca uczniowi nie można nauczyć się wszystkiego, ale można zaczerpnąc garść dobrych podstaw plus uwagi egzaminacyjne, zresztą sprowadzało się to głownie do opanowania podstawowych czynności, styl i charakter jazdy moga sporo powiedzieć o przyszłym kierowcy. Jezeli opanowal KRD, czuje kółko i potrafi odpowiednio analizowac sytuacje, to zda bez zadnych udziwnien w stylu nauka pod egzaminatora, bo takie szkolenie, to tak jak rycie na pamięć, które później szybko uleci z główki.
|
|
|