Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...
gzesiolek - 11-09-2011, 13:51
mjsystem, zalezy jaki pozar...
ja zgasilem pozar golymi rekoma i sniegiem, bo nie bylo czasu na szukanie gasnicy, gdy w firmowej Fabii cos poszlo z elektryka i skrzynka z bezpiecznikami zaplonela zywym ogniem...
tzn. zadymilo z kratki w czasie jazdy... gdy zatrzymalem sie i otworzylem drzwi z boku deski mialem juz dziure 20x20cm z ktorej buchnal zywy ogien... odruchowo gasilem tym co mialem pod reka... stlumilem ogien kurtka, sniegiem i rekoma, pozniej odlaczenie aku, bo ciagle cos iskrzylo (stacyjke odlaczylem od razu), pozniej dopiero znalazlem gasnice w bagazniku
ale auto uratowalem... patrzac jak szybko topil i chwytal ogniem plastik to jakby zaczal od szukania gasnicy to rzeczywiscie jedna by nie starczyla... no ale kurtke zimowa mialem do wyrzucenia, na szczescie juz znoszona byla
robertdg - 11-09-2011, 15:44
Załóżmy, że zdarza się taka sytuacja:
http://www.yafud.pl/1007/#commentsbox
sam kiedyś podobny przypadek opowiadałem, pytanie, jak dać do zrozumienia złośliwcowi który wprawadza nas w stan niemożliwości, że być może jego celowe zachowanie może doprowadzić do tragedii, zakładamy, że jedyne możliwości to wykorzystanie najbardziej przeciętnych możliwości auta - zapomnij, że masz CB, oraz jaką kolwiek możliwośc bezpośredniego kontaktu ze złośliwcem, a Twoje auto to całkiem przeciętny wóz 1.8 o mocy 100KM, sytuacja kryzysowa
mjsystem - 11-09-2011, 15:45
gzesiolek napisał/a: | mjsystem, zalezy jaki pozar... |
To tez napisałem "zazwyczaj"
Znam przypadek, kiedy kierowca zanim zatrzymał auto to juz płonął, i tylko dobra pozycja społeczna i znajomości zawodowe( to jest lekarz wojskowy) pozwoliła mu na powrót do normalnego zycia...
Szwagroz - 19-09-2011, 06:38
Całe życie człowiek walczy ze stereotypami ale sie (piiiii) nie da... jadę sobie spokojnie, przede mną jakis bus renówka i VIEŚWAGEN, przed nami górka, robia się dwa pasy, że byłem na końcu stawki chwile poczekałem czy z przodu ktoś nie będzie wyprzedzał dostawczaka. Po dobrych 20 metrach nie widząc reakcji włączam migacz i zjeżdżam na drugi pas i co? i oczywiście wieśwagen, bez migacza pół metra przed maska mi sie wpieprza, to ja noga z gazu i nawet lekko na hamulec i po klaksonie. Oczywiście nawet głupiego mrygniecia awaryjkami. Górka miała dobry kilometr to i wagena tez wyprzedziłem. Po kilkunastu kilometrach urażony dumą golfiarz na podwójnej ciągłej we wjeździe do jakiejś wioski wpieprza się między mnie a inny samochód przede mną do tego zmuszając jedącego z naprzeciwka do zjazdu na pobocze. Ja po hamulcach i klakson i krew mnie zalała, miał szczęście że jechałem z córka i żal mi galanta. bo bym mu boczek i tył przeorał. Niech mi więcej nikt nie mówi ze kilku buraków psuje opinię o kierowcach dojczeaut, bo to raczej kilku normalnych psuje opinie o burakach w swych szwabskich autach. Bo jakos 90% chamskich zachowań robią ci kierowcy, reszta to tiry i przedstawiciele handlowi, ale oni nie maja wpływu czym jeżdżą.
gzesiolek - 19-09-2011, 07:45
Szwagroz napisał/a: | Po dobrych 20 metrach |
Powinienes wiedziec, iz na polskich drogach bardzo czesto mija 1 sek od podejcia decyzji po wykonanie... a dales im wlasnie ok 1-2s
Szwagroz napisał/a: | Ja po hamulcach i klakson i krew mnie zalała, miał szczęście że jechałem z córka i żal mi galanta. bo bym mu boczek i tył przeorał. |
Nawet bez corki, tez nie rownaj do "najlepszych"... Chamstwa chamstwem nie wytepisz... tylko utwierdzisz go w przekonaniu o burakach w japonskich szlifierkach...
Szwagroz napisał/a: | Niech mi więcej nikt nie mówi ze kilku buraków psuje opinię o kierowcach dojczeaut, bo to raczej kilku normalnych psuje opinie o burakach w swych szwabskich autach. Bo jakos 90% chamskich zachowań robią ci kierowcy, reszta to tiry i przedstawiciele handlowi, ale oni nie maja wpływu czym jeżdżą. |
Nerwy nerwami... ale niestety wieksza czestosc wystepowania rolonictwa pastewnego za kierownica niemieckich aut wiaze sie tylko z dwoma rzeczami: 1. wieksza popularnoscia tychze, 2. przeswiadczenia w pewnych kregach iz lepszy 15letni niemiecki niz nawet nowy koreanski/japonski/francuski/wloski (niepotrzebne skreslic) to powoduje tez pkt 1. ale i kregi te nie naleza do kulturalnycn na drogach...
Jednak nawolujac o 90% i oceniajac stereotypowo wszystkich wg marki (jak i rejestracji samochodu np...) niesprawiedliwie oceniasz tysiace kulturalnych uzytkownikow drog... a nawet uzytkownikow tego forum...
Polecam luz i pochodz do tego w ten sposob:
"Spoko jestem dobry kierowca jak mu 2x zycie uratowalem..."
a nie
"Buraka to bym najchetniej jakas stluczka wyleczyl..."
Pozdrawiam i zycze cierpliwosci... jakbym mial sie denerwowac kazdym takim zdarzeniem to po podrozy nad polskie morze i z powrotem dostalbym z 3x zawalu i z 2xwylewu... i to nie tylko przez niemieckie auta...
jaca71 - 19-09-2011, 09:36
gzesiolek, Jestem daleki od stereotypów i dzielenia kierowców według marki czy tablicy rejestracyjnej. Ale od czasu kiedy zacząłem jeździć rowerem do pracy zauważyłem, że najgorszy typ jeździ VW Golf III (reszta jest ok) oraz BMW E36 (inne trójki są ok) z tablicami KWI... a zaraz za nimi KOL...
Reszta obserwacji to:
- w Polsce jest brak szacunku dla pieszych i rowerzystów - traktuje się ich jak intruzów
- w Polsce brak szacunku dla innych kierowców
- w Polsce brak szacunku dla przepisów
Niezależnie od marki i tablicy rejestracyjnej.
Ale dwa ostatnie najczęściej wykazują właściciele drogich i dużych SUV'ów
Co ciekawe w samochodzie mniej to widać, bo jednak jedzie się szybciej i bardziej skupia na jeździe przez co mniej czasu na obserwacje. Dodatkowo częściej jestem po tej gorszej stronie barykady. W ciągu 2 miesięcy trzy razy byłem o włos od potrącenia. Dwa razy słyszałem "ale ja nie widziaaaałam", a trzecim razem "fuck". nawet nie wspominam ile razy byłem wyprzedzany na milimetry, czy ktoś wyprzedzał z przeciwka na czołówkę ze mną. Od razu pisze że jestem oznakowany i oświetlony zgodnie z przepisami.
elektryk - 19-09-2011, 12:48
jaca71 napisał/a: | Reszta obserwacji to:
- w Polsce jest brak szacunku dla pieszych i rowerzystów - traktuje się ich jak intruzów | Staram się ustępować miejsca pieszym i rowerzystom, czasem przypadkiem popełnię jakiś grzeszek, ale ja mam obserwację, że w Polsce bardzo często piesi i rowerzyści zachowują się jak typowi intruzi. Dwa przykłady z zeszłego tygodnia:
1. dwóch pijaczków się prowadzi chodnikiem wzdłuż drogi, nagle jeden prawie wyskakuje mi przed maskę a drugi go próbuje wciągnąć na chodnik
2. jadę szeroką trójpasmową drogą prawym pasem, mam przed sobą rowerzystę, zmieniam pas, wyprzedzam, wracam na prawy pas. Dojeżdżam do skrzyżowania, ten sam rowerzysta wciska się przy krawężniku, mija mnie i kilka samochodów. Światło zmienia się na zielone i wszyscy po kolei albo wyprzedzą rowerzystę na grubość lakieru, albo poczekają kolejne 3 minuty na następne światła, bo wszystkie pozostałe pasy są zastawione samochodami. Ciekawe co będzie się działo jak wprowadzą strefy buforowe na 3 pasmowych drogach przelotowych, a akurat będzie pod górkę i rowerzyści nie dadzą rady.
I jeszcze jeden przykład starszy, moja żona jedzie, wyjeżdża z bocznej uliczki, już ma przejechać obszar chodnika (nie ma drogi rowerowej), nagle zza rogu wyskakuje pędzący rowerzysta, żona daje po hamulcach, zatrzymuje się, a rowerzysta ostro hamuje i na obszarze przed drogą wykonuje efektowny przewrót przez kierownicę na ziemię. Oczywiście sprawa kończy się pyskówką.
mkm - 19-09-2011, 12:56
Rowerzyści niestety zachowują się jakby byli ponad prawem, a od momentu zmiany przepisów u niektórych widzę zachowania typowo roszczeniowe...
Jak ktoś ma 10 min. to polecam
http://www.tvp.pl/krakow/...ii-2011/4966763
Luk - 19-09-2011, 13:15
No niestety często obserwuję u rowerzystów i pieszych kompletny brak wyobraźni... Nie wiem, czy większość z tych osób nie jeździ samochodem, bo ich zachowania na to wskazują. Ja jeżdżę rowerem sporo, ale fakt, bardzo rzadko po ulicach. Jak już, to chodnik/ścieżka, a głównie las. Ale do rzeczy. Zauważyłem pewną lukę w przepisach, mianowicie jadę samochodem ulicą wzdłuż której biegnie ścieżka. Ale ja o tym nie wiem, bo nie informuje mnie o tym żaden znak (znak jest, ale na chodniku - info nie dla mnie). Skręcam w prawo, przecinając ścieżkę. I w tym momencie nie jestem informowany, że przecinam ścieżkę (mogę się zorientować tylko po kolorze nawierzchni - ale to nie jest oficjalny znak). A brak tej informacji ma niebagatelne znaczenie, bo przecinając pasy obserwuję przestrzeń max. 5m przed przejściem - a dla ścieżki to powinno być min. 20m. (ze względu na róźnicę prędkości poruszania się pieszego i roweru. ) Także JA, jadąc rowerem, zawsze zwalniam i upewniam się, że skręcający samochód mnie widzi. Niestety większość rowerzystów nie upewnia się...
Przypadek 2: Pieszy.
Zbliżam się, powoli (20km/h) do przejścia przy przystanku - widzę, że stoi dziewczyna. Ale stoi i dłubie w telefonie. Nie wiem, czy będzie przechodzić, czy czeka na przystanku. Z przeciwka jadą i widzę, że też nie wiedzą... W momencie, gdy jestem już blisko, dziewczyna widząc, że ten z przeciwka zwalnia, włazi na jezdnię NIE PATRZĄC W OGÓLE w moją stronę!!! Skutek - hamowanie z piskiem. Ja wiem, że w Skandynawii to, że ktoś stoi PRZY przejściu już jest powodem zatrzymania, ale w Polsce przepisy są inne. I podejrzewam, że tam nikt nie stoi tak sobie przy przejściu, bo wie, że zaraz wstrzyma cały ruch...
gzesiolek - 19-09-2011, 13:28
Po prostu wielu rowerzystow ktorzy maja chcac nie chcac znacznie gorzej na codzien i czesto gesto wrecz sa gnebieni "nieswiadomie", wraz z czasem radykalizuje swoje poglady... bo jak mnie tepia to jesli mam jakiekolwiek prawa to bede tak je naginal zeby bylo na moje... mam kumpla, ktory stwierdzil ze tam gdzie ma pierwszenstwo to ma gdzies zasade ograniczonego zaufania i bedzie przelatywal na maksymalnej predkosci na rowerze, niech inni uwazaja... bo inaczej to on bedzie zawsze w d... bity i nikt go nie pusci mimo ze ma pierwszenstwo...
druga grupa to Ci co niezaleznie jakiego rumaka dosiada, czy nawet ida na piechote, innych traktuja jak przeciwnikow, a jazda dla nich to wrecz wojna... niestety w Polsce takich jest na peczki...jak jedzie rowerem bedzie pierwszy do krzykow jak to jest pokrzywdzony i bedzie pierwszy sie pchal na wielopasmowke, nawet jak ma sciezke obok... ale jak sam wsiadzie za kolko do swojego bolidu spalinowego, to czesto gesto jedzie bluzgami po wszystkich... a zwlaszcza tych co wrzuca kierunkowskaz i chca zmieniajac na chwilke pas wyprzedzic rowerzyste... co to to nie... nigdy takiego nie wpusci... "niech sie wlecze ciota"... a na przejsciu wejdzie przed kola bo jest ba przejsciu... i bedzie szedl najwolniej jak potrafi, tym wolniej im Ty gwaltowniej zahamujesz zeby czasami go nie wziac na maske... taki obraz Polaka...
dodalbym jeszcze przechodzenie/przejezdzanie na czerwonym, bo przeciez 30-60sek czekac nie bede... a to coraz czesciej robia ludzie takze na rowerach... blokujac skrzyzowania dosc skutecznie przejezdzajac 10-15km/h przez wielopasmowe skrzyzowanie na wczesnym czerwonym...
Wiec poszerze nie pojazd robi z czlowieka debila, tylko debil czasem wsiada do okreslonego pojazdu... wiec zamiast jechac generalnie po rowerzystach, pieszych, motocyklistach, kierowcach, moze niech lepiej kazdy sprobuje krytycznie zajac sie samym soba i czlonkami swoich rodzin... jak kazdy bedzie mial nieco mniej cwaniactwa i agresji na drodze to i zycie na drodze stanie sie latwiejsze...
elektryk - 19-09-2011, 13:49
gzesiolek napisał/a: | mam kumpla, ktory stwierdzil ze tam gdzie ma pierwszenstwo to ma gdzies zasade ograniczonego zaufania i bedzie przelatywal na maksymalnej predkosci na rowerze, niech inni uwazaja... bo inaczej to on bedzie zawsze w d... bity i nikt go nie pusci mimo ze ma pierwszenstwo... | No właśnie nie do końca, jak mi to tłumaczył znajomy policjant, jak widzisz że nie masz możliwości zahamowania przed rowerem i go uderzysz przodem, to dodaj gazu, wtedy rowerzysta uderza w bok i jest jego wina, bo byłeś pierwszy, a najgorszym wypadku sprawa będzie bardzo dyskusyjna i zakończy się obustronną winą. Jak uderzysz przodem rower to jest automatycznie Twoja wina bezdyskusyjnie, bo Ty wjechałeś w rower który już przejeżdżał.
viader - 19-09-2011, 14:22
Gratuluję takiemu policjantowi, który radzi jak uderzyć rowerzystę...
elektryk - 19-09-2011, 14:49
viader napisał/a: | Gratuluję takiemu policjantowi, który radzi jak uderzyć rowerzystę... | Takie jest życie i przepisy, zawsze masz wybór i znasz konsekwencję swoich decyzji. Rowerzyście też zdają sobie z tego sprawę i też w razie wypadku będą tak celować żeby trafić na maskę i będą wołać policję.
Tak samo jak ten nauczyciel zawodowych kierowców który kazał wjeżdżać w osobówkę, nie jest to moralne, ale kalkulacja podpowiada takie zachowania.
arekp - 19-09-2011, 15:34
Ja znow w sobote zglosilem na Policje autko na tablicach GA* ktore na trasie Szn-Koszalin lamalo przepisy w sposob juz nie tyle bezczelny co zagrazajacy bezpieczenstwu innych uczestnikow drogi.
- wyprzedzanie 3 samochodow, na ostrym zakrecie i podwojnej ciaglej gdy z przeciwnej strony jada samochody
- wyprzedzanie na martwych polach
- o malo nie spowodowanie czolowki na prostym odcinku drogi, z doskonala widocznoscia podczas wyprzedzania osobowki i TIRa z dodatkowa przyczepa
Jezdze duzo i wiele lat, ale takiego bezmyslnego przeginania paly w zyciu nie widzialem i to wszystko na odcinku raptem 15km drogi.
Uznalem, ze zanim dojedzie do Trojmiasta moze kogos zabic. Mam nadzieje, ze 112 faktycznie przekazalo info do Koszalina, ze ktos taki sie zbliza i ze komus na miejscu chcialo sie pofatygowac zeby przytlumic zapedy debila.
[ Dodano: 19-09-2011, 15:38 ]
Maly ps. odnosnie rowerzystow. W zeszlym tygodniu jeden ze szczecinskich taksowkarzy probowal zepchnac moja narzeczona z drogi. Nawet sie gnoj nie zatrzylal po tym jak ja przetrcil, a kiedy sie zorientowal ze ona go zaczela gonic to zwial w pierwsza mozliwa uliczke i kluczyl tak aby ja zgubic.
Udalo sie nam namierzyc goscia, sprawa zgloszona na Policje.
Powod dla ktorego sie nie zatrzymal po zajsciu? No kto zgadnie?
"Spieszylo mi sie, mialem zlecenie"
mystek - 19-09-2011, 17:43
#Grzesiolek - oj, przechodzenie na czerwonym miażdży . Jedno z najgorszych miejsc w Krakowie, to przejście od przystanku tramwajowego do CH Plaza. Dla nieznajomych tematu - otóż ów przejście dla pieszych znajduje się na dość sporym wzniesieniu, z którego doskonale widać jezdnię daleko w dół i widać, czy ktoś nadjeżdża, czy też nie.
Przedwczoraj miałem taką sytuację, że jadę sobie od dołu właśnie, od M1. Jadę jako jedyny samochód praktycznie. Widzę z oddali, że mam zielone światło na wspomnianym przejściu, jadę stałą prędkością 70km/h, ludzie stoją na czerwonym i wychodzi mi jakaś młoda siksa, nie popatrzyła nawet czy coś jedzie, bo była zaabsorbowana rozmową przez telefon. Moja reakcja - klakson do oporu i tak przejechałem dobre kilka sekund, dziewczę potruchtało biegiem przez przejście.
W sumie śmiałem się z tego i trąbiłem specjalnie, żeby ją postraszyć, ale mam nadzieję, że coś ją to nauczy. Na szczęście byłem bardzo daleko i spokojnie nawet ze 150 dałbym radę wyhamować, ale to głupota, by przechodzić na czerwonym, a szczególnie nawet nie patrząc, czy coś nadjeżdża!
|
|
|