Nasze Miśki - Nowy Misiek w drużynie...
Anonymous - 11-04-2007, 18:04
chyba ze bedziemy informowani przez media
Mario - 11-04-2007, 18:37
no kto wie
Anonymous - 11-04-2007, 22:13
pozwolę sobie dołączyć się do dyskusji
josie, moim zdaniem masz tylko częściowo rację. owszem, niby mozna popełnić błąd, niby żal człowieka. ale to tylko jego wina. ludzie u nas często myślą, że aukcje w stylu allegro są jedynie informacyjne tudzież niezobowiązujące. jednak według prawa taka aukcja zobowiązuje tak samo jak umowa kupna-sprzedaży i jest w pełni "poważną sprawą".
były zresztą już podobne sytuacje - ktoś tam sprzedał za grosze Jeep'a Cherookie, ostatnio facet po zauważeniu pomyłki zakończył aukcję, ale zapomniał wycofać oferty i musiał sprzedać kobiecie łódź motorową wartą 40 tys złotych za 1 zł. musiał, bo tak sąd orzekł.
teoretycznie pozostaje moralny aspekt sprawy... ale uważam, że za własną głupotę trzeba płacić.
prawo jest prawem. nawet jak mu trochę moralności czasem brak.
Krzyzak - 12-04-2007, 10:40
1. od lat jest tak, ze sama rejestracja na Allegro nie wystarcza - firma wysyla do rejestrujacego list, a on akceptuje przedstawione warunki i potwierdza rejestracje przyjmujac do wiadomosci zasady i regulamin
2. pomylic sie mozna, ale niestety za pomylki sie slono placi - mozna powiedziec, ze ktos np. pozyczajcy pieniazki w banku czy u zdzierajacych odsetki lichwiarzy tez sie pomylil, ale to nie jest podstawa do rozwiazania umowy - podpisalo sie ja i udzielilo zgody na warunki tam zawarte; a ze 90% spoleczenstwa nie czyta umow tylko podpisuje w ciemno, to juz ich sprawa
3. kolega kupujacy to auto nie zmuszal wlasciciela do sprzedazy, nie zrobil zadnego podchodu czy oszustwa lub wymuszenia - zalicytowal tylko aukcje i zrobil to zgodnie z prawem; mozna sie doszukiwac norm moralnych, ale tego roztrzasal nie bede, bo kazdy ma wlasne - wlasciciel podobno nie zachowal sie milo i uczciwie i pewnie dla zasady (temperowania buca - chociaz szczegolow nie znam) sam bym ciagnal sprawe w sądzie - na korzysc Inferno dziala moim zdaniem slowo 'OKAZJA' w tytule aukcji - mial prawo myslec, ze to okazja, skoro wlasciciel oficjalnie o tym poinformowal - zreszta, mimo, ze polskie prawo nie jest precedensowe, to i tak ma sprawe wygrana - teoretycznie auto nie jest juz wlasnoscia tego, ktory je wystawil na aukcji, a ponowne wystawienie jest przestepstwem - czyli Pan AdrianMarchwicki kpi sobie z prawa
Anonymous - 12-04-2007, 13:17
inferno a co Ty do tej pory zrobiłeś w tej sprawie??
Anonymous - 13-04-2007, 15:33
mam wrazenie ze nic poza napisalem o tym na forum... i wydaje mi sie ze nawet nic nei zrobi... bo to tylko latwo wyglada jak sie na to patrzy i czyta...
Anonymous - 13-04-2007, 18:43
GizMo napisał/a: | mam wrazenie ze nic poza napisalem o tym na forum... i wydaje mi sie ze nawet nic nei zrobi... bo to tylko latwo wyglada jak sie na to patrzy i czyta... |
Też tak sądze
inferno - 14-04-2007, 10:37
No widze, ze dyskusja wre. Nie bede sie powtarzal w kwestii "moralnej". Swoje juz napisalem. Skontaktowalem sie z pewna kancelaria prawna w Warszawie (nota bene to ta od Jeepa Cheeroke), przeslalem im wszelkie informacje i materialy, ktore zebralem. Na poniedzialek jestem umowiony z adwokatem i wtedy wspolnie zastanowimy sie co dalej. Ze wstepnych ustalen wynika, ze mozliwosci jest wiele. Proces jest jak najbardziej do wygrania, ale to ostatecznosc. Z dwoch powodow:
1. Jest czasochlonny. Choć mnie sie nie spieszy
2. Sprzedajacy poniesie dodatkowe koszty procesowe w dosc znacznej wysokosci.
Jesli chodzi o ponowna sprzedaz - w świetle prawa mojego już - samochodu, tym sie nie martwie. Bo to Sprzedawcy problem i w razie czego dodatkowo jeszcze bedzie scigany przez prokurature.
Reasumujac: wiele znowu zalezy od reakcji Sprzedawcy na propozycje ugody, ktora wystosuje prawnik.
Na razie tyle.
Anonymous - 14-04-2007, 10:39
heh informój na bieżąco;)
TommiCrazy - 14-04-2007, 22:03
oczywiscie ze finalna decyzja nalezy do licytujacego, nikt cie niezmusil zalicytowac, duzo racji ma krzyzak, sa tam elementy aukcji ktore przemawiaja na twoja kozysc...bedziesz mial zgryza tylko jak on sprzeda i wezmie pieniadze za to auto dla kogos innego, wtedy bedziesz musial sie uzerac z dwiema podmiotami prawnymi ktore niebeda chcialy ustapic tobie, jako ze ex wlasciciel niebedzie chcial oddac kasy a tamten niebedzie chcial oddac samochodu ktory notabene jest twoj (prawie)
Anonymous - 14-04-2007, 23:19
A ja muślałem, że tylko w Erze jest wszystko za złotówkę, hihi
McDoune - 14-04-2007, 23:57
wix napisał/a: | teoretycznie pozostaje moralny aspekt sprawy... ale uważam, że za własną głupotę trzeba płacić. |
wiecie co, tak sobie czytam od początku ten wątek i postanowiłem się nie odzywać, ale jakoś dzisiaj nie wytrzymałem.
Mam tylko pytanie, jak brzmiałby temat gdyby to Inferno przypadkiem sprzedał samochód za 38 PLN. Pewnie grzmiałaby większość osób że jakiś ch... chce go oskubać itp.
Oczywiście wiem że Wam by się to nigdy nie zdażyło, bo Wy zawsze czytacie umowy z pełnym zrozumieniem,
Ja bym nigdy nie poszedł z czymś takim do sądu, bo czułbym się zażenowany tym że żeruję na ludzkim błędzie, czy na prawdę uważacie że słowo okazja znaczy 50 razy taniej
a i jeszcze, jakbym już musiał robić taki wałek (wiem wiem w rozumieniu prawa wszystko jest ok) to na pewno wstydziłbym się tym chwalić
Więc wybaczcie, ale jeżeli taki Misiek ma dołączać do druzyny, to ja nie jestem pewien czy mnie się to podoba
pozdrawiam
K
inferno - 15-04-2007, 01:10
Najwyraźniej nie czytałeś wszystkich postów. Świetnie to podsumował Krzyżak. Ja nie będę się po raz kolejny do tego odnosił, bo temat nie będzie miał końca.
I nie zawsze jest tak, jak nam się podoba
PS.
Dla równowagi. 2 dni temu zdarzyło mi się, że jakiś gość zalicytował na mojej aukcji gazobeton dając cenę 2000 zł/szt co mnożąc przez 864 dało kwotę 1.728.000 zł. !!! Gość zadzwonił, wyjaśnił sytuację i poprosił, żebym wycofał jego ofertę. Zrobiłem to bez wahania w ciągu minuty przerywając robotę, którą aukrat się zajmowałem. Tak więc clue takich spraw leży często w komunikacji. Zresztą, dotyczy to chyba wszystkiego innego - od pytania o godzinę po negocjacje na wysokim szczeblu.
Mam też świetny przykład. Z natury nie jestem złośliwy, a cierpliwości można mi pozazdrościć, ale jeśli już ktoś zalezie mi za skóre, to..."biada Ci wzbudzić gniew w ludziach cierpliwych". Kilka lat temu wracałem do domu wałem miedzeszyńskim (po raz pierwszy tą trasą). Piątkowe popołudnie, tradycyjny korek. Gdzieś przed Otwockiem jest rondo. Ślimacząc się w tym korku lewym pasem, kiedy zobaczyłem to rondo z daleka i nie wiedząc jak jest zbudowane (chciałem jechać na wprost i w razie czego nie chciałem blokować), włączyłem prawy kierunkowskaz i cierpliwie czekałem, aż któryś z kierowców mnie wpuści. Jakoś nikt się nie kwapił. No nic, wszak czasem tak bywa. Po kilku minutach i kilkunastu/kilkudziesięciu przejechanych metrach, zauważyłem w lusterku, że stojący na prawym pasie Tico stoi, podczas gdy kolumna przed nim ruszyła. Tak więc spokojnie sobie wjechałem w powstałą lukę. Tymczasem dojechał do mnie jegomość w owym Tico mrugając groźnie długimi i trąbiąc jak szalony. Po czym zaczął wyprzedzać mnie poboczem z prawej strony. Kolumna stanęła. Gość w Tico również, na mojej wysokości (dalej nie miał jak pojechać) i usiłował wysiąść z samochodu tocząc pianę z ust. Niestety stanął tak blisko, że zdołał wystawić tylko jedną nogę i rękę, którą zaczął walić mi w boczną szybę. Nie ukrywam - parsknąłem śmiechem, co jeszcze bardziej go rozwścieczyło, bo zaczął uderzać drzwiami w bok mojego samochodu. W międzyczasie kolumna znowu ruszyła. Ja wpuściłem narwańca przed siebie. Wjechał w lukę z zaskakującą jak na Tico dynamiką, wyskoczył z samochodu i zaczął sunąć w moim kierunku. 2 metry od maski mojego wózka przystopowało go jednak moje 190 cm wzrostu i 100 kg wagi, odwrócił się na pięcie, wrócił do samochodu i już nie pyskował. Cała sytuacja mnie rozbawiła i miałem dobry humor aż do przyjazdu do domu. Ponieważ dość długi kawałek turlałem się za tym Tico, w pamięci utkwił mi jego numer rejestracyjny. Po przyjeździe do domu rozsiadłem się wygodnie z ojczulkiem przed domem gawędząc o sprawach wszelakich. W pewnej chwili moją uwagę przykuły zielone ślady na drzwiach i lusterku mojego ówczesnego P 406. Okazało się, że gość tak uderzał drzwiami swojego Tico, że moje drzwi i lusterko były do malowania. Wkurzyłem się. Następnego dnia pojechałem na komisariat (możecie sobie wyobrazić, że w sobotę gliniarze mieli na twarzach wypisane "Panie, idź Pan w cholerę"). Ja też wolałbym robić wtedy co innego. Ale chciałem, żeby taki narwany jełop za kierownicą miał nauczkę. Gliniarze z nieskrywaną niechęcią zrobili zdjęcia, sporządzili protkół i przesłali to wszystko do kolegów z Otwocka. Tamci przesłuchali faceta i skierowali sprawę do sądu. Niespełna 2 miesiące później odbyła się rozprawa. Gość dostał grzywnę, a równowartość poniesionej szkody (300 zł za malowanie drzwi i lusterka), na mój wniosek miał wpłacić na dowolnie przez siebie wybrany cel charytatywny. Tak więc nie chodziło wtedy o kasę, ale o zasady. I w dużej mierze podobnie jest w tym przypadku. Choć - co tu kryć - Carisma też nie do pogardzenia. Tym lepiej.
Przy okazji chciałbym oznajmić tym wszystkim, którzy zamierzają jeszcze przedstawiać w tym wątku swoje..hmm...umoralniające opinie - oczywiście nie mam nic przeciwko temu, wszak macie do tego prawo (tylko róbcie to po zapoznaniu się ze wszystkimi aspektami sprawy). Nie oczekujcie jednak, że będę się do nich w jakikolwiek sposób ustosunkowywał. Swoje stanowisko już przedstawiłem w dotychczasowych postach.
McDoune - 15-04-2007, 01:30
tu nie chodziło o umoralnianie, a już na pewno nie Ciebie, po co miałbym to robić ? Wali mnie czyja będzie ta Carisma, nie mój cyrk.
chciałem tylko skorzystać z tego że forum jest dla wszystkich i wyrazić swoje obrzydzenie ... choć w sumie nie wiem po co, przecież wiadomo że opinia jest jak....
a i piękna historia o Tico, tylko jaki morał, że jesteś ostatni sprawiedliwy, czy że masz 190cm ??
inferno - 15-04-2007, 01:37
Morał jest taki, że każda akcja rodzi reakcję (i ja również się z tym liczę, o czym już tutaj mówiono). Masz jakieś problemy z percepcją?
A i niczego Ci przecież nie zabraniałem, więc po co się usprawiedliwiasz? Wyrażaj sobie do...obrzydzenia.
|
|
|