To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Shogun, dawniej Pajero a gdzieniegdzie Montero

Marcino - 11-04-2024, 13:43

edmunek napisał/a:
wczoraj przewiozłem całe auto piwa które dostałem za darmo

Dobre chociaz ?

edmunek - 11-04-2024, 16:48

Znośne :)
Choć ja i tak nie mam nawet z kim usiąść żeby się napić.
Nawet nie zliczam ile nie otwartych butelek czeka żeby "była jakaś okazja".

edmunek - 15-04-2024, 11:23

Shogunowi wpadła dzisiaj mapa.
Około 220KM i 420-440Nm
Trzeba by go wyhamować po szczegóły

edmunek - 16-04-2024, 12:14





Oprócz robienia mapy, to wpadło też EGR delete więc Shogun jeździ już bez EGRa
(na szczęście).

Miałem to zrobić metodą na opornik,
ale jak sam "magik" mówił - nie ma to sensu jeśli i tak wgrywa mapę.
Nie spodziewałem się że z Shoguna może być jeszcze większy "kozak".
Moment dał się we znaki do punktu że żona jeszcze nie została wyeksponowana na pełny potencjał a sama zauważyła, że auto wciska o wiele mocniej.
Ja zauważyłem, że przy dobrym wciśnięciu, to chyba cały przód aż idzie do góry :D
Jedyne co smuci, to przy odpuszczeniu pedału gazu słyszę mocne puknięcie, więc chyba jakieś tuleje wahaczy są już do wymiany i dopiero teraz można je czuć jak stukają.

Oprócz tej jakże radosnej zmiany to w Sobotę zabraliśmy się za wiele napraw.
Dzień zacząłem od wizyty u wulkanizotora gdzie zrobiliśmy ponownie zbieżność (tylko przód oczywiście).
Koszt 100 zł, a po ostatnim wypadzie w góry gdzieś trzasnąłem w dziurę i wiedziałem że lewe przednie koło niestety jest do ponownego ustawienia.

Jak już zrobiłem zbieżność, to u mechanika zajęliśmy się montażem wydechu.
Zeszło trochę czasu i najwięcej to się chyba namęczył jak rampę ustawić żeby podnieść auto.



Co do nowego wydechu, to zdecydowanie za autem jest ciszej.
W środku hałas nie dobiega "zewsząd" a tylko z przodu, więc jednak tłumik coś tam robi (ten który miałem przy zakupie auta widocznie nie robił już nic :D )

Rozebraliśmy osłonę tylnego koła bo kamera przestała działać, a że nie miała się już czego trzymać to i wycięliśmy to co pordzewiało i zostały wstawione nowe blaszki.





Kamera nie zadziałała, ale nie martwię się że to wszystko się rozpadnie i będzie wisieć.
Kiedyś trzeba było się tym zająć.
Trzeba było się też zająć wlewem paliwa i tu prawie dokończyliśmy dzieła.
Stary wlew wyleciał:



Nowy został zamontowany, ale z racji że vacumm fuel pipes rozpadły nam się w rękach, tak na razie wyloty z baku są dalej w stanie agonalnym.
Jutro już pojutrze przychodzi cały łącznik wraz z tymi 3-ema rurkami (które notebene za nic nie możemy rozgryć po co są aż trzy :D )
Podobno (wg mojej grupy facebookowej) kompletnie po nic bo najważniejsze są tylko dwie, a nie trzy. Mogę się mylić.
Zaskoczyła mnie gumowa rurka z plastikowym "kominkiem" na samej górze przy klapce.
Również zagadka dlaczego akurat tak to jest skonstruowane.

edit na bieżąco. właśnie znalazłem diagram i teraz to ma sens :D



dwie rurki są połączone razem trójnikiem gdzie jest to plastikowe coś :D
Ale numer :D

W międzyczasie ja odmalowałem/odnowiłem pionowe listewki na tylnych drzwiach:





Widać na pierwszym zdjęciu jak źle zabezpieczyłem obszar poniżej strefy działania :D
To było pierwszy raz jak cokolwiek malowałem.
Czegoś się nauczyłem, a z efektów jestem zarówno sam zadowolony.
Żona również uznała, że wygląda naprawdę lepiej niż przed moimi poprawkami.

Po powrocie do domu od mechanika uznałem, że Shogunowi należy się porządne mycie:



Tak więc lista rzeczy do "zrobienia" się powoli kurczy.
Nawet inhibitor switch przestał sprawiać problemy i rano nie jestem na nagle "bez biegów".
Pozostało mi ogarnąć DRL LED i spróbować zrozumieć dlaczego moja odma jest taka głośna.
A.. no i kamera cofania nie działa, ale o tym pisałem o tutaj:

https://forum.mitsumaniaki.pl/viewtopic.php?t=111755

Z rzeczy do ogarnięcia to na pewno jeszcze jest do zrobienia szyberdach.
Chcę też odmalować lusterka zewnętrzne bo po pierwsze, mają inny odcień niż reszta auta, no i mają też odpryski.
W przednim zderzaku jedna część ma tak samo jakby ktoś kiedyś uznał, że jakikolwiek "srebrny" kolor wystarczy :D
Ah ta prowizorka

edmunek - 09-05-2024, 16:18

Oj sporo się działo. Sporo :)

Było kilka wizyt u mechanika, było też sporo pracy na podjeździe.

Ale, w kolejności chronologicznej:




Shogun poszedł do góry:





Zmieniliśmy do końca wlew paliwa wraz z rurkami "podciśnienia" czy odpowietrzania.
Warto napomnieć różnicę pomiędzy MK3 a MK4:

Tu diagram od MK3.


Gdzie w MK4
(mam gdzieś rysunek ale nie mogę znaleźć w czeluściach telefonu)
nie ma trzech rurek (gdzie dwa odpowietrzniki łączą się w plastikowym kominku przy wlewie)
tylko są dwie.
Znajoma sprawa, wiele osób o tym wspomina.


Jak już u mechanika miałem odrobinkę czasu, tak zajałem się wstępnie odnawianiem tylnych progów.
Nie zależało mi aż tak bardzo żeby były jak nowe, tylko użyłem rust convertera (już dawno temu), a teraz doczyściłem, odtłuściłem i na zasadzie "raz kozie śmierć" zabrałem się za malowanie:





Wyszło tak, że robotę przeciągnąłem jeszcze 2x i robiłem i wieczorami i rankami.





Jak na kompletnego amatora, to nie wyszło tak źle:





Przy okazji, zabrałem się za przedni panel za tablicą rejestracyjną, zmieniłem też ramki z chromowanych (starych, brzydkich) na zwykłe czarne plastikowe.







Zamontowałem też boxa na dach:



bo w bagażniku mimo że dużo miejsca, to szybko zostało zajęte przez lodówkę, pudełko z pierdołami i kartonami z odkurzaczami Dyson V15 które muszę przewieźć do Polski:



Z przodu wpadły HotWheelsy:





I również z przodu wpadła zmiana w postaci LEDowych świateł przeciwmgielnych (mają soczewkę więc nie lecą wszędzie):



Światła te są też do jazdy dziennej i mają bardzo ładne LEDy Angel Eyes, ale niestety musiałem dorobić sobie porządnie wiązkę aby działała tak jak chciałem żeby działała.
W weekend zarobiłem przewody, ściągnąłem grilla aby ładnie położyć przewody w "peszlu/peszelu?"

https://youtu.be/TN3ZxFStyl4


Efekt jak najbardziej zadowalający gdyż:
a) DRL zapalają się dopiero po odpaleniu silnika
b) gasną jak zapalę pozycyjne (jak i mijania)
c) są LEDy przeciwgielne
d) DRL gasną 20 sekund po zgaszeniu silnika

W nocy zaczynam podróż. 1600 km do zrobienia.
Dojadę do Belgii to pewnie się prześpię z 3 godziny i potem zostanie tylko Holandia, Niemcy i ucałuję rodzinną ziemię :D

edmunek - 29-05-2024, 17:13

Jak ten czas leci. Dopiero co pisałem że wyjeżdżam, a tu nie dość że już wróciłem to już człowiek się czuję jakby miał tą wycieczkę lata temu :D

Spróbuję zgodnie z chronologią, ale będzie zapewne wpis bardzo chaotyczny.
Trochę cicho na tym forum, to nawet nie wiem czy kogokolwiek moje bzdury interesują :D

Shogun mimo bagażnika z kufrem, 20" felg na ATkach, klimatyzacji, lodówki w bagażniku, to pokazał, że mapa silnika nie była wgrywana na nic i średnie spalanie potrafiło nawet wynosić zatrważające 8.5 litra na 100km



Dla mnie to rewelacja. Oczywiście można psioczyć, że to "z komputera to kłamie", ale z racji że wszystkie tankowania idą do Fuelio to mogę potwierdzić, że w Anglii spalił mi 8.5, przez Europę 9 litrów na 100 km, w Polsce palił mi mniej więcej 10 litrów na 100km (sporo innego jeżdżenia), a średnia z całego wyjazdu wyszła właśnie w okolicach 9-ciu litrów na 100km.
Nie ma żadnych zastrzeżeń do takiego spalania.
Żona wciąż mi powtarza że ona oczekiwała że takie auto pali 12-15 litrów na 100km.

Ostatni przystanek przed przeprawą na kontynent:



I jakby ktoś nie wiedział jak wygląda pociąg dla samochodów, to podrzucam nagranie:

Wjazd na pociąg
https://youtu.be/SNMCbF8cmqo

(kurcze że też na tym forum nie ma doinstalowanej wtyczki żeby był od razu odtwarzacz Youtube'a..)

Jako że wyjeżdżaliśmy (prawie że) prosto po pracy, tak we Francji byliśmy dopiero o pierwszej nad ranem.
Nie jechaliśmy za daleko. Przejechałem Francję i połowę Belgii i uznałem że mi starczy.
Czas spać.



A spania nie było długo.
Tak jak podejrzewałem (choć liczyłem na więcej):



Niestety spanie trwało niecałe 3 godziny i zaraz byliśmy z powrotem na autostradzie:



W Niemczech trafił nam się jakiś fan Wiedźmina :)

Naczepa:
https://youtu.be/820Y-UhNZp4

I do Polski na spokojnie dojechaliśmy gdzieś w okolicach 21:30-22:00.

Najgorszy odcinek to niestety Zgorzelec > Wrocław.

Tragedia, tragedia i tragedia.
Wielu kierowcom odbierałbym od razu prawo jazdy.
Nie za "brak kultury" a za bycie niedorozwojami umysłowymi.

W domowym mieście zakotwiczyłem na 2 dni.
Oczywiście nie mogłem zaparkować gdziekolwiek indziej a obok Pajero Sport:





A na mieście wyczaiłem krótkiego MK4 SWB chyba z 2" liftem:





Dowiedziałem się też, że w Shogunie w uchwycie na napoje spokojnie mieszczą się butelki wina:



Z Dolnego Śląska wyruszyliśmy na trochę do Wielkopolski, a dzień później wyprawa do stolicy Tatr.




Zakopianka i widok na Tatry
https://youtube.com/shorts/NbeFKiqxqZw?feature=share

Na miejscu czekał na nas wynajęty domek:









Dookoła nawet ładna panorama:

Panorama z drona
https://youtu.be/xinQ1CVxCnM

A dookoła domku mieliśmy prawie cały czas owce:

Owieczki:
https://youtube.com/shorts/qlAJcUKRE34?feature=share

Mówiłem, że jedziemy do stolicy, a domek jednak wynajęliśmy kilkanaście km od Zakopanego.
Dobrze nam to nawet zrobiło :)



Shogun bezproblemowo dowiózł nas do celu.
Niestety mój organizm uznał, że jak już jest "luz" to można zwolnić i rozłożyło mnie przeziębienie.
Obstawiam że przeciążyłem systemy i jak już "dojechałem do celu" to skończyły się bateryjki (i zapewne andrenalina).

Po odpoczynku i wyzdrowieniu pojechaliśmy w kilka ciekawych miejsc:







(nawet widać śmigłowiec w tle)

A że koniecznie chciałem pobróbować czegoś lepszego tak nawet wybraliśmy się na offroad:



Panorama na Tatry:
https://youtu.be/qF2ERH7b9IE





Jeździmy delikatnie po bezdrożach:
https://youtube.com/shorts/hW9bZsGkPxw?feature=share

Przy okazji okazało się, że 3 z 4-ech nakrętech przeciwkradzieżowych są kompletnie luźne, a czwartej już brakuje:



Niby chciałem przejechać trasę jeszcze raz licząc, że może gdzieś ją znajdę, ale przejrzałem zdjęcia i okazało się, że odkręciła się już gdzieś na początku tygodnia bo na zdjęciach z Belgii już jej nie widać:



Po offrodowym szaleństwie wybrałem się na Słowację pod destylarnię skąd przywiozłem karton takich dobroci:



A kończąc wizytę w Tatrach pojechaliśmy ponownie szukać fajnego miejsca na panoramę.
Fajna jest różnica gdzie w Polsce jest naprawdę od zawalenia dróg poza asfaltem gdzie można sobie "poszaleć".











Timelapse (z telefonu)
https://youtu.be/GUM3CpTsYrU

Panorama na Tatry:
https://youtube.com/shorts/dvvCqztrwIA?feature=share

Ciężko było nam wyjeżdżać.
Nastaliśmy się na A4 pomiędzy Krakowem a Katowicami bo sprzątali wciąż wraz spalonego autobusu.

Na Shoguna wpadła pamiątkowa naklejka:



a zaraz po weekendzie czekała nas podróż powrotna.

Wyjechaliśmy o 7:30, utknęliśmy w korku we Wrocławiu.
Niemcy przejechaliśmy bez żadnych problemów.

W Belgii ostatni przystanek po jakieś przysmaki (w Niemczech mieliśmy pecha bo akurat było jakieś święto narodowe i wszystkie sklepy pozamykane).



W hotelu zameldowaliśmy się gdzieś w okolicach 21:30-22:00.
Tego dnia pykło 1218 km.

Na drugi dzień rano wjechaliśmy jeszcze do francuskiego supermarketu i zostawiliśmy lekką ręką 200 euro. Głównie na wino:



I mniej więcej w takim nastroju wracaliśmy do domu:



Drugiego dnia tego powrotu na szczęście było mniej do przejechania bo "tylko" 475km.

Po sprawdzeniu wszystkich cyferek wyszło, że przejechaliśmy 4972 km.
(znaczy się przejechaliśmy... może bardziej w formie pojedynczej gdyż tylko ja jestem kierowcą).
Na razie starczy mi jeżdżenia :)

Przesiadłem się na kombi do miasta i Shogun grzecznie stoi na podjeździe.
Nawet mu felgi umyłem.

Z rzeczy do naprawy.
Dziwnym trafem jedno światło DRL LED przestało działać (w dzień powrotu).
Obstawiam że padł przekaźnik. Zajrzę do tego jak znajdę jakieś wolne popołudnie.
Na przejazd z powrotem, aby nie jechać tylko z jednym DRL LED to po prostu odłączyłem wtyczki.
Na prawym boku mam sporo rys do spolerowania, bo offroad ma to do siebie że gdzieniegdzie jest wąsko i "krzaczasto" więc krzaki trochę mi porysowały bok.
Chyba.. ale to muszę potwierdzić, chyba zaczynają mi delikatnie hałasować łożyska z tyłu, ale nie mogłem wyczuć czy to dochodziło jako hałas z opon czy jednak powoli (naprawdę powoli) słychać łożyska.
Natomiast pojawiło mi się stukanie i skrzypienie z lewego przodu.
Zamówiłem na razie górne przeguby kulowe wahacza (dobrze mówię?) bo pamiętam że nie wyglądały najlepiej.
Jak to nie będzie rozwiązaniem, to zapewne przyjrzę się czy to nie czasami tulejki wahacza.
Patrząc na ceny tulejek, to wciąż się zastanawiam czy czasami nie kupić wahacza (zamiennika), ale gdzieś w głowie siedzi że te zamienniki zapewne nie są tak dobre jak oryginalne wahacze.

Z rzeczy do zrobienia to niestety boczne progi do wsiadania jakoś dziwnie się obluzowały.
Ten po prawej stronie to (tylko z przodu) trochę jest luźny, ten z lewej strony trochę mniej.
Ale tylko z przodu.
Rdza już zżarła?
Więc do tego też będę musiał zajrzeć.

A tak.. a tak Shogun wciąż cieszy :) Jak widać zrobił prawie 5 tysięcy km.. ot tak.. bez zbędnych przeszkód.

P.S. Nakrętki zabezpieczające (niestety cały nowy komplet) odbieram dzisiaj ze sklepu.
Na szczęście udało się znaleźć za 150 zł. Większość sklepów oferowała wspaniałą cenę 220 zł.
Znalazłem jednego sprzedającego który życzył sobie 120 zł, ale pomimo zakupu nie udało się skontaktować aby je odebrać (20 km ode mnie). Sprawa trafiła do obsługi klienta i czekam na zwrot pieniędzy.
Teoretycznie wszyscy mi mówili, że "przestań, po co Ci te nakrętki, kół już nie kradną".
Żona powiedziała że felgi raczej kosztują więcej niż te nakrętki i po co kusić los.

edmunek - 21-06-2024, 12:30

Szybki wpis. Nie ma zbytnio komentarzy. Nawet nie wiem czy ktoś to czyta i czy kogokolwiek interesuje ten wątek i moje wypociny.

Sporo czasu spędzałem ostatnio przy swoim drugim samochodzie walcząc z zawieszeniem i bzdurami dookoła.



Aż do takiego momentu, że sprzątałem narzędzia po 23-ciej i dopiero stawiałem auto na koła:



Naprawiłem lampki DRL LED.
Tak jak podejrzewałem, jeden z przekaźników zaczął wariować.
A ja sam nawet nie wiem, czemu nie podłączyłem obydwóch świateł do jednego przekaźnika tylko korzystałem z dwóch osobnych.



Shogun jak zwykle był zaprzągany do pracy.
A to wywieźć sporo śmieci ogrodowych:





A to do stania w krzakach (dobrze że go jeszcze nie polerowałem po powrocie z Polski):


Czy też znajomy go sobie pożyczył:



i wypożyczył przyczepę aby przywieźć sobie 2 auta:







Zaskoczony byłem, jak mało mu spalił:



Z racji że kupiłem sobie nową zabawkę:



tak zabrałem się za naprawę bagażnika.
Wymieniłem tulejkę, wszystkie zardzewiałe śrubki, podkładki, nakrętki oraz odmalowałem wszystko co wyglądało brzydko:







Natomiast na tylną klapę doszła kolejna naklejka:





Spolerowałem też całą prawą stronę i z rys z Polski nie pozostało żadnego śladu :)



"Nadejszło" lato.
Auto umyte oraz naczerniłem plastiki/gumy.



Shogun nie jest może (wciąż) sztuką/okazem idealnym.
Wciąż mam stukania gdzieś z zawieszenia i czekam na kolejną "sesję" na podjeździe.
Dokończę czerwonego Focusa, tak zabiorę się za Shoguna.
W garażu w pudełku czekają górne łożyska kulowe (upper ball joint).
Przydałoby się też naprawić progi bo z przodu zaczynają opadać.
Jest do zrobienia mocowanie kamery cofania żeby nie patrzyła tak mocno w dół.
Do zmiany olej skrzyni (to chyba pojadę do mechanika, nie wiem czy chcę mi się samemu bawić w zrzucanie belki aby ściągnąć pokrywę/obudowę do wymiany filtra.
Szyberdach niestety coraz bardziej się poddaje i też wymaga interwencji (wciąż nie cieknie, chociaż tyle dobrego).
No i kurcze im dłużej nasłuchuje, tym bardziej odnoszę wrażenie że tylne łożyska są do wymiany bo delikatnie cicho buczą.
A.. no i górny ślizgacz łańcucha rozrządu. Muszę sprawdzić w jakim jest stanie i wymienić.
Jest tego trochę :)
A z "widzimisię" to podłączyć tylne kierunkowskazy do górnych lamp.

Krzyzak - 22-06-2024, 19:16

Ja czytam, rzadko komentuję.
Marcino - 24-06-2024, 11:10

Też czytam dziennik. Nawet fotki widać
jacek11 - 24-06-2024, 15:38

Oczywistym jest, że istnieje grono stałych oglądaczy tego wątku 8)
edmunek - 19-07-2024, 14:27

Żeby nie było że się nic nie dzieje :)

Podjąłem trochę głupią decyzję.
Głupią, bo wiedziałem że to głupia decyzja a i tak zdecydowałem się to zrobić.
W mojej okolicy (jedyne 3.5 godziny jazdy ode mnie) jest jedna ze słynniejszych tras offroadowych mego rejonu. tzw. Strata Florida.
Obok jest jeszcze trudniejsza "Bastard's Lane" ale tam bez wykrzyżu i podniesionego zawieszenia to proszenie się o kłopoty.
Ale... pewnego pięknego weekendu uznałem że raz się żyje i pojechaliśmy (ja i rodzina) aby zrobić tą słynną trasę.

Jak sami wiecie po zdjęciach, mam 20" felgi, tanie AT'ki, łopatę, trapy, brak snorkela, brak doświadczenia w offroadzie, brak wyciągarki, brak podniesionego zawieszenia, brak osłon silnika, miski, skrzyni :D

Ale - raz się żyje.

Z racji że pogoda w mojej okolicy była "super" przez ostatnie 2 tygodnie, tak miałem nadzieję że stan rzek/strumyków i ilość błota będzie mniejsza.
Na miejscu okazało się, że tam i tak jest cały czas mżawka i delikatny deszcz.
Urok rejonu :D

Liczyłem, że jak weekend, to będzie sporo innych aut, to się najwyżej "podczepię" pod jakąś ekipę, tym bardziej że przez całą trasę nie ma nic a nic zasięgu (nic... zero.. nawet awaryjnej sieci żeby zadzwonić po służby).
Na miejscu okazało się że nie było żywej duszy.

Wszedzie, na każdej stronie były przestrogi żeby czasami nie jechać "samemu".
A ja co?
A ja pojechałem sam :D

Kilka fotek z miejsc, gdzie "nie robiłem pod siebie" ;)







Taki tam przejazd przez odrobinę wody:

https://youtu.be/WzE3ou_SluE


Mam sporo nagrań, sporo zdjęć, muszę to tylko jakoś ogarnąć/uporządkować.

Było sporo strachu, w jednym miejscu musiałem odpuścić.
Utknęliśmy mniej więcej na godzinę (nie że wklejka) próbując wte i wewte ale bez sukcesu.
Żeby przejechać to albo uszkodziłbym auto, albo kompletnie zdemolowałbym auto, albo rozwaliłbym nie tylko auto ale i nas.

Niestety małżonka tyle ile mogła, tak robiła za pilota, ale jej brak doświadczenia niestety nie pomagał mi w sytuacji gdzie jedyne co widziałem przez szybę, to niebo i chmury, a zawieszenie jest jakie jest że w końcu bujałem się na przeciwstawnych kołach, z jednym które było w koleinie ze skałami po obydwóch stronach które cięły oponę.
(inna dróżka to było "hop" ze skały w dół lub jedziemy 1cm od spadku że jak się koło zsunie, tak będzie jak nic koziołkowanie)

Tak więc, oprócz jednej przeszkody która musieliśmy odrobinkę nielegalnie ominąć, tak zrobiliśmy całą trasę.
Jakieś tam małe szkody wyszły dopiero pod domem jak umyłem auto z błota.

Kawałek felgi niestety do naprawy.
Oponę skleiłem za pomocą super glue bo dziura odsłoniła że nie wystaje zbrojenie opony.





Próg wyglądał gorzej. Gruby papier ścierny, potem cienki papier ścierny.
Farba czeka w garażu to go odmaluję jak będę miał chwilkę:



Z przodu osłona idąca od zderzaka do osłony pod miską..
jeden "szczebel" plastikowy stracił farbę bo gdzieś pacnąłem w kamienie.

Uchwyt gniazd przy haku oberwał najmocniej ale naprostowałem tyle ile mogłem.
Niestety ten hak z tyłu sprawiał najwięcej hałasu przy pokonywaniu przeszkód.

Nie jest źle.
Mogło być o wiele, wiele gorzej.

Trasa zajęła nam lekko ponad 5 godzin.
5 godzin pełnego skupienia aby przejechać trasę bez uziemienia samochodu.
Bez wklejki czy zalania silnika przez wiele przejazdów rzeczkami gdzie wg filmików na YT powinno być tak "do maski".
I bez rozerwania miski olejowej jak czasami koła spadały gdzieś ze skał i tylko się martwiłem czy zwykła osłona miski "wytrzyma".

Najgorzej jak utknęliśmy na tej ostatnie przeszkodzie na godzinę.
Wg GPSa mieliśmy może z 3 km do "mety".
Powrót nie wchodził w grę.
Z racji że zaczęło padać tak wiedziałem że tam gdzie mi się jeszcze udało przejechać przez zrobiłem dobrą falę przed maską, tak w drodze powrotnej już będzie za "głęboko".
Wtedy miałem naprawdę sporo andrenaliny jak to "przejechać" żebyśmy nie zostali w górach na wiele wiele godzin.

No ale nic.
Przeżyliśmy, straty minimalne.

Po powrocie nadszedł czas "zakupów" i tak przyszło wiele paczek.

W garażu więc czekają łożyska tylnej osi (chyba dokupię zestaw okładzin do ręcznego bo ostatnio kiepsko łapie, jak już będę to rozbierał to warto zrobić na raz).

Czekają też górne łożyska kulowe przednich wahaczy.
Zobaczymy jaka to będzie robota :D

Przyszły też dwie butelki oleju do skrzyni wraz z filtrem i uszczelką.
Nie wiem kiedy skrzynia była robiona w tym aucie. Auto ma 15 lat i prawie 160 tysięcy km przebiegu. Pewnie nikt tego wcześniej nie robił :D
Podobno jest sporo babrania się bo trzeba belkę opuścić a trzymać wszystko co na tej belce się opiera.

Dodatkowo zamówiłem górny ślizgacz łańcucha rozrządu oraz uszczelkę pokrywy zaworów.
W garażu leży też butelka płynu hamulcowego oraz tłoczki do zacisków wraz z uszczelkami bo były mocno "zespawane" jak ostatnią wymieniałem tarcze i klocki.

Osobne pudło to filtry i oleje do standardowego corocznego serwisu.
Tu trochę zaskoczenie jak to szybko zleciało że już niedługo trzeba będzie to robić ponownie.

A.. no i jeszcze:
Podmalować próg z boku, podmalować z przodu osłonę pod silnikiem.
Progi - ściągnąć i sprawdzić czemu z przodu mają luz i delikatnie odstają (podejrzewam że rdza już tam coś zjadła)

Oraz - naprawić odpryski/rysy na felgach co zrobiłem na offroadzie
(a obiecałem jakieś zdjęcia/filmiki a nie było kiedy)

A na koniec jeszcze: kamera cofania.
Znalazłem jakieś fajne uchwyty 45' więc może w Niedzielę spróbuję to zmontować.

A że mam czasami 5-10 minut, to nie zabieram się za nic dużego.
Mam czas na jakieś pierdoły.
Np.
Dorzuciłem naklejki na wzór oryginalnych które występowały w rocznikach 2009-2010.







Odkryłem niestety że ktokolwiek robił i sprzedał mi naklejki,
tak użył niekoniecznie poprawnej czcionki, więc ta na drzwiach przednich będzie poprawiona i czekam na nową przesyłkę.

Ze zdjęć z "odrobinką motoryzacyjnego humoru".



Taki oto motoryzacjny kontrast na jednym zdjęciu :D

Olivia - 20-07-2024, 00:15

Nie wiem jak u innych ale u mnie część zdjęć nie widać natomiast kilka jest.
Czytam i w miarę możliwości oglądam Twój wątek :)

edmunek - 02-08-2024, 17:40

Olivia napisał/a:
część zdjęć nie widać natomiast kilka jest.

Niestety nie pomogę. Zdjęcia są z tego samego serwera (imgur) więc obstawiam raczej problem po stronie odbiorcy. Z tego serwisu korzystam od ponad 10-ciu lat i nikt mi się jeszcze nie skarżył.



Sporo zabiegany jestem ostatnio.
Srednio mam czas dla siebie a ostatnie wolne chwile poświęciłem naprawie drugiego auta.
Wczoraj udało mi się wygospodarować 30 minut "wolnego czasu" więc w końcu naprawiłem kamerę cofania.
Nie jest jak "oryginalnie" i nie będzie, bo przecież wszystkie uchwyty które "były" to już ich nie ma.
Tak więc przy pomocy jakiś dziwnych blaszek do montażu mebli dorobiłem coś w okolicy blaszki 45'.
Powierciłem nowe otwory, wstawiłem śrubki, podkładki i nareszcie kamera nie patrzy centralnie w dół na hak a jest "pod kątem" i widzę co jest za autem.
Może nawet mam lepiej niż "oryginał" bo jest mocniej schowana wewnątrz (oryginalnie o ile pamiętam to odrobinę ta kopułka wystaje).
Zrobiłem również regulację linii w menu serwisowym.
Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce.









Lista rzeczy do zrobienia jest wciąż długa.
Martwiłem się, że "już" mnie czeka serwis olejowy, a okazuje się że chyba mogę jeszcze pojeździć z 4-5 tysięcy km zanim stuknie 15 000 km od ostatniej wymiany (ostatnia wymiana 10 200 km temu).

Interwał wg producenta jest ile? no właśnie.. ile?
bo szukając wg google'a to znalazłem 7500 mil, znalazłem też wpisy ze 7500 km
(taaa.. tu mi czołg jedzie),
wg jednego pdfa widzę 10 000 km, a znowu Australisjki Mitsubishi service schedule dla 20 MX (bo tam przecież używają innych oznaczeń) to 15 000 km
(w normalnym użytkowaniu)....

I komu wierzyć ? :D

(pomijam że "co roku" bo wiadomo, cokolwiek wejdzie w życie szybciej)

A najlepsze że już niedługo krótciutki urlop (tydzień wolnego)
i chyba zamiast się męczyć tu gdzie jesteśmy, to skoczymy do Francji na tydzień
(nawet mając na uwadze że same opłaty aby dostać się do Francji wyniosą nas tak z 2000 zł na dzieńdobry).

No ale jednak tanie organiczne wino francuskie zazwyczaj i tak jest lepsze niż drogie wino na miejscu.
Nie mówiąc o piekarniach/cukierniach i kawie (... ahh te kafe alonże :D )

Rok temu jak jechaliśmy na urlop (na Południe Francji, Prowansja, największy kanion w Europie, te sprawy (chyba trzeci raz to samo miejsce)) tak Shogun jeszcze nie był gotowy na takie wyprawy.
Nie było anu hamulców, ani opon, silnik zawalony smołą... więc było jak było.
Nawet małżonka ostatnio (jak pojechaliśmy do Polski w tą z i powrotem) to uznała, że to była dobra decyzja ze ja się wtedy upierałem, że Shogun "nie jest gotowy" na urlopowe wyjazdy.
Znaczy się tak...
dojechalibyśmy i wrócilibyśmy, ale nie wiem czy "pokochalibyśmy" taki wyjazd autem, które wymagało uwagi, serwisu, nowych części.
I tak - pojechaliśmy drugim autem (kombi).
A że było czasami trudno się wykaraskać tym obniżonym pojazdem z powrotem na główną drogę, to już osobna sprawa:

Jak się można pomęczyć "załadowanym po dach" kombi które ma obniżone zawieszenie i szura trochę podwoziem o wszystko to widać ładnie na tym nagraniu :D

https://youtu.be/ldtTZrCjvYk

Nie mówiąc, że kombi ostatnio dostało dystanse
(nie dla widzimisię.. bo wizualnie nie jestem zwolennikiem. powód był trochę inny :D )





Tak więc w tym roku chyba do Francji (urlopowo) pojedziemy jednak dużym.
Nic mu się nie stanie jak pojeździ trochę (na lajcie, bo obciążony to on nigdy nie bywa) na starszym oleju.
I tu zaznaczam, że o ile kiedyś byłem paranoikiem że "o boże.. muszę olej zmienić bo się zaraz auto rozsypie" tak teraz podchodzę do tego w kwestii: warto zmieniać często, nawet częściej niż podaje producent, natomiast jeśli producent zaleca co 15 000 km, to jak zrobię 17 000 km to silnik nie wywróci się kopytami do góry.
Po prostu wiedząc, że niedługo jest zmiana oleju to jeszcze bardziej jeźdżę "delikatnie" na zasadzie że żadnego przeciągania do wysokich obrotów czy katowania na granicy dwumasy (lub żyłowania na zimnym).
Ponadto... Silnik 4M41 raczej się nie rozpada i wciąż myślę, że on przejedzie więcej niż 1.6 EcoBoost.
A tu też można się rozpisać jakie są słynne mity o "ecoboomach" czy kwestia słynnej akcji serwisowej bo "ecoboosty stają w płomieniach".

a czemu mity?
bo mity się dobrze w nagłówkach sprzedają i są kliknięcia....
A jak się ma taką jednostkę i było się jednym z pierwszych który na tą akcję pojechał (i którą spartaczyli koncertowo przez co przez 5 lat miałem bezustanne problemy to już osobna sprawa).

ale to nie forum o tej marce żebym ja tutaj się rozpisywał...
mój 1.6 EcoBoost dobija właśnie 200 000 km przebiegu z czego 180 000 km zrobił ze mną.. czy to dużo? pewnie nie jeśli porówna się to do słynnego filmiku z Pajero czwórką co ma 1 000 000 km przebiegu.
Ale - wiele osób mówiło, że te silniki (1.6EB) to nawet 200 000 km nie dobiją.
A mój rozpaść się nie chce.

A milczeniem może pominę słynny silnik roku 1.0EcoBoost na mokrym pasku rozrządu.
Jak macie - to polecam to sprzedać najszybciej jak się da :D

Pozdrowionka.

P.S. W Shogunie dużo do zrobienia.
Zanim do Francji pojadę, to muszę koniecznie lusterkiem zajrzeć jak wygląda stan górnego ślizgacza/ogranicznika łańcucha rozrządu. Komplet do wymiany czeka, ale coś mnie "męczy" żeby na razie samemu nie brać się za wymianę.
Przy kombi ostatnio ukręciłem kilka bitów ze skrzynki narzędziowej co świadczy że albo chwilowo straciłem wyczucie, albo po prostu na razie mam się nie dotykać jakiś zapieczonych śrubek :D

Olivia - 02-08-2024, 18:00

Co do interwału to normalne że na różne rynki masz inne międzyczasy. Na moje auto w UE olej wymieniany powinien być co 25 tys. km lub 2 lata. U mnie w kraju tych gównianych zielonych ładów nie ma więc normalnie co roku lub 15 tys. km. Ale już w Japonii i Chinach jest co 12,5 tys. km.

Co do wyjazdów niepasującymi autami do warunków. My kiedyś wybraliśmy się Passatem kombi z wypożyczalni na Nordkapp jesienią. Dojechał i wrócił bez problemów.

edmunek - 12-08-2024, 14:49

Nie było ostatnio czasu nic usiąść żeby coś ponaprawiać. No kurcze nic a nic.
Na domiar złego, nie dość że daily car się (znowu) wysypało, tak Shogun był ciągle w ruchu.
I w dodatku w moim Fordzie assistance nie zwróciło uwagi że rozlali trochę za dużo płynu hamulcowego więc mam piękną odchodzącą skórę "clearcoatu" czyli bezbarwny lakier mi odchodzi tam gdzie były plamy (także na nowiutko zamontowanych reflektorach).

W weekend tak na szybkiego zrobił niecałe 400km natomiast łożyska piast mocno już dają się we znaki.

A co robiłem w weekend?

Poobserwowałem sobie duże żółwie :)



Popatrzyłem na różne klasyki motoryzacji, pobawiłem się trochę Evo czwórką:


























Czy choćby pomagałem ekipie przetargać przyczepę kuchnio-pizzerię pod górki i z powrotem aby ustawić ładnie przy namiocie bo ich Transit już w połowie podjazdu boksował kołami na mokrej (rosa) trawie niemiłosiernie męcząc sprzęgło.





Do Shoguna dorzuciłem podstawki pod kubki które aktywują się tylko jak jest ciemno i tylko podczas ruchu (plus można zmienić kolor)



Próbuję ustawić mechanika żeby zrobić łożyska, olej w skrzyni i może przednie górne łożyska kulowe wahaczy (jakkkolwiek się to nazywa). Dla mnie to chyba po prostu sworznie :)

Nie mam sam kiedy to zrobić bo jednak z kilka godzin na to zejdzie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group