To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Off Topic - Opowieści salonowe

Hubeeert - 15-08-2008, 00:24

Co z tymi opowieściami salonowymi???

User forum to taka wredna menda, że zawsze wypomni niespełnione obeitnice... :D Miały być kolejne odcinki :!:

Jackie - 19-08-2008, 13:17

aleś odkopał....
Jak znajdę chwilę coś opiszę ;) było fajnych akcji kilka ;)
Pozdrawiam

Jogurt - 21-08-2008, 01:05

oszukujo w biały dzień, obiecajo i nic :D
Jackie - 21-08-2008, 17:18

No to żeby nie było, że słowa nie dotrzymuję ;)
Tym razem nieco bardziej serwisowo (sytuacja kilku osobom już znana, gdyż na zlotach o niej wspominałem)
Jeden z naszych klientów swego czasu zanabył Carismę. Piękną, morski metalic i w ogóle. Nadmienić należy, że wcześniej [K]lient jeździł Fiatem Punto, którego odkupili pracownicy serwisu (ze zrzutkowych pieniędzy), żeby już nie przyjeżdżał (autentyk!), potem jeździł Fordem Escortem (wytoczył dealerowi Forda sprawę sądową, ale przegrał) a potem przyszła kolej na Mitsubishi. Jak już auto przyjechało przygotowaliśmy je zgodnie z życzeniami Klienta i wydajemy. No wszystko fajnie, miło i sympatycznie. Rączki, nóżki, buźki i papa. Dnia następnego Klient przyjeżdża bardziej niż wkurzony i od progu:
- Ten samochód stuka ! Ja jestem także muzykiem (na co dzień lekarz- przyp. autora)i doskonale słyszę wszystkie trzaski, stuki i huczenie! Proszę mi ten samochód naprawić! TERAZ! Bo bardzo się spieszę.
Wojtek (szef serwisu), chłop spokojny do nudności, odporny na reakcje wszelakie jak guma na korozję, spokojnie przemówił:
- Panie Wojtku (klient jest jego imiennikiem), cóż takiego Panu stuka? Gdzie konkretnie?
- No coś z przodu po stronie pasażera i stuka strasznie, jeździć się nie da, na każdym wyboju i trochę przy zakrętach i niech mi Pan nie wmawia, że nie bo ja słyszę i tego tak nie zostawię !
Wojtek odporny ale widzę, że lekko mu już mięsień na szczęce drga, mimo to pada propozycja:
- To może zrobimy jazdę próbną, ja usiądę na miejscu pasażera i spróbujemy wysłuchać co tak stuka.
Pojechali. (resztę znam z opowieści Wojtka) Jadą sobie i jadą, wjeżdżają na nierówności i faktycznie leciutki, ledwo dosłyszalny stuk wydobywa się z przedniej konsoli. Wojtek, jako profesjonalny szef serwisu, mine ma grobową i spokojnie wysłuchuje narzekań Klienta na świeżo zakupiony samochód. Mija jazda próbna, panowie wracają pod serwis. Po zatrzymaniu auta, Wojtek otwiera schowek pasażera, wyciąga stamtąd długopis i śmiertelnie poważnie oznajmia:
- Usterka usunięta, życzę dobrej eksploatacji pojazdu.
Mina klienta: bezcenna ;)
Do dziś nie mamy z nim żadnych kłopotów, bardzo chwali sobie Mitsubishi i nasze A.S.O. :D
Pozdrawiam

Juiceman - 21-08-2008, 20:00

Prze ziom z tego [K]lienta ;) Jackie masz więcej tego stuff'u ?
londolut - 21-08-2008, 22:53

Jaca, dawaj więcej, dziś z chłopakami w robocie pękałem ze śmiechu jak to czytaliśmy :D
Juiceman - 26-01-2012, 17:03

Może jakaś aktualizacja po tylu latach ?
Jackie - 27-01-2012, 09:18

Normalnie archeolog z Ciebie Juiceman ;)
Juiceman napisał/a:
Może jakaś aktualizacja po tylu latach ?

Kilka historyjek się pojawiło ale na razie nieco mi brakuje czasu żeby to jakoś opisać ;) Jak się ogarnę - skrobnę ;)
Pozdrawiam

[ Dodano: 27-01-2012, 11:14 ]
No dobra, przypomniało mi się jedno fajne zajście. Narracja bez zmian ;)

Klient wchodzi do salonu. Z wyglądu ogólnie przypomina Kononowicza (znaczy sweterek taki sam, turecki, zagramaniczny ) a i akcent taki swojski więc zapowiada się fajnie.
J- Dzień dobry, w czym mogę Panu pomóc?
K- Pomóc to Pan nie pomożesz ale możesz Pan auto sprzedać
"Oho" - myślę sobie - "konkrecik będzie"
J - Oczywiście. Jakie auto jest Panu potrzebne?
K - Marcedes - klient błyszczy dowcipem jak złotym zębem, po czym wybucha śmiechem.
Z kamienną twarzą odpowiadam, że salon Mercedesa jest w innym miejscu i jeżeli sobie tego życzy mogę mu mapkę wydrukować, żeby się w mieście nie zgubił. Klient nie dostrzega ironii i zaczyna snuć teorie jakie to samochody japońskie są drogie w utrzymaniu i ileż to nie kosztują serwisy. Na podane przeze mnie dane dotyczące cen nie reaguje. Po dłuższej debacie dochodzimy do stojącego w salonie L200. Nareszcie widzę u facet błysk w oku i zainteresowanie czymś innym niż tylko krytyka marki, cen, modelu i w końcu salonu.
K - O! Panie o takie auto to dobre by było. To jeep taki, nie?
J- No cóż, nie koniecznie. L 200 to samochód terenowy jak część modeli Jeepa ale to generalnie jest Mitsubishi.
K - No terenowy! To przecież mówię - Jeep!
W tym momencie opadają mi uszy i już się wykłócam. Grzecznie przyjmuję informację, że sprzedaję Jeepy i próbuję dopytać:
J - Jakie wyposażenie jest konieczne w Pańskim przyszłym samochodzie?
K - No Panie! Popatrz Pan na mnie! Toż wiadomo, że pełne! Któren to będzie miał WSZYSTKO?
W salonie stoi wersja Dakar czyli Intense Plus z jakimiś gadżetami ale do Instyle mu trochę brakuje, więc jak wszystko to wszystko. Zeznaję co następuje:
J - W takim razie ta wersja będzie nieodpowiednia, to auto wyposażone bardzo dobrze ale nie we wszystko co może mieć.
K - To mów Pan co on tam ma.
Nabrałem powietrza i zaczynam:
J - Klimatyzację automaty....
K - A to nie trzeba, mnie tam klimatyzacja nie potrzebna. Może nie być.
J - Aaale....znaczy się u nas klima to jak kierownica - wszędzie jest!
K - No i widzisz Pan? A mnie ona po co? A płacić za nią trzeba, tak? A na cóż mnie płacić jak ja nie chcę klimatyzacji? A ile bez niej taniej będzie?
J - Nie będzie taniej, klimatyzacja JEST. Jest w cenie, nie ma możliwości obniżenia ceny bo to kompletacja fabryczna.
K - Niech tam. Co tam więcej ?
J - Felgi aluminiowe 17 ca....
K - Panie! A kto dziś na felgach aluminiowych jeździ? Toż przecież można pogiąć, poniszczyć toż tam każda rysa to serce boli! Ja to nie chcę takich felgów. Takie zwykłe Pan założysz to będzie taniej - dodaje z przekonaniem.
J - Owszem, można obniżyć cenę eliminując felgi aluminiowe - w głowie już zaczął mi się kształtować plan degradacji Instyle'a do Inform'a
K - O widzisz Pan? A jednak można uczciwie, prawda? Jak nie chcę felgów aluminiowych to i rabat rośnie! - entuzjastyczne kiwanie głową przekonało mnie, że właśnie zyskałem odrobinkę szacunku - No to dawaj Pan, co tam jeszcze wpakowali do samochodu?
J- Elektrycznie sterowane szyby z przodu i z tyłu...
K- A z tyłu po co? Toż ja sam jeżdżę, z żoną czasem, dzieciów w domu już nie ma to kogo ja wozić będę? A taki bez elektrycznych szyb z tyłu to jest?
J - Niestety, wszystkie mają szyby sterowane elektrycznie zarówno z przodu jak i z tyłu...
K - No i widzisz Pan? Te firmy to w ogóle o klienta nie dbają, a jak ktoś na przykład nie chce takich szyb to co? Płacić każą!
Czytelnikom oszczędzę podobnych uwag dotyczących radia ("Panie, ja to nie słucham bo tam to same głupoty gadają"), alarmu (" A mnie to kto by samochód kradł? Toż ja wszystkich u nas znam! Taniej będzie bez alarmu."), zabudowy paki ("A jak Pan myślisz, jak ja belę sianokiszonki wsadzę na pakę? Żadnej zabudowy!") czy haka holowniczego ("Panie, do przyczepek to ja ciągnika mam!"). Przeszedłem tę drogę krzyżową, solennie żałując wszystkich grzechów jakich się kiedykolwiek dopuściłem (bez cienia wątpliwości to spotkanie to kara ) i dochodzę do warunków finansowych. W tym momencie klient bierze mnie konfidencjonalnie pod rękę, odprowadza w drugi koniec salonu i szepcze:
- Zrobim tak, Pan mnie opuścisz tę cenę o 2 tysiące a ja Panu tysiąca tak do ręki dam i wszyscy zadowoleni, tak?
O mały figiel nie wybucham śmiechem ale że planowałem opust w wysokości mniej więcej 1000zł z poważną miną, rozglądając się na boki odszeptuję:
- Dobra. To jak podpisujemy?
Na twarz klienta wypływa uśmiech satysfakcji, szczerze ściska mi dłoń i idziemy pisać umowę. Po podpisaniu i wpłaceniu zadatku, dostaję kasę pod kartką z umową. Bez specjalnych ceregieli wyciągam 1000zł, wpłacam do kasy. Klient ma tzw kocią mordę i pytająco patrzy na mnie przez dłuższą chwilę. W końcu tłumaczę mu:
- Wie Pan, jakbym nie wpłacił to ojciec by się wkurzył ;)

Mina Klienta - bezcenna ;)
Pozdrawiam

Krystian99 - 27-01-2012, 22:19

Dobre :mrgreen: po tych całych przeżyciach przynajmniej Ci ulżyło jak zobaczyłeś jego minę :mrgreen:
Jogurt - 27-01-2012, 22:47

Jackie, bis :)
Marcin-Krak - 28-01-2012, 01:01

Bo się Panu Mitsubishów zachciało - jakby Mazdów chciał to by dobrze trafił :P

Jackie napisał/a:
sianokiszonki

A to ma jakieś % ? :twisted: :wink:

Uwex - 28-01-2012, 11:19

Jackie- prawie jak w ukrytej kamerze :lol:
bastek - 28-01-2012, 15:23

super opowieści, wspominam sobie moje, pewnie w każdym zawodzie są takowe :)
z tą opowieścią z 2008 roku - o długopisie - w radio kiedyś była podobna - jak paniusia przyjechała, że jak skręca w lewo, to brzęczy
okazało się - wibrator w schowku - włączał się przy skręcaniu....

ps jak będę zmieniał samochód, na 99,99% jadę do Ciebie po nowy - ale anonimowo, może też mnie opiszesz? ;)

Mario - 28-01-2012, 19:21

Dopiero dzisiaj przeczytałem wszystkie opowieści, łącznie z tymi pierwszymi.
I co mogę powiedzieć..
proszę o więcej :mrgreen: :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group