jak mialem jeszcze Firka Galanta, ktory ma LPG, podjechalem na stacje benzynowa pierwszy raz zatankowac gaz - dla mnie to nowosc
w bagazniku mialem tez 5 litrowy baniaczek na Pb95 do kosiarki
no i widze kolega Kamila, ktory wychodzi z do mnie z usmiechem i pyta:
"co - nowa fura?"
mowie:
"nie, kolega pozyczyl, zebym mu pare rzeczy porobil"
i zaraz dodaje:
"i w zwiazku z tym, ze to nie moje auto mam nietypowa sprawe: chcialem polaczyc tankowanie kilku paliw na jednej fakturze - da rade?"
no i sobie gazik pomalu wszedl - cale 28 litrow, co na przejechane ponad 300 km to niezly wynik - mysle sobie
i pytam:
"a teraz bym chcial 10 litrow bezolowiowki - moge bez placenia za lpg podjechac do drugiego dystrybutora?"
"oczywiscie" - odpowiada kolega i podchodzi by nalac mi Pb95
gdy skonczyl zadowolony, ja ide z drugiej strony auta, by wziac baniaczek do kosiarki i mowie:
"wiesz, mam jeszcze jedna prosbe, tylko nie wiem, czy tak nalewacie"
a kumpel wielkie oczy, lekko sie zatkal i duka:
"no jak mi teraz kazesz do tego auta jeszcze diesla zatankowac, to juz Ci nie uwierze"
a wszystko tak powaznie, ze zwijalem sie ze smiechu...
on tez, jak zobaczyl baniaczek Grześku - 09-09-2008, 11:38 Ślub kumpla, punkt kulminacyjny, ksiądz już ich opasał stułą i każe powtarzać ceremonialna formułkę zaczynającą się od imienia narzeczonego. Jednak przez nieuwagę zapomniał z zakrystii karteczki z imionami Młodych, więc żeby zbędnie nie przedłużać idzie na żywioł. Mniej więcej wyglądało to tak:
Ksiądz - (do Pana Młodego) - jak masz na imię?
Pan Młody - Jak masz na imię...
K - nie, nie. Jak pan ma na imię?
PM - Jezus Chrystus...
myślałem, patrząc przez łzy ze śmiechu, że organista spadnie ze stołka. Kamerzysta kucnął prawie płacząc a ksiądz dusząc śmiech poszedł na zakrystie po zapomnianą karteczkę....siwek - 10-09-2008, 17:43 W pubie o bardzo ciemnym wnętrzu siedzi przy barze znudzony facet
i popija drinka.. Czuje, ze obok też ktoś siedzi, wiec zagaduje:
- Eee, opowiedzieć ci dowcip o blondynce?
Na to glos (kobiecy):
- No, możesz. Ale musisz wiedzieć, ze jestem blondynka 1,80 wzrostu
i 70 kg wagi i jestem naprawdę silna. A obok mnie siedzi tez blondynka,
1,90 wzrostu, 80 kg wagi i podnosi nacodzień ciężary. A jeszcze dalej przy
barze siedzi kolejna blondynka, 2 metry wzrostu. To mistrzyni kickboxingu.
Dalej chcesz opowiedzieć ten dowcip?
Facet pociąga powoli ze szklanki, myśli i mówi:
- Nie, juz nie... Pie***dolę, nie będę go trzy razy tłumaczył.Anonymous - 10-09-2008, 21:20 Po kilku nocach panna młoda skarży się matce:
- Wiesz mamo, już kilka nocy śpimy razem i nic. Jeszcze się nie kochaliśmy.
- Ależ córeczko, może jest zestresowany...
- Ale mamo, on tylko książkę czyta i wcale nie zwraca na mnie uwagi.
- Wiesz córeczko, skoro on nie zwraca uwagi, to może ja się położę zamiast ciebie i sprawdzę, o co chodzi.
I tak zrobiły. Maż w łóżku czyta książkę, teściowa się kładzie i leży. Nagle mąż wsuwa rękę pod kołdrę i w majteczki zaczyna rękę wkładać. Wyskoczyła teściowa z łóżka i do córeczki:
- Ależ kochanie, chwile leżałam i zaczął się do mnie dobierać.
- Tak, tak... Palec zmoczy, kartkę przewróci i dalej czyta... ))jawlo - 12-09-2008, 06:42 Gdybyśmy tak jeździli jak korzystamy z komputerów...
Rozmowa telefoniczna
Techniczny: Pomoc Drogowa, słucham?
Kierowca: Nie mogę uruchomić silnika.
T: Jaki masz model samochodu? Rocznik? Co robisz?
K: Cholera wie! Ma 4 koła, kierownicę, silnik... chyba? Właśnie chcę
pojechać do sklepu...
T: No dobra, nieważne. Te dane są wprawdzie istotne, ale poradzimy sobie
i bez nich. Masz paliwo w baku?
K: Skąd mam wiedzieć?
T: Spójrz na wskaźnik paliwa. Wskazówka jest na E?
K: A który to wskaźnik paliwa?
T: Tam powinien być symbol dystrybutora oraz literki E i F po obu
stronach skali.
K: O kurcze! Wskazówka pokazuje zero!
T: Aha, już coś wiemy...
K: Ale u mnie nie ma E i F, a jest tylko x1000 pośrodku. Czy to oznacza,
że mam samochód model x1000?
T: (wzdycha) Nie, to jest obrotomierz. Wskaźnik poziomu paliwa jest
mniejszy i raczej gdzieś z boku...
K: Oooo, już mam. Wskaźnik jest pośrodku, pomiędzy E i F.
T: Ufff. Dobra, teraz sprawdzimy akumulator. Naciśnij pan klakson.
Klakson to jest...
K: Hej, nie jetem idiotą, wiem gdzie jest klakson. O! (naciska).
T: (odrywając słuchawkę od ucha - kierowca swoją walnął z całej siły w
klakson) - Dobra! Starczy! Wiemy już, że masz paliwo i dobry
akumulator. Teraz spróbujemy uruchomić silnik...
K: (zły) No właśnie! Po to dzwonie! Bo silnik nie działa! Co za szajs
robicie! Co wy sobie myślicie! Ja was! Ja wam! Ja...
T: Jestem tu by panu pomóc. Razem napewno go uruchomimy. Ustaw drążek
zmiany biegów w pozycji neutralnej, naciśnij lekko pedał gazu i przekręć
klucz w stacyjce...
K: (zgryźliwie) Ciekawe, jak mam jednocześnie przekręcić kluczyki,
wrzucić bieg i nacisnąć gaz, co? Mam przecież tylko dwie ręce i na
dodatek nie są tak długie by...
T: Gaz naciskamy stopą. Prawą. U nogi. Prawej. Własnej nogi. Tej prawej,
dolnej. Stopa jest na końcu nogi. Prawą nogę pan ma? Boże. Zmiłuj. Się.
K: Stopą?! Niczego nie uszkodzę? Napewno? A co będzie jak...
T: Zrób pan to!
K: No dobra, faktycznie to działa. Kto by pomyślał, że to można stopą...
Aha, o jakim kluczyku pan mówi?
T: Chcesz pan powiedzieć, że w stacyjce nie ma kluczyka?: Stacyjka to
jest...
K: Wiem, wiem... Kluczyka tam nie ma. Nigdy nie było.
T: Chcesz pan powiedzieć, że próbował pan uruchomić samochód bez kluczyka?
K: (zły) A niby skąd ja mam wiedzieć, że tam miał być jakiś kluczyk?!
Jakbym wiedział, to bym nie dzwonił!
T: Dobra. Kiedy pan kupił samochód?
K: (mamrotliwie) Wczoraj. Dostarczyli mi go do garażu.
T: Dali panu jakieś klucze do niego?
K: Tak, mam w bagażniku jakieś klucze, nakrętki i chyba podnośnik, zaraz
sprawdzę.
T: Nie trzeba, chodzi o takie mniejsze kluczyki, z breloczkiem.
K: Breloczkiem?...
T: To taki dynks z kółkiem, na którym nawleczone są płaskie i raczej nie
duże kluczyki.
K: Faktycznie, dali! Skąd pan wiedział, że dali?!
T: Nieważne. Wyjmij je pan i włóż kluczyk do stacyjki.
K: Który?
T: Co który?
K: Który kluczyk? Tu jest parę.
T: (milczy, po czym podejrzanie spokojnym głosem mówi) Pasuj pan po
kolei, ten który wejdzie to będzie ten właści...
K: Pasuje! Pasuje!
T: Gites! Przekręć pan!... W tę stronę, w którą idzie przekręcić!
(Słychać warkot rozrusznika i pomruk pracującego silnika oraz
westchnienie ulgi technicznego.)
K: Prawdę mówiąc to skandal, by tak oczywistą rzecz tłumaczyć mi przez
pół godziny! Co ja - kretyn jestem?! To można było powiedzieć w trzech
zdaniach! Ja z komórki dzwonię! Wiesz pan, ile mnie to będzie
kosztowało?! Przyznaj się pan, że macie umowę z firmą telekomunikacyjną
i dzielicię się kasą z tych telefonów, co?! Ja wam! Ja was... Aha,
czekaj pan: co to jest ten lewar poniżej kierownicy... Halo! Haaalo!
Nie, to skandal, rozłączył się! Złożę skargę! Co za lamerska firma!Anonymous - 18-09-2008, 08:44 Moja ulubiona parodia reklamy BPH
Anonymous - 22-09-2008, 03:31 Niedawno szukałem bardzo rzadkiego papieru po całej europie, No i gdzieś na necie znalazłem że niemiecka firma Siegel, ją produkuje. niestety w przedstawicielstwie powiedzieli że nie sprowadzają tego i podali numer na centralę w Niemczech. A teraz historia:
telefon odbiera babka i infolinii, i szprecha coś po niemiecku. Ja po ichniemu umiem tyle co się nauczyłem w słynnych niemieckich filmach, więc do niej mówię:
-Do you speak English?
Babka wnika w to co ja właśnie powiedziałem jakieś 5 sekund, po czym dalej nawija po niemiecku, ze wszystkiego co ona mówi to ja tylko kumam że ona nicht verstehen. no t skupiam całą swoją niewielką wiedzę z zakresu języka niemieckiego i mówię
-Szprechen się englisch?
Babka znowu się chwilę zastanawia i wydaje:
-Yes, Shure I do!
Z kolei w innej wielkiej niemieckiej firmie a mianowicie w Heirlitz-u Opisałem panią produkt który chce kupić, Podałem numer katalogowy, i wszystko niby ok, aż pani sie nie spytała skąd dzwonię(Potrzebowała aby obliczyć koszt wysyłki), po tym jak powiedziałem że z Polski, pani powiedziała wyjątkowo chamsko ze ten artykuł nie istnieje(taaa, ja mam przed sobą instrukcję do niego, a ona już liczyła koszta przesyłki a tu nagle się okazuje że on nie istnieje) i się rozłączyła. Szczena mi opadła a ta firma natychmiast zniknęła z listy partnerów biznesowychsiwek - 23-09-2008, 21:02 http://www.youtube.com/wa...nieee-rosyjskie
chudyone - 25-09-2008, 21:54 ."Wczoraj namówiłam wreszcie swojego męża aby kupić abażur z kryształów (to co wisi z lampami na suficie),baaardzo drogi (pół roku zbieraliśmy).Pojechaliśmy do sklepu,kupiliśmy abażur,na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu,po drodze kupiliśmy butelkę koniaku (trzeba przecież nowy zakup oblać).Siedliśmy przy stole,najpierw
strzeliliśmy po 50,potem powtórzyliśmy,no i mówię do swojego męża:
-"a może powiesimy od razu ten abażur?" no i mąż,lub z powodu koniaku,lub widząc moje szczęście zgodził się.Postawiliśmy krzesło,na krzesło mały taboret,mój mąż wspiął się na tą piramidę,a mi kazał go zabezpieczać.Stoję taka szczęśliwa,obserwuję jak mój orzeł pod sufitem majstruje (a on był, nie wiem po co w szerokie bokserki ubrany),przenoszę wzrok niżej i co ja widzę?!...z tych sympatycznych bokserek wysunęło mu się jedno jajeczko,no i ja taka rozczulona tym widokiem biorę i tak lekko pstryknęłam paluszkami po tym jajeczku.Mój tygrys w tej sekundzie poleciał w dół z tej estakady wraz z abażurem,który rozbił się całkowicie na małe kawałki!wstaje szybko i z ostatkami abażuru w rękach podskakuje do mnie...myślałam,że mnie zabije,a on mówi:
- Ku..a!ale mnie prądem pier....ło, aż do jąder doszło!...dobrze,że nie na śmierć !!!"londolut - 25-09-2008, 22:28 chudyone, było stronę wcześniej.Anonymous - 26-09-2008, 00:48 Najzabawniejszy śmiech na świecie
Matejko - 26-09-2008, 07:52 Facet wraca z delegacji i znajduje żoną w łóżku z jakimś typem.
Bez słowa wychodzi z domu na placyk przed blokiem.
Siada na ławce z cięzkimi myślami
"ależ kur*a z niej, przecież wysłałem jej smsa, że wrócę wcześniej"
posiedział, wypalił kilka papierosów, twarz mu trochę pojaśniała...
"z drugiej strony, może to jednak nie kur*a, może zwyczajnie smsa nie
dostała..."
- Tato, w parku znowu jakiś facet mnie zaczepiał, obmacywał...
- To trzeba było uciekać, synku!
- W szpilkach???... po żwirze???
Mąż wraca do domu lekko niewyraźny:
Ż: Piłeś?
M: No coś ty, ani kropelki.
Ż: Przecież widzę, że ledwie stoisz na nogach. Przyznaj się. Piłeś?
M: Nie piłem.
Ż: Powiedz Gibraltar.
M: Piłem.
- Janek - woła rano żona - Ty wczoraj dawałeś jeść kotu?
- Tak, ja.
- Ty dawałeś, Ty go zakop.
W szkole:
- Hej, ty tam, pod oknem - kiedy był pierwszy rozbiór polski?- pyta nauczyciel
- Nie wiem.
- A w którym roku była bitwa pod Grunwaldem?
- Nie pamiętam
- To co ty właściwie wiesz? Jak chcesz zdać maturę?
- Ja tu tylko kaloryfer naprawiam.
Dlaczego kobieta ma w domu tak dużo do roboty?
Śpi w nocy to i się jej zbiera...
- Córeczko, proszę, nie chodź codziennie do tej dyskoteki.
Jeszcze tam ogłuchniesz!
- Nie, dziekuję, już jadłam...
Przychodzi pacjent do doktora:
- Panie doktorze czy można wyleczyć owsiki???
- A co? kaszlą?
Syn pisze list do matki:
"Droga Mamo! Urodził mi się syn.
Żona nie miała pokarmu, wzięła mamkę -Murzynkę, wiec synek zrobił
się czarny"...
Matka odpisuje:
"Drogi Synu! Gdy Ty się urodziłeś, również nie miałam mleka w
piersiach. Wychowałeś się na krowim, ale rogi wyrosły ci dopiero
teraz"...
Stary wędkarz łowi pod lodem. Mija godzina, dwie, ani jednego brania.
Zmarzł
na kość.
Już ma wracać do domu, kiedy widzi chłopaka, który wybrał stanowisko
obok.
Ten wycina przerębel, zarzuca wędkę i po chwili wyciąga wielka rybę.
Mija pięć minut - jest następna. Potem jeszcze jedna, jeszcze jedna i
jeszcze jedna...
- Jak ty to robisz? Ja siedzę od białego rana i nic, a ty w kwadrans
wyciągnąłeś już osiem pięknych sztuk!
- Uouaki ucha yc euue.
- Co?
- Uouaki ucha yc euue.
- Nic nie rozumiem. Powtórz to powoli!
Chłopak wypluwa coś na rękę i mówi:
- Robaki musza być ciepłe!
- Panie doktorze, mój rozrusznik serca ma chyba defekt!
- Po czym pan tak sądzi?
- Jak kaszlnę, to mi się brama od garażu otwiera.
Matka przyprowadziła swoją osiemnastoletnią córkę do lekarza, informując go,
że córka nieustannie cierpi na mdłości. Lekarz po zbadaniu córki stwierdził,
że jest ona mniej więcej w czwartym miesiącu ciąży.
- Co też pan mówi, panie doktorze, moja córka nigdy nie miała do
czynienia z żadnym mężczyzną! Prawda, córeczko?
- Prawda, nawet się nigdy nie całowałam - zapewniła córeczka.
Lekarz bez słowa podszedł do okna i zaczął intensywnie wypatrywać w dal.
- Panie doktorze, czy coś nie tak? - pyta po pięciu minutach zaniepokojona mamuśka.
- Nie, nie! Po prostu w takich wypadkach zazwyczaj na wschodzie ukazuje się
jasna gwiazda i przybywa trzech króli. No więc stoję i czekam.
Motto lekarzy pogotowia ratunkowego:
- Im później przyjedziesz, tym trafniejsza diagnoza.
A mówiła mama "Ucz się synu na ginekologa,
bo to i forsy dużo i ręce cały czas w cieple" (mruczał pod nosem kierowca TIR-a
zmieniając w mroźną noc koło w naczepie)
Pewnego dnia zajączek złowił złotą rybkę. Rybka, jak to złote rybki mają w
zwyczaju rzekła:
- Zajączku wypuść mnie to spełnię trzy twoje życzenia!
- Dobrze - odpowiada zajączek - wypuszczę cię ale, jak spełnisz trzy
pierwsze życzenia misia, które wypowie po przebudzeniu ze snu zimowego.
- No co ty, zajączku! Chcesz oddać swoje życzenia misiowi?!!! Rybka nie
kryła zdziwienia.
- Tak, to moje ostatnie słowo - stanowczo rzekł zajączek.
- Zgoda! Odrzekła złota rybka.
Jakis czas później miś budzi się ze snu zimowego, przeciąga się leniwie i
mruczy zaspanym głosem:
Sto ch..ów w dupę i kotwica w plecy, byle była ładna pogoda!
Przedszkolanka czyta dzieciom bajkę o Kurczaku Małym.
Dochodzi do fragmentu gdzie Kurczak próbuje ostrzec farmera. Czyta:
"... i wtedy Kurczak podbiegł do farmera krzycząc: Niebo się wali! Niebo
runie lada chwila!..."
- I jak myślicie dzieci, co powiedział farmer kiedy usłyszał strzeżenie?
Zgłasza się Marysia
- Tak, Marysiu, mów...
- Ja p.......! Gadający kurczak!
Pogrzeb. Nad trumną teściowej pochyla się zięć opiera głowę.. Podchodzi
kolega i się pyta
-słuchaj, a co ty tak się rozczuliłeś przecież jej nie lubiłeś..
-z radości piłem trzy dni, a dzisiaj mnie tak łeb napieprza...a ona taka
zimniutka..
Dziewczyna u ginekologa. Młody, przystojny lekarz zaczyna badanie,
zakłada
jednorazową rękawiczkę, wkłada palce.
Zwykłe badanie. Nagle dzwoni telefon. Lekarz jedną ręka odbiera, a jako, że
czas to pieniądz drugą kontynuuje badanie:
- Halo! Tu Heniek... ze studiów... jestem w twoim mieście.
- Nie może być. Przyjeżdżaj, trzeba to oblać.
- A jak do ciebie dojechać? Dzwonię z dworca.
- Z dworca to pojedziesz prosto, później w lewo, będzie rondo, na rondzie w
prawo, następne rondo i dalej to prosto, prosto i jesteś u mnie...
Na to pacjentka:
- Panie doktorze czy jeszcze jedno rondo mogę prosić?
Przychodzi blondynka do sklepu RTV:
- Poproszę telewizor z lotnikiem.
- Chyba z pilotem?
- Nie wiem, jestem w tych sprawach zupełnym lajkonikiem.
Pani w szkole:
- Z czego robi się kiełbasę?
Dzieci milczą
- Jasiu, ty powinieneś wiedzieć - twój tata jest masarzem?
- Ja wiem, ale Tatuś powiedział, że jak komuś powiem to mnie zabije.
Wybory miss blondee - panienki doszły już do półfinału - czas na zadanie
kilku pytań.
Prowadzący prosi pierwszą kandydatkę do mikrofonu i...
- To będzie bardzo proste pytanie. Czy może pani powiedzieć... ile jest 5
razy 8?
Blondynka:
- Yyy... hihihi... mhm... 63?
- No niestety... przykro mi bardzo, chm.. może dać pani jeszcze jedną
szansę...
Reszta blondynek skanduje:
- Dać jej szansę! Dać jej szansę!
- No dobrze. Więc drugie pytanie. Ile to jest 3 razy 4?
- Hihihihi.... taaaak... hihi... 14!
- No niestety, niestety...
- Dać jej szansę! Dać jej szansę!
- No dobrze... jeszcze jedna próba. Ile to będzie 1 razy 2?
- Hihihi... mmmm... hihi... 2!
- Dać jej szansę! Dać jej szansę!stary alfer - 26-09-2008, 10:22 Trzech facetów cale zycie zbieralo na wyjazd do Kenii, ale zbierali aż tak, że jedli suchy chleb popijajac woda. No i w koncu uzbierali i wyjechali. Pewnego wieczoru jeden z nich mowi:
- Ej chlopaki, moze napijemy się wódki drugi mowi:
- Ok, super
a trzeci:
- Ku* wa ja cale zycie prawie nic nie jem, nie pije po to, zebysmy wyjechali! Zbieram na to, zebym mogl sobie pozwolic na zwiedzanie, na
wycieczki! a wy wydajecie na wodke? ja sie na to nie pisze! i obrażony poszedł spać. No wiec tych dwoch poszlo, kupilo 2 flaszki, nachlali sie i wrocili do domu.
Rano wstaja, patrza- nie ma trzeciego! Wychodza przed kwaterkę... Patrzą... A tam leży krokodyl - gruby, ogromny, piekny krokodyl z
otwarta paszcza! Patrzą - a z tej paszczy wystaje glowa tego trzeciego. Stoja tacy naj%@#, patrzą i jeden mowi:
- O staaaaaaarrrryyyyyy, na wooooodke sęęępiłłłłłł, a śpiwooorek toooo Lacosty:)londolut - 27-09-2008, 15:15 http://pl.youtube.com/watch?v=BVduwOFqwF0