Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...
Wojciech Bogacz - 13-01-2013, 10:15
gzesiolek napisał/a: | On nie odbieral objechanie przez malucha za zniewage, a jedynie sposob jazdy kierowcy tego malucha za zupelny hazard... i niestety takich kierowcow jest wiecej... |
To prawda - są i tacy... ostatnio sporo aut dostawczych mnie wyprzedza heh.
gzesiolek napisał/a: | bo ktos moze miec spaczony zdrowy rozsadek i czasem mozemy by jedynymi ktorzy go w danej sytuacji uratuja... |
Racja. Staram się właśnie być tym co go ma Raz na jakiś czas zdarza mi się, że troszkę tego rozsądku zabraknie - na szczęście tendencja jest malejąca
gzesiolek napisał/a: | roznica miedzy takim autem jak moje ktore ma 109KM a takim jak Jaca ze 155KM... bo i takim i takim mozna spokojnie jechac 140-150km/h |
No i znowu prawda - ale zauważyłem, że ten "mały" się bardziej męczy przy prędkościach autostradowych niż ten duży.
gzesiolek napisał/a: | roznica jest potrzebna na jednopasmowkach tam gdzie moim odpuscisz wyprzedzanie Tira,czy kolumny aut, a mocniejszym mozesz sobie pozwolic... |
Ostatnio wolę się czasami powlec za autem i z wyprzedzaniem jestem mega ostrożny - muszę mieć czystą sytuację.
gzesiolek napisał/a: | Taki koronny przyklad to swiatlo czerwone na przejsciu... |
Nie wiedzieć czemu, ale jakoś czerwone traktuję jak świętość. Jako kierowca i jako pieszy.
gzesiolek napisał/a: | jak widze matke z malym dzieckiem ktore pcha sie z nim na czerwonym, to mnie krew zalewa... |
Fakt - mam tak samo.
i9i - 13-01-2013, 12:03
Wojciech Bogacz napisał/a: | gzesiolek napisał/a:
Taki koronny przyklad to swiatlo czerwone na przejsciu...
Nie wiedzieć czemu, ale jakoś czerwone traktuję jak świętość. Jako kierowca i jako pieszy.
gzesiolek napisał/a:
jak widze matke z malym dzieckiem ktore pcha sie z nim na czerwonym, to mnie krew zalewa... |
To jest nabieranie nawyków od małego, że sygnalizacja to jest tylko po to by mandaty ludziom dawać, co z czasem wchodzi w krew i za kółkiem to czerwone też jakoś w oko nie kłuje.
mystek napisał/a: | Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem i9i z 373:
Większość pieszych myśli: widzi mnie to się zatrzyma a kierowca: widzi, że nie wyhamuję to pewnie nie wlezie i żaden się nie zatrzymuje.
Wg mnie jest zupełnie odwrotnie. Tzn jest grupa osób (szczególnie starszych, zauważam, którzy zdają się mówić - ja już tyle lat przeżyłem i mam tak bogate doświadczenie, że mnie nie obowiązuje rozejrzenie się przed przejściem dla pieszych), która w ogóle nie patrzy gdzie lezie, co jedzie itp. Kompletny brak wyobraźni i przewidywania przyszłości na kilka sekund do przodu. |
To która to grupa ludzi to akurat jest mało ważne, jak jeszcze PKS-em jeździłem to na pasach nastolatka nam pod maskę wbiegła na czerwonym przed Dworcami Głównymi, głuche uderzenie pisk opon, wszyscy w szoku a dziewczyna wstaje i biegnie dalej :/ przed świętami w Poznaniu niedaleko MTK zatrzymuję się na światłach przy przystanku, przede mną dwa auta a obok dziadek się przez barierki przeciska, mija kilka sekund i leży przed autem. Nazajutrz wyjeżdżam z podporządkowanej w lewo czekam aż auta przejadą, ale wszyscy hamują to wciskam się za peleton rozglądam się szybko i wszyscy puszczają pieszego z wyjątkiem baby co stoi na lewym pasie pod prąd i zdziwiona, ze ktoś tu chodzi a ona chciała wszystkich wyprzedzić. Brak wyobraźni jest wszędzie i z dnia na dzień go przybywa.
wojzi - 13-01-2013, 12:20
gzesiolek napisał/a: | Ja wiem ze sie Polacy specjalizuja w przekraczaniu i naginaniu przepisow tak zeby wyjsc na tym dobrze, ale patrzac na ograniczona wyobraznie i inteligencje innych, wolalbym zeby sie tzrymali przepisow... |
Jakbyśmy się trzymali przepisów to nie trzeba by było specjalnie dyskusji na temat kultury jazdy.
Podam przykład: Finlandia. 3 rano. -35 stopni. Czerwone światło. Ulice puściutenkie. A pieszy grzecznie stoi i czeka aż zrobi się zielone. Mimo, że jest jedyną osobą w okolicy kilometra.
Polak powiedziałby frajer. A ja uważam, że to super podejście. Nauczy się przestrzegać przepisó wtedy kiedy "nie musi" to jak będzie musiał to też ich będzie przestrzegał.
RalfPi - 13-01-2013, 17:57
wojzi napisał/a: |
Jakbyśmy się trzymali przepisów to nie trzeba by było specjalnie dyskusji na temat kultury jazdy.
Podam przykład: Finlandia. 3 rano. -35 stopni. Czerwone światło. Ulice puściutenkie. A pieszy grzecznie stoi i czeka aż zrobi się zielone. Mimo, że jest jedyną osobą w okolicy kilometra.
Polak powiedziałby frajer. A ja uważam, że to super podejście. Nauczy się przestrzegać przepisó wtedy kiedy "nie musi" to jak będzie musiał to też ich będzie przestrzegał. |
Hehe - zdrowy rozsądek też jest wskazany (oczywiście oceniam negatywnie matki pokazujące dziecku, że czerwone to takie pomarańczowe/ powiem więcej - jak widzę pustą ulicę i czerwone światło i dziecko na pasach.. to choćby mnie bardzo korciło nie przechodzę na czerwonym)...
Zepsuły się światła - Fin czeka 1h, a Polak... ? Wiem, że to sytuacja skrajna.. ale co w takim momencie mówią przepisy??
Pozdrowienia!
wojzi napisał/a: |
Jakbyśmy się trzymali przepisów to nie trzeba by było specjalnie dyskusji na temat kultury jazdy. |
Hmm - niewątpliwie coś w tym jest - ale zobacz - jedziesz sobie główną i widzisz skręcający samochód w lewo... i 10 samochodów za nim.
Co mówią przepisy, a co mówi kultura?? (więc chyba dyskusja jednak jest sensowna).
Ale zgadzam się w 100% co do przesłania Twojej wypowiedzi - przestrzegajmy przepisów, a wszystko będzie dobrze
JCH - 13-01-2013, 18:54
Jak fajnie jest zrobić sobie krótką odskocznię, przedyskutować temat "pieszy na pasach" w innym gronie
PS. Krótko na temat podpisu bo ja wywołałem ten temat....
mystek, czy fan a fanatyk to wg Ciebie to samo
Oprócz tekstu spójrz na rysunek i połącz to w całość.
I to już naprawdę EOT na ten temat bo ja nie mam ochoty leczyć czyichś kompleksów.
gzesiolek - 13-01-2013, 20:34
RalfPi napisał/a: | Zepsuły się światła - Fin czeka 1h, a Polak... ? Wiem, że to sytuacja skrajna.. ale co w takim momencie mówią przepisy?? |
Stawiam, ze Fin moze i stoi, ale po 2min zgłasza awarie, a Polak przechodzi jak i kolejnych 10 Polakow przez np. kolejny kwadrans przelazi jak chce i wszyscy maja gdzies czy to zglosic czy nie...
[ Dodano: 14-01-2013, 11:34 ]
A tak mi sie przypomnialo
jaca71 napisał/a: | Serce roście patrząc na te czasy...
Niewiarygodne ile osób od mojego pierwszego wejścia na forum przeszło na jasną stronę mocy. |
Gwoli scislosci mimo wszytko nadal uwazam, ze i pieszy, i tym bardziej rowerzysta przed wejsciem/wjazdem na przejscie/przejazd powinien sie upewnic czy ten ktory ma mu ustapic pierwszenstwa ma szanse sie zatrzymac...
Ja jestem za prawem chroniacym pieszych i rowerzystow, ale jestem przeciwny glupocie tych chronionych, a juz glupota wynikajaca z przekonan aktywistycznych wywoluje u mnie odruch obronny...
Ot tak jak kiedys pisalem, ludzie nie dziela sie na pieszych, rowerzystow,kierowcow czy motocykistow... dziela sie na ludzi bez wyobrazni, czy myslacych tylko o swoich 4literach i tych ktorzy potrafia korzystac z drog tak zeby nie krzywdzic/atakowac innych...
Wiec licz sie jaca71, z polemika gdy bedzie szlo przegiecie w druga strone
inq - 14-01-2013, 12:37
Zrobię sobie posta rekorda bo nie było czasu na weekendzie.;) Na początek chciałem po raz kolejny zaznaczyć, że nie jestem egoistą i chamem na drodze. Sam niejednokrotnie zatrzymywałem się na przed przejściem i pewnie jeszcze mi się zdarzy nie raz. Zauważyłem tylko niebezpieczne zjawisko nadmiernej uprzejmości i uważam, że bezpiecznej (w pewnych sytuacjach) jest przejechać ostrożnie i nie przepuszczać pieszych. To samo dotyczy wpuszczania samochodów z podporządkowanej. Jeśli robisz to płynnie lub w czasie gdy samochody zatrzymują się przed np. czerwonym światłem to ok. Natomiast irytujące jest jeśli świeci się zielone, a wtedy niektórym włącza się uprzejmość i zamiast jechać jak jest możliwość to zwalniają ruch wpuszczając innych.
jaca71 napisał/a: | widzisz znak D-6 i pieszego w najbliższej jego okolicy to się zatrzymujesz, nie ma pieszego to tylko zwalniasz i zachowujesz szczególną ostrożność. |
Napisz jeszcze jak możesz w jakiej odległości do przejścia ma być ten pieszy bo to najbliższa okolica to pojęcie względne.Zgadzam się, że przed przejściem trzeba zachować ostrożność, ale gdzie jest napisane, że należy się zatrzymać? Pieszy ma pierszeństwo, ale jak już wejdzie na pasy, a przed wejściem na pasy nie ma żadnych przywilejów. Owszem, są sytuacje, że wypada i powinno się zatrzymać, ale nie róbmy z tego reguły i nie tworzmy nowych przepisów.
Z KD:
Kod: |
(...)1. Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
(...)
Zabrania się:
1.wchodzenia na jezdnię:
a.bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,(...)
|
i9i napisał/a: | to kierowcy powinni uważać na pieszych a nie odwrotnie. |
Oj już teraz to dołożyłeś. Pieszy na równi z kierującym musi uważać - to nie podlega żadnej dyskusji.
wojzi napisał/a: | Zapraszam do Krakowa, albo do Warszawy. |
Pewnie, że są ciężkie przejścia, ale wokół są inne. Z sygnalizacją, ewentualnie kładki i podziemne. Jeśli wiem, że jest takie przejście to je omijam, a jak mi się nie chce to nie marudzę. 6-latek raczej nie będzie korzystał z takiego przejścia, a dorosły da sobie radę, przynajmniej wypada żeby sobie dał radę.
wojzi napisał/a: | Proponuję rozwiązanie Fińskie - mandaty uzależnione od zarobków. Szef NOKII może naprzykład zapłacić mandat 10 czy 100 tysięcy Euro i to już odczuje. I po sprawie. | Skąd policjant będzie wiedzieć ile zarabiam. Przecież nikt nie będzie woził zaświadczeń o zarobkach. Załatwianie tego przez sądy czy inne instytucje powiększy tylko zamęt. Nie ma idealnego rozwiązania, dlatego już bym nie mieszał i niech zostanie jak jest.
wojzi napisał/a: | A właśnie, że można to zakwestionować. Pieszy nie nadrobi tak łatwo straconych dziesięciu minut jak ty 20 sekund |
Weź pod uwagę, że zatrzymując się na 20 sek. możesz nie zdążyć na kolejne zielone, a co za tym idzie dołożyć jeszcze z 2000 sek. Te 5 min nie jest najważniejsze, wystarczy wyjść wcześniej i nie trzeba będzie narzekać na światła i przejścia. Dotyczy samochodów jak i pieszych
mystek napisał/a: | Reasumując. Każda sytuacja drogowa wymaga indywidualnego podejścia |
Dokładnie. Nie ma co tworzyć nowych przepisów, a wystarczy zdrowy rozsądek (nie każdy go ma, ale tak samo nie każdy przestrzega przepisy).
mystek napisał/a: | Rozchodzi się o to, że jeśli ja jadąc w tej grupie 30 aut zatrzymam się, to jestem świadom tego, że może i mój pas się zatrzyma, ale co z pasem obok? Taki pieszy też czuje się nieswojo w takiej sytuacji, kiedy jeden pas stoi, a drugi jedzie i się nie zatrzymuje |
Nie chodzi tylko o pas obok. To co będzie działo się z tyłu też nie jest pewne. Walcze właśnie o to, takie zatrzymanie musi spowodować jednakową reakcję u wszystkich kierujących, a wystarczy jeden błąd. Każdy taki manewr zwiększa ryzyko niebezpiecznego wydarzenia na drodze. Jeśli pieszy stoi przed przejściem, a samochody jadą sznurkiem to ciężko o wypadek. Wystarczy trochę słońca i nie widać "stopów", a wtedy nie problem o parkowanie w bagażniku.
jaca71 napisał/a: | na jakiej zasadzie to ty masz decydować kogo puścić a kogo nie. to jakąś głupota. jak widzisz znak STOP to też na podstawie widzimisię się zatrzymujesz? | Nie do mnie, ale sobie coś napiszę Na zasadzie zdrowego rozsądku, np. jeśli na dworze temperatura ujemna, tnie śnieg, błoto po pachy (ofkors trochę wyolbrzymiam) to się zatrzymuję. STOP nakazuje zatrzymanie się, znak D-6 nic takiego nie mówi.
RalfPi napisał/a: | 5b) Na przejeździe kolejowym kto jest ważniejszy pociąg czy pieszy?? |
O właśnie. Czemu nie zauważył nikt, że droga hamowania samochodu wynosi kilkadziesąt metrów, a pieszego 0,2m?
krzychu napisał/a: | każdy z nas ma wyobraźnie ograniczoną albo sam sobie ją ogranicza pewnymi założeniami. Najlepiej by było, żeby każdy się stosował do przepisów, a nie przemyśliwał sobie. | Przepisy też są ograniczone i nie obejmują wszystkich sytuacji. Poza tym żaden przepis nie nakazuje przepuszczania pieszych na przejściu.
krzychu napisał/a: | Ale jego podejście do pieszych jest dość karygodne, a podpis obraża dość dużą część społeczeństwa nawet mitsumaniaków (TDI w Outlanderze, Lancerze, Gradisie). Oni za pewne wybrali dyszla z jakiś powodów i niekoniecznie są seniorami. Szwagier ma 2 x TDI i nie jest seniorem... Drugi też ma 2 dyszle i też nie jest seniorem... To co znaczy, że są starzy? Kupili auto dla seniora? Ja dyszli też nie lubię po prostu mam inne priorytety, ale daleki jestem od w sumie wyzywania ludzi bo jeżdżą TDI. | Dość karygodne? Albo karygodne, albo nie. Pieszych szanuję i uważam na nich. Nie rozumiem tylko pewnych zachowań kierujących. Co do podpisu to jeśli, ktoś uważa, że go obraziłem to sorry, ale bez jaj. Wyzywanie czy obrażanie, nie o to chodzi. To jest w forma żartu i tyle. Jeśli ktoś odbiera to osobiście to co jeśli napisze mu ktoś na samochodzie brudas? Połamie ręce i do kolonii karnej wyśle. Luźna gumka panowie. Ja to myślałem, że niektórzy po prostu uważają, że ich diesle są szybsze od mojej benzyny i takie tam, a tu wyskakujecie z wyzywaniem Ropa jest do ciągników, gaz do zapalniczek, a samochody powinny jeździć na benzynie - mówiłem to ja - posiadacz LPG. Troszkę luzu panowie... Ktoś na forum ma podpis w stylu: "Tylu wariatów jeździ po drogach - ciężko mi ich wyprzedzać" Uważacie, że autor jest czubem i rzeczywiście wyprzedza wszystko co się da?
krzychu napisał/a: | Kiedyś uczono tak, że pieszy daje nogę na asfalt to się zatrzymaj. Jakby tak było to było spoko teraz o tym nikt na nauce jazdy nie mówi, wszyscy o zasadzie zapomnieli i panuje wolna amerykanka na psach... Jeden pieszy stoi i czeka wkurzony, drugi delikatnie wymusza, a trzeci udaje, że nie widzi samochodu i wchodzi (ja tak niekiedy robię udaję, że nie widzę ale kontroluję kątem oka). | Dalej tak uczą. Pieszemu ustępujesz wtedy, kiedy wejdzie na przejście, a jeśli stoi przed przejściem to trzeba obserwować i zwrócić szczególną uwagę na to co robi. Moja żona robi prawko i tak ją uczyli. Jeśli pieszy stoi to każą jechać właśnie żeby nie stwarzać niepotrzebnego zamieszania, natomiast zatrzymać się należy wtedy gdy pieszy juz jest na przejściu lub wchodzi na nie. Jeśli wchodzisz na przejście patrząc kątem oka to ja Ci gratuluję pomysłowości - dalej zarzucaj mi brak szacunku i karygodne podejście do pieszych. Jak Ty zachowujesz się wobec kierowców? Nie bądź hipokrytą, jeżeli wchodzisz na przejście i nie upewniasz się co się dzieje to chyba nie jest to bezpieczne. Co jeśli będzie jechał samochód, w którym padły hamulce i klakson? Kąt oka wystarczy?
Jeśli chodzi o przechodzenie na czerwonym to już nic się raczej nie da zrobić. Najgorsze są małe przejścia przy skrzyżowaniach z wydzielonym pasem do prawoskrętu. Nagminnie ludzie przechodzą tam jeśli zielone świeci się w ich kierunku na dalszej części skrzyżowania. Dzieci to może jeszcze jakoś ostrożniejsze są i nie widać tego, aż tak dużo, ale reszta grup wiekowych to już totalnie na to leje. Moja córka już kilka razy pytała: a czemu ten pan/pani przchodzi na czerwonym? Mam tylko nadzieję, że jak pójdzie do szkoły to otoczenie nie zmieni tego. Z czerwonym jest o tyle sprawa ciężka, że jeśli ja mam czerwone to ktoś inny bezwględnie i bezpiecznie korzysta z tej drogi/przejścia. Tutaj akurat nie ma miejsca na kombinowanie i dostosowywanie przepisów pod siebie. No i genialne zachowania na przejściach z sygnalizacją na żądanie. Podchodzi taki Pan Pieszy i wciska sobie guziczek, paczy że nic nie jedzie i śmiga na czerwonym. Później zapala się zielone na wcześniejszym skrzyżowaniu, rusza 50 aut i nagle BACH - czerwone na pustym przejściu się świeci.
Kto całość przeczyta ten GOŚĆ
krzychu - 14-01-2013, 12:50
inq napisał/a: | Jeśli wchodzisz na przejście patrząc kątem oka to ja Ci gratuluję pomysłowości - dalej zarzucaj mi brak szacunku i karygodne podejście do pieszych. Jak Ty zachowujesz się wobec kierowców? Nie bądź hipokrytą, jeżeli wchodzisz na przejście i nie upewniasz się co się dzieje to chyba nie jest to bezpieczne. Co jeśli będzie jechał samochód, w którym padły hamulce i klakson? Kąt oka wystarczy? |
Nie jestem hipokrytą. Ja widzę, tylko podejrzewam, że kierowca myśli, że nie widzę więc się zatrzyma (np. idąc w kapturze ja widzę, ale jak się nie obrócę cały to kierowca nie wie czy go widzę). A osobiście zawsze kontroluję sytuację przed wejściem jak i podczas przechodzenia zawsze będąc gotowy do przebiegnięcia jak zauważę, że kierowca patrzy po srokach zamiast przed siebie.
I nie rozumiem Twoje "pouczenia" w kontekście "delikatnego wymuszania" z postów wcześniej.
[ Dodano: 14-01-2013, 12:59 ]
inq napisał/a: | Moja żona robi prawko i tak ją uczyli |
Moja narzeczona robiła prawo i ją nie uczyli. Więc może Twoja była w "starej dobrej szkole". Teraz przygotowuje się do zdanie, a nie uczy jak jeździć.
inq - 14-01-2013, 14:44
I uważasz, że przejście dla pieszych to odpowiednie miejsce do takiego "udawanie, że nie widzę, ale trochę widzę"? W ruchu drogowym udawanie i kombinowanie na pewno nie wpływa pozytywnie na bezpieczeństwo. Wchodząc na przejście powinno się robić pewnie i stanowczo, zresztą jak wszystko na drodze. krzychu napisał/a: | I nie rozumiem Twoje "pouczenia" w kontekście "delikatnego wymuszania" z postów wcześniej. |
Postaram się wytłumaczyć Jeśli jedzie sznur samochodów to wypatrujesz sobie w miarę sensownej przerwy między samochodzami i w nią wchodzisz Tak bardziej serio to wychodzisz te 0,5m na przejście i obserwując samochody czekasz na reakcję. Jeśli reaguje (zwalnia) idziesz dalej. Jak nie to uciekasz. krzychu napisał/a: | Moja narzeczona robiła prawo i ją nie uczyli. Więc może Twoja była w "starej dobrej szkole". Teraz przygotowuje się do zdanie, a nie uczy jak jeździć. |
Może nie tyle moja żona była w "starej dobrej", ale Twoja w słabej. Mam znajomych instruktorów i każdy twierdzi, że tak uczy. Tu zależy więcej od instruktora, nie od szkoły. Żona jeździła z 4 czy 5 i był wśród nich ~24 latek z prawkiem od ~4 lat. Czego ten chłopaczyna może nauczyć kursanta? Po jazdach z nim była wkurzona totalnie i stwierdziła, że nigdy więcej. Nie raz widać rozwalonego w fotelu "cfaniaczka" - czarne okulary, telefon przy uchu i on uczy jeździć. To, że uczą zdawać egzamin to niestety wina sposobu szkolenia. W 30 godzin nie zrobisz z laika kierowcy.
i9i - 14-01-2013, 16:27
inq napisał/a: | Może nie tyle moja żona była w "starej dobrej", ale Twoja w słabej. Mam znajomych instruktorów i każdy twierdzi, że tak uczy. Tu zależy więcej od instruktora, nie od szkoły. Żona jeździła z 4 czy 5 i był wśród nich ~24 latek z prawkiem od ~4 lat. Czego ten chłopaczyna może nauczyć kursanta? Po jazdach z nim była wkurzona totalnie i stwierdziła, że nigdy więcej. Nie raz widać rozwalonego w fotelu "cfaniaczka" - czarne okulary, telefon przy uchu i on uczy jeździć. To, że uczą zdawać egzamin to niestety wina sposobu szkolenia. W 30 godzin nie zrobisz z laika kierowcy. |
Zrobi się kierowcę ale niestety nie z każdego. Ale powiedzmy sobie szczerze, że szkoły nauki jazdy to totalne dno, Teorii pouczą przez dwie godzinki i wio w Elkę (bo kursantom tych smentów się słuchać nie chce a wykładowcom klepać w kółko, więc zapłacone-zaliczone reszty nauczycie się w domu przy kompie). Przepisy mówią wyraźnie, że trzeba odbębnić, ale jak łapówkarstwa tam nie ma to kontrola jakoś tego nie wyłapuje. System nie wyrabia a nauką jazdy rządzi rynek. Mniejsza z tym co i jak uczą, niewiedza z odpowiedzialności nie zwalnia, jak czegoś nie umiem to szukam gdzie się tego mogę nauczyć, jak czegoś nie wiem to się dowiaduję. Przepisy się zmieniają, a kierowcy nigdy o nowościach nie wiedzą i ja obiema rękoma podpisałbym się pod tym, by PJ było czasowe (np. 10 lat) i co te 10 lat badania lekarskie i egzamin teoretyczny (ze względu na indywidualne nawyki egzamin z jazdy bym odpuścił, choć ja mógłbym i to zdawać, bo nie boję się krytyki, a nowych i prawidłowych nawyków warto się czasem douczyć). inq napisał/a: | i9i napisał/a:
to kierowcy powinni uważać na pieszych a nie odwrotnie.
Oj już teraz to dołożyłeś. Pieszy na równi z kierującym musi uważać - to nie podlega żadnej dyskusji. |
W starciu kierowca -> pieszy to kierowca użytkuje śmiercionośne narzędzie na które ma pozwolenie w postaci prawa jazdy, decydując się na nie zadeklarował przestrzeganie przepisów i zachowanie ostrożności za kółkiem, jak wprowadzą kartę pieszego to wtedy owszem, każdy swoje prawa i obowiązki zna i nie ma dyskusji.
inq napisał/a: | Kto całość przeczyta ten GOŚĆ |
To może zmieńmy trochę kierunek bo tak to dyskutować będziemy, aż się strony w temacie skończą i jakiś konflikt zaogni. Przez krótki czas była w tiwi akcja uświadamiająca obywateli o zagrożeniach na drodze (szanuj życie czy cuś) ale niestety już nie wyświetlają. Skoro TVP pełni misję publiczną i na tej podstawie domaga się pieniędzy od obywatela, to niech tego Ojca Mateusza kilka razy tir trzepnie bo bez światła jechał, ministranta na przebieganiu przez drogę złapią, albo na czerwonym jak się tarabani i bach staruszek go na grilla. Oczywiście w całości, z krwią i strzępami ubrań. Tylko zaraz podniesie się larum, że to brutalne, niegodziwie, fobiogenne i w ogóle sam szatan pieczę nad tym trzyma, lecz jak do nas pospólstwa nie dociera tłumaczenie to trzeba na siłę pokazywać dlaczego trzeba (a nie powinno się) uważać.
mjsystem - 14-01-2013, 16:46
i9i napisał/a: | To może zmieńmy trochę kierunek bo tak to dyskutować będziemy, aż się strony w temacie skończą i jakiś konflikt zaogni. |
Słusznie... czytać tego już się nie chce...
Zacznę skromnie od takiego czegoś jak odśnieżanie auta przez jazdą(według aktualnej aury).
Ostatnio pewien kierowca wyskrobał sobie czołgowy luk i pojechał... Teraz przepisy mówią wyraźnie o skrobaniu szyb i usuwaniu czap śnieżnych. Ja sobie nie wyobrażam jazdy zaśnieżonym pojazdem, ale widać są inne sposoby... Miałem nawet przypadek zatrzymania TIRa, który mi "zrzucił" taflę lodu na maskę...
i9i - 14-01-2013, 16:55
mjsystem napisał/a: | Ostatnio pewien kierowca wyskrobał sobie czołgowy luk i pojechał... |
Lenistwo Panie lenistwo. Dzisiaj po Tygodniu nie dotykania, pomimo pośpiechu wziąłem sobie miotełkę i odpaliłem silnik, w czasie gdy nabierał on temperatury by nagrzać wnętrze i odmrozić szyby ja w międzyczasie zrzuciłem cały zalegający śnieg, czyli jednak można. mjsystem napisał/a: | Miałem nawet przypadek zatrzymania TIRa, który mi "zrzucił" taflę lodu na maskę... | By wejść na plandekę i zrzucić zeń nadmiar zimowego szaleństwa trzeba by mieć badania wysokościowe i jakiś podnośnik więc tym Panom bym w zimę odpuścił
mjsystem - 14-01-2013, 17:08
i9i napisał/a: | By wejść na plandekę i zrzucić zeń nadmiar zimowego szaleństwa trzeba by mieć badania wysokościowe i jakiś podnośnik więc tym Panom bym w zimę odpuścił |
Zimę - tak, moją maskę - NIE !
i9i - 14-01-2013, 17:10
mjsystem napisał/a: | moją maskę - NIE ! |
Ojtam, ojtam. Od kilku wgnieceń korona nikomu nie spadnie, jeśli pokryje je ubezpieczenie
mjsystem - 14-01-2013, 17:18
i9i napisał/a: |
mjsystem napisał/a:
moją maskę - NIE !
Ojtam, ojtam. Od kilku wgnieceń korona nikomu nie spadnie, jeśli pokryje je ubezpieczenie |
I tu jest pies pogrzebany... Nie chodziło o wgniecenia a porysowany lakier. Udowodnij ubezpieczycielowi, że ich nie było... Dlatego polowanie na lodowe pułapki uważam za otwarty
|
|
|