Nasze Miśki - I cóż, że ze Szwecji
Marcino - 17-04-2019, 12:02
Tak sobie mysle.... i po co to wszytko....
Krzyzak - 17-04-2019, 12:31
angrybirds...
szuwar - 17-04-2019, 14:25
mkm, Ty to masz fantazję. Aż nie mogę się doczekać efektu końcowego/metamorfozy z brzydkiego kaczątka w łabędzia.
pamar - 18-04-2019, 11:31
mkm - 18-04-2019, 11:33
pamar, z którego to roku fota?
pamar - 18-04-2019, 12:41
Nie mam pojęcia Dzisiaj zobaczyłem na FB, któryś z niemieckich kolegów wrzucił i od razu mi się z Twoim skojarzyło
jacek11 - 18-04-2019, 16:07
Toż to przeca Fuks jest
Krzyzak - 19-04-2019, 13:27
hehe - słoma ci z błotników wystaje
mkm - 20-04-2019, 18:23
jacek11, czekaj... Ty sobie w końcu u Fuksa nagrabisz...
A tymczasem autko zostało opłukane i obfotografowane.
Hugo - 20-04-2019, 18:26
Aleś pofocił...
mkm - 20-04-2019, 18:51
Hugo, to jeszcze nie ja
Kolega był na tyle uprzejmy, że pofocił i podesłał mi co kupiłem
Zdjęcia wybrałem lansiarskie, żeby znowu jakaś słoma nie wleciała, ale skoro idziemy w stodołę...
mkm - 20-04-2019, 19:45
A tu obszerniejszy materiał foto
https://youtu.be/_RFWGKZ_VIM
I jakie wrażenia po przyglądnięciu się Svensonowi?
jacek11 - 20-04-2019, 22:46
Radia nie chcesz sprzedać
Trochę zmęczony życiem jest. Ale tragedii nie ma.
mkm - 24-04-2019, 07:15
Odcinek czwarty, czapter for, Kapitel vier, Dai 4-shō
Podczas cierpliwych oczekiwań na pojawienie się konkurencji do ratowania tego jakże urokliwego autka pomalutku organizowałem akcję „zakup”.
Niestety wiedziałem, że w najbliższym czasie nad morze się nie wyrwę, więc nie pozostawało nic innego jak znaleźć kogoś z okolicy na zakup zdalny.
Udało się niecałe 50km od miejsca stacjonowania Szweda.
Znaleziony kolega poczuł się na siłach i co ważne chęciach, żeby ogarnąć ten temat.
I tak umowa K-S została wysłana do kolegi, kasa przelana, sprzedający dograny.
Kolega pojechał, sprawdził numery, papiery, odbył jazdę próbną.
Sprzedający uzupełnił umowę, dostał gotówkę i pożegnał auto.
Jak mój wysłannik zareagował na widok mojego cuda?
Mieliście pierwsze wrażenia w wejściach na żywo… To cos o kurniku, jakiejś rdzy…
Drugie wrażenie było już dużo lepsze.
Gdy bezpiecznie wrócił nim do domu, a zabrana linka holownicza okazała się bezużyteczna to nawet mu się Svenson zaczął podobać.
Dostałem też pierwszą pozytywną wiadomość, że Svenson rokuje na w miarę normalną podróż przez Polskę.
Są oczywiście jakieś mankamenty związane z hałasem łożysk.
Olej faktycznie wykapuje (nie tak gwałtownie jak opisywał sprzedający), a hamulce oprócz spowalniania zapewniają też wibracyjny masaż całego ciała, ale jedzie.
Temperaturę trzyma.
Drogi też się trzyma.
Walczyć z nim nie trzeba.
Odważył się także pojechać nim nieco szybciej - autko się nie rozpadło, części nie zaczęło gubić.
Po kilku dniach Svenson dostał pierwszy prysznic i został obfotografowany „sprawdzająco”.
Jak widzieliście zdjęcia sprawdzające nie różniły się zbytnio od tych przedzakupowych.
„Co kupiłem i po co to wszystko” – pzdr Marcino.
To najczęściej zadawane mi pytanie w ostatnim czasie.
Trudne pytanie.
Nie ma jednej odpowiedzi.
Trochę dla zabawy, trochę dla treningu, trochę z przekory.
Jak widzicie na zdjęciach, auto wygląda na zachowane w oryginale.
Jest jedynie dosyć mocno zaniedbane.
Zaniedbane nie zawsze znaczy zniszczone.
W takim stanie przyjeżdża do nas większość klasyków, którymi zachwycamy się później na pokazach.
Żeby auto się prezentowało godnie i nie potrzebowało kostek siana dla wzbudzenia zainteresowania musi wyglądać pięknie.
Aby auto wyglądało pięknie musi mieć tzw. linię.
Żeby podkreślić posiadaną linię musi mieć pięknie odbijający lakier.
W przypadku tego Colta zobaczyłem go nie „jak wygląda” tylko „jak może wyglądać”.
Najprostszą metodą przywrócenia takiemu autu pełni blasku jest przelakierowanie nadwozia.
Szpachla kryje wszystko.
Od doboru lakiernika zależy efekt końcowy.
Albo mamy efekt „wow” albo mamy dramat.
Znacznie częściej dramat niż wow.
Jest też metoda inna – dużo bardziej fascynująca, niestety przez okrutną czasochłonność mocno niszowa – ratowanie jak największej ilości oryginalnego lakieru.
Zabieg zarezerwowany dla aut z innego pułapu cenowego, gdy oryginalny lakier to rzecz święta, a koszty się nie liczą.
Svenson dostanie mój autorski nigdy nie zastosowany w całości pakiet „idź na całość”.
Oczywiście w przypadku Colta to będzie czysta „sztuka dla sztuki”, ale chodzi za mną taka luźna bezstresowa robótka od dawna.
W parze z tą metodą idzie oczywiście zaangażowanie blacharskie.
Także różniące się od „zwykłej” blacharki.
Tu nie istnieje stwierdzenie „nie da się”– w założeniu w Svensonie zostaje wszystko z przednim błotnikiem włącznie (w reanimację błotnika nie wierzę, więc na wszelki wypadek zamówiłem „w kolor”, ale podobno będzie walka).
Tu też idziemy bardziej w „sztukę dla sztuki” i fundujemy Colciakowi kilka roboczogodzin ekstra.
Oczywiście także w tym przypadku będziemy minimalizować naprawiane fragmenty.
W późniejszych odcinkach przedstawię ryciny poglądowe.
Podkręcam blacharnie na pełne rozwinięcie skrzydeł i popis blacharstwa pojazdowego tak, żeby nawet użycie wizualizacji magnetooptycznej było bezradne przy określaniu które miejsca były naprawiane.
Mechanikę także wliczam.
Tutaj już „tylko” żeby było zgodnie ze sztuką - bez większej napinki.
Tak z obowiązku, a nie przyjemności.
Na razie liczę wymianę łożysk w kołach, uszczelki pod głowicą, kompletnego rozrządu, kompletnych hamulców i wszystkiego co wyskoczy po drodze, a czego jeszcze nie dotykali poprzednicy…
A dotykali niewiele…
Oczywiście zmiana kół, płynów, filtrów i inne oczywistości.
To jest to czego bym sobie życzył i na razie wszystko wskazuje na to, ze powinno się udać.
W kolejnym odcinku mkm, przedstawi grafiki uszczegóławiające wstępny zakres prac przy Svensonie.
Sunderland86 - 24-04-2019, 10:12
Czuję, że będzie to projekt z cyklu "albo grubo albo wcale"
|
|
|