Nasze nieMiśki ;-) - To mój nowy nabytek
sruba - 19-04-2009, 00:29
Hugo - dobrze pamiętam, że masz 17' i oponki 215/45 ?
jak tak, to poprosze fotkę koła, cobym mógł się przypatrzeć proporcji felgi i opony...
a samochodzik widzę pięknieje...
Cezar - 19-04-2009, 00:30
Hugo, ze zwyklej M626 robisz piekne wozidlo - gratuluje i czekam na dalsze mody
rosomak1983 - 19-04-2009, 00:48
Hugo napisał/a: | Wspomniane wyzej lakierowanie plastików we wnętrzu |
Hugo zdradz czym malowałes bo też bym pare rzeczy psyknął. W pierwszej kolenosci drązrk zmiany biegów...
Co do twojego autka.... Gratuluje pięknej ,,sportowej'' limuzyny
Hugo - 19-04-2009, 12:54
leon9995 napisał/a: | lakierek jak nówka. | z daleka i na fotkach. W rzeczywistości ma już dużo odprysków i rys. W końcu czego się spodziewać po oryginalnym kilkunastoletnim lakierze? Za to rdzy nie ma ani śladu. Nawet żadnego ogniska rdzy. Kompletnie nic.
[ Dodano: 19-04-2009, 13:02 ]
sruba napisał/a: | Hugo - dobrze pamiętam, że masz 17' i oponki 215/45 ? | Tak. sruba napisał/a: | jak tak, to poprosze fotkę koła, cobym mógł się przypatrzeć proporcji felgi i opony... | Zrobię przy okazji. sruba napisał/a: | a samochodzik widzę pięknieje... |
Cezar napisał/a: | Hugo, ze zwyklej M626 robisz piekne wozidlo - gratuluje i czekam na dalsze mody |
rosomak1983 napisał/a: | Gratuluje pięknej ,,sportowej'' limuzyny | Dzięki Panowie. rosomak1983 napisał/a: | Hugo zdradz czym malowałes bo też bym pare rzeczy psyknął | Po kolei:
- przetarcie plastiku szmatką zamoczoną w benzynie ekstrakcyjnej,
- matowanie na mokro papierem ściernym P800,
- wytarcie do sucha szmatką,
- przetarcie szmatką zamoczoną w benzynie ekstrakcyjnej,
- jedna warstwa podkładu do plastiku w spray'u firmy Motip (koszt ok. 12 zł/400 ml i starczyło na wszystkie plastiki),
- po wyschnięciu (ok. 15 min.) pierwsza cienka warstwa lakieru akrylowego do plastiku czarny mat w spray'u firmy Boll (pięknie kryje, koszt to ok. 14 zł/0,5 l i na wszystkie plastiki zużyłem prawie 4 puszki), jeszcze jedną muszę dokupić na zaplanowane 4 szt. plastików,
- po wyschnięciu pierwszej warstwy (jakieś 15 min. przy obecnych temperaturach) na kładasz drugą i od razu trzecią,
- czekasz aż wyschnie i montujesz,
- efekt murowany
sruba - 21-04-2009, 23:02
Hugo - czekam na foteczke felgi !
Hugo - 11-05-2009, 10:25
sruba napisał/a: | Hugo - czekam na foteczke felgi ! | Przepraszam zapomniałem zrobić. Chyba już nieaktualne, bo widzę, że kupiłeś felgi.
Historii mojego auta ciąg dalszy:
Wszystkie cztery boczki drzwiowe oklejone prawdziwą, kremową skórą (na zdjęciu boczek kierowcy):
Lakierowanie plastików we wnętrzu tak mi się spodobało, że poszedłem dużo dalej niż planowałem, min. polakierowane zostały wloty powietrza na tylną szybę oraz maskownice głośników w tylnej półce (super efekt widzialny przez tylną szybę, niestety była brudna i fotki są od środka):
Również polakierowane w czarny mat plastiki na tylnych słupkach:
Oraz plastiki na środkowych słupkach + zewnętrzne plastiki na przelotce pasa zakrywające śrubę mocującą:
Ponadto zakupione zostało 3 światło STOP od Cronosa (oczywiście już polakierowane na czarny mat , ale czekam na oryginalny kabel z wtyczką aby je podłączyć) oraz zakupiona podwójna chgromowana końcówka wydechu (też czeka na montaż).
Marcin-Krak - 11-05-2009, 11:46
No no zacne modyfikacje zacne
Pozazdrościć.
rosomak1983 - 11-05-2009, 13:28
Hugo, no rewelacja.... Ja tez szukam podkładu do plastiku ale nie moge znaleśc. Kupiłes w srayu???? Bo u mnie sa tylko pod pistolet. No i czy czarny mat tez do plastiku specjalny???
Hugo - 11-05-2009, 17:25
rosomak1983 napisał/a: | Ja tez szukam podkładu do plastiku ale nie moge znaleśc. Kupiłes w srayu???? | Tak. Polecam podkłąd bezbarwny do plastiku BOLL w sprayu. rosomak1983 napisał/a: | Bo u mnie sa tylko pod pistolet. | Dziwne. rosomak1983 napisał/a: | No i czy czarny mat tez do plastiku specjalny??? | Jak kupiłem specjalny to pokrywał beznadziejnie, więc kupiłem lakier akrylowy czarny mat BOLL w spray'u i tym lakierowało się fantastycznie.
rosomak1983 - 11-05-2009, 18:02
Hugo, dzieki wielkie. Bardzo mi sie podobala twoje modyfikacje plastiku.
A jakie sa w dotyku? I jak trawałośc na scieranie. Bo chciałem tez gałke zmiany pomalować .
POZDRO
Hugo - 11-05-2009, 19:35
rosomak1983 napisał/a: | A jakie sa w dotyku? | Zależy jaki plastik, ale np. te na słupkach są w dotyku, hmm nie wiem jak to powiedzieć, bardzo przyjemne. I wyglądają jak oryginalnie w czarnym kolorze. rosomak1983 napisał/a: | Bo chciałem tez gałke zmiany pomalować | Absolutnie wykluczone. Chociażbyś nie wiem czym i nie wiem jak polakierował to w kilka dni się zetrze. rosomak1983 napisał/a: | I jak trawałośc na scieranie | Ogólnie OK, zależy od plastiku, jednak łatwo się ryszą.
Hugo - 14-05-2009, 00:12
Otóż stało się to w nocy z soboty na niedzielę (9/10 maja br.).
W dzień przy użyciu chemii i myjki ciśnieniowej umyłem w Madzi silnik. Odpalił po tym bez zarzutu. Wieczorem pojechałem na stację benzynową po papierosy. Po odpaleniu auta na stacji zaczął przerywać przy wchodzeniu na obroty. Tak jakby pracował na 3 cylindry. Jakoś ruszyłem i jadąc przez ok. 3 km było coraz gorzej. Jechałem coraz wolniej, brak mocy, silnik kichał i prychał. Doszło do tego, że po wrzuceniu na luz zgasł, więc stoczyłem się na boczną, gruntową drogę. Byłem w swojej miejscowości, 3 km od domu. Poczułem okropny smród i zauważyłem kłęby dymu spod maski. Momentalnie cała kabina pasażerska znalazła się w siwym dymie. Wyskoczyłem z auta jak wystrzelony z katapulty i zauważyłem, że ziemia pod autem jest jasno czerwona, prawie biała. Rzut oka pod auto, a tam katalizator prawie biały od temperatury! Od gorączki aż syczał (jak bardzo rozgrzane grzejniki w domu). Bez zastanowienia rzuciłem się do bagażnika po gaśnicę, odbezpieczyłem i cała dawka na katalizator. Poszło mnóstwo pary, ale po chwili spod auta i maski zaczęły się wydobywać ogromne kłęby dymu. Jezus Maria, mówię, PALI SIĘ! Po przeciwnej stronie drogi ktoś mieszkał. Jednym susem pokonałem niewysoki płot i już waliłem w drzwi. Było ok. 23.00. Gość ok. 50 lat podszedł do drzwi, spojrzał przez szybkę na mnie, a ja stoję z gaśnicą w ręku i wołam, że samochód mi się pali i proszę o pomoc. Spojrzał na mnie jak na idiotę, po czym odwrócił się na pięcie, zgasił światło i poszedł. Pomyślałem "O TY pożałujesz, że zamieszkałeś w tej miejscowości". Szybki sus przez płot i rzut oka na Madzię. Cała w kłębach dymu, a pod podłogą czerwono. Chryste, spali się-pomyślałem. Biegnę do następnego domu. Mieszka w nim znajomy. Walę w drzwi. Otwiera w piżamie. Mówię co się stało, a on mi na to, że ma gaśnicę, ale chyba niesprawną. Jednak bez zastanowienia ubiera kapcie i wyciąga ją z bagażnika Golfa oraz biegnie w stronę Madzi. A ja do następnego domu. Walę w drzwi, podnoszą się rolety, mówię co jest i nie czekając na nic biegnę w stronę auta i zamieram w bezruchu. Zatrzymałem się akurat za stertą prefabrykatów tak, że auta nie było widać i widzę tylko w świetle latarni ogromne kłęby siwego dymu. Jezu już po niej-pomyślałem. Jak doszedłem do siebie po paru sekundach ruszyłem z kopyta. Miałem ze 100 m do niej. I nagle z kłębów dymu wychodzi koleś, ten który miał rzekomo niesprawną gaśnicę i kręci przecząco głową. Myślę KONIEC. Podbiegam bliżej a on do mnie: " Ty zadziałała nawet, przygasiłem ją trochę, ale wciąż się coś pali po spodem". Uradowany i jednocześnie wystraszony jak cholera podbiegam do auta. Dymi się, ale coraz mniej. W tym czasie przybiega ojciec z synem z ostatniego domu, do którego pukałem i przynoszą gaśnicę. Nie używam jej na razie, bo dymi się coraz mniej. Nie przeszkodziło im to, ze oglądali akurat boks, przyszli z pomocą. Przyjeżdża koleżanka z gaśnicą i światła z jej auta kierujemy na Madzię. Przestała się dymić. Mija ok. 20 min. W tym czasie TEN z pierwszego domu, do któego pukałem obserwuje nas przez okno. Bez komentarza. Nagle zauważam, że zza tylnego koła oraz z podszybia zaczyna wydobywać się dym. O nie! Gaśnica w rękę i strzał za przednie koło na katalizator. Po chwili dymi się jeszcze bardziej, ale spod silnika. Oczywiście maska cały czas zamknięta, więc strzał pod przedni zderzak. Nic to nie dało. Dymi się dalej. Bez zastanowienia dzwonię na 112. Odbiera straż, mówię co się stało, gdzie stoję dokładnie, a oni pytają o imię i nazwisko. Odpowiadam, a oni je przekręcają . Krzyczę do telefonu: NO dalej, bo za chwilę nie będziecie mieli co gasić! Za ok. 8 min. byli na miejscu. Otworzyli maskę, buchnął dym, odłączyli akumulator i zakręcili gaz na butli. Paliło się już wygłuszenie na ścianie grodziowej. Spryskali wodą i zgasło. Mało brakowało. Spisali co trzeba, pouczyli mnie i pojechali. Dobrzy ludzie, którzy mi pomogli rozeszli się, a ja zostałem sam z koleżanką i obserwowaliśmy Madzię. Po ok. 30 min. postanowiliśmy ją zholować do domu. Po wejściu do auta poczułem potworny smród spalonej konserwacji z podłogi. Ból głowy, ale cóż. Postawiłem Madzię na podwórzu, luchnąłem dla pewności wiadro wody za silnik i przez 2 godziny stałem przy niej obserwując czy się nie zapali. Nic się nie działo więc poszedłem spać.
Na drugi dzień rano odpaliła na dotyk, ale przerywała. Wepchnąłem ją na kanał i po oględzinach stwierdziłem, że: katalizator zrobił się fioletowy od temperatury, spaliła się konserwacja na podłodze nad nim oraz częściowo nadpaliło się wygłuszenie ściany grodziowej od dołu. I nic więcej.
Wykręciłem katalizator. Spośród chyba 4 przegród jakie miał w sobie, w trzech były powypalane dziury, i to co się powypalało zapchało ostanią przegrodę. Ponadto z ostatniej przegrody oderwał się kawałek ceraniki i szczelnie zatkał rurę tuż przed środkowym tłumikiem. Spaliny nie miały ujścia i dlatego doszło do zapalenia się katalizatora. Podejrzewam, że również wpływ na to miało to, że silnik nie pracował na wszystkie cylindry i gaz spalał się w wydechu (w tym przypadku w katalizatorze). Wywaliłem całą ceramikę z kata jak również odłamek z rury za katem. Profilaktycznie sprawdziłem również końcowy tłumik, który jest OK. Zmontowałem wszystko i po odpaleniu Madzia wciąż przerywała. Okazało się, że świece były całe zalane wodą. Efekt gaszenia silnika przez strażaków, moje wiadro wody i zapewne mycie silnika . Pozbyłem się wody za pomocą sprężonego powietrza i Madzia odpaliła jak złoto. Od tego czasu silnik pracuje już tak jak kiedyś. Mało tego, po wyrzuceniu katalizatora lepiej wkręca się z wolnych obrotów. Dźwięk wydechu nie zmienił się.
I jak tu nie wierzyć w przysłowia: "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" . Teraz mogę się już śmiać.
Przyznam się Wam, że chciałem sprzedać Madzię, w tej chwili mam czterech klientów, którzy kładą mi za nią 10 000 zł. A ona od razu jak to usłyszała tak mnie nastraszyła. Szok. Jak tu nie wierzyć, że Mazda ma duszę .
Powiedziałem do niej tylko jedno: "Ty mała wariatko mogłaś w inny sposób pokazać, że chcesz żebym Cię dalej rozpieszczał. Przez Ciebie prawie dostałem zawału tamtej nocy".
Wniosek: zostajemy razem jeszcze na jakiś czas .
Pozdrawiam i sprawdźcie katalizatory w swoich autach. W Niemczech jest to część wymienna, któej żywotność określa się na 100 000 km. U mnie przebieg to niby 243 000 km. A u Was?
P.S. Jakby ktoś miał dobry sposób na pozbycie się tego okrutnego zapachu spalenizny w aucie to będę wdzięczny za porady. Na razie skropiłem wykładzinę na podłodze perfumem i wyczyściłem skórę pianką pielęgnacyjną o zapachu waniliowym. Trochę pomogło, ale nadal śmierdzi. Z nawiewów również.
Pozdro
londolut - 14-05-2009, 00:56
Ale ci Magda numer wywinęła
mkm - 14-05-2009, 01:08
Dobrze, ze "tylko" tyle...
Hugo, tylko edytowalem, bo rozumiem wzburzenie...
rosomak1983 - 14-05-2009, 07:46
Hugo, no kurde szok... Ale nie rozumiem za bardzo jak do tego doszło Myslisz ze to przez mycie silnika i potem spalanie gazu w kolektorze?
Co do perfumowania auta to bym sie wstrzymał (moze zaczac bardziej smierdzeic) Zacznij od wywlania z auta/ podwozia spalonych resztek. Troche bedzie z tym pracy... POWODZENIA i ciesze sie ze nic sie nie stało wiecej.
|
|
|