Forum ogólne - Ku przestrodze...
misia27 - 02-08-2005, 00:50
Chooper napisał/a: | nie zawsze da sie uniknąć...co z tego, że ja uważam na siebie, uważam na innych, dbam o auto, żeby czasem nie huknąć w kogoś, ani w nic, jak wystarczy moment nieuwagi |
moze jakby sie tak wszyscy postarali i mysleli jak jezdza to by cos sie zmienilo??
Chooper - 02-08-2005, 01:02
ale jak tu skłonic blisko (jesli nie więcej) 25 milionów polaków aby sie puknęli w czółko, zanim wskoczą za kierownicę...
szczeslaw - 02-08-2005, 01:05
Misia nie chodziło mi o to, żeby cię to wzruszyło Oczywiście przyznaję się do winy i mówię odrazu, że to było w pierwszym roku moich przygód za kierownicą. Od tamtego momentu, nauczony tym błędem nie powtórzyłem czegoś takiego jednak cały czas głupio mi się robi na samo wspomnienie tego wydarzenia. Ten przykład miał pokazać tylko, że jednak nie wszystkie sytuacje można przewidzieć a tym bardziej ich uniknąć...
Zgadzam się w 100%, że za kółkiem trzeba uważać, myśleć i przewidywać. I to własnie wszyscy robią - inaczej mielibyśmy na ulicach istny sajgon. Jednak jak już powiedziałem - wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i możemy mieć gorszy dzień, być zakochani i bujać w obłokach, być zaspani itd. To nikogo oczywiście nie usprawiedliwia ale takie rzeczy się zdarzają a kierowca jadący przed taką osobą nie ma prawa o tym wiedzieć.
Hubeeert - 02-08-2005, 08:18
Wiecie co? Zgodze się z Wami wszystkimi. Ale nauczony smutnym doświadczeniem dojeżdżając do miejsca gdzie wszyscy hamuja robie dwie rzeczy - włączam światła awaryjne i patrzę w lusterko czy ten za mną hamuje, mijając stację benzynową patrzę uważnie czy jakiś mistrz kierownicy nie szykuje się do wyjazdu a jadąc w trasę nie jadę dalej jak jestem zmęczony tylko robię sobie przerwę na kawę, spacer itd. Tylko że średnio raz do roku mam jakąś przygodę blacharską na drodze, z winą jest róznie. Od razu jedna rzecz musi być wyjaśniona - nie twierdzę że jestem dobrym kierowcą i za takiego się nie uważam. Twierdzę tylko że duża część tego co się dzieje jest również moją winą. Nie wszystkiego da się uniknąć ani nie wszystkie pomysły nasze i współuczestników ruchu da się przewidzieć.
Dziś rano zrobiłem sobie test. mieszkam na Białołęce w Warszawie i pojechałem sobie do pracy "grzecznie" to znaczy - trasa Toruńska lewy pas bez wyprzedzania tylko jazda równą prędkością tak jak wszyscy na lewym a potem wjechałem w Bemowo i koło WAT i przez Stare Babice do mnie do firmy. Trzymałem przepisową prędkość - jak 50 to max licznikowe 60 (czyli około 56km/h - sprawdzone) jak wolniej to wolniej. Efekt był taki że dojechałem na czas spokojnie i bez nerwów wyprzedził mnie nawet jeden maluch którego kierowca miał minę zaciętą jak przy goleniu a wyglądał jak Marcus Gronholm w szczytowej formie za to jego tzw "samochód " wyglądał jak kupa złomu. I w tym momencie zacząłem się śmiać. Mam dobry humor piję kawę i mam równiez pomysł którym się z wami podzielę - bo inaczej nie wytrzymam - spróbujcie choć jeden dzień przejeździć od rana do wieczora przepisowo a potem to opiszcie tu w tym wątku. Ciekaw jestem efektów
Krzyzak - 02-08-2005, 08:22
A ja przeżyłem koszmar jadąc ostatnio 7-ką - przyznam, że po 3 tygodniach jeżdżenia po Niemczech pierwszy raz się naprawdę bałem. Na jakieś 150 aut, które mnie wyprzedziły, tylko kilka zrobiło to prawidłowo. Ponad 140 zrobiło to w sposób debilny z narażeniem życia wielu osób, z czego tylko 3 miały rejestrację nie zaczynającą się na literę W. Reszta to kierowcy województwa mazowieckiego (lub innych zaczynających literowanie rejestracji od W) - przykre, ale bardzo często spotykam się z opiniami, że Warszawiacy jeżdżą bardzo niebezpiecznie. I moje obserwacje także to potwierdzają.
Często ich manewry są na tyle głupie, że nawet nie pomyślałbym, że można tak źle jeździć. Przepraszam wszystkich porządnych Warszawiaków - nie chcę nikogo urazić - przestawiłem tylko PRAWDZIWĄ sytuację, która mnie spotkała.
A i jeszcze jedna prawdziwa sytuacja dotycząca pędzenia na złamanie karku. Mam kolegę z Volvo S60, silnik 2.0. Próbowaliśmy ile można zaoszczędzić jadąc jak wariat w stosunku do jazdy przepisowej i wręcz wolnej - takiej z hamowaniem silnikiem, jak widać światło czerwone i ruszaniem z 2-ki. Odcinek był z Gdyni z pracy do Gdańska Oliwy, przez Sopot. Są odcinki proste, 2-3 pasmowe, są też 1-pasmowe z kupą świateł. Ja Galantem 1.8 on Volvo 2.0, odcinek około 20 km, normalne czasy przejazdu w granicach 20-30 minut - w zależności od korków i synchronizacji świateł. Dodam, że jeden z ulubionych manewrów kolegi to wciskanie się z rękawa do skrętu w prawo na pas do jazdy na wprost - tuż przed zmianą świateł na zielone. Po "wyścigu", który trwał 22 minuty okazało się, że kolega przyjechał tylko 50 sek. wcześniej - nie widzę sensu narażać życia innych dla 50 sekund.
Tym bardziej, że przez pierwsze kilka świateł ciągle go doganiałem na czerwonym, zużywają połowę tego paliwa i hamulców co on.
Moominek - 02-08-2005, 08:50
Krzyzak napisał/a: | Ponad 140 zrobiło to w sposób debilny z narażeniem życia wielu osób, z czego tylko 3 miały rejestrację nie zaczynającą się na literę W. |
Kurcze, mam takie same spostrzeżenie Ale na pocieszenie dodam, że w piątek wracałem 7 i byłem w szoku. Kierowcy nam się ukulturalnili i szanują ciągłą linię (z wyjątkiem mnie co opisałem parę postów wyżej).
Sam mam rej, na W ale to co obserwowałem w zeszłym roku na 7 przyprawiało mnie o dreszcze i to właśnie kierowcy na W.
Anonymous - 02-08-2005, 09:01
A ja tam mieszkam w Wawie i mam rejestracje zaczynajaca sie na 'P' (a dokladniej PKE - kto wie skad to? ;P) i uwazam sie mimo wszystko za dobrego kierowce. 7 lat za kolkiem z jedna stluczka (policja stwierdzila, ze nie z mojej winy, moje zdanie jest takie, ze tez moglem przewidziec co nieco). Noge mam i mialem bardzo ciezka, ale jazda szybko nei oznacza jazdy wlasnei z debilnymi wyprzedzaniami i takie tam.
A jazda na motorze tez uczy...
M.
Chooper - 02-08-2005, 09:22
w nowych Kępno, a w starych Piotrków Trybunalski
Bartek - 02-08-2005, 09:49
Fakt, ze w Wawce jezdzi sie zupelnie inaczej niz w mniej zmotoryzowanych regionach, ale uwazam to za absolutnie naturalny objaw. Jezdzac osobiscie ok. 20-30 kkm rocznie, jazdy miejskiej jest w tym min. 75% zupelnie inaczej oceniam predkosc, odleglosc i sile hamowania, niz ludzie mieszkajacy dalej od duzego miasta, jezdzacy wiekszosc w trasach.
Druga sprawa jest sport. IMHO kazdy kierowca po kilku miesiacach od otrzymania prwaka, powinien wziac udzial w KJtce - przynajmniej jednej ale z pilotem majacym pojecie o jezdzeniu. To uczy o wiele wiecej niz 10 lat podjezdzania od swiatel do swiatel....
Z moich obserwacji wynika, ze bac sie nalezy kierowcow z blachami zaczynajacymi sie na: WWL i WL (sorki Moominku, mam nadzieje ze jestes wyjatkiem potwierdzajacym regule) - poprostu w wiekszosci sa to ludzie nie znajacy strachu i podstawowych przepisow, a majacy czym jezdzic
TNT - 02-08-2005, 10:21
Styl warszawskiej jazdy jest zupelnie inny niz w innych miastach ja jako czlowiek z prowincji powiem tylko ze wole jezdzic po warszawie bo jest plynnosc ruchu i jakas organizacja a nie jak u nas zmienia sie swiatlo a samochody dalej stoja i w sumie na zielonym przejada 2-3 a wawie 6-7.
A co do rejestracji to jest delikatne przeklamanie wiekszosc aut sluzbowych ma warszawskie numery.
A wiecie jakie auto wjezdza na 20 cm kraweznik - sluzbowe. Ostatnio sluchalem w radiu ze to wlasnie przedstawiciele jezdza jak wariaci bo maja plan a nie maja czasu na jego wykonanie. Ach te szybkie czasy.
Hubeeert - 02-08-2005, 10:24
Teoretycznie nie jestem PH praktycznie tak. faktycznie często czasu brakuje. Ale spróbuję jeździć przepisowo i będę się dzielił spostrzeżeniami. Mój kumpel z pracy ostatnio na Modlińskiej dmuchał w alkotest bo Policja myślała że skoro PH w słuzbowym samochodzie jedzie rano zgodnie z przepisami to pewnie pijany
TNT - 02-08-2005, 10:29
Dobre dobre.
Anonymous - 02-08-2005, 10:43
http://www.wreckedexotics...50722_001.shtml
takie cus znalazlem
jak widac w polsce nie mozna jechac za szybko za duzo mamy lanosow
kochajj - 02-08-2005, 10:48
ja jestem PH a jezdze baaardzo przepisowo... czasem zdarza mi się pojechać szybciej, ale tylko wtedy kiedy warunki na to pozwalają... ostatnio jadąc z Wrocławia do Nowej Rudy(100km) spotkałem się na drodze z kumplem... on jechał calibra... i postanowił pokazać mi ktore autko jest lepsze ... ja jechałem dalej swoim tempem... a on zaczol wyprzedzać i jak warjat do przodu... w nowej rudzie podjezdzam do swiateł i kogo widze??? kolega stoi kilka autek z przodu... wniosek z tego taki ze nie warto się szarpać, tylko dostosować prędkość do warunków... zaoszczedzimy paliwko nerwy a moze i zycie... Ja osobiście najbardziej boje się jezdzić w nocy... mijając tira o 2giej w nocy mam nadzieje ze kierowca nie uśnie i nie zjedzie na moj pas :(:(
Matejko - 02-08-2005, 10:53
Chooper napisał/a: | w nowych Kępno, a w starych Piotrków Trybunalski |
wazne ze wlkp
ale Warszawioki sa tacy pewni siebie nie tylko za kierownica
bedac gdziekolwiek na wakacjach - siedzac w ogrodkach piwnych ile to ja sie musialem nasluchac ze stolikow obok, krzyczacych gosci
"a u nas w stolycy to jest tak" albo "w moim cudownym miescie to moge pic i jezdzic" po czym wstaje i wsiada do auta z rejestracja na W
|
|
|