Sport - Inne - Wisla Krakow & Legia Warszawa
akbi - 19-10-2007, 22:18
Sruba napisał/a: | mamy lidera |
głośniej Sruba
MAAAMYY LIDERAAAA ..... MAAAMY LIDEEEEEEEEEEERAAAA
JACA_1978 - 19-10-2007, 22:34
No idzie LECHIA idzie!!! a jeszce nie tak dawno na Chemiku u nas byliście a u mnie emocje IV ligowe derby Chemik-Zawisza,Zawisza-Gwiazda, Gwiazda-Chemik . Kiedy piłka wróci do Bydzi ps. co do typera ale ten Lech cienki...
Anonymous - 24-10-2007, 07:56
akbi - 24-10-2007, 09:24
Szacuneczek ode mnie dla KD
harpagan - 27-10-2007, 18:51
http://www.grapheine.com/...71ae37d1e0dd6cd
Marcin-Krak - 28-10-2007, 21:57
No to mamy 8 punktów przewagi czyżby Korona miała być najgroźniejszym rywalem
A poza tym Jasiu coś dziś dobry humor lekko stracił i się denerwował - aż Go sędzia musiał uspokajać
Ciekawe czy Wisłę dopadnie, a jeśli tak, to kiedy obniżka formy
Moze teraz to już się dzieje - i dlatego było tylko 1:0
Anonymous - 29-10-2007, 08:49
pomijając karny nie przyznany i brak kibiców gości w ramach protestu przeciw bieganiu z kozikami to wszystko odbyło się z krakowską otwartoscią
Anonymous - 30-10-2007, 12:59
gumas_72 napisał/a: | pomijając karny nie przyznany i brak kibiców gości w ramach protestu przeciw bieganiu z kozikami to wszystko odbyło się z krakowską otwartoscią |
No ,dodam jeszcze (oprócz karnego) , żle wykoszona trawa (za nisko), jupitery jarzyły w plecy , wiatr wiał w twarz a zgromadzona publika dopingowała zespół BG
A na poważnie, szkoda że Was niebyło (argumenty jestem skłonny zrozumieć) , dla Nas byłby to dodatkowy impuls a zwłaszcza dla takiej ekipy jak Wy , że tak powiem jesteście dla mnie "ulubioną" kosą , za to jacy co robicie i jak to robicie , nieraz trafiało się z warszawiakami ( tymi z Łazienkowskiej) ostro powalczyć, lub przypadkowe spotkanie na urlopie (typowo turystyczne) , podobne poglądy i tak samo głowa bolała na drugi dzień
(i to nie od młócki), a wracając do meczu : doping , oprawa- rewelka , w centralnym miejscu stadionu dwie fany przyjaciół z północy (albo jak kto woli z południa przynajmniej ta jedna)
Marcin-Krak - 17-11-2007, 14:48
Ciekawe co wyniknie z negocjacji Wisły w sprawie zatrudnienia Krzynówka
Czyżby wreszcie zaczęli budować drużynę nie tylko z myślą o OE
akbi - 17-11-2007, 19:19
Marcin-Krak napisał/a: |
Czyżby wreszcie zaczęli budować drużynę nie tylko z myślą o OE |
a ja chcialbym aby polska lige zaczeli wreszcie tak wzmacniac jak to jest w zuzlu czy tez w siatkowce - zwlaszcza meskiej
sruba - 17-11-2007, 19:33
nie ta kasa misiu, nie ta kasa...
Anonymous - 27-11-2007, 13:12
Gazeta Polska: Towarzyszu Walter, prowadź!
Redakcja, źródło: Gazeta Polska
Bywali nazywani bikiniarzami, gitami, dresami, kibolami. Każdy etap najnowszej historii Polski przynosił coraz to inne pojęcie na określenie ludzi, których pasją jest piłka nożna, a klub sportowy małą ojczyzną. Wzbudzający respekt każdej władzy przez swą nieobliczalność i niezależność, której skrępować nie były w stanie najbardziej wymyślne ograniczenia, nadal trwają przy swoich klubach. A w nowej, demokratycznej tym razem Rzeczypospolitej wciąż walczą o prawo do wolności bycia sobą na swoim.
Po roku 1989 CWKS Legia, jeden z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce piłkarskich zespołów, przechodził – jak cała reszta polskiej piłki – przez komplikacje przeobrażeń własnościowych. Przestał być klubem sponsorowanym przez wojsko, dostał się m.in. w posiadanie koreańskiego Daewoo, by ostatecznie trafić w ręce ITI, firmy wyrosłej pod skrzydłami komunistycznego reżimu gen. Jaruzelskiego.
Komunistyczna propaganda i panamskie biznesy
Dla osób z zewnątrz Legia, stając się częścią wielkiego imperium medialnego, w skład którego wchodzi m.in. sieć TVN, wkroczyła tym samym w świat baśni z tysiąca i jednej nocy, świat nieograniczonych możliwości. Sami kibice Legii byli nastawieni bardziej sceptycznie. Jak się okazało – instynkt ich nie zawiódł. A wszystko za sprawą Mariusza Waltera, założyciela ITI, który Legię postanowił potraktować jak budkę z piwem – tyle że większą.
Droga życia Waltera jest równie klarowna jak przejrzyste były mowy pierwszych sekretarzy Komitetu Centralnego PZPR, której był członkiem. W latach 70. był autorem najpopularniejszego programu telewizyjnego epoki gierkowskiej – Studia 2. Jak ujawnili niedawno historycy z IPN, w lutym 1983 r. ówczesny rzecznik rządu komunistycznego Jerzy Urban zaproponował utworzenie w MSW specjalnego pionu służby propagandowej, który miałby się zająć głównie programowaniem i realizacją „czarnej propagandy”. Na szefa Urban zaproponował właśnie... Mariusza Waltera. W praktyce „walterowcy” mieli tworzyć własne programy telewizyjne, radiowe, reportaże itd., które „wykorzystywaliby dziennikarze pracujący w odpowiednich środkach masowego przekazu”. Pion służby propagandowej miałby także prowadzić „przemyślaną, zręczną i stałą kampanię na rzecz zmiany obrazu SB, MO i ZOMO w społeczeństwie”. Szef MSW gen. Kiszczak, nie chcąc reformować całej struktury MSW, a taka byłaby konsekwencja przyjęcia propozycji Urbana, pionu „czarnej propagandy” nie utworzył.
Za to rok później Mariusz Walter stanął na czele powstałej w... Panamie firmy ITI – dzisiaj właściciela stacji TVN. I Legii Warszawa – której ochroną zajmują się firmy założone i kierowane przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i ZOMO.
Eksperymenty biznesmenów na kibicach
Przejęcie Legii przez ITI nie wzbudziło może zachwytu kibiców, ale że do zarządców niekoniecznie posiadających piękne dusze i szczere intencje przywykli, toteż i z nowymi władzami przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa (SKLW), mając na względzie dobro klubu, podjęli rozmowy o współpracy. Na marginesie należy dodać, że zakup klubu przez inwestora prywatnego stał się możliwy dzięki potężnej akcji promocyjnej i „mody na Legię” zapoczątkowanej przez SKLW, które w ten sposób szukało wsparcia finansowego dla ukochanego klubu.
Pomimo tego Jan Wejchert, wspólnik Waltera, zapowiedział w wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna”, że jednym z celów ITI jest „zmiana struktury kibiców”. Cóż, wdzięczność niejedno ma imię. Dodajmy, że Wejchert to biznesmen z dłuższym jeszcze od Waltera rodowodem – jego firma Konsuprod powstała w latach 70. i była jedną z dwóch pierwszych firm polonijnych. W stanie wojennym sprowadzała do Polski paczki z zagranicy, oczywiście pod czujnym okiem MSW Kiszczaka.
W roku 2005 wybucha pierwszy konflikt kibicowsko-klubowy. Powodem jest drastyczna podwyżka cen biletów (o ponad 50%). Kolejnym policzkiem wymierzonym legionistom staje się zatrudnienie na stanowisku szefa ochrony stadionu byłego funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej. Walter atakuje dalej. – Klubowa „bezpieka” zaczęła utrudniać i w praktyce uniemożliwiać przygotowywanie opraw meczowych, podjęła próbę cenzurowania stadionowych transparentów – mówi jeden z przedstawicieli SKLW. Dla kibiców to próba pozbawienia ich tego wszystkiego, co dla nich najważniejsze. I co zawsze było, jest i będzie nienaruszalną domeną kibiców.
Do pomysłów ITI należy też stworzenie... nowego logo klubu, motywowane względami finansowymi, bo do poprzedniego, z tradycyjną, ukochaną przez kibiców „elką” – prawa ma inna spółka. Taki pomysł mógł zrodzić się tylko w głowie kogoś, kto nie ma pojęcia o kibicowskim systemie wartości.
Legia kontratakuje
SKLW podejmuje kontratak. Pięć kolejnych meczów zostaje zbojkotowanych przez kibiców (na stadion przychodzą jedynie niewielkie grupki gości i pracowników ITI). Walter traci około miliona złotych i twarz, bo koncern ITI zostaje zmuszony przez reklamodawców do podjęcia rozmów z kibicami. Tymi samymi kibicami, których wyeliminowanie zdawało się być prostym zabiegiem.
Walterowcy podpisują z SKLW porozumienie, na mocy którego istnienie i działanie ruchu kibicowskiego zostaje usankcjonowane. Wydarzenie ma jednak charakter czysto propagandowy, jest próbą ratowania wizerunku ITI. W rzeczywistości, jak mówią członkowie SKLW, przypomina ono Porozumienia Sierpniowe z 1980 r.: dużo istotnych słów przelanych na papier, podpisy ważnych ludzi – i żadnej chęci do realizowania zapisanych postanowień ze strony właściciela Legii.
Warszawa – kolejne starcie
Początek roku 2006 we wzajemnych relacjach jest spokojniejszy – Legia idzie po mistrzostwo, co wywołuje euforię kibiców. SKLW dyscyplinuje legionistów, wzmacniając więzi łączące to środowisko. Przełomowym momentem staje się 14 maja 2006 roku i feta kibiców Legii z okazji tytułu mistrzowskiego dla ich klubu.
Tuż przed tym wydarzeniem działacze SKLW proponują klubowi zorganizowanie imprezy na Agrykoli, bezpośrednio po ostatnim meczu sezonu. Powód jest prosty – na ściśle określonym terenie łatwiej jest zapanować nad emocjami świętujących. Walterowcy odmawiają. Członkowie SKLW dowiadują się, że to, co się dzieje poza stadionem na Łazienkowskiej, klubu po prostu nie interesuje! Radość kibiców ze zwycięstwa? A kogo to obchodzi? Klub? Koniec meczu, ZOMO zamyka stadion. Fajrant. Podejście zaskakujące – nawet jak na reguły rządzące polską piłką.
Efektem postępowania ITI jest masowa wędrówka wielotysięcznego tłumu legionistów na Stare Miasto, gdzie – rzecz przy takiej masie ludzi oczywista – dochodzi do przepychanek. Sprawę podchwytują Walterowskie media, wyolbrzymiając do granic absurdu najbłahsze incydenty – za które ten koncern również ponosi część winy. Jednak tym razem czarna propaganda ITI nie przynosi większego skutku. Dzień po wydarzeniach przedstawiciele SKLW zostają zaproszeni do Pałacu Prezydenckiego, a minister Ludwik Dorn z zadowoleniem publicznie podkreśla rolę Stowarzyszenia w tworzeniu normalnego ruchu kibicowskiego.
Wyprawa wileńska
Kolejny sezon – wojna trwa dalej. Lipiec 2007, zbliża się wyjazdowy mecz Legii z wileńską Vetrą w ramach rozgrywek o Puchar Intertoto. Zasadą spotkań wyjazdowych jest to, że dysponentem biletów dla kibiców zespołu gości jest ich macierzysty klub. Nie tym razem! Władze KP Legia umywają ręce. A jeżeli do Wilna pojedzie kilka tysięcy polskich kibiców? – pytają prezesa klubu Leszka Miklasa działacze SKLW. To problem Litwinów – odpowiada pan prezes, który zresztą razem z całą wierchuszką klubową udaje się na urlop.
Legioniści jednak nie rezygnują. Delegacja SKLW wyjeżdża wcześniej do Wilna, by z władzami Vetry omówić kwestie bezpieczeństwa spotkania. Rozmowy zapowiadają się obiecująco, dopóki na horyzoncie nie pojawia się delegat KP Legia Marek Drabczyk. I ten specjalista od modernizacji stadionów, bez żadnego doświadczenia meczowego (wyjazd do Wilna to jego pierwsza „wyjazdówka”), uspokaja Litwinów krótkim: będzie dobrze. A dobrze nie było. 3500 polskich kibiców, jeden czy dwóch litewskich ochroniarzy, żadnych barierek na stadionie. Około 200 Polaków robi sobie z murawy teren spacerowy, część wszczyna awantury. I znów, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ożywają Walterowskie media, narzucając Polsce i Europie obraz dzikich polskich hord pustoszących stolicę Litwy. Hord nie było, zatrzymano 17 osób (z trzech i pół tysiąca!), ale i tego można było uniknąć, gdyby nie postępowanie władz klubu, które storpedowały wysiłki SKLW.
Urbanizacja
„Bandyci z Wilna” – takim epitetem walterowcy uderzyli w legionistów, oskarżając o wywołanie wileńskiej awantury... SKLW! Jerzy Urban, proponując Mariusza Waltera na szefa czarnej komunistycznej propagandy, wiedział, co robi. – Z bandytami nie rozmawiamy, założymy własny klub kibica – zapowiada prezes Miklas.
– Chyba złożony z milicjantów z ZOMO, bo wśród legionistów chętnych nie znajdą – śmieją się członkowie Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa. Miklasowi nie popuścili i złożyli przeciwko niemu pozew w trybie karnym z powództwa prywatnego. Za „bandytów z Wilna”. Wojna Legii z ITI przybiera na sile. SKLW odrzuca „propozycję” klubu, by kibice przyjęli rolę stadionowych konfidentów i samo proponuje wzięcie na siebie odpowiedzialności (a więc praw i obowiązków) za mecze wyjazdowe. Ale to nie jest w smak walterowcom, których wizja to czasy, kiedy najważniejsze będą transmisje telewizyjne, dające zyski z reklam. Niestety dla nich, komercjalizacja piłki nożnej nie posunęła się jeszcze tak daleko.
Kibice Legii poświęcają Mariuszowi Walterowi jedną ze stadionowych „opraw”. Żyletę zdobią czerwone transparenty „Towarzyszu Walter, prowadź!”, „Domagamy się rokowań rozbrojeniowych”, „Wzmożona kontrola dźwignią zaufania społecznego” oraz „Niech żyje sojusz milicyjno-klubowy”.
A porządku strzeże milicyjna pałka
Problemem koncernu ITI jest też to, że jedynymi ludźmi, poza potępiającymi „kiboli” mediami, na których życzliwość mogą na Łazienkowskiej liczyć, są pracownicy firm ochroniarskich. Firm założonych i kierowanych przez dawnych milicjantów i zomowców. Spytaliśmy Jarosława Ostrowskiego, członka zarządu klubu, czy mu to nie przeszkadza. – Klub interesuje tylko ich profesjonalizm – stwierdził. Niestety, nie wyjaśnił, po co klubowi piłkarskiemu profesjonalista w dziedzinie napadów i porwań Edward Misztal, skazany przez sąd za napad w 1983 r. na kościół św. Marcina i porwanie pracowników Komitetu Prymasowskiego, czy firma Sylwestra Zubrzyckiego. Wyjaśnienie tej zagadki być może dałoby odpowiedź na inne pytanie: dlaczego Mariusz Walter, zamiast nadal oddawać się nadzorowaniu czarnej propagandy, „zaczął robić w sporcie”.
ot prawda o wieku minionym
czołem towarzysze
sruba - 12-12-2007, 11:09
Dziennik.pl napisał/a: |
Wiosenne porządki na Legii
To już postanowione. Kibice Legii Warszawa poniosą surową karę za zamieszki w Wilnie. Przez najbliższe 1,5 roku mecze najpopularniejszego polskiego klubu obejrzą tylko wybrańcy, którym uda wcisnąć się na liczącą niespełna 5 tysięcy miejsc trybunę krytą. Mariusz Walter konsekwentnie realizuje swój plan cywilizowania fanów na stadionie przy Łazienkowskiej - pisze DZIENNIK.
Czasy, kiedy na mecze Legii z Widzewem lub Wisłą Kraków przychodziło po 15 tysięcy fantastycznie dopingujących kibiców, przeszły już do historii. Jesienią na Łazienkowskiej pojawiało się średnio zaledwie 8,3 tys. widzów. Fani z Warszawy przestali walić na stadion drzwiami i oknami w wyniku konfliktu z działaczami. Wiosną doping na Legii będzie wyglądał jeszcze gorzej...
Na początku marca poznamy nazwę firmy, która wygra przetarg na modernizację warszawskiego stadionu. Niedługo potem rozpoczną się prace, przez które zamknięte zostaną trzy trybuny jednocześnie. Do dyspozycji widzów pozostanie tylko jedna – kryta. Wejdzie na nią zaledwie około 5 tys. osób. Tak mało fanów będzie odwiedzać Legię aż do połowy 2009 r.! Przez całe 18 miesięcy zdobycie biletów na mecze w Warszawie będzie graniczyć z cudem. Co nastąpi potem? "Jeśli wszystko dobrze pójdzie, wiosną 2009 roku zakończymy renowację trzech trybun i otworzymy je dla widzów zamykając jednocześnie trybunę główną. Natomiast w okolicach lata 2010 cały obiekt, na który wejdzie aż 32 tys. kibiców, będzie gotowy" - mówi Marek Drabczyk z zarządu Legii. "Wszyscy posiadacze karnetów na trybunę otwartą, będą mogli usiąść na krytej. Wiemy, że sytuacja nie jest za ciekawa, ale liczymy na wyrozumiałość warszawiaków. Czasem przecież trzeba zrobić krok w tył, by następnie wykonać dwa w przód" - dodaje.
Dlaczego trybuny nie mogą być budowane jedna po drugiej, czyli tak, by na mecze mogło ciągle przychodzić po 9-10 tys. ludzi? "Gdyby kibice zachowywali się inaczej, być może postawionoby na inne rozwiązanie" - mówi o całej sytuacji w rozmowie z DZIENNIKIEM właściciel Legii Mariusz Walter, czyniąc wyraźną aluzję do zadym wywoływanych przez pseudokibiców. Dodał także, że dzięki jednoczesnej modernizacji trzech trybun będzie można zaoszczędzić 2 mln złotych. Czy ten ostatni argument trafia do warszawskich fanów? Wątpliwe. Kibice nie przepadają za Walterem i jego podwładnymi.
Warto też dodać, że koszty budowy stadionu pokryje miasto Warszawa. Jednak Legia także poniesie spore wydatki – klub zapłacił już firmie architektonicznej JSK 12 mln złotych za stworzenie projektu. Dodatkowo ITI będzie musiało przeznaczać po około 8 mln na jego roczne utrzymanie.
W najbliższym czasie Legia musi zmierzyć się także z czysto piłkarskimi problemami. Czy wiosną warszawianie podejmą szaleńczy pościg za mającą 10 punktów więcej Wisłą, czy też skupią się na walce o wicemistrzostwo? – to pytanie zadają sobie wszyscy kibice stołecznego klubu. Wydaje się, że zwycięży opcja numer 2. Klub nie dokona bowiem zimą żadnych spektakularnych transferów. A tylko takie pozwoliłyby marzyć o dogonieniu Białej Gwiazdy. Zawodnikami, którzy mogą wzmocnić Legię są najlepszy strzelec II ligi Sławomir Peszko z Wisły Płock oraz uważany przez Leo Beenhakkera za spory talent Piotr Kuklis z Widzewa.
Mówi się jeszcze, że legioniści kupią napastnika z zaplecza hiszpańskiej ekstraklasy, a Jan Urban na stałe włączy do kadry młodego Macieja Rybusa, który strzelił gola w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze.
Zespół opuści za to najpewniej Marcin Burkhardt. Piłkarz, który kiedyś był nadzieją reprezentacji Polski, od dawna nie może zabłysnąć na boisku. Z Warszawy chętnie odszedłby też Miroslav Radović, jeden z droższych piłkarz w historii klubu. Serb ma ofertę z silnej ligi zagranicznej. Sęk w tym, że Legia chciałaby za niego ponad 2 mln euro, a obecnie nie ma chętnego, który wyłożyłby więcej niż 1,5 mln. W tej sytuacji dziwi, że warszawianie odrzucili lekką ręką letnią ofertę Dnipra Dniepropietrowsk. Ukraińcy byli gotowi zapłacić od ręki za prawego pomocnika 2,2 mln, a samemu piłkarzowi oferowali 500 tys. euro pensji, czyli pieniądze, o jakich w stolicy może tylko pomarzyć. I jak tu budować na Legii zespół na miarę Ligi Mistrzów?
|
Anonymous - 12-12-2007, 14:54
Stec i wyborcza szaleje
Pozdro 88 do więzienia
Leniarski w GW napisał/a:
W ostatnich dwóch kolejkach Orange Ekstraklasy gigantyczny napis "88" bił po oczach na trzech stadionach. "88", czyli zakamuflowane "Heil Hitler".
Zajrzyj na blog Rafała Steca, który pisał o tej sprawie
Transparent: "100 lat z okazji 88. urodzin życzy armia Białej Gwiazdy. Chłopaki... trzymajcie się", zajmował wielki sektor trybun kilkanaście minut przed meczem Wisły z Zagłębiem Lubin w Krakowie.
Zakazany na stadionach Europy napis "88" - ósme litery alfabetu - to zamaskowany znak hitlerowskiego pozdrowienia i symbol neonazistów. Na fladze zdecydowanie się wyróżniał, miał kilka metrów wysokości i szerokości. I miał być prowokacją kiboli wyszydzających walkę z nazizmem, faszyzmem i rasizmem na stadionach.
Delegat ds. bezpieczeństwa PZPN Krzysztof Smólski, który według przepisów mógł nawet przerwać mecz, miał wątpliwości, czy w ogóle wkraczać do akcji. - Widziałem transparent, znam te symbole. Ale wiem też, że PZPN powstał w Krakowie w 1919 roku, czyli 88 lat temu - tłumaczył "Gazecie" delegat PZPN.
Jednocześnie kibole śpiewali: "Jebać, jebać PZPN". - Czy to nie zastanawiające? - zapytaliśmy delegata.
- Śpiewali też "Sto lat" - odpowiedział.
Smólski przeczekał kryzys i po trzech minutach meczu kibole zdjęli gigantyczny transparent. - Gdyby wisiał dłużej, przerwałbym mecz. Najpierw na kilka minut, a gdyby nie zniknął, przerwałbym go całkiem - powiedział.
Akcja kibiców z symbolem "88" zaczęła się tydzień wcześniej. Wielka płachta z napisem "100 lat z okazji 88. urodzin życzą Kibice Korony Kielce" z czerwonymi literami KKK - również zakazanymi na europejskich stadionach jako kojarzącymi się z Ku-Klux-Klanem - znalazła się na stadionie Korony Kielce w meczu z GKS Bełchatów. Zaś napis: "Na białym torcie raca płonie, uniesiona nasza pięść na 88. rocznicę 14-krotni wam oddają cześć", pojawił się w Zabrzu na meczu z Wisłą Kraków.
- Kibice chcieli wyszydzić ideę walki z zakazanymi symbolami, które PZPN traktuje w oderwaniu od otoczenia. Dopiero symbol ze swoim kontekstem powinien być zakazany - mówi o prowokacji kibiców przedstawiciel oficjalnego Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Klubów Kibica Andrzej Pleszkun. - Mecz w Zabrzu oglądałem w telewizji, ale gdybym był na trybunach i delegat PZPN chciał przerwać grę, zaprotestowałbym.
- A ja interweniowałem. Krótko po moim telefonie do szefa ochrony transparent został zdjęty - mówi Andrzej Tomaszewski, delegat ds. bezpieczeństwa PZPN na ten mecz.
W Zabrzu był też prezes spółki Ekstraklasa Bogdan Basałaj. - Nawet zapytałem szefa ochrony, co to za napis - opowiada szef organizacji kierującej ligą. - Bo ja nawet nie wiedziałem, jakie ukryte znaczenie mają te ósemki. Szef ochrony stwierdził: "No co, PZPN ma urodziny". Później sam się dowiedziałem. Po prostu byłem ciekawy.
Ekstraklasa SA chce od rundy wiosennej wprowadzić nowy ład w transparentach, aby wyplenić ze stadionów symbole rasizmu, faszyzmu, nazizmu bez względu na to, czy celem kibiców jest dowcip, prowokacja, czy propagowanie idei.
Plan jest taki, aby kluby kibica przed startem rozgrywek przekazały Ekstraklasie, PZPN i stowarzyszeniu kibiców transparenty stałe do zatwierdzenia. Inne, okolicznościowe czy też spontaniczne zatwierdzałby delegat PZPN przed meczem. Tak jest na przykład w lidze włoskiej przez lata borykającej się z problemem obecnych na stadionach symboli faszystowskich i rasistowskich.
Anonymous - 12-12-2007, 15:03
Gumas masz może jakieś fotki 88
Zapodaj na forum jak tak.
|
|
|