To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Forum ogólne - Kultura jazdy na drogach itp itd ...poraz któryś tam ...

cns80 - 06-01-2009, 14:17

miszkin napisał/a:
Oczywiście, że wiek ma znaczenie. U nas średnia wieku samochodów to 12-14 lat. W Anglii niecałe 7. Ale nie zawsze - w Szwecji średnia to prawie 10.
Tylko pojawia się pytanie czy istotny jest sam wiek czy bardziej stan lub wyposażenie.
Niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu, ale wydaje mi się że 10 letni szwedzki samochód bedzie miał pewnie więcej poduszek powietrznych, ABS, TC itp. w porównaniu z 5-7 letnim golasem w Polsce. Także stan techniczny naszych aut nie będzie pewnie tak rewelacyjny jak tych ze Szwecji. Tylko ciężko oszacować jak duży (liczbowo/procentowo) wpływ ma to na ilość oraz skutki wypadków.

krzychu - 06-01-2009, 14:21

Oczywiście się zgadza. Wyposażenie i dbałość o samochody i naprawy jest także różna. Ilość poduszek ESP itd.... Ale to dalej przemawia za bezsensowność porównywania tych 2 krajów.

Krzychu

Ursus - 06-01-2009, 14:32

cns80 napisał/a:
I tak sobie będziesz zadawał takie pytania. Nawet jakbyś jechał 10 km/h i potrącił pieszego, który umrze w wyniku pęknięcia krwiaka, którego miał od wielu lat też będziesz czuł się winny. Jeśli potrącając kogoś z przepisową prędkością czujesz się rozgrzeszony, bo zrobiłeś wszystko co mogłeś to jest to chyba jakaś iluzja. Zawsze mogłeś zrobić więcej. A zwłaszcza sądy tak twierdzą :roll: I zaczyna się udowadnianie że zrobiłeś wszystko.

Ewidentnie czegoś nie zrozumiałeś. Potraktowałeś moją wypowiedź tak, jakbym napisał, że zabijając kogoś na drodze jadąc przepisowo czuję się świetnie i jestem rozgrzeszony. Otóż zabicie dla mnie kota na jezdni to nie miłe uczucie a co dopiero człowieka. To, że w jakiś sposób odbije się to na mojej psychice nie ulega wątpliwości, ale to, że zabiłbym kogoś jadąc szybciej niż powinienem sprawi, że moje poczucie winy podniesione zostanie do kwadratu i wtedy to właśnie pewnie się zacznie to co napisałeś, udowadnianie, że zrobiłem wszystko. Nie widzę powodów, dla których jadąc przepisowo miałbym zostać ukarany a nawet gdyby, niezależnie od tego co postanowiłby sąd, najważniejsze jest moje własne sumienie. Czytaj ze zrozumieniem.
cns80 napisał/a:
A ja nadal uważam że to hipokryzja. Jak się ludzie palą w domu to zamiast gasić pomogę staruszce się podnieść, bo się przewróciła. To może lekarze zaczną operować tylko wyrostki, a ludzie z wadami serca niech spadają na bambus ? Piękne działania marketingowe.

Co ma piernik do wiatraka? Kwestia priorytetów, jak nie umiesz ich sobie określić to Twój problem, a to że Ty masz inne to też Twoja sprawa. Dla mnie np stawianie kolejnych działających fotoradarów i mega drogich mandtatów ma poziom wartości bardzo wyskoki. To bowiem można zrobić szybko i będzie skuteczne. Pozostałe rzeczy jak budowa dróg, szkolenia i zmiana mentalności to proces na lata, a ludzie giną codziennie. Tak więc łatwo określiłeś swoje priorytety.
cns80 napisał/a:
Widzę. Przypomnij mi co się stało z obowiązkowym programem pogadanek z czasów szkolnych i przedszkolnych, kiedy Milicjant/Policjant uczył dzieci jak przekraczać jezdnię, którą stroną drogi się poruszać itp.

Sam się zorientuj albo dobrze się rozejrzyj, u mnie w szkole są organizowane takie spotkanie regularnie.
cns80 napisał/a:
Tak wynika ze statystyk. Tylko że już gdzieś wyżej rozmawialiśmy na temat tego co Policja wpisuje do protokołu.

To że gdzieś wyżej jakiś tam policjant wyraził swoje prywatne zdanie o niczym nie świadczy, podobnie jak podważanie wedle czyjegoś prywatnego zdania statystyk czy wiedzy i kompetencji ludzi, którzy je tworzą. Mam kolegę w drogówce, chyba sobie odświeżę tę dawną znajomość. Zobaczymy co on mi powie.
cns80 napisał/a:
wlad napisał/a:
mimo to dzieki temu ze TRZYMAJA SIE przepisow i sa dla siebie nawzajem zyczliwi bardzo rzadko mozna zobaczyc tragiczny wypadek.
Czyli jednak nie prędkość tylko brak życzliwości jest przyczyną ? Tu się zgadzam.

Ty naprawdę nie czytasz tego, do czego się odnosisz. Idealny przykład, no chyba, że trzymanie się przepisów=przekraczanie prędkości :lol:
cns80 napisał/a:
A odnośnie niebezpieczeństw na drodze to odnoszę wrażenie że nawet ludzie, którzy znają doskonale zasady fizyki, znają możliwości swoje i swojego samochodu oraz pozostawiają sobie margines bezpieczeństwa są sprawcami większości wypadków, stłuczek i niebezpiecznych sytuacji ponieważ prowadząc samochód myślą o:

A ja odnoszę wrażenie, że jednak nie...

cns80 - 06-01-2009, 14:58

Ursus napisał/a:
Nie widzę powodów, dla których jadąc przepisowo miałbym zostać ukarany
Ja też nie widzę takich powodów. Niestety praktyka uczy mnie że tak jest :(

Ursus napisał/a:
niezależnie od tego co postanowiłby sąd, najważniejsze jest moje własne sumienie.
Rozpatruję tu aspekt prawny nie moralny, bo dyskutujemy o przepisach. Można oczywiście rozważać czy moralniejsze, etyczniejsze lub ekonomiczniejsze jest zabicie człowieka czy uczynienie go kaleką. Ale po co ? Tragedia jest tragedią i myślę że obaj chcielibysmy żeby tych tragedii było jak najmniej.

Ursus napisał/a:
Kwestia priorytetów, jak nie umiesz ich sobie określić to Twój problem, a to że Ty masz inne to też Twoja sprawa.
To nie jest kwestia priorytetów tylko kwestia rozwiązań kompleksowych lub mydlenia oczu działaniami pozornymi. Ale to tylko moje zdanie.

Ursus napisał/a:
Dla mnie np stawianie kolejnych działających fotoradarów i mega drogich mandtatów ma poziom wartości bardzo wyskoki.
To już jest kwestia priorytetów. Ja mam inne. Wolę bezpieczne drogi i rozsądnych kierowców z dużymi umiejętnościami niż państwo policyjne.

Ursus napisał/a:
Sam się zorientuj albo dobrze się rozejrzyj, u mnie w szkole są organizowane takie spotkanie regularnie.
No właśnie się orientuję. Żadne z dzieci w mojej rodzinie nie miało takich pogadanek od końca lat 90.

Ursus napisał/a:
Ty naprawdę nie czytasz tego, do czego się odnosisz. Idealny przykład, no chyba, że trzymanie się przepisów=przekraczanie prędkości
To racz zauważyć że Polacy (nie wszyscy) też trzymają się przepisów i zgodnie z tym co napisał wlad są gorszymi kierowcami, a jakoś mają więcej tragicznych wypadków. Właśnie na taki patrzę przez okno. Potrącenie pieszego na pasach. Sądząc po drodze hamowania prędkość nie była duża, ale to oceni Policja. Efekt: jedna ofiara śmiertelna. Pieszy postanowił przejść chociaż nie zdążył na zielone. Na prawym pasie stał bus, który postanowił ruszyć, ale czekał aż pieszy zejdzie z jezdni. Kierowca nadjeżdżając zobaczył zielone i nie zwalniając wjechał na przejście. Zza ruszającego busa wyszedł pieszy i został zabity. Kolejna tragedia której można było uniknąć gdyby jedna i druga strona wykazała się zdolnością przewidywania.

Ursus napisał/a:
A ja odnoszę wrażenie, że jednak nie...
Niestety po drodze do pracy codziennie mam kilku bezmyslnych egoistów więc pozostanę przy swojej opinii.
miszkin - 06-01-2009, 15:12

cns80 napisał/a:
miszkin napisał/a:
Nikt tutaj nie postuluje "dalszego obniżania prędkości".
Ale do tego zmierzasz swoim działaniem, a raczej zaniechaniem. Jeśli nie twierdzisz że limity prędkości są absurdalne i nie mówisz tego głośno (bo może dla Ciebie nie są absurdalne) to gwarantuję Ci że rządzący, a jeszcze prędzej UE ograniczy Ci je do tego stopnia że będą absurdalne nawet dla Ciebie. Taka jest teraz tendencja i jeśli nic się nie zmieni to wkrótce będziemy jeździć 30 km/h.


Nie twierdzę, że wszystkie limity nie są absurdalne. Inaczej - zgadzam się z tym, że w niektórych miejscach ograniczenia są za niskie. Ale nie globalnie. Nie przeszkadza mi to, że w Polsce mamy ograniczenia 50(60)/90/130. Mogę jechać godzinę czy nawet 3 dłużej.

cns80 napisał/a:
miszkin napisał/a:
Hmm, idąc tym tropem może nie wsadzajmy do więzienia morderców? Przecież nie zwróci to życia ich ofiarom... Mam rację? Nie? Bo znowu zamordują? Hmmm? A ten co się wpakował w przystanek przy 150 nie może zostać recydywistą? No może nie przystanek, bo to takie mało prawdopodobne, ale chociaż babcia na przejściu... Litości...
Nie zrozumiałeś kontekstu. Chodzi o to żeby tak szkolić kierowców i tak budowac infrastrukturę żeby nie dochodziło do takich sytuacji.

Zrozumiałem. Na Twoją ironię odpowiedziałem swoją.

cns80 napisał/a:
miszkin napisał/a:
Tak, pomóż staruszce, gaszenie zostaw strażakom. Z wiaderkiem i tak kamienicy nie ugasisz - kropla w morzu potrzeb,
I o to właśnie chodzi. Każdy mysli że nic nie zdziała i że lepiej niech to inni załatwią. Efekty takiego myślenia widać na każdym kroku, nie tylko na drogach.

Nie myślę, że nic nie zdziałam - robię tyle ile jestem w stanie zrobić, czyli piszę to, co teraz piszę, nie zgadzam się na niezapiętych pasażerów w moim samochodzie, wyśmiewam znajomych, którzy uważają, że bezpieczniej jest jeździć bez pasów. Tyle mogę zrobić. Sam nowych dróg nie wybuduję. Płacę natomiast podatki (i to całkiem sporo) i oczekuję, że zostaną one właściwie spożytkowane. I nie narzekam, że tak się nie dzieje - widzę nowe drogi, nowe oznakowania, itd.

cns80 napisał/a:
miszkin napisał/a:
Nowe drogi za kilka lat. I musimy się z tym pogodzić.
Niestety ale słyszę to co kilka lat więc już się z tym nie godzę.

A ja widzę. Nie wybudują ich w 10 lat. Może i by wybudowali, gdyby umieli wydawać pieniądze, zarządać tak dużymi projektami, itd. Ale często przecież budowy dróg spowalniają właściciele działek, którzy nie chcą ich sprzedać. Widziałeś ten dom na Powstańców Śląskich tuż przed skrzyżowaniem z Połczyńską?

cns80 napisał/a:
miszkin napisał/a:
nadmierna prędkość jest przyczyną 30% śmiertelnych wypadków.
Tak wynika ze statystyk. Tylko że już gdzieś wyżej rozmawialiśmy na temat tego co Policja wpisuje do protokołu.


Wiem o tym. Ktoś sobie powiedział, że statystyki są nieprawdziwe. Tylko jakoś nie widziałem na to dowodów. W każdych statystykach jest jakiś błąd, ale to nie znaczy, że nie możemy się nimi posiłkować. I nie zmienia to faktu, że w tym roku zginie na naszych drogach prawie 6000 osób.

Panowie, wszyscy chcemy tego samego - żeby nam się jeździło bezpieczniej. Większość z nas chce również mieć z tego fun, ja też. Ale nie za cenę ludzkiego życia.

Wracając do tematu prędkości - myślę, że poniższy wykres utnie spekulacje, że niedługo będziemy jeździć 10kmh. No osi y (pionowa) - prawdopodobieństwo śmierci pieszego.



Jak widać od 30 kmh w dół potrącenie jest całkiem "bezpieczne" dla pieszego - pewnie dlatego w pobliżu szkół stoją właśnie takie znaki. Coraz bardziej zaczynam wierzyć, że to wszystko ma jakieś naukowo uzasadnienie. ;)

I jeszcze jedno - zostało naukowo udowodnione, że nawet niewielkie zmiany prędkości mają decydujący wpływ na prawdopodobieństwo odniesienia obrażeń w wyniku zderzenia. Na podstawie modelu wykładniczego (Power Model) szacuje się, że zmniejszenie średniej prędkości pojazdów o 5% powoduje spadek ogólnej liczby wypadków o 10%, a wypadków ze skutkiem śmiertelnym o 20%. Twierdzenie odwrotne też jest prawdziwe, czyli że wzrost średniej prędkości o 5% prowadzi do zwiększenia ogólnej liczby wypadków o 10%, zaś wypadków śmiertelnych o 20%.

Czyli Akbi, zmiejszając ilość wypadków śmiertelnych nie wzrośnie nam ogólna ilość wypadków.

Zależność tę ilustruje poniższy wykres:



"BIBLIOGRAFIA"
1) STATYSTYKI W OECD (między innymi cytowane przeze mnie dla PL i GB)
2) Cytowane statystyki, tabelki - w ogóle ciekawa lektura, można się dowiedzieć, co nas będzie czekać w przyszłości
3) A tutaj możecie sprawdzić co się działo I pol 2008 w zakresie BRD, również w rozbiciu na województwa

[ Dodano: 06-01-2009, 15:21 ]
cns80 napisał/a:
No właśnie się orientuję. Żadne z dzieci w mojej rodzinie nie miało takich pogadanek od końca lat 90.

Patryk - udaj się z tym do Mazowieckiej Rady BRD.
O ich działaniach możesz poczytać w dokumencie nr 3 z bibliografii, str 76. Wg tego sprawozdania w mazowieckich szkołach przeprowadzono akcję Bezpieczna droga do szkoły - może akurat szkoły dzieci Twoich znajomych pominęli ;)

Ursus - 06-01-2009, 20:17

cns80 napisał/a:
Ja też nie widzę takich powodów. Niestety praktyka uczy mnie że tak jest :(

Ja akurat mam odwrotne doświadczenia. Nie spotkałem się w takiej sytuacji z taką niesprawiedliwością, ale i tak liczyłoby się dla mnie bardziej własne sumienie.
cns80 napisał/a:
To nie jest kwestia priorytetów tylko kwestia rozwiązań kompleksowych lub mydlenia oczu działaniami pozornymi. Ale to tylko moje zdanie.

Chciałem Ci tylko unaocznić, że to, iż dla Ciebie jest coś ważniejsze, nie oznacza, że tak powinno być. To miałem właśnie na myśli pisząc o kwestii priorytetów. Bo według mnie akurat rozpoczęcie działań np od tych nieszczęsnych fotoradarów jest w mojej ocenie poukładane według mojej logiki. Dla mnie ważniejsze jest co innego niż dla Ciebie i tego nie zmienimy.
Cytat:
To już jest kwestia priorytetów. Ja mam inne. Wolę bezpieczne drogi i rozsądnych kierowców z dużymi umiejętnościami niż państwo policyjne.

No, to w efekcie jakiś zgodny wniosek, jw. (oczywiście w kwestii priorytetów :wink: )
cns80 napisał/a:
No właśnie się orientuję. Żadne z dzieci w mojej rodzinie nie miało takich pogadanek od końca lat 90.

W przynajmniej trzech szkołach w mojej okolicy tak się dzieje na pewno. To akurat jest bardzo łatwe do zorganizowania samemu. Akurat w tej kwestii sam możesz bez wysiłku zmienić ten stan. To jest tylko czysta wola dyrektora bądź konkretnego nauczyciela. Wystarczy go przekonać do tego i nie trzeba wcale być kimś. Oczywiście jak oni nie zechcą, to już po ptokach. Policja chętnie bierze udział w takich przedsięwzięciach.
cns80 napisał/a:
To racz zauważyć że Polacy (nie wszyscy) też trzymają się przepisów i zgodnie z tym co napisał wlad są gorszymi kierowcami, a jakoś mają więcej tragicznych wypadków. Właśnie na taki patrzę przez okno. Potrącenie pieszego na pasach. Sądząc po drodze hamowania prędkość nie była duża, ale to oceni Policja. Efekt: jedna ofiara śmiertelna. Pieszy postanowił przejść chociaż nie zdążył na zielone. Na prawym pasie stał bus, który postanowił ruszyć, ale czekał aż pieszy zejdzie z jezdni. Kierowca nadjeżdżając zobaczył zielone i nie zwalniając wjechał na przejście. Zza ruszającego busa wyszedł pieszy i został zabity. Kolejna tragedia której można było uniknąć gdyby jedna i druga strona wykazała się zdolnością przewidywania.

W kwestii morału z tego zdarzenia to się oczywiście zgadzam, tylko to się ma nijak, do tego co napisałem :)
Cytat:
Niestety po drodze do pracy codziennie mam kilku bezmyslnych egoistów więc pozostanę przy swojej opinii.

A ja przy swoim :) To jest właśnie różnica poglądów, na które składa się tak wiele czynników i doświadczeń, że próba właśnie ich pogodzenia doprowadziła do tego, że mamy 48 stron tego tematu i końca nie widać... :)
cns80 napisał/a:
I o to właśnie chodzi. Każdy mysli że nic nie zdziała i że lepiej niech to inni załatwią. Efekty takiego myślenia widać na każdym kroku, nie tylko na drogach.

Możesz coś zdziałać w kwestii tego co pisałem wyżej, możesz sam postarać się, aby ten zwyczaj pogadanek uczniów z policjantem został przywrócony. Wiem jakie to proste, bo kiedyś sam to organizowałem, tylko tematem były narkotyki i ich konsekwencje. Masz możliwość zastosować się do tego, co napisałeś i nie wykazać się biernością, tylko czy to zrobisz...?

[ Dodano: 06-01-2009, 20:21 ]
miszkin, te dane odzwierciedlają mój tok myślenia i wydają mi się oczywiste, podważają natomiast wiele teorii, które tu padły, ale pewnie zaraz się dowiemy, że są nierzetelne i źle opracowane... :?

cns80 - 07-01-2009, 08:56

miszkin, Ursus, mam wrażenie że zgadzamy się co do tego że liczbę wypadków należy ograniczyć. Różnica jest taka że jak mam wybierać pomiędzy byciem zabitym, albo 40 razy posłanym do szpitala to wybieram trzecią drogę i wolałbym żeby zmniejszyć liczbę wypadków, a nie ograniczać ich skutki. Dlatego nie podobają mi się obecne ograniczenia prędkości, które są dla mnie półśrodkiem, który za jakiś czas stanie się niewystarczający. Tak jak miszkin, przedstawił na wykresie prędkość spadnie pewnie tylko do 30 km/h, bo dale nie będzie sensu. Z tym że jeśli nie będzie się szkolić kierowców to dojdziemy do sytuacji że raz w miesiącu zostaniemy potrąceni ;) To oczywiście przejaskrawiny przykład, ale chcę pokazać do czego prowadzi zaniedbywanie pozostałych działań. Nie chodzi mi o nic innego jak o kompleksowe rozwiązanie.

Co do akcji w szkołach to właśnie o to mi chodzi. Ursus, napisałeś że wystarczy to zgłosić do dyrektora szkoły. Podejrzewałem że tak jest. Nie wiedziałem tylko czy może to zrobić rodzic, czy np. komitet rodzicielski. I znowu się niezrozumieliśmy. Mi chodziło o to żeby było to obowiązkowe i zapewnione ze strony państwa. Na obszarach wiejskich też podobno jest z tym problem. Widząc jak bardzo zaganiani są niektórzy dzisiejsi rodzice nie dziwię się że są szkoły w których takich akcji nie ma. Oczywiście to obowiązek rodzica żeby zadbać o bezpieczeństwo swojego dziecka, ale i obowiązek państwa żeby zadbać o obywatela.

W kwestii budowy dróg nawet nie chce mi się wypowiadać, bo sam jestem urzędnikiem. Przeprowadzam przetargi i wiem jak to działa. Do tego mam kolegę w ZDM-ie i w Ratuszu oraz dwóch zastępców burmistrza w jednej z warszawskich dzielnic. Wszyscy w tej kwestii mamy zgodne zdanie :evil:

Ursus napisał/a:
A ja przy swoim To jest właśnie różnica poglądów, na które składa się tak wiele czynników i doświadczeń, że próba właśnie ich pogodzenia doprowadziła do tego, że mamy 48 stron tego tematu i końca nie widać...
Tutaj pełna zgoda :)

Ursus napisał/a:
Możesz coś zdziałać w kwestii tego co pisałem wyżej, możesz sam postarać się, aby ten zwyczaj pogadanek uczniów z policjantem został przywrócony. Wiem jakie to proste, bo kiedyś sam to organizowałem, tylko tematem były narkotyki i ich konsekwencje. Masz możliwość zastosować się do tego, co napisałeś i nie wykazać się biernością, tylko czy to zrobisz...?
Widzisz... dzieki Tobie wiem że to proste i napewno poinformuję o tym właściwych rodziców :) Ale gdyby nie ta rozmowa to bym tego nie wiedział. Czyli już mamy jakieś pozytywne działanie :)

Ursus napisał/a:
miszkin, te dane odzwierciedlają mój tok myślenia i wydają mi się oczywiste, podważają natomiast wiele teorii, które tu padły, ale pewnie zaraz się dowiemy, że są nierzetelne i źle opracowane...
Panowie :) Przytaczacie mi tutaj statystyki, z których wynikami nie mam powodu się nie zgadzać. Tylko że statystycznie to ja i mój pies mamy po 3 nogi. Czy to powód żeby produkować buty trójkami, a nie parami ?
Każde badanie jest obarczone jakimś prawdopodobieństwem błędu (w mojej opnii szczególnie statystyczne). Zgadzam się z wykresami i z twierdzeniem że obniżenie prędkości spowoduje zmniejszenie liczby wypadków śmiertelnych. Tylko mi bardziej zależy na tym żeby zmniejszać liczbę wszystkich wypadków, a nawet stłuczek i sytuacji, które nie zakończyły się wypadkiem. Chciałbym tego o czym pisał akbi - żeby nie tylko moje życie i zdrowie były chronione, ale także aby mój majątek też był dobrze zabezpieczony. Ile już na tym forum było tematów o porysowanych na parkingach samochodach, albo o wypadkach "bo ktoś się zagapił" ? I tu ograniczenia prędkości nijak mi nie pomogą :( chyba że ograniczymy do zera :P

Dla mnie z tego tematu wynika jeszcze jedno: są ludzie, którzy myślą podobnie do mnie i to wcale nie oznacza że łamią ograniczenia prędkości ani że do tego nakłaniają. I to mnie cieszy :mrgreen:

Ursus - 07-01-2009, 09:40

cns80 napisał/a:
Z tym że jeśli nie będzie się szkolić kierowców to dojdziemy do sytuacji że raz w miesiącu zostaniemy potrąceni ;) To oczywiście przejaskrawiny przykład, ale chcę pokazać do czego prowadzi zaniedbywanie pozostałych działań. Nie chodzi mi o nic innego jak o kompleksowe rozwiązanie.

Nie chciałem tutaj do tej pory zabierać głosu, ale podsumuję to krótko. Szczytnym celem są ten postulaty Akbiegio odnośnie tego całego szkolenia i związanych z tym zmian. Ale ja uważam, że to wszystko nic nie da, jeżeli jednocześnie nie pójdą drastyczne zmiany nie pozwalające na większą swobodę, ale właśnie wręcz odwrotnie, może nie w kwestii kolejnych ograniczeń prędkości, bo za tym ja nie jestem, ale przede wszystkim większe kary i konsekwencje. Bo tylko to może skutecznie oddziaływać na świadomość kierowców.
Samo szkolenie nie wiele zmieni i tak samo jak może pomóc, może również zaszkodzić.
cns80 napisał/a:
Każde badanie jest obarczone jakimś prawdopodobieństwem błędu (w mojej opnii szczególnie statystyczne).

Ale czegoś się trzeba trzymać i nie można BEZPODSTAWNIE podważać takich kwestii. Bo powiedzieć, że to nie jest adekwatne do rzeczywistości to każdy umie, ale na jakiej podstawie to już nie bardzo. Wybaczcie, ale powód, bo pan policjant tak powiedział to jest poważne?? No to dodam jeszcze przykład, że policja potrafi sama zaniżać statystyki, aby wykazać skuteczność swoich działań. Było kilka takich kwestii w mediach. Więc twierdzę, że tak naprawdę nasze statystki są dużo gorsze, tylko o tym nie wiemy... bezsensu.
Dodatkowo dzisiejsze badania statystyczne, przy dzisiejszym etapie ich rozwoju, zastosowań i powszechności tak jak napisałeś są obarczone jakimś błędem, ale ten jakiś błąd to nie negacja całej rzeczywistości, to jakiś procent. Weź pod uwagę choćby wybory prezydenckie i określany tylko statystycznie ich pierwszy wynik, a potem przypomnij sobie na ile się zmieni efekt końcowy.
cns80 napisał/a:
Tylko mi bardziej zależy na tym żeby zmniejszać liczbę wszystkich wypadków, a nawet stłuczek i sytuacji, które nie zakończyły się wypadkiem.

Mi też, tylko nie uważam aby tymi metodami dało się to osiągnąć.
cns80 napisał/a:
albo o wypadkach "bo ktoś się zagapił" ?

Tego nie wyeliminujesz żadną z metod, jeśli ktoś mi powie, że szkolenie załatwi sprawę to wybaczcie, będę się śmiał do rozpuku...
cns80 napisał/a:
Różnica jest taka że jak mam wybierać pomiędzy byciem zabitym, albo 40 razy posłanym do szpitala to wybieram trzecią drogę i wolałbym żeby zmniejszyć liczbę wypadków, a nie ograniczać ich skutki.

Nie wydaje mi się, aby jeżeli już zmniejszy się liczbę zabitych to nagle od razu będziemy regularnie odwiedzać szpitale. Zakładam, że wówczas i w tej kwestii statystyki pójdą w dół. To akbi ma swoją teorię, że będzie odwrotnie i ja do niego się w tej sprawie ustosunkowywałem. Jeżeli ograniczenie któregokolwiek z tych czynników ma wpłynąć negatywnie na inny to ja nie rozumiem podstawowych zależności, może ktoś mi to wyjaśni?

cns80 - 07-01-2009, 10:12

Ursus napisał/a:
może nie w kwestii kolejnych ograniczeń prędkości, bo za tym ja nie jestem, ale przede wszystkim większe kary i konsekwencje.
Mi by wystarczyło żeby policja odłożyła suszarki i fotoradary, a wzięła się za tych co nie używają kierunkowskazów, zatrzymuja się w miejscach niedozwolonych itp. Jest tyle przepisów, których Policja prawie wogóle nie zauważa. Chociażby kwestia oślepiania pseudoksenonami. Ale wiadomo - łatwiej z suszarką, bo wtedy mozna zrealizować wymaganą liczbe kontroli i wykazanych wykroczeń :roll:

Ursus napisał/a:
Bo tylko to może skutecznie oddziaływać na świadomość kierowców.
Nie tylko. Ale owszem - jest to jeden z czynników.

Ursus napisał/a:
Samo szkolenie nie wiele zmieni i tak samo jak może pomóc, może również zaszkodzić.
Nie bardzo rozumiem jak miałoby zaszkodzić ?

Ursus napisał/a:
No to dodam jeszcze przykład, że policja potrafi sama zaniżać statystyki, aby wykazać skuteczność swoich działań. Było kilka takich kwestii w mediach. Więc twierdzę, że tak naprawdę nasze statystki są dużo gorsze, tylko o tym nie wiemy... bezsensu.
A na podstawie tych statystyk tworzy się kolejne i brniemy dalej w błędy :( Tylko o to mi chodziło.

Ursus napisał/a:
Weź pod uwagę choćby wybory prezydenckie i określany tylko statystycznie ich pierwszy wynik, a potem przypomnij sobie na ile się zmieni efekt końcowy.
Przypomnę Ci tylko że wynik zmienił się bardzo niewiele, ale efekt zmienił się o 180 stopni :P

Ursus napisał/a:
Mi też, tylko nie uważam aby tymi metodami dało się to osiągnąć
I tu nasze drogi się rozchodzą. Bo ja uważam że wyższy poziom wyszkolenia kierowców wpłynie na bardzo wiele czynników łącznie z kulturą jazdy, ekonomiką jazdy, a nawet tak ostatni modną emisją CO2 :)

Ursus napisał/a:
Tego nie wyeliminujesz żadną z metod, jeśli ktoś mi powie, że szkolenie załatwi sprawę to wybaczcie, będę się śmiał do rozpuku...
Tego nie wyeliminujesz nigdy. Chodzi o to żeby to zjawisko ograniczyć do minimum. Żeby wpoić kierowcom że jak prowadzą auto to mają się zajmować właśnie tym i tylko tym, a nie czytaniem gazety, malowaniem paznokci, rozmową przez telefon albo szukanie kolczyka pod siedzeniem.
Jakoś pilot samolotu się tym nie zajmuje i może dzięki temu katastrof lotniczych jest mniej (jak głosi statystyka :P ).

Ursus napisał/a:
Nie wydaje mi się, aby jeżeli już zmniejszy się liczbę zabitych to nagle od razu będziemy regularnie odwiedzać szpitale. Zakładam, że wówczas i w tej kwestii statystyki pójdą w dół. To akbi ma swoją teorię, że będzie odwrotnie i ja do niego się w tej sprawie ustosunkowywałem. Jeżeli ograniczenie któregokolwiek z tych czynników ma wpłynąć negatywnie na inny to ja nie rozumiem podstawowych zależności, może ktoś mi to wyjaśni?
Ja akbiego w tej kwestii zrozumiałem i nawet się zgadzam. Dodatkowo nie bierzesz pod uwagę ciągłego przyrostu liczby użytkowników dróg. Nie stanie się to nagle i nie pamiętam żeby akbi to napisał, ale w połączeniu tego co pisał akbi ze wzrostem liczby uczestników ruchu spodziewam się że będzie to zjawisko dość mocno zauważalne :(
Student - 07-01-2009, 10:32

Normalnie już dawno straciłem wątek ale do tematu:
Jadąc dzisiaj rano do pracy jak zawsze dość szybko (szybciej niż inni ale zawsze max. skoncentrowany i raczej rozważnie) no i tak sobie z lewego na prawy i z powrotem i tak wiele razy a dlaczego?
Bo na lewym miałem (barana który 60km/h , VW o 6.20 rano miał zapalone światło w środku i jadąc czytał jakieś papiery) potem trafiłem panią która fryzurę robiła, itd. i wszyscy na lewym no i nie wspomnę o tych którzy w ogóle nie czyszczą tylnej szyby bo mają lusterka (tylko każ im zaparkować na te lusterka :butthead: ).

Chcąc nie chcąc musiałem skakać z pasa na pas aby przebić się przez ten motłoch.
Wszyscy na lewym jechali zgodnie z przepisami całe 60km/h a ja byłem zagrożeniem.

I teraz pytam się jak się ma to do bezpieczeństwa i kultury, że każdy w swoim samochodzie jest władcą i panem drogi i CI nie zjedzie bo on zgodnie z przepisami (robi tapir i czyta gazetę).

Strasznie lubię takie warunki na drodze bo jest o połowę mniej kierowców a duży % z tych co są to sobie nie radzą tylko dlaczego używają do tych celów lewego pasa.
Jak masz kisiel w majtkach to zostań w domu i zrób śniadanie.

Anonymous - 07-01-2009, 10:53

Student napisał/a:
Chcąc nie chcąc musiałem skakać z pasa na pas aby przebić się przez ten motłoch.
Wszyscy na lewym jechali zgodnie z przepisami całe 60km/h a ja byłem zagrożeniem

jezeli WSZYSCY jechali lewym,to po co bylo to skakanie po pasach-wystarczylo caly czas prawym...
Student napisał/a:
I teraz pytam się jak się ma to do bezpieczeństwa i kultury, że każdy w swoim samochodzie jest władcą i panem drogi i CI nie zjedzie bo on zgodnie z przepisami (robi tapir i czyta gazetę).

rozumiem,ze gdyby limit byl podniesiony do 90km/h to tych zjawisk by nie bylo.
niestety,ale KULTURA to cos co wynosi sie z domu-tutaj zadne przepisy/brak przepisow nie pomoga.
Student napisał/a:
Jak masz kisiel w majtkach to zostań w domu i zrób śniadanie.

co ten wniosek ma wspolnego z zaobsewowana sytuacja-w/g mnie to jest wrecz przesadny luz a nie kisiel w gaciach :shock:

Student - 07-01-2009, 11:19

Ale właśnie ma:
bo gdyby większość choć trochę pomyślała to zjechała by na prawy i niech tam czyta gazetę, a tacy jak JA by sobie dawno pojechali i świat by o nich zapomniał.
Bezpiecznie, szybko i mało kolizyjnie.

Nóż mi się otwiera w kieszeni gdy słyszę: po co tak pędzisz i tak spotkamy się na światłach.
Prawda jest taka że gdyby nie było tych ślimaków na lewym to właśnie byśmy się nie spotkali.

Podniesienie limitu prędkości nic nie daje bo limit jest dla takich jak Ja i dla Policji i wielu innych którzy potrafią dość dobrze jeździć nawet w trudnych warunkach. Cieniasy i tak by jechali o połowę wolniej bo sobie nie radzą.

Problem polega na tym że L-ki nie kształcą w kierunku kultury i myślenia.

Wczoraj rano widziałem sytuację jak w pierwszym samochodzie na światłach prawdopodobnie zamarzło paliwko lub coś podobnego (centrum miasta przy INTRACO w W-wie) i co myślisz że ktoś pomógł z następnych samochodów w kolejce, omijali łukiem aby do przodu.
Nikt nie zastanowił się że stwarzają wielkie niebezpieczeństwo a ponadto gdzie podziała się kultura polaków.

Ursus - 07-01-2009, 11:51

cns80 napisał/a:
Nie bardzo rozumiem jak miałoby zaszkodzić ?

A ja mam na ten temat swoją teorię, ale pozwól, że na razie nie będę rozwijał dalej tego tematu. Chwilowo nie mam głowy do tego ani czasu, a mogłoby to być rozwinięcie na kolejnych kilka stron...
cns80 napisał/a:
A na podstawie tych statystyk tworzy się kolejne i brniemy dalej w błędy :( Tylko o to mi chodziło.

Tak, ale taka prawidłowość którą opisałem choć można ją logicznie wytłumaczyć nie sprawia, że dla naszych potrzeb taki błąd ma znaczenie. Natomiast też wątpię aby celem było zawyżanie statystyk, to już jest nie logiczne. Pozostaję przy opinii, że błędy statystyczne są pomijalne a rozmowa na ich temat to gdybanie.
cns80 napisał/a:
Przypomnę Ci tylko że wynik zmienił się bardzo niewiele, ale efekt zmienił się o 180 stopni :P

To widzę, że w upodobaniach politycznych też mamy podobne zdanie (jeżeli to dobrze zrozumiałem). Nie mniej chodziło mi tylko o sam wynik podany zaraz po zamknięciu lokali wyborczych, który jest statystyczny a wynik końcowy, po zliczeniu wszystkich głosów bez zależności i efektów między wybranymi a przegranymi.
Cytat:
I tu nasze drogi się rozchodzą. Bo ja uważam że wyższy poziom wyszkolenia kierowców wpłynie na bardzo wiele czynników łącznie z kulturą jazdy, ekonomiką jazdy, a nawet tak ostatni modną emisją CO2 :)

Co do tego ostatniego to raczej wątpię. Wasze postulaty dążą do tego, aby można było jeździć bezpieczniej ale zarazem szybciej. Nie znam takiego samochodu, który jadąc szybciej mniej pali, a co za tym idzie wydziela mniej spalin.
cns80 napisał/a:
Chodzi o to żeby to zjawisko ograniczyć do minimum. Żeby wpoić kierowcom że jak prowadzą auto to mają się zajmować właśnie tym i tylko tym, a nie czytaniem gazety, malowaniem paznokci, rozmową przez telefon albo szukanie kolczyka pod siedzeniem.

Widzisz, ja mam zastrzeżenia co do szkolenia ale takich rzeczy, to tam akurat uczą, tyle że teoria swoje a praktyka swoje. Mało tego, uważam (z własnego doświadczenia), że nowo kierowca, będący nowym użytkownikiem drogi takich rzeczy nie robi. Ty od razu byłeś tam umiejętnie wyszkolony, że potrafiłeś robić sto innych rzeczy i jednocześnie prowadzić? Ja się skupiałem tylko na prowadzeniu, bo co innego jest jeżdżenie z kimś, kto Cię zawsze wyhamuje w razie draki a co innego jak już wsiądziesz do samochodu sam i... dalej się uczysz, bo teraz dopiero zaczyna się jazda. Takie numery odwalają kierowcy rutyniarze, który już w swoim mniemaniu mają umiejęntość prowadzenia na odpowiednim poziomie i minęło dostatecznie wiele czasu, by już zdążyli zapomnieć o tym, co było na kursie.
cns80 napisał/a:
Dodatkowo nie bierzesz pod uwagę ciągłego przyrostu liczby użytkowników dróg.

Biorę wszystko pod uwagę, ten argument również i tym bardziej nie pasuje mi on do Waszej teorii, że szybsza jazda przy ciągle narastającej ilości pojazdów to wciąż większe bezpieczeństwo. A pisząc, że nie rozumiem miałem na myśli nie rozumienie Waszej teorii ale nie rozumienie tylko tych zależności, które dla mnie nie zaistnieją.
Cytat:
Nikt nie zastanowił się że stwarzają wielkie niebezpieczeństwo a ponadto gdzie podziała się kultura polaków.

A Ty pomogłeś?
Student wnioskuję z Twojej wypowiedzi, że opisujesz warunki drogowe w terenie zabudowanym. Wiem, że to ciężko porównać, bo musielibyśmy się odnosić dokładnie do tych samych miejsc i okoliczności. Ja u siebie w mieście też Ci nie ustąpię. Odległości między kolejnymi światłami czy rondami są bowiem tak nie duże, że zjeżdżanie na prawy pas to znów praktycznie od razu konieczność powrotu na niego, gdy np skręcam w lewo, czy akurat koniecznością dla mnie jest jechanie lewym pasem w danych okolicznościach. Z ustępowaniem u nas jest różnie, najczęściej jak zjadę na prawo, by puścić jednego czy dwóch to nie wrócę już z powrotem na czas na właściwy pas, bo tych szybszych jest pięciu i każdy chce przejechać i stwarzam niepotrzebną sytuację zagrożenia związanego z tym, że ja muszę zmienić pas, a nikt mnie nie chce wpuścić. Z drugiej strony nigdy nie staram się być zawalidrogą. Jak ruszam z pod świateł czy rozpędzam się z ronda zawsze robię co bardzo szybko. Tak, że nawet Ci szybsi często dojeżdżają do mnie za chwilę, gdy już i tak trzeba zwalniać.
Puszczam ewentualnie tych, co faktycznie sprawiają wrażenie, że gdy ustąpię to przynajmniej mnie szybko wyprzedzą, bo to też inna sprawa wymusić ustąpienie a potem wyprzedzać z prędkością o 5km/h wyższą.
Generalnie najczęściej jednak widzę, że w moich warunkach miejskich sprawdza się zasada, że spotkamy się na światłach, ale to tak jak pisałem, to wszystko bardzo ściśle zależy od danych warunków.
Kiedyś takiemu jednemu szybkiemu, wręcz bardzo szybkiemu nie ustąpiłem celowo, migał, wkurzał się, ale potem mi podziękował. Ja miałem CB i wiedziałem, że za zakrętem stoją, on nie. Zjechałem mu za patrolem, domyślił się o co chodziło, podziękował. A czy to nie wykluczone, że skoro doszło do takiej sytuacji, to przyhamowując kogoś (powiedzmy do tej prędkości przepisowej, bo w innym wypadku nie ma to sensu) innym razem właśnie nie uratowałeś jakiegoś pieszego, który przebiegał przez jezdnię i zdążył, bo opóźniłeś jazdę spieszącego się kierowcy?? Możliwe - ale o takich rzeczach nigdy się nie dowiemy.

Student - 07-01-2009, 12:12

Z przytoczonymi przykładami oczywiście się zgadzam i popieram, jak trzeba kogoś NAWRÓCIĆ to zawsze tak, ale większość sytuacji które nas spotyka na drodze to zachowania czysto idiotyczne.
Ja zastanawiam się nad tym jak CI ludzie żyją w domu z innymi lokatorami i co usprawiedliwia ich postępowanie.
Podobno chorzy nie dostają pozytywnego badania lekarskiego.

miszkin - 07-01-2009, 12:24

cns80 napisał/a:
I tu nasze drogi się rozchodzą. Bo ja uważam że wyższy poziom wyszkolenia kierowców wpłynie na bardzo wiele czynników łącznie z kulturą jazdy, ekonomiką jazdy, a nawet tak ostatni modną emisją CO2 :)


To tylko w części prawda. Ursus ma rację - jazda postulowana przez Was panowie, czyli duże różnice prędkości pojazdów na drogach, pomijając już to, że zwiększy ryzyko wypadków (i ich śmiertelność), nigdy nie będzie CO2-friendly. Z tego prostego powodu, że często będziecie się rozpędzać do swoich prędkości, a potem znowu zwalniać. I tak w kółko...

Akbi, jaką masz średnią spalania na trasie Trójmiasto-Wawa jadąc 3:20, a jaką miałeś jeżdżąc poniżej 3h? Bo ja ostatnio jechałem na Wigilię do rodziny (teoretycznie powinienem się spieszyć, ale jechałem normalnie) - 300 km (Wawa-Kraków), czas 4h30, średnia 8,17/100... W tym pół godziny w korku w Warszawie...

cns80 napisał/a:
Tego nie wyeliminujesz nigdy. Chodzi o to żeby to zjawisko ograniczyć do minimum. Żeby wpoić kierowcom że jak prowadzą auto to mają się zajmować właśnie tym i tylko tym, a nie czytaniem gazety, malowaniem paznokci, rozmową przez telefon albo szukanie kolczyka pod siedzeniem.
Jakoś pilot samolotu się tym nie zajmuje i może dzięki temu katastrof lotniczych jest mniej (jak głosi statystyka :P ).


Masz rację. Ale tego nikt nie zmieni w jeden dzień. Nawet w Niemczech możesz zobaczyć kolesi golących się w korkach, panny kończące makijaż, itd.

A co do pilotów to nie byłbym taki pewien - oni mają taką maszynerię, że nic nie muszą robić - autopilot potrafi sam wystartować i wylądować, nie mówiąc już o locie po osiągnięciu wysokości przelotowej.

Kiedyś była głośna afera z załogą AirFrance - w trakcie rejsu jedna ze stewardess zabawiała pilotów pokazując im gołe cycki. :D A któryś z pilotów to kręcił kamerką. Na tvn24 było ;)

A co do kultury na drodze - nic się nie zmieni jeśli nie zaczniemy od siebie. Jak to ktoś kiedyś powiedział - kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień... :)

[ Dodano: 07-01-2009, 12:46 ]
Student napisał/a:
Bo na lewym miałem (barana który 60km/h , VW o 6.20 rano miał zapalone światło w środku i jadąc czytał jakieś papiery)

(...)

Chcąc nie chcąc musiałem skakać z pasa na pas aby przebić się przez ten motłoch.


A może ten koleś miał zaraz skręt w lewo (albo mu się wydawało, że ma i sprawdzał miejsce na mapie)?.

Stary, nikt nie będzie Ciebie szanował (i Ci ustępował miejsca), jeśli Ty nie szanujesz innych. A myślę, że nazywanie innych (w tym również prawdopodobnie piszących na tym forum) "motłochem" czy "baranami" nie pomaga.

Student napisał/a:
I teraz pytam się jak się ma to do bezpieczeństwa i kultury, że każdy w swoim samochodzie jest władcą i panem drogi i CI nie zjedzie bo on zgodnie z przepisami (robi tapir i czyta gazetę).


Zauważ, że Ty również w przedstawionej scence jesteś "panem i władcą drogi" w swoim samochodzie... :)

Zgadzam się natomiast z tym, że jest wiele bezmyślności na drogach (dokładnie tak samo jak i poza nimi).

Ale to nie znaczy, że mamy skakać sobie do gardeł (bo nieszczęśliwie na 15 sekund przyblokowałem gościa, a on już wysiada i mi skacze do szyby), trąbić i kuwować. Nie to akurat świadczy o naszej kulturze. Ani tym bardziej nazywanie innych "motłochem".

Student, więcej luzu i wyrozumiałości nie zaszkodzi, nie każdy musi być takim kozakiem jak Ty :D - i żeby było jasne, piszę to bez złośliwości...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group