To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Sport - Inne - Extra skopana i dawna druga

Marcin-Krak - 15-09-2008, 11:29

Jeśli w zimie Wisła nie wzmocni kadry - to Lech będzie mistrzem :evil:
Mają naprawdę świetną kadrę i praktycznie na każdą pozycję mają po 2 równorzędnych piłkarzy. Jedyne co mnie pociesza, to że Smuda ma zawsze słabą wiosnę, bo nie bardzo radzi sobie z zimowymi przygotowaniami ;)

akbi - 15-09-2008, 11:56

aha ...jeszcze typy spadkowiczów ... no więc moi kandydaci to:
Górnik Zabrze
Jagiellonia Białystok
Polonia Bytom
Cracovia

Morfi - 15-09-2008, 12:25

Jak spadkowicz napewno Polonia Bytom kasy nie mają :)
Anonymous - 15-09-2008, 12:42

Ja w strefie spadku bardziej niż na Polonię B. stawiałbym na Cracovię i Jagiellonię.
Cezar - 15-09-2008, 15:51

Lubie niebieski - wiec Lech na majstra :wink:
sruba - 29-09-2008, 16:58

PZPN wisi :D
ciekawym co bedzie dalej - czy nas zawiesza i co z Euro ?
a moze to taki specjal, coby nam ta organizacje zabrali, a nasze wladze rozloza rece i powiedza, ze my i owszem, ale to niedobre UEFA i PZPN...
tak, czy siak jaja :roll:

Marcin-Krak - 29-09-2008, 17:40

Aż szkoda komentować to.
Kiedy już tam mówili o kuratorze.
Mogli wtedy go wprowadzić i mam nadzieję, że już teraz byłoby posprzątane ... a tak .. jedno wielkie g :evil:
I co może się okazać, że nawet jak nasi w PUEFA awansują to i tak nic z tego nie będzie :roll:

siwek - 29-09-2008, 17:49

co by nie było to dobrze że wreszcie to zrobili
może oczyszczą ten syf i uzdrowią piłkę...




a myślałem że w cuda nie wierze :mrgreen:

sruba - 13-10-2008, 21:49

ciekawe...
weszlo.com napisał/a:

Na portalu sport.pl zamieszczono wywiad z przedstawicielem firmy Deloitte, Władysławem Szwochem. Przypomnijmy, że to ta sama firma, która przygotowała raport o pieniądzach w ekstraklasie, ale nie ujęła przychodów z transferów, bo nie mogła znaleźć danych. Wywiad dotyczy tego, co zrobić, by polskie stadiony były pełne. Zobaczcie, jakie to proste!

Rozmawiają więc sobie dwie osoby, jak ślepi o kolorach. Całym problemem polskie futbolu są oczywiście "kibole", których trzeba przegnać, aby na stadiony zaczęły przychodzić całe rodziny. Te całe rodziny aż przebierają nogami, aby tylko obejrzeć spotkania Piasta Gliwice z Odrą Wodzisław. Od poniedziału do piątku - rodzice prowadzą dzieci do przedszkola, a w soboty - na stadion. Trzeba im tylko zbudować restauracje i knajpki na terenie stadionu, tak aby klub na tym zarabiał. Bo zdaniem dziennikarza zagranicą stadiony dają ludziom mnóstwo możliwości spędzania wolnego czasu wiele godzin przed meczem, co naszym zdaniem jest nonsenem - nie ma nic nudniejszego niż stadion choćby półtorej godziny przed spotkaniem. Ale pan Szwoch podchwytuje temat i mówi: "A muszą robić wszystko, by zatrzymać kibica na stadionie. Im więcej czasu na nim spędzi, tym więcej zje, tym więcej kupi gadżetów, tym więcej wyda pieniędzy. Tylko trzeba mu ten czas zorganizować. Chodzi o występy taneczne, konkursy, zabawy dla dzieciaków". Już widzimy te tłumy, tych ludzi z klasy średniej lub wyższej (bo tylko taka jest pożądana przez reklamodawców, reszta się nie liczy), które idą oglądać legijną grupę Hasao, czyli trzynastolatki przebrane za dorosłe seks-bomby.

Dalej Szwoch wygłasza: "Są w Polsce kluby, które już sobie z organizacją widowiska. Na Lechu średnia frekwencja wynosi 18 tys. widzów". Niestety, nie wiedział, że to stwierdzenie nie po linii redakcji. Miało być przecież o złych kibolach. Więc dziennikarz błyskawicznie go poprawia: "Może i tak, ale zażyłość pomiędzy kibolami a władzami Lecha wymyka się standardom europejskim".

Analizujmy dalej te mądre wywody. Szwoch mówi: "Polacy uwielbiają sport i chcą na niego chodzić, co widać po siatkówce. Nie odstraszy ich zła pogoda". Cóż, trudno, żeby kogoś odstraszyła pogoda od chodzenia na siatkówkę, skoro mecze rozgrywa się w hali. Na przykład nam nie przeszkadza padający deszcz w jeżdżeniu metrem. Poza tym nastąpiło tu chyba "pomieszanie systemów walutowych", czyli porównanie siatkówki reprezentacyjnej z piłką klubową. Wczoraj w Olsztynie na spotkaniu PLS było dwa tysiące osób. No, doprawdy, gigantyczna frekwencja!

Dowiadujemy się też nowości, że mecze piłkarskiej kadry oglądają inni ludzie niż mecze klubowe: "Profil kibica reprezentacji fundamentalnie różni się od tego chodzącego na ligę. Bilety na reprezentację są bardzo drogie i trudniej je dostać. Ci, których stać na kupno wejściówki, zakładają, że im podobni burd nie wywołają". Ktoś się zgadza? Czy czasem mamy do czynienia z tworzeniem teorii na potrzeby własnych założeń?

Dalej z tej BARDZO MĄDREJ ROZMOWY dowiadujemy się, że "dopóki nie wyrzucimy ze stadionów kiboli i nie wpuścimy widzów na wyższym poziomie i rodzin, polskie kluby nie będą bogate" i nie ma znaczenia poziom sportowy. Pan ekspert podaje przykład Celtiku Glasgow czy ligi Championship, gdzie mecze są nędzne, a trybuny pełne. A dziennikarz na to: "Ale w II lidze angielskiej zajmują się już wyrzuceniem nie chuliganów, bo tych nie ma, tylko ludzi, którzy przeklinają". Jezu, ludzie, co on łykał? Gdyby tam wyrzucano ludzi, którzy przeklinają, to na stadionie nie zostałby nikt - nawet trenerzy zostaliby wywaleni na zbity pysk.

Rozmowa ciągnie się i ciągnie. Dziennikarz: "W normalnych piłkarsko krajach kibicowanie przechodzi z ojca na syna. W Polsce kibole wygonili kibiców z trybun. Nie wydaje się panu, że ta ciągłość została przerwana?" A my mamy pytanie do dziennikarza - nie wydaje się panu, że frekwencja na polskich stadionach stale rośnie i coraz częściej zdarzają się mecze, na które nie sposób kupić biletów? Czy nie czas skończyć z wypisywaniem stereotypowych głupot zza biurka i ruszyć tyłek w Polskę?

Szwoch ma też tendencje do zaprzeczania sobie. Najpierw mówi o tym, dlaczego wiele osób woli centra handlowe niż stadiony: "Dlatego, że wiedzą, czego się mogą tam spodziewać. Na przykład, że toalety będą na odpowiednim poziomie. A na stadionie mogą zobaczyć brudnego toi toia". A potem, w odpowiedzi czy budowa nowoczesnych stadionów usunie problem "kiboli" pyta ironicznie: "Bo będą mieli więcej ładniejszych krzesełek do wyrwania?".

Na szczęście podejrzewamy, że to nie ostatni wywiad, jaki przeczytamy z panem Szwochem. Za chwilę będzie ekspertem od czegoś innego - na przykład małego czytelnictwa wśród ludzi w wieku 20-25 albo wpływu Tomasza Jacykowa na sposób bycia studentów na kierunku zarządzanie i marketing.


Anonymous - 14-10-2008, 09:23

To trochę tak, jakbym czytał wywiad z zarządem KP Legia.. A właściwie to z prezesem tego zarządu.. Smutne to trochę..
sruba - 03-11-2008, 09:25

detlef, byłeś na meczu ?
jak tak, to czekamy na relacje...

Anonymous - 03-11-2008, 17:04

Tak, byłem.

No więc cóż. Mecz opiszę od strony sportowej i kibicowskiej.

Sportowa:

Można było się spodziewać, że stołeczna drużyna wygra z beniaminkiem z Gdańska. Legia jest rozpędzona, na fali, grała u siebie, trudno było o inny wynik aniżeli zwycięstwo. Lechia nie miała nic do stracenia, mogła pokusić się o niespodziankę. Jednak pierwsze minuty pokazały, że może nie być wcale tak łatwo jak się wydawało. Bodajże zawodnik o nazwisku Buzała miał 150% sytuację, kiedy dostał piłkę dograną wzdłuż linii bramkowej miał praktycznie dostawić nogę..ale nie trafił w piłkę. Mucha był już na kolanach także na trybunach rozeszło się tylko "aaaaaaaaa". I na tym skończyła się przygoda Lechii na polu karnym Legii. I o ile w pierwszej połowie mecz był "w miarę wyrównany" pomimo, że Lechia straciła dwie bramki to o tyle druga połowa to była gra "w dziada". Były strasznie długie okresy kiedy kibicie skandowali "ole" po każdym podaniu legionistów. Z drugiej strony raziła nieskuteczność i brak strzałów z dystansu czego zrozumieć nie potrafię. (Czy każda bramka musi paść z 3 metrów?).
W Legii niespodzianka w składzie przed meczem - do pierwszej 11 wrócił Vukovic i trzeba mu oddać, że zagrał naprawdę dobrze. W drugiej połowie wszedł przy burzy oklasków Edson i zrobił co do niego należało - huknął z ok. 20-metrowego wolnego bezpośrednio do bramki. (To była jego druga próba tego wieczora - pierwszą, z podobnej odległości wybronił ładnie bramkarz. (Bąk?)). Szkoda, że w Lechii zabrakło Trałki - pamiętam go jeszcze z występów w Pogoni - w Legii największy nieobecny to chyba Roger.

Kibicowsko:
Kiedy wszedłem na stadion niecałą godzinę przed meczem oczom moim ukazała się grupa kibiców z Wybrzeża .. i pośród nich trójkątna flaga na wysokim kijku :) Wywiesili kilka flag w tym Czarni Słupsk. Do 25' było w miarę kulturalnie. Gdańszczanie zaczęli doping od poparcia protestu kibiców Legii - "ITI spie...j" oraz "Precz z komuną" za co dostali oklaski od całego stadionu. Dostali lekkie gwizdy gdy zaczęli skandować Wisłę Kraków. Ale w 25' zaczęli krzyczeć : "Gola, gola, gola.. strzelcie k..m gola". I tu się zaczęło. Żyleta wstała jak na komendę i wszyscy odpowiedzieli : "Lechia Gdańsk - k...a szajs" oraz "GTS, GTS, GTS - to Wisełka k...a jest". Po czym Lechiści: "Gwiazda Biała was j...a" - i tak w kółko aż do przerwy. (Oczywiście w międzyczasie doping szedł też dla piłkarzy Lechii - "Lechia gol, Lechia gol... Lechia GOL!").
Po przerwie znowu długo było cicho. Na Żylecie ktoś napompował dwie prezerwatywy i podpisał: "Walter! Co? Nie pękaj", po czym odbijano je sobie przez cały sektor krzycząc "ole" przy każdym odbiciu. Dopiero wejście jansnowłosego piłkarza Lechii w białej opasce (nie mam pewności - Rybski?) poderwało trybuny do żartów - wszyscy krzyczeli - "Graj Rubika" a niektórzy na Krytej zaczęli klaskać w rytm jednej z piosenek tegoż "artysty".
Aha, i przed meczem oczywiście nastąpiło serdeczne przyjęcie Jacka Zielińskiego.

Jeśli o czymś zapomniałem, coś mi się przypomni, jakieś pytania to później dopiszę jakieś szczegóły.

Anonymous - 03-11-2008, 19:27

detlef napisał/a:
"Graj Rubika"
:lol: :lol: :lol: :lol:
sruba - 03-11-2008, 21:19

detlef - nazwisk w kazdym razie nie pomyliles...
Morfi - 15-11-2008, 11:00

http://sport.onet.pl/0,12...,wiadomosc.html ręce opadają :(


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group