To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Shogun, dawniej Pajero a gdzieniegdzie Montero

edmunek - 29-10-2024, 09:41

To nie jest tak, że ja na tej nawigacji to polegam i oddałbym życie.
Spokojna głowa :)
Kwestia że główne drogi to się nic nie zmieniły od lat.
Jest może kilka rozjadów nowych i tyle.
Więc kiedy jadę w odległe miejsce, to wolę mieć włączoną nawigację w aucie a telefon wygaszam.
Szkoda mi i baterii i wypalającego się ekranu telefonu (poprzedni pozostawił trwałe ślady od belki google maps).
Więc mapy z 2007 a 2017 może nie wnoszą nie wiadomo ile nowości, ale wciąż lepiej niż wersja z 2007 roku :D

edmunek - 07-11-2024, 09:58

Przyszła w końcu paczka z "dobrocią".



Chwilę mi zajęło gdybanie czy chcę ze starych amortyzatorów z przodu wyciągać górne mocowania, osłony, gumki itp itd i uznałem, że to nie ma sensu.
Zamówiłem 2 zestawy które powinny przyjść niedługo.
Jak przyjdą, to będzie można to wszystko założyć i planować przekładkę.

Ze starych archiwów (ostatnimi dniami) natrafiłem na fotkę gdzie w tamtych czasach nawet nie wiedziałem że istnieje coś takiego jak Pajero. Wtedy śmieszyła mnie rejestracja.
Fotka z października 2012 roku



Kto by pomyślał że 12 lat później będę "fanem" i posiadaczem nowszego modelu.

edmunek - 14-11-2024, 13:36

Przymierzałem 2 dni temu nowo kupione ściskacze do sprężyn i okazało się, że nie dały rady.
Za "wąskie" jeśli chodzi o przestrzeń pomiędzy łapką a zabezpieczającym pinem:





Ryzykować nie będę.
Jak się przymierzałem, do pokoju weszła żona i powiedziała, że zestaw wygląda bardzo ładnie :)
Choć tyle dobrego :)
Zestaw zatwierdzony przez żonę bo ma ładne kolory :D

W Niedzielę byliśmy w sklepie weterynaryjnym u znajomych (2x fotografowaliśmy ich ślub bo pierwszy raz odbywało się to w czasach chińskiej grypy) i okazało się, że jak mieli Mazdę 3 MPS

(kurcze fajna była):







przesiedli się na Hondę Civic Type R (2021), tak Civic jest do kupienia a sprawiła sobie (ona) Rangera Wildtrak z 2017 ale już wyliftowanego.

Żona aż sama zauważyła że "ale on jest wysoki" i nawet była zaskoczona, że nowe zawieszenei w domu również podwyższy naszego Shoguna :)

U mnie pod pracą natomiast stoją 2 Rangery z 2022 roku, obydwa zrobione przez firmę od modyfikacji "Deranged". Obydwa mają jakiś tam lift, wielkie czarne felgi, wielkie opony MT/RT i szefowie wożą się tym po mieście (co śmieszne, z obydwóch cieknie olej, połowa modyfilkacji lubi się psuć, a do bagażnika/paki cieknie woda :D )

Kółka o mniej więcej takie :)



A jak same Rangery wyglądają?
O mniej więcej tak:






20 metrów od biura, pod siłownią/fitness stoi kolejny Deranged zrobiony na "miejsko".

I co poradisz, jak takie ciężarówki wrzucasz w koszta (podatki itp).

Wracając do Shoguna, żona znalazła mi inne zajęcie na wieczory i mam samemu nie składać zawieszenia.
Szkoda, bo nawet "chciałem" ale powiem wam, że jednak pogoda nie rozpieszcza i jak zwykle jak przychodzi jesień, to zapominam jak nieprzyjemnie robi się na podjeździe jak jest ciemno, mżawka, albo mróz, albo pada.

Co roku się na tym łapię, że robię wielkie plany "ile to ja sam nie zrobię" a potem przychodzi zmiana czasu na zimowy, wracam po pracy i odkładam pracę na inny dzień.

Tak więc zamiast samemu robić zawieszenie, tak dzwoniłem do mechanika i za 2 tygodnie znalazł mi termin.

Na ten czas, tymczasowo, cały zestaw leży w domu.
Nawet wczoraj wylądował w sypialni :D



Natomiast jeśli chodzi o liftowanie, trafiłem na post na fejsie, gdzie ktoś chwalił się jak podniósł swojego krótkiego (o ile dobrze widzę, to nie czasami Pinin?)

Ładnie ma zbieżność do zrobienia :P
O stanie tylnych amortyzatorów to się nie wypowiadam :D





I.. zebrałem się w końcu i mimo że ciągle sobie mówiłem, że od "lakieru" i mycia to mam swojego Focusa, to jednak złamałem się i Shogun niedługo dostanie małe "spa" przed zimą.
Podobno od Poniedziałku ma przyjść arktyczny front zmieniający pogodę.
Może też pokuszę się zrobić "Refresh" akumulatora, tym bardziej że Shogun lubi stać od poniedziałku do niedzieli w bezruchu.
Tak więc na weekend planuję mu małe spa.
Porządne mycie, glinkowanie, cleaner i dopiero wtedy nowy wosk (Soft99 Fusso Coat 12)



Zobaczymy czy będzie lepszy niż mój zaufany Soft 99 King of Gloss :)

Krzyzak - 14-11-2024, 17:31

Ostatnio zaopatrzyłem się w takie ściski. Jeszcze nie miałem okazji sprawdzić w praktyce.
https://allegro.pl/oferta/sciagacz-do-sprezyn-1200kg-280mm-amortyzatora-16254678931

Hugo - 15-11-2024, 23:07

edmunek napisał/a:
st jeśli chodzi o ile dobrze widzę, to nie czasami Pinin?
To nie jest Pinin, widać, że Pajero IV krótkie.
edmunek napisał/a:

Ładnie ma zbieżność do zrobienia
Raczej kąty pochylenia tylnych kół.
edmunek - 18-11-2024, 14:04

aż sprawdziłem i dla mnie (nie wiem, mogę się mylić) wygląda bardziej jak Pajero III niż Pajero IV.
Faktycznie Pinin to to nie jest (nie wiem czy kiedukolwiek widziałem jakiegoś na żywo)

edmunek - 19-11-2024, 10:37

W Niedzielę zabrałem się za przygotowanie Shoguna na zimę.

Najpierw bez skrupułów zużyłem 1litr taniego (marketowego) szamponu do pianownicy (kiepskiej jakości, stąd brak żalu).
Spłukałem Karcherem.
Dwa wiaderka z kratownicami.
W jednym porządny szampon, w drugim wiaderku czysta woda.
Całe auto umyłem. Znowu płukanie Karcherem.
Wytarłem do sucha.
Zrobiłem glinkowanie (zapomniałem już że się to robi :D )
Spłukałem auto (znowu)
Znowu wytarłem.
Wykorzystałem Soft99 Cleaner. Wypolerowałem. Nałożyłem wosk Soft99 Fusso Coat 12 i spolerowałem.
Przy okazji umyłem koła.





Zdjęć jak wygląda po myciu i woskowaniu nie mam.
Niestety sporo pracy było zniweczone przez okresowy deszcz, mżawkę, mocniejszy deszcz, marznący deszcz.
Tak więc po 4-ech godzinach intensywnej walki, to nawet nie miałem zbytnio jak zrobić zdjęć "po.

Dodatkowo wyciągnałem akumulator i wrzuciłem na prostownik żeby się podładował (a ładował się tak lekko z 24-26 godzin):



Dzisiaj w końcu przyszła zima.
Telefon brzęczał jak zwariowany, że będzie jak nic 7cm śniegu.
Naszykowałem się na "atak zimy" a tak właściwie mokry śnieg ściągnąłem dłonią a szyba nawet nie była przymarznięta.
Przy temp w okolicach 0'C to mamy dużo śniegu który nawet nie utrzymuje się na drodze/chodnikach.

Zauważyłem natomiast, że po wsadzeniu akumulatora, to "odżyło" audio i znowu było przyjemnie głośne.
Na stacji paliw zgasiłem, dotankowałem, odpaliłem auto i audio znowu "przycichło".
Czy będzie to może wina, że zamiast głośnika 50W 4Ohm wstawiłem 25W 2Ohm i wzmacniacz ogranicza mi teraz moc?
(nie znam się niestety na audio)

Z rzeczy które zauważyłem. Cieknie mi uszczelka komory silnika (ta przed podszybiem).
Zamówiłem nową na aliexpress.
Wczoraj też przyszła paczka i będę montował niedługo moduł pod ODB2 który będzie automatycznie zamykał zamki po wrzuceniu Drive (koszt niecałe 100 zł).
Znalazłem też w intrukcji serwisowej że mój model z 2007 roku powinien mieć wiązkę do złącza AUX w bagażniku przy subwooferze. Jak znajdę trochę czasu to rozbiorę boczek i spróbuję odnaleźć to złącze.
Jeszcze muszę tylko nauczyć się jak ładnie wyciąć otwór w plastiku na ten adapter RCA.

No i pozostało 9 dni jak jadę do mechanika zakładać zestaw IronMana (na to nie mogę się doczekać) :)

Krzyzak - 19-11-2024, 14:54

edmunek napisał/a:
będzie automatycznie zamykał zamki po wrzuceniu Drive
mój kolega prawie uratował jedną panią - niestety miała automatyczne ryglowanie drzwi... wrócił przez 3 pasy po klucz do kół, żeby wybić szybę i nie zdążył - płomień buchnął nagle spod jej fotela (kierowcy) i spłonęła...
był tu kiedyś na forum, se7en
ja od tej pory w każdy aucie wyłączam tę funkcję (a szczególnie w tych z 1234yf)

edmunek - 20-11-2024, 10:36

Żeby jeszcze Pajero miało ten nowy czynnik :D
Na szczęście jeździ na starym (R134a). Nie mówiąc że na razie u mnie go nie ma bo muszę założyć nowy skraplacz (stary cieknie i na koniec lata już nie było klimy).

Temat autoryglowania bywa sporny, natomiast ja podchodzę do tego tak.
Męczy mnie że za każdym razem jak ruszam, to i tak wciskam przycisk aby zablokować wszystkie drzwi.
Mieszkam niestety w tak pięknym mieście, gdzie poziom przestępczości jest na poziomie nieporównywalnym do nawet (nie omieszkam) całego kraju Rzeczpospolitej.
Można by to mniej więcej nakreślić tak.
Wyobraź sobie najgorszą dzielnicę większego miasta w Polsce.
Taka dzielnica, że wieczorem raczej ryglujesz drzwi w aucie. W dzień jest jeszcze w miarę ok, ale wieczorem czujesz się niepewnie.
To teraz wyobraź sobie że masz miasto, w których 80% dzielnic to takie odczucie że jest "nie za bezpiecznie", za dnia a potem pomnóż to razy 100 :D
Oto miasto w którym żyję.
Miasto w którym przyzwyczajasz się do włamań, rozbojów, kradzieży i żyjesz z tym na codzień.
Gdzie znajomy przeprowadza się z jednego domu do drugiego i 2 dni później zastaje splądrowany dom.
Gdzie Policja nawet nie przyjeżdża na miejsce włamania.
Gdzie w ciągu tygodnia (i to w lepszej dzielnicy) jest raportowane (a tego co nie jest zgłoszone to nawet nie liczymy) przynajmniej 7-8 prób kradzieży aut na relay do keylessa.
A potem wyobraźcie sobie, że miasto nie ma pieniędzy (bo urząd ogłosił bankructwo) i są dodatkowo jeszcze większe cięcia na służby i jest coraz więcej komisariatów zamykanych i wystawianych na sprzedaż.

Stąd też codziennie jadąc autem zamykam zamki.
Wystarczy mi jak w Polsce (dawno temu) zobaczyłem w lusterku jak ktoś chciał mi otworzyć tylne drzwi.
Autoryglowanie nie jest u mnie dodatkowym ryzykiem a po prostu automatyzacją tego, co wykonuje każdego dnia.
W każdym aucie mam to włączone.

A żeby nie było że post taki negatywny, to świeże fotki z dzisiaj :)
Nawet było trochę radości na tej resztce śniegu której udało się trochę roztopić i ponownie zamarznąć.





Wg prognozy pogody jeszcze 2 dni przymrozków a w Sobotę w dzień będzie 13'C a w nocy 12'C.

Krzyzak - 20-11-2024, 11:05

Zawsze możesz wrócić do Polski - póki jeszcze ryży oszust nie nawpuszczał afrykańskiego śmiecia ludzkiego, to mamy tylko małą namiastkę tego, co opisujesz. Ale przecież niedawno były tam wybory? - ludzie znów wybrali to samo co było? - widać taki stan im odpowiada i to niewielka cena za dobry kebab...
edmunek - 20-11-2024, 13:22

Jak wyjeżdżałem z Polski to stan życia miałem taki, że stawałem w pracy na głowie a zarobki nie nadążały za rosnącymi wydatkami. Wyjechałem po studiach i po ślubie.
Miało być na 2-3 lata aby spłacić wesele, zebrać trochę oszczędności i wrócić.
Stąd pierwsze 3-4 lata to tak właściwie nic sobie nie kupowaliśmy bo plan był taki, że "wracamy".
A niedługo będzie, że tak właściwie jesteśmy tu już pół życia.
Zapuściłem korzenie, mam własną firmę (żona niedawno zwolniła się z pracy i zajmuje się tylko naszym biznesem), pieniędzy tak właściwie nie brakuje na normalne życie.

Problem tylko że jak wszędzie, życie się zmienia.
W Polsce jest inaczej niż te kilkanaście/dziesiąt lat temu.
Tak samo jest u mnie, gdzie jak przyjechaliśmy to dzielnica w której obecnie mieszkamy to była uznawana za jedną z najdroższych w mieście.
Dalej jest jedną z najdroższych, ale na szczęście tu gdzie mieszkamy to nie martwię się że żona wyjdzie na spacer z psem.
A jak jest w innych dzielnicach? No cóż.. Różnie.
Nie mówię, że pojedziesz wieczorem do sklepu spożywczego i na 100% będziesz miał problemy,
ale po wielu latach po prostu uczysz się jak unikać problemów.
Ci co się nie potrafią tego nauczyć po prostu częściej mają pewnego rodzaju "przygody" swojego życia.
Sam z resztą też kiedyś zostałem napadnięty, tylko dlatego że zostawiłem psa przed sklepem (długa historia) i nie chciałem współpracować z pewnym osobnikiem.
Skończyłem w karetce, rozcięta głowa jakimś szkłem wyciągniętym z kieszeni, ze zniszczonymi okularami a napastnik jeszcze tego samego wieczoru (z tego co mi powedziała policja) został zatrzymany za 2 włamania. I co poradzisz że tak właściwie zostałem napadnięty w lokalu z fast-foodem jak czekałem na odbiór pizzy?
I tak dobrze, że skończyło się tak, a nie inaczej.
A skąd taka bezkarność?
Do więzienia nie pójdziesz, spora część mieszkańców ma zupełnie inne korzenie a w zależności od statusu i skąd jesteś, to na upartego nawet jak kogoś zamordujesz, to szybko zmykasz z kraju i tyle Cię widzieli.
Nawet nie chcę napominać ile to razy były sytuacje że drogą furą (ostatnio to nawet był Aventador z wypożyczalni) ktoś rozjechał kogoś na chodniku i tyle go widzieli.
Z resztą.. daleko szukać nie trzeba. Dobrze wiemy jak w Polsce było z Arteonem i Focusem na Łazienkowskiej. A sprawa BMW z autostrady też potrafi mnie wprowadzić w zły nastrój.

Mówisz że były wybory tylko że żadne wybory nie rozwiążą problemów które borykają ten kraj od wielu pokoleń, gdzie multikulti było fajne, dopóki masz współpracujących ludzi, studentów, specjalistów.
Gorzej jak wychowuje się kolejne pokolenie w blokowiskach, na zaśmieconych dzielnicach i dla nich to wciąż jest "lepszy styl życia" niż skąd przybyli.

Dobrym przykładem są ludzie, którzy przyjeżdżają z krajów gdzie naturalnym jest że nieczystości z toalety to wylewasz wiaderkiem za okno. Oni wprowadzając się do najgorszej dzielnicy raczej nie będą zwracać uwagi, że na ulicy powstało małe wysypisko śmieci i wszędzie biegają szczury.
Dlaczego? Bo ich "standardy" różnią się od tych, do których np. sam przywykłem.
Daleko szukać nie muszę.
Po drugiej stronie trasy gdzie pracuje są dzielnice, gdzie mniej więcej raz 3 dni ktoś dostaje nożem podczas napadu/rozboju/kradzieży/bójki.
Wg Policji, to są "incydenty" oraz statystyki.
Dla mieszkańców wokół to "po prostu kolejny Czwartek".

Incedenty z bronią palną nie są tutaj na porządku dziennym, natomiast nie są też na tyle szokującym tematem żeby ktokolwiek na to zwracał uwagę.
3 ulice stąd była strzelanina i sprawcy uciekli kradzionym autem na sklonowanych tablicach i policja prosi o informacje pod numerem telefonu?
To nie jest news dnia a pracy/wśród znajomych raczej nie skłania to do dyskusji czy protestów/oburzenia publicznego.
Dopóki sprawa nie dotyczy kogoś bezpośrednio, to sprawy nie ma :D

Oczywiście są miasteczka, miasta, wioski gdzie jest spokojniej i bezpieczniej, ale nawet ostatnio trafiłem na ciekawą dyskusję.
Chłopak ma ojca który ma około 60 lat, ma swoją farmę gdzie już nie jest farmerem i nie jest to czynna farma. Na farmie jest jeszcze trochę sprzętu, mieszka tam sam.
Najbliższa wioska od tej farmy jest 15 km dalej.
I tego pana, nazwijmy go Wojtek, często nawiedza "grupka" młodych w kominiarkach i plądrują dom czy kradną co popadnie.
Policja jest oddalona o mniej więcej 45 minut jazdy.
Zanim Policja przyjeżdża do zgłoszenia, to młodych już nie ma.
A skąd dyskusja? Dyskusja jest że ten starszy człowiek zbytnio nie ma jak się bronić, bo nie może mieć broni palnej i policja nakazuje mu po prostu zainwestować w lepsze zamki i zgłaszać incydenty.

Powyższe to nie jest największy problem.
Nie ma największego problemu. Takiego co go można łatwo rozwiązać.
Jest to niestety zbiór wielu problemów. Problemów że z więzień są wypuszczani kryminaliści bo nie ma miejsc na tych, co mają świeże wyroki lub że granice są dziurawe a mordercy potrafią wylecieć do "ojczystego" kraju na podstawie paszportu swojego brata/kuzyna.
Lub problemów, że są dzielnice gdzie Policja nie lubi się zapuszczać.

Oczywiście mógłbym się rozpisywać, pisać epopeje, fraszki, powieści, anegdoty.

Można też patrzeć to przez pryzmat "wszedzie dobrze gdzie nas nie ma" lub "ale przesadzasz, nie może być aż tak źle".

Jak gdzieś tam wspomniałem na początku, po jakimś czasie jest postępująca znieczulica i niektóre sprawy nie są tak szokujące jak były, bo się człowiek przyzwyczaja.

I tak naturalnym jest, że są różne stawki ubezpieczeniowe w zależności gdzie mieszkasz, naturalnym jest że w parku, robiąc zdjęcia może do ciebie podejść policja i powiedzieć, że lepiej żebyś nie paradował z {"drogo wyglądającym aparatem bo kręcą się tutaj często złodzieje i inne podejrzane typy" (serio... to było wiele lat temu i wciąż pamiętam jakby to było wczoraj bo "kopara mi opadła do ziemi").
Naturalnym jest, że w Sobotę rano jak przejedziesz się różnymi dróżkami, to jak nic znajdziesz gdzieś jakieś auto po dachowaniu (no to normalne w Sobotę rano :D ).
W końcu dzień wcześniej był Piątek, a że limit alkoholu jest jaki jest, to jak rozbijesz barierki albo jakąś latarnię (lub masz auto na dachu), to zupełnie, absolutnie naturalnym jest że pozostawiasz auto i zmykasz żeby nie zostać przyłapanym na gorącym uczynku.

Żeby nie było że ściemniam, to wystarczy posiedzieć tutaj wiele lat aby zrozumieć, że kręgosłup moralny w tym kraju raczej nie istnieje. W biurze u mnie wręcz niektórzy szczycą się tym, że przyjedzie kurier Amazonu, zostawi paczkę w recepcji (a nie do rąk własnych) a Ci otwierają sprawę że ich AppleWatch nie dotarł i chcą zwrotu pieniędzy.
Ostrzegam tylko, że to nie jest że pracuję w patologicznym miejscu pełnym Sebixów.
Szef mojej małżonki wręcz robił cotygodnie sprawozdanie ile udało mu się wynieść ze sklepów gdzie są kasy samoobsługowe.
Jesli spodziewacie się, że w biurze było jakieś oburzenie, to wyobraźcie sobie że nagle słyszycie że to "normalne, bo jest kryzys a korporacje i tak nie są stratne".
Natomiast po wielu latach (i nie ukrywam, wielu książkach) nauczyłem się też, że nie można też ufać wszystkiemu co się słyszy.
Nie pamiętam już w której książce było fajnie wytłumaczone, że kończysz dla kogoś dane zadanie, dostajesz sporo pochwał, a dzień później okazuje się, że przez pocztę pantoflową rozeszła się informacja że jednak jesteś złodziej, bo dana pani nie może odnaleźć swojej ulubionej broszki i na pewno to był ten "Polak" co jej odwalił świetną robotę, ale wiesz "takim to nigdy nie można ufać".
Nawet jak broszka się odnajdzie, to już dawno "po zawodach".

Życie :)

No cóż.. rozpisałem się. Zapewne zupełnie niepotrzebnie.
A odpłynąłem też nieźle, bo pytanie chyba brzmiało, czemu nie wrócę czy też czemu się nic nie zmieni jak były wybory.
Najmocniej przepraszam za te wiele paragrafów i zupełnie niepotrzebne lanie wody.

Gdybym miał w skrócie podsumować, cieszcie się jak macie w Polsce.
Że możecie wybrać się na jarmark bożonarodzeniowy i czuć się w miarę bezpiecznie (ok.. są i kieszonkowcy i wariatów wśród Polaków też nie brakuje).
Czy sam wybiorę się na "German Market" (zawsze mnie śmieszy, że to jest tutaj niemieckie :D )?
Nie... byłem kilka razy i nie widze sensu wybierać się po raz kolejny. Tym bardziej że np. jarmark we Wrocławiu jest 17x ładniejszy/lepszy/większy niż ten co mam u siebie na miejscu.

Czy kiedykolwiek bałem się że coś się wydarzy (jakiś atak, zostanę napadnięty itp)?
Nie... bo gdybym miał żyć w strachu że zaraz coś się złego wydarzy, to już dawno miałbym załamanie nerwowe i gigantyczne fobie.
Jak już mówiłem, po jakimś czasie uczysz się żyć z tym, że jest inaczej.
To jak z jazdą autem. Na początku jak zaczynasz jeździć to możesz się bać śliskich dróg, dużych samochodów, wyprzedzania, jazdy po zmroku, skomplikowanycj skrzyżowań.
Im dłużej jeździsz, tym (zazwyczaj) mniej się boisz, stajesz się pewniejszy siebie, wytwarzasz odruchy, a głośny zestaw z naczepą przelatujący obok już nie sprawia że staje Ci serce w gardle :)

Podobnie jest tutaj. Przyzwyczajasz się :D

Pozdrawiam i postaram się więcej nie pisać pierdół niezwiązanych z samochodem :P

jacek11 - 20-11-2024, 16:00

Przeczytałem z zaciekawieniem =D>
edmunek - 04-12-2024, 12:27

Dobra.
Mały update.
Nie wszystko poszło zgodnie z planem :D

Pojechałem do mechanika.
Źle wymierzyłem nawracając i utknąłem trochę w poprzek wąskiej uliczki.
Pech chciał, że jak już "utknąłem" to głupi byłem że "a dam radę".
I wszystko poszłoby zgodnie z planem gdyby nie to, że miałem może po 5-7 cm przed zderzakiem, a żeby zrobić "1 cm" do zderzaka to musiałem najechać/przejechać przez wysoki krawężnik.

Usłyszałem tylko "krach" i tylko liczyłem, żeby to czasasami nie były reflektory.
Na szczęście tylko tablica, ramka i dwie nakładki na zderzaku.







A dopiero co przecież odmalowałem sobie tą nakładkę :D

No nic.
Po nowe tablice pojechałem w Sobotę.
120 zł, 15 minut czekania i odebrałem komplet przód i tył.
Przy okazji mam już tablice ze znaczkiem "UK" a nie "GB" z gwiazdkami EU.
Zauważyłem, że te naklejki z flagą lubią szybko blaknąć.
A że chłopak jak robił tablice to jakiś pyłek mu się dostał pod plastik, tak tylną zrobił 2x.
I tak mam teraz jedną tablicę na przód i 3 na tył :D

Ramki zamówiłem te same co wcześniej (55 zł) z Amazona (zauważyłem, że prawie w ogóle nie zamawiam już gdziekolwiek indziej bo najtaniej i najszybciej to właśnie Amazonie).

Zderzak.. no cóż.
Zamówiłem sobie "lutownicę" do plastiku i zestaw kitu
(czy jakkkolwiek się to polsku nazywa).
Nie żeby mi bardzo zależało że to musi wyglądać jak nowe, bo na wiosnę/lato planuję zrzucić ten plastikowy i założyć to, co w garażu leży już ponad rok czyli stalowy zderzak pod wyciągarkę.
Może po prostu naprawię ten zderzak aby go móc odsprzedać za jakieś grosze.
Ktoś ode mnie z miasta ma ten sam zderzak i życzy sobie za niego 1000 zł.
Więc jak swój opchnę za 500 zł po naprawie to i tak będę zadowolony.
Oglądając filmiki na YT nie wygląda to na skomplikowany proces.
Zszywki z lutownicą, kątówka żeby wyrównać, na to kit, wyrównać, zostawić żeby wyschło, papier ścierny, wyrównać, pomalować.
Oczywiście wg youtubeowych filmików to zawsze wszystko wygląda super łatwo.
A w praktyce potem wychodzi, że szkoda było się babrać i wyszło jak wyszło :D

U mechanika znowu spędziłem cały dzień.
Dobrze, że w końcu nie brałem się sam za tą robotę.
Były komplikacje, były zagadki do rozwiązania, było wycinanie zapieczonych śrub i były też momenty, że "dobra, nie zrobimy".

Powiem tak.
Wszystkie te łapki/ściagacze do sprężyn, to dobrze że się sam w to nie bawiłem.
Porządna maszynka w zakładzie ledwo dała radę i chłopaki we dwóch się męczyli dosyć długo żeby nałożyć te nowe sprężyny.
Nie dość że są "twarde" to jeszcze są długie.

Zestaw złożyliśmy korzystając z mixa części górnych mocowań nowych jak i starych.



Niestety, próby wyszarpania śrub do ustawiania zbieżności się nie powiodły,
bo śruby nie dość że są zapieczone/zardzewiałe, to jeszcze "zgniły" że stały się cześcią tulejek.
Tak więc nawet próba wycięcia tych śrub zakończyłaby się tym że zostalibyśmy z częścią tulejek na śrubie.
Pozostało mi pojechać do domu na starych śrubach ze zbieżnością która sprawia że jazda tym autem jest dosyć "chaotyczna" :D

Posiedziałem kilka godzin i wyczarowałem, że za 4 wahacze (po 2 na stronę) plus śruby zapłaciłem razem 1000 zł (wahacz poprzeczny i wzdłużny? Nie znam nazw, ale obydwa mają śruby do regulacji zbieżności)

Połowa zamówienia już dotarła.
Druga połowa jedzie z Niemiec.
Dojdzie na dniach a wymianę mam zaplanowaną na trzeci tydzień Grudnia.
Jak dobrze to wszystko wpadnie czasowo i nie będzie żadnych dodatkowych niespodzianek, tak w Sobotę przed Świętami powinienem o 7 rano być w kolejce na zbieżność i na Święta może nawet gdzieś pojedziemy.

A jak wyszło? No wyszło tak że żona uznała że jak wcześniej nie musiała korzystać z progów do wsiadania, tak teraz się przydają.
Oczywiście aż prosi się, żeby teraz te 20" felgi (które nie wyglądają już na 20") zamienić na 18" (mniejsze nie wejdą bo zaciski przednie są za duże) i wstawić o wiele większe kapcie.


Zdjęcie na razie jest kiepskie bo stałem w innych miejscach na podjeździe

Pod względem komfortu jazdy (pomijam skręcanie ze względu na kompletny brak zbieżności) to jest niebo a ziemia.
No i faktycznie - jest wyżej :D
Dziwi że przód wygląda jakby był niżej niż tył gdzie z przodu specjalnie mam mocniejsze sprężyny (bo jak wejdzie stalowy zderzak i wyciągarka to będzie dodatkowe 70 kg).

Jak na wiosnę/lato ogarnę zderzak i wyciągarkę (jak będą fundusze), tak pozostanie mi ogarnąć temat bocznych progów (chyba będzie myśl żeby zamiast stopni zrobić rury), dolnych stalowych osłon (miska, skrzynia, dyfer) i będzie można powoli trochę bardziej "szaleć" :D

To i tak nic w porównaniu z jednym znajomym z grupy który całego Shoguna przemalował raptorem, wstawił lifta, osłony, zderzaki, przerobił tył itp itd.
Jak go pytałem o koszta, to wyszło więcej niż wartość auta.
No ale czego się nie robi z pasji.
Gdzieś trzeba te pieniądze wydawać.

Marcino - 05-12-2024, 12:49

edmunek napisał/a:
Przymierzałem 2 dni temu nowo kupione ściskacze do sprężyn i okazało się, że nie dały rady.
Za "wąskie" jeśli chodzi o przestrzeń pomiędzy łapką a zabezpieczającym pinem:

A po co ten pin - do góry nie wyskoczy...

kaczul - 06-12-2024, 12:56

edmunek napisał/a:
Jak wyjeżdżałem z Polski to stan życia miałem taki, że stawałem w pracy na głowie a zarobki nie nadążały za rosnącymi wydatkami. Wyjechałem po studiach i po ślubie.
Miało być na 2-3 lata aby spłacić wesele, zebrać trochę oszczędności i wrócić.
Stąd pierwsze 3-4 lata to tak właściwie nic sobie nie kupowaliśmy bo plan był taki, że "wracamy".
A niedługo będzie, że tak właściwie jesteśmy tu już pół życia.
Zapuściłem korzenie, mam własną firmę (żona niedawno zwolniła się z pracy i zajmuje się tylko naszym biznesem), pieniędzy tak właściwie nie brakuje na normalne życie.

Problem tylko że jak wszędzie, życie się zmienia.
W Polsce jest inaczej niż te kilkanaście/dziesiąt lat temu.
Tak samo jest u mnie, gdzie jak przyjechaliśmy to dzielnica w której obecnie mieszkamy to była uznawana za jedną z najdroższych w mieście.
Dalej jest jedną z najdroższych, ale na szczęście tu gdzie mieszkamy to nie martwię się że żona wyjdzie na spacer z psem.
A jak jest w innych dzielnicach? No cóż.. Różnie.
Nie mówię, że pojedziesz wieczorem do sklepu spożywczego i na 100% będziesz miał problemy,
ale po wielu latach po prostu uczysz się jak unikać problemów.
Ci co się nie potrafią tego nauczyć po prostu częściej mają pewnego rodzaju "przygody" swojego życia.
Sam z resztą też kiedyś zostałem napadnięty, tylko dlatego że zostawiłem psa przed sklepem (długa historia) i nie chciałem współpracować z pewnym osobnikiem.
Skończyłem w karetce, rozcięta głowa jakimś szkłem wyciągniętym z kieszeni, ze zniszczonymi okularami a napastnik jeszcze tego samego wieczoru (z tego co mi powedziała policja) został zatrzymany za 2 włamania. I co poradzisz że tak właściwie zostałem napadnięty w lokalu z fast-foodem jak czekałem na odbiór pizzy?
I tak dobrze, że skończyło się tak, a nie inaczej.
A skąd taka bezkarność?
Do więzienia nie pójdziesz, spora część mieszkańców ma zupełnie inne korzenie a w zależności od statusu i skąd jesteś, to na upartego nawet jak kogoś zamordujesz, to szybko zmykasz z kraju i tyle Cię widzieli.
Nawet nie chcę napominać ile to razy były sytuacje że drogą furą (ostatnio to nawet był Aventador z wypożyczalni) ktoś rozjechał kogoś na chodniku i tyle go widzieli.
Z resztą.. daleko szukać nie trzeba. Dobrze wiemy jak w Polsce było z Arteonem i Focusem na Łazienkowskiej. A sprawa BMW z autostrady też potrafi mnie wprowadzić w zły nastrój.

Mówisz że były wybory tylko że żadne wybory nie rozwiążą problemów które borykają ten kraj od wielu pokoleń, gdzie multikulti było fajne, dopóki masz współpracujących ludzi, studentów, specjalistów.
Gorzej jak wychowuje się kolejne pokolenie w blokowiskach, na zaśmieconych dzielnicach i dla nich to wciąż jest "lepszy styl życia" niż skąd przybyli.

Dobrym przykładem są ludzie, którzy przyjeżdżają z krajów gdzie naturalnym jest że nieczystości z toalety to wylewasz wiaderkiem za okno. Oni wprowadzając się do najgorszej dzielnicy raczej nie będą zwracać uwagi, że na ulicy powstało małe wysypisko śmieci i wszędzie biegają szczury.
Dlaczego? Bo ich "standardy" różnią się od tych, do których np. sam przywykłem.
Daleko szukać nie muszę.
Po drugiej stronie trasy gdzie pracuje są dzielnice, gdzie mniej więcej raz 3 dni ktoś dostaje nożem podczas napadu/rozboju/kradzieży/bójki.
Wg Policji, to są "incydenty" oraz statystyki.
Dla mieszkańców wokół to "po prostu kolejny Czwartek".

Incedenty z bronią palną nie są tutaj na porządku dziennym, natomiast nie są też na tyle szokującym tematem żeby ktokolwiek na to zwracał uwagę.
3 ulice stąd była strzelanina i sprawcy uciekli kradzionym autem na sklonowanych tablicach i policja prosi o informacje pod numerem telefonu?
To nie jest news dnia a pracy/wśród znajomych raczej nie skłania to do dyskusji czy protestów/oburzenia publicznego.
Dopóki sprawa nie dotyczy kogoś bezpośrednio, to sprawy nie ma :D

Oczywiście są miasteczka, miasta, wioski gdzie jest spokojniej i bezpieczniej, ale nawet ostatnio trafiłem na ciekawą dyskusję.
Chłopak ma ojca który ma około 60 lat, ma swoją farmę gdzie już nie jest farmerem i nie jest to czynna farma. Na farmie jest jeszcze trochę sprzętu, mieszka tam sam.
Najbliższa wioska od tej farmy jest 15 km dalej.
I tego pana, nazwijmy go Wojtek, często nawiedza "grupka" młodych w kominiarkach i plądrują dom czy kradną co popadnie.
Policja jest oddalona o mniej więcej 45 minut jazdy.
Zanim Policja przyjeżdża do zgłoszenia, to młodych już nie ma.
A skąd dyskusja? Dyskusja jest że ten starszy człowiek zbytnio nie ma jak się bronić, bo nie może mieć broni palnej i policja nakazuje mu po prostu zainwestować w lepsze zamki i zgłaszać incydenty.

Powyższe to nie jest największy problem.
Nie ma największego problemu. Takiego co go można łatwo rozwiązać.
Jest to niestety zbiór wielu problemów. Problemów że z więzień są wypuszczani kryminaliści bo nie ma miejsc na tych, co mają świeże wyroki lub że granice są dziurawe a mordercy potrafią wylecieć do "ojczystego" kraju na podstawie paszportu swojego brata/kuzyna.
Lub problemów, że są dzielnice gdzie Policja nie lubi się zapuszczać.

Oczywiście mógłbym się rozpisywać, pisać epopeje, fraszki, powieści, anegdoty.

Można też patrzeć to przez pryzmat "wszedzie dobrze gdzie nas nie ma" lub "ale przesadzasz, nie może być aż tak źle".

Jak gdzieś tam wspomniałem na początku, po jakimś czasie jest postępująca znieczulica i niektóre sprawy nie są tak szokujące jak były, bo się człowiek przyzwyczaja.

I tak naturalnym jest, że są różne stawki ubezpieczeniowe w zależności gdzie mieszkasz, naturalnym jest że w parku, robiąc zdjęcia może do ciebie podejść policja i powiedzieć, że lepiej żebyś nie paradował z {"drogo wyglądającym aparatem bo kręcą się tutaj często złodzieje i inne podejrzane typy" (serio... to było wiele lat temu i wciąż pamiętam jakby to było wczoraj bo "kopara mi opadła do ziemi").
Naturalnym jest, że w Sobotę rano jak przejedziesz się różnymi dróżkami, to jak nic znajdziesz gdzieś jakieś auto po dachowaniu (no to normalne w Sobotę rano :D ).
W końcu dzień wcześniej był Piątek, a że limit alkoholu jest jaki jest, to jak rozbijesz barierki albo jakąś latarnię (lub masz auto na dachu), to zupełnie, absolutnie naturalnym jest że pozostawiasz auto i zmykasz żeby nie zostać przyłapanym na gorącym uczynku.

Żeby nie było że ściemniam, to wystarczy posiedzieć tutaj wiele lat aby zrozumieć, że kręgosłup moralny w tym kraju raczej nie istnieje. W biurze u mnie wręcz niektórzy szczycą się tym, że przyjedzie kurier Amazonu, zostawi paczkę w recepcji (a nie do rąk własnych) a Ci otwierają sprawę że ich AppleWatch nie dotarł i chcą zwrotu pieniędzy.
Ostrzegam tylko, że to nie jest że pracuję w patologicznym miejscu pełnym Sebixów.
Szef mojej małżonki wręcz robił cotygodnie sprawozdanie ile udało mu się wynieść ze sklepów gdzie są kasy samoobsługowe.
Jesli spodziewacie się, że w biurze było jakieś oburzenie, to wyobraźcie sobie że nagle słyszycie że to "normalne, bo jest kryzys a korporacje i tak nie są stratne".
Natomiast po wielu latach (i nie ukrywam, wielu książkach) nauczyłem się też, że nie można też ufać wszystkiemu co się słyszy.
Nie pamiętam już w której książce było fajnie wytłumaczone, że kończysz dla kogoś dane zadanie, dostajesz sporo pochwał, a dzień później okazuje się, że przez pocztę pantoflową rozeszła się informacja że jednak jesteś złodziej, bo dana pani nie może odnaleźć swojej ulubionej broszki i na pewno to był ten "Polak" co jej odwalił świetną robotę, ale wiesz "takim to nigdy nie można ufać".
Nawet jak broszka się odnajdzie, to już dawno "po zawodach".

Życie :)

No cóż.. rozpisałem się. Zapewne zupełnie niepotrzebnie.
A odpłynąłem też nieźle, bo pytanie chyba brzmiało, czemu nie wrócę czy też czemu się nic nie zmieni jak były wybory.
Najmocniej przepraszam za te wiele paragrafów i zupełnie niepotrzebne lanie wody.

Gdybym miał w skrócie podsumować, cieszcie się jak macie w Polsce.
Że możecie wybrać się na jarmark bożonarodzeniowy i czuć się w miarę bezpiecznie (ok.. są i kieszonkowcy i wariatów wśród Polaków też nie brakuje).
Czy sam wybiorę się na "German Market" (zawsze mnie śmieszy, że to jest tutaj niemieckie :D )?
Nie... byłem kilka razy i nie widze sensu wybierać się po raz kolejny. Tym bardziej że np. jarmark we Wrocławiu jest 17x ładniejszy/lepszy/większy niż ten co mam u siebie na miejscu.

Czy kiedykolwiek bałem się że coś się wydarzy (jakiś atak, zostanę napadnięty itp)?
Nie... bo gdybym miał żyć w strachu że zaraz coś się złego wydarzy, to już dawno miałbym załamanie nerwowe i gigantyczne fobie.
Jak już mówiłem, po jakimś czasie uczysz się żyć z tym, że jest inaczej.
To jak z jazdą autem. Na początku jak zaczynasz jeździć to możesz się bać śliskich dróg, dużych samochodów, wyprzedzania, jazdy po zmroku, skomplikowanycj skrzyżowań.
Im dłużej jeździsz, tym (zazwyczaj) mniej się boisz, stajesz się pewniejszy siebie, wytwarzasz odruchy, a głośny zestaw z naczepą przelatujący obok już nie sprawia że staje Ci serce w gardle :)

Podobnie jest tutaj. Przyzwyczajasz się :D

Pozdrawiam i postaram się więcej nie pisać pierdół niezwiązanych z samochodem :P


Fajnie Ci się trzyma autko. Wizualnie - mega ;-)
Ogarniałeś takie sprawdzenie auta przed zakupem - https://motocontroler.com/sprawdzenie-samochodu-przed-kupnem-wroclaw-i-okolice/ ?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group