To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Forum ogólne - Ku przestrodze...

kochajj - 02-08-2005, 23:08

widze ze masz świadomość ze moze się to dla Ciebie żle skończyć... ale nie bierzesz pod uwage faktu ze możesz zabić tych którzy jezdzą spokojnie... i to jest smutne...
Grześku - 02-08-2005, 23:18

Jak na razie nie przejechałem nawet kota, biorę fakt istnienia innych na drodze do siebie i staram się ich nie zabić.
Smutny jest los, spróbuj zaśmiać mu się w twarz - choć raz.

kochajj - 02-08-2005, 23:36

śmieje się losowi ale w inny sposób :) ... ale nie narazam przy tym innych ;) ... zresztą nikt nie bedzie Cię tutaj zapewne pouczał... czasem sam daje w palnik, ale bardzo zadko :D ...
Moominek - 03-08-2005, 07:49

Grześku napisał/a:

Nie jeżdżę przepisowo, wyprzedzam na trzeciego, przekraczam prędkość i trąbię na innych - jadąc ostro mam ulotne wrażenie panowania nad sytuacją, wolę być potencjalnym zagrożeniem niż potencjalną ofiarą.


Coś w tym jest. Wszelkie kolizje i wypadki miałem w momentach kiedy postanowiłem jechać przepisowo... o ironio!! :)
Ostro jadąc rośnie adrenalinka i wyostrza się percepcja... i misiek więcej pali :? ;)

Krzyzak - 03-08-2005, 08:46

Grześku napisał/a:
Wszystkiego nie da się przewidzieć, gdyby tak było już dawno trafiłbym w totka, nie miałbym wypadku i inaczej ułożył sobie życie.
Jadąc jak wariat podnoszę tylko współczynnik zagrożenia - swój i innych, jadąc przepisowo jestem skazany na wariactwo innych.
Nie jeżdżę przepisowo, wyprzedzam na trzeciego, przekraczam prędkość i trąbię na innych - jadąc ostro mam ulotne wrażenie panowania nad sytuacją, wolę być potencjalnym zagrożeniem niż potencjalną ofiarą.
W każdej chwili ktoś może zasnąć za kierownicą i choćbyśmy byli superkierowcami....
Może będę na miejscu tylko minutę wcześniej, może zużyję bardziej hamulce i spalę o litr paliwa na setkę więcej, ale wtedy wiem że jazda miała smaczek, że niech zacytuję "pod górkę na prawym pasie" i z piskiem od świateł do świateł.
Powiecie mi że to złe, że źle skończe?
Nie musicie, wiem o tym, ale życie jest na tyle marne że trzeba robić co się lubi i to co sprawia przyjemność, a smochody mamy przecież dla przyjemności.
Carpe diem, jest ryzyko jest zabawa.
To moja własna opinia - jak dziura w d upie


Grześku - pamiętaj o jednym:
Polacy jak chcą to potrafią jeździć dobrze - widziałem wiele akcji, jak wariat zaczyna prowadzić dobrze po przekroczeniu np. granicy z Niemcami, gdzie karze się surowo i bezwzględnie.

Jeżdżąc nieprzepisowo dalej możesz zachować pewne normy przyzwoitości - ja też wyprzedzam na 2 ciągłych, nigdy nie trzymam prawidłowej prędkości (zawsze 10-30 km więcej) itd. - ALE staram się i to robić z głową.

Pomyśl o przypadku sprzed 2-3 lat: Al. Grunwaldzką w Gdańsku zapiża Modeo 140 km/h, przeskakuje swoje 3 pasy, ogromny pas zieleni i wpieprza się pod prąd zderzając z maluchem i zabijając 4 osoby. Pusta droga, bo to akurat były Św. Wielkanocne - jeden Mondek, jeden maluch w którego akurat przypiżył zabijając CAŁĄ rodzinę.

Jak wszyscy zaczniemy nagle jeździć normalniej, to wariaci przestaną mieć pole do popisu. Myślę, że mój przykład o różnicy 50 sek. na 20 km jazdy może - jeśli ktoś się dobrze zastanowi i wyciągnie wnioski - uratować życie paru osób.

I pamiętaj - w życiu są inne rodzaje przyjemności, które też podnoszą adrenalinę itd., ale które narażają TYLKO życie jednego osobnika, który te przyjemności uprawia a nie wszystkich naokoło.

Nikt Ci nie życzy, żebyś źle skończył - chcę tylko, żebyś nikomu innemu nic nie skończył. Mam kolegę w więzieniu, który pracuje jako resocjalizator - wierz mi - wiele razy rozmawiał z twardzielami za kierownicą, którzy po zabiciu (przypadkowym oczywiście) kogoś nie mogą spać po nocach i wpadają w obłęd. Nigdy wcześniej ich tak sumienie nie gryzło. Jeden się nawet powiesił bo nie mógł wytrzymać presjii.

Acha - z badań wynika, że - mimo, że prędkości przy zderzeniu czołowym się dodają, to przy dwóch identycznych, walących się autach, większe obrażenia mają Ci jadący szybciej - vide śmierć 3 osób z 4 w nowej Lagunie, która ma 5 gwiazdek NCAP vs. przeżycie wszystkich 3 osób w 3 gwiazdkowym Mercedesie z 1995 roku. Mercedes oczywiście jechał sporo wolniej. A poza tym dla mnie te wszystkie testy nie są zbyt miarodajne - sam widziałem Colta C52, po czołówce z Mazdą 626 - Colt jechał 150 km/h i załodze prawie nic się nie stało (prócz złamanej ręki i nogi pasażera) - cud, czy japońska jakość, czy jedno i drugie?

Hubeeert - 03-08-2005, 09:09

Cud...

Opowiastek o przepisowej jeździe ciąg dalszy - wczorajszy powrót do domu godzina 22:30 - wyprzedzali mnie wszyscy nawet kierowca miejskiego autobusu :lol: ja wyprzedziałem tylko jednego facia a właściwie go ominąłem bo zapomniał ruszyć na zielonym.
Dziś jazda równa prędkością, przeważnie prawy pas, jechałem jak wszyscy i ze zdziwieniem patrzyłem na prędkosciomierz - srednio o 30km/h szybciej niz nakazują przepisy.

Wkrótce tesów ciąg dalszy.

Matejko - 03-08-2005, 10:27

kochajj napisał/a:

PS. nie ja przeprowadzałem testy ;)


5th Gear

to teraz ja:
nie mam prawa jazdy dlugo bo w maju stuknely 3 lata, poki co odpukac nie mialem zadnego wypadka :) jezdze ok 15tys km rocznie i nie widzialem jeszcze zadnego wypadku, w ktorym by ktos zginal, nawet nie widzialem naocznie zadnego wypadku i bardzo by mnie cieszylo gdyby tak juz zostalo :)

Anonymous - 03-08-2005, 10:30

A mi sie przypomniala historia, ktora kiedys widzialem stojac na przystanku autobusowym. Niewiarygodna na tyle, ze gdybym byl pijany to pewnie bym sobie to wytlumaczyl, ze mi sie przewidzialo.
Stoje wiec sobie na przystanku, godzina na okolo 22. kolo przystanku czerwone swiatla na skrzyzowaniu, stoi sobie kilka samochodow na swiatlach, na srodkowym pasie tylko jedna furka. Juz z daleka slychac, ze jakis koles niezle daje po garach, patrze w lewo - zapierdziela w oddali jakis koles (to byla chyba honda civic tuningowana - przynajmniej z wygladu - alumy, przyciemniane szyby, muzyczka, neony od spodu - naprawde fajnei wygladala), a przed tym kolesiem takze kilka aut dojezdzajacych do swiatel. Koles z hondy jak porabany lawiruje miedzy tymi autami (ktore juz hamuja bo dojezdzaja pomalu do swiatel) i na styki prawie wcisnal sie przed jadacym po srodkowym pasie bialym fiatem uno (do tej pory pamietam blachy - ERAxxxx). Prawie sie wcisnal, bo chyba lekko gdzies tam zahaczyl to uno, pewien nie jestem, ale tak mozna wywnioskowac z dalszej czesci opowiesci. Honda zreszta ledwo co wyhamowala, zeby nie przypieprzyc w jedyne stojace przed nia w tym momencie auto na srodkowym pasie. Chwila pozniej - uno, ktore sie zatrzymalo tuz za honda - wychodzi z niej koles, z wygladu wiek okolo 35-40 lat, barczysty i idzie w kierunku Hondy (z Hondy caly czas music, koles w unie byl sam, w Hondzie 2 albo 3 osoby - nie wiem przez te przyciemniane szyby, ale na przzednim siedzeniu pasazera na pewno byl ktos) - podchodzi, otwiera drzwi (w tym momencie zapalilo sie juz pomaranczowe) i WYTARGUJE kierwoce za fraki. Autentycznie po prostu wzial kolesia i wytargal z auta (chyba nie mial zapietych pasow, bo by mu tak latwo nie poszlo) - wytargal takiego w wieku ja wiem - 20kilku lat - zelik na wlosach, troszke nawet moze i przypakowany.
Koles dostal (ten z Hondy ofkoz) liscia prosto na twarz, a pozniej koles z fiata ZAPIERDZIELIL jego glowa prosto w bok auta, az kolesiowi poszla krew z nosa (nie wiem czy mu go nie zlamal) - w tym czasie wpolpasazer wyszedl, ale albo sie bal podejsc, albo po prostu jakis cieciowaty byl, bo nic nie zrobil. Koles z una spokojnie wrocil do autka, zmienil pas na prawy i pojechal...

Lol, nie?

Hubeeert - 03-08-2005, 10:51

To tak jakby o mnie tyle że ja UNO nie jeżdżę...
TNT - 03-08-2005, 10:57

Wczoraj o maly wlos gdyby nie ABS przywalilbym w poloneza jak sie patrzy. Gosciu jechal po drodze ze zwezeniam mam na dojezdzie do domu urwany asfalt. Nagle hamuje silnikiem i zmienia z lewego na prawy pas i odwrotnie wiec zachamowalem jak zobaczylem ze jedzie w lewo chcialem wyprzedzic ale jechalo auto z naprzeciwka wiec do prawej a gostek skreca w las bez kierunkow i bez swiatel stopow na zwirowce dziwnie sie hamuje a abs daje znac o sobie. Na szczescie sie udalo i pojechalem dalej. Zreszta co jest ciekawostka ostatnio jezdze bardzo przepisowo bo ustrzelil mnie foto i o maly wlos a ta przyjemnosc by mnie kosztowala 10 pkt i 500 Pln ale sie udalo i teraz jezdze zdecydowanie wolniej.
Hubeeert - 05-08-2005, 20:31

Ciąg dalszy jazdy przepisowej lub "prawie przepisowej" - 200km na mniej niż 1/4 baku (ASTRA 1,7DTI) - nieźle jeszcze tak mi się nie udało wczesniej. W-wa -Wisła (stałe 110-120km/h) oprocz miast of coz tam wolniej czyli ograniczenie +10km/h - 5 godzin - około 400km trasy. Wrażenia pozytywne spokoj relaks nuda obserwowanie ze zdziwieniem tych co jada 150+. Powrót przepisowo +10km/h ze zdziwieniem stwierdzam że zaczyna mi się to podobać. może 10 minut dłużej siedze za kierownicą ale nie jestem zmęczony. Spróbujcie tym bardziej że spalanie co prawda ropy ale na 310km - 1/4 baku to już jest coś nawet jak na zakichanego diesla Opla a właściwie ISUZU.
Anonymous - 09-08-2005, 21:52

No ja musze sprobowac, bo na jezdzie do domu w jedna strone (Wawa - Kępno) to mi zzera ponad pol baku...
piwkotom - 09-08-2005, 23:23

Czy ja wiem? Czasem warto depnac i sie oplaca. Od zonki z Gdanska jezdze po weckendzie do roboty w Lodzi zawsze w poniedzialek rano tak zeby byc na 8 w robocie. Ktoregos razu kumpel jechal z nad morza i mielismy pojechac razem (Rover 200 2.0TDI 130KM). Mial zadzwonic wjezdzajac na obwodnice, ale ze wzgledu na to ze facet jest z troche innej bajki przypomnialo mu sie jak dojezdzal do Grupy ;) No to oczywiscie myk myk i jusz jade (jeszcze wtedy mialem piaty bieg :( ). Koles nie jedzi przepisowo ale nie szarzuje. Dopadlem go we Wroclawku na swiatlach, stwierdzilem ze nie bede sie z nim pierdz..il i pojechalem, w pracy bylem pol godziny przed nim ;) a wiec nie dosc ze pospalem z godzinek dluzej to jeszcze po przyjezdzie zdazylem wypic kawke, zapalic, wypic kawke, zapalic :P Ale oczywiscie wszystko z umiarem. Warto? Czy nie? Zalezy od okolicznosci, jak widze takich baranow co ewidentnie nie maja szansy zdazyc, jest wyrazny zator na drodze (wszyscy jada 60 a konca wezyka nie widac), wymuszaja na tych jadacych z przeciwka ostre hamowanie a jadacych w tym samym kierunku zjezdzanie na pobocze zeby uniknac dzwona to mnie trafia. Jestem zdania ze jak mozna to mozna, dobra droga, brak albo znikoma ilosc potencjalnych obiektow do trafienia, znajomosc trasy, obcykane miejsca newralgiczne ze wzgledu na mozliwosc obciazenia portfela i zmniejszenia rezerwy punktow do wziecia :P to OK.
Pozdro ;)

Chooper - 10-08-2005, 00:44

inny przypadek....
Powrót ze spota w Rossoszycy...niespodziewanie koło Zduńskiej Woli sie mocarnie rozpadało...wszyscy jadą po 60-70 km/h a My z Youngiem jakoś lekko bockiem bockiem prujemy 100-110 km/h nagle w lusterku coś na światłach ...chyba na długich...

Nie zdążyłem looknac dokładnie co to było, ale srebrne kombi...Passat albo Octavia...leciał ze 150 lekko na podwójnej ciągłej w ulewę i dosć sporym ruchu...
bez komentarza...

Anonymous - 10-08-2005, 07:58

I co, dolecial?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group