Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

[Bzyk_R1]

Witajcie.

Długo się zabierałem za utworzenie tego tematu, czasem ktoś z Was lub ludzie poza forum pytają mnie jak to jest. Myślę że będzie to ciekawy wątek, może kogoś wciągnie, zainteresuje, może ktoś wyciągnie przydatne dla siebie wiadomości. Może Wy lub Wasze dzieciaki chciały by w przyszłości pracować w PSP.

Chciałbym temat poprowadzić w formie dziennika, notatnika w którym opiszę czasem coś związanego z pracą, czasem coś luźnego lekkiego a czasem dramatycznego i ciężkiego. Będzie dużo zdjęć dla mnie wyjątkowych. Dlaczego? Bo nie będą kradzione i linkowane z sieci tylko będą mojego autorstwa, będą z akcji w których uczestniczyłem.

Chciałbym zacząć od zdarzenia i zdjęcia dla mnie ważnego. Była to chwila przełomowa dla mnie. W tym dniu dokonało się we mnie swoiste przewartościowanie wszystkiego dookoła. Był to dobry kopniak od losu, sporo szczęścia. Wtedy zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy i wybrałem swój kierunek w życiu. Był to dzień mojego wypadku samochodowego. Ale dosyć zanudzania, rozpocznijmy dziennik! Mam nadzieję że nie pozwolicie na to by był to monolog

21.10.2010r

[Rafal_Szczecin]

[Jaro1974]

Zapowiada się ciekawie

[Morfi]

Myślę, że strażacy maja największy szacunek społeczny
Mam kilku znajomych w PSP o OSP, bardzo ich lubię fantastyczni ludzie

[Jaro1974]

Arek, to muszę Ci powiedzieć że masz jeszcze jednego strażaka więcej wśród znajomych Ja jestem driverem u siebie w miejscowej OSP

[Bzyk_R1]

To od początku. Służbę rozpocząłem w 2013 roku. Wiem żółtodziób jeszcze jestem ale od czegoś trzeba zacząć. Obecnie jestem w stopniu sekcyjny. To odpowiednik wojskowego kaprala. Należę do korpusu podoficerów. Do naborów podchodziłem 5 razy. Ci co kiedykolwiek próbowali wiedzą że to niewiele Ogólnie moim celem było województwo śląskie lub świętokrzyskie. Jako że moja Paulina mieszkała w Sosnowcu, decyzja była prosta gdzie się dostanę tam się osiedlamy.

I mógłbym drodzy czytelnicy osiedlić się w Śląskim jako że dostałem się do pracy w Chorzowie. To był wielki nabór, potrzebowali 12 osób. Nie dziwi fakt że było prawie 300 chętnych. Załapałem się z 8go miejsca, była rozmowa z komendantem i krótka piłka: Ile Pan będzie dojeżdżał do nas ze swojego miejsca zamieszkania? Niestety w ogłoszeniu o naborze nie wyszczególniono że obowiązkowy jest meldunek przynajmniej na terenie województwa. Moja kandydatura przepadła, na nic tłumaczenia, a wynik 55/60 możliwych punktów mogłem sobie schować w buciki...

Dostałem się rok później w Pińczowie i zaczęła się przygoda z PSP. Dodam jeszcze że zawsze startowałem w letnich naborach (nieco inne konkurencje niż w zimę) a takie były wymagania:
-niekaralność, pełne prawa obywatelskie ble ble ble...
-1000 metrów w okolicach 3 minut
-50 metrów okolice 6-7 sekund
-50 metrów basen poniżej 1,5 minuty
-próba harwardzka (pomiary tętna po wysiłku, przerąbane odpada 60-70% ludzi)
-podciąganie na drążku (w sumie nie liczył się inny wynik niż max, czyli 24 sztuki, poprawnie technicznie)
-test z wiedzy pożarniczej
-test z ustawy o PSP
-próba akrofobii
-rozmowa z komendantem.

Po wszystkich etapach badania lekarskie chyba 12 czy więcej specjalistów w poliklinice MSW, multiselect jak w policji, psychiatrzy, psychologowie i wszelkie inne dziwadła. Jest to droga naboru z tzw "ulicy" można też iść na szkołę aspirantów lub do szkoły głównej służby pożarniczej SGSP.

Wysłano mnie niebawem na kurs dwuetapowy do Szkoły Podoficerskiej PSP w Bydgoszczy. Część spędziłem w szkole na Glinki w Bydgoszczy a część na ośrodku szkoleniowym w Tylnej Górze niedaleko Koronowa. Chłopaki z kuj-pom. na pewno znają ten obiekt. Sporo się tam nauczyłem, a specyfika działań w większym mieście jest zupełnie inna. Nie wiem czy to u Was taki standard ale bardzo często płonęły kosze na śmieci większe i mniejsze, w sumie żadna rewelacja ale nieraz obok stały na prawdę ładne fury i aż szkoda było patrzeć na takie opalone Poniżej zdjęcie z lata 2014 z moją grupą. Pozdrawiam serdecznie KS2 i KS3 /2014 naprawdę wspaniali ludzie z wieloma mam nadal bardzo fajny kontakt! Ja jestem w pierwszym rzędzie ;P i kucam. Następnie jedna z fajniejszych akcji z pobytu w Bydgoszczy.


Możecie to pewnie jeszcze wyszukać w archiwum. Jedna z estakad w Bydgoszczy, środek nocy, tir wiozący 20-25 ton szprotek luzem w tzw. patelni wjeżdża pod górę i otwiera się tylna burta. Zawartość rozsypuje się na odcinku blisko 400 metrów. Działania polegały na usypywaniu tamy z sorbentu gdyż kierowcy zaczęli w to wjeżdżać i mielić kołami a z estakady zaczęła płynąć śliska rybia maź. I oczywiście pomoc koparce w załadunku. Potem tesco puściło jakąś promocje na szproty pamiętam smacznego!



Na koniec wracając do tego co piszecie, w PSP czy OSP nie pracują ludzie anioły, pełno jest skubańców z którymi ciężko wytrzymać ale pamiętajcie że czerwoni jadą zawsze pomagać a nie wlepiać mandaty

[Jaro1974]

W moim przypadku będąc stalowym i czerwonym to dość ciekawa mieszanka

[Bzyk_R1]

Jarku rzeczywiście nie ma wielu takich popaprańców (oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa) ja też udzielam się czasem poza służbą w OSP. Tutaj takie śmieszne z zawodów i w prehistorycznym wyposażeniu

[Jaro1974]

Powiem Ci że takie prechistoryczne wyposażenie funkcjonuje w wielu jednostkach OSP na lubelszczyźnie i podejrzewam że nie tylko Niestety nie mamy na to zbytnio wpływu.

[Bzyk_R1]

Ale jest też druga strona medalu, wiele OSP ma sprzęt o jakim PSP może pomarzyć (przykład z mojego powiatu) ale nie boli mnie to, bez Nich nie dalibyśmy sobie rady. Wiele miejscowości na granicy rejonu to czas dojazdu około 40 minut. Co zostaje po tym czasie gdy pożar się rozwinie lub gdy serce człowieka się zatrzyma?

Dalej będę odpowiadał na to co Was ciekawi jeżeli nie macie pytań będę wrzucał fotki z akcji

[Jaro1974]

Wiem coś na ten temat, moja OSP jest na końcu gminy (fakt nie jest to jakaś duża odległość od PSP) więc każda minuta się liczy

[apg2312]

[Bzyk_R1]

Adaś, że się nie znaliśmy to faktycznie szkoda, ale miałem możliwość załatwić meldunek w SO u teściów, tylko w grę wchodził na pobyt stały i na już. Próbowałem różnie zagadać ale nie dało się Tłumaczyłem że to nie zostało zawarte w warunkach naboru, że miałbym już dawno przemeldowanie ale cóż... Można było ostrzej zacząć ale to nie był ostatni etap i pewnie później "coś" by nie spasowało.

[apg2312]

[Bzyk_R1]

Jedna z pierwszych grubych akcji. Sylwester 2013/14 padająca mżawka i przymrozek, szklanka na jezdni. Cysterna przewoziła LPG w pełnej objętości. Skosiła metalowe ogrodzenie wybiegu dla kucyków przy stadninie koni w Michałowie. Sam ciągnik siodłowy nie przewrócił się tylko przechylił a zbiornik oparł się o drzewo. Doszło do wyrwania siodła ciężarówki. Działania trwały 17h ewakuowaliśmy okolicznych mieszkańców, praca ciągła z kurtynami wodnymi, czujnikami wielogazowymi, i oczywiście wszystkie narzędzia w standardzie EX. Stopniowo podnoszono zbiornik i przepompowywano zawartość do drugiej podstawionej cysterny. Po powrocie do jednostki chwila odprężenia i jakaś stodoła płonęła pamiętam w sylwestrową noc



[ Dodano: 26-09-2017, 20:36 ]


Dzisiaj coś lżejszego. Główne wozidła JRG w Pińczowie. Od lewej:

1. SLOp Nissan Navara
2. GLBA-Rt Renault Mascott
3. GBA-Rt Mercedes Atego
4. GCBA-Rt Star Man
5. SHD-25 Man TGL.

Z ciekawszych wiadomości zwróćcie uwagę że wyjazdy 2,3,4 mają w nazwie końcówkę Rt, każdy z nich posiada zestaw hydrauliczny do ratownictwa technicznego (nożyce, rozpieraki) czyli krótko sprzęt do cięcia samochodów. Siły cięcia tych zestawów mieszczą się w przedziale 90-110 ton !! Waga każdego narzędzia oscyluje wokół 20 kg a nie zawsze tniemy osobówki, często pracujemy na wyciągniętych rękach np przy TIR-ach kilkanaście-kilkadziesiąt minut. Najczęściej można mnie spotkać na 2 i 4. Czasami obstawiam podnośnik z numerem 5. JRG znajduje się wysoko ponad miastem a dodatkowo wyjazd podnośnikiem na 25m to gwarancja niesamowitego widoku na dolinę Nidy.