 |
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki
|
|
Ogłoszenie |
W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu. Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.
|
Zamknięty przez: Firebee 08-09-2014, 20:40 |
26.MITSUMANIAKI DZIECIOM - ŚWIĘTA Z PODKARPACKIM HOSPICJUM!! |
Autor |
Wiadomość |
grzes
Mitsumaniak nawschod
Auto: OIII2WD, był Lancer
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 25 Gru 2009 Posty: 122 Skąd: Jasło
|
Wysłany: 19-12-2013, 21:38
|
|
|
gulgulq,
Ok to jutro popołudniu, powiedzmy kolo 4 podjechałbym do Ropczyc lub Dębicy, tylko napisz gdzie (będę jechał od strony Wielopola Skrzyńskiego) i prześlij mi jakiś telefon kontaktowy. |
|
|
|
 |
mjsystem
Forumowicz
Auto: ...
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 06 Sie 2010 Posty: 11637 Skąd: ...
|
Wysłany: 20-12-2013, 16:51
|
|
|
Na akcję w Tychach doszły paczki nr: 20, 12, 27, 13, 5, 19, 17, 7, 28, 29, 21, 1. Resztę damy znać w poniedzialek ale wygląda, że wszystko ok. |
|
|
|
 |
gulgulq
moderator Służbowo. Na statek.

Auto: i30
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 16 Kwi 2006 Posty: 6448 Skąd: Rzeszów/Ropczyce
|
|
|
|
 |
Firebee
admin mitsumaniak

Auto: A160, Space Gear,
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 04 Kwi 2005 Posty: 4105 Skąd: Grudziądz
|
Wysłany: 21-12-2013, 21:44
|
|
|
Jako, że u nas do odwiedzenia 50 dzieci, odwiedzamy od rana z Michałem dzieciaczki, moje efekty odwiedzić możecie już zobaczyć, a pełen artykuł wraz ze zdjęciami z obu Hospicjum opracuję po Świętach.
Jutro do akcji wkracza też Rafał (gulgulq)!
Wszyscy są nam bardzo wdzięczni, a co więcej - prezenty kupowaliście z malunków a trafione w dychę!
Dziękuję Wam bardzo i padam spać. Jutro odwiedzamy resztę dzieci.
Pozdrowienia z Jarosławca |
|
|
|
 |
ADEN
Nowy Forumowicz

Auto: BMW e46
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 6 Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: 22-12-2013, 07:09
|
|
|
Firebee napisał/a: | Jako, że u nas do odwiedzenia 50 dzieci, odwiedzamy od rana z Michałem dzieciaczki, moje efekty odwiedzić możecie już zobaczyć, a pełen artykuł wraz ze zdjęciami z obu Hospicjum opracuję po Świętach.
Jutro do akcji wkracza też Rafał (gulgulq)!
Wszyscy są nam bardzo wdzięczni, a co więcej - prezenty kupowaliście z malunków a trafione w dychę!
Dziękuję Wam bardzo i padam spać. Jutro odwiedzamy resztę dzieci.
Pozdrowienia z Jarosławca |
serce rośnie |
|
|
|
 |
gulgulq
moderator Służbowo. Na statek.

Auto: i30
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 16 Kwi 2006 Posty: 6448 Skąd: Rzeszów/Ropczyce
|
|
|
|
 |
adt81
Mitsumaniak

Auto: Porsche Cayenne Turbo 4.8
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 04 Gru 2010 Posty: 845 Skąd: Łańcut/Kosina
|
Wysłany: 22-12-2013, 20:42
|
|
|
gulgulq napisał/a: | dzięki serdeczne Adamowi (adt81) za wsparcie i pomoc w akcji |
Cieszę się, że mogłem chociaż trochę pomóc. |
_________________ Jest: Porsche Cayenne Turbo 4.8
Był: Jaguar S-Type R 4.2 V8 SC
Był: Jaguar S-Type 3.0V6 2001r
Był: Mitsubishi Galant 2.5V6 1998r |
|
|
|
 |
Firebee
admin mitsumaniak

Auto: A160, Space Gear,
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 04 Kwi 2005 Posty: 4105 Skąd: Grudziądz
|
Wysłany: 23-12-2013, 18:41
|
|
|
wrzucam kilka zdjęć od siebie, które umieściłem podczas podróży na FB.
Przepraszam za jakość, ale z telefonu:(
Pełen opis i zdjęcia przygotujemy po Świętach, gdyż akcja ta była przeogromna i trzeba wszystko zebrać do kupy:))
PROSZĘ WSZYSTKICH, KTÓRZY KUPILI PREZENTY DZIECIACZKOM I JE PRZESŁALI DO GRUDZIĄDZA LUB KATOWIC, O PODANIE SWOICH ADRESÓW KONTAKTOWYCH NA PW, MAM DLA WAS NIESPODZIANKĘ:)
OSOBY, KTÓRE DOKONAŁY PRZELEWÓW TEŻ DOSTANĄ NIESPODZIANKĘ:) NIESPODZIANKA ZOSTANIE PRZESŁANA NA ADRES Z KONTA BANKOWEGO!
wysyłka rozpocznie się po Nowym Roku.
Mateuszek
Kacperek zajęty ciastolinką:)
Tymuś i jego nowy psiak:)
Szczęśliwa rodzina Bartka, która otrzymała blender (Bartuś w szpitalu, w wózeczku jeszcze jeden chory członek rodziny:(( )
Marysia zafascynowana klockami, takich jeszcze nie widziała:)
Patrycja, o której jeszcze napiszę w kolejnej akcji...
Bartek, który genialnie porozumiewa się za pomocą małych obrazków włożonych do segregatora (nie mówi), jemu też chciałbym zorganizować zbiórkę płyt z muzyką, która może zalega w Waszych szafach.. Bartek uwielbia muzykę i sport w TV. Ale na to będzie oddzielny temat.
|
|
|
|
 |
nephilim
Mitsumaniak 01486/KMM
Auto: Outlander II 2.0 Ralli Art
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 01 Lut 2009 Posty: 123 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 26-12-2013, 19:25
|
|
|
Zapraszam Was serdecznie do przeczytania relacji z niezwykłej podróży, jaką odbyliśmy wspólnie do dzieci którym zdecydowaliśmy się pomóc. Spróbuję Wam przybliżyć jak to wyglądało oczami moimi oczami -– czyli człowieka, który pierwszy raz w takiej akcji uczestniczył.
Piątek.
Wieczór, już po pracy. Zdzwaniam się Patrykiem, zabieram drobiazgi (słodycze, długopisy) i pędzę do Grudziądza, naszego tegorocznego centrum logistycznego. Patryk już na mnie czeka.
Wraz z hałdą paczek.
Czuję niedowierzanie - w jaki sposób planujemy to przerzucić w dwie osoby? Jakiś żart. Niestety, zamiast czasu i przestrzeni na konstatacji i zadumy dostaję kawę, dobre słowo i zostaję skierowany do sortowania. Nie ma czasu na zastanawianie się. Są zadania do podzielenia i nie ma miejsca na błędy.
Paczki ubywają z korytarza, zanosi się na to, że jednak się zapakujemy. Skończyliśmy. Szybkie pożegnanie - ja jadę w połowę drogi jeszcze wieczorem. Dojeżdżam do mojej rodziny o drugiej, czas spać.
Sobota
Droga...
Pobudka. Zazwyczaj ciężko mi się zwlec z łóżka, zwłaszcza po takiej nocy. Ale tym razem nie mam problemów. O siódmej z minutami jestem już w samochodzie. Nastrój dobry, kawa rozgoniła poranne zamotanie. Niestety pierwsze problemy pojawiają się kilkadziesiąt kilometrów od Mińska Mazowieckiego - na CB usłyszałem o korku, a chwilę później już w nim stałem. Przewrócony TIR jeden, drugi, samochód osobowy...kilka godzin stania.
No nie... co tu zrobić? Zaczynam przeglądać nawigację, same lasy, znikąd ratunku.... Ale parę aut przede mną ktoś traci cierpliwość. Duży, terenowy volkswagen nawraca i gna w przeciwną stronę - lokalne tablice - zaryzykuję. Kierowca dosłownie pędzi, po chwili zjeżdża w las. Zdążyłem tylko zapiąć lock'a w napędzie i ... koncentruję się już tylko na tym, by go nie zgubić. Tylko miga na zakrętach na polnych ścieżkach. Po kilku kilometrach zwalnia, - dojeżdżam do niego, droga staje się już naprawdę paskudna. Las, błoto, dziury - no nic. Przebijamy się, za mną próbuje jeszcze dwójka. Niezbyt mi to poprawia humor - W głębi siebie czuję dyskretne ukłucie sumienia: może wierzą że „dwa auta już na pewno wiedzą co robią” .
Po dwóch kilometrach trasa staje się znośniejsza - wyrąb lasu. I w pięć minut później (korzystając z innej jednostki miary – w półtora kilograma błota więcej) dobijamy do drogi. Poniżej feralnego ronda.
Wracam na trasę, dzwonię do pierwszych czterech osób , które nas zaprosiły. Potwierdzam swoje przybycie. Od tego momentu moim wyznacznikiem, moją alfą i omegą staje się mapnik. Kontakty, mapa, numerki... Tak jak były oznakowane paczki, tak samo zidentyfikowaliśmy na mapie miejsca. Te numery stały się tak ważne...
Tak wyznaczyliśmy trasy, dzięki czemu miało się nam udać zrealizować nasze zadanie.
Numery stały się kluczem.
16. Wiktoria
Adres wiejski - czyli mam tylko miejscowość i numer, a moja nawigacja na dzień dobry uparcie powtarza "a może skieruję Cię jednak do centrum, co?". Cóż, dzwonię do Taty dziewczynki i proszę o pomoc.
Udaje się...
Zatrzymuję przed ślicznym domkiem, uspokajam się. Przecież nie mogą dowiedzieć się, że to mój pierwszy raz. Boję się, jak to będzie....
Wymarzona huśtawka. Tata bez ceregieli wkłada osiemnastomiesięczną córeczkę. Chwilę rozmawiamy, przesympatyczny człowiek. Dostaję kawę (albo inaczej - przyjmuję, bo w każdym domku proponowano mi kawę). Przy okazji zawodzi mój aparat - dobrze że mam telefon.
Już wiem że Wiktorię czeka sporo operacji. Wiem, ale wychodzę optymistyczniej nastawiony do całego pomysłu. Czuję że jej Tata uśmiechnął się do mnie radośniej...
Opuszczam pierwszy dom żegnając się naturalnie - mocnym uściskiem dłoni. Jak Gdy wchodziłem byłem "proszę Pana", jak gdy wychodziłem byłem "Michałem"
Patrzę na zegarek. Cholera , tak szybko czas leci?
Trzeba przyśpieszyć...
 |
Ostatnio zmieniony przez nephilim 26-12-2013, 20:51, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
 |
nephilim
Mitsumaniak 01486/KMM
Auto: Outlander II 2.0 Ralli Art
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 01 Lut 2009 Posty: 123 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 26-12-2013, 19:29
|
|
|
30. Patryk
Jeden ze sporadycznych przypadków, w których nawigacja prowadzi dokładnie do celu. Wpadam w drzwiach na wychodzącą dokądś Mamę - wraca ze mną do środka. Okupuję ten sukces koniecznością zjedzenia kawałka tortu Wiktorii, starszej siostry Patryka.
Futrzany prezent jest świetnie pomyślany, dla dwójki. Wiktoria trzyma, Tomek ogląda - będzie dobrze . Wypijam sok i się żegnam, balansując na krawędzi urażenia przemiłej Gospodyni, która przygotowała mi słodką paczkę do auta. Tort był pyszny, ale w aucie nie ma jak... no i brak czasu.
 |
Ostatnio zmieniony przez nephilim 26-12-2013, 19:42, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
nephilim
Mitsumaniak 01486/KMM
Auto: Outlander II 2.0 Ralli Art
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 01 Lut 2009 Posty: 123 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 26-12-2013, 19:35
|
|
|
7. Wiktoria
Przy domu strażaka w lewo!... Niestety są dwa domy strażaka, więc sprawa się komplikuje. Telefon przerywa, ale wraz z dowodzącą Mamą dajemy radę. W lesie tylko ślisko. Na końcu czeka na mnie mały drewniany domek, bardzo przytulnie i czyściutko.
Mama wprowadza mnie do Wiktorii.
Różowy konik. Co prawda trochę onieśmielam czapką mikołaja, ale Siostra Wiktorii łamie dystans. Dostaję czekoladkę, od której nie ma jak się wymigać. Oddycham głęboko. Jest tak ciepło i rodzinnie. Czuję że prezent był naprawdę wymarzony. Wychodzę bardzo niechętnie, na podwórzu spotykam Tatę. Tłumaczy jak dojechać do kolejnych, przy trzecim zakręcie prawo za górką wiem że muszę dzwonić
Czuję się też odrobinę pewniej - okazuje się, że to nic strasznego wpadać i pośmiać się z dziećmi. Nawet nie ma czasu zapytać o problemy zdrowotne, po prostu jest ... fajnie.
* - edytka, pomyliłem imię z nazwiskiem |
Ostatnio zmieniony przez nephilim 26-12-2013, 22:00, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
|
 |
nephilim
Mitsumaniak 01486/KMM
Auto: Outlander II 2.0 Ralli Art
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 01 Lut 2009 Posty: 123 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 26-12-2013, 19:38
|
|
|
40. Amelia
Ładny domek, a przed nim... Mitsubishi . Zaglądam, tu przekazuję prezenty rodzeństwu Mamie. Niestety Amelia dopiero co zasnęła, a nie czuję się tak ważny, by Ją budzić. Pstrykam pamiątkowe zdjęcie z Jej rodzeństwem, przekazuję słodycze i pędzę dalej.
Hospicjum Rzeszów
Wydawało mi się że nawigacja wskazuje drogę do celu. Krążę, na szczęście Patryk już znalazł miejsce i mnie naprowadza. Jego Skoda prawie lśni - a na moim Outlanderze jakieś dziesięć kilo błota.
Kiedyś cię umyję, obiecuję.
Wymieniamy prezenty zgodnie z tourplanem, kilkukrotnie sprawdzamy listy. Potem przekazujemy przesympatycznej Pani Pielęgniarce te prezenty, o które poprosili nas Rodzice, by pozostawić do samodzielnego odbioru. Osiem paczek - 38,9, 27, 43, 15, 48, 3, 22. Jestem wdzięczny za to, że choć tyle mogliśmy dla Nich zrobić.
Patryk już pędzi dalej, ja postanawiam zatrzymać się na moment i zaplanować wizyty. Cel - dziś cały Rzeszów, a jest już koło piętnastej.
Pielęgniarka ma na imię Małgosia. I zaprasza do siebie pokoju dla rodziców, abym mógł spokojnie zadzwonić. Ale zanim zadzwoniłem zabrała mi moją listę (przypadek - jest jedyną Osobą, która pracuje w hospicjum ale odwiedza też Dzieci w terenie). Dostaję pysznego krokieta i już ułożoną listę - tak aby jak najszybciej odwiedzić i nie ryzykować niepowodzenia.
Dzwonię po kolei, lecz na ten moment omijam Dziewczynkę, która wymarzyła domek dla lalek. Trzeba kupić. Obok Auchan. Wjeżdżam na teren i zonk - parking o tej porze, przed świętami? Zaparkować będzie trzeba z kilometr dalej. Sunę pozbawiony wszelkiej nadziei, gdy tuż przed wejściem ktoś opuszcza miejsce parkingowe. Super.
Zrzucam czapkę (jeszcze mnie zatrzymają za kradzież) i wpadam do sklepu. Zabawki, są, domki... wiele. Widzę jeden - ogromniasty. To będzie ten, bez dwóch zdań. Jest wyjątkowo różowy. Biegnę co kasy, szybko. Co z tego, skoro przede mną kolejki przedświąteczne? Nie jestem przecież kobietą w ciąży, stracę bezcenny czas. I ... cud. Pani kasjerka widzi mnie tulącego karton i wywołuje mnie ręką. Przechodzę wzdłuż kolejki, pani pyta - czy tylko to? Tak! - i kasuje. Wychodzę po 14 minutach. Mało, ale równocześnie to już pół wizyty. Na szczęście tuż obok jest kolejny adres na trasie Mikołaja.
 |
|
|
|
 |
nephilim
Mitsumaniak 01486/KMM
Auto: Outlander II 2.0 Ralli Art
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 01 Lut 2009 Posty: 123 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 26-12-2013, 19:48
|
|
|
20. Anna
Prezent bardzo dorosły, Dziewczyna też. Chyba przestanę wierzyć w nawigację, telefon działa lepiej. Pytam Mamę - czy dokładnie to miało być? Słysząc odpowiedź tak! czuję satysfakcję. Widząc uśmiech Ani - czuję radość.
8. Julia
Blok obok bloku. Pierwsza pomyłka, stukam w niewłaściwe drzwi. Na szczęście szybko udaje się naprostować sytuację.
Julia mnie słyszy i czuje, że Ją odwiedziłem, wiem to.
Prezent jest bardzo praktyczny, Jej Tata dziękuje. Nie robię zdjęć.
Biegnę dalej.
* - edytka, Ania mi uciekła przy pierwszej publikacji |
Ostatnio zmieniony przez nephilim 26-12-2013, 23:05, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
nephilim
Mitsumaniak 01486/KMM
Auto: Outlander II 2.0 Ralli Art
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 01 Lut 2009 Posty: 123 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 26-12-2013, 19:50
|
|
|
49. Michał
Wszystkie Michały to fajne chłopaki . Zwłaszcza jak się jest małym Łobuziakiem. Płyty do słuchania przydadzą się w samochodzie.,
Teraz chłopczyk będzie rozczęstować częstować rodzinę batonikami. Jest super. Mógłbym spokojnie zostać, nie ma jednak czasu.
 |
Ostatnio zmieniony przez nephilim 26-12-2013, 22:01, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
 |
nephilim
Mitsumaniak 01486/KMM
Auto: Outlander II 2.0 Ralli Art
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 01 Lut 2009 Posty: 123 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 26-12-2013, 19:53
|
|
|
5. Maja
Domek, zdobyty domek . Od Michała miałem ze 3 km, więc kilka bezcennych minut udało się zaoszczędzić. Maja oglądała youtube ze słoneczkiem. Przyjęła słodycze, dość obojętnie.
Do chwili kiedy zobaczyła domek, który chowałem za plecami.
To było niesamowite. Mała praktycznie rozerwała kartonik, aby się dostać do środka. Sięgała niecierpliwie, radośnie, wyciągała elementy i podawała Mamie. Mama uśmiechnięta popatrzyła na mnie i mówi - Maja dziś chyba szybko nie zaśnie.
Pierwsza przerwa techniczna. Pozwalam sobie na luksus skorzystania z toalety. No i dalej, lecę.
 |
|
|
|
 |
|
|