 |
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki
|
|
Ogłoszenie |
W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu. Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.
|
Podziekowanie. |
Autor |
Wiadomość |
Romanek100
Nowy Forumowicz
Auto: Colt
Dołączył: 16 Sty 2009 Posty: 11 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: 19-02-2009, 14:27 Podziekowanie.
|
|
|
UWAGA UWAGA ! Mój Colt działa !
A teraz opiszę wszystko co było i jak doszło do tego, że autko ożyło.
Ale na wstępie muszę złożyć WIELKIE PODZIĘKOWANIA osobom, które się do tego sukcesu przyczyniły.
Na wstępie podziękowania dla Krzyżaka, który naprowadził mnie na właściwe tory i dzięki jego opisom na stronie http://eurosoftware.com.pl/krzyzak/index.html dowiedziałem się w ogóle czegokolwiek na temat choćby co to jest ECU i z czym to się je Polecam goraco!
Następnie WIELKIE PODZIĘKOWANIA dla Bartka, który tchnął we mnie nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone i Colcik nie pójdzie na złom (choć inni pseudo-mechanicy od ECU stwierdzili jego zgon całkowity) Kochani - ten człowiek to jest GURU od ECU itp. Śmiało można zastosować wobec niego powiedzenie "jak trwoga to do Boga". Jak już będziecie załamani, to tu szukajcie pomocy - zaręczam pomoże i to jak !!!
No i na końcu (co nie znaczy, że mniej wartościowe (ale według chronologii zdarzeń)) NAJWIĘKSZE PODZIĘKOWANIA dla 4g63colt , który po kilku dniach i wielu próbach oraz mojej bezowocnej pracy wraz z moim kolega mechanikiem ożywił całkowicie moje autko Kochani, to jest prawdziwy PROFESJONALISTA bo tak jak ja w swojej pracy tak i on w swojej stosuje motto, które ja często używam: "Nie ma rzeczy niemożliwych" i drugie: "Rzeczy niemożliwe robię od ręki, cuda do trzech dni". I wraz ze swoim kolega mechanikiem po prostu (jak to powiedziała moja Pani) "PANOWIE SĄ REWELACYJNI i ZNAKOMICIE SIĘ UZUPEŁNIAJĄ" tworząc cuda. A jeśli ktoś będzie miał jakiekolwiek problemy z Mitshubishi to śmiało i z czystym sumieniem polecam zakład mechaniczny:
Świerczów 140b (za stacją benzynową Franki) jadąc z Rzeszowa na Mielec - kilka kilometrów za Kolbuszową Kochani - wszelkie lekarstwo jest tam !
Panowie jesteście WIELCY ! - bardzo serdecznie wam dziękuję.
A teraz pozwolicie, ze opisze co i jak przebiegało i jak się skończyło.
Tak jak już tu opisywałem moje autko przestało żyć. Okazało się, że uszkodzony był ECU. I jak już miałem dość i byłem załamany - ów ECU naprawił Bartek. Ale naprawił to mało powiedziane, bo to trzeba widzieć z jaką precyzją było to zrobione. To tylko osoba, która się na tym zna potrafi to stwierdzić. Mistrzowska robota po prostu.
Jak już miałem naprawione ECU okazało się jeszcze, że padnięty był moduł aparatu zapłonowego oraz cewka. Po wymianie autko po raz pierwszy od początku Listopada z wielkim trudem zapaliło. Ale jednak ! No i tu zaczęła się dalej zabawa co mu może być bo nie jeździ tak jak powinno. Objawy były takie: jak autko stało i naciskało się pedał gazu, to dodawało gazu płynnie i do końca, ale jak się tylko ruszyło, to natychmiast słabło i nie dawało się nawet nim jechać. Po całym dniu szukania usterki i kontaktach telefonicznych z Bartkiem zdiagnozowaliśmy z moim kolega mechanikiem złe zmontowanie aparatu zapłonowego (zakład naprawy rozruszników, alternatorów i zapłonu tak zmontował) i zamianę kabli na świecach 2 z 3. Po tym dniu autko zaczęło wreszcie w miarę płynnie działać, ale nie wyeliminowało to "efektu" słabej mocy. W kolejnym dniu i znów po kilku godzinach walczenia z nim i sprawdzania zapłonu, świec itp. itd. zadzwoniłem pod wieczór do 4g63colt i umówiłem się, że przyjadę na następny dzień. (Tu muszę dodać, że bardzo miły i wyjątkowy człowiek)
No i dzień trzeci - przełomowy, a zarazem najszczęśliwszy.
Wyjechaliśmy z Rzeszowa po 15 i jadąc takim "ślimacznym" autkiem dojechaliśmy na 16.30 (a to zaledwie 30 km) Już na samym początku jak podjechaliśmy pod warsztat (tu cytat mojej Pani: "jej jak w salonie Mercedesa") przed "nosem" drzwi się otwierają szeroko i słyszymy zapraszamy. Kurcze - XXI wiek No i panowie zaczęli diagnozowanie i naprawę. Ale mówię wam tak powinno być wszędzie, a wtedy wiedzielibyśmy, że żyjemy we wspaniałym kraju. Na początku diagnoza padła na przepływomierz (trochę zesmutniałem) a tu słyszę "no to jadę do domu przywieźć drugi na podmianę". I znów mi "szczęka opadła" - bo to znów XXI wiek - człowiek (laik) przychodzi, a ktoś z własnej inicjatywy robi wszystko by się udało i by autko ożyło i jeździło super. Potem (wybaczcie może nie taka nazwa - ale się nie znam na tym) diagnoza padła na jakiś chyba czujnik położenia przepustnicy czy składu mieszanki - ale to nie było to też. Następnie Koledzy zabrali się za aparat zapłonowy,świece, kable, zapłon i wszystko w tym miejscu. I po kolejnych kilku godzinach i kilku kawach dalej nie było wiadomo co Colcikowi właściwie jest. No i WRESZCIE !!! Koledzy znaleźli - diagnoza padła na (i tu znów żebym nie przekręcił bo to dla nie czarna magia) koło zębate (kurcze taka mała franca) wałka rozrządu, które nachodzi na wał pod spodem. Ono było wyrobione i nie można było zupełnie ustawić zapłonu, bo sobie po prostu tam latało. No to myślę sobie... jezuuuu, skąd w tym miejscu wziąć takie jakieś brudne kółeczko zębate I znów słyszymy: "no to idźcie na kolejną kawę a ja jadę do domu po takie kółko" i znów szczęki opadły - XXI wiek . A muszę dodać, że to już było przed po 22. Niestety kółeczka nie było. No to Panowie, którzy " znakomicie się uzupełniają" po prostu naprawili to co nie daje się naprawić ! A na końcu jeszcze okazało się, że jeszcze coś ze świecami i zapłonem itd. No i zrobiła się godzina 24 !
I teraz wyobraźcie sobie - ile czasu poświecili (od 16-24, a mogli pójść do domku spokojnie i odpoczywać), ile pracy, zaangażowania i serca włożyli w to by autko, które wjechało prawie nieżywe ożyło i jeździło ciesząc mnie i moją Panią. Ale wszystko tkwi po prostu w miłości do samochodów, do tego co się robi i do tego by ot tak zwyczajnie pomagać innym. To jest wspaniałe, bo tak mało przecież mamy tego w dzisiejszych czasach. I właśnie dla takich ludzi należą się NAJWIĘKSZE PODZIĘKOWANIA I OGROMNA WDZIĘCZNOŚĆ.
I tak po wielu godzinach naprawy w zimnie, brudzie (jej - ja jestem chory jak mam brudne ręce ) Panowie, którzy "są rewelacyjni" naprawili moje autko Po prostu cokolwiek bym teraz nie napisał, to nie oddałbym w pełni mojego szczęścia, zadowolenia i wdzięczności jaką dzięki nim mam w sobie.
BARDZO SERDECZNIE WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJE
Przyjmijcie proszę Wszyscy moje najgorętsze wyrazy szacunku.
Dziękuje i pozdrawiam
Romanek100 |
|
|
|
 |
Qbatcz
Mitsumaniak life is good!!

Auto: colt cj0
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 08 Gru 2008 Posty: 136 Skąd: Tczew
|
Wysłany: 19-02-2009, 17:35
|
|
|
no to gratulacje!! cieszę się że ta historia dobrze się skończyła
widzę że też jesteś prawdziwym mitsumaniakiem i nie pozwoliłeś "umrzeć" swojemu misiowi!! a takich ludzi jak ci którzy Ci pomogli jest tu na forum dużo
ja sam skorzystałem z pomocy krzyżaka który robi samochody siłą woli tak mu to idzie.
jeszcze raz gratulacje!! |
_________________ jak mogę to pomogę.. jak nie.. to nie
Piszę poprawnie po polsku.
 |
|
|
|
 |
kartomaniak gti
Forumowicz stary kartingowiec

Auto: CA5A ,Corsa B, Star 28 :)
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 5 razy Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 1073 Skąd: wrocław
|
Wysłany: 19-02-2009, 18:17
|
|
|
ze świecą takich szukać.... pozdrawiam ów magików i Ciebie Romanek100, |
_________________
 |
|
|
|
 |
Hugo
Mitsumaniak srebrny szatan

Auto: EA5A Avance '01 & SS 1,6
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 521 razy Dołączył: 06 Sie 2006 Posty: 21949 Skąd: Wolsztyn
|
Wysłany: 19-02-2009, 20:22
|
|
|
Łza się w oku kręci jak się to czyta. Szkoda, że takich ludzi jest coraz mniej, ale najważniejsze, ze jeszcze w ogóle są. |
|
|
|
 |
Krzyzak
moderator mitsumaniak uczestnik I Zlotu MM

Auto: E32, CR29, 5F, DCJ, 7N, Y2
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 645 razy Dołączył: 28 Kwi 2005 Posty: 24321 Skąd: był Malbork, teraz Gdańsk
|
Wysłany: 19-02-2009, 20:44
|
|
|
ciesze sie, ze wszystko OK
pamietam kiedys podobna akcje z kolem zebatym - kolegi ojciec w warsztacie naprawil przez dospawanie brakujacego elementu
polksiezyc na wale wyrobil sobie dziure i zaplon skakal dynamicznie - auto niediagnozowalne...
ale naprawilismy je z Josie |
|
|
|
 |
Maciejos
Mitsumaniak

Auto: Mitsubishi Galant SE 2.5 V6
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz Dołączył: 29 Sie 2007 Posty: 412 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 20-02-2009, 00:37
|
|
|
Romanek100 napisał/a: | (choć inni pseudo-mechanicy od ECU stwierdzili jego zgon całkowity) |
Skąd ja to znam. Gdy te patałachy z przeróżnych (pseudo)zakładów nie wiedzą jak naprawić samochód, to zazwyczaj stwierdzają, iż jest już nie do naprawienia
Cytat: | I teraz wyobraźcie sobie - ile czasu poświecili (od 16-24, a mogli pójść do domku spokojnie i odpoczywać), ile pracy, zaangażowania i serca włożyli w to by autko, które wjechało prawie nieżywe ożyło i jeździło |
To się nazywa po prostu profesjonalizm.
Cieszę się,że Twój Colciak odżył - ja z moim i pseudo-fachowcami męczyłem się pół roku !!!
Pozdrawiam |
_________________ Przygoda z Mitsu nadal trwa
Mitsubishi Galant SE 2.5 V6 - 2015 - do teraz (first love...and the last...)
RIP - Nissan Primera P11 2.0 - od 2015 do 2015 (zostały żyletki)
RIP - Lancer CB4A - od 2014 do 2014 (zderzenie z dzikiem)
Colt GTi CA5A - od 2010 do 2013 ...ehhh..."No Gti No Fun" jak to mawiał Rafamalk...
Colt CA4A - od 2007 do 2010 - moje pierwsze auto...płakałem, gdy odjeżdżał w siną dal... |
|
|
|
 |
|
|