Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki Strona Główna Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 


W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu.
Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.

Poprzedni temat «» Następny temat
Mitsubishi Colt GTi
Autor Wiadomość
mkm 
Forumowicz

Auto: Colty
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 187 razy
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 14126
Skąd: Krakow
Wysłany: 01-01-2016, 22:36   Mitsubishi Colt GTi

Kolejny rok, kolejny Colt CA, kolejne gti :D

Tym razem temat troszkę inny.

Będzie bardzo dużo tekstu, a trochę mniej zdjęc (przynajmniej na początku).

Powód prozaiczny - ilość zdjęć, które chciałbym wrzucic zajęłaby mi całe wolne miejsce na hostingu, a przeklejanie adresów fotek zajęłoby mnóstwo czasu, więc wymyśliłem coś innego.

Slideshow czyli zwykły pokaz zdjęć na YT, który dopełni treść - wrzucę go pod koniec części opisowej.

Zdjęc jak zobaczycie jest sporo (i cały czas przybywają kolejne :biggrin: ), są nawet jakieś filmiki, ale nie wiem czy uda się je wpleść w me dzieło.
Jak zwykle starałem sie, żeby było w miarę ciekawie... nie wiem czy się udało.
W tekst wklejam zdjęcia, żeby było bardziej kolorowo i żeby się samemu nie pogubić.

Zabierałem się do opisania Colta już kilka razy, ale sytuacja była tak dynamiczna... że cały czas nie wiedziałem co z nim robić.
Zostawiac czy nie zostawiac?
Nagłe zwroty akcji, chwile zwątpienia, euforia, i cały czas niepewność czy go zostawiać, rozbierać czy sprzedać...

Mentalna huśtawka (w sumie to do dziś - bo akcja w toku) od radości po rozpacz, od rozpaczy po radość i tak w kółko...
Działo się, oj działo. :badgrin:

Ale po kolei...

Zaczynamy dzień przed przed niespodziewaną i nieoczekiwaną akcją.

Późne godziny wieczorne, dawno po dobranocce, gdy nagle dzwoni Jogurt.

Jogurt, bez powodu nie dzwoni, zwłaszcza w godzinach późnowieczornych, więc zoskoczony byłem mocno.
Okazuje się, że jest temat - ogłoszenie z silnikiem do gti.
Na zdjęciach z ogłoszenia widać jakies auto i są ekstrasy.
Jogurt chce owiewki - podobno OEM.

Trzeba jechać, oglądnąc, kupić i zdemontować, żeby typ nie połamał.

Ogłoszenie pamiętam: swap za 900zł - amatorów swapa jest wielu - cena była dobra, więc nawet się na tym nie skupiałem.
Okazuje się, że wisi - nowe.

Odpalam tablicę i widzę, że cena nieco spadła, doszły zdjęcia - faktycznie auto z owiewkami, srebrne w miarę kompletne, pukniete z przodu.
Jogurt mówi, że jest opcja wzięcia w całości.

W tym momencie dostrzegam szyberdach - coś co odkąd mamy Colty zawsze chciałem mieć - uwielbiam szyberdachy.

Sam szyber w CA nie był popularny.
Znalezienie oryginału, dodatkowo na dobrym poszyciu - nie jest łatwe - ogólnie znalezienie "zwykłego" zdrowego dachu robi sie już mocno skomplikowane.

Osobiście oglądałem kilkanaście Coltów z dziurą w dachu i było słabo... nawet bardzo słabo.
Jak już się trafiał to w stanie nadającym sie jedynie na śmietnik (albo uzupełnianiu braków w ASO - a tam składowe szyberdachu się cenią)
Myślę sobie - spokojnie - kolejny szrot, nie przypalam się, pełny luz, wdech - wydech.
Pojechac warto - sporo części pozyskam... Jogurt, będzie miał owiewki...

Następnego dnia pojadę, oglądnę.
To co Jogurt chce to wezmę, sam sobie tez coś wybiorę, może urżnę dach, może kupię całość...

Dzwonię do sprzedającego.
Faktycznie auto stoi pod Krakowem, a w sumie nawet w Krakowie.
Myśle sobie... pogadamy, zobaczymy... jak się nie zdyskwalifikuje w pierwszej rozmowie to jadę.

Stoi od roku.
Nie ruszane, nie przepalane, chłodnica rąbnięta, akumulatora nie ma, odbiór na lawecie.
Środek? Nienajlepszy.
Korozja? Znikoma.
Kto sprzedaje? Pośrednik.

Ogłoszeniodawca wziął auto do zrobienia, bo auto kolegi... ale części drogie, model nietypowy, roboty dużo, wyjazd za granicę... Jednym słowem mina... ubezpieczenie wygasa na dniach, oni z kolehgą jadą do Anglii, więc parę części chcą sprzedać, a jak nie zejdzie do jutra to złomują całość.

Myślę sobie, że popełnili typowy bład wyceny...
Policzyli na częściach z 1.3, sprawdzili dostępnośc in wyglądało to super.
Niestety na 1.8 robi się kwota nieadekwatna do wartości, którą można wziąc za całe auto...
Miała być spekulacja, a okazała się mina.

Dla nich mina dla mnie occasione jak mawiają Włosi lub promocja w języku ojczystym, bo mam od groma części do tego Colta.

Umawiamy się na następny dzień.

Rano wstałem lewą nogą.
Za oknem deszcz.
Patrzę na zegarek - trzeba jechać, bo sprzedającego na miejscu oczywiście nie ma - będzie dojeżdżał...

Z nadzieją przekręcam do gościa.
Może się rozmyślił, albo mu coś wypadło... miałem niemoc...

Nie wypadło, nie sprzedał (choć tłumy kupców juz bilety na pociągi kupowało lub przyczepy organizowało, żeby po fanty z tego cuda przybyć).
Nie przybyli... Możemy się umawiać.

Wtedy pierwszy raz dopadło mnie przeczucie, że będzie mój.
Dzwonie do laweciarza z info, że na wczesne popołudnie może być potrzebny transport.

Deszcz leje coraz bardziej, ale ja już podpalony jadę.
Trafiam w miarę gładko.

Na miejscu "zakład" mechaniki pojazdowej.
Ktoś tam, coś tam dłubie w szopie, jakaś E36 się szpachluje, co jedna fura tym optymizm bardziej spada... ale... na szczęście dostrzegam bohatera całego zajścia.


Srebrny, kompletny, wcale nie tak mocno walnięty.

"Paczę ja paczę" i co widzę?
Polift!
Patrzę na zderzak (największa różnica przed/politf), połamany, bo połamany, ale do uratowania.
Kierownica jest, tapicerka jest... coraz bardziej mi się podoba.

Sprawdzam VIN "5" jest "S" jest.
Masę już chłopaki wyskrobały... (głupota ludzka nie zna granic... bali się, że jak wyjmą silnik to waga się nie będzie zgadzać, więc zamiast odwiercić całą tabliczkę, zeskrobali masę...)

Jest tez elektryczny szyberdach w niepordzewiałym dachu.


Auto podoba mi sie coraz bardziej - tym bardziej, że wszystkie 9lub prawie wszystkie) części mam.
W dodatku Gti jest już bardzo rzadkie, a polifty są jeszcze rzadsze.
Już wiem, że go chcę.
W całości.

Co ciekawe auto znane mi z "internetów" - niegdyś sprzedawane za chore pieniądze.

Nawet się chyba przez "Kolejny GTIK na tapecie" na naszym Forum się przewinął.

Faktycznie było bardzo ładne, ale... mroczną przeszłość miało za sobą i to już na starcie w PL-u.

Historia, historią, przeszłośc przeszłością, a ja skupiam się na przyszłości.
Już jestem na 100% pewny, że go chcę - nabieram pewności, że zaraz go kupię.
Pozostaje pytanie za ile...

Pośrednik rozpoczyna snucie pajęczyny przy pomocy baśni z tysiąca i jednej nocy.
Tym mi podpada, więc już przynajmniej nie mam wyrzutów tylko zaczynam negocjowac z osobą, która uważa, że profesjonalnie zajmuje się handlem autami.

Zaczyna 'profesjonalną" zwyczajową śpiewkę...
Auto szanowane, doinwestowane, mały przebieg, mocne, mała rakieta, na tor idealne, same hamulce kilka tysięcy pochłoneły, silnik brzytwa, właściciele nowych aut na światłach pytają co tam siedzi, gdyby nie wyjazd zostawiłby dla siebie i robiłby... :mrgreen:

Słuchając tych wszystkich opowieści oglądam Colta, czasem o coś dopytam, ale daremny trud, bo człowiek wpadł w trans i niesie go fantazja... choć przyznam szczerze, że było o czym fantazjować, ponieważ faktycznie nie licząc "drobiazgu" pt. "Dzwon", stan Colta byłby całkiem zadawalający.

Faktem tez jest, że od stanu zadawalającego do wzorowego droga daleka.
Rdza jako tako opanowana, wizualnie nie straszy... warty grzechu.

Uwielbiam podchody, uwielbiam się targowac, ale nie jak leje i nie przy aucie, którego wartość jest liczona poniżej złotego za kilogram... a już postanowiłem, że dam poniżej złotego... dużo poniżej. 8)

Kończąc luźną wypowiedź na temat niskalanej historii omawianej ruchomości wypalam w twarz ofertę nokautującą... w tym momencie idziemy vabanque -jak się nie przyjmie to mamy pozamiatane.
uważamy też na feedback - niektórzy toczą pianę :wink:
Przeciągłe spojrzenie, dwa westchnięcia i rzucam kwotę "pińset".
troszkę zabulgotał, ale oferta została przyjęta spokojnie.
-"Mało!"
No to jak mało to przechodzimy do konkretów, czyli nakreślam szanownemu sprzedawcy minusy padliny i wstępny kosztorys.
- "Silnik! On wart wiele! Silnik panie brzytwa!"
Spawdzam co to za brzytwa.
Wg. głównego "majstra" nie sprawdzę, bo nie ma paliwa, akumulatora, rok nie odpalany, chłodnicy nie ma.

No co jest?
Warsztat i nie potrafią auta uruchomić? Przeciez podobno elektryk ogarnął instalacje, a silnik chodzi jak szwajcarski zegarek...

Wjeżdżam na ambicję "mechaniki pojazdowej" - znajduje się starter, jest tez jakby co litr paliwa - można palić :biggrin: .

Silnik jak to w sprawnym Miśku, odpala z pólobrotu, ale "brzytwa" to to nie jest i 10 numerów z toru tego nie zmieni...

Są wycieki, są resztki wyrwanej na chama instalacji gazowej, powiercony kolektor, potargana wiązka itp. itd.

W zachwyt nie wpadam - ale chcę go mieć. :twisted:

Jak cena sztywna to proponuję inny deal.
Oni wymontują silnik jak tyle warta jest ta "brzytwa" i to razem ze skrzynią, a co?
Ma się ten gest :mrgreen: i wieczorem jestem po budę.

Niestety w takim układzie więcej jak 300zł nie zapłacę.
To także przyjął dośc spokojnie i już wiedziałem, że ma zielone światło i że może tanio sprzedać.

Dla niego to bardziej "pozbycie się problemu" niż faktyczna "sprzedaż"... lub TU dobrze zapłaciło.

Samej budy nie sprzeda, bo nie ma czasu na zabawę w demontaż (co jest? :shock: w ogłoszeniu były częsci :mrgreen: same się przecież nie wymontują)

Pięć stów nie przejdzie, ale osiem już tak.

Osiem dla odmiany nie przejdzie u mnie, bo nakłady jednak spore, auto pełnoletnie po czołówce z Golfem, przed czołówką też w stanie średnim, a gość zaczyna mnie irytować, więc żeby nie przeciągać, daję sześć stówek i mogę od razu wołac lawetę.

-"Mało!".
Siedem stów i zabiera koła.
Od dawna już "jesteśmy w domu", więc daje te siedem bez kół, ale z zastrzeżeniem, że transport pokrywa on, a umowę podpisac przyjedzie właściciel.
Poszło. :mrgreen:

Tym sposobem mogę kupić najtańszego Colta w dośc długiej historii posiadania tego modelu... :twisted:

Nie chwalę jednak dnia przed zachodem słońca - sprzedający dzwoni do właściciela, który na szczęscie jest w domu i mieszka niedaleko i on także zgadza się na kwotę.
Chwilę później przyjeżdża.

Poznaję sypatycznego właściciela Colta, dowiaduję się paru szczegółów spotkania z Golfem, dowiaduję się o kilku naprawach.
Spisujemy umowę i podaje pośrednikowi adres mojego blacharza.

Dwie godziny później Mitsubishi Colt CA5A z roku 1995 zostaje przywiezione do warsztatu.



Zgodnie z umową wymieniamy koła, zakładam akumulator, żeby sprawdzić co w sumie kupiłem - już na spokojnie, bez teatru, przejechac kilka metrów wzdłuż płotu...

Muszę przyznać, że auto mnie mile zaskoczyło.
Odpaliło bez problemu, biegi wszystkie, sprzęgło nie ślizga, mimo petardy w przód jedzie prosto.

Cały "wypas elektryczny" działa.
Ładowania brak (o tym wspominał właściciel, że się zatarł alternator).

Podłużnica podbita, pas do wyrzucenia, zderzak, maska, błotnik, wiązka, kilka części do komory - chłodnica, puszki, alternator, kilka plastików, ale szkód wielkich nie ma no i szyberdach działa!



Pierwsze foty srebrnego cuda.

Tył całkiem całkiem, nie licząc agro super hiper końcówki WM Szport dospawanej do tłumika...




Środek zatyrany... wersja oficjalna jest taka, że bawiły się w nim dzieci - małe dzieci... i to one tak połamały, zdemolowały... :badgrin:
Mnie to bardziej wygląda na lenistwo przy demontażu car audio. :doubt:


Ale to już mało istotne - poniżej 55groszy za kilogram nie ma co wybrzydzać :twisted:

Fotel kierowcy przetarty, agro podświetlenie w kolorze "fiolet", "piękne" aluminiowe dodatki.

Silnik kompletny - niestety po gazie.
Rozpórka na bank "customowa" i na szoł pod remizę.
Ogólnie syf straszny w dodatku miękki :roll:


Co ciekawe, żeby przykręcić to badziewie, ktos podciął wzmocnienia maski, bo się nie zamykała...

No i przód...

Na szczęście "slizgnął" się narożnikiem, więc uszkodzenia głęboko nie doszły.




Do tej chwili praktycznie sama euforia i szczęście.

Piękny polift w cenie złomu!

W dodatku cały przód mam w kolorze, bo wysłałem na złom Srebrniaka...
Dwie pieczenie na jednym ogniu.


Radość - wielka radość - kilka dni w blacharni, elementy w kolorze, więc robimy jak to sie mówi "bez malowania", praktycznie wszystko mam - kilka złotych i będzie fajne Colcisko.

Rano po ochłonięciu, zadałem sobie pytanie:
- Po co mi ten Colt? Kolejny Colt...
Odpowiedzi nie znalazłem.

Stwierdziłem, że wątpliwości zrodziły się z tego, że auto krótko widziałem i się nim nie nacieszyłem.
Pojechałem sie nim cieszyć.

Niestety... radośc nie trwała długo.

Zaczęliśmy go wnikliwie prześwietlac i okazało się, że uszkodzony narożnik to Pikuś... prawdziwa mina ukryta jest po drugiej stronie.

Lewa podłużnica krzywa, naprawa blacharska zrobiona na typowe "odwal sie", trochę drutowania, trochę siły... naprawa stodołowa po kosztach.

Nie wiem czy właściciel koloryzował opisując mi swoją "dynamiczną" jazdę, "przeloty" autostradą, ale ten Colt jako typowy "czteroślad" w dobrym stanie nie był i osobiście raczej bym go nie upalał... a stan trwał od lat...

Tu skrzydła mi podcięło.

Zwłaszcza, że nienaprawiona szkoda lata temu pociągała za sobą kolejne awarie...

Alternator szlag trafiał, bo ktoś dopasował jakies plastkiowe nadkole tak, że cały syf spod koła walił prosto w alternator, brakujące korki, sztukowane plastiki, luźne sanki, podcięte mocowania, "podklepywanie" i "sztukowanie" zamiast profesjonalnej naprawy, jakieś obejścia, patenty itp. itd...

Tu z resztą jest śmieszna sprawa, bo zamiast zmienić nadkole i mieć problem z głowy, ktoś zamonował sobie woltomierz, żeby widziec kiedy alternator przestaje ładować... a jak wreszcie stanął to najprościej było uciąc pasek... a co!
Można i tak.

Ogólnie nie mam prawa narzekac, ani coś złego pisac, ale to teraz przy tej kwocie na luzie można się pośmiać, ale jakbym go kupił te parę lat wcześniej za te chore pieniądze od "sympatyka marki vel. handlarzyny" to bym nie darował...

Znamiona "wady ukrytej" wyczerpane.

Humor mi siadł, ale tylko na chwile.

Lista punktów zaczęła sie niebezpiecznie wydłużać zapadła decyzja - na części!

Ale kto kupi części, gdzie je trzymac, użerać się z kupującymi, przypominać, wysyłać, pamietac o tym... bez sensu...

No to podpicować i fruuu... na handel.

Ale... kilkudziesięcioletnie auto... chętni pewnie będą pisać, że "nie mam na benę"... "opuściłby pan na gaz"... itp bzdety, które sugerują wskazanie działu "rowery".

Szkoda czasu, zdrowia i kasy...

Żeby nie pogrążyć się w czarnej rozpaczy postanowiłem zwrócić się po pomoc do "internetów".

Na naszym Forum dokonaliśmy wstępnej wyceny "gtika w normalnym stanie".

Ponieważ ludzie się już dawno poprzesiadali na inne modele uznałem, że dopytam jeszcze na CM - naszej i niemieckiej.

Wybrałem kilka osób, które wydawało mi się, że mają wiedzę (przynajmniej tak wywnioskowałem z zamieszczanych postów) i wysłałem zapytania.
Niestety - to nie był dobry pomysł.

DE - to jednak inna strefa walutowa i inny przelicznik... a nasza krajowa CM... cóż... przemilczę...

Tak czy owak po drobnych zawirowaniach wspólnymi siłami ustaliliśmy budżet na 4tyś i dziękuję tu tym wszystkim, którzy zaangażowali sie w moje ";problemy" - chłodne spojrzenie z boku jest bardzo przydatne.

Gdy górna granica inwestycji była znana zacząłem kosztorysować dokładniej i zwozić części.

Przód pozyskałem ze sporym zapasem - dziewiczy ze Srebrniaka.






Pozostałe części wydobyłem z czeluści magazynów łącznie z OEM-ową chłodnicą do gti-ka, którą kupiłem w "pakiecie" chyba w 2008-ym lub 9-tym.
O dziwo jeszcze działa, ale patrząc na nią to jej dni są policzone :mrgreen:

Gdy wszystkie części zostały zgromadzone nie pozostało nic innego jak czekac na wolny warsztat.

Plan działań został nakreślony, punkty pomiarowe zorganizowane, dla pewności sprawdzone na dwóch innych Coltach.
Pozostało spokojnie czekać...
 
 
eremita 
Mitsumaniak

Auto: Outlander III DID
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 17 razy
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 2505
Skąd: Poznań
Wysłany: 01-01-2016, 23:09   

Graty zakupu :mrgreen: Czekam na dalszy rozwój zdarzeń :wink:
 
 
jacek11 
Mitsumaniak
Yatsu~eku

Auto: EA2W Żółwik, Outlander CW8W
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 122 razy
Dołączył: 07 Lis 2007
Posty: 11097
Skąd: Radomsko
Wysłany: 01-01-2016, 23:15   

Nareszcie jakieś konkrety :P ile to można czekać :wink: :mrgreen:
_________________

 
 
 
sveno 
Mitsumaniak


Auto: Galant V6 Avance SE
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 58 razy
Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 5141
Skąd: Nowy Sącz/Winterthur
Wysłany: 01-01-2016, 23:30   

aaa o ten był na spocie :)
a to mi mówią, że mam nie równo pod kopułą kupując kolejnego Galanta :twisted:
Graty.
_________________
Życie jest zbyt krótkie, by jeździć Dieslem :)
Gość --->"Rekińczyk"<---
"spotykając innego uzytkownika Gala to tak
jakby się kogoś znajomego spotkało - nie umiem tego wytłumaczyć
i nie doświadczyłem tego jeżdżąc innymi markami" by dzordz8

 
 
 
robertdg 
Mitsumaniak
SnowWhite


Auto: Galant Sport 98' EAO 2.0 16V
Zaproszone osoby: 1
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1300 razy
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 23634
Skąd: KSSE
Wysłany: 02-01-2016, 09:32   

Kontynuuj ten bestseller :P
_________________
Gość zobacz mojego Galanta :rolleyes:
Jeżeli nie żyjesz na krawędzi, to znaczy, że zajmujesz za dużo miejsca
"Jesteś jedyną osobą na świecie, która może wykorzystać Twój potencjał" - Zig Ziglar
W naturze człowieka leży rozsądne myślenie ale nielogiczne działanie
 
 
tomasek 
Mitsumaniak

Auto: VOLVO XC60 MINI ONE
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 28 razy
Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 7248
Skąd: stolica wschodu
Wysłany: 02-01-2016, 09:41   

Szaleniec ale gratulacje :mrgreen:
_________________
__________________________________________
 
 
Bizi78 
Mitsumaniak
Reklamożerca.


Auto: MSS 1.3 family 01r.
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 820 razy
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 20958
Skąd: Częstochowa
Wysłany: 02-01-2016, 09:56   

Właściwie to nie wiem czy gratulować, czy współczuć :mrgreen: .
_________________
Gość zobacz moją zieloną żabę :D .
 
 
Sunderland86 
Mitsumaniak


Auto: Mitsubishi Galant EA2A
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 11 razy
Dołączył: 30 Lis 2011
Posty: 1050
Skąd: Ostróda
Wysłany: 02-01-2016, 12:53   

Historia niczym u Hitchcock'a, najpierw trzęsienie ziemi a później napięcie rośnie...

Wytrwałości!
_________________
28.04.2014 [*]
 
 
apg2312 
Mitsumaniak


Auto: Honda Accord VII 2.0 2003
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 90 razy
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 2309
Skąd: Chorzów
Wysłany: 02-01-2016, 12:59   

Cytat:
Właściwie to nie wiem czy gratulować, czy współczuć :mrgreen: .

Tak, czy tak, w sumie jest okazja na flaszeczkę ;)
_________________
Adam
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Nigdy nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, później pokona doświadczeniem...

 
 
 
Hugo 
Mitsumaniak
srebrny szatan


Auto: EA5A Avance '01 & SS 1,6
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 521 razy
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 21936
Skąd: Wolsztyn
Wysłany: 02-01-2016, 17:41   

Zacznij pisać książki :mrgreen:
Świetna historia, trochę mi się przypomniało jak kupowałem swojego CAO.
Zazdroszczę szyberdachu (mam nadzieję, że już niedługo), też je kocham, wolałbym auto bez klimy, ale z elektrycznym oryginalnym szyberdachem :D
 
 
Andrew 
Mitsumaniak
01954/KMM


Auto: EA6A 4D68, Koleos DCi
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 50 razy
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 13646
Skąd: Lubelskie
Wysłany: 02-01-2016, 20:40   

Prawdziwy coltmaniak :wink:
_________________
Gość zobacz temat 4D68 i 4G13 PB, DA4A oraz Kolos :wave:
Mercedes W212 E350CDI 2015 r.: 07.2024
Citroen DS4 2012 r.: 11.2022
Mercedes W212 E200CDI 2011 r.: 01.2021-06.2024
Mercedes W245 B180CDI 2005 r.: 02.2020-11.2022
Renault Koleos 2.0DCi 2008 r.: 03.2018
Mitsubishi Carisma DA4A 1998 r.: 03.2017-03.2018
Kawasaki ER-5 2001 r.: 03.2015-06.2016
Mitsubishi Galant EA6A 1998 r.: 08.2009-12.2019
Mitsubishi Colt CA1A 1992 r.: 12.2007-03.2017
Renault Safrane 2.2dt, 1997 r.: 08.2007-07.2009
Mitsubishi Galant E34A 1992 r.: 04.2005-06.2007
 
 
mkm 
Forumowicz

Auto: Colty
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 187 razy
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 14126
Skąd: Krakow
Wysłany: 03-01-2016, 13:12   

No to lećmy dalej z tą grafomanią :D .

Na wolny warsztat chwile miałem czekać
Nawet dłuższą chwilę...wiosna? Początek wiosny? Jakoś tak.
Nie naciskałem, bo sie nie spieszyło, a cały czas miałem nadzieję, że da się go dobrze zrobić, więc tym bardziej nie popędzałem.

To dlatego usunąłem temat z Naszych Misków...
A co jeśli okaże się, że jednak jest mocniej uszkodzony niż się początkowo wydawało i nie uciągnę z odbudową?
Opis cuda, a potem cudo czeka, czeka i kasacja cuda.
Niezbyt dobrze :P

Pewnego pięknego słonecznego dnia zupełnie dla mnie niespodziewanie okazało się, że jest czas i miejsce.
Ktoś tam wyskoczył, na coś kasa nie wpłynęła...
Coś nie zostało przywiezione do czegoś...
Tak czy owak do dyspozycji tydzień.

Po demontażu pierwszych uszkodzonych elementów można było w pełni ocenić skalę trudnosci zabiegów potrzebnych do powrotu Colta na drogi.

Przypominam, że wcześniejsze oględziny nie zakładały większych pułapek :twisted: .


Jak miało nie być niespodzianek, a robota taka szybka i prosta, to żeby było zabawniej przypomniałem, że oprócz popryskania sprayem nie zamierzam nic lakierować, a tym bardziej szpachlować.

Więcej dawców także chwilowo nie posiadam, więc obowiązuje zasada: "saper myli sie tylko raz" i drugiej próby być nie może.

Początkowo szło dobrze - nawet bardzo dobrze.

Niestety...
Wcześniejsi partacze, zamiast spróbować naciągnąc podłużnicę, pozaginali tylko garby, żeby było mniej widać (czyt. wbili je młotem).
Resztę doklepali i spasowanli do krzywej podłużnicy (wyjaśniła się zagadka patentów przy zderzaku :roll: po prostu brakowało kilku centymetrów :axe: ).

To nie pomyłka... centymetrów, a nie milimetrów.

Nawet rozpórka została na chwilę rozgrzeszona za podcięcie maski, jak przód był tak efektownie krzywy, ale tylko na chwilę, bo i tak była dziadowska.



Po wstępnych pomiarach jasne było, że bez zrobienia lewej strony za prawą nie ma się co zabierać.
A lewa strona to same problemy...
Przynajmniej w porównaniu do prawej :mrgreen:

Podłużnica jest mocno wzmacniana pod łapę silnika.
Strzał trochę ją odgiął i wydawało się, że sytuację poprawił, ale tylko wizualnie..

W rzeczywistości osłabił ją na tyle, że zaczęła pracowac na zagięciach...
Bez wyciąganięcia całego zespołu napędowego nie ma pola manewru od strony silnika, a od strony koła trzeba byłoby ciąc "w ciemno", bez pewnosci na co się trafi. :roll:

Kolejna załamka i dół psychiczny.
Można oczywiście wyciągnąc silnik, ale przy bajzlu z instalacją (stłuczka plus LPG)przeciągnęłoby to robotę o ładnych parę dni.

Jeżeli silnik byłby na wierzchu to grzech nie porobić tego co trzeba...
Na to nie byłem przygotowany, ani czasowo, ani finansowo. :doubt:

No i głupio pchac kasę w coś co tak na dobrą sprawę nawet nie wiadomo jak jeździ...
Potem było tylko gorzej....

Okazało, się, że nawet bez silnika nie będzie dojścia, żeby ten fragmentm poprawnie naprawić.

W środku podłużnicy chytrzy japońscy bracia zrobili tak skomplikowane origami, że nie ma za bardzo jak się do tego zabrać.

Wymiana całej podłużnicy tez odpadała.

Humor siadł totalnie. :evil:

Odpuściłem temat poprawiania starych szkód - tyle jeździł z krzywą to nie widzę przeciwskazań, żeby nie mógł jeździć dalej...

Humor od razu się poprawił, zadecydowałem i ogłosiłem wszem i wobec: Zostawiamy!

A za chwilę dowiedziałem sie, że nie będzie to niemożliwe...

Doszliśmy do punktu bez odwrotu.

Albo naprawiamy wg. wcześniejszych założeń i jest fabryka, albo niszczymy mój dziewiczy pas, sztukujemy i o "fabryce" zapominamy...

Zeby było bardziej dołująco, jak nie wyprowadzi się podłużnic to nie ruszy się kolumn...
Jak nie ruszy się kolumn to przód będzie zadarty...
Jak przód będzie zadarty to o jakimś dokładniejszym pasowaniu mozna pomarzyć... :roll:

Geometrii bezpieczniej będzie także nie sprawdzać.
Po co się narażać na niepotrzebny stres?

Nie muszę chyba pisać, że oczami wyobraźni widziałem już ogołocone nadwozie na złomie... bo nagle zaczynało wychodzic, że Colt i dla mnie stanie się miną... :evil:

Jak już się pogodziłem z losem, powrócił master metaloplastyki ze studiów przekrojowo-strukturalnych japońskiej myśli technicznej przełomu lat 80/90 i stwierdził, że jak Colt może iść na żyletki to zaryzykuje i dostanie się do wzmocnień od strony koła.

Rozetnie podłużnicę i jak nie będzie jakiś pułapek w postaci wymyślnych blaszek to to zrobi... ale jak trafi na kolejne kątowniczki to pozostanie tylko huta via złom.

Jak powiedział tak zrobił i nastąpiła już totalna destrukcja.



O dziwo gtik zaczął współpracowac i wiecej niespodzianek nie było.

Przód nabierał kształtów, ale nadwozie wciąż cierpiało.

Łańcuchy, prasy, rozpieraki i inne narzędzia tortur znęcały sie nad nim od rana do wieczora.

Ciągnięcie, klepanie, ciągnięcie, klepanie i pomiary, kontrole, pomiary, kontrole i znowu... ciągnięcie, rozpieranie, klepanie i mierzenie i sprawdzanie...

Przy okazji wyszło, że Czarnucha też przydałoby się kilka milimetrów pociągnąć... :mrgreen:


Stopniowo i bardzo powoli podłużnice przestawały sprężynowac, naprężenia się zmniejszały wszystko wracało na swoje miejsce.

Lewa podłużnica zachowała się do końca elegancko i zabieg się powiódł.


Pas wszedł jakby by nic się wcześniej nie wydarzyło.
Radość pełna - owacje na stojąco :mrgreen:

Colt z powrotem zaczynał przypominac auto.


Wskazówka radości rosła z godziny na godzinę, więc trzeba było czegoś, żeby człowiek z tej radości nie oszalał...

Kandydat znalazł się szybko... zderzak.

Podczas przymiarki blach okazało się, że jedynie drzwi będą się trochę odcinac (patrząc z przodu jest różnica, patrząc z tyłu nie ma różnicy - taka sztuczka), ale reszta jest praktycznie trafiona w odcieniach i nie do odróżnienia.


No i wtedy zderzak ukazał w pełni swój piękny jaskrawosrebrny kolor podczas, gdy reszta jest srebrnozłotawa. :roll:

Na tym zdjęciu najlepiej widac różnice w kolorach.


I tak początkowe hasło przewodnie "na lakierze się nie jeździ" przestało być aktualne.

Jak przód ma tak dobrze wyjść to zderzak zepsuje cały efekt...
Zbyt fajnie zaczynał już wyglądać... trzeba malować 8) .

Telefon do lakiernika, czy na dniach ogarnie mi zderzak... tyle, że bez auta...
Ogarnie. :D
Bez problemu :badgrin:
No to dorzuciłem jeszcze listewki, których ktoś kiedyś się z gtika pozbył. :twisted:

Prace blacharskie się kończyły.


Pozostało z grubsza zapodkładować, dokonać ostatnich poprawek i brać się za inne uszkodzone elementy.






Kolejnym elementem z gatunku tych bardziej wymagających była przednia wiązka.

Ucierpiała mocno.

Dostała też skrzynka z bezpiecznikami i przekaźnikami.


Najwięcej szkód "w kablach" zrobił akumulator i obudowa filtra powietrza.

Początkowo zaatakowałem temat samodzielnie.

Co trudnego jest w lutowaniu porwanych kabli?
Zwłaszcza gdy obok ma się drugą nieporwaną?

Porwanych nic, ale zmiażdżonych w dodatku w paru miejscach to już jednak dużo – przynajmniej dla mnie :mrgreen: .

Nie było sie co zastanawiac.
Trzeba było odstawić go do elektryka.

Przepłukałem brudasa, zapięliśmy go na hol do Czarnucha i zmienił lokalizację (początkowo na kilka godzin, ale utknie tam na dłużej :wink: )


 
 
Rafal_Szczecin 
Mitsumaniak


Auto: Volvo Amazon, Skoda Superb
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 89 razy
Dołączył: 15 Kwi 2005
Posty: 9211
Skąd: s kątowni
Wysłany: 03-01-2016, 14:26   

ogarnietych masz tych mechaniorow

chcemy wiecej !
 
 
Hugo 
Mitsumaniak
srebrny szatan


Auto: EA5A Avance '01 & SS 1,6
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 521 razy
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 21936
Skąd: Wolsztyn
Wysłany: 03-01-2016, 16:27   

Oczu nie idzie oderwać od takiej roboty...
 
 
Bartekkita 
Mitsumaniak

Auto: Galant 2.5 V6 kombi
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 12 Lut 2013
Posty: 1190
Skąd: Wrocław
Wysłany: 05-01-2016, 00:44   

czekam na więcej
_________________
Jest:
Citroen C4 Coupe VTS 2.0 177KM - Ryszard, 2017 - ???
Paulinowy - Saab 93 1.8t 01.2014r. - ???

Był:
Misiek - Galant, 1999 kombi, Avance, Nardi Torino. 05.2013 - 01.2018
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies) w celu logowania oraz do badania oglądalności strony.
Aby dowiedzieć się czym są ciasteczka odwiedź stronę wszystkoociasteczkach.pl
Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie ciasteczek na tej stronie, zablokuj je w opcjach Twojej przeglądarki internetowej.