 |
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki
|
|
Ogłoszenie |
W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu. Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.
|
Moje Galanty oraz Galant i Colt Baśki |
Autor |
Wiadomość |
Krzyzak
moderator mitsumaniak uczestnik I Zlotu MM

Auto: E32, CR29, 5F, DCJ, 7N, Y2
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 645 razy Dołączył: 28 Kwi 2005 Posty: 24278 Skąd: był Malbork, teraz Gdańsk
|
Wysłany: 23-12-2005, 11:23 Moje Galanty oraz Galant i Colt Baśki
|
|
|
Moja przygoda z Mitsubishi zaczęła się pod koniec lutego 2000 r. Ale muszę napisać jeszcze kilka faktów, zanim się z tą marką spotkałem. Otóż w 1999 roku zacząłem pracować. Byłem jeszcze na studiach i szukałem auta, które by pozwalało mi się łatwo przemieszczać między uczelnią a pracą. Zacząłem się interesować markami i podejmować wybór. Wtedy zdecydowałem się na… Forda Scorpio. Miał najlepsze wyposażenie w stosunku do ceny. Upatrzyłem sobie nawet takiego w Szczecinie – 2.9 litra, Klima, ABS to miał w standardzie. Ale od lat jeździłem wtedy siostry Audi (które – jak już wspominałem było jej najgorszym, bo najbardziej awaryjnym autem – nawet wcześniejszy Ford Fiesta 1.4 (czarny diabeł) był mniej awaryjny). Potem siostra kupiła Mercedesa i od tamtej pory wiedziałem, że kiedyś będę miał Merca – to było moje marzenie. Koleżanka mojej mamy miała sąsiada, który miał model 124, bardzo zadbany, ale niestety (teraz: na szczęście) go sprzedał. No i powróciłem do Forda, który to bardzo nie podobał się mojej Baśce. Ale w końcu zaakceptowała sedana – nawet zamówiłem sobie książkę do niego z WKŁ.
Traf chciał, że pod koniec lutego 2000 r. poszliśmy z Baśką na spacer. Zaszliśmy do pierwszego autohandlu i tam właśnie stał Galant. Rozglądałem się za Merolami, za Scorpio, ale Galant przykuł naszą uwagę (Baśki szczególnie). Oglądaliśmy go z każdej strony i co tu dużo gadać – był piękny – wyróżniał się sylwetką – taką lekką, proporcjonalną, wąskie i agresywne światła skierowane do przodu (a nie w sufit), 120 tkm przebiegu (a jakże). Oczywiście podszedł do nas właściciel komisu, trochę pogadał, pozwolił wsiąść, a potem zabrał nas na przejażdżkę. Dodam, że wcześniej jeździłem tym Audi – 3 biegowy automat – i jak wsiadłem do Galanta, to jak zupełnie inny świat (najlepsze fotele, cicho w środku, wszystko chodzi tak miękko i precyzyjnie itp.). Udało się ruszyć bez problemów, bez zgaśnięcia itd. i od razu się zakochałem. Sprzedawca dobrze wiedział – miał już ten manewr pewnie opracowany na innych klientach. Natychmiast wpłaciłem zaliczkę, potem jeszcze drugą i pojechaliśmy z właścicielem na sprawdzenie do serwisu aut japońskich i amerykańskich przy Grunwaldzkiej w Gdańsku. Tu gość mówi, że jest parę niedoróbek – m.in. cieknie spod głowicy. Ale miłość jest ślepa. Tydzień później, po wzięciu pożyczki w koncie i zapożyczeniu od mamy stałem się właścicielem Mitsubishi Galant GLSi rocznik 1991. Ucieszyłem się, gdy sprzedawca powiedział, że może palić nawet 8 litrów, bo wcześniej miałem zdanie takie, że auto ma być dla przyjemności i nieważne ile pali. Jakże się wtedy myliłem.
Ponadto handlarz się zarzekał, że nie było po wypadku – nie chciał mi pokazać dokumentów, a z nich jasno wynikało, że to unfal wagen, ale przyjechał na własnych kołach. Więc nie było źle.
Przyjechałem nim do Malborka, ubezpieczenie, rejestracja próbna. No i zaczęło się jeżdżenie. Oczywiście Stell V-Pover do pełna (ach ta siła reklamy). Po 3 tygodniach całkiem zielony zajrzałem na bagnet a tam ledwo widać coś na końcówce. Natychmiast pojechałem do kolegi, który ma sklep – kupiłem sobie bezpieczniki, żarówki no i litr oleju. Po dolaniu na bagnecie zrobiło się między min. a max – na połowie, tak jak być powinno. Znalazłem też kartkę, z której wynikało, że od ostatniej wymiany minęło 17 tkm. Postanowiłem, że zrobię coś z tą głowicę i dałem auto do ojca kolegi – miał warsztat i (jak na owe czasy) dość dobrze się znał na Mitsubishi (robił siostrze to Audi i nigdy nie było problemów z jego pracą, nawet kiedyś zrobił remont 4G15 i silnik ten pracuje do dziś bez problemów). No i wymienił mi olej, zrobił uszczelkę, simmering itd. Śmiałem się wtedy z cen, bo wiedząc o tej głowicy zadałem pytanie serwisowi z Gdańska i wyszło im, że części + robocizna to około 2000 zł. Podobnie zgrzytała mi 2-ka – koszt naprawy wyliczyli na 2500 zł. A w Malborku za wymianę uszczelki zapłaciłem razem 320 zł (simmering, uszczelka Ajusa (65 zł) – notabene na niej przejechałem potem 30 tkm, planowanie głowicy + wymiana uszczelki). Do tego doszło 100 zł za olej + filtr. No i probefahrt – na obwodnicy 180 km/h i jeszcze sporo gazu pod nogą. Ale dalej niepokoiło mnie, że temp. silnika tak spada podczas jazdy. Nikt nie wiedział co to może być. Wtedy chyba poznałem Tomka Kaźmierczyka (kwiecień/maj 2000) – on znał już Tomka Michalaka i powiedział, że może to termostat. Kupiłem za 21 zł i wymieniłem i wtedy stwierdziłem, że już jest super. Wkurzały mnie tylko obroty silnika, które dziwnie opadały przy puszczeniu gazu. Teraz po latach wiem, że przy wymianie uszczelki rozłączyli akumulator i ustawienia poszły w diabły. Ponadto chyba też kręcili śrubkami, bo za nic nie chciały się obroty ustawić. Mechanik polecił zmianę kabli – zmieniłem, nie pomogło. I wtedy podczas nocnej wyprawy do kobity nagle zaświecił mi się CHECK ENGINE. Spanikowałem – środek nocy, 80 km od domu, dookoła las. Ale auto jechało i nic złego się nie działo. Zauważyłem, że jak je zgaszę i odpalę, to na kilka km jest spokój. W ten sposób dojechałem i wróciłem. Potem przyszła wizyta w ASO. Pomędrkowali i powiedzieli, że jeden z kabli źle stykał, mocniej go docisnęli, skasowali 80 zł. Błąd znikł na dłużej, ale pojawił się po kilkudziesięciu km. Wtedy wysłałem fax, że nie naprawili usterki, ale już do nich nie pojechałem Bujałem się kilka tkm ze świecącym CE, zjeździłem kawałek Polski zupełnie się nie przejmując. Ale zanim to nastąpiło, to miałem swoje pierwsze bum.
Na łuku, przy oślepiającym słońcu facet znalazł się nagle przede mną. Ale po kolei. Ruszałem ze świateł, przede mną jakieś auto, tuż za światłami stłuczka. Zwolniłem więc i sobie tą stłuczkę oglądam. Nagle odwracam głowę a metr przede mną Tico. Nacisnąłem pedał i auto zanurkowało, ale nie było nawet miejsca na wytracenie prędkości. Facet w momencie uderzenia miał nogę na hamulcu i przejechał tak z 20m. Twierdził, że jechał przede mną, chociaż jestem pewien, że było to inne auto. Ponadto – kto jedzie z wciśniętym hamulcem? A skoro jechał (popołudniowy korek, sporo aut), to dlaczego w nikogo z przodu nie przywalił? Wydaje mi się, że wyjeżdżał z chodnika tyłem, bo pomyślał, że już nikt nie jedzie (na łuku tego nie było widać) i dlatego miał naciśnięty hamulec.
I tak oto rozwaliłem Misia. Było mi strasznie żal, ale za nieuwagę trzeba płacić. Na szczęście z ubezpieczalni dostałem tyle, że mogłem go naprawić 4 razy i jeszcze by zostało. Blacharz robił Galanta przez 1.5 miesiąca (miało być tanio) i też w nim trochę spartolił. Wymienił olej w skrzyni na nie taki jak trzeba, świece założył inne, włożył zakamienioną chłodnicę. W efekcie auto się grzało i 2x udało mi się zagotować wodę. Tak przegrzanym autem (chłodnicę oczywiście zmieniłem) jeździłem kilka tkm aż nagle zamrugała do mnie kontrolka oleju. Okazało się, że bagnet suchy – dopiero dolnie 2 litrów dało efekt. Od tamtej pory musiałem wozić ze sobą bańkę i dolewać ok. litr na 2 tkm. No i ciągle świeciła się CE. Tak mnie to wkurzało, że chciałem Misia już z 100 razy sprzedać, albo walnąć w kogoś, kto się nawinie, żeby jak najwięcej kasy wyciągnąć a jego rzucić na złom.
Jakoś we wrześniu CE znikło. Przejeździłem znów kilka tkm i się pojawiło jakoś w listopadzie. Szybka wizyta w ASO, czyszczenie przepustnicy, 120 zł i znów jeżdżę. Ale im zimniej tym gorzej z odpalaniem. Znów umówiłem się w ASO, ale przez 45 minut nie mogłem odpalić auta. Zacząłem kręcić śrubkami przy przepustnicy kompletnie je rozregulowując. W końcu odpalił. Diagnoza: czujnik temp. – 180 zł + 2 tyg. czekania. Co miałem zrobić – zgodziłem się, ale 2 dni później znalazłem gościa z takim czujnikiem. 40 zł, wymiana na miejscu i od tej pory już nie zobaczyłem CE.
Na 1 zimę auto poszło do garażu. Jakoś przejeździłem ją pociągami. Lato 2001 to znów trochę jeżdżenia, ale ze względu na pobór oleju dużo mniej niż wcześniej. Jakoś zimą 2001/2002 okazało się, ze niedaleko (100 m) ode mnie gość ma rozwalonego Galanta 1.8 z 1991 (miał banana). Auto było w super stanie, bo jego brat przyjechał z Niemiec i tu auto dostało w bok. Nie był więc sprowadzony na sprzedaż itd. Przebieg był niemal identyczny a gość chciał sprzedać go na części za 1800 zł, co wtedy stanowiło gratkę, bo auta nie były dostępne jak teraz.
Potrzebowałem nakrętek do kół, bo osiedlowy złodziej ukradł mi 4, więc zgłosiłem się do gościa. Od słowa do słowa wyszło, że za 1000 zł sprzeda mi silnik (który ładnie palił), nakrętki i dolny grill, którego po stłuczce nie mogłem dostać. Po wymianie silnika diametralna zmiana – byłem trochę niepewny i oczywiście bałem się znów brania oleju (w końcu przebiegi podobne) – ale teraz auto zaczęło ciągnąć jak szatan. Sam byłem w szoku, aż się popłakałem. Jedynie musiałem wymienić termostat ze starego silnika, bo w tym też padł. Zacząłem wtedy czytać strony o Mitsubishi. Oczywiście trafiłem na info o czyszczeniu przepustnicy. Zaaplikowałem to do nowego silnika i szlag trafił obroty (skakanka 1200-1800 na gorącym). Znów zakręciłem śrubkami i znów rozregulowałem przepustnicę. Ale i tak się cieszyłem, bo przez całe 5000 km (okres próbny na tanim oleju 10W40) nie wziął ani grama. Tak się ucieszyłem, że na lato sprawiłem mu nowe kapcie, tylne sprężyny, regenerację amorów, sprzęgło, filtry, paski, płyny i oleje.
Jakoś jesienią 2002 poznałem Sambremana i od niego dowiedziałem się jak wyregulować obroty. Wcześniej – po moim kręceniu obroty po nagrzaniu spadały do 500 i mocno mnie to wkurzało. Robiłem na ślepo różne operacje, kręcenie TPSem, IPSem i MPSem. Oczywiście zawsze było gorzej. Ale dzięki pomocy Wojtka wróciło wszystko do normy. Był to moment w którym zacząłem się przepraszać z Misiem, bo mimo tylu błędów, braku regulacji, pomyłek itd. on nadal jeździł, nigdy się nie zepsuł i nigdy nie odmówił posłuszeństwa. W tym momencie coraz mocniej zaangażowałem się w sprawy klubu, jeździłem na zloty, czytałem coraz więcej literatury i wiedziałem coraz więcej. Postanowiłem nawet stworzyć stronę na której informowałem o różnych przyczynach niedomagań i możliwości ich rozwiązania. Wkurzyłem się, że diagnozę błędów można zrobić aparaturą za 1.50 zł a ja dałem w ASO 80 zł. Od tej pory było już tylko lepiej. W Misia pakowałem z przyjemnością, bo on się odwdzięczał. Dostał zimowe kapcie i wiele innych rzeczy. Nawet do ślubu musiałem jechać Galantem – bo jakże by mogło być inaczej.
Teraz jestem tu z Wami i cieszę, się bo wiem, że na Zlocie musi być fajnie, bo tworzymy rodzinę. Bartek nie raz przechował mi Galanta na swoim podwórku czy też podwiózł do hotelu. U Firka – na I zlocie – czuliśmy się jak u starych znajomych, mimo tego, że widzieliśmy się 1 raz. Podobnie w Malborku – przyjechał Adams12, Spider i Arrow – chyba wszystkim się podobało. Spider z małżonką widzieli nas drugi raz, a zostawili nam klucze od swojego mieszkania na 2 dni. TommiCrazy odstąpił nam swój pokój i swoje łóżko, a Galanta przechował u rodziców na posesji. To jest jak narkotyk.
Najgorsze, że Miś zaczyna sobie niestety rdzewieć i ciężko przychodzi myśleć, że trzeba się będzie z nim rozstać. Tym bardziej, że silnik nie bierze oleju i pali idealnie. Dlatego przebieg nadwozia określam na min. 410 000 km – poprzedni silnik wziął litr na 17000 km, więc na pewno nie miał 120 tkm a prędzej 320 tkm.
A teraz kosztorys – taki przybliżony, bo nie wszystko się pamięta (Grzesiu – dla Ciebie). Otóż w ciągu 6 lat używania włożyłem w niego około 18-20 tyś zł (wliczając naprawy, wymiany, części, opony, drugi silnik, sprzęgła, robotę blacharza itd. a nie wliczając wymian oleju i ubezpieczeń, bo tak to jakieś 30 tyś zł.) a z przychodów to można uznać, że z AC dostałem na naprawdę 10500 zł – czyli całkiem sporo. Faktem jest, że wiele z tym wymian robiłem na wyrost – np. drugie sprzęgło, klocki i tarcze, szczęki, rurę chłodnicy. Być może ktoś inny wydałby dużo mniej.
W tej chwili powinienem zmienić górne mocowania przednich amorów albo maglownicę (jeszcze nie wiem co czasem puka) oraz amory tylnej klapy bo zimą opada.
Galant ma swoje wady, ale – jak pisałem – miłość ślepa jest. Tapicerka po tych 400 kkm wygląda idealnie – nawet jakiś czas temu kolega pytał czy zmieniałem, bo nie mógł uwierzyć, że taka jest od nowości. Silnik chodzi idealnie (jednak Tomek Michalak lepiej potrafi ustawić zawory, bo po mojej regulacji dalej klepały na zimnym), brak zużycia oleju (raz wystąpiło zużycie ok. 0.5 litra na 10 tkm, ale to dlatego, że dałem się skusić na Castrol Magnatec 10W40 – po zmianie z powrotem na Mobil Super S branie ustało). Do tego jest bardzo oszczędny i każdy z rodziny mówi, żebym nigdy go nie sprzedawał.
Gratuluję, jeśli ktoś dotrwał do końca. |
Ostatnio zmieniony przez Krzyzak 02-06-2011, 06:33, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
 |
Rafal_Szczecin
Mitsumaniak

Auto: Volvo Amazon, Skoda Superb
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 89 razy Dołączył: 15 Kwi 2005 Posty: 9211 Skąd: s kątowni
|
Wysłany: 23-12-2005, 11:36
|
|
|
no i jak zwykle rafi doczytal do konca kazda historyjke, faktycznie to jest (mitsumaniakostwo) jak narkotyk , ciagle chcesz wiecej i wiecej
no historia piekna, tak wiec co teraz bedzie z galantem ????
i na co chcesz zmienic ?? na kolejnego galanta ?? moze rekinka ??
pozdrawiam |
|
|
|
 |
adams12 [Usunięty]
|
Wysłany: 23-12-2005, 11:53
|
|
|
ja tez przeczytalem!! ;]
Ty go nie zmieniaj tylko poprostu czesciej myj |
|
|
|
 |
Kofi
moderator mitsumaniak Michał

Auto: Galant EA3W
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 3 razy Dołączył: 08 Kwi 2005 Posty: 1242 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 23-12-2005, 12:12
|
|
|
Dotrwałem.
Mysle, ze jak bedziesz wymieniac na cos innego to glupim pytaniem bylo by: "na co?"
Serdecznie pozdrawiam |
_________________ "Mądrze jest skierować swój gniew na problem - nie na ludzi, skupić swoją energię na rozwiązaniach, nie wymówkach."
- William Arthur Ward
 |
|
|
|
 |
shovel [Usunięty]
|
Wysłany: 23-12-2005, 14:58
|
|
|
Krzyżak, nie sprzedawaj gala.. jak już, kupiłbym drugiego, a tego rozebral do gołej blachy, zakonserwował, pospawał, pomalował i kolejne 10 lat jeździł. a jak chcesz go sprzedać - albo zamienić - to ja jestem pierwszy w kolejce |
|
|
|
 |
Matejko
Mitsumaniak Macho Paczo

Auto: IS220D
Kraj/Country: Australia
Pomógł: 146 razy Dołączył: 04 Kwi 2005 Posty: 7054 Skąd: Calish4nia
|
Wysłany: 23-12-2005, 15:28
|
|
|
czytajac te wasze opowiesci zastanawiam sie jak spokojnie moga spac osoby, ktore nie dbaja o auta i traktuja je jak cos, a nie tak jak my prawie jak o jajka |
_________________ Mateusz <Matejko>
Nissan Juke
Mazda 2
Lexus IS220D
Calish4nia
dużo jeżdże i lubię jeździć, ale jak jeżdżę po autostradach, to czasami zdarza się, że widze takich wariatów co zapieprzaja, aż głowa puchnie... ledwo co ich wyprzedzam |
|
|
|
 |
Hubeeert
Mitsumaniak na urlopie
Auto: TOYOTA YARIS 4EVER
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 156 razy Dołączył: 21 Mar 2005 Posty: 17695 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 23-12-2005, 16:22
|
|
|
Darek - jestem pod wrażeniem - kolejna super historia Miśka z duszą. |
_________________
Thomas Jefferson said:
1. A government big enough to give you everything you want, is strong enough to take everything you have...
2. The democracy will cease to exist when you take away from those who are willing to work and give to those who would not...
Just think...
. |
|
|
|
 |
Krzyzak
moderator mitsumaniak uczestnik I Zlotu MM

Auto: E32, CR29, 5F, DCJ, 7N, Y2
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 645 razy Dołączył: 28 Kwi 2005 Posty: 24278 Skąd: był Malbork, teraz Gdańsk
|
Wysłany: 23-12-2005, 16:31
|
|
|
Ależ ja nie zamierzam sprzedawać. Baśka by mnie z domu wygoniła - to ona go wypatrzyła, była też osobą, która zawsze broniła Galanta, gdy się - z powodu złych ludzi - źle sprawował. A teraz i mama i teściowa też mówią, żebym z nim był do końca.
Myślę ciągle nad tym zrobieniem blachy - nie są to tragiczne rzeczy, ale widać, że zaczyna już go brać - właśnie tam, gdzie był naprawiany po stłuczkach. No i w jednym jeszcze miejscu - przed tylnym kołem. Ktoś postawił chyba śrubę na łapie podnośnika a potem na tym Galanta, bo dziura była ewidentnie wybita. Po pospawaniu i zabezpieczeniu po 3 latach zaczyna być czuć, że podnośnik się wbija w coś miękkiego. Podnoszę tył auta za połączenie tylnej belki, ale wolałbym aby wszystko było w nim na cacy. Niestety - z 15 latekiem ciężko jest dojść do całkowitego ładu. No chyba, że się ma dużo czasu, pieniędzy i talentu.
Raczej narazie zresztą nie mam możliwości zmiany auta - stać mnie, ale mam ważniejsze wydatki. A Galant jest już sprawdzony - wszystko w nim znam, wyczuję każdy nienaturalny szmer czy odruch. Ubezpieczenie jest tanie - a zniżki rosną. Gdybym zmieniał, to ew. dokupiłbym Galanta EA5 albo Baśce kupiłbym Colta C52 (w ostateczności CA lub CJ - jechała takim 1.6 i nawet się jej podobało - jak zakręciła na >= 5500 rpm (pierwsze naciśnięcie gazu), to chciałem wysiadać). |
|
|
|
 |
Bartek
Mitsumaniak friendly admin

Auto: A161, EC5W, GF6W, A03A
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 291 razy Dołączył: 21 Mar 2005 Posty: 6983 Skąd: że znowu? (W-wa)
|
Wysłany: 23-12-2005, 16:40
|
|
|
Piekna historia......
Niestety pietnastolatkami ruda sie zaczyna interesowac, a co do czasu, talentu i pieniedzy to sa to elementy wymienne (czas i talent na pianiadze i odwrotnie ). Kobiety kochaja nasze misie, ale przypuszczam ze swojego podworka, ze jakby Twoj sie zaznajomil z ruda w stopniu takim jak nasz granatek, to podobnie jak Agnieszka, Baska bylaby bardziej sklonna misia sprzedac niz Ty. Kobiety sa pragmatyczne z natury....... A w temacie krecenia japonskiego silnika, to uwazam, ze nie ma piekniejszego dzwieku niz symfonia 4g63 DOHC 16v krecacego sie 7500 rpm |
_________________ Pozdrawiam
MITSUMANIAK Bartek
Outlander III '14
Galant 1600 L '82
Legnum VR-4 '99
Space Star '14
Space Wagon '99 V6 - 24 sprzedany
nie no ty zawsze powiesz co wiesz, a jak nie wiesz to i tak powiesz, bo przecież trzeba [coś] napisać by Ralal_Szczecin
Piratem drogowym się nie rodzi - piratem drogowym się umiera |
|
|
|
 |
Hubeeert
Mitsumaniak na urlopie
Auto: TOYOTA YARIS 4EVER
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 156 razy Dołączył: 21 Mar 2005 Posty: 17695 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 23-12-2005, 16:42
|
|
|
4G61T kręcący się do prawie 9000 daje jeszcze ladniejszy dźwięk |
_________________
Thomas Jefferson said:
1. A government big enough to give you everything you want, is strong enough to take everything you have...
2. The democracy will cease to exist when you take away from those who are willing to work and give to those who would not...
Just think...
. |
|
|
|
 |
gregorbu [Usunięty]
|
Wysłany: 28-12-2005, 21:20 Re: Mój Galant
|
|
|
Krzyzak napisał/a: |
A teraz kosztorys – taki przybliżony, bo nie wszystko się pamięta (Grzesiu – dla Ciebie). Otóż w ciągu 6 lat używania włożyłem w niego około 18-20 tyś zł (wliczając naprawy, wymiany, części, opony, drugi silnik, sprzęgła, robotę blacharza itd. a nie wliczając wymian oleju i ubezpieczeń, bo tak to jakieś 30 tyś zł.) |
Ja liczyłem tylko koszty napraw - i też z grubsza. Kosztów naprawy blacharskiej też nie liczyłem. Gdybym był policzył wszystko to, co policzyłeś Ty, wyszłoby mi zapewne coś ok. 15.000 PLN - w ciągu dwóch lat użytkowania. Ale wciąż jestem zdania, że było warto.
Krzyzak napisał/a: | Faktem jest, że wiele z tym wymian robiłem na wyrost. |
Robiłem dokładnie tak samo. Dla przykładu wymieniłem klocki, bo samochód subiektywnie zaczął gorzej hamować. Tych klocków było jeszcze 70% . Wychodze jednak z założenia, że na bezpieczeństwie, pewności i komforcie się nie oszczędza. Wiem, czym jeżdżę i na co sobie mogę w moim aucie pozwolić, by nie stanowić niebezpieczeństwa dla siebie i innych. |
|
|
|
 |
Artii
moderator mitsumaniak

Auto: LancerCS0 2003 LancerC62 1990
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 17 razy Dołączył: 04 Kwi 2005 Posty: 892 Skąd: Zawiercie/Zabrze
|
Wysłany: 29-12-2005, 01:22
|
|
|
Ja tez dotrwalem do konca.
Fajna opowieść Krzyżak . |
_________________
 |
|
|
|
 |
roch_27
moderator Nutrix Bi-Turbo

Auto: Arteon Shooting Brake R
Zaproszone osoby: 1
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 70 razy Dołączył: 05 Paź 2005 Posty: 2581 Skąd: POznań
|
Wysłany: 29-12-2005, 16:21
|
|
|
Przeczytałem do końca i jestem pod wrażeniem.
Może lepiej poszukać jakiegoś solidnego i w miarę taniego lakiernika i odmłodzić MIŚKA? Jeżeli reszta jest OK to warto się pokusić.
Ps. Kiedyś też stanąłem przed takim dylematem, czy sprzedać Misia.
Po kolenym dzwonie (nie z mojej winy) sprzedałem i co gorsza kupiłem żabojada(Laguna automat), który sporo nerwów i jeszcze więcej kasy mnie kosztował.
Teraz od września mam EA5 i jestem zadowolony z niego.
Pozdrawiam |
_________________ Legnum VR-4 Type S Twin Turbo - 26.01.12r - accident
ARMA PACIS FULCRA - Broń dźwignią pokoju
 |
|
|
|
 |
bartek_nkm [Usunięty]
|
Wysłany: 28-01-2006, 12:33
|
|
|
Doczytałem. Kiedy kolejny rozdział
Rdza to najgorsze co moze sie przytrafic, mojego tez dopadla, ale staram sie zwalaczac ja w zarodku, bo calkowite jej usuniecie jest niestety niemozliwe. Powodzenia!
PS
Prysknij na rdze, ktorej obecnie nie likwidujesz jakiegos WD-40 zeby nie szla dalej. U mnie pomaga |
|
|
|
 |
Krzyzak
moderator mitsumaniak uczestnik I Zlotu MM

Auto: E32, CR29, 5F, DCJ, 7N, Y2
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 645 razy Dołączył: 28 Kwi 2005 Posty: 24278 Skąd: był Malbork, teraz Gdańsk
|
Wysłany: 17-03-2006, 15:42
|
|
|
No to przygoda się rozwija. Po przejażdżce 2 tyś. km Galantem w ok. 30 godzin (jadąc z przerwami tylko na siku) stwierdziłem, że trzymam go na dłużej. Jakoś ciężko mi się z nim rozstać, bo drugiego tak wygodnego auta to ze świecą szukać. No i postanowiłem o niego ostro zadbać. A oto co już się zrobiło, lub jest w najbliższych planach (czytaj: części zamówione, czekam tylko na wysyłkę od Japaneze):
- nowa sonda lambda
- żarówki Philips GT 150 na zapas
- wszystkie amortyzatory pójdą do wymiany (tylne już mam), wraz z mocowaniem, osłoną i odbojemm - wymieniam na KYB Gass Excel
- wymieniłem amortyzatory tylnej klapy - już nie opadają na mrozie i nie słychać stuków zimą (jeden z nich miał już coś urwane w środku)
- wymieniłem mu olej w skrzyni biegów - specjalnie sprowadziłem z USA olej BG Synchroshift II
- w końcu ustawiłem sobie spryskiwacze i zmieniłem silniczek tylnego
- dostanie nowe przewody elastycznie do hamulców i odpowietrzniki
- szykuje się wymiana kopułki aparatu
- w końcu zmieniłem tylną wycieraczkę, bo była jeszcze oryginalna i kompletnie zepsuta (w drodze są też nowe na przód - Valeo Silencio)
- tu i ówdzie zmienią się uszczelki - m.in. kolektor dolotowy dostanie nową
- filtr powietrza w końcu też zmienię
- szykuję się na alufelgi od kolegi - jak tylko kupię, to autko dostanie też nowe opony (Nokian NRHi)
- rozmawiałem też z M_Wiewiórkiem (ten lakiernik, który robił m.in. bobsleja polskiej reprezentacji) nad całkowitym polakierowaniem (zdarcie do zera, potem podkład, lakier, klar) auta od nowa (wraz z wyprostowaniem kilku rzeczy spiżonych przez poprzedniego lakiernika) - jak się uda, to może w B-stoku zobaczycie zupełnie odnowione autko; dla dociekliwych - kolor chciałbym dokładnie ten sam
- planuję też zrobić nagłośnienie - na początek komplet głośników Hertz - ale to bardziej odległe plany
- ostatnio przereorganizowałem trochę moją stronę WWW - doszło kilka tematów, będą nowe; przeniosłem też wszystko na płatny serwer, ale za to mam miejsce na galerię (chwilowo wycięta, bo "się robi" od nowa).
No to tak się rozmarzyłem trochę, ale na pewno część ww. rzeczy zrealizuję - niech tylko Japaneze te moje graty dostanie (bo coś się KYB ociąga). Niestety na wszystko potrzebne są pieniążki, których chyba każdemu w tym kraju brakuje (no może poza pewnym posłem z Samoobrony, który sobie Maybacha kupił). |
|
|
|
 |
|
|