 |
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki
|
|
Ogłoszenie |
W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu. Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.
|
Zamknięty przez: Tomek 04-10-2021, 13:12 |
Ku przestrodze... |
Autor |
Wiadomość |
Firebee
admin mitsumaniak

Auto: A160, Space Gear,
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 04 Kwi 2005 Posty: 4105 Skąd: Grudziądz
|
Wysłany: 05-07-2005, 19:21 Ku przestrodze...
|
|
|
Zapraszam wszystkich do swoich przezyc podczas jazdy autem..
Mam tu na mysli błędy, które popełniliście, przypadki które doprowadziły nas do bardziej, bądź mniej przykrych wypadków autem...
Może jak poczytamy, to wszyscy nauczymy się czegoś nowego, co pozwoli nam zachować zdrowie..
Być może to niezbyt wesoły temat, ale na pewno wiele nas nauczy..
Pozdrawiam
Firek |
|
|
|
 |
misia27
Mitsumaniak KRÓLOWA MANHATTAŃSKA

Auto: Colt 1,5 glxi '91 4G15
Kraj/Country: Polska
Dołączyła: 01 Maj 2005 Posty: 1074 Skąd: Gorzów Wlkp.
|
Wysłany: 05-07-2005, 19:39
|
|
|
no to ja sie przyznam co narobilam...jadac sobie niesprawnym autem (nie byl to misiu) "rozpedzilam" sie do 80km/h...no i zapomnialam ze zaraz bede skrecac w lewo...wiec zamiast przyhamowac, pokazac kierunkowskaz i w ogole popatrzec czy za mna nic nie jedzie po prostu skrecilam w lewo...zamiast wjechac na prawy pas po skrecie to ja wjechalam na lewy powodujac nagle hamowanie auta jadacego z przeciwka..pojechalam troche slalomem i zatrzymalam sie dopiero pod domem...talkie manerwy wykonalam na drugi dzien po odebraniu prawa jazdy... na szczescie juz mi sie cos takiego wiecej nie przytrafilo...teraz mam wiecej wyobrazni... |
_________________ Monia
...
I used to have an open mind but my brains kept falling out.
17 czerwca 2011r.- impreza urodzinowa z okazji 20-tych urodzin Mitsusia |
|
|
|
 |
Alek [Usunięty]
|
Wysłany: 05-07-2005, 22:47
|
|
|
misia27 napisał/a: | talkie manerwy wykonalam na drugi dzien po odebraniu prawa jazdy... |
Ja Cię świetnie rozumiem. Dziś miałem okazję być jako "pierwszy odważny" wożony przez brata, który kilka dni temu odebrał prawko. A że Laguna jest nieco większa od Corsy, którą brat powoził na kursie, a ruch w centrum Warszawy znacznie większy niż na peryferiach gdzie się szkolił, to emocji było co niemiara. |
|
|
|
 |
misia27
Mitsumaniak KRÓLOWA MANHATTAŃSKA

Auto: Colt 1,5 glxi '91 4G15
Kraj/Country: Polska
Dołączyła: 01 Maj 2005 Posty: 1074 Skąd: Gorzów Wlkp.
|
Wysłany: 05-07-2005, 22:50
|
|
|
dobrze ze te moje manewry byly 9 lat temu... |
_________________ Monia
...
I used to have an open mind but my brains kept falling out.
17 czerwca 2011r.- impreza urodzinowa z okazji 20-tych urodzin Mitsusia |
|
|
|
 |
Efa!
Mitsumaniak queen of Off Topic

Auto: Toyota Corolla kombi
Kraj/Country: Polska
Dołączyła: 02 Maj 2005 Posty: 3528 Skąd: Gdańsk
|
|
|
|
 |
Matejko
Mitsumaniak Macho Paczo

Auto: IS220D
Kraj/Country: Australia
Dołączył: 04 Kwi 2005 Posty: 7054 Skąd: Calish4nia
|
Wysłany: 06-07-2005, 00:56
|
|
|
raz mialem pewna sytuacje, jak po kilku glebszych wygladam przez okno patrze, a tu auto nie wstawione do garazu(stalo we wjezdzie do niego), no to kluczyki dwoch kumpli do pomocy i wstawiam, jak normalnie po pol metra mam od lusterek do futryny drzwi w garazu z kazdej strony tak tym razem musialem je poskladac, bo sie balem ze zahacze
tak wiem prowadzenie po alkoholu jest naganne ale daleko nie jechalem nawet 10m nie przejechalem |
_________________ Mateusz <Matejko>
Nissan Juke
Mazda 2
Lexus IS220D
Calish4nia
dużo jeżdże i lubię jeździć, ale jak jeżdżę po autostradach, to czasami zdarza się, że widze takich wariatów co zapieprzaja, aż głowa puchnie... ledwo co ich wyprzedzam |
|
|
|
 |
Chooper
Mitsumaniak

Auto: MZR 2.0 DOHC
Zaproszone osoby: 3
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 08 Kwi 2005 Posty: 4814 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 06-07-2005, 08:18
|
|
|
słowem : prędkość....
uniknąłbym co prawda nie z mojej winy, ale uniknąłbym wypadku |
_________________ MZR 2.0 DOHC (2005) LF-DE 110 KW
Mini Cooper R55s - 1.6T - 120 KW |
|
|
|
 |
igi
Mitsumaniak
Auto: Lancer Kombi 1.6 Invite
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 22 Mar 2005 Posty: 3765 Skąd: innąd
|
Wysłany: 06-07-2005, 09:17
|
|
|
Moja szwagierka do garażu wjeżdzała mazdą po powrocie z wakacji!! W sumie garaż szeroki, wysokości normalnej tylko bidula zapomniała że tym razem na wakacje wzięli rowery . No i konstrukcja garażu wytrzymała, rowery przywiązene solidnie i nieco dach się uszkodził
Pamietajcie o tym czy na dachu nie macie wysokiego bagażu |
|
|
|
 |
Grześku
Mitsumaniak groźny oboźny

Auto: Outlander Intense+ 2.0
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 04 Maj 2005 Posty: 2722 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: 06-07-2005, 10:32
|
|
|
Gdy nam się już coś niestety przydarzy to zazwyczaj staramy się zrzucić winę na tego drugiego, to on źle wyprzedzał, to on jechał za szybko, to on ...
Przytoczę tu dwa przypadki, jakie mi się przydarzyły i to w krótkim odstępie czasu.
Pierwszy miał miejsce w Pszczynie, jechałem od Wodzisławia Śląskiego i dojeżdżając już prawie na miejsce doszło do wypadku. Miałem wtedy Poloneza, była jesień (połowa października) asfalt mokry do tego liście na nim. Jechałem za szybko jak na te warunki i wyniosło mnie na zakręcie i gdyby (pierwsze gdyby) nic nie jechało z naprzeciwka to nic by się nie stało, samochód wyprowadziłbym z niewielkiego poślizgu i pojechał dalej. Na moje nieszczęście z naprzeciwka nadjeżdżał Ford Sierra Kombi, którego kierowca prowadził go trzymając się kołami pasa rozdzielającego oś jezdni, notabene kobieta, ale nie blondynka.
Ci którzy mieli jakikolwiek wypadek wiedzą jak się to odbywa, Ci którzy nie mieli lepiej niech nie mają nigdy ale niech wiedzą – fizyka jest nieubłagana. Siła dośrodkowa robi na zakręcie swoje, energia kinetyczna też ma coś do powiedzenia. Nie jesteśmy (my kierowcy) w stanie nic zrobić, dzieje się to zbyt szybko. Na moje szczęście nie doszło do uderzenia czołowo-bocznego, pewnie bym go nie przeżył, uderzyłem w Forda tuż za zderzakiem, początek nadkola. Polonez ślizgając się po karoserii wgniótł drzwi przednie i tylne, przy okazji poleciały obydwie szyby, na tylnim kole odrzuciło mnie tak, że samochód zatrzymał się tyłem do kierunku jazdy a Sierra wylądowała w rowie.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, kierowcy trzeźwi i cali. Co prawda kierująca Fordem miała twarz poranioną odłamkami szkła z bocznej szyby a ja obolałą klatę od pasa bezpieczeństwa ale nic poza tym. Poldkowi rozjechały się koła – pourywałem przeguby, chłodnica dziurawa i masa innych uszkodzeń, drzwi co ciekawe dały się otwierać i zamykać.
Autko trafiło do warsztatu w Czechowicach-Dziedzicach a ja w pociąg do domu.
Minęło 2,5 tygodnia i blacharz poinformował mnie że wsio ok. i mogę zabrać Poldemara. Z Czechowic do Lublina najprościej jedzie się przez Siewierz, Jędrzejów, Kielce… No i za Siewierzem tuż przed Szczekocinami powtórka z rozrywki.
Ponieważ byłem tuż po wypadku, więc jechałem rozważniej, ostrożniej, wolniej – jak by nie było byłem lekko wystraszony. Jesienią zmrok zapada szybko, więc mimo że była 17 było już ciemno, oczywiście mżawka i oślepiające światła nadjeżdżających z naprzeciwka samochodów. Na moje szczęście wieś przez którą przejeżdżałem była oświetlona latarniami i z naprzeciwka akurat nic nie jechało, zobaczyłem jak na mnie z bocznej drogi toczy się Maluch bez świateł a za nim biegnie a raczej próbuje biec jakiś facet. Nie miałem szans na hamowanie, z lewej bezwładny Fiat bez kierowcy z prawej w pewnej odległości drzewo, pobocze żużlowe. Zaryzykowałem na prawo i nie wiem jak mi się udało, może zamknąłem nieświadomie oczy, może Opatrzność kierowała Polonezem, nie wiem. Ważne że zatrzymałem się na poboczu obok drzewa znowu tyłem do kierunku jazdy w nieuszkodzonym samochodzie. Wysiadłem wkur… bardzo zdenerwowany żeby gościa opier… ale nie było kogo – facet pijany jak Bela nawet nie był w stanie wsiąść do niego. Po chwili podbiegło jeszcze dwóch pomocników w podobnym stanie upojenia, zamknęli samochód a klienta zabrali.
Ten drugi przypadek to tak ku przestrodze, jedziemy przepisowo, w pasach, muzyczka gra a jakiś pijaczyna zapala Malucha na pych bez kierowcy robiąc z niego taran drogowy. Powiem tyle, że byłem tak zdenerwowany, że nie mogłem zapalić papierosa – za bardzo trzęsły mi się ręce. |
_________________ "nie no ty zawsze powiesz co wiesz, a jak nie wiesz to i tak powiesz, bo przeciez trzeba napisac." by Rafal_Szczecin
strony www, druk, grafika reklamowa, fotografia |
|
|
|
 |
Kofi
moderator mitsumaniak Michał

Auto: Galant EA3W
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 08 Kwi 2005 Posty: 1242 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 06-07-2005, 12:04
|
|
|
Jechalem z rodzina na swieta w zeszla zime do Lublina. Za garwolinem byla gorka. Duzy ruch, kiepskie warunki, kazdy jechal powoli. Jeden cwaniak Borą wyprzedzał pod górke. Łyknoł mnie, a po 5 sekundach jak wyjechalem zza gorki okazalo sie ze czolowo uderzyl w Nubire z komplet rodziną. Sam cudem (troche i umiejetnosciami) wyhamowalem uciekajac na pobocze jednoczesnie z awaryjnymi dzieki czemu samochody za mna rowniez porozjezdzaly sie hamujac na boki. Kierowca Bory trup. Do dzis mam ten widok przed oczami. Wystrzelona poduszka, slupek wbity w jego ciało. Kierowca Nubiry (ojciec) trup i wysiadajace z samochodu corki roztrzesione i zparalizowana z tyłu matka (pewnie szok).
Karetka pojawila sie 10 sekund pozniej bo 200m dalej byl kolejny wypadek. Samochod zabił przechodnia. Karetka nie była potrzebna tam. Policja rowniez byla w poblizu. Kierowca Bory ewidentnie nie zył. Mam nadzieje ze ten od Nubiry cudem ocalał.
Nie mam nic przeciwko szybkiej i dynamicznej jezdzie w trasie. Ale trzeba to robic z głową i byc pewnym tego co moze sie stac na drodze. Wyprzedzanie pod gorke czy na zakrecie gdzie nic nie widac to oznaka kompletnej glupoty i bezmyslnosci.
Mysle ze kierowca Bory gdyby jechal tak jak reszta, dojechal by do Lublina moze z 10 - 15 minut przedemną. Teraz juz nigdzie nie dojedzie... |
_________________ "Mądrze jest skierować swój gniew na problem - nie na ludzi, skupić swoją energię na rozwiązaniach, nie wymówkach."
- William Arthur Ward
 |
Ostatnio zmieniony przez Kofi 11-01-2009, 17:19, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
igi
Mitsumaniak
Auto: Lancer Kombi 1.6 Invite
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 22 Mar 2005 Posty: 3765 Skąd: innąd
|
Wysłany: 06-07-2005, 12:20
|
|
|
Kofi napisał/a: | Mysle ze kierowca Bory gdyby jechal tak jak reszta, dojechal by do Lublina moze z 10 - 15 minut przedemną. Teraz juz nigdzie nie dojedzie... |
To mi zawsze powtarzał mój instruktor. Nie ma sensu pędzić na złamanie karku bo to niewielki zysk czasowy a może się stać coś naprawdę przykrego! |
|
|
|
 |
Rafal_Szczecin
Mitsumaniak

Auto: Volvo Amazon, Skoda Superb
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 15 Kwi 2005 Posty: 9211 Skąd: s kątowni
|
Wysłany: 06-07-2005, 12:33
|
|
|
droga szczecin mysliborz trasa droga ekspresowa jednojezdna nr 3.
samochod to polonez caro z silnikiem rowera i dodatkowymi plastikowymi oslonami po bokach (pozniej sie okazalo ze to oslony pomogly nam), w aucie 5 osob w tym ja w srodku nie przypiety pasami.
sloneczne, sucha nawierzchnia, prosta droga, widzimy daleko przed nami jedzie chyba czarny golf i wymija (stojacego ? wtedy myslelismy ze jadacego) malycha z z prawej strony, tak z prawej strony, tam gdzie normalnie uprzejmy kierowca zjezdza gdy sie go wyprzedza, dojezzdamy do malucha, ale bylo juz za malo czasu by go calkowicie wyminac, ojciec manewr w lewa lecz maluszka i tak zachaczylismy, gdyby nic nie jechalo z naprzeciwka bylo by mniejwiecej ok, lecz prosto w nas lecial zaladowany TIR, nie uniknelismy z nim zderzenia czolowego, auto obrocilo o 360* i wprost na nas jechal juz nastepny podobny, wrecz taki sam TIR, kierowca wykazal sie sprawnoscia i odwaga, zrobil manewr, i leciutko nas zachaczyl, minimalnie, sam prawie nie wpadajac do rowu, slady opon widoczne byly juz nam poboczu, a moze z metr dalej row. drzwi od kierowcy nie mozliwe do otworzenia, ojciec wysiadl od strony pasazera, my tak samo tylko od strony pasazera. NIC nikomu sie nie stalo. Ale z samochodu straszny widok, brak przodu, doslownie, peknieta przednia szyba, nie mozliwe do otworzenia wszystkie drzwi od strony kierowcy,pozrywane plastikowe oslonki, o ktoreych pisalem wyzej, co sie okazalo, mozliwe ze te wlasnie oslonki przyczynily sie do tego ze ojciec i brat maja dzisiaj lewe rece, nie wiadomo jak by bylo gdyby to byl "zwykly"poldek, na miejsce przyjezdza policja i pierwsze pytanie gdzie sa ranni, gdy uslyszeli ze zadnych rannych nie ma byli naprawde zdziwieni, mysleli ze wszyscy tam zginelismy. co sie pozniej okazalo kierowca malucha chcial skrecic w lewo, nie wlonczyl kierunkowskazu i byl zalany bo wracal z wesela.
Tiry prawie nie uszkodzone, w jednym pekla opona (od hamowania ?) i pekl zderzak w drugim tylko slady na zderzaku od poloneza, mi jakos cudem chyba tez sie nic nie stalo, ze nie wylecialem przez przdnia szybe a bylem nie przypiety, nikt na tylniej kanapie nie byl przypiety.
moze nie uwierzycie ale tak bylo naprawde, mozna powiedziec ze wszyscy dostalismy drugie zycie, od tego czasu od razu po wejsciu do samochodu zapinam pasy. |
|
|
|
 |
Jackie
Mitsumaniak Dealer Mitsumaniak

Auto: Eclipse Cross PHEV
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 21 Mar 2005 Posty: 3599 Skąd: Białystok
|
Wysłany: 06-07-2005, 12:56
|
|
|
U mnie pasy to podstawa, od kiedy przywaliłem Carismą w latarnię (taki mały boczek ) i okazało się, że kierownica jest jednak nieco bardziej wytrzymała niż ludzki mostek a tak co do dziwnych historii za kierownicą: mała rada, jak zobaczycie samochód z rejestracją OSJ, OSX itp. i faceta w kapeluszu - BEZPIECZNIEJ jechac na czołówkę z TIREM. Dlaczego?Otóz miałem taką przygodę, jechałem sobie spokojnie do Augustowa na weekend, nawet się za mocno nie spieszyłem, przede mną daaaaaaleko jakiś samochód sygnalizuje zamiar skrętu w prawo, znaczy ja zwalniam, dojeżdżam do samochodu zmieniającego powoli kierunek jazdy włączam kierunkowskaz (z naprzeciwka jakieś auto ale mam miejsce na manewr) i nagle OSJ włącza kierunek w lewo i zamiata. No i byłoby mało przyjemnie gdyby nie potworne kopnięcie samochodu, którym jechałem - skończyłbym albo w boku Nexii albo chłodnicy czegoś (sorry nie zanotowałem co to było). Tak czy inaczej zaraz po sytuacji, rękaw, zmiana kierunku ruchu i za Nexią. Dorwaliśmy gościa i choć miałem okropną ochotę na tłumaczenia ręczne, zobaczyłem starszego pana, który tłumaczył się, że musiał "nabrać" nieco więcej miejsca bo przecież skręcał......Mój słownik wyrazów obcych znacząco się odświeżył (ale to jak już wróćiłem do swojego auta). Dalej pojechałem już bez przeszkód...
Pozdrawiam |
_________________ Jackie
Evolution never ends...
http://wybieramaso.pl/ |
|
|
|
 |
Matejko
Mitsumaniak Macho Paczo

Auto: IS220D
Kraj/Country: Australia
Dołączył: 04 Kwi 2005 Posty: 7054 Skąd: Calish4nia
|
Wysłany: 06-07-2005, 14:20
|
|
|
jesli chodzi o rejestracje to jeszcze jak bylem maly moj tata zawsze jak cos sie dzialo dziwnego na drodze to mowil: "no na pewno ktos z sieradza" i oczywiscie auta wtedy mialy jeszcze stare tablice i tak bylo rejestracja z sieradza
w zeszlym roku wracam z lodzi przez sieradz, jakto ja przyzwyczajony ze ludzie sie nie pchaja na pasy jak auto jedzie, szczescie ze przede mna jakies tico jechalo i sie zatrzymalo przed przejsciem, niedosyc ze koles jechal 30km/h to sie zatrzymywal przed kazdym przejsciem dla pieszych i nie byl taki uprzejmy poprostu ludzie tam nie patrza czy cos jedzie tylko wychodza na pasy, bo auto sie zatrzyma, na kolejnych pasach rozjechalbym X osob jeszcze bo oczywiscie kazda wychodzila nie ogladajac sie, w wieku roznym, wiec ostrzegam przed rejestracjami ESI i przed jazda w sieradzu |
_________________ Mateusz <Matejko>
Nissan Juke
Mazda 2
Lexus IS220D
Calish4nia
dużo jeżdże i lubię jeździć, ale jak jeżdżę po autostradach, to czasami zdarza się, że widze takich wariatów co zapieprzaja, aż głowa puchnie... ledwo co ich wyprzedzam |
|
|
|
 |
Alek [Usunięty]
|
Wysłany: 06-07-2005, 20:22
|
|
|
Matejko napisał/a: | ... po kilku glebszych... ...jak normalnie po pol metra mam od lusterek do futryny drzwi w garazu z kazdej strony tak tym razem musialem je poskladac, bo sie balem ze zahacze |
U mnie było dokładnie odwrotnie. Tak się złożyło, że - nie wiem czy powinienem się przyznawać - po raz pierwszy i jedyny prowadziłem po pijaku NA ZLOCIE W BIAŁYM pięć dni temu. Po prostu uznaliśmy że warto na noc przestawić autka na wewnętrzny parking, co też uczyniliśmy będąc w stanie "bardzo wskazującym" (w każdym razie ja). Następnego dnia trzeba było tą samą drogą wyjechać i dopiero wtedy stwierdziłem że mam problem z wcelowaniem w przejazd dokładnie szerokości samochodu, w który w nocy zmieściłem się z dużym luzem - tak mi się w każdym razie wydawało. |
|
|
|
 |
|
|