Nasze Miśki - Moje misie
Bartek - 28-09-2005, 11:22 Temat postu: Moje misie To może i ja coś napiszę
Byl sobie rok '93, pomykałem parchem matki, miałem znajomego który jezdził pięknym srebrnym Galantem '88 1.8 TD. Długo pracowałem nad nim, coby co sprzedał. Jak wreszcie udało mi się go łyknąć nie zaglądając nawet pod maskę (człowiek był młody i głupi, teraz już to pierwsze mi przeszło ) bylem szczęśliwy.....aż do pierwszej wizyty w serwisie, który uswiadomił mi, ze te 100000 które ma na szafie ma przejechane minimum 3 razy .
Zdążyłem jednak w tym czasie polubić autko tak, ze padła decyzja - reanimujemy. Pełny remont silnika, skrzyni, nowe turbo kosztowały drugie tyle co auto, ale czego się nie robi będąc młodym i głupim.
Przez trzy lata jeżdzenia nim wymieniłem jeszcze 2 głowice, wał korbowy, ze 2 sprzęgła i maaaaasę drobiazgów, aż wreszcie stwierdziłem BASTA.
Kolejnego Galanta (pod koniec 96 roku) szukałem pół roku oglądając wieeele Galantów, Eclipsów i Sigm (przyznać muszę, ze była również opcja Dressvagena Golfa II G60 i pewno bym go miał, gdyby właściciel go nie rozwalił na dzień przed sprzedażą). Wreszcie upatrzyłem sobie w gazetce, spotkałem się z ownerem - nie miał żadnych oporów przed sprawdzeniem auta w warsztacie, auto miało 135000 na szafie i pewno w rzeczywistości był piękny, granatowy, ospojlerzony fabrycznie w szwajcarskiej wersji. Przy 273 dostał nowe serduszko, które miało przejechane 120 kkm, ale zmiana serduszka podyktowana była względami konstrukcyjnymi (SOHC => DOHC 16v) a nie zepsuciem się starego.
Srebrny Galant plątał się w rodzinie jeszcze długo, ale rdza zaczęła go
wcinać aż bylo słychac wiec trza bylo się rozstać . Teść który jezdził nim jako ostatni pojechał na giełdę i puścił handlarzom, a kasę którą uzyskał ze sprzedaży (po dołożeniu paru groszy) przeznaczył na kosarkę spalinową, która działa do dziś, więc duch Galusia WXB 0087 dalej pozostaje żywy
W międzyczasie szwagier miał Lancerka 1.8 D (po pojeżdżeniu sobie jeszcze srebrnym Galancikiem).
Jako dawcę organów do przeszczepu kupiłem piękne E39 (GTi 4dw 4ws) - wyglądał jak przystanek autobusowy po spotkaniu z innym autem, ale mechanicznie 100% sprawny (niestety po sprzedaniu skrzyni 4wd okazało się, że nie do końca - krzynka szybko się sypnęła - wiec dzwon pozostawił trwałe ślady)
W zeszłym roku szukaliśmy z żoną autka dla niej na dojazdy do pracy - wybór padł na Galusia . Po dłuższych poszukiwaniach znowu oglądaniu wielu padak (szukaliśmy samochodu do 6000 zł) w klubie zawisło ogłoszenie Ssobie "sprzedam Galanta". Panięta uszczelka pod głowicą, poza tym OK. Będąc w służbowych rozjazdach pooglądałem sobie go (pod Koninem) i padła decyzja - kupujemy. Wiec zakupiliśmy uszczelkę, wsadziliśmy do bagażnika warstat i w drogę. Jako, ze nie jechaliśmy "prosto" do Konina - dotarliśmy na miejsce po 16. Do 22 poskładaliśmy ze Sławkiem silnik i w drogę do domu. W ten sposób obydwoje staliśmy się posiadaczami Galusiów E3x. Galancik ten miał już długą historię mechaniczną (swapowany z 1.8 na 2.0 sohc), ale bardzo krótką i nudną historię blacharską (minimalny dzwonek prawym przodem), więc mechanicznie padaka, ale blacharsko perfekcyjny. W kontraście do granatowego, który mechanicznie był super, blacharsko lepiej nie mówić.......
I ta sielanka trwała do stycznia tego roku.... Agusia podczas rutynowego przeglądania Allegro stwierdziła - "kupujemy Galanta" - pokazując mi ogłoszenie. Zielona Góra - daleko, ale w następnym tygodniu miałem wyjazd do Pyrylandu, więc zostaje tylko 150 km - padła decyzja - pojadę, zobaczę. Jak zobaczylem go na zywo, wiedziałem, że będzie nasz . Sprzedawca nie miał żadnych oporów, żeby przyjechać nim do Wawki na sprawdzenie w ASO. Sprawdzenie wypadło pomyślnie, więc stałem sie posiadaczem 3 Galantów (w tym 1 współposiadaczem ).
Podwórko mamy ciasne (138 m2) wiec na 3 auta za małe, wiec postanowiliśmy jednego z E3 sprzedać - tylko którego??? W żartach stwierdziłem, że trzeba zrobić jednego perfekcyjnego dla Agusi, a drugiego w promocyjnej cenie sprzedać....... no i jako się rzekło, tak i zrobilismy.
Tak to c.a. wygląda moja przygoda z Mitsubishi.
Obiecane fotki:
ostała się tylko jedna
Rafal_Szczecin - 28-09-2005, 16:14
a jak stales sie posiadaczem Lancera Evo VI 1:43 ??
heh
pozdrowka
Bartek - 28-09-2005, 16:24
No fakt!
Jeszcze Evolution. Banalnie..... Allegro, w szukajke "Mitsubishi" i - JEST - wreszczie stac mnie na EVO - dlugo sie nie zastanawialem. Stan, przebieg, nic sie nie liczylo - poprostu MUSIALEM go kupic
Kofi - 29-09-2005, 09:30
Zapodaj jakies pamiatkowe....najelpiej skanowane zdjecia E3
Hubeeert - 29-09-2005, 09:42
No zapodaj jak już się ruszyło d_psko i opisało po pół roku poganiania to nie może być bez zdjęć
Historia zajefajna
Bartek - 29-09-2005, 09:53
E14 i E39 nie mam zadnych fotek , pozostalych conieco zapodam, jak tylko serwer zacznie lubic moje JPGi
Hubeeert - 29-09-2005, 11:07
Wyślij je do mnie to zacznie je lubić
polleck - 07-02-2010, 11:37
i co z tymi zdjęciami ?
mkm - 07-02-2010, 11:57
polleck, ale odkop...
Ale bardzo dobrze, bardzo dobrze
Ten temat chyba jest nieaktualny...
Aktualne:
http://forum.mitsumaniaki.pl/viewtopic.php?t=34539
http://forum.mitsumaniaki.pl/viewtopic.php?t=24633
Bartek - 07-02-2010, 13:39
Ale trupa z szafy wyciagneliscie. Jak dorwe się do kompa wyedytuje go do obecnych standardów forum . Historia o tyle aktualna, ze Kofi kontynuuje uzytkowanie ea3, a Wojmi1 e33. Historia granatowego Gala również ma swój ciąg dalszy - kupiony przez Maćka z Olkusza, zrobił sporo km i zaszczepił Mitsumaniactwo u niego (był na Zlocie w Żywcu srebrnym ea5).
koszmarek - 07-02-2010, 15:24
panie admin a co to za wykropkowania
Historia rewelacja, część następną poprosimy
Wszyc - 09-02-2010, 17:08
hehe co myślałeś że Mitsumaniaki zapomną przez 5 lat nie ma! dawaj fotki
|
|
|