To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Małopolskie - Rowerowa Małopolska

karolgt - 07-06-2012, 11:43

jaca71 napisał/a:


karolgt napisał/a:
ja na podstawie ostatnich wymian stwierdzam że olewam utrzymywanie i dbanie o napęd, bo skoro jeśli napęd o który nie dbałem wytrzymuje 10k a wymiana kosztuje 215 zł to nie ma co się spinać o super czysty napęd :)

A nie skrzypiał Ci łańcuch jak w starej ukrainie? Ja mam nabite ledwie 4000km na jednym łańcuchu i jak po deszczu go woda wymyje, albo ja po czyszczeniu to właśnie tak skrzypi że wstyd jeździć. Wstyd to nie problem ale ja nie lubię jak poza cykaniem przerzutki rower wydaje inne dźwięki ;)


nic a nic :)
co jakiś czas tylko pstryknąłem WD-40 i po sprawie :)
a poza tym zawsze jeżdżę z MP3 więc co mnie to obchodzi jak go słychać :P

Marcin-Krak - 07-06-2012, 21:56

Całym problemem był brak szlaucha :P
Tak to nie byłoby tyle ceregieli ;)
A do jeziora jakoś nie chciałem zanurzać roweru :D

jaca71 napisał/a:
proste jak budowa cepa - wyjmujesz siodełko ze sztycą z ramy. Myjesz uchwyt w ramie, czyścisz sztycę, smarujesz smarem silikonowym i masz cicho jak na nowym rowerze ;)

Właśnie gdzie indziej chyba dziadostwo siedzi.
No ale dziś znów było błotko i było pucowanie - zobaczymy co teraz będzie :P

karolgt - 08-06-2012, 09:54

jak trzeszczy nie wiadomo gdzie to pewnie support.
jaca71 - 11-06-2012, 15:22

Wczoraj jadać sobie rano robiąc ojcing (Ojcing - wstajesz o 6 lub 7 rano wsiadasz na rower i jeździsz do 9-10, wracając kupujesz śniadanie dla reszty rodziny) przyszła mi myśl do głowy. Skoro wszyscy się pieklą na rowerową frakcje na spocie polski południowej to może mały Ojcing zrobimy?
Ja melduję się na Złotej Górze 23-06-2012 o godzinie 8:00. Czekam na spóźnialskich do 8:30 i ruszam w drogę. Robię/robimy marne 40km z przewyższeniami +-1500m i o 11:00 jesteśmy na spocie ;) - możemy jeść kiełbasy do wieczora :P Nikt nie będzie narzekał, że im spota psujemy.

Marcin-Krak - 08-07-2012, 14:22

Dziś pobudka 0 3:15, o 3:30 pojechałem szukać wschodzącego słońca ;)
Najpierw kilka km co by się rozbudzić i kierunek ... a taka zagadka :D

I zapanował chaos - wieje, mgła a słońca ni widu ni słychu :(

Nagle coś się pojawiło - to takie małe czerwone :P Ale szału dalej nie było ...


Postanowiłem wrócić do domu - ale po drodze się pojawiło :mrgreen:


i jeszcze:


No po coś wreszcie się telefon i aparat w nim przydał :P

JCH - 08-07-2012, 14:41

Marcin-Krak napisał/a:
... i kierunek ... a taka zagadka :D

Kopiec Kraka............. Marcina-Kraka ;)
jaca71 - 08-07-2012, 17:10

JCH napisał/a:
Kopiec Kraka............. Marcina-Kraka ;)

Kierunek by sie zgadzał ;) Czy czasem nie jest to ten kopiec, z którego zrobiono Wielkiego Cyca?

Marcin-Krak - 24-07-2012, 19:54

Dziś doceniam wszystkie upadki w terenie :wink:
W trakcie zjazdu z górki wycofujący kierowca nie widział mnie - bo jak się robi wszystko, tylko nie patrzy za siebie - to tak jest :evil:
Na szczęście mi się udało prawie całkiem wyhamować i w sumie upadek był wynikiem odbicia się od auta. Wolę nie myśleć co by było jakbym nie zaczął hamować i niczego nie widział :shock:
Ogólnie zaczynam odczuwać teraz co mnie boli, albo raczej co nie ;)
Na szczęście wszystko całe zdaje się być poza naskórkiem tu i tam i wnerwem, że nie pyknęło dziś 6100 ;)

jaca71 - 25-07-2012, 06:37

Jak rowerzysta cały i pisać może to dobrze, najwyżej do Londynu nie pojedzie ;) Kierowcy to są wariaci, paniska, szlachetki czy co tam jeszcze. Mnie tak taksiarz chciał skasować cofał sobie w poprzek drogi, którą jechałem, w pewnym momencie zasłonił ją całą :( Niski chodnik mnie uratował.

Marcin-Krak napisał/a:
że nie pyknęło dziś 6100 ;)

Od wiosny? czy ogólnie?

Marcin-Krak - 25-07-2012, 09:09

jaca71 napisał/a:
Jak rowerzysta cały i pisać może to dobrze, najwyżej do Londynu nie pojedzie ;)

Też po powrocie do domu o tym pomyślałem ;) Jakbym miał SPD, to dolne partie nóg też by ucierpiały pewnie mocniej - choć to pewnie też kwestią by było przyzwyczajenia się do szybkiego wypinania ;)

jaca71 napisał/a:
Niski chodnik mnie uratował.

Mnie uratowałoby gdyby się popatrzył w ogóle :evil: Już prawie wyhamowałem i odbiłem na pobocze kamieniste, ale niestety chciał wycofać na maxa. Dobrze że trafiłem w bok auta, a nie zostałem np przygnieciony do siatki :?

jaca71 napisał/a:
Od wiosny? czy ogólnie?

Dokładnie 15 miesięcy z przerwą na zimę ;)

Hubeeert - 25-07-2012, 09:34

Marcin-Krak napisał/a:
Dziś pobudka 0 3:15, o 3:30 pojechałem szukać wschodzącego słońca
ja trochę później, ale ;)




Tyle, że ja nigdzie nie jechałem - strzelone przez okno sypialni :)

mystek - 25-07-2012, 13:03

#Marcin - przebieg mega! :) ja mam na koncie gdzieś 2500km w sumie na rowerze odkąd go mam, ale zrobiłem to w zeszłym sezonie (gdzieś powiedzmy od maja do września, tj 5 miesięcy) i w aktualnym (kwiecień - lipiec, tj 4 miesiące). Także wynik rewelacja!! :)

Swoją drogą jeżdżę z kumplem często na rowerach i niedawno mnie mega zaskoczył. Zrobił odcinek 100km z jednym 20minutowym odpoczynkiem :shock: . Tutaj jego trip:

http://www.endomondo.com/workouts/70625173

Śmiał się, bo mówi, że przyjeżdża pod blok, a tu 80km- z groszem, mówi, że chciał 100km, więc pojechał jeszcze pojeździć nad zalew w Hucie, wrócił, a tu 99,7km czy jakoś tak. Więc jeszcze zrobił kółko wokół bloku, żeby dobić do 100 :mrgreen:

Wiem, że to nie dużo, bo pokazywał mi wykresy swojego kumpla, który robi odcinki po 160km, ale przejechać 100km to już wyczyn imo! :)

jaca71 - 27-07-2012, 06:29

Marcin-Krak napisał/a:
Dokładnie 15 miesięcy z przerwą na zimę ;)

To mnie uspokoiłeś :P Bo już myślałem że ja wcale nie jeżdżę ;) Dokładnie teraz mam 3394.1km od zdjęcia roweru z haka w garażu.

mystek napisał/a:
Wiem, że to nie dużo, bo pokazywał mi wykresy swojego kumpla, który robi odcinki po 160km, ale przejechać 100km to już wyczyn imo! :)

Ta jego trasa i tempo to raczej takie na niedzielny spacer ;) Coby się czasem nie spocić :(

Marcin-Krak - 27-07-2012, 07:55

jaca71 napisał/a:
To mnie uspokoiłeś :P Bo już myślałem że ja wcale nie jeżdżę ;)

Zazdrośnik, w tym roku coś ponad 2 kkm. Do pracy nie mam warunków socjalnych żeby na rowerze docierać, więc sporo km odpada. Z czasem jest, jak jest i poza tym człowiek już teraz o zdrowie bardziej dbać musi, więc wybredny jest pogodowo ;)

mystek napisał/a:
Wiem, że to nie dużo, bo pokazywał mi wykresy swojego kumpla, który robi odcinki po 160km, ale przejechać 100km to już wyczyn imo! :)

Ludzie i po 500 robią ;)
Wszystko zależy od kondycji, trasy, warunków atmosferycznych itp itd.
Trasa 100 km trasie 100 km nie równa.
Do Niepołomic jak jadę to wychodzi mi ponad 100 km i jest po powrocie w miarę ok, ostatnio byłem w Lanckoronie i okolicach - wyszło ponad 70 km - ale po powrocie czułem mocno nogi - bo jednak sporo terenu było.

Tak samo jak się porówna Vśr ludzi np z centralnej Polski z Vśr ludzi tutaj z południa - mocno uogólniając i pomijając wiele czynników, to jednak u nas są już te górki i to też wpływa i na prędkość (chociaż można znów na zjazdach podgonić ;) ) i chyba mimo wszystko na dystans ;)

Jak dla mnie to ilość przejechanych km, Vśr i inne takie - to cyferki - czasem fajnie się pochwalić - ale dla mnie liczy się sam fun kręcenia, odkrywania i poznawania nowych miejsc (najlepiej jak się zgubię) :D

Dlatego ten weekend zanosi się na :cry: bo chyba jednak na rower nie wsiądę. Kolano nie jest w stanie w jakim tuż po wydawało mi się, że będzie. Nie poczułem żeby aż tak dostało :evil:

jaca71 - 27-07-2012, 11:04

Marcin-Krak napisał/a:
Jak dla mnie to ilość przejechanych km, Vśr i inne takie - to cyferki - czasem fajnie się pochwalić - ale dla mnie liczy się sam fun kręcenia, odkrywania i poznawania nowych miejsc (najlepiej jak się zgubię) :D

Jak mawiają - jak po po tyłku nie ścieka to nie ma funu ;)

Marcin-Krak napisał/a:
Dlatego ten weekend zanosi się na :cry: bo chyba jednak na rower nie wsiądę. Kolano nie jest w stanie w jakim tuż po wydawało mi się, że będzie. Nie poczułem żeby aż tak dostało :evil:

To jest bardziej skomplikowane. Najmocniejsze dolegliwości zaczyna się czuć około 24h po zdarzeniu - wtedy krwiaki wewnętrzne osiągają maksymalne rozmiary i najmocniej uciskają nerwy - wtedy ból największy. Do czasu aż ich nie rozgonisz będzie boleć.
Od siebie powiem że jak miałem potłuczone żebra w zeszłym roku (prawie cały wrzesień wypadł) to chirurg zapisał mi Lotion1000 do nacierania z zewnątrz i jakieś dwa leki przeciwzapalne rozbijające krwiaki. Nazwy już nie pamiętam. Plus do tego środki przeciwbólowe.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group