To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki

Nasze Miśki - Sigmy, Zaćmienie i Kociak.

Bizi78 - 04-01-2021, 05:03

U mnie obecnie widać 8) .
Krzyzak - 04-01-2021, 07:24

Piękny kanał, do pełni szczęścia to bym dodał takie wnęki na różne drobiazgi, pewnie wiesz ocb.
Z wiązką to przypomina mi się, jak przekładałem wiązkę od automatu do manuala - z innego rocznika, z sedana to htb. Zamieszanie było ogromne, cięcia kabli co nie miara. Czy się udało to wyjaśni się w tym roku, gdyż dopiero 2 tyg temu założyłem skrzynię, przedwczoraj zdjąłem cięgna...

deejay - 04-01-2021, 08:36

U mnie też fotek nie widać.
wojtas - 04-01-2021, 10:29

Bartku, myślałem że, tylko ja mam takie zezowate szczęście. Zastanawiam się czy przyczyną była wada fabryczna, a może niewłaściwy montaż, choć to drugie raczej bym wykluczył. Trochę już w życiu simmeringów wymieniłem... jeżdżę obserwuję i mam nadzieję że, to odosobniony przypadek.

Darku, wnęki w kanale fajna sprawa, lecz znając moje zamiłowanie do porządków zaraz bym zrobił z nich dodatkowy magazynek na rzeczy mniej potrzebne i dodatkowe miejsce na pajęczyny. Nie ma wnęk nie ma problemu ;) A tak na poważnie, zrobienie takich wnęk wymagałoby jeszcze większych nakładów pracy, a ja nie pałam zapałem do murarki. Na pocieszenie zamontowałem w kanale dwie listwy magnesowe, na które mogę odkładać odkręcone śrubki.

Hugo, problem z linkami prawdopodobnie spowodowany jest brakiem lub logowaniem do konta google/gmail (po twojej stronie) ale, tego nie jestem pewien. Poprosiłem kilka osób o sprawdzenie linków, czekam na informację zwrotną. Jeśli ktoś z forumowiczów wie w czym może leżeć przyczyna problemów z linkami, proszę o Waszą pomoc.

deejay - 04-01-2021, 13:41

https://forum.mitsumaniaki.pl/viewtopic.php?t=52990&postdays=0&postorder=asc&start=3495

Odkopałem swój stary temat. Widać uszkodzenie uszczelniacza.

jacek11 - 04-01-2021, 17:35

Ja zdjęcia widzę.

W moim byłym E88A też miałem takie uszkodzenie uszczelniacza. Niestety nie pamiętam jakiej firmy był, i nie wiem ile miał przebiegu.

deejay - 14-01-2021, 20:04

Już byłem pewny Wojtku otwierając stronę że to Sigma 😁🤪😉

https://tvn24.pl/poznan/poznan-bez-wlaczonych-swiatel-jechal-przez-miasto-policjanci-oniemieli-gdy-zajrzeli-do-auta-4939444

wojtas - 15-01-2021, 09:34

deejay, Generalnie obawiam się kontroli drogowej i reakcji funkcjonariusza :shock: ale w porównaniu do przypadku z artykułu, to wszystkie podzespoły w wagonie działają. Jedynym mankamentem są braki w wyposażeniu dodatkowym :P Nie wspominając o podstawach takich jak przegląd techniczny czy uprawnienia do kierowania. Na marginesie, w końcu udało mi się wypiąć wszystkie potrzebne przewody i ułożyć plan działania w głowie. Czas brać się za składanie klocków.



wojtas - 04-04-2025, 01:40

Witajcie, po ponad czteroletniej przewie w aktualizacji tematu. Ciężko mi uwierzyć że czas tak szybko ucieka. Próbując pozbierać wszystkie motoryzacyjne perypetie z tych czterech lat, uświadomiłem sobie że wcale aż tak dużo ich nie było. Nie chcę Was tutaj zanudzać typowymi naprawami eksploatacyjnymi, oleje, klocki, świece, opony, żarówki itd. bo to już wszyscy znamy. Aczkolwiek niektóre z nich postaram się opisać bo nie takich efektów napraw się spodziewałem. Aktualizując temat widzę że część zdjęć i linków przestała działać, a starszych postów nie mogę już edytować. Troczę lipa bo większość postów jest przez to słabo czytelna. Niemniej jednak postaram się w tym poście w wielkim skrócie nadrobić zaległości.
Sedan, wagon i szmaciarz nowa ksywka dla przybłędy (eclipsa) podlegają ciągłemu utlenianiu, czyli jak na swoje lata mają się dobrze ;) . Choć w wagonie ruda zaczyna ujawniać się już nie tylko na podwoziu to jakoś jeszcze przechodzi przeglądy. Na sedanie jak i wagonie doszło kilka parkingowych rysek i wgniotek na szczęście na tyle małych, że nie wpływają na pracę silnika;). Ale po kolei (styczeń 2021), w wagonie wszystkie elementy które chciałem przeszczepić z dawcy zostały przeszczepione i o dziwo się przyjęły, czyli: tempomat, elektryczne/grzane fotele, pamięć foteli, klimatronik i podświetlane lusterko w osłonie przeciwsłonecznej pasażera. Najwięcej pracy miałem z klimatronikiem który chyba był gorszy nisz Swap 24V. Wisienką na torcie było zamontowanie prosto z japońskiego diamante naprawdę fajnego gadżetu:

https://youtube.com/shorts/zGGeGbZe1KA?feature=share

Następnym krokiem było oddanie wnętrza do tapicera w celu ujednolicenia. Przednie fotele z dawcy były w jasnoszarej skórze, do tego w opłakanym stanie. Oryginalna tapicerka w wagonie nie powala wyglądem. Przy okazji wymieniliśmy materiał podsufitki w którym gąbka po 30 latach postanowiła się utlenić.
Gdy nowo obszyte wnętrze zaczęło cieszyć oko postanowiłem zająć się pseudo drewnem na dekorach które po latach nosiło spore ślady użytkowania a po swapie klimatronika z wyświetlaczem miało dwa różne wzory. Znalazłem wiec fajny wzór hydrografiki i za drobną opłatą wnętrze prezentuje się tak:





Efekt uważam za zadowalający, jak ja budżet który został przeznaczony na te fanaberie;).
Od dłuższego czasu po naszych głowach chodził nam zakup dodatkowego auta miejskiego na co dzień. Takiego którym będzie można wszędzie się wcisnąć. I nie będzie nam go szkoda użytkować zimą. Oczywiście nasze spojrzenia padły na jedynie słuszną markę :D (śmiech). I rozpoczęły się poszukiwania Colta CZC oczywiście z T. Po kilku obejrzanych egzemplarzach. Stwierdziliśmy że zobaczymy jeszcze coś bez T, chodź już bez takiego entuzjazmu... daliśmy sobie spokój, niestety ale moja wewnętrzna cebula nie pozwoliła mi na zakup rudej w takich cenach. Jak to w życiu bywa, pustkę trzeba czymś wypełnić i jak już mam kupić jakiegoś rudzielca to niech chociaż będzie w przyzwoitej cenie. Zaczęliśmy się rozglądać po innych markach. I Marysi spodobały się kształty Tigry TwinTop. Ceny w tamtym czasie nie były aż tak wygórowane jak za Colty. Po kilku oglądniętych sztukach udało się kupić coś mało zgnitego i bez większych uszkodzeń.



Bardzo miło wspominamy to autko, dało nam wiele frajdy z codziennych przejażdżek. Choć jak wiadomo mało kto w Polsce sprzedaje dobry samochód, zawsze jest jakiś większy lub mniejszy powód. I tak również było w naszym przypadku. Tigra potrafiła łyknąć spore ilości oleju, szczególnie przy jeździe z wyższymi obrotami, uprzedzam nie kopciła na niebiesko. Co finalnie skończyło się wypaleniem zaworu i naprawą silnika. Na szczęście, części do 1.8 są tanie i całkowita naprawa głowicy z wymianą pierścieni i panewek wyniosła 1900zł + mile spędzony tydzień w garażu ;) Tigra była znani przez prawie cztery lata i pewnie była by dalej gdyby nie pewien fakt, ale o tym późnej. Gdzieś w połowie września 2021 w wagonie postanowiłem zajrzeć do rozrządu bo na zimnym silniku z jego okolic zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. Na pierwszy rzut oka po zdemontowaniu osłon i ustawieniu na znaki nie zauważyłem niczego niepokojącego. Postanowiłem rozgrzać silnik do temperatury roboczej i zostawić do ostygnięcia. W dniu następnym mocno się zdziwiłem gdy zobaczyłem pasek rozrządu który miał spory luz szczególnie widoczny między głowicami a pompą cieczy chłodzącej. Szybka weryfikacja i widać że posłuszeństwa odmówił tłumik drgań rolki napinacza.



No cóż miał prawo zawsze przy wymianie paska był pomijamy. Ponoć są niezniszczalne (a jednak poddał się po 30 latach, co za tandeta :D ). Poszukując nowego tłumika miałem rozterki co wybrać Niestety cena oryginalnego tłumika jest dla mnie nieakceptowalna (900zl e-pajero, servis 2400 nie wiem skąd oni biorą te ceny pewnie dają takie zaporowe żeby im dupy nie zawracać). Na internetach pokazał się produkt renomowanej i znanej firmy INA, po zdjęciach umieszczonych na aukcjach odnosiłem wrażenie że jest to przepakowany oryginał.





Cena akceptowalna wiec zakup i montaż. Kilka kilometrów zrobionych w koło komina i można lecieć w trasę. Trasa w sumie krótka raptem 300 km po polskich S-kach, skoczyła się po 200km gdy postanowiłem zjechać na tankowanie. Silnik gdy tylko zeszedł z obrotów zaczął mocno hałasować, i jak możecie się domyślić z okolic rozrządu. Dotoczyłem się na parking przy stacji i czekając na lawetę zdemontowałem osłony by utwierdzić się w podejrzeniach o luźnym pasku rozrządu. Ustawienie rozrządu na znaki i kamień spadł mi z serca. Pasek nie przeskoczył. Pozostało załadować wagona na lawetę i wrócić do domu.



Po powrocie do domu i zdemontowaniu tłumika okazało się że trzpień został w pozycji cofniętej. Co spowodowało wyluzowanie paska.



No nic jak ktoś ma zezowate szczęście to tak już bywa. Szczęście w nieszczęściu że pasek nie przeskoczył. Tym razem już nie ryzykowałem i kupiłem tłumik jak że znanej firmy Japanparts. Nauczony doświadczeniami już nawet nie składałem całego rozrządu tylko w garażu na podnośniku zasymulowałem warunki drogowe. Dnia następnego po całkowitym ostygnięciu silnika, moim oczom ukazał się olej wypływający z nowego tłumika :/


Powiem Wam że nerwy zaczęły mi puszczać. Proszę nie piszcie mi tu że trzeba było kupić oryginał i nie było by problemu. Nie mając innej alternatywy postanowiłem cofnąć się do korzeni motoryzacji i zastosować sztywny napinacz.



Oczywiście nie kupiłem takiego jak na zdjęciu, tylko przerobiłem stary uszkodzony. Jeżdżę tak już prawie cztery lata i nie mam problemu. Wadliwe tłumiki zostały zareklamowane, sklepy zwróciły pieniążki i ziemia kreci się dalej. Współczuję tylko tym którzy nie mieli tyle szczęścia co ja. Dodam tylko, że to raczej nie odosobniony przypadek bo przeglądając jakąś grupę na FB napotkałem taki komentarz:



W maju 2022 zabrałem się za renowację zacisków i tarcz hamulcowych w eclipsie, dodatkowo wlew paliwa też załapał się na spa. Mam nadzieję że starczy na kilka lat.



Oczywiście w tym czasie miski posłużyły nam w celach wypoczynkowych. Czy to podczas wyjazdów urlopowych, czy też różnej maści spotkań;)





A w tzw. międzyczasie pomogliśmy kilku zaprzyjaźnionym miśkom wrócić na drogi



Rok 2023 i pierwsze półrocze 2024 upłynęły bez większych przygód. Natomiast w sierpniu wydarzyło się coś co zmieniło nasze motoryzacyjne plany. Odwiedził nas pewien MManiak którego Niku nie zdradzę (może będzie niespodzianka na zlocie) i poinformował nas o swoim nowym miśkowym nabytku. Naprawdę nie wierzyłem w to co usłyszałem – „kupiłem Pajero, w Dubaju’. No powiem Wam, mnie zatkało. Ale jak to? bez oględzin? na odległość? kota w worku? Przecież tak się nie robi! Jak dla mnie abstrakcja. No ale kolega mówi, co ma być to będzie mleko się wylało. Jak dopłynie będziemy myśleć i gdybać. Czas dostarczenia troszkę się wydłużył i na początku września moja ciekawość sięgała zenitu. Powiem wam, ja zwykle do takiego tematu podchodzę bardzo pesymistycznie. Ale Marysi reakcji to się nie spodziewałem. Normalnie miłość od pierwszego wejrzenia.(wiedziałem że zawsze jej się podobało) Opisując w wielkim skrócie, nie taki diabeł straszny jak go malują. Większość stanu pokrywała się z opisem, a w skali punktowej daję 85 na 100.
Oj ta nocka była nieprzespana, rozważania czy w ogóle jest nam potrzebne koleje auto, czy dopniemy budżet... No ale ziarno zostało zasiane i nie było już odwrotu. W tym momencie zapadła również decyzja o sprzedaży Tigry, co z praktycznego punktu widzenia nie miało żadnego sensu. Niestety ilość miejsc na podwórku jest ograniczona i chcąc nie chcąc coś musiało nas opuścić.
Kolejne dni miały na rozmowach telefonicznych z kumplem, co z czym i dlaczego tak drogo;). Przeczesywanie sieci, porównywanie ofert no i poszukiwanie wymarzonego egzemplarza. Jak to zwykle bywa po pierwszym zauroczeniu przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Tak naprawdę firm oferujących import z ZEA jest raptem kilka, ale firm która robi to powiedzmy kompleksowo jest tylko jedna (przynajmniej ja nie znalazłem innych) . Mimo wielu ogłoszeń nie mogliśmy znaleźć tego konkretnego egzemplarza , zawsze coś nie pasowało, a to cena, przebieg, rocznik, uszkodzenia, braki w wyposażeniu, wersja silnika, o kolorze już nie wspomnę. W końcu coś udało się wypatrzeć i podjęliśmy decyzję o sprawdzeniu wybranego egzemplarza. Rocznik 13’ przedlift, przebieg 206 tyś. Po oględzinach okazało się że jest kilka rzeczy do naprawy, a niepokojące stuki podczas załączania napędów przeważyły szalę. Może tylko luz na krzyżakach, a może coś więcej, odpuściliśmy. Kolejny z 2017 był w tak dobrej cenie że po 3h od ukazania się ogłoszenia był już sprzedany :\. Szukaliśmy dalej. Minęło kilka dni i pojawiło się ogłoszenie które przyciągnęło naszą uwagę choć cena jak za rocznik 14’ nie należała do atrakcyjnych, za to reszta się zgadzała a przebieg był wręcz niewiarygodny bo zaledwie 52 tyś. Wiec po raz drugi zleciliśmy oględziny. Tym razem według oglądających nie było się do czego przyczepić. Jak na ten rocznik to stan oceniali na 4+. Widoczne uszkodzenia:
- zarysowania z prawej strony na przednim zderzaku
- zarysowania na pokrywie koła zapasowego
- rysa i dwie wgniotki na lewych tylnych drzwiach
- uszkodzone kratki nawiewów na desce.







Miernik lakieru nie wykrył wtórnych lakierowań. Natomiast sprawdzenie bazy danych ujawniło że, auto w pierwszym roku miało odnotowaną drobną stłuczkę w lewy przód. Niestety nic więcej nie można było się dowiedzieć. Z raportem dostaliśmy około stu zdjęć i kilka filmików z jazdy. Na podjęcie decyzji mieliśmy 2,5h bo późnej przyjeżdżają następni zainteresowani. Dla nas czas się zatrzymał, rozsądek krzyczał nie róbcie tego. A my... raz się żyje kupujemy.
No i tak oto 23 września staliśmy się posiadaczki kolejnego misia, a czy szczęśliwymi to się jeszcze okaże. Gdy emocje opadły, czekaliśmy na kolejne wieści. Po kilku dniach dostaliśmy informację że auto trafiło na parking w porcie i czeka na załadunek do kontenera.



Minęło kilka kolejnych dni i otrzymaliśmy informacje ,że auto zostało załadowane na kontener i wyrusza w rejs do Rotterdamu.



22 listopada, auto trafiło na plac w Rotterdamie w oczekiwaniu na transport do Polski. By po kolejnym tygodniu 29 listopada trafić na nasze podwórko. Ale to były emocje, co to będzie co to będzie. Czy umoczyliśmy i daliśmy się nabić w butelkę spełniając marzenia, czy jednak mamy trochę szczęścia na tej życiowej loterii i możemy otwierać szampana?...
Zjechałem z lawety, wjechałem na podwórko to już coś, silnik pracuje, skrzynia zmienia biegi jest nadzieja;) Wyjdziemy na kanał i zobaczymy co kryje reszta, tutaj zawsze coś się znajdzie. Z drobnostek to panowie w porcie przednie koła dokręcają tylko na dwie nakrętki a resztę to sobie poszukaj w aucie (oczywiście jednej się nie doszukałem) klemy akumulatora też było ciężko dokręcić. Osłony przednich tarcz hamulcowych zgięte u dołu, prawdopodobnie od pasów transportowych. Świeży wyciek z lewego przedniego amortyzatora. Wgnieciona miska olejowa skrzyni biegów (nie mocno ale jednak) no i to czego się nie spodziewałem to widoczny wyciek oleju między skrzynią a silnikiem :/. Na plus to brak grubej korozji, są pierwsze oznaki na spoinach ramy pomocniczej i elementach zawieszenia ale to nic w porównaniu z tym co można zobaczyć w Europejskich egzemplarzach . Poniżej galeria zdjęć jaką wysłałem do rzeczoznawcy w celu wyliczenia akcyzy:

https://photos.app.goo.gl/T8Qm8g1uL6MH2DWB6

Aby powiedzieć coś więcej trzeba zarejestrować misia i się porządnie przejechać. Sama rejestracja przebiegła bez większych problemów choć Pani w wydziale miała pewne problemy z weryfikacją certyfikatu eksportowego. Ale w końcu dała radę. I tak Kotek (tak został ochrzczony przez Marysię) po założeniu tablic mógł legalnie pokonać pierwsze kilometry. Skrzynia ładnie zmienia biegi silnik pracuje cicho i równo, ale w zakresie od 2200 do 2600 odczuwalne dziwne rezonowanie z okolic skrzyni biegów. No to mnie troszkę zdziwiło bo panowie na oględzinach w Dubaju jakoś tego nie zauważyli... a może wcześniej tego nie było. Trudno będę musiał tym się zająć. Podczas skręcania kierownica nie zawsze odbijała tak jak powinna a z prawej strony podczas pełnego skręcania na nierównościach słychać jakieś stuki. Można powiedzieć że lista usterek się zapełnia. No ale kupując kota w worku miałem tego świadomość. Po dwóch tygodniach jazd testowych okazało się że przedni prawy amortyzator też puścił olej. Wiec spoko, wymienimy oba. Z racji tego że, auto nie było zabezpieczone antykorozyjnie postanowiliśmy przez sezon zimowy przygotować je do zabezpieczenia tak by za kilka lat nie trzeba było już czegoś spawać lub wymieniać. No i tu się sporo przeliczyłem z zakresem prac jakie sobie wymyśliłem. Śmiało mogę powiedzieć, że z konserwacji zrobiła się renowacja. Którą raczej podzielę na kila etapów bo chciałbym w tym roku troszkę pojeździć. Osoby które mnie poznały wiedzą że póki starczy miś sił by utrzymać miski to będą z nami do grobowej dechy, więc wypadało by to zrobić dobrze, a to niestety wymaga sporych nakładów pracy. Na dzień dzisiejszy kociak stoi z rozebranym przodem i czeka na części które się piaskują, lakierują, woskują, wymieniają itp.





I na tą chwilę było by na tyle, prace trwają mam cichą nadzieję, że w połowie maja uda się wyjechać z garażu. A dla osób które dotarły do tego momentu i dalej tak jak my myślą nad zakupem tego typu, to napiszę tak. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to nieopłacalne i ryzykowne. Za te pieniążki możecie się już rozglądać za czymś nowym, pokroju Dacii, i cieszyć się jazdą od dnia odebrania z salonu. Natomiast jeśli jesteście zakręceni na tle motoryzacyjnym i nie macie problemu z przepalaniem bonów NBP. Do tego macie możliwość samemu dłubać przy aucie i czerpać radość z dokonywanych napraw, modernizacji, poprawiania fabryki, spędzać godziny w garażu. To można już rozważać taką opcję. Co jest na plus, na pewno zakup modelu który jest ciężko osiągalny w Europie, nie dostał świadectwa homologacji na UE bo nie spełniał wyznaczonych norm emisji euro5. A w tym przypadku tylko euro2, jedyną ekologią jest katalizator. Egzemplarz który jak na swoje lata ma znikomą korozję z którą walki jeszcze nikt nie wygrał. Jest po prostu więcej rzeczy do uratowania, nie trzeba tyle spawać czy wymieniać;). Myślę że to właśnie te argumenty w naszym przypadku spowodowały podjęcie takiej a nie innej decyzji.
Na minus, to sam proceder importu jest dość mocno naciągany. Niby wszystko ładnie pięknie, ale umowy są tak skonstruowane ,że w razie grubej draki to firma nie ponosi żadnej odpowiedzialności, a jak się uda to luz blues. Problemy z ubezpieczeniem AC, nie znalazłem firmy która w normalnych pieniążkach ubezpieczyła by auto.(z 3.2DID nie ma problemu) Mało tego miałem problem z OC bo w kalkulatorach nie ma takiego rocznika z takim silnikiem i ciężko jest to przeskoczyć bez pomocy agenta.(Jest tylko wersja przedlftowa V80, bo ona miała EGR i dostała euro4). Na koniec tego przydługiego wywodu dodam jeszcze drobnostkę ale warto ją opisać, wersje na rynek GCC zazwyczaj nie posiadają grzanych foteli co w naszym klimacie jest raczej porządne, ale za to masz pełno napisów w języku Arabskim, co już na samą myśl powoduje że robi się gorąco :D


cdn...

Bizi78 - 04-04-2025, 09:19

Pod maską 3.8V6, jak wynika z oznaczenia?
wojtas - 04-04-2025, 09:21

Dokładnie, nic innego nie było brane pod uwagę.
edmunek - 04-04-2025, 15:07

Powiem tak. Otworzyłem wątek, widzę sporo tekstu (a sam też lubię coś napisać).
Nie wiem czemu, ale zamknąłem kartę.
Ale kilka sekund później zrobiłem CTRL+SHIFT+T (przywróć ostatnio zamkniętą).
Tak czytam, czytam, doszedłem że ściągasz coś z Dubaju i było "o ale super!!!".
Aż dziwię się, że ja tutaj wcześniej nie trafiłem :) Dobrze piszesz.
Zdjęcia też fajnie że są :)

Nie powiem, początkowo czytałem i myślałem że "o kurcze, sam też tak powinienem zrobić".
Tym bardziej że małżonka ostatnio strasznie narzekała że dużo wydaję na naprawę obecnego Shoguna.
Tyle że ja trochę nieświadomie, kupiłem model z 2007 roku który wymagał sporo wkładu.
Ja kupując go wiedziałem że na 100% jest sporo rzeczy do zrobienia. Po prostu nie wiedziałem jeszcze że lista będzie dłuższa niż wstępne oszacowanie że "no jest trochę do zrobienia".
Plus - rocznik 2007, w moim klimacie, to niestety jest sporo rdzy.
Czy tragicznej? No nie.. ale jest wiele rzeczy które należało zrobić.
I tak..
tylne nadkola są oczywiście zjadane
szyberdach jest w stanie agonalnym ale na szczęście odpływy są drożne
uchwyty progów bocznych. o ile środkowy i tylny jest w dobrym stanie, tak przednie uchwyty się poddają bo są tam odpływy z dachu/szyberdachu
osłony tarcz istnieją tylko w 50%

Mógłbym tak wymieniać. Oczywiście ile już naprawiłem/wymieniłem to osobna sprawa.

I podjarałeś mnie. Może faktycznie chrzanić wsadzanie pieniędzy w "strupa" i kupić porządnego/nowszego?
U mnie za modele z 2011-2013 roku trzeba wydać tak z 60-70 tysięcy złotych.
Swojego kupiłem za 35.

Modele 2015-2016 u mnie to niestety mocna zapora cenowa, a jak trafia się coś w okazyjnej cenie, to spokojnie można uznać że ta okazyjna cena nie bierze się z niczego.

Biorąc pod uwagę co u Ciebie jest do naprawy, to jest to wszystko do zrobienia (sam z resztą wiesz o tym bardzo dobrze).
Ale - no własnie. Euro 2.... Ja mając Euro4 (3.2 DiD DPF/Euro 4) to nie mogę wjeżdżać do miast a we Francji tylko fuksem nie oberwałem mandatem (strefy czystego powietrza).
Do Londynu nawet jakbym chciał wjechać i zapłacić, to nie mogę.
Tak więc... no właśnie - nie wiem jakbym miał przełknąć auto z Dubaju.
Nierdzawe bo nierdzawe, no ale chyba miałbym więcej problemów niż mam obecnie.
Ubezpieczenie to też pewnie byłaby przeprawa.
I jak dobrze wspomniałeś. Zawsze można celować w inne auta... czy to musi być Pajero 4?
No kurcze...
Wczoraj jeden lokalny wrzucił na YT filmik jak wybrał się po raz trzeci (bo 2x nie dał rady) na słynną u mnie trasę offroadową o nazwie Strata Florida.
On wcześniej jeździł poprzednią Dacią Duster, teraz ma tą najnowszą.
I ta poprzednia nawet dawała radę, widzę że ta nowsza jednak o wiele gorzej radzi sobie w terenie.
Ale.. nie o tym tylko o tym, że oglądając jak on jechał tą trasą, to było widać jak to auto przejechało tą trasę tylko dzięki szczęściu i sporo się męcząc,
a ja pamiętam jak jechałem swoim (i ja jestem offroadowym żółtodziobem) i zapewne nie wykorzystałem nawet 30% możliwości Pajero/Shoguna.
Nie mówiąc o tym że ani razu nie miałem uślizgu kół, nie boksowałem, nie miałem wysokich obrotów.
A Dacia?
Dacia zajeżdżała sprzęgło, opony, hamulce.
A na niektórych przeszkodach traciła napęd z komunikatem "4x4 overhearing protection"

Czy chciałbym inne auto?
Pewnie że tak.
Ineos Grenadier nie jest taki zły.
Ba! Nowa Toyota LandCruiser jest jak najbardziej "super".
Czy są to te same widełki cenowe? No nie za bardzo.

Ale.. o czym chciałem napisać. bo rozpisałem swe chaotyczne myśli i zauważyłem że nie prowadzą do żadnej refleksji, rozwiązania czy też podsumowania.
Tak tylko zauważyłem, że skłoniłeś mnie do ponownego rozpatrzenia czy bawić się w ciągłe naprawy przy starym Shogunie, czy jednak zakończyć projekt, naprawić co mogę naprawić, sprzedać i nie kupić nowszego.
Ale... ja odnoszę dziwne wrażenie, że aby kupić nowszego Pajero 4 w stanie, który nie wymaga napraw, to trzeba celować w górne widełki cenowe z danych roczników.
A i tak pozostanie to nieznane, czy czasami gdzieś nie jest "zaniedbany" przez poprzednich właścicieli.
Choć... kusi mnie - a może kupić takiego którego ubezpieczyciel "odpisał"?
U mnie takich jest sporo, bo nie ma Mitsubishi na rynku.
Każda stłuczka, to auto jest wg ubezpieczyciela do "kasacji".
Można to auto zostawić, naprawić samemu i dostaje inną kategorię w papierach (jako powypadkowe).
Te powypadkowe to czasami tylko zderzak i lampa, ale że ubezpieczyciel nie ma jak dostać części, tak auto idzie na "stratę".
Może?

Przepraszam że Ci zaśmieciłem Twój wątek :D :D

Liczę na więcej relacji.
Pisz, wrzucaj fotki.
P.S. Pikacza wyłączyłeś (tego co piszczy powyżej 120km/h)? :D

P.S. 2 : Czy tajemnicą jest ile wydałeś na ten zakup?
P.S. 3 : Czy byłbyś w stanie podzielić się z której firmy korzystać? Nawet poprzez PW?

jacek11 - 04-04-2025, 23:22

Nooo, jest co poczytać, i nawet pooglądać :thumbleft:
wojtas - 05-04-2025, 01:11

edmunek napisał/a:
Aż dziwię się, że ja tutaj wcześniej nie trafiłem

Temat nie był dawno aktualizowany więc nie masz co się dziwić ;)
edmunek napisał/a:
małżonka ostatnio strasznie narzekała że dużo wydaję na naprawę

To zły znak, nie zmieniaj auta zmień małżonkę (żarcik)
edmunek napisał/a:
Mógłbym tak wymieniać. Oczywiście ile już naprawiłem/wymieniłem to osobna sprawa.

Przy starszych autach, to niekończąca się opowieść zawsze jest coś do zrobienia
edmunek napisał/a:
uchwyty progów bocznych. o ile środkowy i tylny jest w dobrym stanie, tak przednie uchwyty się poddają bo są tam odpływy z dachu/szyberdachu

Jak śruby dadzą się odkręcić to połowa sukcesu, próg zawsze możesz wymienić, ale za te pieniążki to wolałbym pospawać coś swojego. Oryginalne to służą chyba tylko do polepszenia komfortu wsiadania i zbierania błota. Budżetowo to można przecież naprawić stary dorabiając utlenione mocowanie. A odpływ profilaktycznie można przedłużyć wyprowadzając po za nadkole.
edmunek napisał/a:
I podjarałeś mnie. Może faktycznie chrzanić wsadzanie pieniędzy w "strupa" i kupić porządnego/nowszego?

Tutaj to każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Ja chyba jestem najmniej obiektywny (zamiast sprzedawać to dokupuję) Nie żebym jakoś się wiązał emocjonalnie, ale jak sobie pomyślę ile godzin swojego życia przeznaczyłem na to bym mógł dalej eksploatować moje staruszki, to po prostu mi się to nie kalkuluje.
edmunek napisał/a:
Nierdzawe bo nierdzawe, no ale chyba miałbym więcej problemów niż mam obecnie.

Problemów pewnie jest porównywalnie. A jeśli chodzi o rudzielca, to nie jest tak, że tej rdzy nie ma wcale. Jest ale jest jej mniej, na tyle mniej że śruby się odkręcają a nie urywają. Nie ma co się oszukiwać. Jak po sprowadzeniu nie zrobisz porządnego zabezpieczenia to po trzech latach w naszych zimowych solankach nie będzie co zbierać.
edmunek napisał/a:
Ale... ja odnoszę dziwne wrażenie, że aby kupić nowszego Pajero 4 w stanie, który nie wymaga napraw, to trzeba celować w górne widełki cenowe z danych roczników.
A i tak pozostanie to nieznane, czy czasami gdzieś nie jest "zaniedbany" przez poprzednich właścicieli.

Trudno się nie zgodzić. Nikt kto myśli rozsądnie nie sprzedaje dobrego auta.
edmunek napisał/a:
P.S. Pikacza wyłączyłeś (tego co piszczy powyżej 120km/h)?

Tak, ale pipczał przy 140.
edmunek napisał/a:
P.S. 2 : Czy tajemnicą jest ile wydałeś na ten zakup?

51k-Pajero, 25k-imprt, 15k-cło, vat, akcyza.
edmunek napisał/a:
.S. 3 : Czy byłbyś w stanie podzielić się z której firmy korzystać?

Carfactor.pl

edmunek - 05-04-2025, 08:43

Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. odpowiedz krotka bo dopiero wstałem.
wczoraj do pozna swojego myłem, odkurzałem, szorowałem. oglądam właśnie Virusa na terenwizji i jadę na miasto. przy okazji jadę do mechanika to mi wywierci kolejna urwana śrubę (jego wina, sam mi mówił że mam nie przejmować się oporem bo mam się przebić przez recepturkę która założył, to kręciłem).
bardzo dziękuję że mi odpisałeś. pozdrawiam. wszystkiego dobrego



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group