 |
Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki
|
|
Ogłoszenie |
W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu. Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.
|
Spór o wieloryba |
Autor |
Wiadomość |
skaja [Usunięty]
|
Wysłany: 23-01-2007, 17:09 Spór o wieloryba
|
|
|
17 października islandzki rząd podjął decyzję o wznowieniu polowań na wieloryby
MOIM ZDANIEM TAK NIE POWINNO BYĆ
Islandzcy harpunnicy nie mogą doczekać się lata. Bo wtedy znów wypłyną w poszukiwaniu swojej ulubionej zdobyczy, wielorybów. Przez 17 lat nie było im wolno. Teraz rząd uczynił gest w ich stronę. To wystarczyło, aby podzielić mieszkańców tego małego kraju na dwa wrogie obozy.
W porcie w Rejkiawiku zacumowane statki wielorybnicze czekają na lepsze dni. Wszystkie cztery stoją ściśnięte burta przy burcie, ich czarne kadłuby wynurzają się z lodowatej wody. Hvalury 6, 7, 8 i 9 marzą, by wznowić łowy na północnym Atlantyku. Ale do tego trzeba im jeszcze letniego słońca.Siedemnaście lat spędziły przy nabrzeżu rdzewiejąc w bezczynności. Skończyła się to jednak jesienią ubiegłego roku. 17 października islandzki rząd podjął decyzję o wznowieniu polowań na wieloryby. Zerwał w ten sposób międzynarodowe moratorium z 1982 roku, które na wyspie weszło w życie w 1989 roku. W końcu października i na początku listopada upolowano i przyholowano do brzegu siedem płetwali. Tu czekały na nie kamery, aby udokumentować powrót Islandczyków na łowiska po długiej przerwie. Wkrótce potem zimowe warunki znów uwięziły wielorybniczą flotyllę w porcie.
Hvalury, jednostki mierzące 53 metry, pochodzą z dawnych czasów, gdy tropienie płetwali uchodziło jeszcze za tytuł do morskiego szlachectwa. Zostały zbudowane przez Norwegów w latach 40. ubiegłego stulecia. W latach 60. wymienili je oni na statki nowej generacji, prawdziwe pływające rzeźnie. Stare łajby kupili Islandczycy.
W padającej mżawce Olafur Olafsson, kapitan Hvalura 9 pokazuje nam statek, jego pachnące stęchlizną wnętrza i anachroniczny silnik parowy. To coś zupełnie innego niż japońskie statki-fabryki, naszpikowane sonarami. „My korzystamy tylko z naszych oczu i mózgów” – zapewnia kapitan. Siedzimy w mesie i Olafur wspomina swego pierwszego wieloryba upolowanego harpunem 27 maja 1971 roku o 6.30 rano. "To coś pasjonującego" – opowiada. Z wysokości masztu obserwatorzy zmieniający się co godzinę w niewygodnym koszu umieszczonym 20 metrów nad falami obserwują horyzont. Czekają na pojawienie się nad wodą grzbietu wieloryba. Trzeba wówczas popłynąć za zwierzęciem, zgadując, w którą stronę przemieszcza się pod wodą podczas sześciu czy siedmiu minut bezdechu, wreszcie zbliżyć się do niego ostrożnie na odległość około pięćdziesięciu metrów. Wtedy kapitan uruchomi działo harpunnicze uzbrojone w ładunek wybuchowy.
Przez całe dziesięciolecia statki powracały z wielorybem przy każdej burcie do Hvalfjoerdur (isl. fiord wielorybia). Tam w blaszanych hangarach po dawnym obozie wojskowym zdobycz była ćwiartowana i pakowana. Ciężko pracujące Hvalury miały więc swój skromny udział w masakrze, jaka odbywa się na wodach naszej planety. Spowodowała ona zniknięcie 80 procent populacji wielorybów deprecjonując mit Moby Dicka.
Aż do czasu ogłoszenia międzynarodowego moratorium Kristjan Loftsson, 53-letni armator statków wielorybniczych nie mógł się nadziwić "szalonym pomysłom polityków" wprowadzanych w błąd przez "klikę z Greenpeace i WWF". "To wstrzymanie polowań nie miało sensu – mówi z pretensją w głosie. – Fakt, że wybijano zbyt wiele wielorybów w innej części naszej planety to nie powód, aby karać naszych rybaków. Islandia już od dawna wprowadziła limity chroniące nasze zasoby".Właściciel statków najpierw sądził, że zawieszenie polowań będzie krótkotrwałe. Utrzymywał swoją bezczynną flotę w pogotowiu. "Minęły trzy lata, a potem jeszcze dziesięć". Kristjan Loftsson konserwował już tylko Hvalury 8 i 9. Jednak ten wpływowy biznesmen prowadzący interesy w wielu firmach połowowych, kontynuował swój lobbing na rzecz wielorybnictwa wykorzystując własne kontakty w rządzie. W 2003 roku Islandia udzieliła sobie pozwolenia "na odłowienie do celów naukowych" kilku płetwali karłowatych (Balaenoptera acutorostrata). Skończyły one ukradkiem na talerzach w restauracjach dla turystów pragnących spróbować, jak smakuje zakazany owoc.
W październiku 2006 roku minister rybołówstwa wyraził zgodę na "komercyjne" połowy płetwala karłowatego, a także finwala (Balaenoptera physalus). Ten mierzący do 22 metrów i ważący prawie 80 ton wieloryb jest drugim co do wielkości ssakiem po płetwalu błękitnym. Finwal znajduje się na międzynarodowej liście gatunków zagrożonych wyginięciem. Ale islandzkie instytuty badawcze oceniły, że ich odłowy są dopuszczalne. Limit ustalono na 38 sztuk do sierpnia 2007 roku, co wydaje się niewielką ilością w porównaniu z tysiącem wielorybów chwytanych rocznie przez Japończyków gwiżdżących sobie na moratorium.
Zaraz po ogłoszeniu wznowienia polowań pojawili się ludzie cierpiący na nostalgię za nimi. 56-letni Olafur Olafsson szybko rozwiązał umowę o pracę na rybackim trawlerze. "Nie wahałem się ani sekundy. To bez porównania bardziej pasjonujące niż łowienie ryb" – tłumaczy. 53-letni Engilbert O. H. Snorasson zamknął przejściowo swój gabinet dentystyczny. Powrócił do Hvalfjoerdur, gdzie co lato pomiędzy 1974 a 1981 rokiem, jako student, wraz z innymi młodymi pracownikami sezonowymi, zajmował się cięciem wielorybiego mięsa. Dwadzieścia pięć lat później odnalazł w tym samym miejscu dawnych kolegów, obecnie dyrektora szkoły, adwokata, biznesmena i inspektora podatkowego. "Uściskaliśmy się serdecznie. Niektórzy przynieśli ciastka. To było nasze święto" – opowiada.
Mimo powoływania się na stare dobre czasy zwolennicy wznowienia połowów nie mogą pochwalić się prawdziwą tradycją z nimi związaną. Przez długi czas Islandczycy zadowalali się wielorybami, które przypadkowo osiadały na mieliznach przy ich wybrzeżu – mieszkańcy dzielili się wówczas mięsem takiego nieszczęśnika. Jedynym zachowanym zwyczajem było coroczne spożywanie w lutym smakołyku sporządzonego z serwatki zmieszanej z tłuszczem wieloryba. Według sondażu przeprowadzonego w 2005 roku zaledwie 1 procent Islandczyków jada regularnie mięso wieloryba, a 82,4 procenta w wieku 16-24 lat nigdy go nie próbowało.
Polowania na wieloryby rozpoczęły się dopiero w 1948 roku z inicjatywy ojca Kristjana Loftssona. Mięso finwala było wysyłane do Japonii, jedynego kraju, gdzie ceni się jego włóknistą konsystencję. Właśnie na ten rynek liczy dziś syn. W Taiji, wielkim japońskim porcie wielorybniczym, cena kilograma tego mięsa dochodzi do 75 euro; to sześć razy więcej niż w Islandii. "Tam można zarobić dużo pieniędzy – ocenia armator. – To świetny interes. Lubię wieloryby, uważam je za wspaniałe zwierzęta, ale traktuję je tak jak hodowca swoje stada".
W oczach wielu wyspiarzy prawo do wznowienia polowań jest kwestią zasady. Według sondażu 70 procent ludności popiera tę decyzję. Za to reakcje zagranicy były bardzo żywe. Dwadzieścia pięć krajów, w tym Stany Zjednoczone i większość państw Unii Europejskiej, wyraziło swój sprzeciw wobec polowań.
Te reakcje pobudziły wrażliwość narodową 300 tysięcy mieszkańców wyspy. "Obce kraje nie będą narzucać Islandii swojego prawa – mówi Kristjan Loftsson. – Anglicy masakrowali wieloryby przez całe dziesięciolecia, a teraz chcą w nas wzbudzić poczucie winy. Francuzi robią nam wymówki, a równocześnie odmawiają obniżenia swoich limitów połowów na wodach europejskich, gdzie zasoby ryb są na wyczerpaniu".
Na przeciwległym do przystani Hvalurów nabrzeżu portu słychać zupełnie inne głosy. "To wszystko z powodu głupiej dumy" – mówi 45-letni Einar Steinthorsson, dyrektor Centrum Obserwacji Wielorybów. Jego firma organizuje w lecie rejsy dla 27 tysięcy turystów pragnących na własne oczy zobaczyć wieloryby. 8 przewoźników i 200 osób żyje z tych wycieczek, bardzo popularnych wśród 350 tysięcy zagranicznych gości odwiedzających co roku Islandię. Einar niepokoi się o nadchodzący sezon. "Otrzymujemy protesty z całego świata, nawet z Australii. Możemy zapewniać, że my jesteśmy przeciwni wznowieniu polowań, ale i tak turystyka na tym ucierpi". Biura podróży już odnotowały wiele rezygnacji z pobytu na wyspie w 2007 roku.Tak więc w porcie trwa zimna wojna. Pilot statku obserwacyjnego, który porzucił tę pracę, aby zatrudnić się na statku wielorybniczym, nie będzie miał prawa do powrotu. "Niech sobie nie myśli, że damy mu jeszcze jedną szansę" – uprzedza Einar Steinthorsson. Zantagonizowane strony nie rozmawiają ze sobą i wzajemnie się oskarżają. "Zajmujący się obserwacją wielorybów marnują pieniądze" – mówi Kristjan Loftsson. "Myśliwi nie mają rynku zbytu na wielorybie mięso. Nawet Norwegowie i Japończycy muszą się wiele natrudzić, aby sprzedać swój towar" – odpowiada Einar Steinthorsson. Nie udało się dotąd znaleźć nabywcy na sto ton mięsa zabitych na jesieni płetwali. Japończycy nie ułatwiają Islandczykom zadania i żądają od nich kosztownych kontroli sanitarnych. "Kupią na pewno" – uspokaja armator. "Kiedy zobaczą, że nie ma żadnego rynku zbytu, Islandczycy szybko zmienią zdanie w sprawie wznowienia polowań" – cieszy się już z góry jego antagonista.
Dyskusja jest tym bardziej gorąca, że brakuje w niej potwierdzonych przez naukę argumentów. "Nasza wiedza o wielorybach jest skromna, z powodu braku pieniędzy na niezależne badania" – mówi Martin Norman, rzecznik Greenpeace. Islandczycy oceniają liczbę płetwali pływających w ich wodach na 25 tysięcy, ale organizacja ekologiczna uznała ten szacunek "za nieuzasadniony". Wspomagając się zdjęciami przedstawiającymi agonię wielorybów obrońcy praw zwierząt kontestują również argument natychmiastowej śmierci trafionej harpunem zdobyczy. Zdaniem Martina Normana wznowienie polowań jest wyłącznie "decyzją polityczną" w obliczu zapowiadanych na 2007 rok wyborów.
Greenpeace wystosował petycję, pod którą zebrano już w różnych krajach ponad 100 tysięcy podpisów. Kierownictwo tej organizacji nie wyklucza wysłania tego lata na wody Islandii statku prowadzącego kampanię przeciwko polowaniom na wieloryby, jeśli władze wyspy podtrzymają swoje stanowisko. Olafur Olafsson pamięta dobrze starcia z załogą Rainbow Warrior w końcu lat 70. "Pozdrówcie ode mnie ludzi z Greenpeace" – dodaje. Niewykluczone, że wkrótce będzie mógł to zrobić osobiście. |
|
|
|
 |
wojmi1
Mitsumaniak lancer kombi i gal

Auto: lancer combi g37 i c12 galE32
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 12 Wrz 2006 Posty: 1579 Skąd: Oswiecim-Piotrowice
|
Wysłany: 23-01-2007, 17:24
|
|
|
Fajny temat - szkoda zwierzakow |
_________________ lancer 4 wd combi 87, 89 ; c12v 1.5 90, gal E33 90 +e33 |
|
|
|
 |
skaja [Usunięty]
|
Wysłany: 23-01-2007, 17:29
|
|
|
wojmi1 napisał/a: | Fajny temat - szkoda zwierzakow |
tez tak sadze po co zabijac takie WIELORYBY . Nie rozumiem takich ludzi |
|
|
|
 |
dager [Usunięty]
|
Wysłany: 23-01-2007, 20:24
|
|
|
głupota , najłatwiej powybijać , powytruwać , a za 5- 10 lat dzieciom lub wnukom będziemy pokazywać filmy z wielorybami które jako gatunek zostały przy wielkiej pomocy ludzi wytępione |
|
|
|
 |
turek61
Mitsumaniak Zgred :)

Auto: Outlander I Turbo
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 1694 Skąd: Szczecin/Police
|
Wysłany: 23-01-2007, 20:49
|
|
|
Skreśliłem już dawno Islandie z listy cywilizowanych narodów.Takie decyzje świadczą o niskim poziomie intelektualnym decydentów nawet jeżeli(a moze przede wszystkim) wchodzi
w grę polityka.Nie pamiętam czy to też u nich(ale też na wyspach) morduje się tysiące delfinów, które wcześniej zapędza się do zatoki z której nie ma ucieczki.Widziałem kiedyś film z tego procederu.Całe wybrzerze mialo kolor czerwony |
|
|
|
 |
Meteo [Usunięty]
|
Wysłany: 23-01-2007, 21:47
|
|
|
To gdzie sa organizacje broniace zwierzeta
Dlaczego inne panstwa nie naciskaja na Islandie
Szkoda , naprawde szkoda zeby za kilkanascie lat dzieci w szkole uczyly sie ze byly sobie kiedys wieloryby ale zli ludzie je powybijali |
|
|
|
 |
JCH
Mitsumaniak Forumowa Opozycja

Auto: OBK 2.0
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 23 Maj 2005 Posty: 8078 Skąd: Bytom
|
Wysłany: 23-01-2007, 22:18
|
|
|
Kwestia czy jest ich za mało, za dużo, czy w sam raz
W Polsce też prowadzi się planowy odstrzał jeleni, wilków .... Kiedyś natura regulowała to sama, teraz gdy wszystko staje na głowie .... |
_________________ "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów"
MSS 1.9 DI-D --> OBK 2.0 i DL-650
 |
|
|
|
 |
slo_mo [Usunięty]
|
Wysłany: 23-01-2007, 22:25
|
|
|
Brak słów po prostu - to podobnie chory pomysł jak polowanie na małe foczki dla ich futerek (to jest dopiero masakra ). |
|
|
|
 |
turek61
Mitsumaniak Zgred :)

Auto: Outlander I Turbo
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 1694 Skąd: Szczecin/Police
|
Wysłany: 24-01-2007, 15:37
|
|
|
JCH napisał/a: | Kwestia czy jest ich za mało, za dużo, czy w sam raz
W Polsce też prowadzi się planowy odstrzał jeleni, wilków .... Kiedyś natura regulowała to sama, teraz gdy wszystko staje na głowie .... |
Może i tak ale wilki zjadają zwierzęta hodowlane a wieloryby plankton. Jak będzie za mało planktonu to i wielorybów naturalnie ubędzie.Myślę, że to zle porównanie... |
|
|
|
 |
skaja [Usunięty]
|
Wysłany: 24-01-2007, 20:22
|
|
|
turek61 napisał/a: | Może i tak ale wilki zjadają zwierzęta hodowlane a wieloryby plankton. Jak będzie za mało planktonu to i wielorybów naturalnie ubędzie.Myślę, że to zle porównanie... |
Napewno lepiej by było przyjmowane naturalne giniecie wielorybów niz zabijanie |
|
|
|
 |
|
|