Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki Strona Główna Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 


W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu.
Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.

Poprzedni temat «» Następny temat
Odbudowa Pajero II
Autor Wiadomość
Dracon40 
Forumowicz

Auto: Pajero II '91
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 20 Lut 2014
Posty: 41
Skąd: Myślibórz
Wysłany: 14-01-2017, 21:17   Odbudowa Pajero II

Witam

Chciałbym się pochwalić jak odbudowałem i przywróciłem do życia moje Pajero II z 1996 roku. Trwało to długo, pochłonęło sporo czasu i sosu, ale jak wymyśliłem tak zrobiłem.

Napędzany potrzebą chwili i wówczas jakimś tam skromnym budżetem postanowiłem zakupić krótkie Pajero II. Zdarzyło się to zanim znalazłem się tu na forum i z braku dostatecznej wiedzy zanabyłem w RP swoje Pajerko. Cały pic polegał na tym, że będąc kiedyś tam posiadaczem Cherokee'go zachciało mi się coś krótszego, na ramie i z jak najmniejszą elektroniką i koniecznie w dieslu.
Kupiłem w końcu i dotarłem pod dom. Tam dopiero zapoznałem się rzetelnie ze stanem autka. Na pierwszy ogień poszedł aku i pakiet startowy (rozrząd, filtry, oleje), nowy alternator oraz za ostatnie grosze nowe oponki. Nie planowałem go podnosić i dostosowałem się do standardu 235/75 na 15", bo takie fele miał. Padło na AT Discoverer od Coopera i wszystko gra.

Zdawało mi się, że mam już sprawny i ogarnięty samochód, więc można się było oddać pasji do której został ona zakupiony, czyli... wędkowaniu ;)
Kiedyś tam, pakując się z gratami do bagażnika, musiałem wleźć do niego i... tu nastąpił moment zwrotny, bo zapadła mi się podłoga pod nogami.
Nic śmiesznego, bo po rybach i po wyjeździe. No i zaczęło się...

Autko pojechało na przegląd i go nie przeszło. Powód? Nieczytelne numery na ramie... A skąd ja o tym mogłem wówczas wiedzieć? No nie wiedziałem! Były numery na budzie i grało, jak mi się zdawało.
Stanęło na tym, że zacząłem czytać to forum i zebrało mnie na złotą myśl o nowych numerach. Nic innego nie przyszło mi do głowy, z resztą później doznałem oświecenia i pomyślałem, że skoro mam numery, to i ramę też uratuję ;)

Po podsumowaniu kasy, która zjawiła się tak z kapelusza (prezenty na 40-tkę) postanowiłem zgłębić temat remontu auta. Namówił mnie do tego kolega, który sam na podwórku przygotował sobie auto: ja dałem radę, ty nie dasz?
No cóż. Nie ma jak jazda po ambicie. Niestety, mieszkam w bloku, co prawda garaż mam, ale to tylko garaż. Kolega poratował podwórkiem i zaczęło się.

Rozebrałem auto z czego się dało. Wszystko to wylądowało w garażu. Golasem pod eskortą kolegi,w obawie przed policją przejechałem się do niego na podwórko (kilka km za miasto) i tam pozostawiłem auto. Po powrocie do domu zaczęło się myślenie co i jak... co mam, czego mi trzeba, co można zorganizować samemu, co kupić. W sumie kilka nie przespanych nocy.
Po pracy, a pracuję 6 dni i drugie 6 mam wolnych (stąd pomysł na remont) rozebraliśmy auto do gołego. Na bok poszła buda, silnik ze skrzynią i całe bebechy z komory silnika.
Buda na bok i oględziny. Ruina. Rama na kołach bez kataryny. Ruina. Silnik? Kręcił i palił normalnie, więc OK. Jeden argument za.
Decyzja: Robić? Nie robić? No cóż... Robię. Co tam. Grosza trochę jest.
Miałem już nowy numer VIN, który załatwiłem przez rzeczoznawcę (napłakałem mu nieco w ramię) i który nabito na ramę. Tą skorodowaną. Z tyłu już nie było gdzie, a więc wybito na przodzie.
Tej, na której już był, nie szło uratować, więc po namyśle poszukałem drugiej. Znalazłem, kupiłem, przywiozłem busem szwagra i wypiaskowałem. Zrobiłem to sam, bo mam takie możliwości w pracy ;) Wypiaskowaną pomalowałem i zakonserwowałem. Koledzy dospawali ciut tył, bo przy piaskowaniu i obiciu młotkiem wyszły małe dziurki i zrobiłem ją jak należy od zewnątrz i od środka. Poszedł w ruch Cortanin, płukanie, otwory dylatacyjne z dołu ramy i mnóstwo konserwacyjnego środka do profili zamkniętych. Trwało to kilka dni.
Jak już miałem wszystko na wierzchu, to po kolei poszły do remontu mosty tył i przód, łącznie z piaskowaniem i malowaniem. Po mostach pora na piasty i zaciski hebli. W piasty poszły nowe łożyska, w heble nowe tłoczki i reparaturki. Później po kolei poszły sprężyny z tyłu i odboje do nich, amorki zregenerowane, nowe do przodu. Pod wahacze dolne i górne poszły nowe tuleje i odboje,pod drążki wszystkie tulejki i śruby montażowe. Wszystko wypiaskowane, zamalowane podkładami i nawierzchniowo na glans.
Kiedy skończyłem z ramą, zawieszeniem i można było to postawić na kołach, padło na wymianę całego układu zasilania paliwem i układu hamowania. Wszystkie przewody poszły nowe, paliwowe i hamulcowe położyłem od zera. Zregenerowałem korektor siły hamowania i wszytko grało.
W między czasie kolega - ten co mnie namawiał i udostępnił plac budowy - połatał mi budę. Nie spawam i niestety nie mogę. Zdrowie nie pozwala.
Poszły nowe reparaturki nadkoli tylnych, nowa podłoga bagażnika, oraz wstawki w podłogę z przodu. Wstawki w nadkola z przodu i w pasie przednim, w sumie 2 arkusze blachy 1mm ;) Nowe poszły błotniki z przodu, bo stare pod plastikami zeżarła ruda. Masa dobrej roboty, dziesiątki metrów drutu z migomata i kilka puszek uszczelniacza na spawy. Później dziesiątki tarcz na szlifowanie i litry farby podkładowej.
Poskładaliśmy to w końcu do kupy i zaczęło to jakoś wyglądać. Nie wyjściowo, ale już jakoś. Silnik jeszcze nie odpalony i jechać nie ma jak. Dzięki koledze z lawetą dojechało to coś, co miało być autem pod garaż.
Tam nastąpił etap drugi. Mordowanie się ze środkiem. Postanowiłem wzmocnić podłogę i dałem blachę alu ryflowaną na całość podłogi. Na szczęście ta jest dwu poziomowa, ale między fotelami idzie osłona wału. Podzieliłem arkusze jak trzeba i po wykonaniu modeli z kartonu dociąłem i doszlifowałem je jak chciałem. Po przemalowaniu podkładem położyłem wygłuszenia. Na nie blachę ryflowaną. Zastosowałem patencik z nitonakrętkami i pomocowałem jak trzeba. Wykończyłem środek i zabrałem się za malowanie. Wybór był oczywisty. Raptor i tylko on, bo łatwo się kryje, przygotować budę prosto i wygląd jakiś to ma. Kolor dobrałem uniwersalny, taki zielony z palety RAL, aby w gąszczu krzaków nie rzucał się zbytnio w oczy. 2 dni przygotowań i malowanie, co pod gołym niebem zajęło mi 1 dzień. Już myślałem, że przed zimą nie zdążę, bo farba ta potrzebuje nieco powyżej 10 stopni Celsjusza, aby wyschnąć, ale dałem radę w październiku go chlapnąć. Uff... już stał zakonserwowany cały. Na wiosnę skończyłem malowanie całości - zderzaki i konserwacja wnętrza, drobne poprawki przy elektryce i drobiazgi.
Przyszedł czas na odpalenie. Płyny zalane - paliwo, olej do silnika i brum... brum.... Zagadał i zdechł. Cóż. Wymiana filtra paliwa, ale nie gada. Diagnoza? Pompa paliwowa. Trudno, sam nie ogarnę. Minęło trochę czasu zanim kolega mechanik z warsztatem się nim zajął. Cóż. Zarobiony człowiek, jak ja. Czas już nie grał roli. Wiedziałem, że co mogłem sam, to zrobiłem. Teraz kolej tych co się znają.
Trzeba było odstawić auto na plan dalszy i zarobić trochę grosza,bo ten się kurczył zastraszająco podczas remontu autka. Co udało się fuchę ogarnąć, to moneta w auto. I tak na okrągło. Nadszedł w końcu czas, że i moje Pajero wylądowało we właściwych rękach. Kumpel zrobił co należało, ja zapłaciłem co trzeba i dziś... hmm... już tak ze 3 miesiąc auto jeździ.
Podsumowując:
Zrobiłem auto, tak jak chciałem. Pozbyłem się plastików na blasze i rudej w 100%.
Nie rozwiodłem się, bo żonę mam wyrozumiałą choć momentami było ostro. Jak nie praca, to garaż, albo fucha i kasa w auto. A to jak się domyślacie kosztowało. Pracy i monet i czasu dla rodziny sporo.
Znajdą się tacy - jak moja żona - co zapytają: Warto było?
Warto, bo nauczyłem się sporo i teraz nareszcie wiem co mam.
Druga rzecz: jak miałbym to samo przejść drugi raz z innym, czytaj drugim autem, to nie wiem czy bym chciał to powtórzyć.
Niżej fotki:

1. Po zakupie, z dołożonym snorkelem i obecnymi gumami

2. W nagliżu

3. Am face

4. Od tyłu

5. Demontaż

6. Masakra na picu

7. Ganc noje rama ;)

8. Wklejanka

9. Podłoga z tyłu

10. Gotowy tył

11. Gotowy przód

12. Przygotowanie do malowania

13. Po malowaniu


Uff... tyle na dziś.
Nie mam fotek całości, po kompletnym montażu, ale będą niebawem ;)
Aha, wyciągarkę zdjąłem, bo była tak cudnie zamocowana, że nie żałuję że jej nie użyłem. Leży, czeka na inny zderzak, nie pali się na razie.
Ostatnio zmieniony przez Dracon40 14-01-2017, 21:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
jacek11 
Mitsumaniak
Yatsu~eku

Auto: EA2W Żółwik, Outlander CW8W
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 122 razy
Dołączył: 07 Lis 2007
Posty: 11193
Skąd: Radomsko

Wysłany: 14-01-2017, 21:51   

Gratuluję nabytku,oraz samozaparcia podczas remontu :)
Tylko nie widzę fotek :cry:
_________________

 
 
 
Dracon40 
Forumowicz

Auto: Pajero II '91
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 20 Lut 2014
Posty: 41
Skąd: Myślibórz
Wysłany: 14-01-2017, 21:59   

jacek11 napisał/a:
Gratuluję nabytku,oraz samozaparcia podczas remontu :)
Tylko nie widzę fotek :cry:


Dzięki ;)
Poprawiłem fotki ;) są... po trudach
 
 
jacek11 
Mitsumaniak
Yatsu~eku

Auto: EA2W Żółwik, Outlander CW8W
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 122 razy
Dołączył: 07 Lis 2007
Posty: 11193
Skąd: Radomsko

Wysłany: 14-01-2017, 22:09   

Rdzy było więcej niż w moim galu :shock: Widać ogrom włożonej pracy :!:
_________________

 
 
 
Dracon40 
Forumowicz

Auto: Pajero II '91
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 20 Lut 2014
Posty: 41
Skąd: Myślibórz
Wysłany: 14-01-2017, 22:37   

W sumie....
Rudej więcej niż się spodziewałem, aż nad to.
Piaskowania było co nie miara. Nie dało się na raz, etapami, ale za free ;)
Zleciało mi nieco ponad dwa lata na doprowadzenie Miśka do pierwotnego stanu.
Kasy? Nie pytaj... po pierwszych kilku tysiącach przestałem liczyć... Na szczęście żonka też ;)

Ale warto było ;)
 
 
Jogurt 
Mitsumaniak


Auto: CA4A & EA5W
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 24 razy
Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 2554
Skąd: Tychy
Wysłany: 17-01-2017, 14:46   

Hehe, przy tym sporcie ostatnią rzeczą jaką można robić to liczenie ;)
_________________
CA0
Galant II
 
 
Dracon40 
Forumowicz

Auto: Pajero II '91
Kraj/Country: Polska
Dołączył: 20 Lut 2014
Posty: 41
Skąd: Myślibórz
Wysłany: 18-01-2017, 23:01   

Jogurt napisał/a:
Hehe, przy tym sporcie ostatnią rzeczą jaką można robić to liczenie ;)

dlatego przestałem ;)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies) w celu logowania oraz do badania oglądalności strony.
Aby dowiedzieć się czym są ciasteczka odwiedź stronę wszystkoociasteczkach.pl
Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie ciasteczek na tej stronie, zablokuj je w opcjach Twojej przeglądarki internetowej.