Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki Strona Główna Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 


W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu.
Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.

Poprzedni temat «» Następny temat
ROMEL I DIAMENTY
Autor Wiadomość
ROMEL 
Mitsumaniak
wariat...misiowy


Auto: C53A, C58A, CJ0
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Kwi 2005
Posty: 904
Skąd: Strzelin
Wysłany: 22-12-2005, 14:20   ROMEL I DIAMENTY

W końcu się zabrałem za napisanie… kiedyś już coś próbowałem na MKP ale jakoś takoś…

Więc zaczynam….

Cały początek „choroby Mitsu” tak to nazwę i będę nazywał w dalszej części, zaczął się od poznania P. Jurka- rok około 1989 – człowiek o niesamowitych zdolnościach – po prostu brak słów – wtedy od kilku ładnych już lat pracował w Niemczech w ASO Mitsu, jeździł ładnym i zadbanym L300 – znajomość bardzo się zacieśniła gdy doszło do sprzedaży starego domu P. Jurkowi – ja wtedy byłem na etapie rozbierania i składania ścigaczy zwanymi OGAT TYP200
P. Jurek otworzył warsztat mechaniczny ze względu na roczną przerwę w pracy w Mitsu –zdrowie itd… - pewnego pięknego dnia przyszedł do mnie i poprosił mnie o jakąś niewielka pomoc przy remoncie Fiata 125p – coś tam przytrzymać podać itd… jakoś tak się złożyło,ze współpraca się zacieśniła - byłem uczony wszystkiego od zwykłego przeglądu autko – po poważny remont silnika czy też zawieszenia – uczył mnie również blacharki, naciągania budy, bańkowania, łatania – w późniejszej fazie szpachlowania, przygotowania do malowania – aż po samo malowanie… a że byłem od najmłodszych lat bardzo chłonny na taka wiedzę i takie umiejętności dosyć szybko zacząłem wszystkie prace wykonywać samodzielnie – zwracałem się tylko z jakimiś drobnymi pytaniami…- przy tym wszystkim były prowadzone nieskończenie długie dyskusje jeżeli chodzi o markę Mitsu…. Wszystko to obserwował mój Tato – zobaczył że ze mną cos nie tak jeżeli chodzi o Mitsubishi – mnóstwo gazet, folderów, plakatów, katalogów i wszystko w temacie Mitsu…
No i właśnie za sprawą tego nastąpiła wiekopomna chwila – Synu jedziemy obejrzeć autko – Moje pytanie było – Jakie autko… a Tato na to – zobaczysz….
Zajeżdżamy na miejsce – patrzę stoi cosik wiśniowego koloru przysłonięte rogiem budynku – z daleka nie skumałem jakie to auto… podchodzimy bliżej!!!
Stoi sobie piękny LANCER 91` chatchbeck z silniczkiem 4G15 – wspomaganie, welur itd… no chyba nie musze opisywać jaka była moja reakcja… przyszło co do czego autko już stało u nas na podwórku… wtedy jeszcze byłem niestety przed zrobieniem prawka ale… jazdy próbne oczywiście były – no i za oczywiste ma się rozumieć, auta nie mógł się nikt tykać w sprawach przeglądów – ewentualnych napraw – myć go również mogłem tylko JA.
Zrobiłem prawko – dostałem do szaleństw maluszka – od czasu do czasu miałem przyjemność poszpanować Lancerkiem… minęło 3 lata – Tato zaplanował zmianę auta na coś nowego z salonu – Lancer musi być sprzedany… no żeby mnie to ucieszyło to nie powiem ale… trzeba było uszanować decyzję – bez walki się nie obeszło….
W między czasie dostałem propozycje pracy na wakacjach w ASO Mitsu w Niemczech – odpowiedx moja na propozycje była następująca – Kiedy mam być na miejscu….:)) to był nastepny owocny czas w nowe doświadczenia – „ślinienie” się nad nowymi modelami z silnikami GDI itd….
Minęło troszkę czasu a Tatko wciąż jeździł służbową Cytryną – a autko z salonu nie było – Zycie jest życie – Ja za to dostałem w prezencie nowego Maluszka z salonu… 1999 luty – odebrałem go dokładnie 29 lutego… zadowolony byłem i to bardzo – nie często się dostaje prezenty takiej postaci… funkiel nóweczka…..
Za niecały rok czasu – oznajmił mi mój Ojczulo że w przyszłym tygodniu odbiera Siene HL wersja max z silnikiem 1,2 (bleee). No z jednej strony OK. – bo nowe z salonu – z drugiej strony twa to tylko fiat…..
I tak z tego wszystkiego minęły następne latka – przyszedł wtedy dla mnie najcięższy jak dotąd okres w życiu – Mój Tato zmarł nagle (zawał) - najcięższy okres itd.. wiadomo – ale do tego dochodził jeszcze strach przed przyszłością – jak sobie poradzić – utrzymać 200m landare itd… itd… Wszystko po pewnym czasie jakoś na nowo zaczęło się układać – powoli ale…
Po roku czasu sprzedałem tego Zielonkowatego połykacza benzyny zwanym Sieną, pchnąłem również Malca – padła decyzja, że zakupujemy Mitsu – jak dla mnie tak i dla Mamy…
Mój srebrny Cwaniak był jako pierwszy – a jak to było już pisze…
Kupiłem Auto – Giełde - i lipa – no nic co by mnie interesowało, ale P. Jurek przypomniał sobie ze ma Auto-Giełde z poprzedniego tygodnia, szukam szukam – no lipa – jest tylko jakieś ogłoszenie skromne – Colt 91` ponad 100km – przebieg 150kkm – srebrny - pytam P.Jurka co to za wynalazek – zacząl się zastanawiac i mówi…. „””Tyyyy były jakieś takie dosyć rzadko spotykane wersje GTI czy jakoś tak – to miało chyba ze 130km – ładne w środku – ładne z zewnątrz…”””
Ja od razu zacząłem wypowiadać swoje obawy, a że będzie dużo palił, że części że to że tamto – wtedy szybciutko dostałem OPR od P. Jurka – zostałem wyprostowany do pionu – pojechaliśmy oglądać – Adres mamy wszystko Ok. – jedziemy…. Okazuje się że adres to jakieś wąskie uliczki osiedlowe domków jednorodzinnych… szukamy dzwonimy … w końcu oglądam się w lewo patrzę – stoi na zielonej trawce frontem do mnie – ciary po plecach mi przeleciały i było już po mnie…. Wysiadamy itd… oglądamy… wszystko byłoby na tak jakby nie kaszaniarsko wykonana poprawka tyłka po dupobiciu… z bólem serca pojechaliśmy do domu… ale po drodze dyskusja i przemyślenia – skończyło się na tym że – poprawka tyłka nie będzie taka kosztowna i że go biorę…. Na drugi dzień dzwonie do gościa że biorę tylko z ceny musi zejść….wszystko się udało…
Wracamy do domu… P. Jurek swoim Colcikiem z przodu ja za nim zadowolony jak mały Pingwin, po przejechaniu 30km cos mi zaczęło się nie podobać we wstecznym lusterku… trzeci bieg wyprzedzanie a za mną nic nie widać – po prostu chmura dymu… lekko moja radość ostygła…. Myśli już po głowie mi zaczęły skakć – uszczelniacze - pierścienie - kręcony licznik , motodoktory itd… ale…. Minęły następne 30km i następne – a on przestawał kopcić… pod koniec trasy – jakieś 180km autko nie chciało puścić ani dymka…ale za to wydech zaczął furczeć…. no zdziwiony byłem strasznie… tak czy inaczej nie dawało mi to spokoju i dzwonie do gościa mówie… Że prosiłby, jak na spowiedzi – teraz i tak jest po wszystkim – co i jak z tym autkiem??? Gość zdziwiony ale zaczął śpiewać - w 97` sprowadził to autko jego Zięć - pojeździł pół roku i przywiózł sobie większe (OMEGA) a z tym nie miał co zrobić więc odsprzedał teściowi – no i wtedy zaczęło się dukanie – okazało się że przez te następne latka Gość zrobił jakieś 10kkm – a przed sprzedażą od ponad pół roku auto cały czas w garażu stało i było tylko odpalane jak przeszkadzało, żeby je przestawić…
Po całej rozmowie zrobiło mi się lżej – teoria mi się od razu nasunęła – nie jeżdżone – palone – nie zagrzane… wynik – zarośnięty wydech – podczas mojej jazdy wypalało się wszystko…
No i tak na samo dzień dobry miałem do spawanie praktycznie cały wydech – ale tylko rury łączące – bo puszki są do dzisiaj i ani ani ….
Później wykręcenie dokładnie całego środka (fotele, wykładziny itd..) wszystko było prane bo ewidentnie był nadużywany PLAK…. Niby czysto a jakoś tak nie przyjemnie, następnie konkretny przegląd zawieszenia i co ważniejsze silnika… skończyło się na wymianie olejów, filtrów, świec, rozrządu – no i jeszcze doszły klocki hamulcowe….
W między czasi po uporczywych poszukiwaniach znalazłem WAS – wtedy jako MKP – a teraz to nie ważne - ważne jest że znalazłem podobnych wariatów takich jak ja….
Pojeździłem trochę znaczy się jakieś 30kkm – i zacząłem wymyślać, a to to a to tamto, drobnostki, aż przyszła myśl o zawieszeniu, no niby wszystko OK., ale to ma 13 lat a gumy się starzeją, podroby od razu wypadły z gry… zaś po telefonie do ASO w Polsce swoja szczękę zbierałem z dwa dni z podłogi (przykładowo – jeden wahacz – 1200PLN)… natychmiast przyszło myśl o ASO Niemcy… telefon – parę SMS-ów i było załatwione – przywieziono mi całe zawieszenie w oryginale – wahacze, gumy belki tylnej, drążka penharda, poduchy amorów na przód, gumki do podpory wzdłużnej, kielichy itd…
Po niedługim dojrzewaniu części na półce – zabrałem się do roboty – najpierw przód – rozbebeszenie dokumentne – a później składanko na nowych częściach, minął następny tydzień wziąłem się za tył … no tył dla mnie osobiście był mniej szczęśliwy – fakt wszystko OK. się robiło tylko że z małym szczegółem – przy odkręcaniu głównej śruby tulei belki tylnej klucz którym to odkręcałem pęk – ześliznął się i strzeliłem sobie gębę z taka siłą że wyplułem zęba - jedynkę górnej szczeki – po prostu miał i piasek po nim został – nie wiem jak to zrobiłem ale nic poza tym sobie nie uszkodziłem…. Także podsumowując robotę przy zawieszeniu skończyło się to wydatkiem 1700PLN za części po 40% rabacie i sprawa zęba ponad 2500PLN - nic ująć nic dodać… echhhh
Pomimo przykrej przygody cieszyłem się niezmiernie ponieważ autko nabrało niesamowitej pewności prowadzenia, dodam że już wcześniej przed robotą byłem w sumie zadowolony z trzymania na drodze… no po prostu jak po szynach….
Śmigałem sobie tak w spokoju ciesząc się bardziej z dnia na dzień i dowiadując nowych informacji od WAS czy też z innych źródeł że ten mój Colcik to niezły rodzynek – bez wałków, bez kata, siakieś zmiany w zawieszce itd….a wszystko fabryka…
Jakoś tak koło 180kkm zaczęły się odzywać szklaneczki – cyk-cyk-cyk ojjj jak mnie to %$#%$#^% - no niby nic strasznie poważnego – ale za to wydatek troszke bardziej poważny – tak czy inaczej zorientowałem się co i jak – i padło na zachwalane szklanki firmy Ajusa – OK.,,, wszystko załatwiłem czekam aż sprowadzą… sprowadzili 12szt a na cztery jeszcze miałem poczekać…. Do tego w między czasie kupiłem pasek, uszczelniacze, srutu-tutu – no wszystko co przy rozbieraniu do szklanek przydało by się wymienić… ale Ja wciąż czekałem na 4szt szklanek… no iiiii 18 kwietnia pojechałem sobie do pracy - jak zawsze bez przesadnego pośpiechu – w pracy jak to w pracy… wracam do domu – zostało mi jeszcze do zrobienia jakieś 13 km – a tu!!! Jadąc spokojnie przełączyłem z 4 na 5-kę - delikatnie cos zachrobotało i zapaliły się kontrolki – pierwsza myśl - strzelił pasek rozrządu…. Niestety miałem racje…no nie wyobrażacie sobie jak ja się wqrwiłem… pasek przejechane 48kkm - rolki nie rolki wszystko nowe… i świadomość tego co się narobiło…. Trzasnąłem klapa, że Miś przysiadł zadzwoniłem po Kolegę (teraz Szwagra) holowaliśmy dziada do garażu na sekcję zwłok… Szwagier wrócił do pracy (druga zmiana) a ja po dwóch godzinach trzymałem w ręku tłok nr. 2 i miałem ochotę nim rzucić tak daleko żebym go nie znalazł –
Raport z Sekcji Zwłok – 12 zaworów pogiętych w tym jeden połamany – dziesięć dźwigienek - 12 prowadnic – zablokowana świeca w głowicy, uszkodzony tłok…. PRZYCZYNY NIE ZNALAZŁEM I NIKT NIE ZNALAZŁ… domniemania to to że pasek dwukrotnie ściągałem i zakładałem ten sam przy wymianie hydraulicznego napinacza – jakis czas wcześniej…. Nic wiecej…
No to zabrałem się do kompletowania części… szklanki doszły te 4szt, wszystkie zawory, dźwigienki itd… miałem po nie długim czasie, największy problem miałem z głowicą – okazało się że na czwartym garnku pojawiło się po strzale malutkie pękniecie które odnaleźli na próbie szczelności – zaczęło mi się to mocno nie podobać – po rozmowie z Hubertem, doszedłem do wniosku że nie chce spawanej głowicy, szukałem baaardzo nieskutecznie … nagle dostaje telefon z firmy w której zostawiłem głowice do regeneracji – Gośc do mnie mówi że ma głowice – ja się pytam czy gotowa – a on nie – na to już podenerwowany – o co chodzi to po co Pan dzwoni- a On do mnie mam głowicę druga taka samą – nie tkniętą…
Oczka mi się zaświeciły i za jakąś godzinę byłem już u Gościa… okazuje się że faktycznie jest … wymienił prowadnice bo były dyskusyjne i przefrezował delikatnie gniazda – na gniazdach wydechowych zniszczył trzy frezy – taki twardy materiał – …
OK. – mam już wszystko – zabieram się za składanie…. Warunki niemal chirurgiczne - składanie trwało 1 wieczór i następny cały dzień – po złożeniu po prostu wyglądało wszystko jak nowe …
Próba generalna – odpalenie – kręcę, kręcę a tu nic – nagle zabulgotał i zgasł – lekko struchlałem – puknąłem się w głowę i poprawiłem kabelki WN…
Od pierwszego zaczął pięknie mruczeć - tak ślicznie i cicho, że można by było spać przy tym dźwięku – to może potwierdzić Kochaj…. Moja pełna radość nie trwała długo… autko chodzi do dzisiaj prześlicznie tylko z jedną wadą – wpiernicza olej w nie małych ilościach… fakt!!! To mój błąd przy rozbieraniu powinienem pomyśleć na tym tłokiem który reanimowałem i nad pierścieniami – nie zrobiłem tego ze względu na koszty… Zabawa zamknęła się powyżej 3500PLN…
Zrobiłem już po ekscesie z paskiem ponad 20kkm i dłużej nie mam zamiaru jeździć dolewając olej – nie kopci a wciąga ponad 6 l na 10kkm – hehe to jest zagadka… po endoskopie okazało się że właśnie drugi garnek szmaciarz zapiekł, zacisnął pierścienie i tamtędy wpier… olej…
Przyszedł czas i lepszy kontakt z Japaneze (i to go pozdrawiam) odgrzebałem się finansowo…. No i przez około 2 miesiące albo i lepiej kompletował mi wszystkie części jakie potrzeba…. Uszczelki , uszczelniacze, pompa wody (przy okazji) paneki korbowodowe, pierścienie itd… itd… no paski paseczki, rolki, no było tego trochę – a że jestem upierdliwy to właśnie trwało to tak długo bo mi się firma nie podobała a bo to a bo tamto – wszystko ori Mitsu ewentualnie MADE IN JAPAN…. Na koniec została sprawa tłoków – no kurka co ja się nadzwoniłem to szok… ale TEO – ASO Niemcy znowu przyszło na pomoc - cztery tłoczki oryginały w nominale itd… zaaaaa 200euro…. Hhyhy w Polsce dla przykładu sztuka około 580PLN.. no ale podobny walnięty albo głupi ma szczęście – coś z tym walniętym jest….
Niestety brak czasu bardzo dużo obowiązków nie pozwoliło mi jeszcze na zrobienie Misia ale już nie długo bo w przerwie między świątecznej…..


Jak jesteś w tym miejscu czytelniku Mitsumaniaku tzn… że niezły jesteś i cierpliwy… luudzie kto by czytał …

C.D.N
_________________
COLT 1,8 16V GTI 91` C58
COLT 1,6 16V GTIS 91` C53
COLT 1,3 12V 96` CJ0

CHCIEĆ TO MÓC... MÓC TO CHCIEĆ...
 
 
 
Rafal_Szczecin 
Mitsumaniak


Auto: Volvo Amazon, Skoda Superb
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 89 razy
Dołączył: 15 Kwi 2005
Posty: 9211
Skąd: s kątowni
Wysłany: 22-12-2005, 14:56   

;(;(;( az sie poplakalem, naprawde wzruszajaca historia, a zeba faktycznie szkoda ;)

powodzenia w dalszej naprawie misia.
wesolych swiat
 
 
kochajj 
Mitsumaniak


Auto: NISSAN
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 20 razy
Dołączył: 04 Kwi 2005
Posty: 2024
Skąd: z daleka
Wysłany: 22-12-2005, 15:01   

ja przeczytałem.... potwierdzam ze autko chodzi tak jakby nie chodziło (tzn tak cicho);)... wg. mnie to jeden z najlepiej zadbanych coltów w tym kraju... po prostu wszystko igła... zero drutowania... zdolności mechanicznych Romkowi tez mozna pozazdrościć(ale wazelina)... kilka razy mój misio miał okazje przekonać się o tym za co jeszcze raz dziękuje :) ...
 
 
TNT 
Mitsumaniak


Auto: Toyota AYGO
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 980
Skąd: Białystok
Wysłany: 22-12-2005, 15:16   

Jak widac wiekszosc z nas jak i naszych aut ma swoja historie fajnie je poznac a takze poznac nas samych. Teraz opisuj dalsze dzieje i zdjecia umieszczaj nie tak jak ja ide na latwizne i do galerii.
_________________
Zmieniają się auta ale klub zostanie zawsze ten sam - MITSUMANIAKI.Carisma-TNT
Eclipse-TNT
Hania-TNT
Pomóż komuś Ty, ktoś pomoże Tobie - Mitsumaniaki Assistance
 
 
 
Artii 
moderator mitsumaniak


Auto: LancerCS0 2003 LancerC62 1990
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 17 razy
Dołączył: 04 Kwi 2005
Posty: 892
Skąd: Zawiercie/Zabrze
Wysłany: 22-12-2005, 15:24   

Ja tez przeczytalem. Fajna historyjka :) .
_________________

 
 
 
gregorbu
[Usunięty]

Wysłany: 22-12-2005, 15:27   

Tak - wiekszosc z naszych Miskow ma swoja historie... Pozdrwiam i zycze wytrwalosci.
 
 
Kofi 
moderator mitsumaniak
Michał


Auto: Galant EA3W
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 08 Kwi 2005
Posty: 1242
Skąd: Warszawa
Wysłany: 22-12-2005, 16:24   

Przeczytalem :) Super Histotia. A wydawalo mi sie ze kiedys pisałes, iz Twoja Mama ma też c50?
_________________
"Mądrze jest skierować swój gniew na problem - nie na ludzi, skupić swoją energię na rozwiązaniach, nie wymówkach."
- William Arthur Ward
 
 
 
Krzyzak 
moderator mitsumaniak
uczestnik I Zlotu MM


Auto: E32, CR29, 5F, DCJ, 7N, Y2
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 645 razy
Dołączył: 28 Kwi 2005
Posty: 24279
Skąd: był Malbork, teraz Gdańsk
Wysłany: 22-12-2005, 19:38   

Piękna opowieść Romek. Tylko pamietaj, żeby to co zaplanowałeś zrobić wcześniej niż zamierzasz, bo jeszcze znów jakaś przygoda w stylu tej z zębem czy paskiem będzie. Mam na myśli, że - mimo planów - jak narazie zawsze wynosiło Cię to 2x drożej niż planowałeś. Właśnie przez różne niespodzianki.
 
 
Hubeeert 
Mitsumaniak
na urlopie

Auto: TOYOTA YARIS 4EVER
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 156 razy
Dołączył: 21 Mar 2005
Posty: 17695
Skąd: Warszawa
Wysłany: 23-12-2005, 00:31   

ROMEL :D nic dodać nic ująć - historia jak moja - cos w nich (Mitsu) jednak jest :wink:
_________________

Thomas Jefferson said:
1. A government big enough to give you everything you want, is strong enough to take everything you have...
2. The democracy will cease to exist when you take away from those who are willing to work and give to those who would not...
Just think...

.
 
 
ROMEL 
Mitsumaniak
wariat...misiowy


Auto: C53A, C58A, CJ0
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Kwi 2005
Posty: 904
Skąd: Strzelin
Wysłany: 25-12-2005, 11:38   

Kofi - tak moja Mama równiaeż ma C50 - amerykańca - [isałem że za Malca i Siene mają byc Colty dla mnie i dla Mamy....

Tak poza tym - Mojej Mamy właśnie pozbywam C50.... Włąsnie jest u finiszu odszykowania Colcika 96` 1.3 - niecałe 100kkm przebiegu - przebieg prawdziwy - ja sprawdzałem i P. Jurek sprawdzał a jemu nic nigby nie umknie...

Dalszy Ciąg oczywiście że będzie... jeszcze duuuuuzo do pisania...
_________________
COLT 1,8 16V GTI 91` C58
COLT 1,6 16V GTIS 91` C53
COLT 1,3 12V 96` CJ0

CHCIEĆ TO MÓC... MÓC TO CHCIEĆ...
 
 
 
Artii 
moderator mitsumaniak


Auto: LancerCS0 2003 LancerC62 1990
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 17 razy
Dołączył: 04 Kwi 2005
Posty: 892
Skąd: Zawiercie/Zabrze
Wysłany: 25-12-2005, 12:41   

No to czekamy na ciag dalszy.
_________________

 
 
 
ROMEL 
Mitsumaniak
wariat...misiowy


Auto: C53A, C58A, CJ0
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Kwi 2005
Posty: 904
Skąd: Strzelin
Wysłany: 30-12-2005, 08:24   

Sprawa COLTA Amerykańca

Wracając do sprawy kupna Mamy Colta – amerykańca… było troszkę problemów, na początku zacząłem od ogłoszeń Auto-Giełdzie – trafiło się jedno fajne ogłoszenie, dzwonie do Gościa i pytam co i jak… zachwala zapewnia że wszystko cacy, autko jak malowane, że wszystko pięknie, nie walone itd… pytam Gościa jeszcze raz, mówiąc że mam do niego kupę kilometrów, a on dalej swoje, że autko ze Szwajcarii itd… w samochód i jedziemy, zajeżdżamy na miejsce z daleka OK… zaczynam oglądać… po chwili myślałem że wybuchnę a Gościowi strzelę w pysk… auto na dobrą sprawę nie miało miejsca w którym nie było szpachlowane, źle ponaciągane itd… parę ostrych zdań, później jeszcze ostrzejszych i jakby nie obecność Mamy to uwierzcie mi żebym nie wytrzymał… Gościu około 50-tki mówi mi że co taki młody leszcz jak ja może wiedzieć o samochodach… i że się w ogóle nie znam.
Suma sumarum w samochód za telefon z gazetą na kolanach, umówiłem się z następnym Gościem… bagatela 300km - pojechaliśmy w ten sam dzień… nastawienie miałem mocno bojowe…zajeżdżamy na miejsce stoi sobie skromny czewrwoniutki… wychodzi właściciel, przywitał nas i ku mojemu zdziwieniu zaczyna „śpiewać”…””” tutaj jest ułamane, a tu trochę rdzy wyszło, a tu nie działa bo on nie umie naprawić, tu był chyba kiedyś uderzony ale ja nie wiem na pewno, tu ze stacyjką problemy, a tu jest lekko szyba na rogu pęknięta i nakleiłem naklejkę żeby policja się nie czepiała””””” itd… itd…. No i właśnie w ten sposób zbiliśmy przyzwoicie z ceny i kupiliśmy go, wracając do domu Mama z P.Jurkiem w nowym nabytku a ja swoim, no i w drodze powrotnej natrafiłem na tzw. Kapeluszników i to trzech, po pewnym czasie nie wytrzymałem nerwowo - trójka – but – wyprzedziłem trzech na raz, z małym szczegółem – podwójna ciągła, zakaz wyprzedzania, ograniczenie do czterdziestu i do kompletu w krzaczkach Policja…. 900PLN i 10 punktów – po 30min pertraktacjach wyszło 300PLN i 6 punktów…
Później pełny przegląd…. I tak do dzisiaj sobie Mama jeździ bez większych problemów… jakieś tam małe problemy z kędziorkami Ecu itd… ale nigdy nic poważnego…


Jeśli chodzi o uzupełnienie moich z moim - przygód - to sprawę dupobicia kojarzycie na pewno więc nie będę pisał jeszcze raz – w skrócie – skuter raz, zrobione wycackane, VW LT po 7 dniach po robocie po raz drugi… hmm… się działo wtedy…


Qrka ciężko jest wszystko tak po kolei opisać – są sprawy które się wryły w pamięć a są które się pamięta ale nie na zawołanie….

W między czasie - za sprawą mojej osoby zostały zakupione dwa misie – Kolega Przemo – zakup Lancera GTI, Kolega Bogdan Colcik 1,3 96`, no i teraz następny Colcik 1,3 96` dla Mamy - identyczny jak Bogdana…


Noooo....

Wracamy teraz do mojego srebrnego Szerszenia... :twisted:

Jest juz po wszystkim... jak pisałem dużo wyżej w kwietniu szczelił rozrząd, głowo i to tamto wszystko cacy (wymienione, naprawione) - jedyne czego nie ruszałem to dołu silnika w sensie wyminy czego kolwiek na nowe... wynik taki ...że wszystko idealnie oprócz zużycia oleju...
Teraz właśnie przyszedł ten czas, około 3 misięcy kompletowane części itd... itd...

We wtorek 27.12.2005 zacząłem zabawe... misiu na kanał i rozbieranko.... w komorze silnika został sobie tylko i wyłącznie blok silnika z wałem korbowym - reszta wszystko w maczku na stole.... oględziny itd... moje podejrzenia i nie tylko moje... sprawdziły sie praktycznie w 100% - na drugim uszkodzonym wcześniej tłoku przypiekały sie pierścionki - reszta też nie ciekawa w sensie luzów na zamkach... ale najważniejsze że blok i jego gładzie cylindrowe nie tkniętę... progów ani ani... nie mają równiez rys wzdłóżnych lub coś podobnego... poprostu malinka....

Nowe i stare tłoki do pudełka i do Boscha na prase....(przeprasować sworznie) wszystko ładnie pięknie przeprasowało sie bez najmniejszych kłopotów... póżniej do domciu czyszczenie poniektórych rzeczy w tym głowica i jej rozbrojenie, blok silnika itd...
Na następny dzień z rańca goła głowa do autka i na Wrocław splanować powierzchnie przylegania... zdjeto 0,08mm troszkę duzo ale byłem przy tym i była taka potrzeba - niestety... gość wyprowadzał pałaszczyzne i do tego musiał zlikwidować nie równoległość około 0,03mm - wszystko OK....
Głowka do domciu - na stół i sprawdzające przetarcie zaworków... wszystko jak jeden mąż po kilku przetrciach siedziały na przylgni... robiłem to około 45min a zaznaczam że jest ich 16.... Następnie mycie wszystkiego co od głowwicy - i w warunkach jak ja to nazywam hirurgicznych - składanie....
Po skończeniu głowicy wziołem sie za dopasowanie pierścionków.... każdy cylinder z osobna miał dopasowane pierścionki w minimum tolerancji... pierścionki nadwymiar ćwiartkowy..... powiem tylko tak - najwięcej czasu poświęciłem właśnie temu zabiegowi, miałem poprostu serdecznie dosyć... około 1 godzina na cylinder... szlak mnie już trafiał - do tego musiałem jeszcze dorobic przyrząd aby pierścień przy sprawdzaniu w cylindrze był idealnie prostopadle do płaśzczyżny gładzi oraz na odpowiedniej wysokości w cylindrze.... sumując i chwaląc zarazem dokładność i precyzja do jakiej sie zmusiłem była chyba równa do NASA.... albo szlak wie do czego...
Później - składanie wszystkiego bez pośpiechu i z przesadną dokładnościa, aż kolege który mi kibicował szlak trafiał... tak czy inaczej złożyłem...

- tłoki komplet (tłok sworzeń)
- pierścienie tłokowe +0,25
- uszczelka pod głowice
- panewki korbowodowe
- uszczelka pod kolektor wydechowy
- uszczelka pod kolektor ssący
- uszczelka pod pokrywę zaworów
- uszczelniacze zaworowe
- uszczelniacz na pompę oleju
- uszczelniacze na wałki rozrządu 2 szt.
- uszczelniacz na wał korbowy
- pasek rozrządu
- rolka rozrządu stała
- rolka rozrządu na łapę napinacza
- filtr powietrza
- filtr paliwa
- świece NGK - (Made in Japan)
- pompa wody

chyba wszystko.... się mi tak wydaje....

Czwartek 29.12.2005 godzina około 16.30 Misiu zagadał bez zająknięć... i sobie tak mruczał z dwie godziny, w między czasi ustawienie zapłonu i OK... Po godzinie 19.00 w autko i na próbe.... hyhy próbowałem z dwie godziny - a jeździłem niczym rasowy kapelusznik.... jedno mnie """wkurza"""" powiem wam - wkurza mnie to że dokumentnie nie słysze teraz poszczególnych elementów pracujących w silniku - porostu se mruczy i nic więcej...
Teraz czas pokaże co i jak..... narazie jestem baaaardzo zadowolony...

Kochaj - zapraszam do mnie - teraz to już całkiem będziesz marudził że silnika nie słychać hyhy....

A tak na koniec jeszcze raz chciałbym podziękować za cierpliwość i pomoc Markowi (Japaneze), Hubertowii (śrubki do korb pasowały jak ulał...hyhy)..., dwóm Grześkom... za udostępnienie prasy i pożyczenie ściskacza do pierścionków...

Ciąg dalszy pewnie nastąpi - a na pewno uzupełnienie


Pozdrawiam
_________________
COLT 1,8 16V GTI 91` C58
COLT 1,6 16V GTIS 91` C53
COLT 1,3 12V 96` CJ0

CHCIEĆ TO MÓC... MÓC TO CHCIEĆ...
 
 
 
kochajj 
Mitsumaniak


Auto: NISSAN
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 20 razy
Dołączył: 04 Kwi 2005
Posty: 2024
Skąd: z daleka
Wysłany: 30-12-2005, 09:27   

po nowym roku na 100% wpadne w jakiś weekend...
 
 
Hubeeert 
Mitsumaniak
na urlopie

Auto: TOYOTA YARIS 4EVER
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 156 razy
Dołączył: 21 Mar 2005
Posty: 17695
Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-12-2005, 09:43   

ROMEL napisał/a:
Hubertowii (śrubki do korb pasowały jak ulał...hyhy)


:mrgreen:
_________________

Thomas Jefferson said:
1. A government big enough to give you everything you want, is strong enough to take everything you have...
2. The democracy will cease to exist when you take away from those who are willing to work and give to those who would not...
Just think...

.
 
 
gregorbu
[Usunięty]

Wysłany: 30-12-2005, 09:57   

Az milo czytac o przesadnej dokladnosci i fachowosci - szczegolnie, ze wiekszosc ludzi traktuje (starsze) samochody na zasadzie: grunt, ze jezdzi. A jak jezdzi, jak hamuje, jak jest oswietlony, to sie nie liczy!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies) w celu logowania oraz do badania oglądalności strony.
Aby dowiedzieć się czym są ciasteczka odwiedź stronę wszystkoociasteczkach.pl
Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie ciasteczek na tej stronie, zablokuj je w opcjach Twojej przeglądarki internetowej.