Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki Strona Główna Forum Oficjalnego Klubu Mitsubishi - MitsuManiaki


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 


W myśl ustawy RODO, akceptując regulamin wyrażasz zgodę na gromadzenie i przetwarzanie swoich danych osobowych w celach związanych z przyznaniem dostępu do forum / wstąpieniem do klubu.
Administratorem danych jest Oficjalny Klub Mitsubishi - MitsuManiaki
Jeśli nie akceptujesz powyższych informacji, prosimy o kontakt z Administracją w celu usunięcia konta.

Poprzedni temat «» Następny temat
Iran 2009 - Pajero 2.8 td 1998
Autor Wiadomość
pekar1 
Forumowicz
pekar

Auto: Pajero 2.8 td long
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 135
Skąd: Biała Rawska
Wysłany: 08-09-2009, 21:38   Iran 2009 - Pajero 2.8 td 1998

Cześć
Tydzień temu wróciliśmy z kolejnej fascynującej wyprawy na Bliski Wschód.
Przez miesiąc przejechaliśmy 16.200km . Bylismy w Turcji, Gruzji, Azerbejdżanie, Iranie i tureckim Kurdystanie.
Auto w niesłychanie trudnym terenie najpierw w Gruzji { Swanetia, kilka dni po kompletnych bezdrożach Kaukazu - pętla Zugdidi -Uszguli- Lentekhi- Kutaisi} , potem w Azerbejdżanie i w pustynnym i górskim terenie przy temperaturze 45-50 stopni spisało sie znakomicie.
W Iranie przejechaliśmy ponad 5500km. Raszt, Gorgan, Kordkuy, Mashad, Gonabad, Kerman, Bam, Sirjan, Shiraz, Esfahan, Hamedan ....
Straty własne w tej wyprawie to uszkodzony ABS i lekko uszkodzona elektronika , ale przy sprawnym jeżdzącym aucie. Chyba nadmiar wody w Gruzji....
Mnóstwo przygód, fascynująca przyroda , ciekawi ludzie . Niesamowita samochodowa off- roadowa przygoda. Byc może nic wiecej fascynujacego więcej nas nie spotka . Chociaz w zeszłym roku po Syrii i Jordani tez tak mówiłem. W zeszłym roku zrobilismy w miesiąc 13 600 km . Tegoroczny dystans był większy ale odnoszę wrażenie ,że to juz szczyt tego co da się przejechać i jednoczesnie świadomie i trzeżwo zwiedzać w tym czasie.
Z pełną świadomością powiem ,że Pajero 2.8 td z 1998 roku to świetny egzemplarz łaczący cechy limuzyny i terenówki. Z tego połaczenia wyszedł świetny podrózniczy samochód.
Gdybym miał komus polecić auto do dalekich podrózy to własnie Pajero Long. Gdyby jeszcze miał 3.5 litra zamiast 2.8 to byłoby cudo. Choć nawet z tym silnikiem jechalismy komfortowo zarówno w wysokich górach, po pustynnych trasachg i bezdrożach.
Reasumujac - polecam.
Pozdrawiam wszystkich Mitsumaniaków
_________________
Bądż szczęśliwy i daj szczęscie innym
 
 
Gene 
Mitsumaniak
shoot & destroy


Auto: Pajero Sport Dakar '06
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 115 razy
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 3775
Skąd: Warszawa
Wysłany: 08-09-2009, 21:47   

Gratuluje wyprawy i gratuluje auta. :wink: Dobra robota :mrgreen:
_________________
C'est La Vie suckers
 
 
 
Hiszpan 
Mitsumaniak


Auto: Outlander II Int+ Honda ST1100
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 19 razy
Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 1564
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 08-09-2009, 22:22   

Super :thumbright:

Jeszcze tylko jakieś fotki albo linki zapodaj ;)
_________________
Pewien motocyklista z Tarnowa do policjanta: Paaanie! Diabeł mnie opętał...
Staram się pisać poprawnie po polsku
Nigdy nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw zniży Cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem.

 
 
 
pekar1 
Forumowicz
pekar

Auto: Pajero 2.8 td long
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 135
Skąd: Biała Rawska
Wysłany: 08-09-2009, 22:38   Iran 2009 - Pajero 2.8 td 1998

Jestem na etapie przetrawiania tej wyprawy.
Mam juz okołó 100 stron relacji pisemnej z tej wyprawy .
Na potrzeby tego forum to chyba za dużo....Ale jesli chcecie to mogę raz w tygodniu wklejać jakiś tekst - dzień po dniu z tej wyprawy
Chętnie bym wkleił jakieś fotki z tej wyprawy ale nie wiem jak się to robi na forum.

Jak sie wkleja fotki ???
_________________
Bądż szczęśliwy i daj szczęscie innym
 
 
Hubeeert 
Mitsumaniak
na urlopie

Auto: TOYOTA YARIS 4EVER
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 156 razy
Dołączył: 21 Mar 2005
Posty: 17695
Skąd: Warszawa
Wysłany: 08-09-2009, 22:47   

pekar1 napisał/a:
Na potrzeby tego forum to chyba za dużo...
Forum jest cierpliwe i przyjmie dużo a jak nie u nas to http://pajero.org.pl ;-)

Fotki :arrow: http://forum.mitsumaniaki.pl/viewtopic.php?t=9261
_________________

Thomas Jefferson said:
1. A government big enough to give you everything you want, is strong enough to take everything you have...
2. The democracy will cease to exist when you take away from those who are willing to work and give to those who would not...
Just think...

.
 
 
jawaldek 
Mitsumaniak

Auto: Pajero 2.5 TDI manual 93
Zaproszone osoby: 3
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 75 razy
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 2238
Skąd: Polska
Wysłany: 08-09-2009, 22:51   

pekar1 napisał/a:
Chętnie bym wkleił jakieś fotki z tej wyprawy ale nie wiem jak się to robi na forum.

Super relacja,co prawda fragmentaryczna ale już widać że i ciekawie może zapowiadać się relacja foto.pekar1 też miałem kłopoty z zamieszczaniem zdjęć.Po różnych próbach w/g mnie najprzyjaźniejsze jest http://www.web-album.org/pl/index/ po wstawieniu zdjęć wystarczy podać link do strony.Pozdrawiam :)
_________________
http://mudmania4x4.com.pl/
 
 
pekar1 
Forumowicz
pekar

Auto: Pajero 2.8 td long
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 135
Skąd: Biała Rawska
Wysłany: 08-09-2009, 23:02   fragment opowieści

Oto fragment opowiesci - jeden z dni z naszej wyprawy- Azerbejdzan
12 Sierpnia- 13 dzień podróży- Baku- QUBA- XINALIK

Rano mała zmiana planów. Wieczorem porzedniego dnia doszliśmy wniosku ,że możemy gdzieś utknąć na górskich drogach w okolicach Guby i nie zdążyć na noc z powrotem do naszego fajnego hotelu. Wybraliśmy rozwiązanie kompromisowe. Poprosiliśmy personel aby nie zmieniali pościeli w pokoju do 9 wieczorem .Na wypadek gdybyśmy mieli nie wrócić wzięliśmy numer telefonu i spakowaliśmy wszystko do auta. Umówiliśmy się , że około 8 wieczorem zadzwonimy i powiemy czy będziemy na noc czy też coś się wydarzyło i nie wrócimy. Oczywiście zapłaciliśmy tylko za jedną noc.
Sympatyczny Azer o imieniu Azad idealnie wskazał nam drogę na Gubę tak abyśmy nie poplątali się na przedmieściach Baku. Podobnie jak w Gruzji niemalże zerowe oznakowanie dróg sprawiło nam już niejedna niespodziankę w Azerbejdżanie. Po 8 kilometrach trafiliśmy na wskazany przez Azada wiadukt na którym skręciliśmy na Gubę. Oczywiście nie oznakowany , a droga jedna z ważniejszych w kraju….
Wjechaliśmy po paru kilometrach na supernowoczesna betonowa kilkupasmową autostradę. Z coraz większym zdziwieniem otwierałem oczy . Wydawało nam się ,ze jesteśmy w jakimś Dubaju, czy jakimś innym supernowoczesnym mieście. Mijaliśmy wspaniałe biurowce, potężne supernowoczesne zakłady. Co chwile piękne rozjazdy , bezkolizyjne skrzyżowania. Budujące się piekne osiedla mieszkaniowe. Centra handlowe- przeważnie tureckie na podobieństwo Blue City czy Maximus k/Warszawy. Pomyślałem sobie , kurczę jestem w jakimś innym kraju niż ten opisywany w różnych gazetach czy książkach. Kurczę, jesteśmy w innym kraju niż ten z opowieści przygodnych rozmówców. Niezależnie od faktu , że to stolica i metropolia widać było tutaj mnóstwo pieniędzy inwestowanych przez państwo { infrastruktura } oraz inwestorów zewnętrznych { centra handlowe, zakłady , salony } . Nawet jeśli Azerbejdżan jest na początku bomu związanego ze swoboda dysponowania swoimi zasobami ropy to wyprzedzająco koncerny międzynarodowe już teraz lokują tam swoje pieniądze i inwestycje. Przez kilkanaście kilometrów podążając na północny zachód mijaliśmy przykłady cywilizacyjnego i przemysłowego skoku Azerów. Niestety nigdzie nie mogliśmy zatankować chcąc płacić karta Visa. Podobno tylko w Baku… No, w tym przypadku Gruzja jest bardziej światowa. Mieliśmy niewiele manatów i musieliśmy później szukać jakiegoś banku i bankomatu.
Przyjemność mknięcia po świetnej drodze i przyglądania się takim swojskim , industrialnym krajobrazom przy pięknej , słonecznej pogodzie psuły nam częste posterunki policji drogowej . Co parę kilometrów stały nowiutkie BMKI i panowie policjanci łapali na radar. Musze powiedzieć ,że skutecznie bo zawsze stały przy nich jakieś ofiary. Muszę też powiedzieć ,że po jakimś czasie straciłem orientację kiedy i jak oznakowane są ograniczenia lub zakazy. Nie wiedziałem tez jak oznakowany jest koniec zakazu. Kompletny chaos w tym względzie dający pole do korupcji . Postanowiłem się więc trzymać blisko tubylców jadących przede mną i naśladować ich poczynania . Na tyle skuteczne było to posunięcie, że kilku z nich zatrzymano tuz przede mną a my szczęśliwie jechaliśmy dalej . Do czasu , ale o tym później.
Kiedy dotarliśmy do brzegów Morza Kaspijskiego i jechaliśmy prawie przy jego brzegu ujrzeliśmy dziwny krajobraz. Zdewastowana przestrzeń pomiędzy brzegiem morza, a jezdnią mieniła się różnymi kolorami. Ogromne obniżenia w ziemi, dziury wypełnione jakimiś substancjami żółto, czerwono, brązowo , czarnymi. Całe kilometry takiego krajobrazu. Po jakimś czasie na fragmencie takiego terenu zobaczyliśmy żurawie naftowe pracowicie pompujące ropę spod ziemi. Sprawa się wyjaśniła . To były pozostałości po eksploatowanych wcześniej przy brzegu morza pokładach ropy. A różne kolory mazi w obniżeniach to ropa zmieszana z piaskiem , wodą morską i solą. W niektórych miejscah stały jeziora ropy. W oddali , w morzu widać było wieże naftowe. Azerbejdżan dosłownie leżał na ropie, czasami tkwiącej kilkanaście metrów pod ziemią.
Dla odmiany po lewej stronie drogi bardzo blisko widzieliśmy fantazyjne płaskowyże skalne wyrastające wprost z brzegu na kilkaset metrów w górę. Jedne z płaskimi , rozłożystymi szczytami , inne poszarpane , dzikie.
Jechaliśmy na północny wschód w kierunku rosyjskiej granicy a w zasadzie w kierunku granicy z Dagestanem i Czeczenią tkwiącymi za potężnymi górami. Jedynie jej niewielki kilkudziesięciokilometrowy fragment przy brzegu M. Kaspijskiego jest nizinny i tam prowadzi jedyna droga miedzy Rosją i Azerbejdżanem . Niestety , przejazd tylko dla Rosjan i obywateli WNP. Rosjanie nie mogą się pogodzić z niepodległościowymi aspiracjami kaukaskich narodów i prowadzą bandycką politykę izolowania niektórych krajów, w tym Azerbejdżanu.
Spotkała nas ciekawa i śmieszna historia. Niedaleko Guby zgubiliśmy drogę w miejscu gdzie kończyła się autostrada . Zatrzymaliśmy się koło młodzieńca czekającego na przystanku pytając się o drogę do Guby. Wykorzystał okazję i pod pozorem prowadzenia nas, odwiózł się do domu, a my nadrobiliśmy 30 kilometrów. Śmialiśmy się póżniej ze swojej naiwności, a mądrości młodych ludzi z Kaukazu.
Guba/Quba/ Kuba jest starym i ciekawym miastem składającym się w zasadzie z dwóch różniących się od siebie części. Jedną część miasta oddzieloną od reszty rzeką Gudujalczaj
stanowi dzielnica Krasna Sloboda zamieszkana w większości przez społeczność żydowską. Jest to praktycznie inne miasto. Wyrażnie różni się architekturą, poziomem czystości i atmosferą od pozostałej na drugim brzegu miasta.
Diaspora żydowska mieszka tam od XIII wieku nieprzerwanie , obecnie ok.5000 osób .Posiadają kilka synagog { przed rewolucja pazdziernikową podobno było ich 22}. Na wysokim brzegu rzeki powyżej dzielnicy żydowskiej widzieliśmy ogromny, piękny i zadbany Kirkut .Zwracały z ulicy naszą uwagę wizerunki menor na dużych macewach. O ileż ciekawsza bardziej egzotyczna i urozmaicona była by nasza polska kultura i krajobraz społeczny gdyby nie holokaust. Dzisiaj czasami opowiada się kawały żydowskie a raczej o Żydach , ale one sa już martwe. Czasami w tych dowcipach przekazywana jest wielowiekowa mądrość tej nacji . Jest taki dowcip żydowski o Żydzie narzekającym na swoje małe mieszkanie i ciężki los z tego powodu. Kiedy ów Żyd poskarzył się na los Rabinowi ten nakazał zaprosić Ickowi swoja daleką rodzinę z innego miasta na dwa tygodnie do swojego małego mieszkania. Icek był przerażony , jak to do takiego małego mieszkania jeszcze rodzine w gości????
Ale jako posłuszny mądremu Rabinowi Żyd tak uczynił . Co tam się działo….. Ale po kilku dniach Rabin nakazał aby część rodziny sobie pojechała , zapytany o odczucia Icek ze zdumieniem stwierdził ,że w domu zrobiło się jakby lepiej po wyjeżdzie części rodziny I tak co kilka dni . Kiedy wyjechali wszyscy goście Rabin zapytał się Icka jak tam w domu na co ten odparł, że ma teraz tyle miejsca w mieszkaniu i dom wydaje się teraz jakiś taki duży. No widzisz, a dwa tygpdnie temu narzekałeś, że masz okropnie małe mieszkanie. Ot i mądrość żydowskich dowcipów. Musisz mieć najpierw bardzo żle , żeby wiedzieć co jest dobre. Taka pokora życiowa wynikająca z doświadczeń.
Pospacerowaliśmy trochę po wąskich uliczkach dzielnicy wzbudzając zainteresowanie młodych Żydów . Jak to Żydzi , widać było ,że są bardziej zaradni niż mieszkańcy lewej strony rzeki. Wiele domów to były piękne rezydencje, z ogromnymi bramami wjazdowymi , raz drewniannymi i pięknie rzeźbionymi { niektóre w ornamenty przypominające gwiazdę Dawida} , inne metalowe, również pieknie kute . Przed domami stały ekskluzywne samochody różnych marek . Kiedy tak spacerowaliśmy robiąc zdjęcia widocznie młodzi mieszkańcy chcieli się popisać swoja zamożnością przed przybyszami bo nagle wielu młodych ludzi odpaliło swoje kabriolety, BMW, Mercedesy i inne i zaczęli sobie koło nas od niechcenia jeździć. Ku naszemu zdumieniu w kilku autach siedzieli co najwyżej 12 latkowie.
Wróciliśmy na azerska stronę miasta , która swoja biedniejszą zabudową wyraznie odbiegała od zamożniejszej prawobrzeżnej sąsiadki. Tutaj poza strefą głównych ulic zabudowa była niska , było brudno , przy krawędziach ulic były rynsztoki, chodniki dziurawe, o ile były. No i brudniej.
Przy głównych ulicach to już inny świat , banki, biurowce, i wiele budów. To było widać nowy Azerbejdżan – ten z ropy.
W Gubie przeżyliśmy mały horror bo w kilku bankach nie mogliśmy wybrać pieniędzy z bankomatu . Dopiero w którymś z kolei przy pomocy pracownika banku przeprowadziliśmy tą operację. Przy czym musieliśmy dać dwukrotnie zarobić temu bankowi. Chcieliśmy wypłacić część pieniędzy w dolarach gdyż tej waluty potrzebowaliśmy do Iranu{ tam nasze karty nie działają , trzeba mieć gotówką} ale niestety mogliśmy wypłacić tylko manaty, a następnie w tym samym banku zamienić je po kiepskim kursie na USD.
W Gubie zjedliśmy świetny obiad . Nie bardzo wiem co jedliśmy, ale były to jakieś pulpety w gęstej zupie, szaszłyki, dużo warzyw, ser , no i trochę czerwonego wina. Pulpety były tak duże ,ze wystarczyłyby za cały obiad. W Azerbejdżanie celebruje się jedzenie podobnie jak i na całym Bliskim Wschodzie i Kaukazie . Było nam szkoda ,że nie mogliśmy przysiąść na pół dnia na tym tarasie restauracji i delektować się specjałami ich kuchni. Obok nas siedzieli inni goście mający zastawiony stół różnymi potrawami i niespiesznie zajadali palcami od czasu do czasu przepijając jakąś wódką.
Pojechaliśmy w stronę Qusar , bowiem z książki wynikało , że aby dojechać do najciekawszej wsi na Kaukazie – Xinalik- lezącej na wysokości prawie 2150 , należy dojechać do tego miasta. Przekonaliśmy się po raz wtóry ,że autor książki z której korzystaliśmy nie był w Azerbejdżanie wcale lub nie był w miejscach , które opisywał bowiem po dojechaniu do miasta Qusar okazało się ,że dojazd do Xinalik był niestety z miasta Guba , z którego właśnie przyjechaliśmy. Wróciliśmy więc i zupełnie przypadkowo w Gubie trafiliśmy na właściwa ale trudna do znalezienia drogę wyjazdową.
Początkowo droga łagodnie wspinała się kilkanaście kilometrów wśród zarośniętych niewysokimi drzewami wzgórz. Drzewa miały tak rozłożyste i liściaste korony ,że w czasie jazdy było zupełnie ciemno. Pomiędzy drzewami co chwila majaczyły budynki małych barów, restauracji i ośrodków wypoczynkowych , hoteli. Ta część Azerbejdżanu jest jedna z częściej odwiedzanych przez azerskich turystów.
W książce znowu nieprawdziwy opis { być opisujący stan sprzed wielu lat , ale książka z 2009 } mówiący ,że droga w fatalnym stanie . Faktycznie na ¾ kilkudziesięciokilometrowej drodze pod górę był asfalt. Natomiast sama droga niesamowita. Powiem szczerze ,że była to chyba najbardziej trudna , stroma i kreta górska droga jaka jechałem kiedykolwiek samochodem. Ewa mimo szkoły przeżycia w Swanetii i czasie jazdy do Lahicz wczoraj , cały czas się modliła. Gdyby nie było na drodze asfaltu to z pewnością nie dałoby się jej przejechać . Przez znaczna część drogi jechaliśmy na podjazdach na 2 lub 1 biegu z włączonym napędem 4x4. Droga autentycznie na jedno auto na wielu odcinakach bez zabezpieczeń, z zakrętami , które wymagały łamania się w obliczu kilkudziesięciu bezpiecznych centymetrów w obie strony. Robiłem dobra minę ale też byłem w lekkim przestrachu. Miejscami , podobnie jak na drodze do Lahiicz i wcześniej do Uszguli w Swanetii jechaliśmy półkami skalnymi gdzie droga był wykuta w skale tworząc półtunel z nawisem nad autem i przepaścią z boku. Takie półtunele z nawisem robi się w górach kiedy wcześniejsza na skutek zwałów , oberwań jest już zbyt wąska a nie ma możliwości jej poszerzenia . Przejeżdżaliśmy też przez małe, często zdemolowane mostki w miejscach gdzie droga przechodziła przez dolinki i przełomy. Widać było , że często te mostki naprawiano, a po fragmentach betonu w rzece , że często są budowane od nowa.
Naprawdę najbardziej niesamowicie widokowa { ale nie off-roadowa} droga w tej części podróży. Przed nami jechał duży Range Rover , który w pewnym momencie nie mógł sobie poradzić na podjezdzie , już myśleliśmy , że stoczy się w przepaść, ale w ostatniej chwili udało się zatrzymać i po chwili kierowca zjechał na bok i wyszedł z auta – był w wyraźnym szoku. Na bardzo stromym podjezdzie był tam ostry, wąski zakręt. Kierowca widocznie chciał zredukować na niższy bieg w tym momencie, bo auto się dławiło i stawało, ale nie udało mu się i auto zgasło. Zanim zareagował hamulcem auto zaczęło się toczyć w dół….
Najgorsze było to , że na niektórych zakrętach na półkach skalnych nie było absolutnie widoczności drogi za zakrętem i nigdy nie było wiadomo czy na półce mającej szerokość na jedno auto nie znajda się na tym zakrycia dwa auta naprzeciw. Mieliśmy takiego farta , że nie było takiej sytuacji, ale gdzieniegdzie widząc auto daleko w górze czekaliśmy w dogodnym miejscu na przejazd.
Po przekroczeniu wysokości 2000 metrów wjechaliśmy w ogromna dolinę , gdzie w szerokim rozlewisku wśród czarno szarych łach piasku, żwiru i kamieni płynęła leniwie ta grożna później rzeka Tutaj wysoko w szerokiej dolinie była niewinna jak niemowlę. Ta zmiana była dla nas jak zbawienie, bo poziom stresu połączonego z zachwytem wyprowadził nas z równowagi wskazanej podróżnikom. Byliśmy mocno podekscytowani i podenerwowani. A tutaj taka zmiana i również piękny i zarazem kojący krajobraz.
Ukoiliśmy swoje nerwy przez kilka kilometrów, tutaj droga była szersza ale też inna. Zbocza gór wokół ogromnej doliny były łagodniejsze i jakby zbudowane z innych minerałów. Więcej w zboczach było miałkiego surowca przypominającego miał węglowy lub żużel . W jednym miejscu mała równiarka poszerzała drogę wyrywając kilkadziesiąt centymetrów górze i wyglądało to tak jakby wybierała ona miałki węgiel z hałdy.
Po jakimś czasie zza zakrętu wyłonił się cel naszej podróży – starożytna wioska Xinalik/ Qinalik, Khynalik. Dlaczego zadaliśmy sobie trud dotarcia tam tak wymagającą drogą. W tej wsi mieszkają potomkowie Albańczyków , mitycznego narodu olbrzymów i blondynów żyjących na terenie Kaukazu do V , VI wieku naszej ery .Pózniej zniknęli gdzieś zupełnie. Mieszkańcy wsi są jedyną pozostałością po tym narodzie . Zamieszkują w liczbie ok.1000 osób tą niesamowita górska wieś pielęgnując język , tradycję i wiarę w zoroastarianizm. Mimo wyznawania islamu mieszkańcy wsi czczą też ogień i we wsi znajduje się też zoroastariańska świątynia.
Badania antropologiczne i DNA wykazały bliskie pokrewieństwo mieszkańców Xinalik z Albańczykami…
Sama wieś ulokowana była na jednym z najwyżej położonych szczytów w okolicach doliny. Powyżej wsi mającej też charakter obronny było już tylko czyste, błękitne niebo. Zza kolejnych zakrętów wyłaniało się coraz więcej tarasowo , jeden nad drugim , położonych kamiennych domów. Widać było krzątających się ludzi odzianych w kolorowe stroje. Wjechaliśmy stroma scieżkę na malutki placyk pośrodku archaicznych zabudowań. Wyszliśmy z auta , rozejrzeliśmy się wokół, tylko szczyty gór .….Po chwili kiedy już odchodziliśmy wjechał Range Rover mijany wcześniej. Zleciało się trochę ludzi , oglądali nasze pojazdy , coś mówili ale nie rozumieliśmy ich , wydawało się że nas gdzieś zapraszają , pewnie do swoich domów. Chętnie byśmy poszli ale ten cholerny czas …..
Chodziliśmy ścieżkami miedzy domami wykonanymi z płaskich kamieni ułożonych jeden na drugim . Nie widac było jakiejkolwiek zaprawy pomiędzy kamieniami. Jak to się trzymało. Domy były małe i biedne , niektóre miały małe pietra i podcienie na drewnianych słupach , ale było to rzadkie, część domów miała różniące się od reszty strome , pokryte blachą dachy. Dachy większości były płaskie , pokryte chyba papą , czy może zalane jakąś czarna żywicą. W niektórych miejscah dachy domostw poniżej stanowiły ścieżkę , którą spacerowaliśmy. W najwyżej położonej części wsi nad brzegiem przepaści bawiła się dwójka malutkich dzieci , nie wiem czemu ale protestowały kiedy tam wchodziliśmy i robiliśmy zdjęcia. Poniżej , kilkanaście metrów na wąskiej półce trwało życie tych prawie prehistorycznych ludzi . Kobiety z młodymi dziewczynami , chyba córkami i wnuczkami prały w baliach jakąś odzież, nie widać było żadnego proszku , czy mydła, po prostu zimna , lodowata woda.
Wcześniej dwie dziewczynki , może 13, 14 letnie chętnie nam zapolowały do zdjęcia na tle domów i szczytów. Widać było ich ogorzałe od wiatru słońca twarze i czerwone od zimnej wody ręce. Przechodząc obok domów widzieliśmy tez jak kobiety piorą wełnę ze strzyżonych owiec. Chętnie pozowały do zdjęć śmiejąc się do nas . Kilku starszych mężczyzn siedzących na skrzyżowaniu ścieżek wśród kamiennych domków poprosiło nas siebie na rozmowę. Trudnym do zrozumienia rosyjskim pytali się skąd jesteśmy o rodzinę. Z dumą mówili , ja mam dziewięcioro dzieci, ja mam sześcioro , a ja mam pięcioro. Najstarszy z nich w białej kaukaskiej krymce z dumą policzył, że ma już 38 wnuków i wnuczek. To ich duma i całe życie. Jak inny system wartości maja Ci ludzie niż my niby cywilizowani. Co oznacza cywilizacja, postęp. Czy właśnie odejście od tych wartości .Dokąd my zmierzamy…..
Czas mijał godzina za godziną. Obeszliśmy całą tą niezwykłą wieś. Stojąc na szczycie wsi pod spodem z płaskich dachów rozchodziły się w niebo smugi dymu z wysokich chudych kominów. Fajnie to wyglądało. Setki smużek. W górach nawet latem jest zimno. Na koniec dwóch sympatycznych młodzieńców widząc nasze zainteresowanie mamą oślica i jej dzieckiem malutkim osiołkiem nagnali nam profesjonalnie je pod obiektyw aparatu do pozowania. Wszyscy w tej wsi bardzo sympatyczni, bezinteresowni i uśmiechnięci. Wydawać by się mogło , że życie w izolacji od całego świata wokół uchroniło tych ludzi od całego zła wokół, nie naznaczyło ich umysłów pędem do konsumpcji i chciwością. Pozostali jak małe dzieci otwarci na innych , ciekawi, przyjazni i nie chcący za swa życzliwość nic w zamian. Podobno nawet nocleg u miejscowych nie jest dla tych ludzi zarobkiem tylko formą zaspokojenia ciekawości innością.
Postanowiliśmy wracać. Do Baku do hotelu mieliśmy z powrotem ponad 200 km w tym kilkadziesiąt ta samą trudną drogą. Nagle zachmurzyło się i zrobiło zimno, zaczęła się psuć pogoda., zaczęło mżyć.
Nie była to dobra sytuacja. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Xinalik zabrał się z nami mężczyzna ze wsi chcąc dostać się do Guby i tam na dworzec autobusowy. Trafiło mu się …..
Całą drogę padał deszcz i była straszna mgła. Horror , który nam się przytrafił będziemy długo pamiętać, długo. Prędkość jazdy minimalna, często zatrzymywaliśmy się na drodze bo widoczność była zerowa.
Ręcę i kark sztywny od napięcia, gośc z tyłu wbił się w fotel i zacisnął usta. Dopiero po wjechaniu poniżej 1000 metrów mgła minęła i przestał padać deszcz. Z powodu pogody dłużej jechaliśmy i kiedy wjechaliśmy na drogę Guba – Baku już robiło się ciemno. Zadzwoniłem z Guby do hotelu, że przyjedziemy ok.22.00 aby zatrzymali nam nasz pokój. Chwilę potem zapłaciłem za przekroczenie prędkości w małej wsi { zrobiła się dobra droga to wcisnąłem pedał } , nie minęło 5 minut , wjechaliśmy na autostradę kiedy mijający nas z naprzeciwka policyjny samochód zawrócił za nami . Policjanci wmawiali nam ,że gdzieś wcześniej był jakiś zielony punkt gdzie nie zwolniliśmy i że w ogóle to teraz przekroczyliśmy prędkość mając na radarze wskazanie 110km. Było to bezczelne wyłudzanie , widząc samochód terenowy na zagranicznej rejestracji po prostu postanowili zarobić.
Zażądali 50 manatów mandatu grożąc zatrzymaniem nas i auta. Zaczęliśmy się kłócić wiedząc , że nie mamy zbyt wiele szans . Noc, dwóch policjantów , radar ze wskazaniem 110 km/h { pewnie zablokowany zapis innego pojazdu} Zrezygnowany powiedziałem , że mam tylko 20 manatów i nie dam więcej. Bez słowa wzięli 20 i bez słowa odjechali. Dalej całą drogę do Baku po autostradzie jechałem prawym pasem z szybkością 70 km/h . Na taką wydrę jeszcze policja nie wyłudziła od nas pieniędzy – nigdzie , w żadnym kraju. Nawet demonizowana Ukraina okazała się pod tym względem krajem przyjaznym , Nigdy nie zapłaciliśmy tam ani mandatu , ani żadnej ” wziatki”.
Podziwiając nocne światła futurystycznej strefy przemysłowej Baku wróciliśmy do naszego hotelu ok.22.
_________________
Bądż szczęśliwy i daj szczęscie innym
Ostatnio zmieniony przez pekar1 08-09-2009, 23:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Hubeeert 
Mitsumaniak
na urlopie

Auto: TOYOTA YARIS 4EVER
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 156 razy
Dołączył: 21 Mar 2005
Posty: 17695
Skąd: Warszawa
Wysłany: 08-09-2009, 23:23   

:D JESZCZE :!:
_________________

Thomas Jefferson said:
1. A government big enough to give you everything you want, is strong enough to take everything you have...
2. The democracy will cease to exist when you take away from those who are willing to work and give to those who would not...
Just think...

.
 
 
pekar1 
Forumowicz
pekar

Auto: Pajero 2.8 td long
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 135
Skąd: Biała Rawska
Wysłany: 08-09-2009, 23:42   wyprawa do Iranu

Za pare dni wstawię reszte opisu.
Muszę tylko poprosić o zgodę Michała Horodeńskiego z magazynu Wyprawy 4x4 . Dostali pierwszeństwo w opublikowaniu całego tekstu. Ale jesli wyrażą zgodę to szybko wkleję reszte tekstu z całej wyprawy. Nie wiem jaki długi jest cykl wydawniczy tego magazynu.
Postaram sie jak najszybciej.
Piotr
_________________
Bądż szczęśliwy i daj szczęscie innym
 
 
Gene 
Mitsumaniak
shoot & destroy


Auto: Pajero Sport Dakar '06
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 115 razy
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 3775
Skąd: Warszawa
Wysłany: 08-09-2009, 23:53   

To sorry... dwumiesiecznik, P.O.C. Polska ma patronat medialny "Wypraw". :wink: W sierpniu zamykali kolejny numer. Masz troche czasu na przygotowanie Emsiemu materialow.
_________________
C'est La Vie suckers
Ostatnio zmieniony przez Gene 09-09-2009, 00:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
pekar1 
Forumowicz
pekar

Auto: Pajero 2.8 td long
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 135
Skąd: Biała Rawska
Wysłany: 09-09-2009, 00:02   wyprawa do Iranu

Widzę,że świat jest mały....
Miło ,że "wszyscy" w nim się znają.
Piotr
_________________
Bądż szczęśliwy i daj szczęscie innym
 
 
Gene 
Mitsumaniak
shoot & destroy


Auto: Pajero Sport Dakar '06
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 115 razy
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 3775
Skąd: Warszawa
Wysłany: 09-09-2009, 00:06   

...Michal wspominal w lipcu o Twojej wyprawie. :wink: Szkoda tylko, ze nie spotkalismy sie na Mariensztacie. :mrgreen:
_________________
C'est La Vie suckers
 
 
 
pekar1 
Forumowicz
pekar

Auto: Pajero 2.8 td long
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 135
Skąd: Biała Rawska
Wysłany: 09-09-2009, 00:10   wyprawa do Iranu

Byliśmy na spotkaniu na Mariensztacie w lipcu w kawiarni. Kiedy bedzie następne ??
Z pewnoscią sie zjawimy.
_________________
Bądż szczęśliwy i daj szczęscie innym
 
 
Gene 
Mitsumaniak
shoot & destroy


Auto: Pajero Sport Dakar '06
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 115 razy
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 3775
Skąd: Warszawa
Wysłany: 09-09-2009, 00:17   

he he no to sie minelismy... :drunken:
_________________
C'est La Vie suckers
 
 
 
pekar1 
Forumowicz
pekar

Auto: Pajero 2.8 td long
Kraj/Country: Polska
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 135
Skąd: Biała Rawska
Wysłany: 09-09-2009, 00:21   

:lol: :lol:

[ Dodano: 26-06-2010, 12:00 ]
Wstawiam w nowym wątku cały opis wyprawy do Iranu 2009 - w odcinkach.
Miłego czytania.
_________________
Bądż szczęśliwy i daj szczęscie innym
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies) w celu logowania oraz do badania oglądalności strony.
Aby dowiedzieć się czym są ciasteczka odwiedź stronę wszystkoociasteczkach.pl
Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie ciasteczek na tej stronie, zablokuj je w opcjach Twojej przeglądarki internetowej.